Diariusz Senatu RP: spis treści, poprzedni fragment, następny fragment


Oświadczenia

Senator Józef Kuczyński złożył oświadczenie następującej treści:

W maju i w czerwcu uczestniczyłem w rejonie Elbląga w zebraniach sprawozdawczo-wyborczych kilku gminnych organizacji ochotniczych straży pożarnych. Byłem po prostu zbudowany zaangażowaniem pracujących w tych organizacjach ludzi, którzy nie mając przecież wynagrodzenia, motywowani jedynie społecznikowską pasją, poświęcają swój czas i zdrowie nie tylko w celu ochrony mienia i życia mieszkańców, ale także w celu organizowania ich życia kulturalnego i sportowego oraz dla wielu konkretnych, bardzo pożytecznych inicjatyw społecznych, zmierzających do rozwiązania ważnych dla lokalnych społeczności problemów. Ta tak ważna społecznie działalność trwa już blisko dwieście lat i stale cieszy się wyjątkowo wysokim uznaniem społecznym. Dowodem tego są wyniki przeprowadzonych badań, zgodnie z którymi straż pożarna tradycyjnie lokuje się w czołówce instytucji cieszących się najwyższym zaufaniem.

Jednak oprócz uznania i szacunku społecznego, oprócz uznania władz dla właściwego i sprawnego działania jednostek OSP i tysięcy pracujących tam ludzi, konieczne są określone środki finansowe na choćby minimalne zaopatrzenie ich w niezbędny nowoczesny sprzęt i wyposażenie, tym bardziej że obecnie do zakresu działania straży należy nie tylko gaszenie pożarów, ale i ratownictwo przeciwpowodziowe, zwalczanie skutków huraganów, likwidacja skutków wypadków drogowych i zwalczanie zagrożeń ekologicznych. Niestety, jak wiemy, ze środkami finansowymi nie jest najlepiej. Rząd w ramach reformy administracyjnej pozbył się tego kłopotu i ochotnicze straże pożarne w całości przekazał samorządom lokalnym, które w większości są po prostu biedne. OSP muszą samodzielnie szukać rozwiązań, podejmując różne inicjatywy i przedsięwzięcia własne.

Działacze OSP zupełnie nie rozumieją więc, dlaczego ze strony władz zamiast pomocy finansowej pojawiają się utrudnienia i przeszkody w tym zakresie - i z tym nie mogą się pogodzić - bo przecież tylko tak można traktować zaliczenie OSP, które są typowymi stowarzyszeniami wyższej użyteczności, do normalnych stowarzyszeń. Konsekwencją tego jest nałożenie na nie obowiązku prowadzenia księgowości i rozliczenia CIT z urzędami skarbowymi. Pociąga to dodatkowe koszty i uszczuplenie skromnych dochodów z powodu opodatkowania, a konsekwencją tych restrykcji finansowych i biurokracji może być doprowadzenie, jak to się stało w Wielkiej Brytanii, do upadku ochotniczych straży pożarnych. Nie wolno do tego dopuścić.

W imieniu tysięcy ochotników strażackich zwracam się więc do ministra spraw wewnętrznych i administracji o osobiste zainteresowanie się tym problemem i podjęcie odpowiednich działań na rzecz zmiany i uzdrowienia obecnej sytuacji.

Drugi generalny problem utrudniający działanie OSP i nurtujący działaczy, wymagający skutecznego rozwiązania, to problem okresowych zwolnień z pracy strażaków ochotników po to, aby mogli wziąć udział w akcjach i szkoleniach. Tego problemu nie rozwiązują przepisy mówiące o ponoszeniu przez samorządy lokalne kosztów zwolnienia z pracy, bowiem prywatni pracodawcy są bardzo niechętni pracownikom, którzy okresowo muszą być zwalniani z pracy. W rezultacie często po kilku akcjach czy szkoleniach pod byle pretekstem pozbywają się takiego pracownika. Konieczne jest więc znalezienie rozwiązania tego problemu, na przykład poprzez zastosowanie jakichś ulg podatkowych lub w składce na ZUS odnoszących się do pracowników, którzy są członkami OSP.

W imieniu działaczy OSP zwracam się do pana ministra Marka Biernackiego o załatwienie także tej sprawy.

* * *.

Senator Jerzy Cieślak wygłosił następujące oświadczenie:

W październiku 2000 r. "Lasy Państwowe" zerwały porozumienie z przemysłem drzewnym i w sposób drastyczny podniosły cenę drewna, która zrównała się z cenami w Europie Zachodniej i Północnej. Stało się to w okresie, kiedy nadwartościowa złotówka utrudniała eksport drewna w postaci przetworzonej i nieprzetworzonej. Ta decyzja doprowadziła do głębokiego kryzysu w przemyśle drzewnym i do upadku ogromnej liczby tartaków, również w regionach o wysokiej stopie bezrobocia.

Problemy te były tematem mojego oświadczenia skierowanego do ministra środowiska na siedemdziesiątym pierwszym posiedzeniu Senatu w dniu 14 grudnia ubiegłego roku. W dniu 19 stycznia bieżącego roku minister Antoni Tokarczuk poinformował mnie, że przedstawione problemy będą przedmiotem prac zespołu, w skład którego wchodzą przedstawiciele "Lasów Państwowych" i Polskiej Izby Gospodarczej Przemysłu Drzewnego.

Na wniosek izby przeprowadziłem z dyrektorem generalnym "Lasów Państwowych" rozmowę, w czasie której - jak się wydawało - pan dyrektor Konrad Tomaszewski wykazał zrozumienie dla bardzo trudnej sytuacji zakładów przemysłu drzewnego. Sugerował również, że środki na wsparcie działań ratunkowych dotyczących tych zakładów można uzyskać ze sprzedaży Szwedom 6,98% akcji Banku Ochrony Środowiska, które posiada dyrekcja generalna "Lasów Państwowych". W dniu 8 marca bieżącego roku na naradzie w Piechowicach w mojej obecności dyrektor Tomaszewski obiecał przedstawicielom przemysłu drzewnego, że terminy płatności za zakupione przez przedsiębiorców drewno zostaną wydłużone, a część odsetek za zwłokę w regulowaniu należności będzie umorzona. W dniu 3 kwietnia bieżącego roku na konferencji w Poznaniu, również w mojej obecności, zaakceptował wnioski przygotowane przez zespół. Po pierwsze, wniosek o reaktywowanie rynku ogólnego dla większych odbiorców surowców. Po drugie, wniosek o ustalenie w przetargach cen wywoławczych na poziomie wynegocjowanym przez komisje mieszane, powołane w tym celu na terenie wszystkich regionalnych dyrekcji "Lasów Państwowych". Po trzecie, wniosek o udostępnienie w Internecie pełnej informacji o ofertach nadleśnictw, przy czym przyjmowane miałyby być tylko te oferty zakupów, które nie przekroczą 120% masy zakupionej w siedmiu wcześniejszych kwartałach, jeśli chodzi o wiarygodnych klientów, i 90% masy, jeśli chodzi o pozostałych. Po czwarte, wniosek o ustalenie harmonogramów przetargów w niekolidujących ze sobą terminach. Po piąte, wniosek o ujednolicenie pięciu kryteriów rozstrzygania przetargów. Dyrekcja generalna "Lasów Państwowych" złożyła również deklarację, że możliwe będzie bezskutkowe rozwiązanie już podpisanych umów i że nieodebrane drewno trafi na przetargi uzupełniające po obniżeniu jego ceny, że terminy płatności zostaną wydłużone do sześćdziesięciu dni, a odsetki za przeterminowane płatności nie będą naliczane. Warunki te miały obowiązywać do 31 lipca 2001 r., z możliwością przedłużenia tego terminu.

Niestety, przed kilkoma dniami zostałem poinformowany przez Polską Izbę Gospodarczą Przemysłu Drzewnego, że wcześniej omówione uzgodnienia nie zostały zrealizowane. Z informacji prasowych wynika, że akcje Banku Ochrony Środowiska zostały przez dyrekcję generalną "Lasów Państwowych" sprzedane szwedzkiemu bankowi SEB, który dzięki temu stał się największym akcjonariuszem tego polskiego banku.

W tej sytuacji zwracam się do pana premiera Jerzego Buzka z prośbą o osobiste zainteresowanie się przedstawionymi problemami oraz o informację, na co dyrekcja generalna "Lasów Państwowych" przeznaczyła 178 milionów zł uzyskanych ze sprzedaży akcji.

W moim przekonaniu, postępowanie dyrektora Konrada Tomaszewskiego doprowadzi do tego, że w naszym kraju importowane z Białorusi i Ukrainy tanie drewno przetwarzane będzie przez austriackie i fińskie tartaki, a lasy państwowe utrzymywane będą ze środków budżetowych.

* * *.

Senator Wiesław Pietrzak złożył dwa oświadczenia:

Pierwsze oświadczenie kieruję do pana Jerzego Widzyka, ministra transportu i gospodarki morskiej.

W dniu 15 marca 2001 r. na posiedzeniu Senatu Rzeczypospolitej zwracałem się do pana ministra w sprawie uruchomienia kursów autobusów Państwowej Komunikacji Samochodowej na trasie Węgorzewo - Gdańsk. Na moje oświadczenie otrzymałem od pana ministra odpowiedź, że rozwiązanie problemu leży nie w gestii kierowanego przez pana resortu, lecz władz wojewódzkich.

W przedmiotowej sprawie interweniowałem więc u wojewody warmińsko-mazurskiego i marszałka województwa. Niestety, sprawa nadal nie jest rozwiązana zgodnie z oczekiwaniami społeczności lokalnych.

Państwowa Komunikacja Samochodowa jest, jak sama nazwa wskazuje, firmą państwową. Wobec tego jak wyjaśnić potencjalnym pasażerom, że taka usługa, mimo że jest bardzo potrzebna, nie może być świadczona z powodu uporu dwóch placówek Państwowej Komunikacji Samochodowej: z Bartoszyc i z Elbląga? Przecież jedna placówka PKS nie może robić na złość drugiej placówce.

Proszę więc pana ministra o rozwiązanie tego problemu. Potencjalnym pasażerom jest obojętne, czy kurs ten będzie obsługiwany przez placówkę PKS z Kętrzyna, Elbląga, Gdańska czy też z Bartoszyc. Ważne jest, aby taki kurs, rozpoczynający się około godziny 4.00 w Węgorzewie, został jak najszybciej uruchomiony.

Z poważaniem, senator Wiesław Pietrzak.

Drugie oświadczenie kieruję do pana Antoniego Tokarczuka, ministra środowiska.

Zwracam się do pana ministra w sprawie podjęcia działań zmierzających do zmniejszenia populacji bobra na terenie powiatu giżyckiego, województwo warmińsko-mazurskie.

Przeprowadzona w 1998 r. inwentaryzacja rodzin bobrowych wykazała istnienie tylko na terenie trzech gmin: Węgorzewo, Banie Mazurskie, Budry, w powiecie giżyckim ponad dwustu siedlisk rodzin bobrowych. Po odniesieniu średniej liczby bobrów do 100 m2 okazuje się, że ich liczebność jest ponadtrzykrotnie większa niż w Puszczy Białowieskiej. Bobry weszły przede wszystkim na tereny rolnicze, powodując wzrost szkód polegających na podtopieniu łąk, pastwisk i lasów prywatnych oraz niszczeniu urządzeń melioracji wodnych.

Wzrost szkód wyrządzanych przez bobry odzwierciedla corocznie wzrastająca liczba wniosków o wypłatę odszkodowań dla rolników indywidualnych z tytułu szkód wyrządzonych przez te zwierzęta. I tak na przykład w 1996 r. trzynaście wniosków tylko z terenu trzech wyżej wymienionych gmin kosztowało skarb państwa 6 tysięcy 884 zł. W 1997 r. było dziewiętnaście wniosków już na kwotę 9 tysięcy zł, w 1998 r. - trzydzieści dwa wnioski na ponad 13 tysięcy zł, w 1999 r. - czterdzieści pięć wniosków na kwotę ponad 80 tysięcy zł.

Dane te wskazują, że wielkość populacji bobra w powiecie giżyckim osiągnęła poziom dający podstawę do wydania przez pana ministra decyzji o planowym odstrzale redukcyjnym bobrów lub ich redukcji w inny sposób przez okres najbliższych lat.

* * *

Senator Zbigniew Kulak wygłosił dwa oświadczenia:

Pierwsze oświadczenie kieruję do pana premiera Jerzego Buzka.

Spowodowane ono jest wrażeniami z wizytowania w ostatnich dniach obozu harcerskiego.

Motywy skrajnie oszczędnościowe sprawiają, że obozy takie trwają obecnie zaledwie kilka dni. Z woli aktualnie rządzących nie otrzymują one podobno żadnych dotacji na zorganizowanie akcji letniej dla dzieci i młodzieży, zwłaszcza ze środowisk miejskich i małomiasteczkowych. Finansowanie opiera się na środkach gminnych, środkach od lokalnych sponsorów, także biedniejących, oraz środkach rodziców. Organizacja takich imprez jest tylko i wyłącznie wynikiem aktywności i zasługą prawdziwych społeczników, którzy całe swoje życie związali z propagowaniem idei harcerstwa.

Proszę o odpowiedź na pytanie: jakie środki z budżetu państwa na tegoroczną akcję letnią otrzymał Związek Harcerstwa Polskiego i jakie środki otrzymała ta organizacja w minionych dziesięciu latach?

Drugie oświadczenie także kieruję do pana premiera Jerzego Buzka.

Jest ono w jakimś stopniu kontynuacją oświadczenia złożonego na poprzednim posiedzeniu Senatu przez kolegę senatora Zbigniewa Gołąbka. Dotyczy ono finansowania zadań w zakresie przeciwdziałania bezrobociu i aktywizacji lokalnych rynków pracy.

Dysponuję stanowiskiem radnych powiatu gostyńskiego w dawnym województwie leszczyńskim, które w gruncie rzeczy jest bardzo zbliżone do uwag, jakie wyrażał z tej trybuny pan senator Gołąbek. Ale ze względu na to, że zostałem wymieniony jako jeden z adresatów tego apelu - a nie widzę żadnej innej możliwości skutecznego wprowadzenia w życie postulatów z tego stanowiska i osiągnięcia celu, któremu służyło przyjęcie tego tekstu, dlatego że wśród pozostałych adresatów jestem jedynym adresatem z opozycji - zwracam się tą drogą o udzielenie odpowiedzi władzom powiatu gostyńskiego, które z tym apelem wystąpiły, oraz skierowanie jej na moje ręce.

* * *

Senator Piotr.Ł.J. Andrzejewski wygłosił oświadczenie następującej treści:

Składam oświadczenie jako przewodniczący Komisji Ustawodawczej. Kieruję je do marszałka Sejmu i prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej.

Stwierdzam, iż postępowanie wobec uchwalonej przez Sejm 29 czerwca 2000 r. ustawy o obywatelstwie polskim, postępowanie przewidziane w art. 121 konstytucji, zostało zakończone. Stało się to z chwilą wpłynięcia do marszałka Senatu, rok później, pisma marszałka Sejmu, które stwierdza, iż Sejm nie zamierza odrzucić bezwzględną większością głosów poprawek Senatu do uchwalonej ustawy. Tym samym należy przyjąć, iż uchwalona przez Sejm ustawa wraz z poprawkami Senatu, nieodrzuconymi zgodnie z nakazem konstytucji w trybie jej art. 121 ust. 3, winna być, w trybie art. 122, przedstawiona do podpisu prezydentowi Rzeczypospolitej. To, że marszałek Sejmu nie postąpił w ten sposób, tworzy delikt konstytucyjny, który może być nawet podstawą do postawienia marszałka przed Trybunałem Stanu.

Zarazem zwracam się do prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, do którego kompetencji na mocy konstytucji należy czuwanie nad jej przestrzeganiem, aby zażądał skierowania do niego ustawy uchwalonej 29 czerwca 2000 r., w przypadku której został zakończony tryb postępowania przewidziany w art. 121 i która powinna w tej chwili przejść do kontroli prezydenckiej, zgodnie z art. 122 konstytucji.

W uzasadnieniu chcę stwierdzić, iż konstytucja nie wymaga odrzucenia poprawek Senatu w trybie głosowania, ale mówi wyraźnie, że uchwałę Senatu z poprawkami uważa się za przyjętą, jeżeli Sejm nie odrzuci jej bezwzględną większością głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów. Sejm miał możliwość rozpoznania poprawek Senatu i ich odrzucenia. Zwlekał z tym przez rok, w tym na pół roku świadomie zaniechał rozpoznania uchwalonej przez siebie ustawy, której datę wejścia w życie to on, a nie Senat, określił na 1 stycznia 2001 r. W tej sytuacji zaniechanie przez Sejm wykonywania jego konstytucyjnych obowiązków nie może rodzić skutków, które uniemożliwiają proces legislacyjny, naruszają konstytucję i praktycznie ubezwłasnowolniają władzę ustawodawczą. W tej sytuacji zasadne jest zwrócenie się do prezydenta, aby skorzystał ze swoich prerogatyw wynikających z art. 126 ust. 2 konstytucji - czuwania nad przestrzeganiem konstytucji - i zażądał przesłania mu uchwalonej dnia 29 czerwca 2000 r. ustawy o obywatelstwie polskim wraz z nieodrzuconymi poprawkami Senatu w celu zajęcia stanowiska, zgodnie z dyspozycją art. 122 konstytucji.

Sprawa ma charakter precedensowy. Obrona konstytucji i porządku prawnego Rzeczypospolitej Polskiej każe mi zwrócić się do pana marszałka Sejmu i prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej o stosowną interwencję.

Proszę Prezydium Senatu o przesłanie mojego oświadczenia adresatom i spowodowanie, aby obowiązki konstytucyjne i konstytucja były przestrzegane.

* * *

Senator Jerzy Adamski złożył następujące oświadczenie:

Swoje oświadczenie kieruję do premiera Rzeczypospolitej Polskiej.

Sprawa dotyczy aktualnej sytuacji w Zakładach Sprzętu Precyzyjnego "Niewiadów" Spółka Akcyjna koło Tomaszowa Mazowieckiego, województwo łódzkie. Zakłady "Niewiadów" są własnością skarbu państwa, należą do sektora obronności i wraz z dwiema podległymi spółkami córkami tworzą grupę kapitałową "Niewiadów". Spółka nie jest zadłużona ani w stosunku do skarbu państwa, ani innych instytucji. Podobnie jak w latach ubiegłych, spółka i cała grupa kapitałowa wypracowała w ubiegłym roku zysk netto przekraczający 2 miliony zł. Prezesem zarządu spółki od dwudziestu lat był pan magister inżynier Jerzy Kiler.

W dniu 11 czerwca 2001 r. odbyło się zwyczajne walne zgromadzenie akcjonariuszy, prowadzone przez przedstawiciela Ministerstwa Gospodarki. Ten resort prowadzi nadzór właścicielski nad spółką. Na zgromadzeniu tym podjęto następujące decyzje: odmówiono przekazania niewielkiej części wypracowanego zysku - jest to około 5% - na nagrody dla załogi; odwołano z zajmowanej funkcji dotychczasowego prezesa zarządu spółki, mimo iż zawarta z nim umowa obowiązuje jeszcze przez cały rok i mimo że cały zarząd uzyskał absolutorium; ad hoc powołano na nowego prezesa zarządu pana Klimka z AWS, byłego wiceministra w resorcie gospodarki - oczywiście był on na tym stanowisku tylko kilka miesięcy.

Pozbawienie załogi spółki należnych z mocy prawa rocznych nagród z zysku, mimo spełnienia wszystkich kryteriów przyznawania nagród, jest nie tylko naruszeniem prawa - świadczy też o pazerności władz na każdy pieniądz zarobiony przez przedsiębiorstwo. A to załoga wypracowała zysk w wysokości 2 milionów zł. Odwołanie prezesa zarządu bez podania powodów, już po uzyskaniu absolutorium i w czasie trwania umowy, Panie Premierze, jest przykładem upychania na intratnych posadach swoich ludzi i robienia im miejsca, bez liczenia się z konsekwencjami finansowymi oraz wymową moralną tych posunięć. Pan prezes Klimek przywiózł ze sobą asystenta kobietę, która na dzień dzisiejszy pełni funkcję prezesa, a pan Klimek z Warszawy decyduje o losie tej fabryki.

Proszę pana premiera o odpowiedź na pytanie: czy jest to moralne w stosunku do załogi, która wypracowała tak duży zysk, i do człowieka, który przez dwadzieścia lat kierował firmą i doprowadził do jej zysków?

* * *

Senator Ryszard Sławiński wygłosił dwa oświadczenia:

Swoje pierwsze oświadczenie kieruję do pana premiera Buzka.

Szanowny Panie Premierze!

Pragnę zapytać pana premiera o pański stosunek do propozycji korekty podziału terytorialnego kraju, wyartykułowanej przez ministra spraw wewnętrznych i administracji, pana Marka Biernackiego, w piśmie DWM 331/98/2001, podpisanym przez wiceministra spraw wewnętrznych i administracji, pana Józefa Płoskonkę. Chodzi o łączenie się miast na prawach powiatu i powiatów mających siedzibę władz w tych miastach, czyli powiatów ziemskich. Czy w tak ważnej sprawie jeden miesiąc do konsultacji to nie okres za krótki? Wdrożenie konsultacji w czasie rozpoczynającego się sezonu urlopowego budzi niepokój o jej wynik. Trudno być przekonanym, iż będzie on realny i pełny. Pan minister prosi o konsultacje, zapewniając jednocześnie, że "tak jak dotychczas, rząd Jerzego Buzka nie będzie dokonywał żadnych zasadniczych zmian bez akceptacji społeczności lokalnych".

Informuję uprzejmie pana premiera, iż lokalna społeczność miasta Konina jest przeciwna tej inicjatywie nie dlatego, że w ogóle nie chce połączenia powiatów, ale dlatego, że jest na to za wcześnie. Jeśli miasto funkcjonuje obecnie dobrze, nawet bardzo dobrze, a także efektywnie współpracuje i współdziała z powiatem ziemskim, to niech tak będzie jeszcze przez jakiś czas. Miasto ma w swoim zarządzie wszystkie ulice i drogi, co pozwoliło w krótkim czasie na radykalną poprawę ich stanu. Ma w swoim zarządzie także szkoły podstawowe, gimnazja i szkoły ponadgimnazjalne. Jest to bardzo ważne i korzystne, pozwala bowiem lepiej wykorzystywać bardzo ograniczone przecież środki. Miasto ma wreszcie możliwości korzystania ze środków Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska, co przy połączeniu się powiatów stanie się bardzo ograniczone lub wręcz niemożliwe. Jeśli miejski organizm funkcjonuje sprawnie, jeżeli poczynania powiatu ziemskiego we współpracy z miastem są coraz lepsze, to niech czas jakiś tak będzie.

Ośmielam się przypomnieć, że to pański rząd zapowiadał realizację programu "Dialog i rozwój" dla byłych miast wojewódzkich. Nic z tego nie wyszło, więc może lepiej będzie, jeśli w tej kruchej, w miarę dobrze funkcjonującej strukturze nie będziemy teraz majstrować. Brak zgody na tę korektę nie oznacza, że nie powinno jej być w przyszłości. Nie oznacza to także, że obecnie nie ma pól możliwych kompromisów.

Zwracam uprzejmie uwagę, że pański rząd niedawno wyraził zgodę na powołanie siedmiu nowych powiatów, małych i słabych. Czyżby ta korekta była dążeniem do wyrównania bilansu? Ale jakiego?

Panie Premierze, jeśli pana rząd tak chętnie słucha opinii lokalnych społeczności, to niech także ten głos zostanie usłyszany w pełni, a minister spraw wewnętrznych i administracji niech odstąpi od tej korekty.

Także drugie oświadczenie kieruję do pana premiera rządu Rzeczypospolitej Polskiej.

Będę mówił w imieniu grupy organizacji pozarządowych, które domagają się powstrzymania likwidacji Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych. W chwili, gdy społeczność międzynarodowa nadaje coraz większe znaczenie przestrzeganiu praw człowieka wobec osób niepełnosprawnych i wyrównywaniu ich szans w społeczeństwie, w Polsce doświadczamy czegoś wręcz przeciwnego. Wielkie reformy w swoim głównym nurcie bezlitośnie spychają niepełnosprawnych na głęboki margines życia.

Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych obchodzi właśnie dziesiątą rocznicę powołania go do życia. Niezależnie od nieprawidłowości i krytycznych ocen stwierdzamy, że większość problemów rozwiązano dzięki PFRON. Dotyczy to zwłaszcza wspomożenia zatrudnienia w zakładach pracy chronionej i tych form rehabilitacji leczniczej i społecznej, które podejmowane są przez organizacje pozarządowe, a także pierwszych kroków likwidacji najprzeróżniejszych barier.

Panie Premierze, zwracam uwagę na bardzo istotny szczegół. W tej kadencji parlament kilkakrotnie nowelizował ustawę o rehabilitacji i zatrudnianiu osób niepełnosprawnych. Wszystkie te nowelizacje ograniczały możliwości współpracy i współdziałania na rzecz osób niepełnosprawnych, ograniczały też finanse na ten cel przeznaczane. Niechże więc pozostanie chociaż Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych - mimo wszystkich słabości, które towarzyszą działalności tego funduszu - i niech nadal dobrze służy osobom niepełnosprawnym.

Z poważaniem, Ryszard Sławiński.

* * *

Senator Ryszard Jarzembowski złożył oświadczenie następującej treści:

Chciałbym zwrócić się do premiera Jerzego Buzka z pakietem pytań dotyczących spraw związanych z wypłatą odszkodowań z funduszy niemieckich. Proszę o udzielenie możliwie szybko precyzyjnych odpowiedzi, ponieważ osoby z całej Polski, które do mnie piszą w tych sprawach, takiej odpowiedzi oczekują. Oto te pytania.

Po pierwsze, na ile prawdziwe są wypowiedzi, że w prowadzonym od połowy ubiegłego roku postępowaniu decyzyjnym, klasyfikującym poszkodowanych do określonych kategorii, nie uwzględniono treści kilkuset tysięcy nadesłanych w ostatnich miesiącach do fundacji wniosków o przyznanie świadczenia, w których poszkodowani deklarują rodzaj swego zatrudnienia - co ma decydujący wpływ na wysokość świadczenia - oraz dokumentów dołączonych do tych wniosków?

Po drugie, autorzy niemieckiej ustawy fundacyjnej z dnia 2 sierpnia 2000 r., dostrzegając występujące często trudności w udokumentowaniu po upływie pięćdziesięciu pięciu czy sześćdziesięciu lat właściwymi środkami dowodowymi poszkodowania, wprowadzili możliwość uwiarygodnienia czy też uprawdopodobnienia w inny sposób uprawnień do otrzymania świadczenia. W związku z tym na ile słuszne są wysuwane zarzuty, że uwiarygodnienie w procedurze klasyfikacyjnej fundacji jest pojmowane w sposób wyjątkowo zawężający i nie uwzględnia dokumentów zawierających niepełne informacje o poszkodowanym, przez co pozbawia go możliwości otrzymania świadczenia oraz zamknięcia smutnej karty w jego niekiedy tragicznym losie?

Po trzecie, czy rzeczywiście decyzje o przyznaniu poszkodowanym tak zwanych wypłat dodatkowych oraz decyzje o zaklasyfikowaniu do odpowiednich kategorii prześladowań w przypadku nowych wypłat podejmowała bądź nadal podejmuje w fundacji instancja odwoławcza, powołana statutowo wyłącznie do rozpatrywania odwołań od tych decyzji?

Po czwarte, czym się kierowano, ustalając niższe stawki dla więźniów karnych obozów pracy, tak zwanych Straflager, a wyższe dla więźniów wychowawczych obozów pracy, zważywszy na to, że obozy te - mimo różnego nazewnictwa wynikającego z taktyki propagandy hitlerowskiej - w swym charakterze były identyczne? Warunki bytowania w jednych i w drugich były podobne jak w obozach koncentracyjnych, a osoby w nich osadzone były w dyspozycji hitlerowskich władz bezpieczeństwa. Nie było przecież żadnej istotnej różnicy między sytuacją więźniów znajdujących się na przykład w wychowawczym obozie pracy w Sikawie czy też Działdowie na ziemiach włączonych do III Rzeszy a sytuacją więźniów osadzonych chociażby w karnym obozie pracy Treblinka I lub w karnym obozie "Liban" na terenie Generalnego Gubernatorstwa.

Po piąte, czym kierowano się, różnicując wysokości wypłat dla więźniów obozu hitlerowskiego w Potulicach koło Bydgoszczy, którego charakter od 1941 r. do stycznia 1945 r. nie uległ przecież zmianie? Jeżeli uznano, że w okresie od października 1941 r. do stycznia 1942 r. obóz w Potulicach, będący pod nadzorem komendanta obozu w Stutthofie, był obozem pracy wychowawczej, to dlaczego za powyższy okres nie przyznano więźniom Potulic, tak jak więźniom wychowawczych obozów pracy, stawki 12 tysięcy marek, lecz stawkę znacznie niższą, bo w wysokości 7,5 tysiąca marek?

Po szóste, co było przyczyną tego, że w kategorii osób prześladowanych nie znalazły się osoby mające powyżej szesnastu lat, a wysiedlone z Pomorza - z bydgoskiego, z powiatu dobrzyńskiego, rypińskiego i lipnowskiego - do obozów hitlerowskich w Toruniu i Smukale w czasie, kiedy wymienione obozy nie miały już charakteru przejściowego, wykorzystywanego do przetrzymywania przez dłuższy okres, a były de facto filiami obozu w Potulicach?

Po siódme, czym się kierowano, ustalając stawki dla osób wysiedlonych na Śląsk, w tym z powiatu żywieckiego, do obozów przejściowych, tak zwanych polenlagrów, w których pobyt osób powyżej szesnastego roku życia w przypadku wcześniejszych wypłat fundacji nie był klasyfikowany jako pobyt w obozie? Dlaczego za pobyt w obozach przejściowych typu polenlager ustalono stawkę dwukrotnie wyższą niż za popyt w obozie w Potulicach, w którym przecież reżim i warunki bytowania były o wiele cięższe? Osadzone w Potulicach osoby były w dyspozycji hitlerowskich władz bezpieczeństwa, zginęło tam około tysiąca trzystu osób, tam właśnie kierowano za karę osoby ze śląskich polenlagrów. Jakie przesłanki zadecydowały, że powołując się na zapis ustawy o utworzeniu Fundacji "Pamięć, Odpowiedzialność i Przyszłość", przyznano przebywającym w polenlagrach 10 tysięcy marek na osobę, identycznie jak więźniom karnych obozów pracy, podczas gdy w opinii wydanej w latach dziewięćdziesiątych przez Instytut Pamięci Narodowej - Komisję Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu stwierdzono, że osoby osadzone w obozie przesiedleńczym tak zwanego Niemiecko-Narodowego Urzędu Pośrednictwa nie pozostawały w dyspozycji hitlerowskich władz bezpieczeństwa oraz że warunki w tym obozie nie były porównywalne z warunkami w obozach koncentracyjnych? Jaki wpływ na powyższe zaszeregowanie polenlagrów miał przewodniczący fundacji, wcześniej pracownik urzędu kierowanego przez ministra Widzyka, byłego burmistrza Żywca? Bo zachodzi tutaj uzasadnione podejrzenie, że pieniądze przekazywane przez Niemców w geście pojednania byłym więźniom, bardzo okrutnie traktowanym w okresie okupacji, są wykorzystywane przez obecnie rządzących na własne cele w kampanii wyborczej.

Po ósme, dlaczego nie zastosowano tak zwanej klauzuli otwartości wobec osób przetrzymywanych w hitlerowskich obozach pracy w miejscu lub w pobliżu miejsca zamieszkania oraz wobec osób przebywających w obozach Służby Budowlanej, tak zwanej Baudienst, a tym samym nie objęto ich świadczeniami?

I wreszcie, po dziewiąte, ustawa o utworzeniu Fundacji "Pamięć, Odpowiedzialność i Przyszłość" w §11 ust. 1 w pierwszym zdaniu do pierwszej grupy poszkodowanych zalicza więźniów obozów koncentracyjnych, więźniów gett oraz więzionych w innych miejscach w porównywalnych warunkach i zmuszanych do pracy. Dlaczego zatem więźniowie wychowawczych obozów pracy, karnych obozów pracy, ciężkich obozów więziennych, spełniający powyższy wymóg, zostali usytuowani w niższej, to jest w drugiej kategorii?

Bardzo proszę, aby chociaż tym razem odpowiedź pana premiera nie miała charakteru pustosłowia, żeby nie była taka, jak odpowiedzi zwykle udzielane, ale żeby odnosiła się do konkretów, tak jak konkretne były moje pytania. Spodziewam się zwłaszcza, że w precyzyjny sposób zostanie odparty publicznie stawiany zarzut, iż te pieniądze są częściowo wykorzystywane na waszą kampanię wyborczą, kampanię AWS.

* * *

Senator Jerzy Suchański wygłosił oświadczenie następującej treści:

Oświadczenie kieruję do ministra edukacji narodowej, pana Edmunda Wittbrodta.

Zgodnie z art. 7 ust. 2 Karty Nauczyciela obowiązkiem dyrektora szkoły jest zapewnienie nauczycielom pomocy w realizacji ich zadań i w doskonaleniu zawodowym. Tymczasem dyrektor szkoły odmówił zatwierdzenia planu rozwoju zawodowego związanego z odbywaniem stażu na stopień nauczyciela dyplomowanego. Dyrektor szkoły, pomimo zwrócenia mu przez kuratora uwagi na art. 7 ust. 2 ustawy, nie zmienił swojego stanowiska.

Uprzejmie proszę o następujące informacje. Jakie są prawne możliwości działania pokrzywdzonego nauczyciela? Jakie konsekwencje powinien ponieść dyrektor szkoły, który, moim zdaniem, działa niezgodnie z prawem?

Z poważaniem, Jerzy Suchański

* * *

Senator Grzegorz Lipowski wygłosił następujące oświadczenie:

Oświadczenie kieruję do prezesa Rady Ministrów Jerzego Buzka.

Od lat siedemdziesiątych łączą mnie bardzo ścisłe kontakty z działalnością Aeroklubu Częstochowskiego, tak poprzez członkostwo w zarządzie, jak też pełnienie w latach 1980-1990 funkcji wojewody częstochowskiego.

Na temat osiągnięć tego aeroklubu nie będę się rozpisywał, jest to bowiem zawarte w piśmie z dnia 31 maja 2001 r., skierowanym do pana przez pilotów najbardziej utytułowanych na świecie, Janusza Dorochę i Włodzimierza Skalika.

Skoncentruję się na pismach skierowanych do ministra obrony narodowej. Dwa są wojewody śląskiego. Jedno pismo, GN. II-3/7730/27/2001, jest z dnia 30 kwietnia 2001 r., a drugie, z tym samym numerem, z dnia 28 maja 2001 r. Kolejne pismo, TL-5n-552/Rudniki/III, z dnia 28 marca 2001 r., skierował do ministra obrony narodowej minister transportu i gospodarki morskiej. Z pism tych jednoznacznie wynika, że jedynym właściwym rozstrzygnięciem jest sugerowane od najniższego szczebla samorządowego, poprzez starostwo do wojewody oraz ministra transportu i gospodarki morskiej włącznie, wygaszenie trwałego zarządu Ministerstwa Obrony Narodowej w trybie art. 46 pkt 2 ustawy z dnia 21 sierpnia 1997 r. o gospodarce nieruchomościami w stosunku do nieruchomości położonej w gminie Rędziny, obejmującej tereny lotniska Rudniki. Za takim rozwiązaniem przemawia też charakter miasta Częstochowy, które jest piątym na świecie miastem pielgrzymkowym, i perspektywa dostosowania lotniska, właściwego jego utrzymania, jego eksploatacji, z uwzględnieniem prognozy wzrostu przewozów pasażerów statkami powietrznymi z wykorzystaniem lotnisk regionalnych, co wyczerpująco zostało przedstawione w piśmie ministra transportu i gospodarki morskiej.

Zarówno Aeroklub Częstochowski, jak i samorząd lokalny mają opracowane szczegółowe programy właściwego zagospodarowania terenu lotniska, połączonego z terenami przylegającymi do lotniska, które będą możliwe do wykonania tylko przy zrealizowaniu postulowanego wygaszenia trwałego zarządu MON nad tą nieruchomością. Zrealizowanie tych zamierzeń przyniesie znaczne korzyści dla naszej gospodarki i skarbu państwa, dużo większe niż doraźne i pozorne zyski, jakie mogą być osiągnięte przez przekazanie lotniska Agencji Mienia Wojskowego. Muszę wyrazić zdziwienie, że Agencja Mienia Wojskowego przed przejęciem lotniska wydała folder dla podmiotów zagranicznych, pokazując między innymi obiekty będące własnością Aeroklubu Częstochowskiego.

W momencie, kiedy składam to oświadczenie w Senacie, dowiaduję się, że minister obrony narodowej podjął decyzję o zamiarze przekazania przedmiotowego terenu, a więc i mienia wojskowego. Jest to przykład nieliczenia się ze stanowiskami wszystkich szczebli samorządowych, podejmowania decyzji jako, że tak powiem, nadminister, a przecież nie jest to stan wojenny, tylko czas dbania o poprawę naszej gospodarki i tworzenia warunków do realizacji inicjatyw samorządów lokalnych.

Proszę pana premiera o spowodowanie zweryfikowania tej decyzji, a po ponownym przeanalizowaniu całości przedstawionych argumentów - o doprowadzenie do decyzji zgodnie z logiką zawartą we wszystkich wystąpieniach w tej sprawie.

Z poważaniem, Grzegorz Lipowski.

* * *

Senator Ryszard Jarzembowski wygłosił następujące oświadczenie:

Od moich przyjaciół z Syberii dotarła w tych dniach wiadomość, że w najbliższy wtorek wyjeżdża z Polski do Rosji, między innymi do Nowosybirska, Irkucka i Ułan-Ude na Zabajkalu, kilkunastoosobowa grupa osób z marszałek Senatu, tytułującą się profesorem doktor habilitowaną Alicją Grześkowiakową na czele. Z przekazanych mi informacji wynika, że w orszaku pani marszałek jest troje senatorów z prawicy oraz liczny zestaw osób asystujących. Grupa ta ma przybywać na atrakcyjnej wycieczce nad Bajkałem i w okolicy przez kilka dni, oczywiście na koszt polskiego podatnika.

Według opinii przekazanej mi osobiście przez prezesa fundacji "Straż Mogił Polskich Bohaterów", a zarazem więźnia łagru w tajdze pod miejscowością Kwitok w rejonie Tajszetu, syberyjska Polonia, zwłaszcza z Irkucka, z mieszanymi uczuciami przyjęła wiadomość o przyjeździe tej licznej delegacji senackiej, odwiedzającej Syberię bez jasnego celu, oczywiście, jeśli nie liczyć wrażeń turystycznych. Irkuckie stowarzyszenie polonijne "Ogniwo", któremu przewodzą Eugeniusz Wrzaszcz, Helena Szacka i Bolesław Szostakowicz, zainicjowało budowę w syberyjskim Irkucku Domu Polskiego. Jest to niezwykle cenna inicjatywa, której od samego początku patronował nieżyjący już minister Zakrzewski. Inicjatywa, której spełnienie miałoby bardzo ważne znaczenie dla tamtejszego środowiska Polaków, potomków osadzonych na Syberii weteranów wojny polsko-bolszewickiej 1920 r., legionistów Józefa Piłsudzkiego, polskich patriotów wywiezionych tam po 17 września 1939 r. z terenów Zachodniej Białorusi i Zachodniej Ukrainy oraz patriotów z Kresów Wschodnich, nieakceptujących powojennych układów wielkich mocarstw, które zabierały im ojczyznę - Polskę.

Miałem okazję osobiście, ostatnio w Warszawie, w maju, po kongresie Polonii, zetknąć się z tymi ludźmi, upowszechniającymi na Syberii polskie tradycje, a zarazem będącymi ambasadorami Polski w Rosji, zasłużonymi dla budowy przyjaznych stosunków między współczesnymi Polakami i Rosjanami. Dom Polski w Irkucku mógłby stać się bardzo ważną kotwicą dla tego wspaniałego środowiska.

Z tego właśnie środowiska płyną do mnie sygnały, iż pieniądze polskich podatników, niemałe przecież, przeznaczane z woli pani marszałek Alicji Grześkowiakowej na turystyczny wyjazd nad Bajkał, mogłyby być z o wiele lepszym pożytkiem dla syberyjskiej Polonii przeznaczone właśnie na budowę irkuckiego Domu Polonii. I ten fakt byłby na pewno bardziej doceniony niż werbalne zapewnienie o tym, jak to Senat poważa Polonię.

Szanowna Pani Marszałek! Wszyscy znamy pani upodobania do egzotycznych podróży. Wiele podróżowała pani po świecie w tej kadencji, wiele również w poprzedniej, więc pani pasja globtrotera chyba została spełniona. Jestem przeświadczony, że gdyby nawet teraz, w ostatniej chwili, zrezygnowała pani z wyjazdu tej licznej delegacji na Syberię, a kwotę przeznaczoną na tę eskapadę zdecydowała się przekazać na budowę Domu Polonii w Irkucku, to byłby to piękny gest, ukoronowanie pani błyskotliwej kariery parlamentarnej. I o to się zwracam.

* * *

Senator Krzysztof Lipiec złożył oświadczenie następującej treści:

Moje oświadczenie kieruję do prezesa Rady Ministrów, pana profesora Jerzego Buzka.

13 marca tego roku skierowałem wystąpienie do ministra finansów Jarosława Bauca w sprawie niejasności w polskich przepisach celnych i podatkowych, które powodują dyskryminację krajowych producentów określonych wyrobów przemysłowych. Powodem tego wystąpienia było skierowane do mnie pismo jednego z przedsiębiorstw, które stwierdziło, że jako producent wyrobów sklasyfikowanych w systematycznym wykazie wyrobów jest zobligowane do naliczania podatku VAT w wysokości 22%, zgodnie z ustawą o podatku od towarów i usług oraz o podatku akcyzowym. Równocześnie te same wyroby importowane są do Polski pod inną nazwą i sprzedawane na rynku krajowym ze stawką VAT w wysokości 7%. W piśmie tym podane są również te firmy, które stosują tenże proceder. Zostało ono dołączone do mojego wystąpienia do ministra finansów.

W dniu 18 kwietnia tego roku zostałem poinformowany przez sekretarza stanu w Ministerstwie Finansów, pana Jana Rudowskiego, iż otrzymam dokładne wyjaśnienia po zbadaniu tych spraw przez Główny Urząd Statystyczny i Główny Urząd Ceł. Jest lipiec i do dnia dzisiejszego minister finansów w tej sprawie nie zajął żadnego stanowiska, mimo że sytuacja, która została przedstawiona w moim wystąpieniu, ma miejsce od 1993 r., a różnice wynikające ze stosowania różnych stawek podatku wynoszą kilkanaście milionów zł rocznie, co ma niebagatelne znaczenie dla budżetu. Jednocześnie jest obserwowany fakt, iż to zjawisko w ostatnich latach narasta w sposób lawinowy i coraz więcej firm zagranicznych wkracza na polski rynek ze swoimi wyrobami, w czym niewątpliwie pomaga stosowanie zaniżonej stawki podatku VAT.

Bardzo proszę pana premiera o zainteresowanie się przedstawioną sprawą i podjęcie stosownych działań dla ratowania polskiego budżetu i wprowadzenia na polskim rynku uczciwej konkurencji.

Oświadczenia złożone do protokołu

Oświadczenie senatora Wiesława Pietrzaka skierowane do premiera Rzeczypospolitej Polskiej Jerzego Buzka:

Ostatnio dociera do mnie coraz więcej sygnałów, dotyczących tego, że obywatele polscy w USA zwracają się do samorządów miejskich o odszkodowanie za mienie pozostawione w Polsce. Ponieważ kilkakrotnie spotkałem się z tymi sprawami na sesjach rad miejskich (ostatnio w Suwałkach), proszę Pana Premiera o przedstawienie oficjalnego stanowiska rządu polskiego w przedmiotowej sprawie. Co rząd może odpowiedzieć samorządom, do których zwracają się ci ludzie?

Z poważaniem

Senator RP
Wiesław Pietrzak

* * *

Oświadczenie senatora Wiesława Pietrzaka skierowane do premiera Rzeczypospolitej Polskiej Jerzego Buzka:

Zwracam się z wnioskiem do Pana Premiera o skierowanie kontroli do firmy CIECH SA w celu sprawdzenia prawidłowości działań związanych z podwyższeniem kapitału tego przedsiębiorstwa oraz prawdopodobnie planowanym przy tej okazji przejęciem większościowego pakietu akcji tej firmy przez prywatnych inwestorów.

Z posiadanych przeze mnie informacji wynika, że skarb państwa jest właścicielem 51,7% akcji firmy CIECH SA. Podmiotem obejmującym 43% akcji CIECH SA w ramach podwyższenia kapitału jest firma Cresco. W ostatnim okresie firma ta skupowała akcje CIECH SA od drobnych akcjonariuszy i według szacunkowych przypuszczeń nabyła w ten sposób dodatkowo około 8% akcji. Tak więc po objęciu 43% akcji w ramach podwyższenia kapitału firma Cresco dysponować będzie pakietem co najmniej 51% akcji CIECH SA. Prawdopodobnie schemat działania byłby następujący:

- firma Cresco nie posiada środków na objęcie akcji CIECH SA, pożycza więc niezbędną sumę od banku na krótki termin pod zastaw własnych obligacji. Ta część operacji prawdopodobnie została już przeprowadzona.

- Firma Cresco przekazuje niezbędną kwotę, prawdopodobnie 250 milionów zł, do CIECH SA i przejmuje akcje.

- CIECH SA przekazuje otrzymaną kwotę do firmy CIECH Inwestycje jako podwyższenie kapitału zakładowego tej firmy.

- Firma CIECH Inwestycje jest w 100% spółką CIECH SA.

- Firma CIECH Inwestycje odkupuje od Cresco cały pakiet akcji i staje się właścicielem CIECH SA.

- Firma Cresco jest już w stanie zwrócić pożyczoną sumę.

W wyniku takiej operacji:

- pożyczkobiorca zarabia swoją prowizję za krótkoterminową pożyczkę.

- Cresco Financial Advisors Sp. z o.o. zarabia "swoje" od przeprowadzonej operacji.

- skarb państwa traci większościowy pakiet CIECH SA nie zarabiając przy tym ani grosza.

- CIECH SA również nic nie zyskuje.

- Firmę CIECH SA przejmuje …?? Do wyjaśnienia!

Z poważaniem

Senator RP
Wiesław Pietrzak
* * *

Oświadczenie senatora Andrzeja Sikory skierowane do prezesa Rady Ministrów Jerzego Buzka:

dotyczy: anulowania decyzji ministra skarbu państwa przenoszącej siedzibę Karpackiej Spółki Gazowniczej z Tarnowa do Rzeszowa

Sprawą, która w ostatnim czasie poważnie zbulwersowała opinię publiczną miasta Tarnowa, stało się przeniesienie siedziby Karpackiej Spółki Gazowniczej z Tarnowa do Rzeszowa. Podstawą tej decyzji jest uchwała walnego zgromadzenia akcjonariuszy, którym pozostaje Ministerstwo Skarbu Państwa, reprezentowane w tej kwestii przez panią wiceminister Barbarę Litak-Zarębską.

Decyzja ta jest powodem dużego niepokoju wśród zatrudnionych w przedsiębiorstwie osób, które obawiają się utraty miejsca pracy, oraz poważnie niepokoi całą społeczność Tarnowa, które - po pozbawieniu miasta statusu miasta wojewódzkiego - traci kolejne ważne instytucje, prowadzące w tym mieście działalność od kilkudziesięciu lat.

Podjęcie decyzji o likwidacji Karpackiej Spółki Gazownictwa z siedzibą w Tarnowie może mieć wiele skutków negatywnych dla miasta, które na mocy zapisów uchwały walnego zgromadzenia akcjonariuszy z dnia 31 grudnia 2000 r. miało być siedzibą Karpackiej Spółki Dystrybucyjnej.

Tarnów od ponad półwiecza był siedzibą okręgu gazowniczego, który obsługiwał tereny południowo-wschodniej części naszego kraju, pokrywające się z obszarem Karpackiej Spółki Gazownictwa. Tradycje tej gałęzi gospodarki w naszym mieście, zatrudniona w tym przedsiębiorstwie duża liczba wysokiej klasy specjalistów oraz bardzo dobra infrastruktura są argumentami przemawiającymi za utrzymaniem tej firmy w Tarnowie i są merytoryczną przesłanką przeciw zmianie lokalizacji Karpackiej Spółki Gazowniczej. Tarnów pozostawał przez długie lata ośrodkiem gazowniczym o dużym znaczeniu, czego dowodem było między innymi usytuowanie w tym mieście regionalnego oddziału przesyłu. Właśnie w Tarnowie skoncentrowany jest sektor przesyłu i dystrybucji gazu, co daje gwarancję efektywnego wykorzystania posiadanej infrastruktury oraz kompetencji wysoko wykwalifikowanej kadry specjalistów. Nie bez znaczenia jest tu fakt, iż w Małopolsce sprzedawana jest największa ilość gazu w stosunku do innych regionów kraju i tu został zgromadzony największy majątek sektora gazowniczego. Ponadto w ostatnich sześciu miesiącach trwały bardzo intensywne i kosztowne prace związane z przygotowaniem rozruchu Karpackiej Spółki Gazownictwa z siedzibą w Tarnowie. Rzeszów takiej infrastruktury nie posiada, więc brak jest jakichkolwiek argumentów przemawiających za przenoszeniem siedziby z Tarnowa do Rzeszowa.

Likwidacja przedsiębiorstwa pociągnie za sobą znaczną redukcję etatów, szczególnie wśród wykształconych specjalistów, którym w warunkach tarnowskich trudno będzie znaleźć nowe miejsce zatrudnienia.

W sprawie anulowania decyzji minister skarbu państwa interweniowali w moim biurze senatorskim między innymi: Zarząd Miasta Tarnowa oraz Starostwa Powiatu Ziemskiego Tarnowskiego, Sejmik Województwa Małopolskiego, przedstawiciele związków zawodowych działających w Karpackim Zakładzie Gazowniczym w Tarnowie oraz liczni mieszkańcy Tarnowa i regionu.

W związku z powyższym wnoszę o anulowanie decyzji ministra skarbu państwa w sprawie przeniesienia siedziby Karpackiej Spółki Gazownictwa z Tarnowa do Rzeszowa oraz proszę o odpowiedź na pytanie, jakie merytoryczne przesłanki leżały u podstaw tak niefortunnej pod względem społecznym i politycznym decyzji pani wiceminister Barbary Litak-Zarębskiej.

Z wyrazami szacunku

Andrzej Sikora

* * *

Oświadczenie senatora Andrzeja Sikory skierowane do ministra spraw wewnętrznych i administracji Marka Biernackiego:

Dotyczy nowelizacji ustawy o ochronie przeciwpożarowej, z 24 sierpnia 1991 r., polegającej na zrównaniu statusu osób zatrudnionych w Państwowej Straży Pożarnej, zakładowych strażach pożarnych i zakładowych służbach ratowniczych

Szanowny Panie Ministrze!

Zwracam się z wnioskiem o przeprowadzenie nowelizacji ustawy o ochronie przeciwpożarowej, z dnia 24 sierpnia 1991 r., (DzU '91 poz. 351 z późniejszymi zmianami), w kwestiach dotyczących zrównania w prawach i przywilejach osób zatrudnionych w Państwowej Straży Pożarnej, zakładowych strażach pożarnych i zakładowych służbach ratowniczych. Obecny stan prawny w tej kwestii jest bardzo krzywdzący i niesprawiedliwy wobec osób, które pełnią służbę w jednostkach pozostających poza strukturami Państwowej Straży Pożarnej. Funkcjonariusze zakładowych straży pożarnych w wypadku likwidacji jednostek, w których pracują, nie mają prawa w świetle dzisiejszego ustawodawstwa do uzyskania wcześniejszych świadczeń emerytalnych, a jednocześnie brak możliwości zatrudnienia w Państwowej Straży Pożarnej wielu doświadczonych osób ze względu na ich zaawansowany, jak na tę grupę pracowniczą, wiek.

Wszystkie osoby zatrudniane w zakładowych strażach pożarnych muszą się legitymować wszystkimi kursami państwowymi i ukończeniem państwowych szkół oficerskich. Są to więc osoby wszechstronnie przeszkolone i przygotowane pod względem merytorycznym do pełnienia wszystkich zadań związanych z działalnością służb gaśniczych i ratowniczych. Jednak zatrudnienie w przedsiębiorstwach państwowych, w zakładowych jednostkach przeciwpożarowych, pociąga za sobą utratę wielu przywilejów, które posiadają pracownicy państwowych jednostek straży pożarnej.

Należy nadmienić, iż pracownicy zakładowych straży pożarnych prócz obowiązków wykonywanych na terenie macierzystego zakładu czynnie uczestniczą w niemal wszystkich akcjach ratowniczych na terenie gmin, w których działają, pozostając w ciągłej gotowości bojowej. Usprzętowienie tych jednostek pozostaje często na wyższym poziomie niż ma to miejsce w jednostkach państwowych. Taka sytuacja ma miejsce między innymi w Tarnowie, gdzie zakładowa straż pożarna działająca w Zakładach Azotowych SA uczestniczy w wielu zdarzeniach, które mają miejsce na terenie Tarnowa i tarnowskiego powiatu ziemskiego.

W krajach Unii Europejskiej istnieje jednolity zawód strażaka i brak jest rozróżnienia pod kątem pracy w różnych jednostkach organizacyjnych. Zatem przeprowadzenie w chwili obecnej nowelizacji ustawy z 1991 r. byłoby także krokiem w dostosowywaniu polskiego systemu ustawodawczego i prawnego do praw, które obowiązują w krajach unijnych.

Problem strażaków zatrudnionych w strukturach będących poza Państwową Strażą Pożarną dotyczy kilku tysięcy osób w skali kraju, więc wydźwięk społeczny sprawiedliwego traktowania wszystkich osób zatrudnionych w tym sektorze ma znaczenie niebagatelne.

W związku z powyższym proszę Pana Ministra o wszczęcie szybkich starań w przedmiocie nowelizacji ustawy o ochronie przecipożarowej, z dnia 24 sierpnia 1991 r. (DzU '91 poz. 351 z późniejszymi zmianami) w kwestiach dotyczących zrównania w prawach i przywilejach osób zatrudnionych w Państwowej Straży Pożarnej, zakładowych strażach pożarnych i zakładowych służbach ratowniczych.

Z wyrazami szacunku

Andrzej Sikora

* * *

Oświadczenie senatora Stanisława Cieśli skierowane do prezesa Rady Ministrów Jerzego Buzka:

Szanowny Panie Premierze!

W ubiegłym miesiącu przyszedł do mojego biura senatorskiego jeden z mieszkańców Sieradza i opowiedział mi fragment swojego życiorysu.

Człowiek ten, jako dziewięcioletni chłopiec, pojechał w lipcu 1939 r. wraz ze swoją matką do Francji w odwiedziny do krewnych na ich zaproszenie. Powrót matki i syna do Polski miał nastąpić w końcu sierpnia tego samego roku. W drodze powrotnej do kraju Niemcy zabronili im przekroczenia granicy francusko-niemieckiej. Byli więc zmuszeni pozostać na terytorium Francji. Znaleźli się w obozie dla uchodźców prowadzonym przez francuski Czerwony Krzyż. Po wkroczeniu Niemców do Francji w roku 1940 matka z synem zostali wywiezieni do Luksemburga, a następnie po rozdzieleniu z matką chłopiec wraz z kilkunastoma innymi rówieśnikami w wieku 10 - 12 lat wywieziony został do Rzeszy Niemieckiej, do Turyngii, i skierowany do pracy w gospodarstwie rolnym położonym w okolicach Erfurtu. Każdy z chłopców pracował gdzie indziej. Poddani oni zostali procesowi germanizacji, nie mieli prawa kontaktowania się z innymi Polakami przebywającymi w tej okolicy ani też z Rosjanami. Do Polski powrócił dopiero po zakończeniu drugiej wojny światowej.

Obecnie od kilku lat człowiek ten bezskutecznie ubiega się o przyznanie mu uprawnienia do świadczenia pieniężnego, które przysługuje osobom deportowanym do pracy przymusowej oraz osadzonym w obozach pracy przez III Rzeszę Niemiecką i Związek Socjalistycznych Republik Radzieckich, na mocy stosownej ustawy z dnia 31 maja 1996 r. Art. 2 pkt 2 tej ustawy w literze "a" stanowi bowiem, że świadczenie pieniężne przysługuje wyłącznie osobom, które były deportowane do pracy przymusowej na okres co najmniej sześciu miesięcy z terytorium państwa polskiego, w jego granicach sprzed 1 września 1939 r., na terytorium III Rzeszy Niemieckiej i terenów przez nią okupowanych. W przypadku mojego rozmówcy deportacja nastąpiła z terenu Francji i dlatego nie może skorzystać z uprawnień przewidzianych we wspomnianej ustawie.

Względy sprawiedliwości przemawiają za tym, aby jednakowo traktować osoby, które wykonywały przymusową pracę na terenie III Rzeszy Niemieckiej bądź ZSRR, bez względu na to skąd nastąpiła deportacja. Dlaczego ten człowiek, który jako nieletni, jako chłopiec pracował przymusowo aż przez pięć lat z dala od najbliższych, oddzielony nawet od innych osób mówiących po polsku, ma nie skorzystać z takich uprawnień jakie przysługują osobom, które jako dorosłe przepracowały tylko sześć miesięcy, ale za to wywiezione zostały z terytorium II Rzeczypospolitej?

Ustawa winna być, moim zdaniem, zmieniona, tak aby mogły z niej korzystać także takie osoby jak ten człowiek, który opowiedział mi historię swojej wojennej tułaczki.

Trudność tkwi w tym, że niedługo kończy się kadencja obecnego parlamentu i projekt ustawy złożony przez posłów, a tym bardziej przez senatorów, nie ma szans ze względów czasowych na przejście całego procesu legislacyjnego. Przed upływem tej kadencji Sejmu i Senatu prawem może stać się tylko projekt rządowy opatrzony klauzulą pilności.

Dlatego też uprzejmie proszę Pana Premiera o rozważenie możliwości przedłożenia Sejmowi projektu zmiany wspomnianej ustawy, zmierzającego do zrównania w prawach wszystkich osób, które wykonywały pracę przymusową na terytorium III Rzeszy Niemieckiej i terenów przez nią okupowanych, bez względu na to skąd deportacja nastąpiła.

Z wyrazami poważania

Stanisław Cieśla

* * *

Oświadczenie senatora Zbigniewa Gołąbka skierowane do prezesa Krajowego Urzędu Pracy Grażyny Zielińskiej i wojewody mazowieckiego Antoniego Pietkiewicza:

Zwracam się do Pani Prezes i Pana Wojewody z uprzejmą prośbą o podjęcie stosownych działań w celu zapewnienia środków na finansowanie zasiłków dla bezrobotnych i staży absolwenckich oraz na opłacanie składek ZUS, gdyż powiatowym urzędom pracy w Białobrzegach, Przysusze i Radomiu brakuje na to środków.

Powiatowy Urząd Pracy w Białobrzegach był zmuszony pożyczyć pieniądze od starostwa, aby wypłacić zasiłki bezrobotnym. Podobna sytuacja miała miejsce w Przysusze, gdzie pośredniak pożyczył pieniądze w banku spółdzielczym. Radomski PUP ze względu na brak pieniędzy będzie natomiast musiał rozwiązać umowy na finansowanie staży absolwenckich.

We wszystkich urzędach pracy w regionie radomskim brakuje pieniędzy na wypłaty zasiłków. Do końca maja zaległości wobec ZUS, jeśli chodzi o płacenie składek dla bezrobotnych pozbawionych prawa do zasiłku, przekroczyły 3 miliony 300 tysięcy zł. Istnieje groźba blokady kont pośredniaków. Na konto PUP w Białobrzegach już od pewnego czasu nie wpływają pieniądze. Wstrzymano więc realizację wszystkich umów w ramach tak zwanych aktywnych form zwalczania bezrobocia. Sytuacja w Przysusze także nie wygląda najlepiej. Odsetki od debetu na kontach bankowych PUP tylko w czerwcu wyniosły kilka tysięcy złotych, zaś pieniądze na należności ZUS skończyły się w kwietniu i od tej pory zaczęły narastać zaległości.

Uprzejmie proszę Panią Prezes i Pana Wojewodę o pomoc w rozwiązaniu tak ważnego problemu.

Z poważaniem

Zbigniew Gołąbek


Diariusz Senatu RP: spis treści, poprzedni fragment, następny fragment