82. posiedzenie Senatu RP, spis treści , poprzednia część stenogramu , następna część stenogramu


 

 

Wicemarszałek Kazimierz Kutz:

Senator Lorenz.

Ja bardzo przypominam, że pytanie nie powinno przekraczać sześćdziesięciu sekund.

Do spisu treści

Senator Janusz Lorenz:

Panie Marszałku i Panie Ministrze! Wysoki Senacie!

Uważałem, że korespondencja, którą mieliśmy w sprawie dróg ekspresowych na terenie Warmii i Mazur, spowodowała, że w programie, w planie znalazły się te drogi. Nie jestem zadowolony - mówię to w imieniu mieszkańców - wyłącznie z tego powodu, że realizacja ich jest bardzo odległa.

Ja, Kolego Senatorze Szafraniec, pokazuję, w moim poprzednim wystąpieniu na to wskazałem, że szukamy...

(Wicemarszałek Kazimierz Kutz: Bardzo proszę nie dyskutować, tylko pytać pana ministra.)

...że szukam wyłącznie... No, ale pan minister za tę działkę akurat nie odpowiada, więc się wycofuję, zostaję przy pytaniu o drogi.

Wicemarszałek Kazimierz Kutz:

Dziękuję.

Są jeszcze zapytania do pana ministra?

Bardzo proszę.

Do spisu treści

Senator Gerard Czaja:

Muszę się publicznie przyznać, że...

(Wicemarszałek Kazimierz Kutz: Kaszuby.)

Muszę się przyznać publicznie, że nie znam aż tak szczegółowo Narodowego Planu Rozwoju na lata 2007-2013, więc byłem jednym z senatorów przeciwnych podejmowaniu rezolucji w tej pierwszej wersji, która została przedstawiona na posiedzeniu komisji.

Ale mam do pana ministra pytanie. Czy gdyby tej rezolucji nie było, w Narodowym Planie Rozwoju na lata 2007-2013 byłyby jakieś mechanizmy uwzględniające ten nierówny podział Polski, który w tym projekcie się znalazł? Dziękuję.

Wicemarszałek Kazimierz Kutz:

Są jeszcze pytania do pana ministra? Nie ma.

Bardzo proszę, Panie Ministrze.

Do spisu treści

Sekretarz Stanu
w Ministerstwie Infrastruktury
Jan Kurylczyk:

Szanowny Panie Marszałku, Szanowny Panie Senatorze, zacznę udzielać odpowiedzi po kolei, a na sali znajduje się pan minister Nikolski, który aż pali się do tego, by odpowiedzieć na tę część pytań...

(Wicemarszałek Kazimierz Kutz: Tak, właśnie dostrzegam jego niezwykłą urodę. Zaraz go zaproszę.)

...która dotyczy tego, za co ja nie odpowiadam, jako że odpowiadam tylko za wszystko, co na jest lądzie, na morzu i w powietrzu, ale nie za podziały.

(Senator Krzysztof Jurgiel: Jeszcze ja, Panie Marszałku.)

Mogę skończyć?

(Senator Krzysztof Jurgiel: Tak, przepraszam.)

Dziękuję serdecznie.

A więc pan minister Nikolski na pewno dokładnie odpowie na postawione pytanie. Jeśli zaś chodzi o udzielenie odpowiedzi panu senatorowi, to właściwie nie ma co odpowiedzieć, bośmy sobie już ucięli rozmowę, mamy w pełni zgodne poglądy, jak mniemam, i sądzę, że pan senator nie będzie dalej tej refleksji ciągnął.

(Senator Janusz Lorenz: Terminy, terminy, chodzi mi o terminy.)

Co do terminów, to będę się starał, ale to już w rozmowie prywatnej postaram się zastanowić, czy można je przyspieszyć.

Jeśli zaś, Panie Senatorze, chodzi o pana pytanie, to tak naprawdę mogę powiedzieć tylko, że wszystko na pewno zostanie po pańskiej myśli wprowadzone do NPR, dlatego że jest to decyzja Rady Ministrów. Wszystkie elementy zostały po konsultacjach zatwierdzone na posiedzeniu Rady Ministrów, znajdują się w protokole i będą stanowić załącznik do NPR, wszystkie inwestycje drogowe i kolejowe. W dniu 6 czerwca tego roku zostaną one przekazane właśnie do pana ministra Nikolskiego, a więc - nie chcę odpowiadać w sposób jakoś bulwersujący - ten dokument na pewno nie zaszkodzi, a tylko pomoże. Tak odpowiem.

Wicemarszałek Kazimierz Kutz:

Dziękuję.

(Sekretarz Stanu w Ministerstwie Infrastruktury Jan Kurylczyk: Dziękuję serdecznie.)

Witam pana Lecha Nikolskiego, sekretarza stanu w Ministerstwie Gospodarki i Pracy, pełnomocnika rządu do spraw Narodowego Planu Rozwoju na lata 2007-2013. Bardzo pana proszę o podejście do mównicy. Na pewno będą teraz pytania.

Pan też będzie mógł pytać, Panie Senatorze.

(Senator Krzysztof Jurgiel: Panie Marszałku, chciałbym zapytać pana Kurylczyka, bo on się specjalizuje w transporcie. To później zapytam.)

Jest regulamin, ja muszę przestrzegać porządku. Teraz stawiamy pytania panu ministrowi Nikolskiemu.

Czy są zapytania do ministra?

Pan senator Lorenz.

(Senator Jan Szafraniec: Panie Marszałku, rozumiem, że to pytanie, które postawiłem, kieruję do pana ministra Nikolskiego.)

(Senator Janusz Lorenz: Czy ja mogę...)

To pan jeszcze raz je postawi, dobrze? Pan je powtórzy.

(Pełnomocnik Rządu do spraw Narodowego Planu Rozwoju na lata 2007-2013 Lech Nikolski: Ja pamiętam.)

Proszę bardzo.

Do spisu treści

Senator Janusz Lorenz:

Panie Marszałku! Panie Ministrze! Wysoki Senacie! Kieruję do pana ministra następujące pytanie: czy złożona przeze mnie propozycja, abyśmy opracowali, aby rząd opracował taki algorytm, który będzie wspomagał najbiedniejsze województwa i im sprzyjał, rozwiązuje problem tych algorytmów, które zostały wymienione na wstępie we wspólnym sprawozdaniu obu komisji?

Wicemarszałek Kazimierz Kutz:

Senatorze, niech pan powtórzy pytania.

(Senator Jan Szafraniec: Nie, nie muszę powtarzać, bo pan minister je pamięta.)

Pan minister pamięta, tak?

To jeszcze senator Jurgiel.

Do spisu treści

Senator Krzysztof Jurgiel:

Panie Marszałku! Wysoka Izbo! W związku z wypowiedzią pana senatora, który wyszedł - nie pamiętam nazwiska - dotyczącą lotnisk...

(Wicemarszałek Kazimierz Kutz: Ale nie będziemy dyskutować. Mamy tylko pytać.)

Ale to jest pytanie. Ono jest skierowane do pana senatora Łęckiego, ale być może odpowiedzą na nie pan minister Nikolski lub pan minister Kurylczyk.

Pan senator wprowadza w błąd Wysoką Izbę, ponieważ w jednym z zapisów strategii zawartej w NPR jest napisane, że rząd stawia na rozwój transportu lotniczego w Polsce, bo taka jest tendencja na świecie i że będzie też popierał budowę lotnisk nieefektywnych ekonomicznie. A więc przewiduje się, że w pewnym okresie rozwoju należy budować lotniska regionalne, które mogą zdynamizować rozwój...

(Wicemarszałek Kazimierz Kutz: Tak, ale ja bardzo proszę, żeby sformułować pytanie.)

Chciałbym zapytać, czy taka jest polityka rządu w świetle tego dokumentu.

Wicemarszałek Kazimierz Kutz:

O, właśnie, to jest pytanie.

Bardzo proszę, Panie Ministrze.

Do spisu treści

Pełnomocnik Rządu
do spraw Narodowego Planu Rozwoju na lata 2007-2013
Lech Nikolski:

Dziękuję bardzo, Panie Marszałku.

Panie Marszałku! Panie i Panowie Senatorowie!

Zacznę od tej ostatniej sprawy, jeśli pan senator pozwoli, i odpowiem, że tak, takie postulaty czy zapisy oczywiście są we wstępnym projekcie Narodowego Planu Rozwoju, one zresztą zyskały poparcie w konsultacjach, w konsultacjach społecznych o bardzo dużym zakresie, tylko że ich adresatem nie jest rząd, ale samorząd województwa, w tym przypadku podlaskiego, bo to odbywa się w ramach polityki regionalnej, a także w ramach regionalnego programu operacyjnego. Chcę podkreślić to, że po raz pierwszy każdy samorząd wojewódzki będzie miał możliwość przyjęcia samodzielnej konstrukcji realizacyjnej w swojej strategii rozwojowej i będzie mógł się zająć takim lotniskiem.

A więc to jest całkowicie słuszny postulat, Panie Senatorze, tylko że jego adresatem nie jest rząd. Rząd stworzy do tego warunki, przekaże samorządom środki, a jeżeli samorząd uzna, że jest potrzebne lotnisko, to niech je robi. Jeśli zaś uzna, tak jak mówił pan senator Łęcki, że trzeba w pierwszej kolejności zrobić na przykład szybką kolej z Białegostoku do Warszawy, to niech w porozumieniu z ministrem infrastruktury realizuje właśnie te inwestycje. Postulat jest więc całkowicie słuszny, tylko że jego adresatem nie jest rząd, bo rząd to już jakby wykonał, wprowadzając takie zapisy we wstępnym projekcie "B".

Teraz kwestia algorytmu. Pan senator Lorenz, zresztą jeszcze przed debatą, pytał mnie o różne szczegóły. Oczywiście, intencją rządu, wielokrotnie wyrażaną, jest to, żeby przyjęty algorytm wyraźnie wspomagał, no, pięć najsłabszych województw. Dlaczego pięć najsłabszych województw? Bo tak się ułożyło, że pięć najsłabszych ekonomicznie województw w Unii Europejskiej, tej złożonej z dwudziestu pięciu krajów, to są polskie województwa. Przecież nie może być inaczej niż tak, że one będą wspomagane, przecież to byłoby absurdem, tak więc one muszą być wspomagane. Problem oczywiście w tym, w jakiej skali i w jaki sposób. Każde z tych województw próbuje przedstawić propozycje własnych algorytmów podziału środków i oczywiście można by powiedzieć, że każdy z nich jest słuszny, bo każdy preferuje autora. My też dostajemy propozycje z województwa podlaskiego, doskonałe dla województwa podlaskiego, ale niekoniecznie dla wszystkich województw, które są najsłabsze. Ten algorytm, który pan przytaczał, no, uwzględnia inne wagi, przeliczniki, może mniejsze znaczenie nadaje liczbie mieszkańców województwa. No, on preferuje Podlasie oraz Warmię i Mazury, ale osłabia najsłabsze w Polsce województwo lubelskie. To jest nie do przyjęcia, przynajmniej dla mnie, ale rozumiem, że i dla rządu.

A więc szukamy takiego rozwiązania, zresztą w porozumieniu z marszałkami województw, żeby rzeczywiście wspomagać te województwa, które są najsłabsze, no i żeby nie wywoływać między nimi sporu. Zresztą te różnice przy przelicznikach nie są już tak dramatycznie wielkie. Bo rzeczywiście, jeśli przyjmiemy, że w Polsce średnio, powiedzmy, jest to 100 zł na mieszkańca - proszę zrozumieć, że to jest umowna kwota - to najbardziej wspomagane województwo faktycznie może mieć 170 zł, ale wtedy będzie też takie, które będzie mieć 80 zł, bo ktoś musi mieć po prostu mniej. W tym konstruowaniu algorytmów uwzględnia się liczbę mieszkańców, produkt krajowy brutto czy udział w tworzeniu PKB w Polsce, bo trzeba też wspomagać tych, którzy ten PKB tworzą. Inaczej, jeśli wspomagać będziemy tylko i wyłącznie za nieposiadanie, to naprawdę już nie będzie czego dzielić i zaniknie motywacja do robienia czegokolwiek. Jest tam też mowa o poziomie bezrobocia w regionach. I rzeczywiście, ostatnio wprowadzamy, państwo to rozważaliście na posiedzeniu komisji, szczególne wspomaganie tych regionów, w których dochód na głowę mieszkańca jest niższy niż 80% średniej w kraju. Problem polega tylko na rozsądnym rozłożeniu wagi między poszczególnymi  współczynnikami, żeby rzeczywiście nie tworzyć pewnych absurdów. Nad tym rząd w tej chwili pracuje. Jutro, zdaje się, jest Konwent Marszałków, który w tej sprawie będzie się wypowiadał.

Pogląd rządu jest taki: jeśli marszałkowie województw przyjdą i pokażą algorytm, pod którym wszyscy się podpisali, to rząd go przyjmuje. Nie wprowadza swojego, tylko go przyjmuje. Bo jeżeli jest zgoda w samorządach na takie rozwiązanie, to nie ma co dyskutować, tylko trzeba to przyjąć. No a jeśli takiej zgody nie będzie, to będziemy proponowali algorytm, który rzeczywiście będzie uwzględniał preferencje dla najsłabszych województw. To jest jedna rzecz.

Ale chciałbym powiedzieć o jeszcze jednej sprawie, wydaje mi się że ważnej, bo oddającej też intencje państwa rezolucji. Zdaje się, że dzisiaj rząd zaproponował Komisji Europejskiej specjalne uruchomienie specjalnego programu wsparcia dla najsłabszych województw w Unii Europejskiej, czyli pięciu polskich województw. To są także z punktu widzenia całej Europy województwa peryferyjne, one są na tej granicy, więc wymagają wsparcia, tak jak wiele innych obszarów peryferyjnych Unii Europejskiej. A obowiązek wsparcia powinien spoczywać nie tylko na rządzie polskim, ale także na Komisji Europejskiej. I taki postulat został złożony. To niekoniecznie musi być osobny program operacyjny,  być może powinny to być specjalnie adresowane do tego regionu środki ze strony Unii Europejskiej. Mówię to tylko po to, by podkreślić, że intencja państwa uchwały jest jakby realizowana równolegle, zanim ona będzie przyjęta...

Wicemarszałek Kazimierz Kutz:

Jest oczywiste...

Senator Lorenz chciał jeszcze raz zabrać głos.

Do spisu treści

Senator Janusz Lorenz:

Panie Ministrze, ja chciałbym Wysoki Senat i pana ministra przede wszystkim poinformować, że na terenie Warmii i Mazur, w okolicach Szczytna jest potężne lotnisko dawnego Układu Warszawskiego, uruchomione w 1996 r. do celów cywilnych. Pięknie się ono rozwijało, ale zostało przekazane, bo to było lotnisko wojskowe, współużytkowane z dawnym wojewodą, Agencji Mienia Wojskowego. I nie można wydębić tego lotniska dla marszałka województwa, w związku z czym nie możliwe jest finansowanie tego lotniska, bo przepisy unijne żądają, aby było prawo własności czy użytkowania wieloletniego itd.

(Wicemarszałek Kazimierz Kutz: No to trzeba je wykupić.)

No proszę wykupić, jeżeli to jest państwo w państwie. I tu bym oczekiwał pomocy - Panie Ministrze, ma pan bezwzględnie większe przebicie niż inni - tym bardziej że w Polsce północno-wschodniej nie ma żadnego lotniska. Dziękuję.

Wicemarszałek Kazimierz Kutz:

Dziękuję.

Pani Liszcz, proszę.

Do spisu treści

Senator Teresa Liszcz:

Chciałabym się na chwilę oderwać od problemów tak zwanej ściany wschodniej i poruszyć problem mieszkalnictwa.

W Narodowym Planie Rozwoju jest rozdział temu poświęcony, ale jest  tam mowa o popieraniu budownictwa jednorodzinnego i o tebeesach czy o podobnych instytucjach. A ja chcę zwrócić uwagę na to, że nawet tebeesy, które praktycznie nie dają żadnego prawa do mieszkania, wymagają bardzo dużego wkładu i że ogromna większość ludzi bezdomnych, a według danych podanych w tym programie to jest 1 milion 700 tysięcy rodzin -  oznacza to, że jest ponad sześć milionów ludzi bez samodzielnego mieszkania - to są ludzie, których nie stać na żadną zaproponowaną formę, także na tebeesy. To są ludzie wyrzucani praktycznie na bruk, bo do lokali zastępczych...

(Wicemarszałek Kazimierz Kutz: Pani Senator!)

Już kończę.

... które przeważnie nie nadają się do zamieszkania.

(Wicemarszałek Kazimierz Kutz: Oddala się pani...)

Czy w tym programie nie powinno być...

(Wicemarszałek Kazimierz Kutz: ...od przedmiotu uchwały.)

Jakby mi pan marszałek nie przerywał, to już bym skończyła.

Czy w tym programie nie powinien się znaleźć jednak program budownictwa taniego, tanich mieszkań socjalnych na wynajem? Czy o tym państwo nie myślicie? Dziękuję.

Wicemarszałek Kazimierz Kutz:

Pani Senator, ja jestem od tego, żeby...

(Senator Teresa Liszcz: Przeszkadzać, rozumiem. Dziękuję.)

Nie przeszkadzać. Ja muszę prowadzić, też dla pani dobra, obrady. Wchodzi pani z tematem, który niewiele ma wspólnego z tym, o czym się tu teraz rozmawia.

(Senator Teresa Liszcz: Ma, bo to jest w narodowym programie, ta rezolucja dotyczy nie tylko ściany...)

Sama pani zaczęła od tego, że pani odejdzie od tematu i pani to uczyniła. Naprawdę już mi się ciśnie na usta coś bardzo takiego... no niewesołego, ale się powstrzymam.

Panie Ministrze, bardzo proszę.

Do spisu treści

Pełnomocnik Rządu
do spraw Narodowego Planu Rozwoju na lata 2007-2013
Lech Nikolski:

Panie Marszałku, chcąc zachować posłuszeństwo wobec pana, odpowiem pani senator Liszcz.

(Wicemarszałek Kazimierz Kutz: Niech pan sobie pozwala, Panie Ministrze, niech pan sobie pozwala.)

Tak, myślimy o czymś takim. Tam jest o tym mowa, to jest kwestia opisów przy zadaniach, priorytetach i działaniach związanych z mobilnością. Jeśli mówimy o mobilności ludzi w poszukiwaniu pracy, to muszą być uruchamiane tego typu programy. Tam jest część środków adresowanych także na to.

Wicemarszałek Kazimierz Kutz:

Jeszcze pan senator pytał o to lotnisko. Wykupić to trzeba, nie?

(Sekretarz Stanu w Ministerstwie Infrastruktury Jan Kurylczyk: Co do lotnisk, to może ja.)

Do spisu treści

Pełnomocnik Rządu
do spraw Narodowego Planu Rozwoju na lata 2007-2013
Lech Nikolski:

No, w sprawie lotnisk wypowie się pan minister Kurylczyk, a ja tylko powiem, że to jest rzeczywiście problem marszałka Ryńskiego.

(Senator Janusz Lorenz: Nie, to był problem ministra.)

Wicemarszałek Kazimierz Kutz:

Dobrze. Rozumiem.

Pan Minister, proszę.

Może pan z miejsca, Panie Ministrze. Tam jest taki guziczek, pan go naciśnie.

Do spisu treści

Sekretarz Stanu
w Ministerstwie Infrastruktury
Jan Kurylczyk:

Szanowny Panie Marszałku! Wysoka Izbo!

Jeśli chodzi o lotniska, to rząd odpowiada przede wszystkim za centralne lotniska. To jest lotnisko Modlin, w chwili obecnej rozbudowywane dwukrotnie w stosunku do obecnej liczby stanowisk i możliwości przejęcia pasażerów, tak by w końcu przyszłego roku przyjmować pięć milionów osób. Uciążliwością Okęcia jest to, że ma ono loty nocne, także loty czarterowe i tak zwane częste tanie loty, w wyniku czego Ministerstwo Infrastruktury i, mogę powiedzieć, rząd, bo uczyniliśmy to za akceptacją pana premiera, podjął decyzję o przejęciu wojskowego lotniska w Modlinie, które stanowić będzie zaplecze dla lotniska Okęcie. Na lotnisku Modlin lądować będą wszystkie samoloty nocne po to, żeby nie przeszkadzać mieszkańcom dookolnym Okęcia. Będą tam także lądować samoloty czarterowe i samoloty tanich linii lotniczych oraz wszystkie samoloty cargo. Już dzisiaj znalazły się na tym lotnisku samoloty prywatne. Te cztery elementy odciążą zdecydowanie lotnisko Okęcie, które będzie tylko węzłowym lotniskiem europejskim, węzłowym lotniskiem pasażerskim. Jednak, wedle rozeznania, to lotnisko w takim kształcie i w tej liczbie przyjmowanych pasażerów będzie funkcjonować tylko do roku 2020. W tej chwili z grantu hiszpańskiego rządu jest prowadzona analiza lokalizacji drugiego centralnego lotniska, najpewniej będzie ono gdzieś w połowie drogi między Warszawą a Łodzią. Mówi się o Babsku, Mszczonowie, wymienia się jeszcze dwie inne nazwy, ale nie chciałbym przesądzać sprawy, jako że w tej chwili fachowcy z poziomu europejskiego szykują ekspertyzę za, jak powiedziałem, pieniądze hiszpańskie. Z tego można się cieszyć, bo nie wydamy krajowych.

Równolegle do tego powstają trzy rodzaje lotnisk. Pierwsze są to lotniska samorządowe, takie jak na przykład lotnisko gdańskie, które kwitnie, stało się lotniskiem międzynarodowym ze wszystkimi uprawnieniami. I to lotnisko jest zarządzane przez marszałka. Jest dzisiaj węzłem, podobnie jak rejon Katowic, Krakowa,  Bydgoszczy, lotniska tam zlokalizowane.

Istnieją też lotniska, rzeczywiście, o których wspomniał pan senator, będące w zarządzaniu Agencji Mienia Wojskowego. Te lotniska, zgodnie z ustawą o Agencji Mienia Wojskowego, muszą być zakupione, nie mogą być oddane. Tak mówi ustawa. A ustawy tej nie przygotowywał i nie akceptował rząd, tylko, co chciałbym powiedzieć, szlachetny parlament.

(Senator Janusz Lorenz: To nam się udało.)

A więc musimy postępować zgodnie z prawem. I jeżeli pan senator łaskawie głosował za tym, cieszę się ogromnie.

(Senator Janusz Lorenz: Nie.)

I w związku z tym są sytuacje czasami niezwykle dziwne. Mianowicie, nie chcę wymieniać tych lotnisk, ale z lotnisk owych często lata dziesięć, dwanaście osób. Dolna granica opłacalności przelotu to jest minimum dwudziestu pięciu pasażerów. Obliczyliśmy, że gdyby z niektórych lotnisk każdego pasażera - a czasami leci osiem, siedem osób - codziennie dowozić taksówką w to miejsce, w które on chce i z powrotem, to wyniosłoby to taniej niż utrzymywanie załogi i nawigacji, bo rocznie każde lotnisko kosztuje minimum 37,38 milionów zł, a taksówki kosztowałyby 12 milionów zł.

A więc nie wszędzie takie rozwiązanie jest konieczne. O tym musi decydować rachunek ekonomiczny. Z tych to względów chcemy, by rząd stworzył możliwości prawne, ale także finansowe - to, o czym mówił pan minister Nikolski - tak aby samorząd sam decydował, określał, czy jest to lotnisko potrzebne i czy zabezpieczy dolną granicę przelotów pasażerskich, a także towarowych, która zostaje określona dla takiego lotniska. I wówczas to sam samorząd dbać winien, i tak na pewno w przyszłości będzie, o rozwój takich lotnisk. O tym, że jest to możliwe, świadczą lotniska, które wymieniłem i które doskonale prosperują w zarządzaniu samorządowym.

Nie chciałbym się wdawać w szczegóły, choć mógłbym po kolei o każdym lotnisku powiedzieć wszystko, co należy. Myślę, że zajmowałoby to niepotrzebnie uwagę Wysokiego Senatu. Jeżeli  tylko byłaby taka potrzeba szczegółowych, indywidualnych rozmów, serdecznie zapraszam w dowolnej chwili. Dziękuję, Panie Marszałku.

Do spisu treści

Wicemarszałek Kazimierz Kutz:

Dziękuję.

Otwieram dyskusję.

Przypominam o wszystkich wymogach regulaminowych, o których zresztą państwo wiecie, głównie przypominam, że przemawiać można dziesięć minut.

Jako pierwszy będzie mówił pan Jurgiel, a na tablicy są kolejne nazwiska. Bardzo proszę.

Do spisu treści

Senator Krzysztof Jurgiel:

Panie Marszałku! Wysoka Izbo!

Najpierw chciałbym się odnieść do wypowiedzi pana marszałka, że to są przedwyborcze działania. Nie jest to prawda, ja od siedmiu lat...

(Wicemarszałek Kazimierz Kutz: Troszeczkę głośniej, bo nie słychać.)

Od siedmiu lat zajmuję się polityką regionalną i rozwojem tak zwanej ściany wschodniej. Należy cieszyć się, że część zapisów w Narodowym Planie Rozwoju, który jest w przygotowaniu, zawiera pozytywne rozstrzygnięcia. Ale wiele z nich budzi wątpliwości. W moim przekonaniu zapisy dotyczące polityki regionalnej nie dotyczą w takim stopniu, jak powinny, ściany wschodniej.

Powrócę jednak do wypowiedzi pana ministra Kurylczyka. Zgadza się, Panie Ministrze, że rząd część zadań, o których tutaj mówimy, wpisał. Ja występowałem z wnioskiem w sprawie Narodowego Planu Rozwoju na lata 2007-2013 już w styczniu bieżącego roku, ponieważ rząd 13 stycznia 2005 r. wydał rozporządzenie prezesa Rady Ministrów w sprawie trybu i terminów konsultacji, współdziałania i współpracy przy opracowywaniu Narodowego Planu Rozwoju. I to jest podstawa do formalnego zajęcia stanowiska między innymi przez Senat.

Trochę źle się stało, że Senat nie podjął uchwały w sprawie kompleksowej oceny projektu Narodowego Planu Rozwoju. Uważam, że ta ocena powinna dotyczyć większej liczby działań przewidzianych w Narodowym Planie Rozwoju.

Ja podjąłem, składając swoją rezolucję, problem ściany wschodniej. Mówiłem, odpowiadając panu senatorowi Szafrańcowi, dlaczego akurat ten temat i ten teren przejściowy jest przedmiotem mojego zainteresowania. I rzeczywiście, z odpowiedzi, której pan udzielił w imieniu rządu, pani minister Krystyny Gurbiel, wynika, że w marcu 2005 r. przyjęto harmonogram budowy autostrad i dróg ekspresowych na lata 2004-2006 i lata dalsze i w tym są zadania, przynajmniej częściowo, o których pan mówi. Ale nasza rezolucja była składana na początku marca, tak że jeszcze przed podjęciem tej decyzji. Myślę, że dobrze się składa, że przynajmniej częściowo te zadania, które są wymienione w rezolucji, będą realizowane.

Chcę powiedzieć, że uchwała proponowana przez komisję jest bardziej miękka, nie tak bardzo konkretna. Ja przedstawiłem projekt uchwały bardziej twardej, czyli wskazującej na realizację konkretnych zadań. Jeśli mówimy o realizacji sieci transportowej dróg czy kolei, to w mojej uchwale - i taką też zgłoszę poprawkę - mówi się o realizacji zadań, między innymi tej drogi S19 czy innych dróg. A komisja proponuje umieszczenie tego w programach rządowych. Czyli jest różnica w myśleniu. Mówimy o wykonaniu realizacji w tym okresie budżetowania 2007-2013, a komisja proponuje, aby było to tylko umieszczenie w programach, co rzeczywiście już przecież funkcjonuje od połowy lat dziewięćdziesiątych, bo w większości programów rządowych mówi się o konieczności realizacji tych zadań i prawdą jest, że od co najmniej chyba roku rząd zmienił politykę w zakresie sieci transportowej w Polsce, uwypuklając konieczność realizacji tych dwóch czy trzech dróg pionowych, a więc drogi S19 czy drogi wzdłuż granicy zachodniej, bo to są, moim zdaniem, jedne z podstawowych elementów do aktywizacji tych obszarów i rozwoju tej części Polski.

Wracam też do poprawki w §1, która ocenia, przez Senat, dotychczasową politykę regionalną polskich rządów - nie mówię tylko o ostatnim rządzie, dotyczy to i rządu poprzedniego, i jeszcze wcześniejszego, ponieważ wszystkie one nie bardzo przeznaczały środki na rozwój wschodniej Polski czy tak zwanej ściany wschodniej. I te dysproporcje ekonomiczne i społeczne w tym zakresie pogłębiają się. Między innymi zgłaszam wniosek mówiący o konieczności przyjęcia w ramach prac nad Narodowym Planem Rozwoju na lata 2007-2013, w ramach programu horyzontalnego "Wzmocnienie potencjału rozwojowego regionów i przekształcenia strukturalne obszarów wiejskich" odrębnego programu operacyjnego dotyczącego tak zwanej ściany wschodniej, czyli województw lubelskiego, podkarpackiego, podlaskiego i warmińsko-mazurskiego. Myślę, że w ramach tego siedemnastego programu, dotyczącego obszarów metropolitalnych, w których są przewidziane specjalne działania ukierunkowane zgodnie z polityką Strategii Lizbońskiej, wskazane byłoby przyjęcie właśnie takiego programu, który by zdynamizował rozwój tych obszarów.

I wracam też do algorytmu. Uważam, że należy przyjąć... Ten zapis, który proponuje komisja nie jest właściwy, bo on zmniejsza ilość środków na Białystok, Lublin i Rzeszów. Nie jest prawdą, że... Pan minister mówił o tym, że ten algorytm, który proponuje komisja, zwiększa ilość środków na województwo podlaskie, a z tych wyliczeń, które mam, wynika, że do tej pory mieliśmy 3,98%, a po przyjęciu algorytmu zgłoszonego przez komisję byłoby to niecałe 3% wszystkich środków przeznaczonych na rozwój regionalny.

Uważam, że do algorytmu czy też do przeznaczania środków z puli przeznaczonej na rozwój regionalny powinno się stosować wskaźniki rozwoju, a nie te wskaźniki, o których mówił pan minister, jak liczba ludności, produkt krajowy brutto. Powinno się tutaj operować poszczególnymi sferami życia, jak powiedzmy liczba mieszkań na tysiąc mieszkańców. Wiemy, że w Europie na przykład ten wskaźnik wynosi czterysta mieszkań na tysiąc mieszkańców, a w naszym województwie - niecałe trzysta. Środki przeznaczane na poszczególne sfery funkcjonowania państwa powinny właśnie takimi wskaźnikami wyrównywać poziom życia mieszkańców w poszczególnych regionach.

Ważna jest sprawa dotycząca Funduszu Spójności, a więc podziału środków na regiony, gdzie skala środków to jest 10 milionów euro. Biedne gminy, jak te w województwie podlaskim czy warmińsko-mazurskim, nie są w stanie przy tak wysokim progu zebrać środków własnych na inwestycje z Funduszu Spójności, dlatego jest prośba o to, żeby jednak ten pułap 10 milionów obniżyć, oczywiście tak aby była możliwość korzystania przez gminy, które mają niski produkt krajowy brutto, a zatem niskie dochody własne.

Reasumując, wprowadzam poprawki, które stanowią, że uchwała będzie bardziej twarda, to znaczy będzie zobowiązywała rząd do wykonywania konkretnych zadań. To, co proponuje komisja, jest postulatywne na tyle, że rozmywa się po prostu w całości. Dziękuję bardzo.

(Przewodnictwo obrad obejmuje wicemarszałek Ryszard Jarzembowski)

Wicemarszałek
Ryszard Jarzembowski:

Dziękuję bardzo.

Przypominam, że wnioski legislacyjne składamy w formie pisemnej.

Zapraszam pana senatora Zbigniewa Zychowicza.

Do spisu treści

Senator Zbigniew Zychowicz:

Dziękuję uprzejmie.

Panie Marszałku! Wysoka Izbo!

Jestem wdzięczny wnioskodawcom, a więc panu senatorowi Lorenzowi i panu senatorowi Jurgielowi, że zechcieli wnieść projekt tej rezolucji - według mnie nieco ułomnej, ale jednak rezolucji - pod obrady Senatu, jako że w tym momencie mamy szansę i okazję, aby porozmawiać o dylematach polityki regionalnej w Polsce w ogóle. Tak nawiasem mówiąc, to jestem zdziwiony, że gdyby nie to, to byśmy problemu tego jednego z fundamentów polityki państwa w ogóle nie poruszyli.

Debata nad rezolucją Senatu w sprawie oceny i postulatów dotyczących Narodowego Planu Rozwoju na lata 2007-2013 dotyczy, tak jak powiedziałem, jednej z najważniejszych kwestii, dotyczy nie tylko ściany wschodniej, ale także paru innych województw, choćby subregionów, tak jak wschodnia część województwa zachodniopomorskiego czy zachodnia część województwa pomorskiego, dlatego też komisja zmieniła tytuł rezolucji tak, jak sugerują autorzy, to znaczy nazwaliśmy to "w zakresie polityki regionalnej dotyczącej województw zagrożonych marginalizacją". Czyli w tym momencie jest to pojęcie nieco szersze.

Ta rezolucja i ta dzisiejsza debata jest nie tylko konsekwencją desperacji senatorów z tak zwanej ściany wschodniej, lecz również, jak sądzę, przejawem troski Senatu o racjonalny kształt polityki regionalnej państwa w ogóle. Wiemy, że Polska odznacza się dużymi dysproporcjami w sferach gospodarczej, demograficznej, przyrodniczej, kulturalnej, naukowej i wreszcie - co jest w jakiejś mierze konsekwencją dysproporcji w tych sferach, które wymieniłem - także w sferze bogactwa czy też, inaczej mówiąc, pauperyzacji. Mamy zatem Polskę tradycyjnie określają Polską ściany wschodniej z województwami warmińsko-mazurskim, podlaskim, lubelskim i podkarpackim, Polskę od lat upośledzoną w sensie gospodarczym, infrastrukturalnym, co rzutuje oczywiście na atrakcyjność dla inwestorów, na czym wiele województw chce dzisiaj bazować. I tak jest, proszę państwa, od niemal dwustu lat. Dzisiaj te województwa są upośledzone z tego tytułu, jako że napotykają na barierę konsumpcji środków z funduszy strukturalnych, Funduszu Spójności z Unii Europejskiej.

Przypomnę tutaj, żeby uzmysłowić skalę naszego położenia w tej materii, że jeśli dzisiaj przyjmiemy średni dochód PKB w Unii Europejskiej jako 100, to Polska ma 43%, czyli tyle, ile najbiedniejszy region Unii Europejskiej przed rozszerzeniem, portugalskie Azory. Portugalskie Azory w momencie uzyskania przez nas członkostwa w Unii miały też 43%, czyli tyle co Polska. A pięć polskich województw, tak jak mówił tutaj minister Nikolski, zamyka listę dwustu czterdziestu trzech regionów Unii Europejskiej, jeśli chodzi o biedę - to są te cztery wymienione plus świętokrzyskie. I dochód PKB w tych województwach oscyluje na granicy 30%, a w niektórych przypadkach jest nawet poniżej 30% PKB Unii Europejskiej. A więc jest to problem niebywały.

Jeśli myślimy o Strategii Lizbońskiej - która, w mojej ocenie, jest niemożliwa do wykonania, zwłaszcza w świetle ostatnich referendów, francuskiego, holenderskiego tudzież kilku następnych - to te biedne regiony Polski muszą uzyskać duże wsparcie. Z tym że należałoby to potraktować nieco inaczej, a więc nie tak roszczeniowo, jak tutaj, z tej trybuny, niejednokrotnie była mowa - że trzeba na przykład pobudować taką czy inną drogę - ale trzeba by podejść do tej kwestii metodycznie. Bo znamy szereg przypadków z Unii Europejskiej, kiedy to takie roszczenia biednych regionów w wielu krajach starej Piętnastki zostały zaspokojone, ale te uzyskane środki nie zostały należycie skonsumowane, nie zostały, powiedziałbym, zdyskontowane. I tak dla przykładu podam Palermo czy całą Sycylię, w którą pompowano miliardy euro, setki miliardów - otóż dzisiaj dystans, jaki dzieli te regiony od bogatej północy, że podam tutaj jeden tylko przykład, przykład Mediolanu, jest taki sam jak przed pięćdziesięciu laty. W nowe, wschodnie landy Republiki Federalnej Niemiec wpompowano 1 bilion 200 miliardów euro, wybudowano tam wielkie autostrady, a teraz złośliwi mówią, że te autostrady służą temu, by mieszkańcy nowych landów mogli wygodnie wyjeżdżać na zachód, czyli do Republiki Federalnej Niemiec, do starych landów. A więc my nieco inaczej powinniśmy podejść do całej metodologii dotyczącej alokacji środków z budżetu państwa i z Unii Europejskiej na te niewątpliwie upośledzone regiony.

Powiedziałem już tu o dwustu latach tego upośledzenia, zapoczątkowanego, jak tutaj jeden z senatorów mówił, jeszcze rozbiorami. Przed wojną czyniono próby animacji gospodarczej regionów biednych - przypomnę tutaj Centralny Okręg Przemysłowy, później, po wojnie, rozbudowę Centralnego Okręgu Przemysłowego, kopalnie siarki, kopalnię węgla Bogdanka w Lublinie, rozwój nowoczesnego przemysłu w Olsztynie. I co? - chciałoby się powiedzieć. I nic, dalej te regiony są biedne. A więc należałoby nieco inaczej podejść do tego problemu. Myślę, że dobrym przykładem mogłaby być tutaj Toskania we Włoszech, gdzie nie wpompowano miliardów na rozwój przemysłu, bo wiadomo, że tam ten przemysł nie powstanie, ale postawiono na tradycyjne przemysły Toskanii. No i dzisiaj Toskania, korzystając z tradycji i z tradycyjnych przemysłów, stanowi eldorado dla turystów europejskich. A takim negatywnym przykładem byłaby tu Meklemburgia, Pomorze Przednie, największy beneficjent funduszy europejskich w Republice Federalnej Niemiec, ale jednocześnie nadal najbiedniejszy land europejski.

Trzeba tym regionom dać szansę, trzeba dokonać alokacji, ale mądrej alokacji, poprzedzonej debatą w tych województwach na temat tego, jak one mają wyglądać. Oczywiście trzeba uczynić minimum - mam tu na myśli infrastrukturę komunikacyjną i parę jeszcze innych inwestycji, które zapobiegną trwałej marginalizacji i wykluczeniu społecznemu, bo to tym regionom grozi. Ale nie uczyni zadość tym żądaniom wybudowanie paru dróg tudzież lotnisk, które będą puste, bo one przecież muszą mieć popyt na usługi.

Warto w tym momencie zastanowić się nad dotychczasową polityką regionalną państwa. Twierdzę, że jej nie było albo była chaotyczna - nie rozstrzygnęliśmy podstawowego dylematu, czy stawiać na lokomotywy rozwoju, czy stawiać na konkurencyjność regionów, czy stawiać wreszcie na minimalne zabezpieczenie dla tych właśnie regionów upośledzonych ekonomicznie. Jako przykład podałbym tutaj Warszawę, która często jest przez urbanistów podawana jako przykład meksykanizacji - to jest określenie dotyczące takiej sytuacji, że 50% albo blisko 50% inwestycji w państwie lokowanych jest w centrum, to się wzięło z Meksyku. Dzisiaj Warszawa jest miastem, w którym jest lokowane bodajże 44% inwestycji całego kraju. To miasto i tak dyskontowało swoją rentę ekonomiczną, naukową, kulturalną, polityczną, ale ten proces negatywny w mojej ocenie się wzmaga. I nad tym powinniśmy się zastanowić. Tę debatę traktuję więc jako taki początek, asumpt do tego, by szerzej spojrzeć na te problemy.

Wreszcie, kończąc, chciałbym powiedzieć, że jestem przeciwny stworzeniu specjalnego sektorowego programu operacyjnego dla ściany wschodniej. Nie widzę żadnej takiej potrzeby, ponadto merytorycznie nie będzie można tego uzasadnić, bo takich programów w Unii Europejskiej się nie tworzy, poza tym gdyby spojrzeć na wszystkie kryteria i algorytmy, to okazałoby się, że parę innych regionów czy subregionów w Polsce również wymagałoby takiego wsparcia. Ale samą potrzebę głębokiego wejrzenia w ów problem głębokich dysproporcji uważam za trafnie zauważoną. Uważam też, że nasz głos w postaci takiej rezolucji, jaką przyjęły obie połączone komisje - apeluję, by przyjąć ją w takim właśnie brzmieniu - będzie ważny dla rządu, który naniesie stosowne poprawki do Narodowego Planu Rozwoju. Dziękuję uprzejmie.

Wicemarszałek
Ryszard Jarzembowski:

Dziękuję bardzo.

Teraz zapraszam pana senatora Adama Bielę.

Do listy osób oczekujących na zabranie głosu proszę dopisać pana senatora Władysława Mańkuta.

Do spisu treści

Senator Adam Biela:

Dziękuję bardzo, Panie Marszałku.

Chciałbym również wyrazić wdzięczność dla senatorów wnioskodawców tego projektu rezolucji, która wpisuje się, jak słyszeliśmy w wypowiedzi panów ministrów, doskonale i w sposób komplementarny w dotychczas istniejące plany w tym zakresie. A więc zapewne nie będziemy mieli też trudności w realizacji tej rezolucji.

Chciałbym zwrócić uwagę na jeden systemowy problem dotyczący kwestii szeroko rozumianej infrastruktury komunikacyjnej, o której jest mowa w tych postulatach. Jeśli chcemy, żeby w Unii Europejskiej wschodnie województwa Polski nie przedstawiały takiego problemu, to nie czekajmy, aż wszystko nam załatwi Unia. Po prostu niechby choć konkretne projekty doczekały się realizacji!

Ja obserwuję od dłuższego czasu wysiłki województw wschodnich, zwłaszcza województwa lubelskiego. No ale niestety, ktokolwiek by rządził w tych województwach, jakiejkolwiek barwy politycznej byłyby te rządy, to one nigdy nie miały możliwości przebicia się, właściwego przebicia z takim oto prostym dictum: że jeśli nie będzie infrastruktury, to nie będzie tam niczego, niczego, co mogłoby wyrównać jakiekolwiek szanse gospodarcze. Proszę państwa, rzeczywiście, jeśli pojedziemy do północnych Włoch i spróbujemy odpowiedzieć sobie na pytanie, skąd się wziął fenomen rozwoju gospodarczego tej części Europy, to po prostu odpowiedź będzie jedna: oni na samym początku zbudowali drogi, po których da się jeździć i które umożliwiają gospodarkę. My zaś tylko o tym mówimy, my w rejonach Polski wschodniej mamy opóźnienia ponadpięćdziesięcioletnie, nie tylko w stosunku do Europy, ale i do innych części Polski. A więc jeśli tego nie będziemy rozumieć, jeśli dalej będzie to tylko zapisywane w dokumentach programowych i nie będzie żadnej woli realizacji tego, no to powinniśmy się zastanowić: z kim my chcemy handlować, jak chcemy rozwijać gospodarkę? Naturalnie, że może łatwiej będzie z województw zachodnich przewozić towary do Meklemburgii - oczywiście, jeśli to będzie podyktowane względami gospodarczymi, to proszę bardzo. Ale nie zawsze będzie to racjonalne pod względem gospodarczym. Mimo wszystko w wielu sytuacjach będzie się opłacało handlować ze wschodnimi województwami Polski. A bez dróg tego się zrobić nie da! Stąd też moja radość jest wielka, bo może po prostu jakaś iskierka nadziei... No, myślę, że nikt, kto zabiera głos w tej dyskusji, nie ma na względzie sytuacji nadchodzących wyborów, tylko to, że w tamte rejony naprawdę nie da się jechać, nie da się tam przyjechać i...

(Senator Irena Kurzępa: Nawet na wybory.)

Tak, nawet na wybory. Dziękuję bardzo.

Wicemarszałek
Ryszard Jarzembowski:

Dziękuję bardzo.

Na szczęście pan senator przyjeżdża i dba o interesy swoich wyborców.

Zapraszam pana senatora Zbigniewa Romaszewskiego.

(Senator Irena Kurzępa: No to musimy przyjść pieszo, Panie Senatorze.)

Konno.

Do spisu treści

Senator Zbigniew Romaszewski:

Panie Marszałku! Wysoka Izbo!

Ja akurat nie jestem z województw ściany wschodniej, lecz z Warszawy, ale głos zabieram z zupełnie innego powodu. To znaczy ciągle w sprawie tej infrastruktury, w sprawie integralności gospodarczej państwa polskiego.

Proszę państwa, zdecydowałem się zabrać głos, choć w dużej mierze pan minister uspokoił mnie, że w pewnym zakresie te postulaty dotyczące infrastruktury, które przedstawiamy, są uwzględnione i będą realizowane. Ale muszę powiedzieć, iż przeglądając raport o stanie budowy autostrad i dróg - to jest taka zielona książeczka - w pewnym momencie byłem przerażony tym, że to nasze centrum kształtuje się raczej w Berlinie niż w Warszawie. No, tak wygląda struktura drogowa. To jest jednak prawda, z której trzeba sobie zdawać sprawę i o której trzeba myśleć. To jest nie tylko kwestia tej zielonej książeczki, ale jest to również kwestia praktyki. Ostatnio przejazd z Warszawy do Zgorzelca, przez Wrocław z korkiem od Oleśnicy, zajął mi około dziesięciu godzin, a niedługo to będzie tak, że kiedy uruchomi się wreszcie A4, to do Berlina będzie 317 km autostradami, a do Warszawy będzie 350 km drogą bez poboczy. A więc trzeba sobie jednak zdawać z tego sprawę. No, a obraz, który się wyłania... To zresztą jest w jakiejś mierze niedostrzeganie tego problemu i oczywiście jest to, że tak powiem, historyczne niedostrzeganie tego problemu. Może rzeczywiście, jeżeli chodzi o infrastrukturę terenów wschodnich, to wygląda ona po prostu dramatycznie, a więc postulaty zawarte w przedłożonej rezolucji wymagają, w moim przekonaniu, poparcia. Dziękuję bardzo.

Wicemarszałek
Ryszard Jarzembowski:

Dziękuję bardzo.

Bardzo proszę, pan senator Janusz Lorenz.

Do spisu treści

Senator Janusz Lorenz:

Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Panie Ministrze!

Chciałbym w swoim wystąpieniu zwrócić uwagę na jeden fakt. Otóż od wielu, wielu lat mówimy o wyrównywaniu szans, a takowego wyrównywania nie było widać. A więc chwała Senatowi, że senatorowie tej Izby zwrócili na te problemy uwagę i sugerują rządowi, parlamentowi doprowadzenie do wyrównania szans.

(Wicemarszałek Ryszard Jarzembowski: Proponuję: niech nas chwalą inni, Panie Senatorze.)

No dobrze, ale mówię o Senacie.

(Wicemarszałek Ryszard Jarzembowski: Nie my sami.)

Dobrze. Ale jest inna kwestia, która jest kwestią bardzo ważną. Powinniśmy doprowadzić do tego, że jeżeli rzeczywiście zdarza się, że coś w tych przelicznikach jest nie tak, to... No, nie chciałbym, aby przez to jakiemukolwiek innemu biednemu województwu nie dawało się szansy. Stąd chcę powiedzieć, że to wspólne stanowisko obu komisji jest może bardziej miękkie niż to, które kolega Jurgiel i ja formowaliśmy, ale jest takowa potrzeba.

W punkcie pierwszym naszej rezolucji piszemy - i teraz prosiłbym o rozważenie tego - że Senat Rzeczypospolitej Polskiej, mając na względzie zrównoważony rozwój kraju, dla uniknięcia pogłębienia dysproporcji ekonomicznych i społecznych dzielących mniej rozwinięte gospodarczo województwa Polski od innych regionów w kraju, postuluje... My postulujemy, a więc nawet gdyby nie zmieniać tych przeliczników, to i tak my ten element cedujemy na rząd. Dlaczego ja o tym wspominam? Pozostałe, bardzo ważne elementy, takie jak "obniżyć próg wartości finansowanych w ramach Funduszu Spójności dla wspólnych projektów małych gmin" czy "określić w powstającej Koncepcji Przestrzennego Zagospodarowania Kraju: Białystok, Lublin, Olsztyn, Rzeszów - jako obszary metropolitalne" oraz zapisy o tych wszystkich drogach itd.... No, dlaczego ja o tym mówię teraz, w tym momencie? Bo, proszę państwa, to jest ważne, żeby z tym nie zwlekać. Ktoś powiedział, że jest to już jakieś działanie pod kątem wyborów itd. Ja boleję nad tym. Tu kolega Jurgiel mówił, że sześć czy osiem lat w tym funkcjonuje, a ja aż dwanaście lat się starałem, wpisałem różne rzeczy do Narodowego Planu Rozwoju, a niektóre teraz dopiero są realizowane. I tego jest ogrom. Ja nie chcę nikomu dokładać, czy to obecny rząd, czy poprzedni nawalił, czy cokolwiek. Dla mnie, dla obywatela Rzeczypospolitej, najważniejsze jest to, żeby wreszcie ruszyły te inwestycje i żeby poprawić infrastrukturę, poprawić jak najszybciej standard życia narodu. Na tym mi zależy. Dlatego ja bym proponował, żebyśmy rozważyli i przyjęli tę rezolucję taką, jaka jest, ponieważ tam jest napisane, że Senat postuluje, my postulujemy przyjęcie tych wymienionych tam przeliczników, czyli one mogą być. Będzie protokół z dyskusji, który będzie dowodził, że my się zgadzamy.

A ja sam zostawiam tutaj poprawkę, którą sformułowałem tak, że ten algorytm ma wspomagać funkcjonowanie tych biednych województw. I to jest wszystko.

Tak więc może byśmy się jednak zgodzili, żeby tę rezolucję przyjąć na jutrzejszym posiedzeniu Senatu. Nie odkładajmy tego, tym bardziej że - jak mówił marszałek, bo go o to pytałem - następne posiedzenie jest przeładowane ogromnie i wtedy, no, zaczniemy znowu dywagować na tematy, które są dla nas oczywiste.

(Rozmowy na sali)

I niech załącznikiem do rezolucji - słuchaj, kolego - będzie protokół z tych naszych wypowiedzi. Może tak zróbmy, kompromisowo. O to gorąco Senat proszę. Dziękuję.

Wicemarszałek
Ryszard Jarzembowski:

Dziękuję bardzo.

Zapraszam do mównicy pana senatora Jana Szafrańca.

Do spisu treści

Senator Jan Szafraniec:

Dziękuję, Panie Marszałku.

Być może moja wypowiedź będzie wyważaniem otwartych drzwi, niemniej jednak muszę zwerbalizować niepokoje mieszkańców zamieszkujących ścianę wschodnią w związku z kondycją tejże ściany. Otóż polityka...

(Senator Janusz Lorenz: Nie mówmy tylko o ścianie wschodniej, Panie Senatorze.)

Otóż polityka regionalna dotycząca tak zwanej ściany wschodniej - mam tu na myśli województwa: lubelskie, podkarpackie, podlaskie i warmińsko-mazurskie - budzi zrozumiałe zaniepokojenie społeczności zamieszkującej te tereny. Jako senator ziemi podlaskiej, województwa podlaskiego, zwróciłem się do prezesa...

(Wicemarszałek Ryszard Jarzembowski: Muszę sprostować. Nie ma senatorów ziemi podlaskiej czy warmińsko-mazurskiej. Są senatorowie Rzeczypospolitej Polskiej.)

Ale to mi tak jakoś emocjonalnie dobrze brzmi.

Zwróciłem się do prezesa Rady Ministrów w imieniu własnym, a także Zarządu Województwa Podlaskiego i Związku Gmin Wiejskich Województwa Podlaskiego o uwzględnienie w projekcie Narodowego Planu Rozwoju takich rozwiązań, które pozwolą przezwyciężyć syndrom peryferyjności, zapóźnienia gospodarczego, także cywilizacyjnego, i zapobiec pogłębianiu się podziału kraju na tak zwaną Polskę A i Polskę B, a tym zwiększyć integrację społeczno-gospodarczą i przestrzenną kraju.

Położone na ścianie wschodniej miasta Rzeszów, Lublin, Olsztyn i Białystok zostały we wzmiankowanym projekcie określone jako potencjalne obszary metropolitarne, co wywołało społeczne uczucie dyskryminacji z uwagi na niebezpieczeństwo pogłębiania się dysproporcji międzyregionalnych. Czy w Narodowym Planie Rozwoju nie jest preferowana zasada, żeby wzmacniać to, co jest względnie mocne i zaledwie utrzymywać przy życiu to, co jest słabe? Ścianie wschodniej należy się wzmocnienie, jako że w niej znajdą się bramy Unii Europejskiej w kierunku wschodnim.

We wstępnym projekcie Narodowego Planu Rozwoju trzy miasta położone na wschodzie Polski, w tym Białystok, zostały określone, jak już powiedziałem, jako ośrodki wielkomiejskie z szansą na rozwinięcie się w nich funkcji metropolitarnych. Należy zaznaczyć, iż po wschodniej stronie Polski nie istnieje żaden główny ośrodek rozwoju, a Białystok jest najbardziej dynamicznie rozwijającym się ośrodkiem. Na jego korzyść przemawia też fakt, że stanowi on centrum komunikacyjne na trasie I Europejskiego Korytarza Transportowego. To właśnie tutaj, przez swoisty węzeł komunikacyjny, jakim jest Białystok, następuje rozdzielenie ruchu transportowego z Europy Północnej na zachód i południe Europy oraz ze wschodu do Europy Zachodniej. Poza tym Białystok jest nie tylko ważnym, ale i silnym ośrodkiem akademickim, który swoim oddziaływaniem sięga na tereny sąsiednich województw i państw, między innymi Litwy i Białorusi.

Z tych też względów uważam, że projekt Narodowego Planu Rozwoju winien ulec modyfikacji z uwagi na te argumenty, które tutaj przedstawiłem. Taką modyfikację gwarantują poprawki zaproponowane przez pana senatora Jurgiela.

Dziękuję, Panie Marszałku.

Wicemarszałek
Ryszard Jarzembowski:

Dziękuję bardzo.

Teraz zapraszam do mównicy pana senatora Władysława Mańkuta.

Do spisu treści

Senator Władysław Mańkut:

Panie Marszałku! Panowie Ministrowie! Wysoka Izbo!

Pragnę z uznaniem odnieść się do samego faktu, iż rząd właśnie tej kadencji podjął się konstrukcji Narodowego Planu Rozwoju. Mało tego, podjął potem trud przeprowadzenia szerokiej konsultacji społecznej. To jest fakt, który zmobilizował również nas, tę Izbę, do rozmowy o tym planie rozwoju. Niezależnie od zakładanych i osiągniętych efektów tych konsultacji, sam fakt, iż spowodowano szerokie zainteresowanie NPR jest warte pozytywnego odniesienia się do tej bardzo złożonej pracy, polegającej na planowaniu strategicznym na lata 2007-2013.

Myślę, że można też powiedzieć, iż ten Narodowy Plan Rozwoju podejmuje praktyczną próbę adaptowania Strategii Lizbońskiej do naszych celów strategicznych i przenoszenia jej na grunt polski, niezależnie od tego, jak oceniamy możliwość jej realizacji na obszarze całej Unii Europejskiej - mówił o tym przed chwilą pan senator Zychowicz.

O korytarzach komunikacyjnych drogowych była już dzisiaj mowa, nie będę już tego rozwijał. Chciałbym jednak zauważyć, że z Sankt Petersburga i z Moskwy na zachód najbliżej jest przez północną część Polski - proszę spojrzeć na mapę. Ale to już jakby druga rzecz.

Chciałbym też powiedzieć - niezależnie od kwestii, które poruszaliśmy - że algorytm podziału opierający się głównie na gęstości zaludnienia faktycznie nie jest algorytmem najszczęśliwszym. Nie będę tego rozwijał, ponieważ była już o tym dzisiaj mowa, w każdym razie jest warte zauważenia, że trwa dyskusja na temat tego, jak dostosować algorytm do wszystkich regionów w Polsce, żeby można było uniknąć Polski dwóch prędkości rozwojowych. Sądzę, że taki cel osiągniemy.

I kolejna sprawa to tworzenie miast, metropolii i obszarów metropolitarnych. Chodzi nie tylko o prestiż, ale również o potencjalnych inwestorów, którzy są zainteresowani albo nie tego typu obszarami. No, chyba że przyjmiemy, iż sieć miast i ośrodków metropolitarnych ma w jakiejś określonej perspektywie być podstawą kolejnych zmian w podziale administracyjnym Polski. Ale należy również zauważyć, że po stronie wschodniej byłoby za mało takich obszarów skupiających wielkie obszary rozwoju strategicznego.

Wydaje się też konieczne zauważenie, iż w tym samym czasie, kiedy dyskutujemy o Narodowym Planie Rozwoju, trwają prace nad tak zwaną ustawą kompetencyjną, czyli nad ustawą, która ustanowi przejrzystość władzy regionalnej i projektowanie oraz realizację różnego rodzaju programów rozwojowych w regionach. To jest niezmiernie ważne. Sądzę, że warto to zauważyć w dyskusjach, w rozmowie, kiedy mówimy o kwestiach rozwojowych. Wydaje się chyba słuszne oczekiwanie, iż właśnie ta ustawa kompetencyjna, kompleksowa zmiana w zakresie funkcjonowania finansów państwa, spowoduje, iż subwencja drogowa na szczeblu wojewódzkim, powiatowym czy gminnym będzie wykorzystywana głównie do modernizacji i utrzymywania dróg, a nie na inne bardzo ważne cele. Na ten temat dzisiaj nie mówiliśmy, a to jest również bardzo ważne z punktu widzenia społecznego. Dziękuję.

Wicemarszałek
Ryszard Jarzembowski:

Dziękuję bardzo.

Proszę bardzo.

Do spisu treści

Senator Teresa Liszcz:

Chciałabym wnioskować o to, ażeby na tym posiedzeniu odbyło się trzecie czytanie tej rezolucji, bo jeżeli na tym posiedzeniu tego nie uczynimy, to ta rezolucja będzie już ewidentnie spóźniona. Dziękuję.

Wicemarszałek
Ryszard Jarzembowski:

Dziękuję bardzo. Mogę się do tego odnieść natychmiast. Otóż wszystko w rękach komisji, ponieważ są wnioski legislacyjne, które komisje muszą rozpatrzyć. Gdyby nie było takich wniosków, to oczywiście odbyłoby się to jutro, a tak nie jestem w stanie tego przewidzieć.

Zapraszam do mównicy pana senatora Sławomira Izdebskiego.

Do spisu treści

Senator Sławomir Izdebski:

Dziękuję, Panie Marszałku.

Panie Marszałku! Wysoka Izbo!

Przysłuchując się tej rozmowie, odnoszę wrażenie, że rzeczywiście gdzieś tutaj jest jakiś podtekst polityczny przed zbliżającymi się wyborami. Muszę powiedzieć, że nie dziwię się panu senatorowi Lorenzowi, bo zdaje się, że nie jest w tej chwili w żadnej organizacji. Dziwię się natomiast troszeczkę mojemu koledze, którego zresztą bardzo cenię i szanuję, senatorowi Jurgielowi, który zdaje się dzisiaj udowadniać nam wszystkim, że Prawo i Sprawiedliwość programu wyborczego czy przedwyborczego w ogóle nie ma.

Musimy sobie dzisiaj szczerze powiedzieć, że ani województwo warmińsko-mazurskie, ani podlaskie, ani lubelskie, ani podkarpackie nie jest jakimś tworem zawieszonym w powietrzu, który da się sprowadzić za pomocą czarodziejskiej różdżki na ziemię i natychmiast uzdrowić. Wszyscy dobrze wiemy, że do tego potrzebny jest nie jakiś zwykły plan rozwoju, ale całkowita zmiana na scenie politycznej i wprowadzenie konkretnego programu dla całej Polski, nie dla poszczególnych województw. Zgadzam się z tym, że trzeba budować autostrady, zgadzam się z tym, że trzeba postawić na budownictwo, ale nie zgadzam się, że trzeba postawić akurat na takie czy inne województwa, chociaż oczywiście popieram projekt tej rezolucji.

Chciałbym wnieść do niego uwagi, mało tego, chciałbym również wysnuć daleko idące wnioski, że tak na dobrą sprawę ugrupowanie mojego kolegi, senatora Jurgiela, gdyby miało program polityczny, program rozwoju polskiej gospodarki, to dzisiaj z tej mównicy padłyby słowa, że nie te województwa, a cała Polska powinna się stać jednym wielkim placem budowy, bo w ten sposób rozwija się przemysł lekki, ciężki, mała i średnia przedsiębiorczość, powstają miejsca pracy.

Oczywiście, zapytacie nas: skąd weźmiecie na to pieniądze? Wy oczywiście nie wiecie, skąd wziąć na to pieniądze, chociaż nie sądzę, żeby przywódcy wszystkich organizacji nie wiedzieli o tym, że Polska ma pieniądze, że Polska ma rezerwy, że te rezerwy trzeba sprowadzić do Polski, że trzeba je zdeponować w Banku Gospodarstwa Krajowego, że trzeba ograniczyć niezależność Narodowego Banku Polskiego i że trzeba pieniądze wpompować na rynek. Wtedy można postawić na rozwój dwóch głównych działów, to jest rolnictwa i budownictwa, ale budownictwa szeroko rozumianego, a więc nastawionego nie tylko na budowę mieszkań, ale też na budowę mostów, wiaduktów, autostrad, i nie w poszczególnych województwach, ale w całej Polsce.

Oczywiście, długo by można tutaj dyskutować, bo na pewno byłoby wiele pytań o pieniądze. Oczywiście, ja się z tym zgadzam. Bo czy to będzie taka czy inna rezolucja, czy to będzie taka czy inna ustawa, choćby była naprawdę najlepiej pod względem prawnym przygotowana, jeżeli w ślad za nią nie pójdą środki finansowe, to chyba wszyscy zdajemy sobie z tego sprawę, że nic z tego nie będzie. Pamiętamy słynną ustawę 203. No i co? Ustawa została uchwalona, a pielęgniarki nie dostały nic.

(Głosy z sali: Dostały! Dostały z wyrównaniem.)

Ale kiedy? Kiedy z wyrównaniem? Ale kiedy?

(Wicemarszałek Ryszard Jarzembowski: O to proponuję zapytać pielęgniarki, Panie Senatorze, bo my nie wiemy, kiedy dostały.)

Wiemy o tym doskonale, że w Polsce rzeczywiście w tym momencie, przy takim stylu rządzenia, na takie kwestie nie ma pieniędzy. Oczywiście, gdzieniegdzie mówimy o jakichś odcinkach, krótkich, dłuższych, gdzieś tam zbuduje się 30 km autostrady i pokazuje się to we wszystkich mediach, jakby się wielki cud nad Wisłą dokonał. A tymczasem - powtarzam jeszcze raz - Polska musi się stać jednym wielkim placem budowy. Dziękuję bardzo.

Do spisu treści

Wicemarszałek
Ryszard Jarzembowski:

Dziękuję bardzo. Kiedyś nawet było takie odznaczenie - Budowniczy Polski Ludowej, prawda? Jest szansa, że zostanie przywrócone.

Informuję, że lista mówców została wyczerpana, w związku z tym zamykam dyskusję.

Stwierdzam, że przemówienie do protokołu złożył pan senator Krzysztof Szydłowski. Zostały także zgłoszone wnioski o charakterze legislacyjnym przez panów senatorów Krzysztofa Jurgiela i Adama Bielę w trakcie dyskusji oraz na piśmie przez panią senator Teresę Liszcz.

Proszę państwa, ponieważ został tutaj sformułowany wniosek o to, żeby trzecie czytanie odbyło się jutro, pytam, czy jest wniosek przeciwny. Nie ma.

A zatem bardzo proszę, aby komisje zebrały się możliwie najszybciej, w terminie, który wyniknie z realizacji porządku obrad - chcemy dzisiaj zakończyć jeszcze te dwa następne punkty - i przedstawiły jutro Senatowi sprawozdanie. Wtedy przystąpilibyśmy do trzeciego czytania.

Ponieważ zostały zgłoszone wnioski o charakterze legislacyjnym, pan minister może zabrać głos - albo teraz, albo w czasie obrad komisji. Myślę, że będzie to miało swoją bezpośrednią wagę.

Proszę bardzo.

(Sekretarz Stanu w Ministerstwie Infrastruktury Jan Kurylczyk: Jeśli można prosić, chciałbym powiedzieć tylko jedno zdanie, w jednej sprawie.)

Proszę bardzo.

Do spisu treści

Sekretarz Stanu
w Ministerstwie Infrastruktury
Jan Kurylczyk:

Jeden z panów senatorów był łaskaw powiedzieć o Polsce jako o wielkim placu budowy. Jeżeli chodzi o autostrady, wbrew opiniom powszechnie panującym, tak właśnie jest. Do tej pory wybudowano 550 km autostrad, które już funkcjonują. W tym roku oddajemy do eksploatacji następnych nie 30 km, a 122 km autostrad, i rozpoczynamy następnych 560 km autostrad. Na cały program, który jest zaplanowany do 2013 r., zaplanowanych jest 2086 km autostrad, więc będzie już wykonana połowa.

Ale to, co pan powiedział, jest oczywiste, jestem o tym głęboko przekonany. Już nawet było u mnie trzech panów, którzy zamierzają przyjść na moje miejsce, i wszyscy uważają, iż będą kontynuować ten program z należną dynamiką i z należnym przekonaniem, że należy go wykonać. Z tych względów całkowicie zgadzam się z panem, że Polska powinna się stać wielkim placem budowy. Dziękuję.

Wicemarszałek
Ryszard Jarzembowski:

Już jeden kandydat się ujawnił, jak słyszeliśmy. (Wesołość na sali)

Pan minister Lech Nikolski jeszcze, tak? Proszę bardzo. Może podejdzie pan tutaj, Panie Ministrze?

(Pełnomocnik Rządu do spraw Narodowego Planu Rozwoju na lata 2007-2013 Lech Nikolski: Jak pan marszałek każe.)

Jeżeli woli pan tam, to proszę bardzo.

Do spisu treści

Pełnomocnik Rządu
do spraw Narodowego Planu Rozwoju na lata 2007-2013
Lech Nikolski:

Panie Marszałku! Panie i Panowie Senatorowie!

Chciałbym powiedzieć kilka słów o zgłaszanych tu postulatach dotyczących obszarów metropolitarnych czy choćby na temat warunków finansowych realizacji tego planu, o czym mówił pan senator Izdebski. Zacznę od tej ostatniej sprawy.

Panie Senatorze, w planie są tabele finansowe. Gdyby pan ten plan przekartkował, tak od początku do końca, to by pan zobaczył, że pana postulat jest tam opisany. Tabele finansowe precyzują, że w tym okresie, w latach 2007-2013, na realizację tego planu będziemy mieli do dyspozycji około 500 miliardów zł, i to w większości są dodatkowe środki. Gdyby pan miał, a raczej uruchomił wyobraźnię, bo wyobraźnię pan ma, to by się okazało, że to jest tak, jakby w siedem lat dysponować mniej więcej dziewięcioletnim budżetem. Tak więc - ponieważ sam pan poruszył temat wyborczy - chcę powiedzieć, że zapewne będzie pan miał co dzielić. Byle pan tego nie zmarnował, bo to ważna rzecz: nie zmarnować tego.

Jeśli zaś chodzi o obszary metropolitarne, to pan senator Jurgiel, kiedyś poseł, kiedyś prezydent Białegostoku, a także, jak rozumiem, senator Szafraniec, dobijają się o uznanie Białegostoku za obszar metropolitarny. Ja zwracam tylko uwagę na jeden element: to nie jest pojęcie, które ma za sobą, powiedziałbym, jedynie nobilitacyjną warstwę emocjonalną, że oto jesteśmy metropolią. To pojęcie coś oznacza. Oznacza mianowicie, że jakieś miasto wraz ze swoim otoczeniem jest ośrodkiem wzrostu, spełnia pewne kryteria, które są jakoś określone, nie tylko w Rzeczypospolitej Polskiej, w rządzie, w Senacie czy gdziekolwiek indziej. Tak na dobrą sprawę jest to więc postulat zmiany kryteriów uznawania jakichś ośrodków za obszary metropolitarne.

My posługujemy się kryteriami wypracowanymi przez polskie środowiska naukowe, przez ludzi zajmujących się gospodarką przestrzenną, a także kryteriami wypracowanymi w ramach ESPON, takiego programu europejskiego dotyczącego tych spraw. W programie ESPON za obszary metropolitalne w Polsce jest uznawanych osiem miast. To jest mniej więcej tyle, ile w Hiszpanii, w Niemczech, we Francji i trochę więcej niż w innych krajach. Zresztą w Polsce one są rozłożone dużo lepiej, bardziej przestrzennie niż w tamtych krajach. Ale rzecz nie w liczbie, tylko w tym, czy coś idzie za tym, że jest się uznanym za obszar metropolitalny. Chcę tylko poinformować, że może się okazać, że nie tylko nie idzie nic, ale wręcz przeciwnie, że obszar metropolitalny to jest taki ośrodek, który już na tyle generuje wzrost, na tyle zapewnił rozwój, że sam sobie daje radę. Rozumiem więc, że postulat senatora Jurgielańca, byłego prezydenta Białegostoku...

(Wicemarszałek Ryszard Jarzembowski: Jurgiela.)

...idzie w tym kierunku, by ewentualnie nic tam nie kierować, bo Białystok już sam sobie daje radę. Ja mam przeciwne zdanie w tej sprawie. Uważam, że nie daje sobie rady i powinien być uznany za potencjalny obszar metropolitalny, to znaczy taki, któremu trzeba pomagać, że ta potencjalność to nie jest uchybienie, a wskazanie kierunku pomocy, że trzeba pomóc i takiemu miastu jak Białystok, że trzeba pomóc i takiemu miastu jak Lublin i takiemu jak Olsztyn i takiemu jak Rzeszów. Może nawet bardziej niż stolicy naszego kraju, bardziej niż Poznaniowi czy bardziej niż stołecznemu kiedyś Krakowowi.

Prosiłbym więc tylko, żeby ostrożniej formułować postulaty w tej sprawie, bo tu nie chodzi o nobilitację. Gdyby bowiem poziom życia w Białymstoku miał się poprawić tylko i wyłącznie z tego powodu, że wszyscy byśmy tam poszli i ustawili szyld: obszar metropolitalny, to ja byłbym pierwszy. Tylko że od tego samego niewiele się poprawi. I tyle w tej sprawie, Panie Marszałku.

Wicemarszałek
Ryszard Jarzembowski:

Dziękuję bardzo.

(Senator Krzysztof Jurgiel: Panie Marszałku...)

Dyskusja została już zamknięta, tak że...

(Senator Krzysztof Jurgiel: Chcę się odnieść...)

(Senator Sławomir Izdebski: Można ad vocem?)

(Rozmowy na sali)

(Senator Krzysztof Jurgiel: Przynajmniej, Panie Marszałku, w dwóch zdaniach, bo nieładnie...)

Nie, nie. Pan minister przedstawił stanowisko rządu. Pan przedstawił swoje stanowisko jako wnioskodawca. Zabrał pan głos w dyskusji. Rozumiem więc, że w tej chwili nie ma podstawy regulaminowej...

(Senator Krzysztof Jurgiel: To znaczy ostatnia wypowiedź pana ministra była, moim zdaniem, nie do końca prawdziwa...)

Proszę wskazać... To jest oświadczenie osobiste, tak więc nie w tym momencie.

(Senator Krzysztof Jurgiel: Dlatego, że siedemnasty program...)

Bardzo przepraszam, Panie Senatorze, ale nie udzieliłem panu głosu. Bardzo przepraszam.

(Senator Krzysztof Jurgiel: No trudno. Dziękuję.)

I to nie dlatego, że jestem złośliwy, tylko dlatego, że nie znajduję podstawy regulaminowej.

Przypominam, że zgodnie z regulaminem drugie czytanie kończy się skierowaniem projektu do komisji w celu ustosunkowania się do zgłoszonych w toku dyskusji wniosków.

Rozumiem, że senator Teresa Liszcz zgłosiła wniosek, który nie napotkał na sprzeciw, czyli mam nadzieję, że komisja zbierze się jeszcze dzisiaj, a być...

(Głos z sali: Jak najszybciej.)

Właśnie, jak najszybciej, tak żeby można było jutro włączyć to do głosowań.

Do spisu treści

Proponuję zatem, aby Senat skierował projekt rezolucji w sprawie postulatów dotyczących Narodowego Planu Rozwoju na lata 2007-2013 itd. do Komisji Ustawodawstwa i Praworządności oraz Komisji Samorządu Terytorialnego i Administracji Państwowej.

Czy są inne propozycje? Nie ma.

Zatem stwierdzam, że Senat skierował projekt rezolucji do wymienionych przed chwilą komisji.

Dziękuję bardzo panu ministrowi Janowi Ryszardowi Kurylczykowi i panu ministrowi Lechowi Nikolskiemu. Dziękuję bardzo.

(Głos z sali: Zapraszam do Samoobrony.)

Do spisu treści

Przystępujemy do rozpatrzenia punktu dziesiątego porządku obrad: informacja Rzecznika Praw Obywatelskich o działalności w 2004 r. z uwagami o stanie przestrzegania wolności i praw człowieka i obywatela.

Pragnę przywitać przybyłego na nasze obrady rzecznika praw obywatelskich, pana profesora Andrzeja Zolla. (Oklaski)

Przypominam, że zgodnie z konstytucją rzecznik corocznie informuje Senat i Sejm o swojej działalności oraz o stanie przestrzegania wolności i praw człowieka i obywatela.

Marszałek Senatu otrzymaną od rzecznika praw obywatelskich informację, zawartą w druku senackim nr 951, skierował do Komisji Ustawodawstwa i Praworządności, która zapoznała się z przedstawioną informacją i poinformowała o tym marszałka.

Bardzo proszę pana profesora Andrzeja Zolla o zabranie głosu.

Chcę tylko przypomnieć, że zgodnie z Regulaminem Senatu sprawozdawcy mają po dwadzieścia minut. To oczywiście nie dotyczy pana rzecznika praw obywatelskich, ale bardzo bym prosił, aby w miarę możliwości skondensować wypowiedź, tak żebyśmy dzisiaj mogli jeszcze wypełnić te wszystkie nasze zobowiązania legislacyjne.

Bardzo proszę, Panie Rzeczniku.

Do spisu treści

Rzecznik Praw Obywatelskich Andrzej Zoll:

Panie Marszałku! Wysoki Senacie!

Moje dzisiejsze wystąpienie ma dla mnie charakter szczególny, ponieważ nie tylko informuję Wysoki Senat o działalności rzecznika praw obywatelskich w 2004 r., ale również zamykam tym wystąpieniem i podsumowuję moją pięcioletnią kadencję, czwartą już kadencję rzecznika.

Obejmując tę funkcję, byłem do pewnego stopnia naiwny. W swoim pierwszym parlamentarnym wystąpieniu powiedziałem bowiem, że będę mierzył swój sukces lub porażkę liczbą wpływających do mnie skarg. Miałem wtedy na myśli to, iż malejąca ich liczba będzie wskaźnikiem właściwie sprawowanej przeze mnie służby publicznej. Okazało się jednak, że im intensywniej badałem sprawy związane z wolnościami i prawami człowieka, tym więcej występowało problemów i tym więcej stwierdzałem potrzeb interwencji. Liczba spraw kierowanych do mnie wzrosła z pięćdziesięciu tysięcy przed pięciu laty do blisko sześćdziesięciu tysięcy w roku ubiegłym. Nie są to jednak same skargi, gdyż wiele spraw było podejmowanych z urzędu czy na skutek sygnałów mediów.

W moim biurze w 2004 r. przyjęto około pięciu tysięcy interesantów i przeprowadzono prawie dwadzieścia jeden tysięcy rozmów telefonicznych informujących obywateli o ich sytuacji prawnej. Wystosowałem ponad dwieście siedemdziesiąt wystąpień o charakterze generalnym, z tego dziewięćdziesiąt dwa, adresowane do organów państwa wyposażonych w prawo inicjatywy legislacyjnej, stanowiły inspirację prawodawczą. Skierowałem dwadzieścia jeden wniosków do Trybunału Konstytucyjnego i przystąpiłem do dziesięciu skarg konstytucyjnych. Wniosłem też czterdzieści siedem kasacji do Sądu Najwyższego oraz skargi kasacyjne do Naczelnego Sądu Administracyjnego.

W zestawieniu z liczbą ponad piętnastu milionów decyzji administracyjnych oraz ponad dziesięcioma milionami spraw załatwionych przez sądy w 2004 r., liczba problemów, z którymi zwracali się do mnie obywatele, może wydawać się niewielka. Zbyt często jednak poszczególne sprawy, które do mnie trafiały, były sygnałem szerszych zjawisk, łamania praw człowieka lub obywatela. Niestety, państwo polskie, co stwierdzam z wielką przykrością, ale i poczuciem odpowiedzialności, nie jest przyjazne obywatelowi, i to na płaszczyźnie wszystkich podstawowych funkcji przez nie pełnionych.

Wielokrotnie, również na tej sali, powtarzałem, że każdy obywatel ma prawo do dobrze funkcjonującego państwa, czyli poprawnej, przyzwoitej legislacji, skutecznej egzekucji prawa przez władzę wykonawczą i do dobrze funkcjonującej władzy sądowniczej. Z wszystkimi tymi sektorami działalności państwa jest niedobrze.

Parlament tworzy nadmierną liczbę przepisów, często w pośpiechu i niespójnych ze sobą, niezrozumiałych, nieułatwiających życia obywatelowi oraz nieprzyjaznych dla niego. Ze względu na stopień skomplikowania i inflację przepisów prawo zatraciło funkcję motywowania obywateli do postępowania zgodnie z przepisami. Nawet prawnikom i organom rozstrzygającym ciężko się w nich zorientować. Nie może bowiem być inaczej, skoro w 2004 r. padł kolejny rekord, gdy liczba stron Dziennika Ustaw przekroczyła dwadzieścia jeden tysięcy. Dla przypomnienia wskażę tylko, że przed ćwierćwieczem Dziennik Ustaw liczył trzysta dwadzieścia osiem stron. Oczywiście, było to w diametralnie różnych warunkach ustrojowych, ale transformacją i naszym przystąpieniem do Unii Europejskiej, a w konsekwencji do jej niewątpliwie rozbudowanego porządku prawnego, nie da się jednak wszystkiego wytłumaczyć.

Zbyt często zmiana prawa lub uchwalenie nowego aktu normatywnego ma być panaceum na powstałe trudności. Nie jest takim panaceum. Może być jedynie, i to przejściowo, uspokojeniem sumienia parlamentarzysty. By zmienić prawo, trzeba znać bardzo dobrze przyczyny złego funkcjonowania prawa dotychczas obowiązującego, być pewnym, że w drodze wykładni obowiązującego prawa nie da się uzyskać zamierzonych rezultatów i mieć także pewność, że wprowadzone zmiany nie przyniosą efektów niepożądanych, bardziej szkodliwych niż te związane z dotychczasowym stanem prawnym.

Przed przyszłym parlamentem stoi zatem podstawowe zadanie - uproszczenie prawa. Parlament powinien się skoncentrować na uchylaniu przepisów, porządkowaniu, eliminowaniu tych obszarów, które świadczą o przeregulowaniu. Należałoby przygotować ustawę o tworzeniu prawa ustalającą procedurę jego stanowienia.

Przed dwoma laty zastanawiałem się, nie ja jeden zresztą, lecz całe grono prawników, nad utworzeniem krajowej rady legislacyjnej. Do niej trafiałyby najważniejsze projekty ustaw, a rada oceniałaby ich wartość merytoryczną i prawną. Parlament miałby oczywiście prawo podejmowania suwerennych decyzji, ale być może po zapoznaniu się z opinią rady, w sytuacji, gdy mielibyśmy do czynienia z nieudanym projektem, podejmowałby decyzję nieco ostrożniej. Być może dzięki temu udałoby się uniknąć wielu pomyłek legislacyjnych. Opinia takiej rady powinna być bezwzględnie wymagana w wypadku nowelizacji aktów podstawowych, takich jak kodeksy lub ustawy regulujące zasadnicze problemy w danej dziedzinie życia społecznego. Pożądane byłoby także stworzenie urzędowego dziennika promulgacyjnego w formie elektronicznej, w którym byłyby publikowane powszechnie obowiązujące akty prawne.

Wymaga również rozważenia problem zwiększenia profesjonalizmu tłumaczeń teksów prawa europejskiego, podlegających bezpośredniemu stosowaniu w polskim porządku prawnym.

Mamy administrację, która w mniejszym stopniu jest przewodnikiem spraw obywatela, a bardziej uważa się za nieomylną władzę. Nie zmienił tej sytuacji przetłumaczony w moim biurze i opatrzony komentarzem mego zastępcy, profesora Świątkiewicza, szeroko popularyzowany we wszystkich możliwych okolicznościach "Europejski kodeks dobrej administracji", przypominający urzędnikom o ich obowiązkach. Normy tego kodeksu, których stosowanie zalecone jest w organach Unii Europejskiej przez Parlament Europejski, winny być wzorcem, ale także i miernikiem działań polskiego urzędnika. Występuje zjawisko skorumpowania urzędników. Obserwuję niejawność procedur, zasłanianie się ochroną danych osobowych wtedy, gdy obywatel powinien mieć pełne prawo do informacji publicznej. Przejrzystość działań urzędniczych, eliminacja nepotyzmu powinny stać się w ich pracy regułą. Pełna transparentność działania organów władzy musi być zasadą wynikającą z Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej i rozwijającej jej postanowienia ustawy o dostępie do informacji publicznej. Uważam, że transparentność działań każdej władzy publicznej jest najlepszym środkiem w walce z korupcją i innymi patologicznymi zjawiskami w funkcjonowaniu administracji.

Środkiem służącym temu celowi powinno być także obiektywne funkcjonowanie środków masowego przekazu. Prawo do informacji winno mieć pierwszeństwo wszędzie tam, gdzie ingerowanie w prywatność osób pełniących funkcje publiczne staje się nieodzownym elementem skutecznej kontroli sprawowanej przez demokratyczne społeczeństwo. Wolność i niezależność mediów w tym zakresie jest nie do przecenienia. Media jednak, korzystając z wolności, muszą czuć się odpowiedzialne za słowo. Podawanie do wiadomości publicznej przez przedstawicieli czwartej władzy konkretnych materiałów nie może nieść zagrożeń dla różnych wartości konstytucyjnych, a zwłaszcza prowadzić do krzywdy ludzkiej na wielką skalę i naruszać godności człowieka, która jest zasadą zasad, źródłem wszelkich praw i wolności człowieka i obywatela. W moim biurze można znaleźć liczne przykłady konsekwencji, jakie miało opublikowanie tak zwanej listy Wildsteina. Nie jestem przeciwny lustracji osób kandydujących na określone funkcje łączące się z zaufaniem publicznym, ale w tej materii niezmiernie ważne jest zachowanie ustalonych wcześniej procedur.

Narzekamy - i słusznie - na sądownictwo, a zwłaszcza na przewlekłość postępowania i organizację pracy w sądach. Nastąpiła tu jednak pewna poprawa, sądy załatwiają bowiem dziś więcej spraw niż do nich wpływa. To może wskazywać na to, że najgorsze w sądownictwie mamy już za sobą i teraz należy tę tendencję umocnić. Ale jest wiele spraw zaległych, niezałatwionych w odpowiednim czasie, w wypadku których długotrwałość postępowania może prowadzić do ich przedawnienia. Na tym tle wskazać należy na wprowadzenie w 2004 r. do polskiego porządku prawnego środka odwoławczego w przypadku przewlekłego procesu, do czego przyczyniły się wiążące Polskę normy traktatowe. Także i ja wielokrotnie występowałem w tej sprawie. Podobny w istocie charakter miało przywrócenie ze względu na stanowisko i sygnał Trybunału Konstytucyjnego prawa do wnoszenia skargi kasacyjnej w sprawach cywilnych o wydłużonym do sześciu miesięcy terminie oraz umożliwienie korzystania z nowego, nadzwyczajnego środka zaskarżenia, potocznie nazywanego skargą w obronie prawa. Niezbędny staje się legislacyjny monitoring wyroków Trybunału Konstytucyjnego, które nie zawsze zostają wykonane w terminie przez Radę Ministrów, a także i przez parlament, które to organy przecież najczęściej inicjują działalność prawodawczą. Tu widziałbym w przyszłości szczególną rolę Senatu.

Jednakże większe zastrzeżenia niż do sądownictwa mam do prokuratury za oportunizm i często takie bardzo niedokładne przyjrzenie się sprawie. Wiele spraw umorzonych przez prokuratora jest kontynuowanych na skutek mojej interwencji. Mam zastrzeżenia do pracy prokuratury ze względu na uleganie wpływom politycznym. W toku kadencji niejednokrotnie zgłaszałem postulaty dotyczące reformy tej instytucji, a przede wszystkim rozdzielenia stanowisk ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego.

Panie i Panowie Senatorowie! Nie ukrywam, że czasami w związku ze swoimi interwencjami odnosiłem, kolokwialnie to ujmując, wrażenie, że walę głową w mur, że jest niechęć do moich inicjatyw. Jednak wiele spraw udało się załatwić pozytywnie dla zainteresowanych, chociaż wymagało to niekiedy dużo cierpliwości i żmudnych procedur. Nie chodzi jednak o sprawy mające tylko charakter jednostkowy. Dla Polski ważne jest bowiem rozwiązanie na przykład takich problemów, jak walka z bezrobociem powodującym między innymi zjawisko wykluczenia społecznego. Problem sanacji rynku pracy w sytuacji utrzymywania się od wielu lat bardzo wysokiego poziomu bezrobocia nadal ma wręcz kluczowy, pierwszoplanowy wymiar i wymaga spójnych działań ze strony władz publicznych, pracodawców i związków zawodowych, przedstawicieli mediów i całego społeczeństwa.

Poziom przestrzegania przez pracodawców przepisów prawa pracy jest wysoce niezadowalający. Niebezpieczną tendencją jest uchylanie się pracodawców od zapłaty za pracę już wykonaną. Zaniechanie pracodawcy w tym zakresie oznacza brak elementarnego szacunku dla porządku prawnego i rażąco narusza godność pracownika. Innym problemem jest nierespektowanie unormowań dotyczących czasu pracy. Odrodziło się naganne postępowanie niektórych sieci handlowych, szeroko nagłośnione w mediach, wobec zatrudnionych w tych sieciach pracowników wykonujących obowiązki ponad siły, zastraszanych groźbami zwolnienia z pracy. W sprawach dotyczących naruszenia praw pracowniczych konsekwentnie występuję do organów Państwowej Inspekcji Pracy i organów prokuratury, wychodząc z założenia, iż skoro zgodnie z dyrektywą art. 24 konstytucji praca znajduje się pod ochroną Rzeczypospolitej Polskiej, to organy państwa zobowiązane są reagować na naruszanie tych praw.

Przyjazny odzew odnajdywałem zwłaszcza we współpracy z organizacjami obywatelskimi. Zawsze uważałem, że są one naturalnym sojusznikiem rzecznika praw obywatelskich, a społeczeństwo obywatelskie - celem, do którego powinniśmy wszyscy dążyć. Dlatego byłem inicjatorem wielu programów promujących inicjatywy społeczne i samorządowe. Przykładem może być ruch na rzecz zwalczania bezradności społecznej. Sam jestem sygnatariuszem deklaracji, która powołała ten ruch do życia. Spotykamy się co roku. Ruch ten, który, jak myślę, spełnia swoją rolę, aktywizuje obywateli, wykonuje bardzo ważne zadania. Ten ruch ma przeciwdziałać postawie wycofywania się i stawiania się na marginesie życia społecznego. Ma też przeciwdziałać postawie bezradności wobec tego, co się dzieje w państwie. Ma zachęcać obywateli do większej aktywności w życiu państwowy niezależnie od ich sytuacji materialnej. Mam tu na myśli na przykład powstrzymywanie się od aktu głosowania w czasie wyborów. To nieprawda, że niewiele od nas zależy. Z ruchem tym koresponduje też konkurs Pro Publico Bono corocznie premiujący najlepszą inicjatywę obywatelską. Dalej przewodniczę kapitule tego konkursu. Kolejnymi prowadzonymi przeze mnie programami są "Społeczeństwo obywatelskie na rzecz prawa dostępu do informacji publicznej" oraz "Poradnictwo obywatelskie i prawne". W ramach tego ostatniego programu niezmiernie ważną inicjatywą ustawodawczą są, jak uważam, działania na rzecz rozpoczęcia budowy sieci biur porad prawnych. Projekt tej ustawy powstał w ramach ścisłej współpracy Ministerstwa Sprawiedliwości z moim biurem i organizacjami obywatelskimi. Jest to bardzo ważne doświadczenie. Może lepiej byłoby, gdybyśmy w większym stopniu angażowali obywateli do tworzenia prawa. Jestem jednak zaskoczony, że kilkakrotnie musiano przesuwać pierwsze czytanie projektu z uwagi na absencję członków komisji sejmowej. Apeluję do parlamentu o uchwalenie tej ustawy jeszcze w trakcie trwania obecnej kadencji.

Istotną rolę we wspieraniu świadczenia osobom ubogim pomocy prawnej obok organizowanych przez państwo biur porad prawnych powinny odegrać organizacje obywatelskie, w tym studenckie poradnie prawne, tak zwane kliniki prawa, których działalności od lat patronuję. Wydaje się jednak, że absurdalnym rozwiązaniem jest forsowane przez Ministerstwo Finansów stanowisko, aby - i pragnę to wyraźnie podkreślić - świadczone nieodpłatnie społeczne usługi prawne były obłożone podatkiem od towarów i usług, czyli VAT.

Programy te niejako spina kontynuowany od 2001 r. program "Edukacja dla rozwoju", którego celem jest czuwanie nad realizacją prawa do edukacji, jednego z podstawowych praw człowieka, warunkującego korzystanie z innych, w szczególności z prawa do świadomego i aktywnego uczestniczenia w życiu społecznym.

Wątkiem przewodnim prac w 2004 r. i konsekwencją prac prowadzonych w latach ubiegłych, w szczególności diagnozy stanu polskiej polityki edukacyjnej i postulatów zawartych w materiale "Obywatelska odpowiedzialność za edukację narodową", była kwestia uspołecznienia systemu oświaty oraz otwarta przeze mnie publiczna debata nad Kartą Nauczyciela i przystawalnością tak do realiów obecnego systemu edukacji, jak i do wyzwań, jakie stoją przed polską polityką edukacyjną w bliższej i dalszej perspektywie. Dotyczyła ona w szczególności sytuacji samorządów, które z coraz większym trudem ponoszą narzucone przez kartę koszty prowadzenia szkół, nierównego traktowania nauczycieli wykonujących zawód w placówkach publicznych i niepublicznych, przywrócenia prestiżu zawodowi nauczyciela, wprowadzenia mechanizmów i dobrych praktyk bliższej współpracy szkoły z rodzicami i większego uspołecznienia systemu szkolnego. Reforma edukacji nie jest prowadzona konsekwentnie. Brakuje wizji edukacyjnej programu na wiele lat, młodzież zaczyna się uczyć według jednej koncepcji, która potem kilka razy się zmienia. Zabiegam o to, by powstała długofalowa koncepcja edukacyjna ponad podziałami politycznymi. Trzeba też umożliwić szersze kształcenie ludziom dorosłym, by mogli konkurować na europejskim rynku pracy. Występuje zjawisko wtórnego analfabetyzmu. Z uwagą śledzę końcowy, mam nadzieję, etap prac nad projektem ustawy - Prawo o szkolnictwie wyższym.

Zawsze szczególnie bliskie mi były i są sprawy rodziny. Przed dwoma laty proponowałem powołanie odrębnego resortu do tych spraw. Ponawiam ten postulat, rodzina jest bowiem podstawową i zarazem bardzo istotną wartością. Sprawy rodziny należą jednak do kompetencji kilku resortów i w każdym z nich znajdują się na dalszym planie, dlatego nie ma spójnej polityki w sprawach rodziny. Ten podstawowy dla społeczeństwa problem powinien być centralnym dla ministerstwa o konstytucyjnych uprawnieniach. Ten resort powinien być odpowiedzialny za opracowanie i realizowanie polityki prorodzinnej.

Wielki mój niepokój, a nawet protest z mojej strony wywołała likwidacja Funduszu Alimentacyjnego, przyczyniająca się do zaostrzenia tragicznej sytuacji materialnej wielu rodzin. Uważam, że było to jedno, nie waham się użyć tego słowa, z bardziej skandalicznych rozwiązań, w ogóle nieprzemyślanych i wprowadzających istotne zagrożenie dla bytu rodziny. Jeżeli weźmiemy pod uwagę wzrost liczby rozwodów czy separacji pozorowanych po to, żeby uzyskać prawo do uzyskania zasiłku, to widać, jakie ta ustawa pociągnęła za sobą skutki społeczne, groźne dla funkcjonowania polskich rodzin. A przecież skutki tej ustawy można było przewidzieć, ustawodawcy zabrakło jednak dostatecznej wyobraźni. Trybunał Konstytucyjny orzekł na mój wniosek o niezgodności istotnych rozwiązań tej ustawy z konstytucją. Kilka dni temu odbyła się u mnie w biurze konferencja na temat egzekucji alimentów. Wzięły w niej udział kobiety - wierzycielki, komornicy, sędziowie, przedstawiciele Ministerstwa Polityki Społecznej. Wyszło na jaw wiele absurdów istniejących w naszym porządku prawnym, utrudniających egzekucję alimentów. Sprawą konieczną jest kompleksowe rozwiązanie tego problemu przy przyjęciu założenia, że obowiązek alimentacyjny spoczywa na rodzicach, a nie na państwie. Na państwie natomiast spoczywa obowiązek wsparcia uprawnionego do alimentów w uzyskaniu należnego mu świadczenia.

Rzecznik w zasadzie nie bierze udziału w pracach legislacyjnych, jednakże ważne względy społeczne nakazują tej instytucji odejście czasami od tej zasady. Ma to miejsce na przykład w przypadku prac nad projektem obywatelskim ustawy o zakazie promowania przemocy w środkach masowego przekazu, które mimo całej złożoności problemu wymagają zdecydowanego przyspieszenia, o czym wielokrotnie przypominałem. Niepokój mój budzi niedokończenie prac nad tą ustawą, rozpoczętych jeszcze na samym początku tej kadencji.

W ostatnich latach nastąpiła dalsza dekompozycja systemu ochrony zdrowia. Każdy bez względu na obywatelstwo, na jego różne właściwości ma konstytucyjnie gwarantowane prawo do ochrony zdrowia. Trzeba jednak uściślić pewne sprawy. Mamy prawo do świadczeń z funduszy publicznych, ale w ograniczonym zakresie. Żadnego państwa nie stać na zapewnienie wszystkim obywatelom w pełni bezpłatnej opieki zdrowotnej na najwyższym poziomie przy ciągle wzrastających kosztach związanych z postępem wiedzy i technologii medycznej. Musimy zrozumieć, że z funduszy publicznych możemy zapewnić tylko pewną część świadczeń zdrowotnych. Nasza konstytucja, co warto przypomnieć, gdyż niektórzy politycy z uporem twierdzą coś innego, nie gwarantuje darmowej opieki zdrowotnej, lecz daje prawo do równego, niezależnego od sytuacji finansowej dostępu do świadczeń zdrowotnych. I tu jawi się problem tak zwanego koszyka świadczeń, który ma się należeć każdemu, ale ten koszyk musi być ściśle określony, skonfrontowany z możliwościami finansowymi państwa. Potem trzeba się zastanowić, jak zorganizować ochronę zdrowia opartą już na odpłatności. Oznacza to, że jeśli chodzi o świadczenia spoza tego koszyka, mamy partycypować w ich kosztach, zaś za tych, których nie stać na dodatkowe ubezpieczenie, powinien je zapłacić budżet państwa w ramach pomocy społecznej.

Proces dostosowujący realizację konstytucyjnych praw socjalnych do sytuacji gospodarczej wymaga zachowania równowagi pomiędzy istniejącymi możliwościami a poziomem usprawiedliwionych potrzeb obywateli i powinien odbywać się z poszanowaniem konstytucyjnych zasad sprawiedliwości społecznej, ochrony zaufania do państwa i stanowionego przezeń prawa oraz równości. Z tego punktu widzenia największe kontrowersje budziły: zmiana metody waloryzacji emerytur i rent i związany z tym brak gwarancji utrzymywania świadczeń na odpowiednim poziomie wartości realnej, obniżenie wysokości podstawy zasiłku chorobowego po ustaniu okresu ubezpieczenia, wykluczenie możliwości deklarowania faktycznego dochodu przy ustalaniu uprawnień do świadczeń rodzinnych i z pomocy społecznej wobec osób opodatkowanych ryczałtowym podatkiem dochodowym, jak również ograniczenie możliwości podlegania ubezpieczeniu społecznemu rolników przez osoby prowadzące równolegle, lecz w niewielkim rozmiarze, działalność gospodarczą.

Duże niezadowolenie środowiska kombatantów w związku z art. 19 konstytucji wywołały regulacje prowadzące najpierw do wyodrębnienia kategorii osób represjonowanych, a następnie do ograniczenia dotychczasowego zakresu przysługujących im uprawnień. Nie zawsze osoby, którym odmówiono prawa do renty z tytułu niezdolności do pracy lub które utraciły prawo do wcześniejszej emerytury z tytułu opieki nad niepełnosprawnym dzieckiem, uzyskiwały dostęp do uzupełniających prawo do zabezpieczenia społecznego świadczeń z pomocy społecznej, których finansowanie było nadal niewystarczające w stosunku do istniejących potrzeb. Nie dostrzega się, by sytuacja osób bezdomnych i zagrożonych bezdomnością zauważalnie się poprawiła. Być może przyjęte w 2004 r. regulacje prawne przyczynią się do ożywienia w budownictwie socjalnym, co byłoby odczuwalne po upływie dłuższego czasu.

Spory pomiędzy właścicielami lokali a ich najemcami wywołały regulacje dotyczące czynszu. Kolejny raz powielono stare błędy. Nie ma spójnej polityki mieszkaniowej, przepisy dotyczące przyznawania dodatków mieszkaniowych są zawiłe i niespójne, podobnie jak przepisy odnoszące się do spółdzielni mieszkaniowych. Ustawicznie modyfikowane unormowania kształtujące zaspokojenie potrzeb mieszkaniowych żołnierzy zawodowych i funkcjonariuszy innych tak zwanych służb mundurowych od wielu lat charakteryzuje niska jakość. W praktyce powstają zasadnicze trudności z ich interpretacją i prawidłowym stosowaniem. Ponadto w omawianym zakresie nadal nie są w pełni respektowane wnioski płynące z orzeczeń Trybunału Konstytucyjnego, dotyczących uregulowań zawartych w ustawie o zakwaterowaniu Sił Zbrojnych Rzeczypospolitej Polskiej. W nowelizacjach powielane są rozwiązania prawne, które trybunał już wcześniej uznał za niezgodne z konstytucją.

W kręgu mojego zainteresowania stale pozostawały problemy prywatyzacji i reprywatyzacji. Odnotowałem w szczególności, że propozycje rekompensat dla osób, które w czasie II wojny światowej i po niej zostały pozbawione swoich dóbr na wschodnich obszarach Drugiej Rzeczypospolitej, wywołały poważne kontrowersje w toku prac sejmowych co do ich zgodności z konstytucyjnymi gwarancjami ochrony praw majątkowych. Ich rozstrzygnięcie może mieć precedensowe znaczenie dla bardziej ogólnego zagadnienia reprywatyzacji, jest również niezbędne ze względu na wyrok Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu.

Nadal niewystarczająca okazuje się ochrona konsumencka, mimo istnienia sieci organów, w tym także społecznego działania, wyspecjalizowanych w tej ochronie. Pomimo zmian dokonanych w prawie, w tym zwłaszcza likwidacji tak zwanego systemu argentyńskiego, do czego przyczyniły się wcześniejsze sygnały, również ze strony rzecznika, działają różni przedsiębiorcy, którzy wypracowanymi metodami doprowadzają licznych, często niezamożnych obywateli do niekorzystnego rozporządzenia swoim mieniem. Przeanalizowania wymaga sprawa pośrednictwa różnych podmiotów na rzecz banków w zakresie udzielania kredytów w systemie ratalnym. Skargi obywateli dotyczyły też pobierania przez banki różnego rodzaju dodatkowych opłat. Jak się wydaje, problemem wymagającym interwencji ustawodawczej staje się lichwa.

Znaczący liczbowo wymiar miały sygnały od obywateli dotyczące wadliwego prawnie, a ponadto bezwzględnego działania firm windykacyjnych. Wiele zastrzeżeń budzi funkcjonowanie zakładów ubezpieczeń, chodzi zwłaszcza o zaniżanie wypłacanych przez nie odszkodowań. Jako odrębny problem kwalifikowano potrzebę efektywnej ochrony odbiorców usług telekomunikacyjnych. Utrzymuje się sygnalizowana również w latach ubiegłych niespójność nadmiernie rozbudowanego i skomplikowanego prawa daninowego, w szczególności prawo to oprócz innych wad nadal cechuje niepewność i nieprzewidywalność rozwiązań. Dostrzegam, że zgłaszane przeze mnie liczne wątpliwości w zakresie nakładania podatków, innych danin publicznych i różnych opłat, określania podmiotów, przedmiotów opodatkowania i stawek podatkowych, a także zasad i trybu przyznawania ulg i umorzeń oraz kategorii podmiotów zwolnionych od tych świadczeń, korespondują z upowszechnianymi w mediach odczuciami społeczeństwa. Ich konkretnym przykładem mogą być poglądy wyrażone na konferencji zorganizowanej przeze mnie wspólnie z Konfederacją Pracodawców Polskich 25 maja tego roku na temat konstytucyjnych zasad wolności gospodarczej oraz wynikającej z niej zasady swobody umów, w której uczestniczyła między innymi pani senator profesor Teresa Liszcz. W wielu wypowiedziach przewijała się krytyka wymysłów urzędników, które hamują rozwój gospodarczy, chodzi przede wszystkim o prawo podatkowe, często niezrozumiałe dla podatników i wymagające pełnej rekonstrukcji, ponieważ nie spełnia funkcji zachęcającej do rozwoju przedsiębiorczości.

Przepełnienie jednostek penitencjarnych jest źródłem naruszeń praw osób pozbawionych wolności. Bardzo negatywne skutki wywołuje również bezczynność skazanych. W tych warunkach trudno jest zapobiegać ich demoralizacji oraz prowadzić resocjalizację. Jednocześnie z różnych przyczyn, przy czym także z powodu uchylania się skazanych od odbycia kary oraz odraczania jej wykonania przez sądy, duża liczba kar pozbawienia wolności nie podlega wykonaniu. Mimo przepełnienia więzień obecnie trzydzieści cztery tysiące osób oczekuje na wykonanie kary pozbawienia wolności. Jest to także problem ich prawa do rozliczenia się ze społeczeństwem i powrotu do w pełni akceptowanego społecznie życia.

Mimo pewnej poprawy w ostatnich latach zastrzeżenia budzi również sposób wykonania kar nieizolacyjnych, w szczególności tych o charakterze probacyjnym. Obsada etatowa kuratorów zawodowych dla dorosłych jest niedostosowana do potrzeb. Problemu tego nie rozwiązało utworzenie w ostatnich dwóch latach kilkuset nowych stanowisk kuratorskich. Jednym z najtrudniejszych i ciągle aktualnych problemów podnoszonych w moich wystąpieniach w ostatnich latach jest brak poprawy stanu zatrudnienia więźniów. W celu rozwoju tego zatrudnienia proponowałem między innymi ustalenie w odpowiedniej wysokości składki na ubezpieczenie społeczne od dochodu za pracę skazanych, określenie w ustawie o zatrudnieniu osób pozbawionych wolności szerszego katalogu instrumentów ekonomicznych w postaci zwolnień i preferencji dla podmiotów zatrudniających czy też powierzanie instytucjom lub organizacjom wykonywania określonych zadań w zakresie tworzenia miejsc pracy dla skazanych. Dobrym rozwiązaniem byłoby też zorganizowanie obiegu zamkniętego wewnątrz więziennictwa dla towarów i usług oferowanych przez przywięzienne zakłady pracy.

Wspólną bolączką środowisk mundurowych są warunki socjalne, spowodowane między innymi skromnymi uposażeniami. Ostatnio przeprowadzone regulacje płacowe zależą od sytuacji finansowej państwa, która mimo objawów wzrostu gospodarczego nie pozwala na zdecydowane zwiększenie płac w sferze budżetowej. Byli żołnierze zawodowi w wielu wypadkach nie mogą odnaleźć się na cywilnym rynku pracy, a funkcjonowanie systemu pomocy w przystosowaniu do dalszego życia w warunkach cywilnych pozostawia wiele do życzenia. W niektórych jednostkach wojskowych odrodziło się, jakkolwiek z mniejszym nasileniem i w zmienionych formach, naganne zjawisko fali. Nadal krytykowane było pobieżne badanie poborowych, przeciążenie żołnierzy dodatkowymi obowiązkami, pełnienie służby z dala od miejsca zamieszkania oraz stan wyżywienia i higieny osobistej. Analiza skarg policjantów i pozostałych funkcjonariuszy służb mundurowych świadczy o tym, iż pogłębia się problem nierespektowania przez przełożonych praw tej grupy zawodowej, zawartych w przepisach pragmatycznych, w tym roli uprawnień działaczy związkowych. Dochodziło do przedmiotowego traktowania podwładnych, naruszania ich godności osobistej, a nawet przypadków znęcania się psychicznego. Okazuje się, że wojsko i pozostałe formacje mundurowe nie są wolne od zjawiska mobbingu typowego dla sfery stosunków pracowniczych.

Niejako już tradycyjnie korespondencję przysyłaną do mnie trudno uznać za odzwierciedlającą problemy osób należących do grup mniejszości narodowych i etnicznych, do rzecznika piszą bowiem tylko ci, którzy o nim wiedzą i oczekują pomocy. Zwraca uwagę wyjątkowo mała w stosunku do liczby wszystkich przysyłanych do mnie listów liczba skarg dotyczących przejawów dyskryminacji ze względu na przynależność do innego narodu niż polski, a także ekscesów świadczących o nietolerancji, ksenofobii i rasizmie. W świetle tych uwarunkowań na ogół pozytywnie należy ocenić politykę organów władz publicznych do zachowania praw do własnej kultury i tradycji, języka ojczystego mniejszości narodowych i etnicznych. Uchwalona w grudniu 2004 r., oczekiwana od dawna ustawa o mniejszościach narodowych i etnicznych oraz o języku regionalnym stanowi wzmocnienie gwarancji prawnych dla tej grupy obywateli polskich. Jej uregulowania powinny przyczynić się między innymi do poprawy położenia Romów, a zwłaszcza zaliczanej do tej mniejszości grupy Bergitka Roma, są to najbiedniejsi Cyganie, które to problemy od lat sygnalizuję.

Uregulowania ustaw o cudzoziemcach oraz udzielaniu cudzoziemcom ochrony na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej z czerwca 2000 r. stanowiły kolejny znaczący krok ku pełnemu dostosowaniu do standardów unijnych, szczególnie ważny, bo wyprzedzający przystąpienie Polski do Wspólnoty Europejskiej. Podkreślić należy, że są one znacznie korzystniejsze dla zainteresowanych między innymi dzięki wprowadzeniu wielu nowych instytucji, na przykład pobytu tolerowanego.

Istotne wyzwanie stanowi przestrzeganie tych praw w sytuacjach ekstremalnych, spowodowanych na przykład terroryzmem, działaniami wojennymi czy też zbliżonymi do wojennych, skutkujących zwiększonym napływem uchodźców. Między wolnością a bezpieczeństwem istnieje bardzo cienka granica. Z uwagi na zagrożenie terroryzmem jesteśmy dziś zdolni do daleko idącego ograniczania naszej wolności, godzimy się na zdejmowanie butów na lotniskach, na zabijanie witryn dyktami w związku z wizytami notabli ze świata polityki i gospodarki. Trzeba jednak się zastanowić, czy w którymś momencie nie przekraczamy granicy, której przekroczyć nam nie wolno, by nie naruszyć godności człowieka. Nawet w imię bezpieczeństwa nie możemy zrezygnować z naszego człowieczeństwa i własnej odpowiedzialności za siebie i innych.

Podobnie jak w latach ubiegłych, reagowałem na stwierdzone naruszenia prawa i nabrzmiałe problemy społeczne, wykorzystując szeroko przysługujące mi środki prawne, w tym poprzez wnioski do Trybunału Konstytucyjnego, przystępowanie do kar konstytucyjnych, kasacje, pytania prawne oraz wnioski do Sądu Najwyższego i Naczelnego Sądu Administracyjnego o ujednolicenie praktyki orzeczniczej, zaskarżanie decyzji i udział w postępowaniach sądowoadministracyjnych oraz w drodze wystąpień generalnych i wniosków, opinii legislacyjnych, mających charakter rekomendacji dla określonych rozwiązań.

Sprawdziła się w praktyce działalność wrocławskiego pełnomocnika rzecznika praw obywatelskich, ustanowionego w połowie 2004 r. Fakt ten dobrze rokuje staraniom podjętym w celu powielenia tej instytucji w 2005 r. poprzez ustanowienie drugiego pełnomocnika z siedzibą w Gdańsku.

Brałem i nadal biorę czynny udział w procesie integracji państw Europy, uczestnicząc w wielu przedsięwzięciach o charakterze międzynarodowym. Ta integracja musi być oparta na wspólnym i czytelnym dla nas wszystkich systemie wartości, systemie, w którym człowiek jest zawsze celem działania władzy publicznej i nigdy nie powinien być traktowany przedmiotowo, jako środek do uzyskania określonych rezultatów.

Konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej mówi o przyrodzonej i niezbywalnej godności i wolności człowieka, która jest źródłem wszelkich innych jego praw. Godność nie jest nam przez nikogo nadana, jest składnikiem naszego człowieczeństwa.

W innym artykule konstytucji zostało przywołane pojęcie dobra wspólnego, na którym opiera się odpowiedzialność za swój kraj, za własną społeczność lokalną, za rodzinę. Wartości te nabierają szczególnego znaczenia po śmierci najwybitniejszego Polaka, Ojca Świętego Jana Pawła II, niezwykle zasłużonego na polu starań o prawa człowieka i poszanowanie ludzkiej godności. Jego odejście ujawniło wiele pozytywnych cech i przemian naszego społeczeństwa, szczególnie młodzieży. Ostatnie tygodnie pokazały, że społeczeństwo potrafi być bardzo dobrze zorganizowane. Fakty te świadczą także o tym, jak bardzo zmieniliśmy się przez ostatnie lata, dojrzeliśmy, staliśmy się normalni. Apeluję więc do polityków, żeby nie próbowali zatomizować społeczeństwa, zwłaszcza w czasie zbliżającej się kampanii wyborczej, zniszczyć tego, co w Polsce powstało i, mam nadzieję, będzie trwale kontynuowane. Kampania wyborcza powinna służyć debacie nad problemami ważnymi dla kraju, a nie walce z przeciwnikiem politycznym.

Powszechnie wiadomo, że nie zamierzam kandydować na drugą kadencję, co zresztą zapowiedziałem już publicznie podczas składania ubiegłorocznej informacji. Uważam bowiem, że w przypadku takich stanowisk jak stanowisko rzecznika praw obywatelskich nie powinno być w ogóle drugiej kadencji, tak jak w Trybunale Konstytucyjnym. Już w czasie pierwszej kadencji trzeba przestać zajmować się profesjonalnie swoimi sprawami, tylko trzeba szukać poparcia, spotykać się z politykami, urabiać, sondować, a generalnie nie podpadać, co oznacza utratę niezależności, która jest wręcz niezbędna do wykonywania pracy rzecznika. Opowiadałbym się za wydłużeniem kadencji na tym urzędzie nawet do siedmiu lat. Wtedy pewne sprawy można by nie tylko zainicjować, ale i dokończyć.

Życzę mojemu następcy większych sukcesów w ochronie praw obywateli i wiele satysfakcji z wypełniania służby na rzecz każdego człowieka znajdującego się pod jurysdykcją Rzeczypospolitej Polskiej.

Pragnę podziękować panu marszałkowi i państwu senatorom za życzliwą i efektywną współpracę z moim urzędem.

Korzystam z okazji, by właśnie z tej Wysokiej Trybuny słowa podziękowania skierować do wszystkich ludzi, a zwłaszcza przedstawicieli mediów i organizacji obywatelskich, którzy w wielu wypadkach - co już pozwoliłem sobie podkreślić - byli inspiratorami i rzetelnymi współwykonawcami moich poczynań. Dziękuję bardzo. (Oklaski)

(Przewodnictwo obrad obejmuje marszałek Longin Pastusiak)

Marszałek Longin Pastusiak:

Dziękuję, Panie Profesorze. Proszę jeszcze pozostać. Chcę powiedzieć, że ja również bardzo wysoko sobie cenię współpracę z panem profesorem jako rzecznikiem praw obywatelskich. Ta współpraca była rzeczowa, bardzo konstruktywna i życzyłbym sobie, żeby trwała jak najdłużej.

(Rzecznik Praw Obywatelskich Andrzej Zoll: Dziękuję bardzo.)

Proszę bardzo, kto z państwa senatorów...

Pan senator Jurgiel, potem pan senator Szafraniec, pani senator. Proszę bardzo. Proszę notować kolejność.

(Głosy z sali: A tutaj?)

(Senator Sławomir Izdebski: Lewa strona, spokojnie!)

Pan senator Gołąbek będzie notował.

Proszę bardzo, pan senator Jurgiel.

Do spisu treści

Senator Krzysztof Jurgiel:

Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Panie Rzeczniku!

Mam dwa pytania.

Pierwsze. Skrytykował pan naszą legislację. Jak pan ocenia ustawę o rzeczniku praw obywatelskich? Czy to jest dobra ustawa, czy należy ją zmienić, jeśli chodzi o kompetencje, zapisy?

I druga sprawa. Podziękował nam pan za współpracę, ale na stronie 109 sprawozdania jest takie zdanie: "Oceniając współpracę z parlamentarzystami, można sformułować wniosek, iż nie są dokładnie zorientowani w kompetencjach rzecznika". Na jakiej podstawie pan tak twierdzi?

Marszałek Longin Pastusiak:

Czy pan profesor chciałby zebrać parę pytań?

(Rzecznik Praw Obywatelskich Andrzej Zoll: Może od razu bym odpowiadał, dlatego że...)

Od razu? Proszę bardzo.

 

 


82. posiedzenie Senatu RP, spis treści , poprzednia część stenogramu , następna część stenogramu