Diariusz Senatu RP: spis treści, poprzedni fragment, następny fragment


Oświadczenia

Senator Zbigniew Kulak po wyczerpaniu porządku dziennego 20. posiedzenia Senatu złożył następujące oświadczenie:

Swoje oświadczenie kieruję do marszałków obu izb naszego parlamentu, przekazując w tej formie odczucia moich wyborców, z którymi, co oczywiste, w pełni się utożsamiam.

Korzystając z formy oświadczenia, pragnę zaprotestować przeciwko organizacji pracy obu izb w ostatnich miesiącach.

Wyraźną dezorganizację na styku Sejmu i Senatu odczuwaliśmy już w ostatnich dniach lipca bieżącego roku, kiedy to Senat debatował, a następnie głosował nad ustawą o zasadniczym dla mnie, jako dla lekarza, znaczeniu, nad ustawą nowelizującą ustawę o powszechnym ubezpieczeniu zdrowotnym.

Senatorowie obecnej koalicji, mimo wykazanych w trakcie debaty ewidentnych błędów legislacyjnych w tekście otrzymanym z Sejmu, byli nieformalnie obligowani do głosowania nad przyjęciem tekstu bez poprawek ze względu na ogłoszoną już przerwę wakacyjną dla Izby niższej.

Po wspomnianej przerwie Sejm zbierał się od 26 sierpnia kilkakrotnie, pracując jednak, pozwolę sobie tak to określić, na jałowym biegu. Nie uchwalono nowych ustaw i Senat po raz pierwszy dopiero od przedwczoraj, czyli od 7 października, wznowił pracę.

Stwierdzenia polityków SLD, że "Polska traci czas pod rządami AWS i Unii Wolności", bardzo irytują parlamentarzystów koalicji. Zasiadając jednak już szósty rok w tych ławach, mam prawo czynić porównania. I stwierdzam z całą odpowiedzialnością: Polska straciła bezpowrotnie kilka tygodni. Być może, przyjdzie nam ten czas nadrabiać, prowadząc znów debaty do późnych godzin nocnych i głosując o drugiej, trzeciej czy czwartej nad ranem. Będzie to jednak praca mniej efektywna, stwarzająca o wiele większe ryzyko popełniania błędów, zarówno przez parlamentarzystów, jak i pracowników technicznych, ale też merytorycznych, jednakże usprawniających nasze wspólne działania.

Panie Marszałku Sejmu! Pani Marszałek Senatu!

Traktujmy nasze mandaty z należnym szacunkiem, szanujmy naszych wyborców. Przecież to oni sygnalizują nam na każdym spotkaniu, ile w naszym kraju jest spraw do rozwiązania. Szkoda czasu.

* * *

Senator Jerzy Suchański wygłosił następujące oświadczenie:

Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Mam kilka oświadczeń, które chciałbym przedstawić.

Pierwsze kieruję do pana premiera Jerzego Buzka.

Wojewoda kielecki powołał na stanowisko dyrektora Szpitala św. Anny w Miechowie pana Jarosława Moskwę, który jednocześnie jest właścicielem i zarządzającym prywatną przychodnią zdrowia, również w Miechowie.

Okoliczności i sposób zmiany na stanowisku dyrektora wywołały kolejny konflikt, którego sprawcą jest wojewoda Ignacy Pardyka. Moim zdaniem, działania podjęte przez dyrektora szpitala prowokują i podsycają niepokoje, podtrzymują akcję protestacyjną.

Niestety, moje próby mediacji, z winy dyrektora szpitala Jarosława Moskwy, nie powiodły się. Uprawiana przez niego metoda zwalniania i zastraszania pracowników szpitala realizowana jest w majestacie pełnego poparcia wojewody, który tym samym kompromituje organy nadzoru. W załączeniu: pismo związków zawodowych do państwowego wojewódzkiego inspektora pracy w Kielcach.

Proszę o informację, czy łączenie funkcji dyrektora szpitala z funkcją zarządzającego własną, prywatną przychodnią zdrowia w tym samym mieście, jest prawidłowe.

Drugie oświadczenie kieruję do pana wicepremiera Leszka Balcerowicza.

Uprzejmie proszę o zbadanie legalności działań wojewody kieleckiego Ignacego Pardyki w zakresie przekazania środków finansowych we wrześniu 1998 r. dla szpitala św. Anny w Miechowie.

Z posiadanych informacji wynika, że naruszone zostało w tym wypadku prawo.

Z poważaniem

Jerzy Suchański.

Do pana wicepremiera Janusza Tomaszewskiego.

Uprzejmie proszę o wyjaśnienie legalności działań nowego dyrektora szpitala św. Anny w Miechowie Jarosława Moskwy.

W tej sprawie związki zawodowe, działające w szpitalu, skierowały doniesienie do prokuratury - w załączeniu.

Z posiadanych informacji wynika, że według stanu z 1 października 1998 r., dyrektor ten nie posiadał wpisu do rejestru sądu gospodarczego jako kierownik zakładu, a swoje obowiązki pełni od 13 września 1998 r.

Kolejne oświadczenie kieruję do ministra rolnictwa i gospodarki żywnościowej, pana Jacka Janiszewskiego.

Dotyczy ono mojego wystąpienia na czternastym posiedzeniu i niepełnej odpowiedzi udzielonej mi w lipcu bieżącego roku.

Proszę o ponowne przeanalizowanie mojego oświadczenia i przesłanie mi stosownych dokumentów. Proszę o informację, jakie przesłanki dały panu ministrowi podstawę do stwierdzenia, że interes skarbu państwa nie był należycie chroniony - punkt szósty udzielonej mi odpowiedzi.

I jeszcze oświadczenie, które kieruję do pani marszałek Senatu Alicji Grześkowiak.

Uprzejmie proszę o rozważenie możliwości opracowania kalendarza terminów posiedzeń Senatu na pierwsze półrocze 1999 r. Nadmieniam, że posłowie posiadają informacje o swoich przyszłych posiedzeniach.

Ostatnie oświadczenie kieruję do prezesa Naczelnego Sądu Administracyjnego - Ośrodek Zamiejscowy w Krakowie.

Pragnę gorąco podziękować panu prezesowi Naczelnego Sądu Administracyjnego w Krakowie za podjęcie działań na rzecz rozstrzygnięcia sporu między Radą Miejską w Kielcach a wojewodą kieleckim. Zarówno pan wojewoda Ignacy Pardyka oraz komisarz rządowy dla gminy Kielce, pan Marek Scelina, robili wszystko, aby nie dopuścić do wyjaśnienia przez Naczelny Sąd Administracyjny sporu pomiędzy samorządem a rządem. Niezależnie od wyniku sprawy, dziękuję panu prezesowi za doprowadzenie sporu do finału, co - mam nadzieję - będzie na przyszłość lekcją współdziałania samorządu i organów nadzoru. Dziękuję panu tym bardziej, że premier Jerzy Buzek nie uczynił nic, aby doprowadzić do wyjaśnienia tej precedensowej, kompromitującej obie strony konfliktu, sprawy. Z poważaniem: Jerzy Suchański.

* * *

Senator Stanisław Gogacz swe oświadczenie skierował do ministra zdrowia i opieki społecznej:

Oświadczenie swoje kieruję do ministra zdrowia i opieki społecznej, pana Jerzego Maksymowicza.

Proszę o ustosunkowanie się do następujących tez, z którymi zwrócili się do mnie przedstawiciele środowisk zainteresowanych lecznictwem psychiatrycznym.

Teza pierwsza: problem niedofinansowania szpitali psychiatrycznych. Większość zakładów psychiatrycznej opieki zdrowotnej w Polsce to wielkie szpitale, zlokalizowane często w obiektach starych, zabytkowych, o ponad stuletniej historii. Na ich utrzymanie, konserwację i remonty potrzebne są ogromne nakłady. Przykładem niech będzie Psychiatryczny Specjalistyczny Zespół Opieki Zdrowotnej w Lublinie istniejący od pięćdziesięciu trzech lat bez remontu kapitalnego, a jego najnowsze budynki mają około trzydziestu lat. Zgodnie z rozporządzeniem ministra zdrowia i opieki społecznej z dnia 21 września 1992 r. w sprawie wymagań, jakim powinny odpowiadać pod względem fachowym i sanitarnym pomieszczenia i urządzenia zakładu opieki zdrowotnej, zamieszczonym w "Dzienniku Ustaw" nr 74 poz. 366 z późniejszymi zmianami, na realizację programu dostosowawczego ten psychiatryczny specjalistyczny zakład opieki zdrowotnej potrzebuje 36 milionów 980 tysięcy zł. Plan budżetu psychiatrycznego specjalistycznego zakładu opieki zdrowotnej na rok 1998 w części rzeczowej, przeznaczonej na działalność statutową zakładu, przewiduje 2 miliony 657 tysięcy zł, podczas gdy na remont jednego pawilonu potrzeba 1 miliona 775 tysięcy zł. Koszty rzeczowe działalności w 1997 r. wynosiły 4 miliony 336 tysięcy 525 zł.

Teza druga: program rządowy rozwoju psychiatrii. Od kilku lat istnieje plan sieci zakładów psychiatrycznych w Polsce oraz wojewódzkie programy ochrony zdrowia psychicznego. Na realizację tych programów nie ma pieniędzy. Czy w tej sytuacji przewiduje się utworzenie programu rozwoju psychiatrii na wzór innych programów finansowanych celowo w ramach Narodowego Programu Ochrony Zdrowia? Czy nie byłoby wskazane utworzenie w Ministerstwie Zdrowia i Opieki Społecznej komórki w randze departamentu, która zajęłaby się sprawą rozwoju i restrukturyzacji psychiatrii? Istniejący w latach sześćdziesiątych departament psychiatrii pozwolił na dynamiczny rozwój instytucji lecznictwa psychiatrycznego w Polsce.

Teza trzecia - która również odnosi się do ministra pracy i polityki socjalnej - jest to problem niedoceniania niepełnosprawności z powodu choroby psychicznej. Niepełnosprawność z powodu zaburzeń psychicznych, z wyłączeniem upośledzenia umysłowego, nie jest należycie doceniana i traktowana na równi z innymi formami niepełnosprawności. Wyrazem tego niech będzie fakt, że na przeszło trzysta warsztatów terapii zajęciowej w Polsce, finansowanych z Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych, niespełna piętnaście stanowią warsztaty dla inwalidów z powodu choroby psychicznej. W regionie lubelskim na około dziesięć warsztatów terapii zajęciowej nie ma żadnego warsztatu dla osób z zaburzeniami psychicznymi. Przeszło dwuletnie starania Psychiatrycznego Specjalistycznego Zakładu Opieki Zdrowotnej w Lublinie o utworzenie takiego warsztatu spotkały się z odmową. Warsztaty terapii zajęciowej, podobnie jak planowane zakłady aktywizacji zawodowej, są ważnym elementem rehabilitacji inwalidów z powodu choroby psychicznej, podobnie jak inwalidów narządów ruchu, upośledzonych umysłowo itd. Dla wyrównania szans niepełnosprawnych z powodu choroby psychicznej resort Ministerstwa Pracy i Polityki Socjalnej przy pomocy Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych - powinien otworzyć się na ich potrzeby, reprezentowane nie tylko przez organizacje pozarządowe, ale także przez zakłady psychiatrycznej opieki zdrowotnej.

* * *

Senator Jerzy Chróścikowski wygłosił oświadczenie skierowane do prezesa Rady Ministrów:

Chcę skierować oświadczenie do pana premiera w związku z tym, że nie uzyskałem odpowiedzi od Ministerstwa Skarbu Państwa. Pismo moje skierowałem 23 września. Co prawda upłynął czas niezbyt długi, ale kilkakrotnie bezskutecznie próbowałem się umawiać telefonicznie na podjęcie interwencji, która jest niezbędna dla naszego regionu. Dotyczy ona szczególnie ośrodka doświadczalnego uprawy tytoniu, który jest likwidowany, a na jego sprzedaż został ogłoszony przetarg. W związku z tym zacytuję pismo, które skierowałem do pana ministra Emila Wąsacza.

"W związku z uruchomieniem przez zarząd Zakładów Tytoniowych w Lublinie SA procedury likwidacji ośrodka doświadczalnego uprawy tytoniu w Zamościu proszę pana ministra o rozważenie możliwości wstrzymania decyzji likwidacji i sprzedaży nieruchomości, w której działa wyżej wymieniony ośrodek. Realizacja tej decyzji zuboży niewielką przecież bazę naukową Zamojszczyzny. Ze względu na rolniczy charakter regionu taka placówka jest tu potrzebna. Nieruchomość, na której działa ośrodek, jest własnością Skarbu Państwa. W okresie międzywojennym należała do szkoły rolniczej. Część jej została w czasie peerelu zabrana na wyżej wymieniony ośrodek. Aktualnie majątek ten, moim zdaniem, powinien stać się własnością powiatu zamojskiego i wrócić pod zarząd szkoły rolniczej, jeśli nie będzie innej możliwości utrzymania tu placówki doświadczalnej. jako senator ziemi zamojskiej uważam, że powinny tu powstać nowe placówki naukowo-oświatowe, a za całkowicie nieodpowiedzialne uznaję likwidowanie tego, co już funkcjonuje. Ewentualne korzyści ze sprzedaży nie zrównoważą na pewno powstałych strat Zakładów Tytoniowych SA w Lublinie.

Liczę na zrozumienie przez pana ministra moich intencji i skuteczność w działaniu. Z poważaniem: senator Jerzy Chróścikowski."

* * *

Senator Jerzy Bielawski swe oświadczenie, skierowane do kierownika resortu zdrowia, złożył do protokołu:

Oświadczenie kieruję do pana Wojciecha Maksymowicza, ministra zdrowia i opieki społecznej.

Podczas 18. posiedzenia Senatu RP złożyłem oświadczenie w sprawie kontraktów menedżerskich, jakie mogłyby być zawierane z zarządzającymi zakładami opieki zdrowotnej, w związku z pismem PDA/014/4132/I/Ł/98 sygnowanym przez podsekretarza stanu M. Kornatowskiego, rozesłanym z datą 25 maja do wszystkich wojewodów.

Otrzymana przeze mnie odpowiedź, najdelikatniej mówiąc, jest lakoniczna i budzi jeszcze więcej wątpliwości niż cytowane wyżej pismo. Podpisany pod nim minister Kornatowski stwierdza, że projekt umowy o zarządzaniu publicznym zakładem opieki zdrowotnej jest tylko projektem komisji ds. kontraktów menedżerskich (zakłada on uposażenie wynoszące co najmniej 1200 złotych miesięcznie) i nie ma mocy obowiązującej dla organu założycielskiego publicznego zakładu opieki zdrowotnej. Dodaje też, że umowy są nadal zawierane w oparciu o przepisy ustawy o zakładach opieki zdrowotnej z dnia 30 sierpnia 1991 r. (Dz.U. nr 91 poz. 408 z późn. zm.).

Jest to wyjaśnienie pokrętne, bo w cytowanym wyżej piśmie do wojewodów minister Kornatowski stwierdza, że w rezerwie celowej na wdrożenie reform systemowych ochrony zdrowia są zarezerwowane środki na dofinansowanie umów menedżerskich.

Ponadto pozostały bez odpowiedzi pytania, czego spodziewa się resort po realizacji umów menedżerskich i jak to ma poprawić efektywność działania zakładu opieki zdrowotnej? Czy zatrudnienie zarządzającego przy zapewnieniu takich umów płacowych będzie miało miejsce w każdym ZOZ, który uzyska samodzielność?

* * *

Senator Marian Cichosz złożył do protokołu oświadczenie skierowane do Hanny Gronkiewicz-Waltz, prezesa Narodowego Banku Polskiego:

W dniu 5 sierpnia 1998 r. Komisja Nadzoru Bankowego pod przewodnictwem Pani Prezes podjęła uchwałę nr 9/98 w sprawie szczegółowych zasad wyposażenia banków spółdzielczych w kapitał założycielski. Zgodnie z treścią tej uchwały kapitał założycielski banku spółdzielczego, zrzeszonego w jednym z banków regionalnych, nie może być niższy od równowartości 300 tysięcy ECU.

Przyjęte rozwiązanie jest wyjątkowo niekorzystne dla małych banków spółdzielczych, grozi im likwidacja. Według mojego rozeznania wymóg posiadania kapitału założycielskiego w podanej wysokości spełnia w Polsce zaledwie trzysta banków.

Banki spółdzielcze mają bardzo bogatą tradycję i odgrywają, zwłaszcza w środowisku wiejskim, ogromną rolę na rynku usług finansowych. Oprócz obsługi rolnictwa wiele z nich prowadzi rachunki jednostek administracji państwowej i samorządu terytorialnego. Banki spółdzielcze wypełniają obecnie lukę w obszarze, którym nie są zainteresowane duże baki komercyjne.

Administracyjna likwidacja małych banków doprowadzi do osłabienia całego sektora spółdzielczego i w konsekwencji ugodzi boleśnie polską wieś i rolnictwo. Nie może być bowiem przekonujący argument o bezpieczeństwie obrotu finansowego, który prawdopodobnie był podstawą do podjęcia przedmiotowej uchwały. To rynek bowiem, nie administracyjne zakazy, ma zdecydować o bycie podmiotów gospodarczych.

Mając powyższe na uwadze, uprzejmie proszę Panią Prezes o powtórne przeanalizowanie podniesionej sprawy i uchwalenie przez Komisję Nadzoru Bankowego podjętej uchwały nr 9/98.

* * *

Senator Krystyna Czuba złożyła do protokołu 20. posiedzenia Senatu oświadczenie skierowane do przewodniczącego Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji:

Niniejsze oświadczenie przedkładam zarówno w imieniu własnym, jak i całej Komisji Kultury i Środków Przekazu.

W dniu 23 września bieżącego roku komisja odbyła posiedzenie poświęcone wstępnemu omówieniu projektu nowelizacji ustawy o radiofonii i telewizji oraz informacji na temat reformy przeprowadzonej w telewizji publicznej. Na posiedzenie zaproszeni zostali przedstawiciele Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji oraz Zarząd Telewizji z wyprzedzeniem tygodniowym. Sekretariat komisji wysłał fax oraz zaproszenie na ręce prezesa TVP S.A. Na dwa dni przed posiedzeniem sekretariat komisji uzyskał zapewnienie telefoniczne z sekretariatu prezesa, że na posiedzeniu obecny będzie przedstawiciel Zarządu TVP S.A.

Niestety, mimo tych zapewnień komisja senacka nie została zaszczycona obecnością przedstawicieli telewizji publicznej. Z zaproszonych gości na posiedzeniu obecny był przewodniczący sejmowej Komisji Kultury i Środków Przekazu oraz przedstawiciele Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji.

Jeszcze raz okazało się, że Zarząd Telewizji nie liczy się z opinią społeczną i nie ma zamiaru rozmawiać o sprawach telewizji publicznej z wybranymi w demokratycznych wyborach przedstawicielami społeczeństwa.

Zgłaszane przez wyborców do senatorów wątpliwości i pytania o aktualnie projektowane zmiany w strukturze telewizji oraz tendencyjne przedstawianie sytuacji politycznej w kraju pozostaną bez odpowiedzi. Jak za dawnych czasów telewizja pozostaje w rękach jednej partii, która stała się monopolistą w przekazywaniu informacji.

Przywołując art. 213 Konstytucji RP mówiący, że "Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji stoi na straży wolności słowa, prawa do informacji oraz interesu publicznego w radiofonii i telewizji", zwracamy uwagę przewodniczącego Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji na fakt, że komisja została pozbawiona prawa do informacji, a aktualna niezależność telewizji publicznej objawia się głównie w arogancji i lekceważeniu społeczeństwa i najwyższych organów państwa.

* * *

Senator Zbigniew Gołąbek złożył do protokołu trzy oświadczenia:

Oświadczenie kieruję do pana Jerzego Buzka, prezesa Rady Ministrów

Dotyczy ono narastających zagrożeń dla funkcjonowania branży skórzanej. Mam tutaj na uwadze wszystkie segmenty tej branży: garbarstwo, obuwie, odzież i galanterię skórzaną.

Symptomy zagrożenia narastają od kilku lat, ale szczególnie jaskrawo wystąpiły w 1997 i 1998 r. Zasadnicze przyczyny tego stanu rzeczy to:

- zalewanie polskiego rynku ogromną masą towarową taniego importu;

- nie sprzyjający rozwojowi przemysłu obowiązujący system podatkowy; bardzo istotna jest tutaj nie rozwiązana do chwili obecnej kwestia systemu zwrotu podatku VAT dla zagranicznych turystów i handlowców, a więc brak rozwiązań proeksportowych;

- zagrożenie wynikające z zawieranych umów o wolnym handlu z niektórymi państwami będącymi potęgami w przemyśle skórzanym.

Mam tutaj na uwadze przygotowywaną umowę z Turcją, która przy braku właściwych sformułowań ochronnych naszego rynku będzie stanowiła poważne zagrożenia dla funkcjonowania branży skórzanej. Drobne, epizodyczne, ale znaczące w skutkach są również decyzje podejmowane szybko, bez szerszej konsultacji, jak np. decyzja o nowych regulacjach prawnych dotyczących cudzoziemców. Decyzja ta drastycznie ograniczyła ruch graniczny, a w efekcie w istotny sposób rzutowała na sprzedaż wyrobów skórzanych.

Jeśli się uwzględni powyższe kwestie, jak również weźmie pod uwagę znaczne zapasy magazynowe wyrobów skórzanych wynikające z sezonowości oraz niekorzystnych warunków atmosferycznych, to uzyskamy obraz złożonych problemów, z jakimi się boryka ta gałąź przemysłu.

Uważam, że szczególnie na obecnym etapie, kiedy negocjowane są warunki z Unią Europejską oraz przygotowywane umowy z państwami stowarzyszonymi, zdefiniowane ustalenia przed ostatecznym podpisaniem powinny być obligatoryjnie konsultowane z zarządem Polskiej Izby Garbarzy, Przetwórców Skóry i Handlu z siedzibą w Radomiu, plac Jagielloński 8. Sądzę, że wypełniając swoją powinność statutową ten samorząd gospodarczy winien wydawać opinie o sytuacji tej liczącej się branży.

O ile nie nastąpi szybkie i radykalne działanie zmierzające do ochrony rynku wewnętrznego, rozwiązań proeksportowych oraz właściwie pojętych konsultacji podejmowanych decyzji branży skórzanej, to będziemy świadkami całkowitego jej upadku.

* * *

Oświadczenie kieruję do ministra spraw wewnętrznych i administracji.

Zwracam się z uprzejmą prośbą o uchylenie decyzji wojewody radomskiego z września 1998 r. w sprawie przeniesienia Urzędu Rejonowego w Radomiu z gmachu Urzędu Wojewódzkiego do byłego biurowca RZPS "Radoskór" przy ul. Domagalskiego. Budynek ten wymaga kapitalnego remontu, brakuje tam parkingu. Zrywa to kilkudziesięcioletnie przyzwyczajenia mieszkańców Radomia i okolicznych gmin wchodzących w skład przyszłego powiatu ziemskiego. Decyzja ta jest tym bardziej nieuzasadniona, że na mocy porozumienia pomiędzy wojewodą radomskim, prezydentem miasta Radomia i komendantem wojewódzkim Policji, podpisanego w 1997 r., urząd wojewódzki pozyskał dużą powierzchnię lokalową, która wraz z nowo budowanym skrzydłem będzie przeznaczona na potrzeby urzędu wojewódzkiego i miejskiego.

Według mieszkańców ziemi radomskiej decyzja ta jest niesłuszna. Powoduje ona zrozumiały niepokój społeczny, tym bardziej że dla przyszłych delegatur administracji rządowej i sejmiku samorządowego powierzchni użytkowej będzie stanowczo za dużo.

Wreszcie decyzja ta spowodowała , że w Radomiu nie będzie odpowiedniej siedziby dla władz powiatu ziemskiego, co spowoduje obniżenie jakości świadczonych usług publicznych.

Autorytet buduje się decyzjami dobrze służącymi społeczności lokalnej, buduje się go także, wycofując się w porę z wadliwych postanowień.

Informując pana ministra o zaistniałej sytuacji, liczę na spowodowanie naprawy złych decyzji, za co w imieniu mieszkańców bardzo dziękuję.

Jeśli decyzja ta zostałaby utrzymana, to należy przyznać środki finansowe na remont budynku "Radoskóru" i budowę parkingu.

* * *

Oświadczenie kieruję do wicepremiera, ministra spraw wewnętrznych i administracji, pana Janusza Tomaszewskiego.

Dotyczy ono uznania klęski żywiołowej w miejscowości Wielgie, gmina Ciepielów, województwo radomskie, gdzie w nocy z 13 na 14 sierpnia bieżącego roku przeszła tam gwałtowna burza - 92,5 mm deszczu w przeciągu pięciu godzin rozerwało wały i z 10 ha stawów wypłynęło na okoliczne łąki i pola 10 ton ryb będących własnością gospodarstwa rolnego Wielgie. Zniszczone zostały drogi wojewódzkie, gminne i most. Woda zniszczyła siano na 40 ha łąk i uprawy na 50 ha pól.

Ponieważ przyjęte kryteria (5% zniszczeń w gminie) są krzywdzące dla sołectw Wielgie, Pasieki, Bąkowa i Łaziska, uprzejmie proszę Pana Premiera o indywidualne potraktowanie opisanej sytuacji i faktyczne uznanie klęski żywiołowej, co ułatwi poszkodowanym choć częściowe zrekompensowanie poniesionych strat.

* * *

Senator Józef Kuczyński złożył dwa oświadczenia:

Oświadczenie skierowane do Ministra Spraw Zagranicznych

12 września byłem w Nowogródku na Białorusi w składzie delegacji Elbląga, który z tym miastem ma podpisaną współpracę. Jak zapewne państwo wiecie, w tym dniu obchodzone tam były "Dni Poezji", wielka oficjalna uroczystość związana z dwusetną rocznicą urodzin Adama Mickiewicza - rocznicą zapisaną w kalendarzu UNESCO jako ważne światowe wydarzenie kulturalne. Podobnie potraktowały tę rocznicę władze Białorusi.

Niezależnie od bardzo poważnych nakładów na przygotowanie zespołu muzealnego w Zaosiu i na odnowienie samego Nowogródka, w otwarciu "Dni Poezji" wzięła udział wysokiego szczebla delegacja rządowa z premierem na czele. Miałem więc prawo oczekiwać, że i z Polski przybędzie co najmniej poważna delegacja, zarówno ze względu na uczucia miejscowych Polaków, dla których było to wydarzenie o wyjątkowym znaczeniu, jak i na szacunek dla naszego narodowego wieszcza, którego polskość i w ogóle wielki wkład kultury polskiej do kultury światowej, bardzo mocno, wbrew moim obawom, podkreślał premier Białorusi i towarzyszący mu ministrowie, zarówno w oficjalnych, jak i prywatnych wypowiedziach. Niestety, z Polski w ramach oficjalnej delegacji przyjechał tylko dyrektor Departamentu Muzealnictwa Ministerstwa Kultury i Sztuki. Byłem tym zaskoczony i było mi po prostu wstyd przed uczestniczącymi bardzo licznie i głęboko przejętymi tą uroczystością miejscowymi Polakami, a także przed władzami Białorusi. Przypuszczam, że tak niski szczebel polskiego przedstawicielstwa to nie przypadek, ale świadomy i zaplanowany w ramach gier dyplomatycznych afront pod adresem gospodarzy. I tak to zostało odebrane przez Białorusinów.

Działanie takie oburza mnie do głębi. Uważam bowiem, że niezależnie od takich czy innych potyczek dyplomatycznych na szczeblu MSZ oraz naszej oficjalnej oceny i stosunku do postawy i działań prezydenta Łukaszenki, nie wolno w orbitę tych rozgrywek wciągać tego typu uroczystości i to w takiej formie, która może mieć bardzo istotny wpływ na losy ludzi polskiego pochodzenia zamieszkujących Białoruś. Tak samo, jak w poprzedniej sprawie, o której mówiłem, również w tej każdy rząd, niezależnie od tej czy innej koalicji, nie ma prawa zapominać o setkach tysięcy Polaków zamieszkujących Białoruś i nie ma prawa swoimi działaniami igrać z ich losem. Bowiem właśnie tamtejsi Polacy jako pierwsi będą ponosić konsekwencje takich właśnie demonstracyjnie lekceważących działań. Nie wolno tego tolerować i nie wolno się z tym pogodzić!

Dlatego uznałem za niezbędne postawienie tej sprawy na naszym forum, apelując do MSZ i rządu o refleksję i wyciągnięcie z tego wydarzenia odpowiednich wniosków. Czynię to z prawie miesięcznym opóźnieniem, gdyż dzisiejsze posiedzenie jest pierwszym od mojego pobytu w Nowogródku.

* * *

Oświadczenie skierowane do Jacka Janiszewskiego, ministra rolnictwa i gospodarki żywnościowej

Panie Marszałku! Panie i Panowie Senatorowie!

O czym marzą chłopi? Odpowiedź: o powrocie obowiązkowych dostaw! Taki ponury żart jest ostatnio bardzo popularny wśród rolników i w tym ponurym żarcie odbija się tragizm, powtarzam: tragizm sytuacji, w jakiej obecnie znalazła się wieś.

Po zbożowej gehennie, i to jeszcze przecież nie zakończonej, narasta nowa - mięsna, może nawet groźniejsza, bo trzody nie można przecież za długo przetrzymywać. Każdy tydzień opóźnienia w tej sprzedaży to zarówno dodatkowe koszty, jak i coraz wyższe straty w cenie.

I wierzcie mi państwo - a wiem to z własnych obserwacji, bo bardzo często jestem bezpośrednio w terenie - na wsi coraz więcej rolników dosłownie, nie przesadzam, nie ma na chleb!

Nie mówię tego dla pustej demagogii. Mówię to, by niezależnie od wdrożenia doraźnych działań rządu - o co prowadzą walkę organizacje rolnicze, walkę, którą w pełni popieram - wezwać rząd do bezzwłocznego wdrożenia wniosków, jakie z obecnej sytuacji wynikają dla przyszłości.

Wysoka Izbo! Rolnicy muszą wiedzieć, ile i jakich zbóż oraz o jakich parametrach, ile mięsa, ile mleka i innych produktów rolnych będzie potrzebne w kraju za rok i - orientacyjnie - za 2-3 lata. Muszą też znać wstępne, prognozowane ceny minimalne tych produktów. Podobno o tym się myśli oraz prowadzone są odpowiednie badania i opracowania.

Panie Ministrze Janiszewski, do pana kieruję to wezwanie: nie wolno tego przedłużać! Rolnicy już dziś - dosłownie "dziś", a nie w bliżej nieokreślonej "niedalekiej przyszłości" - muszą te wielkości poznać.

Każdy dzień zwłoki to narastanie zagrożenia powtórzenia się w przyszłym roku tragicznej, a może nawet jeszcze gorszej sytuacji niż ta, która ma miejsce obecnie! Każdy dzień zwłoki to realne zagrożenie dla elementarnych podstaw bytu milionów ludzi na wsi, do czego, niezależnie od tego czy będzie ta, czy inna partia, ta czy inna koalicja, nie wolno nam dopuścić.

* * *

Senator Ryszard Sławiński swe oświadczenie skierował do prezesa ZUS Stanisława Alota:

Emeryci i renciści Klubu Seniora Stowarzyszenia Inżynierów i Techników Górnictwa przy Kopalni Węgla Brunatnego "Konin" zgłosili niezwykle istotny problem, dotyczący praktycznie pewnej grupy emerytów w całym kraju. Chodzi mianowicie o nieprawidłową realizację ustawy z dnia 29 września 1996 r. w zakresie rewaloryzacji procentowego wskaźnika przeciętnego wynagrodzenia aż do osiągnięcia 100%. Sposób realizacji tego zapisu przez ZUS okazał się krzywdzący w stosunku do emerytów, którym przyznano świadczenia wyliczone na podstawie wskaźnika 93%, gdyż tego wskaźnika nie podwyższono. Wcześniej stosowany wskaźnik obniżono, co spowodowało wystąpienie rzecznika praw obywatelskich do Trybunału Konstytucyjnego.

Korzystne orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego w żaden sposób nie zmieniło sytuacji emerytów, na wniosek których zaskarżono decyzję. Skorzystali tylko przechodzący na emeryturę później i obecnie. Czyżby to miała być kara za spowodowanie zmian niekorzystnych dla budżetu?

Jak się szacuje, na skutek rewaloryzowania kwoty bazowej w niektórych grupach emerytalnych, w porównywalnych warunkach, nastąpiło zmniejszenie świadczeń o około 20%. Niejasność i brak precyzji normowania, dotyczącego zakresu stosowania zmiany procentowego wskaźnika przeciętnego wynagrodzenia, negatywnie oceniają nawet pracownicy ZUS. Stosowanie podwyższonego wskaźnika tylko dla osób przechodzących na emeryturę, z pominięciem tych, którym wcześniej obniżono wskaźnik, powoduje dalsze pogłębianie się dysproporcji i ugruntowanie się pojęcia "starego portfela". Wydaje się, że nie takie rozwiązanie było intencją ustawodawcy i że rewaloryzacja wskaźnika miała dotyczyć wszystkich świadczeniobiorców, łącznie z tymi, którym obniżono wskaźnik.

O skali niezadowolenia świadczą zorganizowane wystąpienia emerytów, składających pozwy w Sądzie Ubezpieczeń Społecznych. Ocenia się, iż złożyli ich około trzystu tysięcy. Sytuacje zaogniają jeszcze informacje dotyczące tego problemu, przekazywane za pośrednictwem mediów przez kierownictwo centrali ZUS i jednostek terenowych. Dotyczą one negatywnej oceny działań podejmowanych przez organizacje emeryckie w celu wyjaśnienia przez niezawisły sąd zgodności działań podejmowanych przez ZUS.

O jednoznacznym negatywnym stanowisku ZUS wobec żądań emerytów świadczy również fakt, że oddział ZUS w Koninie składaniem pozwów o waloryzację emerytur lub rent, z uwzględnieniem rewaloryzacji bazy do 90%, zainteresował organy ścigania. Prowadzone postępowanie wyjaśniające miało prawdopodobnie na celu zastraszenie składających pozwy.

Wobec istniejącej sytuacji i różnorodnej interpretacji ustawy regulującej waloryzację wskaźnika należy w sposób jednoznaczny wyjaśnić zasady i przekazać do stosowania przez Zakład Ubezpieczeń Społecznych. Przyczyni się to do uspokojenia niezadowolenia w oczywisty sposób pokrzywdzonych emerytów. Zmiana przepisów nie powinna odbierać wcześniej nabytych uprawnień, a tym bardziej nie powinna być karą, co ma miejsce w stosunku do grupy, która spowodowała zaskarżenie decyzji o obniżenie wskaźnika do Trybunału Konstytucyjnego. Mimo korzystnego orzeczenia ta grupa nic nie zyskała, zyskały tylko osoby przechodzące na emeryturę w późniejszym okresie.

Wobec powyższego wnioskuję o objęcie aktualnym wskaźnikiem przeciętnego wynagrodzenia wszystkich grup emerytów i rencistów, bez względu na to, w jakim okresie zostało przyznane świadczenie.

* * *

Senator Jadwiga Stokarska złożyła do protokołu posiedzenia oświadczenie skierowane do Jerzego Buzka, prezesa Rady Ministrów:

Rozwój wydarzeń międzynarodowych rozpatrywany w ciągu dłuższego czasu zmusza do skorygowania potocznych opinii w dziedzinie polityki zagranicznej. W obliczu rozwoju wydarzeń w Jugosławii powstaje wątpliwość, czy zburzenie muru berlińskiego zamknęło do końca rozdział pod nazwą "zimna wojna". Rozwój sytuacji w państwach Europy Środkowo-Wschodniej w ostatnich latach świadczy o tym, że granica konfrontacji między Wschodem a Zachodem rzeczywiście przesunęła się na wschód. Zniesienie komunistycznego totalitaryzmu życia publicznego nie zrekompensowało jednak wzrostu napięcia, wywołanego tym przesunięciem.

W ostatnich latach w związku z dążeniem do poszerzenia NATO na wschód powstały w tej części Europy dwie strefy. Jedna z nich to strefa konfrontacji politycznej na terytorium postkomunistycznych państw narodowych, aspirujących do zachowania podmiotowości. Tereny zamieszkałe od wieków przez Słowian Południowych, tworzą strefę konfrontacji cywilizacyjnej - naturalne podłoże dla konfrontacji militarnej.

Główny element konfrontacji politycznej stanowi stosunek państw narodowych do NATO. Deklarowana przez rządy tych państw chęć wejścia do NATO zakłóca w sposób oczywisty równowagę Rosja - Zachód na niekorzyść Rosji i musi znaleźć rekompensatę na terenie potencjalnej konfrontacji militarnej. Powstaje pytanie, czy zysk w dziedzinie bezpieczeństwa zewnętrznego Polski z tytułu podporządkowywania naszego państwa doktrynie militarnej NATO jest na tyle duży, że jest w stanie z nawiązką zrównoważyć wynikające z tego tytułu potencjalne niebezpieczeństwo ze strony Rosji?

Na takie i podobne pytania, należące do polskiej racji stanu, powinien odpowiedzieć parlament Rzeczypospolitej. Niestety, parlament nie tylko nie podejmuje się tego zadania, ale, co więcej, wykazuje obojętność wobec samowolnych posunięć członków rządu w tej kwestii. Niedawno pan minister spraw zagranicznych Geremek wyraził gotowość użycia wojsk polskich w operacjach NATO w Iraku, w strefie politycznej Rosji. W tych dniach pan premier Buzek wyraził podobną gotowość użycia wojsk polskich na Bałkanach, w rejonie Kosowa.

W obu przypadkach mamy do czynienia z niedopuszczalnymi konstytucyjnie, pozaparlamentarnymi działaniami rządu. Działania te naruszają kruchą równowagę na linii Wschód - Zachód, z oczywistym ryzykiem dla polskiej racji stanu. Ani parlament, ani tym bardziej naród nie może odpowiadać za skutki takich działań rządu, które potencjalnie mogą mieć także konsekwencje na skalę konfliktu globalnego Rosja - NATO.

W związku ze wspomnianą wyżej samowolną deklaracją pana Geremka, wzywam parlamentarzystów do powstrzymania się tym razem od akceptacji stanowiska pana premiera Buzka i zajęcie zdecydowanego stanowiska w obronie konstytucyjnych uprawnień parlamentu.

* * *

Senator Marian Żenkiewicz złożył dwa oświadczenia:

Oświadczenie moje kieruję na ręce pana Leszka Balcerowicza jako ministra finansów

W roku ubiegłym Ministerstwo Finansów wyraziło zgodę na utworzenie od dnia 1 stycznia 1999 r. urzędu skarbowego w Golubiu-Dobrzyniu. W międzyczasie, wskutek wprowadzenia reformy samorządowej naszego państwa, miasto to uzyskało status powiatu. Zatem doszedł jeszcze jeden argument na rzecz utworzenia tego urzędu. Tymczasem, według ostatnich informacji, sprawa ta została zawieszona, mimo że władze samorządowe Golubia-Dobrzynia przygotowały odpowiednio uzbrojony teren na budowę urzędu skarbowego. Również sejmik samorządowy województwa toruńskiego zwracał się kilkakrotnie do ministra finansów w tej sprawie.

Budowa nowego urzędu skarbowego w Golubiu-Dobrzyniu jest konieczna. Powiat golubsko-dobrzyński zamieszkuje ponad czterdzieści sześć tysięcy mieszkańców, a na jego terenie zarejestrowanych jest ponad trzy tysiące pięćset podatników prowadzących działalność gospodarczą. Obszar ten obsługiwany jest obecnie przez Urząd Skarbowy w Wąbrzeźnie, co przy złych połączeniach komunikacyjnych w tym regionie jest bardzo uciążliwe i czasochłonne dla podatników. W tej sytuacji odkładanie decyzji o utworzeniu nowego urzędu skarbowego w Golubiu-Dobrzyniu wzbudza dezaprobatę środowisk samorządowych i obywateli.

Niezrozumiały jest również fakt, że pismo w tej sprawie z dnia 20 sierpnia 1998 r., znak Or.0057-60/98, skierowane na ręce pana ministra Leszka Balcerowicza, pozostało do dnia dzisiejszego bez odpowiedzi.

W tej sytuacji zwracam się z wnioskiem do pana ministra finansów o podjęcie działań na rzecz utworzenia w jak najkrótszym terminie urzędu skarbowego w Golubiu-Dobrzyniu i zarezerwowanie na ten cel odpowiednich środków finansowych w budżecie resortu.

Uprzejmie proszę o odpowiedź w tej sprawie.

Łączą wyrazy szacunku i poważania.

* * *

Oświadczenie moje kieruję na ręce pana profesora Jerzego Buzka, premiera rządu RP.

W dniu 18 grudnia 1997 r. przedstawiłem Wysokiej Izbie oświadczenie, które kierowałem do premiera, ministra finansów i prokuratora generalnego Rzeczypospolitej Polskiej. Wskazałem w nim na szereg niepokojących zjawisk (możliwości nadużyć na olbrzymią skalę) z dziedziny gospodarki paliwami płynnymi. Jako źródło nadużyć wskazałem zjawisko sprzedaży importowanego oleju opałowego jako oleju napędowego lub w postaci domieszki do oleju napędowego. Zwróciłem się wówczas do członka rządu o podjęcie szybkich i zdecydowanych działań w tej sprawie.

Na moje oświadczenie otrzymałem odpowiedzi od ministra finansów i od prokuratora generalnego, w których to odpowiedziach, a szczególnie w odpowiedzi ministra finansów, sygnalizowany przeze mnie problem potraktowany został w sposób niefrasobliwy. Nie podjęto też wówczas żadnych specjalnych działań w tej sprawie - informacji takiej nie podano w kierowanych do mnie odpowiedziach. Można więc powiedzieć, że zbagatelizowano wówczas ważny sygnał o olbrzymich nieprawidłowościach występujących w naszym państwie.

I oto po upływie prawie roku komendant policji w Rzeszowie powołuje specjalną grupę dochodzeniową w tej sprawie, gdyż przestępcza procedura, na którą wskazałem w moim oświadczeniu, została ujawniona w tym regionie. Co więcej, ustalono już, że w proceder ten zamieszane są firmy z różnych części naszego kraju. Według wstępnych szacunków tylko wskutek ujawnionych przestępstw dochody skarbu państwa uszczuplone zostały o ponad 1,8 miliona zł, a przecież jest to tylko przysłowiowy wierzchołek góry lodowej. Na jakie straty zostali narażeni obywatele, tankując niewłaściwy olej do swoich samochodów, tego nikt nie potrafi policzyć.

Zwracam się zatem do pana premiera o szczegółowe zbadanie tej sprawy i spowodowanie, aby zostały wyciągnięte odpowiednie konsekwencje wobec osób, które nie wykazały należytej troski o interes naszego państwa oraz o jego obywateli, lekceważąc czy też bagatelizując problemy przedstawione w moim oświadczeniu z dnia 18 grudnia 1997 r.

Dzisiaj mamy już niezaprzeczalne dowody przestępczego procederu na rynku paliwowym i wiążące się z tym straty dla skarbu państwa i jego obywateli. Szybka reakcja odpowiedzialnych służb państwowych na moje oświadczenie ograniczyłaby te straty i znacznie wcześniej zahamowałaby opisany proceder. Karygodne zbagatelizowanie sprawy źle świadczy o pracy odpowiedzialnych za to służb rządowych i jest źródłem wielu strat.

Będę zobowiązany za udzielenie mi odpowiedzi oraz za poinformowanie o podjętych działaniach.

Łączę wyrazy szacunku i poważania.


Diariusz Senatu RP: spis treści, poprzedni fragment, następny fragment