Diariusz Senatu RP: spis treści, poprzedni fragment, następny fragment


Oświadczenia

Po wyczerpaniu porządku dziennego 67. posiedzenia senator Lech Feszler złożył dwa oświadczenia następującej treści:

Pierwsze oświadczenie kieruję do panów ministrów: pana Marka Biernackiego, ministra spraw wewnętrznych i administracji oraz pana ministra obrony narodowej, Bronisława Komorowskiego.

Zgodnie z decyzją Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji nr 437, z dnia 6 października 2000 r., rozpoczęto proces rozformowania jednostki wojskowej nr 3466 drugiego pułku zabezpieczenia Nadwiślańskich Jednostek Wojskowych, stacjonującego w Czerwonym Borze. Jakkolwiek decyzja ta wykonuje ustawę z dnia 8 sierpnia 1996 r. o organizacji i trybie pracy Rady Ministrów oraz zakresie działania ministrów, to jednak uważam, iż zamierzone działania wykraczają poza jej zapisy. Działania, które podjęto podczas wykonywania wymienionej decyzji, mają na celu nie tylko rozformowanie jednostki, ale także fizyczną likwidację ogromnego majątku, jakim jest kompleks wojskowy Czerwony Bór, a takich delegacji nie zawiera przedmiotowa ustawa.

Pragnę przypomnieć, że kompleks wojskowy Czerwony Bór, o powierzchni 6896 km2, położony jest w odległości 19 km od Zambrowa, 24 km od Łomży oraz około 100 km od granicy wschodniej. W skład kompleksu wchodzą: poligon wojskowy, obiekty koszarowe, biwak, strzelnica garnizonowa oraz kompleks mieszkalny, czyli cztery bloki. Cały kompleks koszarowy wyposażony jest w pełną infrastrukturę techniczną - są tam ujęcia wody, hydrofornia, kotłownie, oczyszczalnia - oraz infrastrukturę społeczną, czyli przedszkole, internat. Aktualnie w jednostce służy dziewięćdziesięciu sześciu żołnierzy zawodowych oraz pracuje tam stu siedmiu pracowników cywilnych. Wszyscy są mieszkańcami garnizonu oraz Zambrowa.

Pragnę przypomnieć, iż poligon w Czerwonym Borze jest jednym z większych w Polsce i ma dużą tradycję wojskową, wywodzącą się z czasów II Rzeczypospolitej. Próba fizycznej likwidacji kompleksu wojskowego o takim potencjale tradycji spowoduje negatywne skutki społeczne, jakimi będą utrata pracy przez około sto siedemdziesiąt osób oraz wielkie marnotrawstwo majątku o ogromnej wartości materialnej i wojskowej, który już nigdy nie zostanie odtworzony. Nie mówiąc już o zaprzepaszczeniu dorobku tradycji wojskowej w rejonie Zambrowa i Łomży.

Działania podjęte w celu likwidacji tego kompleksu są dla mnie zaskoczeniem, ponieważ w czasie omawiania ustaw wprowadzających likwidację Nadwiślańskich Jednostek Wojskowych przedstawiciele rządu zapewniali, iż kompleks ten zostanie przekazany ministrowi obrony narodowej. Uważam, iż jego przejęcie przez ministra byłoby uzasadnione, jeśli zostałby on przeznaczony na potrzeby obrony terytorialnej, zważywszy na bliskość granicy wschodniej. Przede wszystkim mógłby to być poligon wojskowy dla potrzeb szkolenia wojskowego lub dla straży granicznej.

Zwracam się do ministrów obrony narodowej oraz spraw wewnętrznych z prośbą o podjęcie wspólnych działań w celu utrzymania dla potrzeb obronnych kompleksu wojskowego w Czerwonym Borze.

Działając w związku z interwencją pracowników rozformowywanej jednostki wojskowej nr 3466 w Czerwonym Borze, zwracam się do ministra spraw wewnętrznych i administracji z prośbą o zapewnienie pracownikom cywilnym i mundurowym jednostki odpowiednich możliwości nowego zatrudnienia. Z poważaniem, Lech Feszler.

Drugie oświadczenie kieruję do pana Edmunda Wittbrodta, ministra edukacji narodowej.

Nowelizacja Karty Nauczyciela obarczona została błędem niedoszacowania kosztów i wdrożenia. Pragnę przypomnieć, iż w czasie rozpatrywania przez Senat ustawy nowelizującej Kartę Nauczyciela osobiście zgłaszałem obawy i stosowne poprawki zapobiegające tej sytuacji, ale niestety nie zostały one przyjęte. Sytuacja ta spowodowała brak środków na zwiększenie subwencji i stała się przyczyną wielu problemów finansowych samorządów terytorialnych. Problemy te dotyczą wprawdzie wszystkich samorządów, jednak największe są w tych powiatach, które posiadają rozwiniętą sieć szkół ponadpodstawowych.

W imieniu takiego właśnie samorządu, znajdującego się w powiecie bielskim w województwie podlaskim, pragnę zwrócić się do pana ministra z prośbą o zwiększenie subwencji oświatowej o kwotę 1 miliona 140 tysięcy zł - stosownie do wniosku starostwa tego powiatu z dnia 2 października bieżącego roku, skierowanego do departamentu kadr, szkolenia i organizacji.

Powiat bielski otrzymał subwencję dodatkową w wysokości 769 tysięcy zł, pokrywającą tylko 40% potrzeb. Aby spełnić prośbę pana ministra, wyrażoną w piśmie z dnia 25 września 2000 r., powiat bielski zmuszony jest zaciągnąć kredyt komercyjny z przeznaczeniem na wdrożenie Karty Nauczyciela w roku bieżącym. Władze powiatu przyjęły to ze zrozumieniem i pragną to zrealizować.

W związku z tym zwrócono się do mnie z zapytaniem, kierowanym również przez inne samorządy, oraz prośbą, które dotyczyły potwierdzenia gwarancji rządowych na pokrycie skutków finansowych poniesionych przez samorządy na wdrożenie Karty Nauczyciela, a mianowicie sposobu i terminu refundacji zaciągniętych na ten cel pożyczek lub kredytów wraz z ich obsługą, to znaczy odsetkami i prowizją.

W nawiązaniu do naszej rozmowy w Senacie uprzejmie proszę pana ministra o autorytatywne potwierdzenie tych gwarancji. Z poważaniem, Lech Feszler.

* * *

Senator Jerzy Suchański wygłosił dwa następujące oświadczenia:

Pierwsze oświadczenie kieruję do pana premiera Jerzego Buzka.

Uprzejmie proszę o informację, czy prawdą jest, że dyrektorem gabinetu prezesa Agencji Rynku Rolnego jest osoba, która ma wyrok w zawieszeniu, w tym zakaz zajmowania stanowisk kierowniczych. Czy zatrudnienie to odbyło się zgodnie z prawem, a jeżeli nie, to kto ponosi za to odpowiedzialność?

Drugie oświadczenie kieruję do ministra transportu i gospodarki morskiej.

Uprzejmie proszę o wyjaśnienie, dlaczego na stacjach tankowania gazu w Polsce kierowca nie może sam dokonać tej czynności. Dziwią się obywatele innych państw, w których tankowanie gazu do samochodu nie wymaga specjalnego przeszkolenia.

* * *

Senator Zbigniew Zychowicz złożył następujące oświadczenie:

Swoje oświadczenie kieruję na ręce pana ministra spraw wewnętrznych i administracji Marka Biernackiego.

Pragnę się zwrócić do pana z oświadczeniem dotyczącym zapisów rozporządzenia ministra spraw wewnętrznych i administracji z dnia 31 lipca 2000 r. w sprawie sposobu ustalania należności z tytułu zwrotu kosztów podróży służbowych radnych województwa i analogicznego rozporządzenia z dnia 31 lipca 2000 r. dotyczącego kosztów podróży służbowych radnych powiatu. W obu rozporządzeniach zdefiniowano w §1 podróż służbową radnego jako wykonywanie zadań mających związek z wykonywaniem mandatu poza miejscowością, w której znajduje się siedziba sejmiku województwa bądź rada powiatu. Aby określony wyjazd mógł być podróżą służbową, musi być uznany za taki przez przewodniczącego określonej rady czy sejmiku. Taka konstrukcja nie daje obecnie podstaw do uznania za podróż służbową wyjazdu radnego do siedziby rady czy sejmiku w przypadku, gdy jego miejsce zamieszkania znajduje się poza tą siedzibą.

Opisana sytuacja ma oczywiście miejsce w przypadku większości radnych województw i powiatów, gdyż ich miejsca zamieszkania znajdują się poza siedzibami rad i sejmików. Dojeżdżają oni do siedzib rad po to, aby wykonywać obowiązki wynikające z mandatu i nie korzystają ze zwrotu kosztów podróży. Niejednokrotnie wydatki ponoszone przez radnych związane z podróżami do sejmiku województwa czy rady powiatu równają się wysokości diety, którą radni otrzymują z tytułu wykonywania mandatu.

Wiele komplikacji pojawia się również, kiedy sejmiki województw i rady powiatów obradują na posiedzeniach wyjazdowych w miejscowościach niebędących siedzibami rad i sejmików. Dodam, że w wielu przypadkach czyni się tak, aby radni mogli otrzymać zwrot kosztów podróży.

Ponieważ przepis §1 omawianych rozporządzeń nie normuje aktualnie niektórych aspektów wykonywania mandatu radnego w zakresie podróży służbowych, uprzejmie proszę o nowelizację obu rozporządzeń w przedstawionym zakresie.

* * *

Senator Zbyszko Piwoński złożył oświadczenie następującej treści:

Swoje oświadczenie, które składam również w imieniu pani senator Jolanty Danielak i pana senatora Zdzisława Jarmużka, kieruję do wicepremiera i jednocześnie ministra pracy i polityki socjalnej pana Longina Komołowskiego.

Kilkanaście dni temu uczestniczyliśmy w spotkaniu organizatorów różnorodnych form działalności na rzecz ludzi niepełnosprawnych. I właśnie tam wręczono nam list otwarty Lubuskiego Sejmiku Ludzi Niepełnosprawnych, który do swojego oświadczenia dołączam, bowiem stanowi on jego istotę. Okazją do tego spotkania był jubileusz jednego z ośrodków rehabilitacyjnych województwa, który jest doskonale przygotowany do wypełniania swoich statutowych zadań, ale który ze względów finansowych coraz bardziej ogranicza swoją działalność nie wykorzystując całego swojego potencjału. A przecież nie trzeba być ani wybitnym ekonomistą, ani specjalistą z dziedziny rehabilitacji, żeby wiedzieć, że każdy grosz wydany na rehabilitację zmniejsza nasze wydatki na utrzymanie ludzi, którzy sami sobie w życiu nie radzą i wymagają pomocy osób trzecich.

Zwracam się zatem z prośbą o wzięcie pod uwagę tego zagadnienia. Nie wnoszę o zwiększenie kwot, jakimi dysponuje resort, łącznie z Państwowym Funduszem Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych, bo przecież nie ma ich zwiększyć z czego, ale o weryfikację ich podziału, bowiem cel, o którym mówię, jest jednym z ważniejszych.

* * *

Senator Ryszard Sławiński złożył dwa oświadczenia:

Pierwsze moje oświadczenie kieruję do premiera Jerzego Buzka.

W przyszłym roku we Wrześni obchodzona będzie uroczystość setnej rocznicy strajku dzieci wrześnieńskich. Jesienią 1999 r. w Kole Filatelistycznym we Wrześni zrodził się pomysł wydania znaczka pocztowego, pocztówki, monety i stempli okolicznościowych z okazji setnej rocznicy strajku.

We wszystkich możliwych kierunkach skierowane zostały  odpowiednie pisma, prośby. Między innymi 31 lipca tego roku władze wrześnieńskie już po raz kolejny zwróciły się do ministra łączności pana Tomasza Szyszki o wyrażenie zgody na emisję znaczka - ta prośba poparta jest przez metropolitę gnieźnieńskiego arcybiskupa Henryka Muszyńskiego. Niestety, na tę i na inne prośby nadeszły z resortu odpowiedzi odmowne z taką dosyć wątpliwą, mało przekonującą argumentacją, że komisja ma problemy z ustaleniem odpowiedzi na około sto wniosków, które zostały zgłoszone do komisji i że tylko 20% próśb jest spełnianych.

Myślę, Panie Premierze, że stulecie strajku dzieci wrześnieńskich ma tak bogate i patriotyczne konotacje, że ten postulat należałoby spełnić i w roku 2001 ten znaczek wyemitować.

Z poważaniem, Ryszard Sławiński.

Drugie oświadczenie kieruję na ręce pani marszałek Senatu Rzeczypospolitej Polskiej w imieniu własnym i senator Doroty Kempki.

Jest to oświadczenie w sprawie stanowiska przyjętego w dniu 24 października 2000 r. przez senacką Komisję Kultury i Środków Przekazu, oceniającego sposób prezentowania kampanii wyborczej przez telewizję publiczną.

Stanowczo sprzeciwiamy się stwierdzeniom zawartym w tak zwanym stanowisku. "Stanowisko" komisji, za którym opowiedziały się zaledwie trzy osoby, jest oparte wyłącznie na osobistych przekonaniach tych osób oraz prywatnych opiniach dwóch członków Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. Nie ma do tej pory oficjalnej oceny Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji przebiegu kampanii prezydenckiej w telewizji publicznej, dlatego też nie można się zgodzić, iż została naruszona ustawa o radiofonii i telewizji. Nie wypowiedział się też Sąd Najwyższy w sprawie skierowanych do niego skarg. Państwowa Komisja Wyborcza ogłosiła wyniki wyborów, nie zgłaszając żadnych zastrzeżeń do prowadzenia kampanii wyborczej w mediach, w TVP SA w szczególności. Wynik wyborów jest suwerenną decyzją wyborców, a nie rezultatem kampanii wyborczej w telewizji publicznej.

Ponadto pragniemy ostro zaprotestować w sprawie praktyk stosowanych przez przewodniczącą Komisji Kultury i Środków Przekazu. Tematem posiedzenia była analiza przebiegu kampanii wyborczej w telewizji publicznej. Członkowie komisji, niestety, nie otrzymali żadnych materiałów przed posiedzeniem komisji, zaś projekt "stanowiska" otrzymaliśmy na chwilę przed głosowaniem. Jeśli nadal tak traktowani będą opozycyjni członkowie Komisji Kultury i Środków Przekazu, to będziemy zmuszeni przemyśleć, czy jest sens pozostawać w składzie tej komisji.

Prosimy o zwrócenie uwagi pani przewodniczącej komisji, aby staranniej i zgodnie z regulaminem przygotowywała posiedzenia komisji.

Z poważaniem, podpisy nas obojga.

* * *

Senator Stanisław Cieśla wygłosił oświadczenie następującej treści:

Od 23 bieżącego miesiąca w szpitalu w Sieradzu trwa strajk głodowy pielęgniarek. Uczestniczy w nim kilkadziesiąt osób. Na tę najbardziej drastyczną formę protestu zdecydowano się po długim okresie bezskutecznych starań o poprawę warunków płacowych średniego personelu medycznego. Płace pielęgniarek w tym szpitalu wynoszą po 700 zł albo niewiele ponad tę kwotę, niezależnie od liczby lat pracy, stopnia trudności wykonywanej pracy itd. Poza tym pielęgniarki żyją w ciągłym stresie, straszone są bowiem możliwością dokonania licznych, rzekomo nieuchronnych, zwolnień.

Na konieczność właściwego uregulowania płac w placówkach ochrony zdrowia zwracałem wielokrotnie uwagę w moich wystąpieniach i oświadczeniach składanych z tej trybuny. Nie doprowadziło to jednak do zmian płacowych chociaż częściowo satysfakcjonujących. Czy jest to skutek rzeczywistej niemożności, czy raczej braku zrozumienia i chęci? Uważam, że w grę wchodzi przede wszystkim to drugie.

Zwracam się tą drogą do marszałka województwa łódzkiego, pana Waldemara Matusewicza, o niezwłoczne podjęcie działań zmierzających do rozwiązania konfliktu zaistniałego w sieradzkim szpitalu.

Proszę także Ministerstwo Zdrowia i wojewodę łódzkiego o zainteresowanie się przedstawionym problemem.

* * *

Senator Józef Kuczyński wygłosił oświadczenie skierowane do ministra rolnictwa i rozwoju wsi:

Do podstawowych zadań inspekcji weterynaryjnej należy zwalczanie chorób zakaźnych zwierząt, a zasadniczym elementem podejmowanych w tym zakresie działań jest prowadzenie odpowiednich badań kontrolnych, określanych urzędowo monitoringiem. O fundamentalnym znaczeniu prawidłowej realizacji tych zadań dla zdrowia i życia ludzi nie trzeba nikogo przekonywać. Nie mniej fundamentalna jest ich rola dla gospodarki całego kraju, gdyż od tego już obecnie zależy eksport produktów pochodzenia zwierzęcego, a w najbliższej przyszłości pozytywne efekty naszych, planowanych na przyszły rok, negocjacji brukselskich, dotyczących rolnictwa, a więc w konsekwencji terminu naszego przystąpienia do EWG.

Bardzo dobrze rozumieją to władze. Minister nadzorujący tę sferę życia społeczno-gospodarczego w swoim rozporządzeniu z dnia 12 października 1999 r., wtedy jeszcze jako minister rolnictwa i gospodarki żywnościowej, szczegółowo sprecyzował rodzaje prób i zakres badań, jakie muszą być bezwzględnie wykonywane przy monitoringu występowania zakażeń zwierząt. W rozporządzeniu z dnia 19 kwietnia 2000 r. natomiast, już jako minister rolnictwa i rozwoju wsi, wyraźnie określił, że czynności inspekcji weterynaryjnej związane z tymi badaniami finansowane są z celowych dotacji budżetowych według stawek stanowiących załącznik nr 11 do tego rozporządzenia.

Na podstawie tych rozporządzeń i przeprowadzonych badań w 1999 r. oraz oceny bieżącej sytuacji inspekcja weterynaryjna województwa warmińsko-mazurskiego określiła, że na zwalczanie chorób zakaźnych zwierząt w roku 2000 niezbędna jest dotacja w wysokości 3 milionów 500 tysięcy zł. W praktyce jednak powiatowe inspektoraty weterynarii województwa otrzymały na ten cel w roku bieżącym jedynie 1 milion 270 tysięcy zł, a więc zaledwie 36% niezbędnych środków.

Skutek jest taki, że przy dużo większych, niż planowano, wydatkach na zwalczanie masowo występujących w tym roku ognisk wścieklizny wśród lisów - co było bezwzględnie konieczne ze względu na bezpośrednie zagrożenie dla miejscowej ludności - środki finansowe na zwalczanie tak groźnych chorób bydła, jak gruźlica, bruceloza, białaczka czy pomór u świń, do tej pory zaspokajają 15-20% niezbędnych potrzeb w tym zakresie w poszczególnych powiatach. Jak twierdzą wojewódzkie władze weterynaryjne, nie ma szans na dodatkowe pieniądze.

Są też sygnały, że dla inspekcji weterynaryjnej naszego województwa na rok 2001 wstępnie przewiduje się 800 tysięcy zł dotacji na zwalczanie chorób zakaźnych zwierząt, podczas gdy potrzeba, przypominam, minimum 3 milionów 500 tysięcy zł. Tak więc jest to niewiele ponad 20% tego, co niezbędne.

Radykalne ograniczenie w tym roku, z powodu braku środków finansowych, zakresu niezbędnych badań oraz ewentualna perspektywa powtórzenia się takiej sytuacji w roku przyszłym powodują, że nie będzie znana sytuacja epizootyczna w poszczególnych powiatach województwa. W rezultacie brak będzie podstaw do wystawiania dokumentacji związanej z obrotem krajowym i zagranicznym zwierzętami i produktami pochodzenia zwierzęcego. Dla przemysłu mięsnego i mleczarskiego, a więc w konsekwencji dla całej naszej gospodarki, a także dla rolników produkujących mleko najwyższej jakości - bo wstrzymane zostaną dopłaty dla nich - mogą powstać z tego tytułu olbrzymie straty, przy których kwota niezbędnych dotacji będzie po prostu śmieszna. Nie będą jednak śmieszne konsekwencje tych ograniczeń, mam bowiem podstawy przypuszczać, że podobna sytuacja występuje także w innych województwach.

Tak więc, niezależnie od wspomnianych strat gospodarczych, sprawa ta może bardzo poważnie zachwiać naszą pozycję w negocjacjach o termin wstąpienia do EWG. Jest to więc problem o fundamentalnym znaczeniu dla naszego państwa.

Dlatego też, choć dotacje dotyczące zwalczania chorób zakaźnych zwierząt są finansowane z budżetu wojewody, z tym problemem zwracam się do ministra rolnictwa i rozwoju wsi, pana Artura Balazsa, apelując o spowodowanie jeszcze w bieżącym roku dofinansowania, zgodnie ze zgłaszanymi potrzebami, działalności inspekcji weterynaryjnej w województwie warmińsko-mazurskim oraz o zagwarantowanie odpowiednich środków na te cele w budżecie na rok 2001. Zwracam się też do pana ministra o osobiste zainteresowanie się ogólną sytuacją w służbie weterynaryjnej, a konkretnie w powiatowych inspektoratach weterynarii.

Ustawa o zwalczaniu chorób zakaźnych zwierząt, badaniu zwierząt rzeźnych i mięsa oraz o Inspekcji Weterynaryjnej z dnia 24 kwietnia 1997 r., wraz z późniejszymi zmianami, nakłada wiele nowych bardzo poważnych obowiązków na pracowników powiatowych inspektoratów weterynarii. Brak odpowiednich środków finansowych na właściwe wynagrodzenie, wyposażenie i utrzymanie tych inspektoratów powoduje negatywną selekcję zatrudnionych tam kadr i w sposób zasadniczy wpływa na stałe pogarszanie się jakości nadzoru weterynaryjnego. Jeżeli w odpowiednim czasie nie podejmie się działań, które zahamują tę tendencję, to w niedalekiej perspektywie nie będzie miał kto i czym realizować zadań ustawowo określonych dla służby weterynaryjnej.

Oświadczenie to składam także w imieniu senatora Ireneusza Michasia.

* * *

Senator Janusz Bielawski wygłosił oświadczenie następującej treści:

Oświadczenie kieruję do ministra zdrowia.

Jestem w niezręcznej sytuacji wobec faktu, że zmarła pani minister Franciszka Cegielska i jeszcze nie wiadomo, kto będzie jej następcą, ale ważność problemu, który chcę poruszyć, i troska o losy dydaktyki w akademiach medycznych nakazują mi złożenie tego oświadczenia bezzwłocznie.

Na początku bieżącego roku zadałem pani minister pytanie, jakie są plany prywatyzacyjne resortu i jakie w tym kontekście będą losy państwowych szpitali klinicznych. Otrzymałem odpowiedź podpisaną przez pana wiceministra Andrzeja Rysia, który stwierdził, co następuje.

W Ministerstwie Zdrowia prowadzone są prace nad założeniami ustawy o ochronie zdrowia i nad jednoczesną nowelizacją innych ustaw, w tym również ustawy o zakładach opieki zdrowotnej. Ustawa o ochronie zdrowia będzie podstawową i kompleksową regulacją prawną z zakresu systemu ochrony zdrowia i będą w niej określone nowe struktury świadczeniodawców w ochronie zdrowia. Mam nadzieję, że z proponowanych rozwiązań wszystkie zainteresowane strony będą zadowolone. Na podstawie rozporządzenia ministra zdrowia z dnia 17 września 1999 r. szpitale kliniczne zawierają z uczelniami medycznymi umowy o udostępnienie szpitala na wykonywanie zadań dydaktycznych i w umowie określają zasady wzajemnej współpracy oraz jej koszty i sposób rozliczeń. Nie jest istotne, czy dydaktyka będzie się odbywać w publicznym, czy niepublicznym zakładzie. Zaistniały pewne nieprawidłowości w trybie nadawania statutu szpitalom klinicznym i obecnie w Ministerstwie Zdrowia są prowadzone prace nad konwalidacją tego stanu.

Jest to bardzo mętna odpowiedź typu: no tak, prace są prowadzone, lęgną się nowe pomysły.

Dowiedziałem się ostatnio, że poważnie został potraktowany projekt przekazania akademii medycznych w gestię Ministerstwa Edukacji Narodowej i pozostawienia szpitali klinicznych w resorcie zdrowia lub może w zarządzie samorządów. Jeżeli naprawdę powstały takie pomysły, to nie umiem sobie odpowiedzieć, czemu to wszystko miałoby służyć, bo na pewno nie poprawie warunków kształcenia lekarzy. Wszystko to może mieć dalekosiężne skutki. Negatywne doświadczenia z klinikami na tak zwanej bazie obcej powinny odstraszać od tego typu rozwiązań. Wydaje mi się, że resort powinien określić dokładnie, co wreszcie w tej sprawie chce zrobić, chyba że przyświeca temu wszystkiemu idea: co by tu jeszcze z tych rzeczy i instytucji, które dotychczas dobrze działały, popsuć.

* * *.

Senator Jolanta Danielak złożyła dwa oświadczenia:

Pierwsze oświadczenie kieruję do prezesa Rady Ministrów, pana Jerzego Buzka.

Szanowny Panie Premierze!

Od dłuższego już czasu samorządy powiatowe zgłaszają protesty w związku z działaniami ograniczającymi realizację ich ustawowych zadań, jakimi są przeciwdziałanie bezrobociu i aktywizacja zawodowa. Obowiązujące przepisy utrzymują zasadę centralistycznego podziału środków i ograniczają możliwości wpływania na kształtowanie rynku pracy. Taki stan rzeczy jest sprzeczny z przyjętą w reformie administracji publicznej zasadą decentralizacji i tym samym sprzeczne z ideą ustawy o samorządzie powiatowym. Niezbędne są działania, które umożliwią samorządowi powiatowemu wykonywanie zadań z zakresu przeciwdziałania bezrobociu i spowodują, że samorząd będzie rzeczywistym twórcą polityki w tej dziedzinie.

Dlatego też, po pierwsze, należy zwiększyć środki przekazywane z Funduszu Pracy samorządom powiatowym i tym samym zmniejszyć środki pozostające w dyspozycji Krajowego Urzędu Pracy. Obecnie 50% środków pozostaje w dyspozycji Krajowego Urzędu Pracy.

Po drugie, należy wyeliminować uznaniowość w przekazywaniu środków z Krajowego Urzędu Pracy.

Po trzecie, należy zobiektywizować zasady i określić jasne reguły podziału środków pozostających w Krajowym Urzędzie Pracy.

Po czwarte, należy przekazywać w terminie i w pełnej wysokości środki na wypłatę zasiłków dla bezrobotnych oraz świadczeń i zasiłków przedemerytalnych wraz z pochodnymi.

Po piąte, należy uregulować dotychczasowe zobowiązania urzędu pracy w kwestii refundacji umów zawartych między powiatowym urzędem pracy a pracodawcami w ramach aktywnych form zwalczania bezrobocia.

I wreszcie po szóste, należy rozwiązać kwestię pracowników publicznych w powiatowych urzędach pracy. Znaczna część urzędów, bo około 30%, funkcjonuje dzięki pracownikom zatrudnianym w ramach robót publicznych.

Opracowanie i wdrożenie do tego nowego modelu finansowania nowych przepisów eliminujących przedstawione nieprawidłowości to konieczność. Umożliwi to samorządom wykonywanie ustawowego obowiązku przeciwdziałania bezrobociu i aktywizacji lokalnego rynku pracy. Przed przyjęciem ustawy budżetowej te kwestie powinny być rozstrzygnięte.

Z wyrazami szacunku, Jolanta Danielak.

Drugie oświadczenie kieruję do ministra sprawiedliwości, pana Lecha Kaczyńskiego.

Szanowny Panie Ministrze!

W Zakładzie Karnym Krzywaniec już od dwudziestu dwóch lat funkcjonuje Dom Matki i Dziecka. Jest to jedyna tego typu placówka w Polsce. Jej funkcjonowanie oparte jest ciągle na delegacji zawartej w art. 87 §4 kodeksu karnego wykonawczego, który brzmi: "W celu umożliwienia matce pozbawionej wolności sprawowania stałej i bezpośredniej opieki nad dzieckiem organizuje się przy zakładach karnych domy dla matki i dziecka, w których dziecko może przebywać na życzenie matki do ukończenia trzeciego roku życia, chyba że względy wychowawcze lub zdrowotne, potwierdzone opinią lekarza lub psychologa, przemawiają za oddzieleniem dziecka od matki albo za przedłużeniem lub skróceniem tego okresu. Decyzje w tym zakresie wymagają zgody sądu opiekuńczego."

W §5 cytowanego artykułu zobowiązano ministra sprawiedliwości do określenia w drodze rozporządzenia trybu przyjmowania dzieci matek pozbawionych rodziców oraz zasad organizowania i działania tych placówek. Do dzisiaj takiego rozporządzenia nie ma.

Zwracam się do pana ministra z prośbą o rozpatrzenie możliwości powoływania domów matki i dziecka w zakładach karnych w drodze aktu wykonawczego co najmniej rangi rozporządzenia ministra sprawiedliwości bądź zastosowania odpowiedniej regulacji w kodeksie karnym wykonawczym.

W moim odczuciu takie rozwiązanie zapewniłoby stabilne istnienie tym placówkom w zakładach karnych, stworzyłoby również szansę jednoznacznego określenia możliwości pomagania dzieciom przebywającym z matkami w zakładzie karnym. Rozporządzenie ministra sprawiedliwości z dnia 18 września 1998 r. określa bowiem zasady i tryb pomocy dla osób pozbawionych wolności z funduszu pomocy postpenitencjarnej, odnosząc się do readaptacyjnej funkcji tej pomocy, co w konsekwencji umożliwia jedynie pomoc skazanym matkom z pominięciem dziecka.

Wracam do art. 87 §5 kodeksu karnego wykonawczego. Czy nie byłoby słuszne, aby jego treść obejmowała nie tylko tryb przyjmowania dzieci matek pozbawionych wolności, ale również wydawania dzieci z tych placówek? Wiąże się to z faktem, że decyzje zobowiązujące zakład karny do wydawania, często niezwłocznego, małoletnich dzieci podejmowane są najczęściej przez sądy zamiejscowe, zupełnie niezapoznane z obrazem funkcjonowania matki w jednostce penitencjarnej oraz warunkami pobytu w zakładzie samego dziecka, jego rozwojem fizycznym, psychicznym i emocjonalnym. Dlatego też wydawanie dzieci z zakładu karnego odbywa się w atmosferze dramatu: matki, dziecka i personelu penitencjarnego.

Rozwiązaniem, które pozwoliłoby uniknąć wyrywania siłą dzieci, byłoby przyjęcie, iż jedynie właściwym do orzekania o pobycie dziecka w domu matki i dziecka przy zakładzie karnym jest sąd rodzinny i opiekuńczy położony najbliżej miejsca pobytu matki i dziecka. Dałoby to szansę na właściwy nadzór nad sprawowaniem opieki, jak również możliwość podejmowania wszelkich decyzji dotyczących sytuacji prawnej dziecka w oparciu o pełniejszy obraz funkcjonowania matki i dziecka.

Łączę wyrazy szacunku.

* * *

Senator Ryszard Jarzembowski wygłosił oświadczenie skierowane do prezesa Rady Ministrów:

Po ponad pięćdziesięciu pięciu latach, jakie upłynęły od zakończenia drugiej wojny światowej, w Polsce żyje jeszcze kilkaset tysięcy osób poszkodowanych przez III Rzeszę. Są to ofiary zbrodniczych eksperymentów medycznych, więźniowie obozów koncentracyjnych, obozów zagłady, robotnicy przymusowi, a także małoletnie ofiary wojny.

Wiele spośród nich miało i ma olbrzymie kłopoty z udokumentowaniem najpierw wniosków o przyznanie zapomogi z Fundacji Polsko-Niemieckie Pojednanie, a teraz zapowiadanego świadczenia zwanego eufemistycznie odszkodowaniem. Kłopoty tych osób, ludzi w większości schorowanych, zniedołężniałych i w bardzo podeszłym wieku, rozpoczęły się w połowie 1994 r., kiedy to fundacja wewnętrzną, własną decyzją zmieniła regulamin określający kryteria wypłat, uznając za niewystarczające zeznania świadków oraz zaprzestając honorowania dokumentów Zakładu Ubezpieczeń Społecznych zaliczających do wymiaru podstawy świadczeń emerytalno-rentowych okres pracy przymusowej na rzecz niemieckiego okupanta. Mitręga i rozgoryczenie dziesiątków tysięcy ludzi trwają po dziś dzień.

W tych dniach opublikowano informację o tym, jakie dokumenty, dowody należy przedstawić, aby móc skutecznie starać się o pieniądze w ramach tak zwanych odszkodowań. Nadal za dowód nie są uznawane zaświadczenia emerytalno-rentowe ZUS o pracy przymusowej. Nie są także honorowane decyzje kierownika Urzędu do spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych, na mocy których od kilku lat, decyzją poprzedniego parlamentu, blisko trzysta tysięcy osób otrzymuje z budżetu państwa polskiego comiesięczne dożywotnie świadczenie pieniężne z tytułu deportacji w celu pracy przymusowej.

Wielu moich wyborców nie rozumie, jak w demokratycznym państwie prawnym jest możliwe, że Fundacja Polsko-Niemieckie Pojednanie podważa wiarygodność państwowych urzędów i instytucji, nie biorąc pod uwagę prawomocnych decyzji tych organów. Rodzi to rozgoryczenie i oburzenie, bo w powszechnym odczuciu fundacja ta stawia się ponad konstytucyjnie działającymi w Polsce urzędami i instytucjami państwowymi.

Niniejszym zwracam się do prezesa Rady Ministrów o wniknięcie w zasygnalizowane tu kwestie i doprowadzenie do zmiany praktyk Fundacji Polsko-Niemieckie Pojednanie. Jesteśmy, jak można przypuszczać, u progu wielkiej operacji wypłat. Jest to więc ostatnia chwila, żeby definitywnie ten problem rozstrzygnąć i zarazem ukrócić praktyki, które niejednokrotnie starych, schorowanych ludzi doprowadzają do pogorszenia stanu zdrowia. Bardzo o to pana prezesa Rady Ministrów proszę.

* * *

Senator Stanisław Gogacz wygłosił oświadczenie następującej treści:

Oświadczenie swoje kieruję do pana Jerzego Buzka, prezesa Rady Ministrów Rzeczypospolitej Polskiej.

Lubelska Izba Lekarska w Lublinie zwróciła się do mnie z informacją, że ukazało się rozporządzenie ministra zdrowia zmieniające rozporządzenie w sprawie stażu podyplomowego lekarza i lekarza stomatologa, podpisane przez ministra zdrowia dnia 29 września bieżącego roku, obowiązujące z dniem ogłoszenia.

Według izby lekarskiej wszystkie dotychczasowe procedury dotyczące staży podyplomowych były przygotowywane od miesięcy w oparciu o dotychczas obowiązujące rozporządzenie. Lekarze i lekarze stomatolodzy rozpoczęli staże z dniem 1 października bieżącego roku. Już przed 1 października bieżącego roku dokonano następujących czynności.

Po pierwsze, zawarto umowy na czas określony ze stażystami lekarzami na okres osiemnastu miesięcy z wynagrodzeniem miesięcznym 1277 zł, a tymczasem zmienione rozporządzenie przewiduje wynagrodzenie 1094 zł 29 gr i okres stażu skraca do trzynastu miesięcy.

Po drugie, zawarto umowy na czas określony z lekarzami stomatologami na okres dwunastu miesięcy z wynagrodzeniem miesięcznym 1277 zł, a tymczasem zmienione rozporządzenie przewiduje wynagrodzenie 1094 zł 29 gr.

Po trzecie, wyznaczono koordynatorów i opiekunów wynagradzanych za pracę, zawierając stosowne umowy, a tymczasem zmienione rozporządzenie nie przewiduje żadnego wynagrodzenia dla opiekunów i zmienia podstawę naliczania wynagrodzenia dla koordynatorów staży podyplomowych.

Po czwarte, ponieważ zakłady pracy miały obowiązek zgłoszenia do ZUS podpisanych umów o pracę na czas określony ze stażystami, koordynatorami i opiekunami, część z nich już to zrobiła.

Po piąte, wydrukowano i wydano ramowe programy stażu podyplomowego dla lekarzy medycyny na okres osiemnastu miesięcy, a tymczasem zmienione rozporządzenie ustala staż na okres trzynastu miesięcy.

Podsekretarz stanu Andrzej Ryś, zobowiązując przewodniczącego okręgowej rady lekarskiej do poinformowania dyrektorów jednostek prowadzących staże podyplomowe o wprowadzanych zmianach i do respektowania rozporządzenia, nie podał jednak, jak rozwiązać lub zmienić zawarte już ze stażystami umowy o pracę na czas określony. Zgodnie z postanowieniami art. 33 kodeksu pracy umowy na czas określony nie mogą być bowiem wypowiedziane przed upływem okresu, na jaki były zawarte. Informacja o zmianie rozporządzenia już spowodowała wycofanie się jednostek szkolących, publicznych i niepublicznych ZOZ, szczególnie jeśli chodzi o pion stomatologiczny, z prowadzenia staży podyplomowych.

Wobec tych podniesionych zarzutów zwracam się do pana premiera o ustosunkowanie się do zaistniałej sytuacji.

Z wyrazami szacunku, Stanisław Gogacz.

* * *

Senator Krzysztof Głuchowski złożył oświadczenie następującej treści :

Moje oświadczenie kieruję do pana Longina Komołowskiego, wicepremiera i ministra pracy i polityki społecznej, oraz do pani Grażyny Zielińskiej, prezesa Krajowego Urzędu Pracy.

Miesiące jesienne charakteryzują się swoistym zakresem problemów, szczególnie finansowych, między innymi w związku z początkiem roku szkolnego i koniecznością podjęcia przez wielu uczniów praktycznej nauki zawodu w miejscowych zakładach pracy. Dotychczas te zakłady pracy nie miały problemów z uzyskiwaniem refundacji poniesionych kosztów wynagrodzeń i pochodnych ze środków Funduszu Pracy. Uczniowie zasadniczych szkół zawodowych również nie mieli większych problemów ze znalezieniem miejsca odbywania swoich praktyk zawodowych. Otrzymywali też w terminie swoje skromne wynagrodzenia za wykonywaną pracę.

Od pewnego momentu jest inaczej. Gminna Spółdzielnia w Stoczku Łukowskim, działająca na terenie powiatu łukowskiego, odmawia, podobnie jak wiele innych zakładów, przyjmowania uczniów do odbywania praktycznej nauki zawodu w tym roku szkolnym, ponieważ nie otrzymała jeszcze należnej refundacji kosztów, to jest składek ZUS i wynagrodzeń wypłacanych młodocianym pracownikom, mimo iż dopełniła wszystkich niezbędnych formalności. Zadłużenie Powiatowego Urzędu Pracy w Łukowie wobec tej spółdzielni na dzień dzisiejszy wynosi ponad 50 tysięcy zł. Wszelkie monity kierownictwa spółdzielni w tej sprawie, kierowane również do odpowiednich ministerstw i Krajowego Urzędu Pracy, nie przynoszą oczekiwanego efektu.

Jak podaje Powiatowy Urząd Pracy w Łukowie, w powiecie jest bardzo dużo drobnych zakładów pracy, wielkością odpowiadających gminnym spółdzielniom, które obecnie ponoszą główny ciężar łagodzenia bezrobocia na tym terenie. Jednak obecna polityka wobec tych zakładów zmierza w niedobrym kierunku. Zakłady te między innymi nie otrzymują w terminie należnych pieniędzy. W związku z tym jest coraz więcej przypadków wykreślania z rejestru tych podmiotów gospodarczych, następują zwolnienia grupowe.

Jeszcze do niedawna ogromne znaczenie w łagodzeniu skutków bezrobocia miały aktywne formy jego zwalczania, takie jak prace interwencyjne, program "Absolwent", pożyczki, szkolenia i inne. Być może obecnie na rynku pracy nie ma już dużego zapotrzebowania na takie zawody, jak sprzedawca, tynkarz, obuwnik, murarz czy ślusarz, więc nie ma potrzeby prowadzenia nauki w tych zawodach. Ale co mają zrobić rodzice uczniów ze Stoczka Łukowskiego, miasteczka liczącego trzy tysiące mieszkańców, gdzie gminna spółdzielnia jest zakładem pracy, który może jeszcze zaoferować uczniom miejsca na praktykę zawodową? Okazuje się, że przepisy prawa pracy nie zawsze są przestrzegane, a dodatkowo Fundusz Pracy nie wywiązuje się ze swoich zobowiązań.

W związku z tym pytam: jak długo musi czekać Powiatowy Urząd Pracy w Łukowie na środki z Funduszu Pracy przyznane mu w wysokości 2 milionów 83 tysięcy zł? Bo do dnia dzisiejszego urząd otrzymał tylko ich połowę. Przecież zostały dopełnione wszelkie formalności, złożono stosowny wniosek, na który do dziś nie ma jeszcze odpowiedzi, a termin udzielenia tej odpowiedzi upłynął w dniu 31 lipca bieżącego roku. Nadmieniam, iż we wniosku złożonym w drugim terminie podano kwotę 800 tysięcy zł, to jest o 20% mniejszą od przysługującego limitu.

Opóźnienie w przesyłaniu pieniędzy przyznanych Powiatowemu Urzędowi Pracy w Łukowie spowodowało, że w tym roku ponad siedemset pięćdziesiąt osób bezrobotnych nie skorzysta już z aktywnych form łagodzenia skutków bezrobocia. Wniosek przewidywał zatrudnienie sześciuset osób, a pięćdziesięciu trzem osobom planowano udzielić pożyczki. Zamierzano ponadto przeszkolić ponad sto osób bezrobotnych. Obecnie nastąpił brak płynności finansowej, nie są refundowane umowy zawarte z pracodawcami, wystąpiły zaległości w refundacji wynagrodzeń i składek ZUS wynikających z tych umów zawartych w bieżącym roku.

Poprzednie lata były pod tym względem dużo lepsze. W latach 1997, 1998 i 1999 z aktywnych form łagodzenia skutków bezrobocia skorzystały aż trzy tysiące czterysta czterdzieści cztery osoby. Tak drastyczne obcięcie środków na ten cel to duża strata dla powiatu łukowskiego, gdzie od kilku lat nie powstał ani jeden zakład pracy, który zatrudniałby powyżej pięćdziesięciu osób, zaś liczba bezrobotnych wzrasta z miesiąca na miesiąc w bardzo szybkim tempie.

Apeluję do odpowiednich władz o uregulowanie tych spraw w jak najkrótszym terminie, aby więcej nie powtórzyła się sytuacja związana z wypłacaniem pieniędzy, jeśli chodzi o terminy. Władzom samorządowym i podmiotom gospodarczym oraz powiatowemu urzędowi pracy znacznie łatwiej jest bowiem wykorzystać przyznane limitem środki, jeśli wpłyną one w całości z końcem I kwartału, to jest nie później niż do kwietnia.

* * *

Senator Jerzy Pieniążek wygłosił następujące oświadczenie:

Oświadczenie swe kieruję pod adresem prezesa Rady Ministrów profesora Jerzego Buzka.

Panie Premierze!

W 1998 r. polski parlament przyjął pakiet ustaw reformujących wewnętrznie III Rzeczpospolitą. Główną ideą tych reform, według pana słów, było przekazanie władzy ludziom. Dziś, po blisko dwóch latach, społeczeństwo, między innymi w wyborach prezydenckich, oceniło pierwsze efekty wdrażania tych reform, dało asumpt do kreowania konkretnych zmian.

Prócz konieczności wprowadzenia pilnych zmian w zakresie funkcjonowania choćby ZUS, systemu ochrony zdrowia czy szkół wiejskich, najbardziej uciążliwym problemem dla mych wyborców jest dziś kwestia dostępności do wszelkiego typu urzędów państwowych w nowym podziale administracyjnym, w tym również do sądów powszechnych.

Panie Premierze! Cieszy mnie fakt, iż nowy minister sprawiedliwości Lech Kaczyński, po zapowiedziach dotyczących zwiększenia skuteczności egzekwowania praw, podjął problem racjonalizowania obszaru właściwości miejscowej organów wymiaru sprawiedliwości w terenie. Rozumiem, że ideą przewodnią tych zmian ma być właśnie przybliżenie sądów i prokuratury mieszkańcom nowych powiatów oraz przyspieszenie i odpowiednia koordynacja działań tych organów, a w efekcie jakościowa poprawa obsługi obywateli.

Dlatego też społeczeństwo mojego, sieradzkiego okręgu wyborczego z niecierpliwością czeka na efekty tych zmian, mając nadzieję, iż nowy minister, po pierwsze, włączy wreszcie wszystkie gminy powiatu pajęczańskiego do obszaru działania jednej miejscowej prokuratury, a przede wszystkim do właściwości jednego Sądu Rejonowego w Wieluniu, podlegającego jurysdykcji Sądu Okręgowego w Sieradzu. Dziś bowiem mieszkańcy powiatu są obsługiwani przez cztery sądy rejonowe i trzy sądy okręgowe, zlokalizowane w dwóch województwach.

Po drugie, że przyłączy teren miasta Wieruszowa i okolicznych pięciu gmin do właściwości miejscowych sądów w Wieluniu, a tym samym Sądu Okręgowego w Sieradzu. Dziś Lututów z powiatu wieruszowskiego jest już bowiem pod tą jurysdykcją, a pozostałe gminy z tegoż powiatu województwa łódzkiego sądzą się wciąż w Kępnie i Kaliszu, a więc w Wielkopolsce.

Po trzecie, że przyspieszy utworzenie sądu rejonowego w Poddębicach, gdzie dziś funkcjonują dwa wydziału sądu i kolegium do spraw wykroczeń, oraz że przyłączy doń teren miasta i gminy Uniejów, których mieszkańcy, wbrew reformie administracyjnej, sądzą się wciąż w byłym województwie konińskim.

Po czwarte, że utworzy w Sądzie Okręgowym w Sieradzu, wzorem choćby sąsiedniego sądu w Piotrkowie, wydział pracy i ubezpieczeń społecznych, odciążając tym samym sąd łódzki, gdzie oczekiwanie na rozpoczęcie postępowania sądowego w tej materii trwa około półtora roku, podczas gdy w Sieradzu, mającym dwudziestoletnie doświadczenie, zaledwie kilka miesięcy.

Panie Premierze! Powyższe oczekiwania społeczne znalazły stosowne uzasadnienie merytoryczne i logistyczne w uchwale zgromadzenia ogólnego sędziów Sądu Okręgowego w Sieradzu z dnia 24 października bieżącego roku. Za powyższymi oczekiwaniami przemawiają bowiem: doświadczona i stabilna kadra orzeczniczo-administracyjna, która w znakomitej większości rekrutuje się z sądów rejonowych tegoż okręgu i dawnego sądu wojewódzkiego; bardzo dobra, nowa baza lokalowa, zarówno w Wieluniu jak i w Sieradzu, gwarantująca godne warunki pracy oraz bezpieczeństwo dla wszystkich uczestników procesu sądowego; dobre wyniki postępowań Sądu Okręgowego w Sieradzu we wszystkich kategoriach spraw, znacznie lepsze niż średnie krajowe; duża jednostka penitencjarna w Sieradzu, na którą składają się zakład karny, areszt śledczy i ośrodek zewnętrzny zakładu karnego, nadzorowana przez prawidłowo obsadzony i sprawnie funkcjonujący wydział penitencjarny i wydział nadzoru nad wykonywaniem orzeczeń sądowych; budowa siedziby Sądu Rejonowego w Łasku, której zakończenie planowane jest na rok 2002, a także budowa siedziby sądu w Poddębicach, realizowana z funduszu starostwa poddębickiego przy akceptacji Sądu Okręgowego w Sieradzu; znaczny wpływ spraw każdego rodzaju do Sądu Okręgowego w Sieradzu i sądów rejonowych tegoż okręgu, a także poważny, bo kilkutysięczny wpływ odwołań od decyzji oddziałów ZUS i KRUS w Zduńskiej Woli z terenu siedmiu powiatów, odwołań kierowanych dziś do sądów pracy i ubezpieczeń społecznych w Łodzi; znacznie mniejsze koszty związane z udziałem stron uczestników w postêpowaniach sądowych ze względu na dostosowanie ich miejsca do siedziby innych urzędów powiatowych i regionalnych.

Panie Premierze! Na początku lat dziewięćdziesiątych w Sieradzu z wielką stratą dla skuteczności walki z przestępczością w regionie zlikwidowano prokuraturę wojewódzką, którą z trudem odbudowano w połowie dekady. Dziwi mnie więc sygnalizowany przez Ministerstwo Sprawiedliwości projekt likwidacji Sądu Okręgowego w Sieradzu, sądu, którego orzecznictwo w sprawach obywateli polskich wniesionych na wokandę jako pierwsze zostało usankcjonowane przez Europejski Trybunał Sprawiedliwości w Strasburgu, sądu, którego sędziowie tak wzorowo wypełniają swe obowiązki związane z funkcjonowaniem okręgowych komisji wyborczych przy wyborach parlamentarnych, samorządowych czy ostatnio prezydenckich.

Wreszcie, Panie Premierze, posłowie sejmowej Podkomisji do spraw Nowelizacji Okręgów Wyborczych do Sejmu i Senatu przewidzieli siedzibę jednego z trzech okręgów wyborczych w łódzkiem właśnie w Sieradzu dla aż dwunastu powiatów z województwa.

Dlatego też proszę pana premiera o wnikliwą analizę przekazanych przeze mnie wniosków moich wyborców, bo służą one moim zdaniem tak oczekiwanej przez społeczeństwo poprawie funkcjonowania organów władzy III RP.

Oświadczenia złożone do protokołu

Oświadczenie senatora Stanisława Cieśli skierowane do prezesa Rady Ministrów Jerzego Buzka:

Szanowny Panie Premierze!

Najbardziej bolesnym problemem dzisiejszej Polski jest bezrobocie. Obecnie jego wielkość osiągnęła już 14% ludności zawodowo czynnej i nadal wykazuje tendencję wzrostową. Powiększający się z roku na rok brak miejsc pracy staje się coraz bardziej niebezpiecznym zjawiskiem, tak w aspekcie gospodarczym, jak i społecznym.

Konsekwencje bezrobocia to między innymi:

- powiększający się obszar ubóstwa i nędzy;

- stresy, frustracja, poczucie beznadziejności i bezużyteczności u tych ludzi, którzy nie mogą uzyskać pracy;

- niszczenie sił, zdolności i umiejętności ludzkich;

- zmniejszanie się produktu narodowego;

- wzrost patologii społecznych, takich jak kradzieże, rozboje, morderstwa na tle rabunkowym, alkoholizm, narkomania;

- zwiększona zachorowalność na skutek niedożywienia i braku środków na leki;

- samobójstwa z przyczyn ekonomicznych;

- powiększanie się liczby osób bezdomnych;

- zmniejszanie się dzietności;

- odkładanie przez młodych ludzi na dalszą nieokreśloną przyszłość decyzji o zawarciu małżeństwa;

- niemożność kształcenia dzieci;

- zwiększona emigracja, stała;

- konflikty rodzinne prowadzące częstokroć do rozpadu rodzin.

Czy tak musi być w naszym kraju? Czy rząd Rzeczypospolitej Polskiej zamierza w sposób zdecydowany przeciwdziałać bezrobociu? Kiedy wreszcie powstanie racjonalny program znaczącego zmniejszenia tego zjawiska i kiedy ten program zacznie być realizowany?

Prawo każdego człowieka do utrzymania się dzięki swobodnie wybranej lub przyjętej pracy akcentują różne dokumenty o charakterze międzynarodowym ratyfikowane przez Polskę. Także prawo wewnętrzne zawiera jasne i niedwuznaczne pod tym względem zapisy. Sprawa upowszechniania dostępu do pracy jest przedmiotem troski i działań wielu organizacji krajowych i międzynarodowych.

Prawo do pracy jest naturalnym uprawnieniem każdej osoby ludzkiej, wynikającym z jej podstawowego prawa do życia i rozwoju, a także do doskonalenia własnej osobowości. Wynika ono także z prawa do wolności, gdyż człowiek, który nie pracuje, nie jest w stanie w pełni jej realizować. Każdy człowiek chce mieć swój udział w tworzeniu dobra społecznego, dobra wspólnego, co możliwe jest tylko przez wykonywanie pracy.

W marcu 1995 r. odbył się w Kopenhadze Światowy Szczyt Rozwoju Społecznego. Rządy reprezentowanych na nim państw przyjęły deklarację i program działań. Uznano, że w centrum działań na rzecz rozwoju powinien znajdować się człowiek. Zobowiązano się do walki z biedą, a za jeden z głównych celów wszystkich państw uznano pełne zatrudnienie. Stwierdzono, że ubóstwo, brak produktywnego zatrudnienia i marginalizacja społeczna naruszają godność człowieka. Zdecydowano, że popierane będą między innymi takie wartości, jak godność człowieka, sprawiedliwość społeczna i solidarność, tak na szczeblu krajowym, jak i międzynarodowym.

Bezrobocie występuje na całym świecie, nawet w krajach bardzo rozwiniętych. Jego rozmiary są jednak bardzo różne. Niektóre kraje, nawet w czasach wielkiego postępu technologicznego, prowadząc rozsądną politykę zatrudnienia i politykę gospodarczą, potrafią ograniczyć wielkość tego szkodliwego zjawiska. I tak w ostatnim dziesięcioleciu bezrobocie uległo zmniejszeniu między innymi w Danii, Holandii, Irlandii, Norwegii, Portugalii, Szwecji, Wielkiej Brytanii, Turcji, Stanach Zjednoczonych i Nowej Zelandii. Natomiast u nas w tym czasie liczba osób nie mogących uzyskać pracy wzrosła aż czterokrotnie.

Bezrobocie często miewa rozległe konsekwencje społeczno-polityczne, gdyż z hasłem pełnego zatrudnienia niektóre orientacje polityczne łączą konieczność radykalnych przemian w społeczno-gospodarczej strukturze. Kardynał Stefan Wyszyński w swojej książce pod tytułem "Miłość i sprawiedliwość społeczna" napisał: "spoganiały kapitalizm jest ojcem wszystkich kierunków rewolucyjno-społecznych".

Nasza obecna rzeczywistość społeczno-gospodarcza to właśnie dziki, pogański kapitalizm. Transformacja gospodarcza, jaka dokonała się w ostatnim dziesięcioleciu przyniosła korzystne efekty, ale ma również swoją złą stronę, gdyż doprowadziła do przejęcia większości dochodów przez nieliczną grupę ludzi bogatych i bardzo bogatych. Milionowe rzesze zostały przez skazane na ubóstwo i życie w warunkach urągających ludzkiej godności.

Przeciwko pauperyzacji społeczeństwa, wynikającej z bezrobocia i złego podziału dochodu narodowego, występowały i występują różne ugrupowania społeczne i polityczne. Pokaźny wkład w łagodzenie napięć społecznych ma Kościół katolicki. Społeczna nauka Kościoła, stanowiąca rozwinięcie ducha Ewangelii, podkreślała zawsze potrzebę realizowania idei sprawiedliwości społecznej i solidarności międzyludzkiej. Wspomnę niektóre doniosłe encykliki różnych papieży, traktujące o sprawach społecznych. Są to "Rerum novarum" Leona XIII, "Quadragesimo anno" Piusa XI, "Mater et magistra" i "Pacem in terris" Jana XXIII, "Populorum progressio" Pawła VI czy "Laborem exercens", "Sollicitudo rei sorialis" i "Centesimus annus" Jana Pawła II. Przywódcy Kościoła domagali się od państwa usuwania masowego bezrobocia przez zapewnienie obywatelom prawa do pracy. Podobne stanowisko zajmowali hierarchowie Kościoła katolickiego w Polsce już w okresie międzywojennym. Między innymi biskup lubelski U. L. Fulman, arcybiskup lwowski J. Wilczewski, biskup śląski A. Lisiecki, biskup częstochowski P. Kubina wystąpili z listami pasterskimi dotyczącymi bezrobocia. Uznali oni za konieczne zreformowanie stosunków gospodarczych i społecznych, potępiali istniejącą wtedy krzywdę socjalną i wezwali całe społeczeństwo polskie do niesienia pomocy bezrobotnym. Głębokie refleksje nad pracą zawarł ksiądz Stefan Wyszyński w książce pod tytułem "Duch pracy ludzkiej", która chociaż napisana została kilkadziesiąt lat temu, zawiera treści aktualne i w czasach dzisiejszych.

Dążenie do sprawiedliwości społecznej było jedną z przyczyn powstania związku zawodowego i ruchu społecznego "Solidarność" w 1980 r. Obchodzona w tym roku dwudziesta rocznica powstania "Solidarności" powinna być okazją do przemyśleń, na ile pozostajemy wierni ideom Sierpnia '80, jak również okazją do wprowadzenia znaczących korekt w polityce społecznej państwa. Dzisiaj wielu ludzi, spośród tych którzy przed dwudziestu laty przyczynili się do odmiany oblicza polskiej ziemi, jest pozbawionych pracy, postawionych na marginesie życia społecznego. Przeżywają oni gorzkie rozczarowanie, widząc szerzące się wokół wynaturzenia będące konsekwencją odejścia od ducha Sierpnia.

Czy możliwa jest skuteczna walka z bezrobociem? Mimo całej złożoności problemu i trudności, jakie trzeba pokonać, wydaje mi się, że można znaleźć wyjście z sytuacji, w której się znajdujemy. Aby bezrobocie w znaczący sposób ograniczyć, trzeba przede wszystkim zrozumienia zgubnych skutków tego, że ponad dwa i pół miliona Polaków pozostaje bez pracy. Potem konieczne jest współdziałanie rządu, parlamentu, samorządów terytorialnych, organizacji pozarządowych, pracodawców i samych bezrobotnych.

Niewystarczające jest to, że bezrobociem zajmują się tylko Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej oraz urzędy pracy. W te działania winny włączyć się wszystkie resorty.

Walka z bezrobociem nie może pozostawać tylko jednym z punktów programu wyborczego, chyba każdej partii politycznej, przed różnego rodzaju wyborami. Musi ona być podejmowana na co dzień. Dla jej pomyślności potrzebne jest zawarcie ponadpartyjnego porozumienia, aby kolejne ekipy rządowe zmierzały w tym samym kierunku. Skoro istnieje zbieżność, a nawet identyczność stanowisk w sprawach polityki zagranicznej, to może być ona również osiągnięta w dziedzinie polityki społecznej państwa.

Do działań, które należy podjąć i które mogą dać oczekiwane rezultaty zaliczam w pierwszej kolejności wzmożenie polityki proeksportowej i uruchomienie mechanizmów mających na celu ograniczenie do minimum importu o charakterze substytucyjnym, to jest takiego, który zastępuje i niszczy produkcję krajową. W tym względzie porażającą lekturą jest "Rocznik statystyczny handlu zagranicznego". Deficyt w bilansie handlowym z zagranicą w wysokości 18 miliardów USD to import olbrzymiego bezrobocia, gdyż kosztuje naszą gospodarkę około miliona miejsc pracy.

Kolejnym działaniem jest ożywienie budownictwa mieszkaniowego. Przy obecnych cenach mieszkań i wysokości zarobków młode małżeństwa pozbawione są perspektyw nabycia mieszkania za własne pieniądze. Bez wydatnej pomocy państwa i samorządów stan zapaści w budownictwie będzie się utrzymywał, a nawet pogłębiał. Przykłady wielu państw europejskich, które po wojnie postawiły na rozwój mieszkalnictwa, świadczą o tym, że jest to wypróbowana droga wychodzenia z kryzysu gospodarczego i zmniejszania bezrobocia. Powrót do rozmiarów budownictwa z 1989 r. dałby prawie sześćset tysięcy nowych miejsc pracy w samej branży budowlanej. Powodowałoby to powstanie jeszcze większej liczby miejsc pracy w branżach pozabudowlanych.

Następnym działaniem jest sprzyjanie dalszemu rozwojowi małych i średnich przedsiębiorstw, w których stosunkowo małymi nakładami można tworzyć miejsca pracy i w których produkcja jest o wiele tańsza niż w dużych i wielkich przedsiębiorstwach.

Kolejnym - rozwój prac interwencyjnych i robót publicznych. Od 1997 r. drastycznie zmniejsza się liczba osób zatrudnionych przy pracach interwencyjnych i robotach publicznych. Coraz mniejsza staje się także liczba szkolonych bezrobotnych. Dlatego też obecna polityka przeciwdziałania bezrobociu jest stanowczo niewystarczająca, wzbudza poważne zastrzeżenia i niepokoje.

Na ostatnim miejscu umieściłbym potrzebę nowelizacji przepisów prawnych, zmierzającej do zakazu wykonywania pracy na więcej niż jednym etacie oraz przez emerytów. To byłoby bardzo drastyczne i niepopularne w pewnych kręgach rozwiązanie. Jest jednak jakimś poważnym nieporozumieniem, że w sytuacji tak powszechnego bezrobocia niemała grupa osób pracuje w dwóch czy trzech miejscach. Tak samo nienormalne jest, że absolwenci, nawet wyższych uczelni, nie mogą podjąć pracy, gdyż pracodawcy chętniej zatrudniają emerytów.

W dzisiejszej Polsce widoczne są różne paradoksy. Ma miejsce rozwój gospodarczy, zwiększa się produkt globalny, a jednocześnie poszerza się obszar ubóstwa i rośnie bezrobocie. Importuje się zboże, mleko, masło, warzywa, pieczywo, a tysiące hektarów ziemi leżą odłogiem i wśród rolników szerzy się bezrobocie. Pobierane są zasiłki dla bezrobotnych i z pomocy społecznej, w sytuacji gdy wielu prostych robót, chociażby porządkowych, nie ma kto wykonać. Zwalnia się tysiące pielęgniarek, pozostawiając przez to chorych w szpitalach bez należytej opieki, a dyrektorzy tychże szpitali otrzymują uposażenie w wysokości kilkunastu tysięcy złotych, to jest dwadzieścia, trzydzieści razy większe niż pielęgniarek. Zwalnia się nauczycieli, zamiast tworzyć mniej liczne klasy w szkołach i czynić przez to bardziej efektywnym proces nauczania młodego pokolenia. W krótkim czasie powstają wielomilionowe i miliardowe fortuny, a jednocześnie ci, których trudem są tworzone, pogrążeni są w niedostatku i nędzy.

Panie Premierze, wielkość istniejącego w Polsce bezrobocia i spowodowanego nim obszaru biedy wymaga niezwłocznego podjęcia mądrych i stanowczych działań. Życzę panu premierowi sił i determinacji w ich inicjowaniu i prowadzeniu.

Z wyrazami szczerego szacunku
Stanisław Cieśla

* * *

Oświadczenie senatora Janusza Bielawskiego skierowane do kierownika Urzędu do spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych Jacka Taylora:

Wielce Szanowny Panie Ministrze!

Dopiero teraz zapoznałem się z opublikowanym w "Rzeczpospolitej" w dniu 17 lipca 2000 r. artykułem pod tytułem "Kombatanci ze złym obywatelstwem". Z tego artykułu dowiaduję się, że kombatanci, którzy byli w przeszłości obywatelami Rzeczypospolitej, a obecnie zamieszkują na Ukrainie, otrzymują zapomogi w wysokości 60 dolarów kwartalnie. Ci zaś Polacy, którzy zostali zmuszeni do przyjęcia obywatelstwa Związku Radzieckiego bądź zamieszkiwali przed wojną na terenie Związku Radzieckiego, takiego wsparcia nie otrzymują, mimo że walczyli w jednostkach Wojska Polskiego. W sprawie tych kombatantów urząd występował do Kancelarii Prezesa Rady Ministrów o przyznanie zapomogi w tej samej wysokości tej pominiętej grupie kombatantów. Tym bardziej, że podczas wizyty w Żytomierzu zapowiedział Pan poczynić starania, aby ta żenująca sytuacja uległa zmianie.

W związku z powyższym uprzejmie pytam: jakie starania zostały poczynione w tej sprawie i jakie są tego wyniki?

prof. dr hab. med. Janusz Bielawski

* * *

Oświadczenie senator Jolanty Danielak skierowane do prezesa Rady Ministrów Jerzego Buzka:

Szanowny Panie Premierze!

Aktualnie w parlamencie toczą się prace nad zmianami w ustawie o powszechnym ubezpieczeniu zdrowotnym. Pragnę Pana Premiera zainteresować uwagami osób wykazujących niespójność wewnętrzną tej ustawy, jak również wskazujących jej niezgodność z Konstytucją RP oraz ordynacją podatkową. Znamienne w tej sprawie jest stanowisko rzecznika praw obywatelskich, które załączam*.

Proszę o spowodowanie, by przedstawione uwagi zostały uwzględnione w nowych rozwiązaniach legislacyjnych oraz przestawienie stanowiska rządu wobec tych zastrzeżeń.

Łączę wyrazy szacunku
Jolanta Danielak

* * *

Oświadczenie senatora Jerzego Pieniążka skierowane do prezesa Rady Ministrów Jerzego Buzka:

Panie Premierze!

W samodzielnych szpitalach publicznych w Sieradzu, a także w Łasku w województwie łódzkim trwają strajki głodowe pracujących tam pielęgniarek. Do aktu tego zmusiła je dramatyczna sytuacja materialna ich zakładów pracy, czyli szpitali finansowanych od dwóch lat przez kasy chorych. Ich pensje w wysokości około 600 zł miesięcznie, niepodnoszone w większości od trzech lat, stawiają pod znakiem zapytania dalszą możliwość prawidłowego wypełniania służby wobec pacjentów. Pensje te odbiegają w sposób diametralny od kwot, które co miesiąc na konto otrzymuje z tej samej szpitalnej kasy dyrektor sieradzkiego szpitala, na mocy podpisanego przez ostatniego wojewodę sieradzkiego kontraktu, który na szczęście trafił ostatnio w tryby tak zwanej ustawy kominowej.

Panie Premierze! Głodujące w Sieradzu pielęgniarki dwa lata temu pisały petycje, rok temu urządziły tak zwany czarny marsz przez miasto, a dziś, nie licząc na rozwiązanie ich problemów płacowych i zapewnienie przez dyrekcję szpitala jasnej wizji jego działalności, podjęły się aktu ostatecznego, jakim jest głodówka. W swych postulatach prócz podniesienia płac i zapewnienia stabilizacji zatrudnienia domagają się również dodatkowych środków z Ministerstwa Zdrowia na program osłonowy i restrukturyzację, zwiększenia stawki odpisów finansowych od funduszu płac na kasy chorych, lepszego - czytaj równego z innymi szpitalami regionu - kontraktowania usług medycznych przez ňłódzką Kasę Chorych, przejrzystej polityki socjalnej obecnej dyrekcji wobec pracowników, a także, co może jest przyczyną większości problemów, powierzenia przez marszałka województwa kierowania byłym szpitalem wojewódzkim kompetentnym, profesjonalnie przygotowanym do zarządzania służbą zdrowia dyrektorom.

W ostatniej kwestii skierowałem stosowne wnioski do organu założycielskiego szpitala - marszałka województwa, jednak postulaty finansowe, moim zdaniem, nie mogą być rozwiązane li tylko na szczeblu miasta Sieradza czy Łaska, powiatów, a nawet województwa.

W sytuacji, gdy Łódzka Kasa Chorych przeżywa poważne problemy finansowe, między innymi spowodowane zapaścią gospodarczą regionu, który tradycyjnie przez ostatnie dwa wieki opierał swą gospodarkę na zbycie na rynki Wschodu, jedynie kompleksowe decyzje rządu mogą dać szansę przekapitalizowanej w łódzkiem służbie zdrowia. Pozwolę sobie przypomnieć fakt, że dwie łódzkie akademie medyczne, CZMP, średnie szkoły medyczne oraz kilkanaście wielkich szpitali stanowiło rezerwę kadrową i logistyczną na wypadek wojny z domniemanym przeciwnikiem z NATO. Dziś naszym wspólnym obowiązkiem jawi się więc problem długofalowego rozwiązania tej kwestii, podobnie jak sprawy rezerw w produkcji broni i amunicji w polskich fabrykach zbrojeniowych.

Panie Premierze! Proszę więc o zainteresowanie się problematyką służby zdrowia regionu łódzkiego i zajęcie się problemami, które wyartykułowane zostały jaskrawo dopiero w efekcie strajku głodowego pielęgniarek w Sieradzu i Łasku.

* * *

Oświadczenie senatora Kazimierza Drożdża skierowane do wiceprezesa Rady Ministrów, ministra pracy i polityki społecznej Longina Komołowskiego:

Wałbrzyskie Stowarzyszenie Ochrony Bezrobotnych zwróciło się do mnie z prośbą o interwencję w kwestii środków finansowych w kwocie 1 miliona zł, które Krajowy Urząd Pracy obiecał na realizację programu zgłoszonego przez Wałbrzyskie Stowarzyszenie Ochrony Bezrobotnych, dotyczącego utworzenia pięćdziesięciu jeden miejsc pracy. Program przewidywał pozyskanie tych środków do czerwca 2000 r., jednak do chwili obecnej nie zostały one przekazane, co w dramatyczny sposób zagraża jego realizacji.

Sprawa jest priorytetowa, bardzo pilna i ważna dla regionu, w którym strukturalne bezrobocie sięga 29,8%.

W związku z powyższym zwracam się do Pana Premiera z prośbą o pomoc i skuteczną interwencję.

Z wyrazami szacunku

Senator RP
Kazimierz Drożdż

* * *

Oświadczenie senatora Sławomira Willenberga skierowane do ministra finansów Jarosława Bauca:

Panie Ministrze!

Z niekłamanym niedowierzaniem wysłuchałem relacji właściciela Zakładu Produkcji Przewodów Elektrycznych "Eltrim" w Ruszkowie o sposobie wykonywania kontroli skarbowej w jego zakładzie, a w zasadzie poza jego zakładem. Kontrolę prowadzi inspektor kontroli skarbowej z Urzędu Kontroli Skarbowej w Olsztynie. Teoretycznie ma ona dotyczyć rzetelności deklarowanych podstaw opodatkowania dochodów osiąganych w 1999 r. W rzeczywistości jest to kontrola, która daleko wykracza poza określony zakres, w której nie przestrzega się przepisów procesowych, nie zachowuje zasady bezstronności, nie udziela się informacji kontrolowanemu, nie zapewnia mu się czynnego udziału w każdym stadium postępowania, narusza się zasadę szybkości i ekonomiki postępowania itp.

Przykłady naruszenia zasad postępowania przez kontrolujących można by mnożyć. Szczególnie niepokojąca dla właściciela jest obiektywnie zauważalna tendencyjność postępowania, wyrażająca się w poszukiwaniu za wszelką cenę faktów potwierdzających wyimaginowane wyobrażenia inspektora o nieuczciwości podatkowej przedsiębiorcy. Inspektor dokonuje więc przesłuchań byłego pełnomocnika właściciela, który działał w tym przedsiębiorstwie równo dziesięć lat temu i od tego czasu nie miał żadnego związku z przedsiębiorcą. Nie wiadomo, czemu takie przesłuchania mają służyć, oprócz wywoływania sensacji środowiskowej poprzez ściąganie tego świadka z drugiego krańca Polski, podczas gdy ten, łącznie z kontrolowanym, nie wie, o co chodzi. Mnożą się więc różne domysły i spekulacje, zwłaszcza że przy okazji sprawdzania faktur u dostawców i odbiorców na terenie kraju przesłuchuje się (bez udokumentowania czynności przesłuchań) właścicieli hurtowni i ich pracowników, insynuując zdarzenia, które, zdaniem kontrolujących, mogłyby wystąpić. Relacje z takich nieformalnych przesłuchań składają właścicielowi zaskoczeni pytaniami hurtownicy z różnych terenów Polski.

Wydaje się, że inspektora kontroli skarbowej wyposażono w cały arsenał środków prawnych, z którymi nie bardzo potrafi sobie radzić czy dokonać odpowiedniego ich doboru do odpowiedniej sytuacji.

Czynności kontrolne prowadzone są już szósty miesiąc, a nie wskazano przedsiębiorcy choćby jednego powodu, dla którego czas trwania kontroli ciągle się wydłuża. Samo przedłużenie kontroli, co widać z prostego zestawienia dokumentów i faktów, urąga zasadzie przestrzegania prawa przez samych kontrolujących. Przesyła się te dokumenty pocztą, po upływie wyznaczonych terminów trwania kontroli, i antydatuje się pisma.

Tak oczywiste naruszenia prawa przez kontrolujących słusznie napawają przedsiębiorcę obawami o rzeczywisty cel tej kontroli. Jej końca nie widać, poza tym odbija się ona niekorzystnym echem u partnerów gospodarczych przedsiębiorcy, co zaczyna wpływać na relacje ekonomiczne i układy z partnerami handlowymi. Utrudnia ona i komplikuje bieżącą działalność gospodarczą, a od maja bieżącego roku uniemożliwia kadrze kierowniczej skorzystanie z należnych jej urlopów, wywołuje napięcia i nerwowość wśród pracowników.

Przedsiębiorca, występując do mnie o udzielenie ochrony prawnej przed swawolnymi praktykami kontrolujących, burzącymi jego dobry wizerunek wśród kontrahentów, zaznacza, że przez ponad dziesięć lat swojej działalności, przechodząc różnorakie kontrole skarbowe i podatkowe, nigdy nie zetknął się z takimi metodami i działaniami, które tworzą niesprzyjający klimat wokół jego przedsiębiorstwa poprzez niejawne ich prowadzenie i zakładanie z góry nieuczciwości podatkowej. Szczególnie bolesne dla przedsiębiorcy jest to, że wieloletnie wysiłki włożone w budowanie właściwego wizerunku przedsiębiorstwa na rynku, zwieńczone uzyskaniem pozycji największego prywatnego producenta przewodów elektrycznych w kraju oraz uzyskaniem certyfikatu zarządzania jakością ISO 9001, są w taki nieodpowiedzialny sposób niweczone przez kontrolujących poprzez tworzenie sztucznej famy nieuczciwości podatkowej. Powstaje więc pytanie, jak długo przedsiębiorca musi godzić się na wszelkie pozaprawne działania kontrolujących, tych samych, którzy kontrolują właśnie zgodność z prawem działań przedsiębiorcy.

W związku z tym, że w prowadzonym postępowaniu kontrolnym dostrzegam co najmniej naruszenie naczelnej zasady, jaką jest prowadzenie postępowania w taki sposób, aby pogłębić zaufanie obywateli do organów państwa, na podstawie art. 20 ustawy z dnia 9 maja 1996 r. o wykonywaniu mandatu posła i senatora (DzU nr 73 poz. 350 z późn. zm.) podejmuję niniejszą interwencję w sprawie wyjaśnienia zakresu działań kontrolnych, sposobu wykonywania czynności kontrolnych poza przedsiębiorstwem kontrolowanego oraz dowolnie przedłużanego czasu trwania kontroli skarbowej./

Do wiadomości:

pan Adam Makarski

Zakład Produkcji Przewodów Elektrycznych "Eltrim" w Ruszkowie

13-214 Uzdowo

Z poważaniem

Sławomir Jan Willenberg
Senator RP

* * *

Oświadczenie wicemarszałka Tadeusza Rzemykowskiego skierowane do Senatu RP, Ministerstwa Edukacji Narodowej i Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego:

W dniach 18 - 21 bieżącego miesiąca przebywałem wśród Polonii z Grodzieńszczyzny na Białorusi. Odwiedziłem polski konsulat generalny w Grodnie, polskie szkoły w Grodnie i Wołkowysku oraz spotkałem się z członkami Związku Polaków na Białorusi w dziewięciu miejscowościach: Grodnie, Lidzie, Nowogródku, Oszmianie, Wołkowysku, Iwiu, Brzozówce, Sopoćkimiach i Szczuczynie. Odbyłem też spotkanie z wojewodą grodzieńskim. Zapoznałem się z działalnością oświatową i kulturalną, którą prowadzi miejscowa Polonia, mocno wspieraną przez Senat RP. Poznałem też trudne warunki bytowe większości ludzi na Białorusi, a także występujący niedostatek w niektórych placówkach polonijnych, na przykład, w Nowogródku i Oszmianie.

Moi rozmówcy z wielkim uznaniem odnosili się do pomocy, jakiej udziela im Polska, i wzorowo oceniali działalność w tym zakresie Senatu RP i Konsulatu Generalnego RP w Grodnie.

Zgłoszono mi trzy postulaty, które winny być gruntownie przeanalizowane.

Po pierwsze, w związku z tym że za dwa lata szkoły polskie w Grodnie i Wołkowysku wypuszczą pierwszych maturzystów, wystąpi poważny problem dalszego ich kształcenia lub podjęcia przez nich pracy. Nie wszyscy będą mogli podjąć studia wyższe w Polsce. A z uwagi na to, że uczą się tylko w języku polskim, będą mieli kłopoty z dalszą nauką w szkołach białoruskich, a nawet z podjęciem pracy biurowej. W związku z tym istotne jest rozważenie następujących kwestii: rozszerzenia studiów w języku polskim na uczelniach białoruskich; utworzenia w Grodnie szkoły zawodowej uczącej absolwentów polskich szkół średnich konkretnych zawodów; rozpatrzenia zasadności i możliwości uczenia w szkołach polskich podstawowych przedmiotów w języku białoruskim, tak by absolwenci tych szkół mogli później studiować na białoruskich uczelniach.

Po drugie, z uwagi na wielkie znaczenie Nowogródka dla historii i kultury polskiej, należałoby utworzyć tam funkcjonalny Dom Polski. Nie jest bowiem do zaakceptowania fakt, iż funkcjonująca w tej miejscowości placówka polska mieści się w drewnianej chałupce niewyposażonej nawet w ubikację.

Po trzecie, w związku z potrzebą dalszego rozwoju polskiego szkolnictwa na Grodzieńszczyźnie, należałoby rozpocząć przygotowania do budowy kolejnej szkoły polskiej. Jej lokalizację jednakże trzeba by uzależnić wyłącznie od liczby Polaków mieszkających w danym regionie, a nie od ambicji miejscowych działaczy polonijnych.

Tadeusz Rzemykowski
senator RP

* * *

Oświadczenie senatora Ryszarda Gibuły skierowane do premiera Rzeczypospolitej Polskiej Jerzego Buzka:

Szanowny Panie Premierze!

W ostatnich dniach w mediach bardzo głośna stała się sprawa budowy nowego gazociągu umożliwiającego transfer gazu z Rosji do krajów Europy Zachodniej. Rozważany jest projekt budowy gazociągu, z pominięciem Polski, na dnie Bałtyku. Powołując się na ekspertów Komisji Europejskiej, prasa informowała, że wszystkie warianty budowy rurociągu Wschód - Zachód omijają Ukrainę. Spekulacje na ten temat pojawiają się coraz częściej.

Deklaracje polskiego rządu, że Polska nie wyrazi zgody na budowę gazociągu omijającego Ukrainę, spowodowały, że wicepremier Rosji Wiktor Christienko, odpowiedzialny w rządzie za sektor paliwowo-energetyczny i kontakty z Unią Europejską, nabrał przekonania, iż sprawę należy załatwić z pominięciem dialogu z Warszawą. Chce wywrzeć nacisk na Polskę poprzez jej europejskich partnerów, wykorzystując w tym celu argument umocnienia bezpieczeństwa energetycznego Europy w XXI wieku.

Dla Polski budowa nowego gazociągu oraz transfer gazu na Zachód ma ogromne znaczenie gospodarcze i strategiczne.

Dlatego chcę zapytać, co robi polski rząd i Ministerstwo Spraw Zagranicznych, by należycie zabezpieczyć interesy naszego kraju? Mimo iż nie chcemy budować systemu bezpieczeństwa energetycznego, godząc w czyjekolwiek interesy, czy nie powinniśmy przede wszystkim mieć na uwadze dobra Polski? Czyż rząd polski nie jest powołany do troszczenia się o rodzime interesy?

Czy w wypadku tego "problemu rury" jesteśmy samodzielnym i suwerennym decydentem? Jak wygląda ta sprawa w kontekście polskiej polityki zagranicznej?

Oczekuję na odpowiedź w terminie ustawowym.

Z poważaniem

senator RP
Ryszard Stanisław Gibuła


Diariusz Senatu RP: spis treści, poprzedni fragment, następny fragment