Diariusz Senatu RP: spis treści, poprzedni fragment, następny fragment


Oświadczenia

Senator Ewa Tomaszewska wygłosiła następujące oświadczenie:

Wszyscy jesteśmy wstrząśnięci z powodu katastrofy budowlanej w Katowicach. Jednoczymy się w bólu z osobami poszkodowanymi, z rodzinami ofiar śmiertelnych tego wypadku.

W trakcie telewizyjnych i radiowych połączeń z miejscem wypadku powtarzało się pytanie, jak na przebiegu tych dramatycznych wydarzeń zaważyła niska temperatura. A niska temperatura, choć typowa o tej porze roku dla naszego klimatu, nawet bez wielkich katastrof przyczynia się do wielu ofiar ludzkich, najczęściej wśród bezdomnych.

Chciałabym zaapelować do wszystkich instytucji właściwych do podjęcia stosownych decyzji, by na okres mrozów zawiesić szczególne wymagania co do pomieszczeń udostępnianych bezdomnym, by ci, którzy starają się pomóc osobom zagrożonym zamarznięciem, nie musieli obawiać się odpowiedzialności karnej. W warunkach kryzysowych nie powinniśmy godzić się na to, by spełnienie bądź niespełnienie wymagań sanitarno-epidemiologicznych decydowało o udostępnieniu ogrzewanych pomieszczeń osobom bezdomnym, by żądano, aby osoby te całą noc siedziały na krzesełku, bo to jest zgodnie z przepisami, i nie mogły się położyć na podłodze, bo to grozi sankcjami karnymi tym, którzy zachowali się po ludzku, udostępniając im pomieszczenia.

I druga kwestia: podjęliśmy dziś dramatyczną decyzję. Aby zapewnić środki na ratownictwo medyczne, zostały zużyte środki, które miały dać szansę ratowania zdrowia również osób bezdomnych. Te środki w poprzednich latach nie zostały wykorzystane - jak sądzę, z powodu niewiedzy, nierozpowszechnienia informacji, iż są na to pieniądze. Znam przypadki bardzo dramatyczne, gdy odmawiano pomocy medycznej osobom bezdomnym. Znam też przypadek kobiety z martwą ciążą: kobiety tej nie przyjęto w kilku szpitalach, przyjęto ją dopiero wtedy, kiedy pracownik stowarzyszenia wspomagającego osoby bezdomne zażądał od lekarzy zaświadczenia, że jest zdrowa i może wyjść ze szpitala.

W tej sytuacji zwracam się do władz wykonawczych, by informacja o środkach na wymieniony cel - które przecież nie zostały wykorzystane w całości i których część może być na to spożytkowana - oraz informacja, że te działania medyczne będą refundowane, była znana w placówkach medycznych, tak by osoby bezdomne nie były pozbawione opieki medycznej.

* * *

Senator Anna Kurska wygłosiła oświadczenie skierowane do minister rozwoju regionalnego Grażyny Gęsickiej:

Zwracam się o objęcie obszaru Żuław specjalnym programem rządowo-samorządowym umożliwiającym pozyskanie środków finansowych służących do kompleksowego rozwoju tego regionu w latach 2007-2013.

Żuławy to obszar o powierzchni 2 tysięcy km2, położony na północy Polski, w 2/3 w obrębie województwa pomorskiego i w 1/3 w obrębie województwa warmińsko-mazurskiego. W sumie jest to dziesięć powiatów - w tym Gdańsk, Elbląg jako miasta na prawach powiatu - szesnaście gmin żuławskich, dwadzieścia gmin okołożuławskich, w tym Braniewo, Kwidzyn, Malbork, Sztum, Tczew, Pruszcz Gdański oraz Nowy Dwór Gdański, i około dwustu wsi sołeckich. Około dwudziestu pięciu procent powierzchni to obszar depresyjny o najwyższym zagrożeniu powodziowym. Dwieście pięćdziesiąt tysięcy ludzi mieszka na Żuławach, z czego sto tysięcy stanowi ludność wiejska. Siedem tysięcy gospodarstw o średniej powierzchni 25 ha prowadzi swoją działalność na Żuławach. Rafineria Gdańska, Grupa Lotos, Gdańskie Zakłady Fosforowe, Port Gdański, stocznie, elektrownie, oczyszczalnie ścieków oraz główne ujęcia wody to niektóre zakłady o bardzo dużym znaczeniu gospodarczym i społecznym, funkcjonujące na obszarze Żuław. Obiekty zabytkowe głównego miasta Gdańska, starego miasta Elbląga i Malborka to również obszar Żuław. Najlepsze gleby w Polsce, pozwalające uzyskiwać najwięcej żywności o wysokiej jakości - pszenicy, rzepaku, buraków cukrowych - znajdują się na Żuławach. Jest to obszar cenny także pod względem przyrodniczym, albowiem na tym terenie znajduje się jedenaście rezerwatów przyrody, siedem obszarów chronionego krajobrazu. Park Krajobrazowy Mierzeja Wiślana to także Żuławy. Sieć "Natura 2000" na tym obszarze jest bardzo gęsta ze względu na cenne siedliska oraz licznie występujące tam gatunki fauny, w tym ptaków. Dziedzictwo kulturowe na Żuławach to unikatowe obiekty i obszary, między innymi takie jak panorama zamku krzyżackiego w Malborku, tereny osadnictwa oleckiego i lokalnego.

Jedną z bolączek Żuław jest bezrobocie, które jest najwyższe w Polsce - w powiecie nowodworskim dochodzi do 40% - ponadto w 1/4 dotyka ono ludzi do dwudziestego piątego roku życia.

Zagrożenie powodziowe występujące na Żuławach jest najwyższe w Polsce. Powodzie na tym obszarze różnią się od wszystkich innych tym, że woda po przerwaniu wału nie wraca do koryta rzeki, ale po przejściu fali powodziowej powstają tak zwane topiele. Część wody może odpłynąć grawitacyjnie do Zatoki Gdańskiej lub Zalewu Wiślanego, a pozostała część zostaje na obszarze depresyjnym i musi być z polderów wypompowywana.

Wobec pojawienia się realnych możliwości kompleksowego rozwiązania problemów obszaru Żuław i Zalewu Wiślanego zwracam się do pani minister o poparcie tego programu i otoczenie go szczególną troską.

* * *

Senator Paweł Michalak wygłosił dwa oświadczenia:

Oświadczenie skierowane do ministra edukacji narodowej.

Panie Ministrze!

Wielu uczniów i rodziców skarży się na niski poziom nauczania języków obcych w gimnazjach. Są to niepokojące sygnały w chwili, gdy jako państwo staramy się znaleźć należne nam miejsce w Unii Europejskiej. W gimnazjach język obcy jako przedmiot obowiązkowy w programie nauczania nie jest włączony do egzaminu końcowego. Gimnazjaliści zdają egzamin końcowy ze wszystkich przedmiotów nauczania - przebiega on w dwóch częściach: humanistycznej i przyrodniczo-matematycznej - i zdanie tego egzaminu wymaga opanowania wiadomości, umiejętności z zakresu przedmiotów takich jak: język polski, historia, WOS, biologia, geografia, matematyka, fizyka, chemia. Wśród tych przedmiotów nie ma języka obcego, który w wielu gimnazjach bywa przedmiotem wiodącym, na przykład w klasach językowych czy europejskich. Wprowadzenie języka obcego do egzaminu końcowego byłoby bodźcem dla uczniów, a przede wszystkim dla nauczycieli, weryfikowałoby stan wiedzy uczniów i ich umiejętność posługiwania się językiem obcym, byłoby też czytelnym miernikiem pracy nauczycieli.

Powszechnym dziś zjawiskiem w szkole są korepetycje, między innymi z języków obcych, będące często wynikiem niskiego poziomu nauczania. W ten sposób rodzice próbują uniknąć problemów, jakie miałyby ich dzieci w liceum. Język obcy jest jednym z obowiązkowych przedmiotów egzaminu maturalnego, dlatego niezrozumiałe jest pominięcie tego przedmiotu na egzaminie w gimnazjum. Należy ten stan rzeczy jak najszybciej zmienić, wprowadzając do egzaminu gimnazjalnego elementy sprawdzające umiejętności z języka obcego.

Należy nadmienić, że priorytetem Unii Europejskiej za prezydencji Austrii będą kwestie określenia europejskiego wskaźnika kompetencji w językach obcych.

Oczekuję stanowiska pana ministra w tej sprawie.

I jeszcze jedno oświadczenie - skierowane do ministra rolnictwa i rozwoju wsi, pana Krzysztofa Jurgiela.

Właściwie działające rynki hurtowe są warunkiem dobrze funkcjonującej gospodarki w obszarze rolnictwa i rybołówstwa. W Ustce funkcjonuje aukcja rybna, skupiająca rybaków ze Środkowego Wybrzeża: z Łeby, z Ustki, z Darłowa. Aukcja rybna na dzień dzisiejszy ma jeszcze deficyt i kłopoty, ale w tę akcję zaangażowali się rybacy poprzez wykupienie udziałów, co dobrze rokuje temu przedsięwzięciu. Zamierzenie to jest przeciwwagą dla swoistej grupy przetwórców i pośredników, którzy uzależnili od siebie rybaków, tworząc mechanizmy skutecznie blokujące uruchomienie rzeczywistych instytucji rynkowych. A przecież warunkiem prawidłowego funkcjonowania rynku jest maksymalne zbliżenie armatora - rybaka poławiającego ryby do przetwórcy lub odbiorcy ostatecznego.

W dziwny sposób blokowane jest uruchomienie lokalnych centrów pierwszej sprzedaży ryb - żadne z nich dotychczas nie funkcjonuje. Centra te miały tworzyć z aukcją spójny system i uporządkować rynek rybny. Oddanie do eksploatacji lokalnych centrów leży w gestii ministerstwa. Krajowa Izba Producentów Ryb zaapelowała do poprzedniego ministra o otwarcie lokalnego centrum w Darłowie, ale niestety apel ten pozostał bez odzewu.

Zwracam się do pana ministra o wyjaśnienie spraw związanych z głównym wykonawcą przedsięwzięcia, firmą Telmot, będącą w tej chwili w upadłości, i o spowodowanie rychłego uruchomienia lokalnego centrum pierwszej sprzedaży ryb w Darłowie.

* * *

Senator Zbigniew Romaszewski wygłosił oświadczenie skierowane do ministra spraw zagranicznych:

Proszę o wyjaśnienie pewnych powstałych ostatnio kwestii. Otóż sytuacja wygląda tak, że w tym tygodniu podejmowaliśmy w Senacie uchwałę dotyczącą problemów Białorusi, problemów Polaków na Białorusi, problemów demokracji na Białorusi. Sprawa ta jest bardzo poważnie traktowana zarówno przez parlament, jak i rząd - w tej sprawie były formułowane dezyderaty sejmowe, przeznaczono również w budżecie środki na ten cel.

Sprawa ta jest traktowana na tyle poważnie, że Telewizja Polska Spółka Akcyjna wraz z Radiem Białystok podjęły inicjatywę uruchomienia audycji dla Białorusi w języku białoruskim, co jest w tej chwili, przed wyborami, rzeczą niezwykle pilną. W sprawie tej odbył się przetarg - ponieważ Komisja Europejska zamierzała tę działalność dofinansować, musiał być zorganizowany przetarg. Przetarg ten dotyczył kwoty dokładnie 1 miliona 300 tysięcy euro. W przetargu tym wzięła udział Telewizja Polska, angażując do dnia dzisiejszego półtora miliona euro na przygotowanie odpowiednich audycji. Konkurentem - poza dwoma, powiedziałbym, dosyć egzotycznymi korporacjami finansowymi - był podmiot, który nazywa się Media Consulta, firma niemiecka zajmująca się marketingiem i PR, duża firma, która nie mając doświadczenia w dziedzinie mediów, podjęła współpracę z TV Centr, telewizją zorganizowaną przez pana Łuszkowa, mera Moskwy. W międzyczasie u konkurenta naszej telewizji, w konsorcjum, które ma organizować audycje dla Białorusi, nastąpiły zmiany. Mam poważne wątpliwości, czy w czasie trwania konkursu może zmieniać się skład konsorcjum, w każdym razie zmieniono dosyć kompromitującą telewizję pana Łuszkowa na telewizję RTVI, tym razem pana Gusińskiego. Jest to w tej chwili telewizja całkowicie kontrolowana przez Putina.

Wynik konkursu rozstrzygnięto. Wygrała go Media Consulta razem z RTVI. Polska Telewizja, dysponująca potencjałem, mająca przygotowane audycje, dysponująca poparciem parlamentu, poparciem rządu, została w konkursie pominięta. Co więcej, jest rzeczą niezwykle ciekawą, iż rzecznik komisarza europejskiego twierdził, że konkurenci polskiej telewizji są popierani - i to na dodatek finansowo - przez rząd polski, o czym rząd polski nie miał zielonego pojęcia i wielokrotnie zajmował stanowisko w tej sprawie. Znając przebieg innych przetargów, dotyczących F-16, problemów firmy Eureko, interwencji w sprawie zakupu Airbusa, wiemy, w jaki sposób drogą dyplomatyczną podejmowane są interwencje państwa w interesie jego przedsiębiorstw. W tym momencie chodzi o jednoosobową spółkę Skarbu Państwa, która angażuje swoje środki w działalność istotną z punktu widzenia polityki wschodniej naszego państwa.

W związku z tym chciałbym zapytać pana ministra, jakie kroki zamierza podjąć Ministerstwo Spraw Zagranicznych, by zaprotestować przeciw takiemu traktowaniu Polski. W jaki sposób ministerstwo zamierza w przyszłości interweniować w sprawie dyskryminowania polskich przedsiębiorstw w przetargach Unii Europejskiej?

* * *

Senator Ryszard Ciecierski wygłosił oświadczenie:

Z wielką uwagą obserwujemy ostatni kataklizm, ale myślę, że już dziś musimy myśleć o przyszłości. Myśląc o przyszłości, powinniśmy wracać do wypadków, które miały miejsce. Chciałbym dziś, w swoim oświadczeniu skierowanym do ministra ochrony środowiska Jana Szyszki, wrócić pamięcią do powodzi z 1997 r.

Pomimo wykonania wielu prac zabezpieczających, mieszkańcy Opolszczyzny z wielką obawą obserwują poczynania władz regionalnych i władz centralnych, obserwują wszystkie prace, które mają doprowadzić do zabezpieczenia doliny Odry. Największe obawy mieszkańców wzbudza zbyt wolne tempo prac, a zwłaszcza to, że nie jest budowany zbiornik retencyjny Racibórz Dolny, który jest kluczowym elementem programu zabezpieczenia przeciwpowodziowego "Odra 2006", dającym szansę na pełne zabezpieczenie społeczności zamieszkującej dolinę Odry od granicy z Republiką Czeską do Wrocławia.

W tych warunkach ten niepokój jest uzasadniony, a pogłębiła go informacja o odrzuceniu przez Komisją Europejską projektu budowy tego zbiornika. Nie są znane przyczyny odrzucenia tego projektu ani dalsze kroki, które powinien podjąć rząd w sprawie budowy tego zbiornika. Warto więc zadać pytanie: jakie kroki ma zamiar podjąć rząd w tej sprawie?

Chciałbym też prosić wszystkich senatorów, szczególnie z Katowic i Wrocławia, o współpracę zmierzającą do tego, żeby w większym stopniu zainteresować władze regionalne, zwłaszcza wojewodę katowickiego, którego obowiązkiem jest między innymi uregulowanie stanu prawnego terenów, na których ma być wybudowany zbiornik. Być może właśnie brak uregulowania tego stanu prawnego był przyczyną odrzucenia naszego projektu przez Komisję Europejską.

* * *

Senator Sławomir Sadowski złożył oświadczenie skierowane do ministra sportu, Tomasza Lipca, w sprawie sportowców niepełnosprawnych:

W Polsce sport osób niepełnosprawnych stanowi niekwestionowaną potęgę. Liczba wybitnych sportowców oraz ich wyniki na igrzyskach paraolimpijskich i innych międzynarodowych imprezach sportowych plasują naszych sportowców w pierwszej dziesiątce najlepszych reprezentacji świata. Znakomite wyniki z igrzysk w Sydney czy Aten są tego potwierdzeniem.

Dla osób niepełnosprawnych sport często jest jedynym sposobem powrotu do społeczeństwa, sposobem na aktywne życie pozbawione barier. Często są to osoby, które żyją w trudnych warunkach, utrzymują się z niewielkich rent czy zasiłków bądź też uczą się. W środowisku sportowców paraolimpijczyków nie brakuje jednostek wybitnych, ale ich inwalidztwo często staje im na przeszkodzie do znalezienia miejsca na rynku pracy. Dlatego państwo stara się wspierać działalność sportową i dofinansowuje w znacznym stopniu funkcjonowanie klubów i związków sportowych.

Rzecz jasna, jak w wielu innych przypadkach, dofinansowanie to jest niewystarczające, dlatego organizacje sportowe szukają innych form wsparcia. Niestety, poszukiwania te są często skazane na niepowodzenie, głównie z braku zainteresowania mediów, w szczególności telewizji publicznej, która ma obowiązek pokazywania sportu osób niepełnosprawnych. Wyjątek stanowiły jedynie bezpośrednie transmisje z igrzysk w Atenach. Mam nadzieję, że nie był to przypadek jednostkowy.

Polscy niepełnosprawni olimpijczycy nie korzystali do tej pory ze świadczeń przysługujących sportowcom zdrowym za zdobycie medali na igrzyskach paraolimpijskich. Jest to niesprawiedliwe i nieuzasadnione, bo ruch paraolimpijski już od wielu lat stał się jednym z głównych nurtów ruchu olimpijskiego. Igrzyska olimpijskie i paraolimpijskie mają te same komitety organizacyjne, odbywają się na tych samych obiektach sportowych, a wielu medalistów paraolimpijskich to osoby wyjątkowe, rozsławiające nasz kraj na cały świat.

Dlatego konieczne jest zrównanie praw sportowców zdrowych i niepełnosprawnych, startujących w igrzyskach. Z informacji, które posiadam, wynika że pomoc w postaci świadczeń dla medalistów paraolimpijskich dotyczyć będzie niewielkiej grupy medalistów, najwyżej kilkudziesięciu osób nieuprawiających już czynnie sportu. Niewielki wydatek z budżetu państwa na zasadach określonych w ustawie, podobnie jak to jest w przypadku sportowców zdrowych, pokaże, że państwo polskie choćby w minimalny sposób dba o ludzi najbardziej pokrzywdzonych przez los, ludzi niepełnosprawnych, że pamięta o nich i ich wspiera.

Dlatego też bardzo się cieszę, że w budżecie przegłosowanym przez Senat Rzeczypospolitej Polskiej znalazły się środki dla polskich paraolimpijczyków. Mam nadzieję, że w przyszłorocznym budżecie będzie podobnie.

* * *

Senator Ryszard Górecki złożył następujące oświadczenie:

W imieniu grupy senatorów składam oświadczenie kierowane do pana ministra edukacji i nauki, profesora Michała Seweryńskiego. Oświadczenie podpisali senatorowie: Ryszard Górecki, Dariusz Górecki, Jarosław Gowin, Ryszard Bender, Zbigniew Rau, Marek Ziółkowski, Kazimierz Wiatr, Edmund Wittbrodt, Mariusz Witczak, Stefan Niesiołowski, Andrzej Jaroch, Piotr Wach, Marek Rocki, Krystyna Bochenek i Marian Miłek.

W związku z utratą z dniem 31 sierpnia 2006 r. mocy przepisu art. 111 ustawy z dnia 12 września 1990 r. o szkolnictwie wyższym - "Dziennik Ustaw" z 1990 r. nr 65, poz. 385 ze zmianami - zgodnie z którym nauczycielom akademickim przysługują uprawnienia twórców w zakresie ochrony praw autorskich i praw pokrewnych oraz pomoc uczelni w razie ich naruszania, powstaje zagrożenie pominięcia w obowiązujących od 1 września 2006 r. regulacjach ustawowych praw autorskich nauczycieli akademickich do ich utworów, w szczególności w zakresie przepisów o opodatkowaniu podatkiem dochodowym wyników ich pracy twórczej.

W tej sytuacji uznajemy za celowe przywrócenie nauczycielom akademickim możliwości korzystania z pełnej ochrony, w dotychczasowym zakresie, obejmującej wyniki ich pracy naukowej. Ochronę taką utrzymałaby zmiana ustawy z dnia 26 lipca 1991 r. o podatku dochodowym od osób fizycznych - "Dziennik Ustaw" z roku 2000 nr 14, poz. 176 ze zmianami - poprzez zmianę art. 22 ust. 9 pkt 3 i zapisanie go w następującym brzmieniu: "z tytułu korzystania przez twórców oraz nauczycieli akademickich z praw autorskich i artystów wykonawców z praw pokrewnych, w rozumieniu odrębnych przepisów, lub rozporządzania przez nich tymi prawami, w wysokości 50% uzyskanego przychodu, z tym że koszty te oblicza się od przychodu pomniejszonego o potrącone przez płatnika w danym miesiącu składki na ubezpieczenia emerytalne i rentowe oraz na ubezpieczenie chorobowe, o którym mowa w art. 26 ust. 1 pkt 2 lit. b, których podstawę wymiaru stanowi ten przychód". Zmiana polegałaby więc na dopisaniu nauczycieli akademickich do grona osób, które obejmuje ten przepis.

* * *

Senator Mieczysław Augustyn złożył dwa oświadczenia:

Kiedy przygotowywałem to oświadczenie, wydawało mi się, że to drobiazg i chodzi o imponderabilia. Czas nadał specjalne znaczenie temu, co chcę powiedzieć, zwracając się do ministra zdrowia. A zwracam się do niego o jak najszybsze przystąpienie do nadawania tytułów i odznak "Honorowy Dawca Krwi - Zasłużony dla Zdrowia Narodu".

Odznaka ta ustanowiona została ustawą z dnia 22 sierpnia 1997 r. Musiało jednak minąć aż osiem lat, aby w bieżącym roku ukazało się rozporządzenie na temat wzoru oraz szczegółowych zasad i trybu nadawania tej odznaki. To pokazuje, jak naprawdę, w praktyce traktuje się honorowych dawców krwi.

Wydaje się oczywiste, że ludziom, którzy oddali co najmniej 20 l krwi, tak koniecznego daru życia, należy wyrazić uznanie poprzez bezzwłoczne nadawanie wymienionej odznaki. Minęły jednak kolejne Dni Honorowego Krwiodawstwa, ustawowo wskazane jako okazja do nadania odznaczeń, a honorowi dawcy krwi nadal nie zostali wyróżnieni wspomnianą odznaką.

Mam nadzieję, że pan minister przerwie ten wieloletni czas niemożności, aby nie było to odczytywane jako lekceważenie ofiarności honorowych dawców krwi. Krwiodawcy powinni mieć pewność, że najpóźniej na Światowy Dzień Krwiodawstwa, 14 czerwca, duża grupa najbardziej zasłużonych otrzyma odznakę "Honorowy Dawca Krwi - Zasłużony dla Zdrowia Narodu".

Drugie moje oświadczenie dotyczy ustawy o pomocy społecznej i jest skierowane do ministra pracy i polityki społecznej.

Art. 57 ust. 8 wymienionej ustawy zobowiązuje ministra właściwego do spraw zabezpieczenia społecznego do określenia w drodze rozporządzenia między innymi standardów funkcjonowania domów pomocy społecznej. Dopiero rok później ukazało się rozporządzenie w sprawie domów pomocy społecznej. Generalnie obniża ono wymagania poprzedniego standardu, zapewne próbując zbliżyć je do realnych możliwości, jeśli chodzi o realizację programów naprawczych przez powiaty prowadzące DPS. W działaniach tego typu posunięto się jednak, według mnie, zbyt daleko, jeśli chodzi o zatrudnienie kadry fachowej, czyli określenie wskaźnika zatrudnienia pracowników zespołu terapeutyczno-opiekuńczego, o czym mowa w §6 ust. 2 pkt 3. Przepis ten zezwala, a właściwie obliguje do tego, aby do obliczania tego wskaźnika uwzględniać między innymi wolontariuszy. Zastrzeżono jedynie, aby ich udział, liczony łącznie z praktykantami, stażystami i osobami odbywającymi wojskową służbę zastępczą, nie przekroczył 30% ogólnej liczby zatrudnionych.

Wątpliwości budzi sama konstrukcja przepisu. Skoro mówi się o pracownikach, wskaźniku zatrudnienia i ogólnej liczbie zatrudnionych, to należy stwierdzić, że wolontariuszy nie można zaliczyć do pracowników i zatrudnionych. Wprawdzie w świetle ustawy z dnia 24 kwietnia 2004 r. o działalności pożytku publicznego i o wolontariacie wolontariusz może wykonywać świadczenia odpowiadające świadczeniom pracy, jednak w żadnym razie nie oznacza to, że w sensie prawnym może być traktowany jako pracownik, czyli zatrudniony, tym samym nie może być brany pod uwagę przy obliczaniu wskaźnika zatrudnienia pracowników. W rozumieniu ustawy z dnia 20 kwietnia 2004 r. o promocji zatrudnienia i instytucjach rynku pracy zatrudnienie oznacza bowiem wykonywanie pracy na podstawie stosunku pracy, stosunku służbowego oraz umowy o pracę nakładczą, zaś w świetle ustawy z dnia 26 czerwca 1974 r. - Kodeks pracy pracownikiem jest osoba zatrudniona na podstawie umowy o pracę, powołania, wyboru, mianowania lub spółdzielczej umowy o pracę. Ponad wszelką wątpliwość wolontariusz nie jest pracownikiem ani osobą zatrudnioną. W pełni zatem uzasadnione jest twierdzenie, że te osoby nie mogą być uwzględniane przy ustalaniu wskaźnika zatrudnienia pracowników.

Przywołany przepis budzi nie tylko wątpliwości prawne. Jeśli, jak nakazuje wspomniane rozporządzenie, osoby stanowiące grupę pracowników bezpośrednio pracujących przy mieszkańcach stanowią istotną część zespołu terapeutyczno-opiekuńczego, to jaka będzie rola wolontariuszy w tych zespołach? Czy będą oni pełnoprawnymi uczestnikami tych zespołów? Czy mogą, chociażby ze względu na konieczność zachowania tajemnicy służbowej, ochrony danych osobowych, tajemnicy lekarskiej, brać udział w konstruowaniu indywidualnych planów wsparcia, jak wymagają tego §2 i 3 rozporządzenia w sprawie domów pomocy społecznej?

Od pracowników zespołów terapeutyczno-opiekuńczych wymagany jest wysoki poziom kwalifikacji i predyspozycji moralnych. Czy porozumienia z wolontariuszami ulegającymi ciągłej i nieuchronnej rotacji mogą zapewnić przestrzeganie pryncypiów zapisanych w ustawie o pomocy społecznej? Czy są w stanie skutecznie zobowiązać do szkoleń nakazanych w §6 ust. 2 pkt 4 rozporządzenia w sprawie DPS? Odpowiedź jest jednoznaczna: nie w stopniu koniecznym dla...

Od pracowników zespołów terapeutyczno-opiekuńczych wymagany jest wysoki poziom kwalifikacji i predyspozycji moralnych. Czy porozumienia z wolontariuszami ulegającymi ciągłej i nieuchronnej rotacji mogą zapewnić przestrzeganie tych pryncypiów?

Jak służby wojewodów w czasie kontroli realizacji planów naprawczych czy przestrzegania standardów mogą obliczać wskaźnik zatrudnienia, jeśli świadczący pracę wolontariusz dziś jest, a jutro go nie będzie? Czy można zagwarantować, że w celu uzyskania zezwolenia na prowadzenie domu pomocy lub w obawie przed cofnięciem zezwolenia kierownictwa niektórych placówek nie posuną się do trudnych do sprawdzenia oszustw?

Ponadto ochotnik nie może być traktowany jak pracownik. Wynika to z istoty jego pracy, pracy ochotniczej, polegającej na dobrowolności. Co więcej, według opinii Stowarzyszenia Centrum Wolontariatu powierzanie wolontariuszowi prac, które powinny być wykonywane przez pracownika, jest wysoce naganne, gdyż może nosić cechy wykorzystywania, rodzić napięcia z osobami wykonującymi podobne czynności, lecz za wynagrodzeniem.

Praca wolontariuszy zatem, choć bardzo cenna i pożądana, nie może być usprawiedliwieniem dla rezygnacji z odpowiedniego poziomu zatrudnienia, zwłaszcza nie może to dotyczyć usług opiekuńczych dla osób tym bardziej bezbronnych, im bardziej niepełnosprawnych. Obecność wolontariuszy w domach pomocy społecznej to znakomita droga do podniesienia poziomu usług ponad konieczny standard, nie zaś sposób na zapewnienie standardów w zakresie zatrudnienia. Wnoszę o zmianę w rozporządzeniu o domach pomocy społecznej paragrafów, które wskazałem.

* * *

Senator Włodzimierz Łyczywek wygłosił oświadczenie następującej treści:

Dostałem miesiąc temu taki apel, taki dramatyczny apel dyrektora lotniska Szczecin Goleniów, zresztą człowieka zakochanego w lotnictwie. Ten apel, a właściwie list, był skierowany do prezesa PLL LOT. Przedwczoraj rano, jak wylatywałem z Goleniowa o godzinie 5.00, dowiedziałem się od tegoż entuzjasty lotnictwa, który nawet o tej 5.00 rano był i pilnował swojego lotniska, że nie dostał na ten list odpowiedzi.

W związku z tym kieruję do pana ministra transportu swoje oświadczenie i chciałbym, aby pan minister transportu odpowiedział mi, czy Szczecin jest traktowany wyjątkowo po macoszemu przez spółkę PLL LOT, która zresztą jest narodowym przewoźnikiem, a poza tym spółką z udziałem Skarbu Państwa, czy jest traktowany jako Dziki Zachód, czy też PLL LOT jest w tak kiepskiej kondycji, że w miesiącach od września do grudnia odwołano ponad 10% lotów na trasie ze Szczecina do Warszawy, a opóźnienia lotów sięgają pięciu tysięcy minut.

Proszę państwa, ponieważ Szczecin jest najdalej położonym miastem wojewódzkim w Polsce, ja nie mam innego sposobu, by znaleźć się na posiedzeniach komisji czy na sesjach Senatu, jak tylko przylecieć samolotem. Bo trudno liczyć, że się całą noc będzie jechać pociągiem po to, żeby tutaj się stawić, a na jazdę samochodem jest za daleko, szczególnie o tej porze roku. W tej sytuacji już rozważam to, żeby udawać się do Berlina, ponieważ lotnisko w Goleniowie jest niewiele bliżej niż lotnisko w Berlinie, a stamtąd na pewno bezpiecznie dolecę do Warszawy, tyle że z innym przewoźnikiem.

Dlatego bardzo bym prosił, aby te rzeczywiście dramatyczne dane, które mam przed sobą w postaci zbiorczych zestawień, zostały mi wyjaśnione. Bo jeżeli narodowy przewoźnik tak traktuje bardzo istotną część Polski, tym bardziej taką, która leży przy granicy, więc ludzie mają tu porównanie z innymi przewoźnikami - ja osobiście podczas wyjazdów poza Polskę w ogóle nie korzystam z usług innych przewoźników, tylko lecę z Berlina, ponieważ tam mam gwarancję, że samolot odleci - to chciałbym, żeby mi to wyjaśniono.

* * *

Senator Janina Fetlińska wygłosiła oświadczenie skierowane do ministra rolnictwa i rozwoju wsi Krzysztofa Jurgiela:

W Polsce i w Europie rośnie zainteresowanie konsumentów żywnością ekologiczną, jest ona poszukiwana przez handlowców i konsumentów, zwłaszcza w dużych miastach i na eksport.

W marcu 2001 r. uchwalono ustawę o rolnictwie ekologicznym, w 2004 r. nową ustawę, która wprowadziła szereg przepisów prawa wspólnotowego.

Aktualnie mamy około siedmiu i pół tysiąca gospodarstw ekologicznych. Pragnę podkreślić, że mogłoby ich być znacznie więcej, gdyby nie fakt, że w Polsce nadal brakuje sprawnego systemu informacji o rolnictwie ekologicznym, a także doradztwa dla rolników już prowadzących gospodarstwa ekologiczne. Brakuje także badań naukowych, które rozwiązałyby wiele problemów rolników już prowadzących uprawy ekologiczne. Bardzo drogi i uciążliwy dla rolników jest system nadzoru i kontroli, gdyż nadzór prowadzony jest przez różne instytucje, kontrole się nakładają i nie są skoordynowane.

Pragnę zapytać, czy planowane jest przeprowadzenie jakiejś analizy przepisów utrudniających funkcjonowanie rolnictwa ekologicznego, a jeśli tak, to kiedy. Chcę także zapytać, czy przygotowywany jest w ministerstwie rolnictwa - wzorem takich krajów jak Dania, Czechy czy Niemcy - plan działania na rzecz rozwoju rolnictwa ekologicznego. W moim przekonaniu należałoby w nim uwzględnić szczególnie promocję rolnictwa ekologicznego.

Wydaje mi się, że to przedsięwzięcie jest bardzo ważne, znaczące dla rozwoju rolnictwa ekologicznego jako alternatywnej metody produkcji, zwłaszcza dla małych i średnich gospodarstw.

* * *

Senator Janusz Gałkowski wygłosił oświadczenie skierowane do ministra spraw zagranicznych:

W dniu 12 stycznia 2006 r. na łamach gazety "New York Times" w odniesieniu do hitlerowskiego obozu zagłady w Sobiborze użyte zostało sformułowanie "polski obóz śmierci". Takie obraźliwe i szkalujące nas, Polaków określenia niestety pojawiają się zbyt często, zafałszowując prawdę historyczną.

Bez wątpienia słuszne jest stwierdzenie polskiego konsula generalnego w Nowym Jorku Krzysztofa Kasprzyka, który w reakcji na użyte słowa podkreślił, że "za każdym razem, kiedy gazeta określa nazistowskie obozy koncentracyjne w okupowanym przez Niemców kraju jako «polskie», oznacza to diabelskie odwrócenie ról między sprawcami a ofiarami".

Dziękując za pośrednictwem pana ministra panu konsulowi Krzysztofowi Kasprzykowi za zdecydowaną reakcję, z przykrością zauważam, iż działania te odnoszą niestety skutki niewystarczające. Dość wspomnieć, że początkowo przedstawiciel "New York Timesa" wyraził jedynie ubolewanie z powodu "niefortunnych" i "błędnych" określeń oraz wyraził nadzieję, że gazeta nie będzie ich używać w żadnym przyszłym artykule, odrzucając jednak złożoną przez polską placówkę dyplomatyczną propozycję spotkania zespołu redakcyjnego tegoż dziennika z uznanymi historykami holokaustu i konsulem generalnym RP.

Ponawiania takich oszczerstw w różnych czasopismach i w różnych krajach nie można rozpatrywać tylko w kategoriach niefrasobliwości czy też braku dbałości o prawdę. Oznacza to, że prawda o tych okrucieństwach przestała być powszechna. Zbyt często zaczęły pojawiać się kłamstwa wynikające - chciejmy w to wierzyć - z braku rzetelnej wiedzy lub prymitywnych uproszczeń. Są one jakże jednak bolesne dla ofiar, ich rodzin i wszystkich Polaków, którym przy takim przedstawianiu sprawy przypisywana jest odpowiedzialność za holocaust.

Zdecydowany sprzeciw wobec tych zakłamań wyrażają zarówno byli więźniowie, jak i władze miejscowości, w których obozy były zlokalizowane, a także przedstawiciele Kościoła.

Aby prawda o hitlerowskich obozach zagłady była i pozostawała ciągle powszechna, oprócz niewątpliwie koniecznych działań upowszechniających wiedzę w tym zakresie, niezbędne będzie, jak się wydaje, jedynie skuteczne, wytoczenie procesu sądowego o zapłatę zadośćuczynienia z przeznaczeniem go dla organizacji i instytucji zajmujących się pamięcią o ofiarach tych zbrodni.

W związku z tym uprzejmie proszę o odpowiedź na następujące pytania.

Czy Ministerstwo Spraw Zagranicznych jest w stanie zaproponować jakieś inne rozwiązania, które mogłyby być bardziej skuteczne w przeciwstawianiu się podobnym kłamstwom?

Czy Ministerstwo Spraw Zagranicznych dysponuje w swoim budżecie środkami na pomoc polskim organizacjom w sfinansowaniu takiego procesu sądowego wraz z kosztami obsługi prawnej w tym zakresie?

Czy takie procesy były już przez polskie podmioty przed sądami państw obcych prowadzone? Jeśli tak, to proszę o podanie ich bliższych danych identyfikacyjnych oraz ewentualnie wyników takich postępowań.

I wreszcie: czy polskie placówki dyplomatyczne mają odpowiednie rozeznanie, które z kancelarii prawniczych takie procesy mogłyby poprowadzić? Czy polski konsulat w Nowym Jorku miał już doświadczenia z takimi sprawami?

Składam tekst swojego oświadczenia, na piśmie, na ręce marszałka.

* * *

Senator Bronisław Korfanty wygłosił oświadczenie skierowane do ministra skarbu państwa:

Według informacji prasowych w dniu 19 października 2005 r. w Katowicach należące do Skarbu Państwa Towarzystwo Finansowe "Silesia", ING Bank Śląski, Stalexport oraz spółka Sinara Handel Gmbh, reprezentująca wiodącego producenta rur, firmę TMK z Rosji, podpisały umowę dotyczącą współdziałania w celu nabycia przez koncern TMK niedokończonej inwestycji, Walcowni Rur "Jedność" w Siemianowicach Śląskich.

Ze względu na fakt, iż jestem senatorem z Siemianowic Śląskich, sprawa ta jest dla mnie bardzo ważna.

Z informacji, które uzyskałem wiem, że dzięki uruchomieniu produkcji rur w Siemianowicach Śląskich mogłoby powstać około pięciuset nowych miejsc pracy. Dotychczas w budowę walcowni rur zaangażowano około 600 milionów zł, a do uruchomienia produkcji niezbędne jest jeszcze około 140 milionów zł. Po uruchomieniu produkcja mogłaby wynosić około stu tysięcy ton rur rocznie.

Chcę podkreślić, że Walcownia Rur "Jedność" to najnowsze osiągnięcie techniczno-technologiczne w skali światowej. Pragnę także dodać, że Siemianowice Śląskie to miasto o wysokim, sięgającym 25%, bezrobociu, i że każde nowe miejsce pracy może w dużym stopniu poprawić tę sytuację. Z informacji prasowych - "Puls Biznesu" z 19 stycznia 2006 r. - wynika, że cały zarząd Towarzystwa Finansowego "Silesia", które jest odpowiedzialne za restrukturyzację sektora hutniczego, w tym także za sprzedaż Walcowni Rur "Jedność", został odwołany. Wiem także, że umowa z firmą Sinara Handel obowiązywała tylko do 20 stycznia 2006 r.

W związku z tym chciałbym zapytać pana ministra, jaki jest dalszy plan działań ministerstwa w sprawie sprzedaży Walcowni Rur "Jedność". Czy są jeszcze inne oprócz Sinara Handel podmioty gotowe uruchomić produkcję rur? Kiedy może dojść do podpisania umowy o ewentualnej sprzedaży walcowni? I co się dalej z tym wiąże: kiedy planowane byłoby uruchomienie produkcji i ilu ludzi mogłoby liczyć na zatrudnienie?

Panie Ministrze! Liczę na podjęcie zdecydowanych kroków, zmierzających do szybkiego zakończenia tej trwającej już dwadzieścia siedem lat historii uruchamiania produkcji rur w Walcowni Rur "Jedność" w Siemianowicach Śląskich. Na taką decyzję czekają z utęsknieniem wszyscy mieszkańcy Siemianowic Śląskich.

* * *

Senator Czesław Żelichowski swoje oświadczenie skierował do minister finansów Zyty Gilowskiej, ministra transportu i budownictwa Jerzego Polaczka, ministra gospodarki Piotra Woźniaka oraz ministra pracy i polityki społecznej Krzysztofa Michałkiewicza:

Sprawa dotyczy rosnącego importu używanych samochodów, a co za tym idzie gwałtownego spadku sprzedaży nowych samochodów. W przyszłym roku 1/3 dilerów samochodowych może zamknąć  salony i ogłosić bankructwo. Branżę dobija malejąca sprzedaż aut i rosnący import używanych samochodów, który nie maleje.

Na rynku działa około tysiąca salonów samochodowych, a więc może ich upaść około trzystu. Winna jest rekordowo niska sprzedaż nowych samochodów. W październiku sprzedano zaledwie  piętnaście tysięcy osiemset samochodów, czyli o 8,3 % mniej niż przed miesiącem i 19,8 % mniej niż rok wcześniej. Tak słabego wyniku nie notowano od ponad dwunastu lat. Oznacza to, że średnia sprzedaż samochodów na jeden punkt dilerski wyniosła zaledwie piętnaście samochodów miesięcznie.

Jeżeli sytuacja nie zacznie się poprawiać, pogorszy się sytuacja na rynku pracy co najmniej dla tysiąca pięciuset osób zatrudnionych w salonach samochodowych i zasilą oni rzeszę bezrobotnych. Działania dilerów nie zwalniają polskiego rządu z odpowiedzialności. Należy przede wszystkim zastopować import używanych samochodów poprzez wprowadzenie podatku ekologicznego od sprowadzanego złomu. Polska jest teraz bowiem złomowiskiem Europy, po którym jeżdżą samochody, które nie trzymają już nie tylko ostrej normy Euro 4, która zacznie obowiązywać od bieżącego 2006 r., ale nawet normy Euro 1 czy Euro 2.

Na finalną cenę samochodu w salonie, oprócz marży dilera i generalnego importera, składają się podatki akcyza i VAT, które razem stanowią mniej więcej 30% wartości samochodu. Ministerstwo Finansów musi także skalkulować wpływy podatkowe ze sprzedaży nowych samochodów oraz samochodów importowanych.

W tej sytuacji bardzo proszę o objęcie nadzorem przedmiotowej sprawy.

* * *

Senator Jerzy Szmit wygłosił dwa oświadczenia:

Chciałbym złożyć oświadczenie skierowane do premiera Kazimierza Marcinkiewicza. Jest to moje pierwsze oświadczenie.

Otóż w wyniku przekształceń Telekomunikacji Polskiej powstała firma Emitel. Przedmiotem jej działalności jest między innymi rozsyłanie sygnału telewizyjnego i radiowego po Polsce. Ta firma jest monopolistą, jeżeli chodzi o świadczenie tych usług. Wszyscy nadawcy radiowi i telewizyjni są całkowicie zdani na te usługi i powstaje oczywiście sytuacja skrajnego monopolu, w której klienci, w tym również nadawcy publiczni, nie mają praktycznie wyboru i muszą płacić ceny dyktowane przez firmę Emitel.

Co więcej sprawą niezwykle istotną i groźną jest fakt, że firma, ponieważ jest własnością Telekomunikacji Polskiej, jest też de facto własnością France Telecom, firmy będącej z kolei własnością rządu francuskiego. A więc w tym strategicznym miejscu, w przesyłaniu sygnału telewizyjnego i radiowego, mamy taką oto sytuację, sytuację, podkreślam, monopolistyczną, że rozsyłanie sygnału jest uzależnione tak naprawdę od decyzji rządu francuskiego. Oczywiście nie zakładam tutaj żadnych złych intencji, ale to sytuacja, sama w sobie, bardzo chora. Tym bardziej że opłaty, które dyktuje firma Emitel za rozprowadzanie sygnału są bardzo wysokie, w tej chwili toczą się negocjacje między firmą a radiami publicznymi i są one bardzo trudne.

W związku z tym zwracam się do premiera o podjęcie stosownych działań, które doprowadzą do złamania tego monopolu i umożliwienia normalnej gry rynkowej na tym polu działalności gospodarczej.

Moje drugie oświadczenie jest skierowane do ministra finansów.

Od kilku lat Polacy mają możliwość przeznaczania 1% swojego podatku dochodowego, podatku PIT, na wskazany przez siebie cel. Według obecnie obowiązujących uregulowań obywatel sam musi wpłacić pod wskazany przez siebie adres tę część podatku, ten 1%, a dopiero później odzyskuje to od urzędu skarbowego.

Zwracam się do ministra finansów o rozważenie możliwości, aby to urzędy skarbowe przesyłały ten 1% podatków pod wskazany przez podatnika w deklaracji PIT adres, czyli numer konta.

Oświadczenia złożone do protokołu

Oświadczenie złożone przez senatora Marka Rockiego, skierowane do ministra edukacji i nauki Michała Seweryńskiego:

Z danych Mazowieckiego Kuratorium Oświaty na temat zeszłorocznej nowej matury w warszawskich liceach można wnioskować, że występuje istotne zróżnicowanie punktacji z poszczególnych przedmiotów zdawanych na poziomie rozszerzonym. Przykładowo przeciętny wynik z fizyki wynosi około 36 punktów, z historii 38 punktów, zaś z chemii około 53 punktów, a z geografii około 57 punktów.

Ponieważ zgodnie z Ustawą - Prawo o szkolnictwie wyższym wyniki matur są podstawą rekrutacji na studia, a wiele uczelni wskazało wymienione przedmioty jako alternatywne (geografia lub historia, chemia lub fizyka itp.), zwracam się do Pana Ministra z prośbą o zbadanie przyczyn tak istotnego zróżnicowania wyników sugerującego albo różny stopień trudności egzaminów z przedmiotów maturalnych, albo niejednorodność systemów oceniania stosowanych przez zespoły egzaminatorów. Wyniki rekrutacji na studia powinny zależeć nie od wyboru zdawanego na maturze przedmiotu, lecz od obiektywnej oceny przygotowania kandydatów. Z tego powodu rezultaty matur wykorzystywane w toku rekrutacji powinny być wystandaryzowane. Świadectwem tego, że możliwe jest wystandaryzowanie stopnia trudności i metod oceniania są wyniki matur zdawanych na poziomie podstawowym, gdzie średnie wynoszą od 60 do 69 punktów. Innym dowodem na możliwość wystandaryzowania ocen z różnych przedmiotów są doświadczenia uczelni wyższych, które z wymienionych alternatywnych przedmiotów przez kilkadziesiąt lat przeprowadzały egzaminy wstępne.

Marek Rocki

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Marka Rockiego, skierowane do ministra edukacji i nauki Michała Seweryńskiego:

Użyte w art. 94 ustawy - Prawo o szkolnictwie wyższym określenie "z budżetu państwa uczelnia publiczna otrzymuje dotację" powoduje, że konieczne będzie, po pierwsze, odrębne rozliczanie obowiązków dydaktycznych na studiach stacjonarnych (w ramach pensum wynikającego z art. 130 i finansowanego z dotacji) i na studiach niestacjonarnych (w ramach innych obowiązków, nie finansowanych z budżetu); po drugie, wskazywanie wydatków pokrytych z dotacji na "kształcenie" każdego ze studentów niepełnosprawnych (praktycznie nie jest to możliwe, chyba że wszyscy niepełnosprawni będą realizować jednakowy program studiów); po trzecie, prowadzenie odrębnych bibliotek dla studentów studiów stacjonarnych (dla nich książki kupowane będą z dotacji na kształcenie studentów stacjonarnych, grupa obsługujących ich bibliotekarzy wynagradzana będzie z tejże dotacji) i dla studentów studiów zaocznych (tu książki kupowane mają być ze środków pochodzących z opłat wnoszonych przez studentów i podobnie wynagrodzenia odrębnych bibliotekarzy opłacane będą z czesnego).

Tak więc zwracam się do Pana Ministra z apelem o zaproponowanie nowelizacji ustawy w takim zakresie, by uczelnie zachowały swą integralność w realizowaniu misji kształcenia i upowszechniania wiedzy, a do momentu zmian w ustawie o elastyczne interpretowanie treści art. 94.

Marek Rocki

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Ryszarda Góreckiego, skierowane do ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry:

W styczniu 2005 r. weszła w życie ustawa o zawodzie tłumacza przysięgłego. W art. 1 tej ustawy określa się warunki i tryb nabywania oraz utraty prawa wykonywania zawodu tłumacza przysięgłego, a także zasady wykonywania tego zawodu. Art. 33 ustawy odnosi się do osób, które uzyskały uprawnienia tłumacza przysięgłego na podstawie przepisów obowiązujących przed wejściem w życie ustawy. Ust. 1 przewidywał sześciomiesięczny termin na założenie wniosku o wpisanie na listę tłumaczy, to jest do 27 lipca 2005 r.

W związku z tym zapisem zwróciła się do mnie pani Joanna Arentewicz z miejscowości Słupy w województwie warmińsko-mazurskim, tłumacz przysięgły z języka niemieckiego. Pani Arentewicz znajduje się w grupie około dwóch i pół tysiąca tłumaczy przysięgłych, którzy nie zastosowali się do wymogów art. 33 i na mocy ustawy tracą dotychczasowe uprawnienia. Większość tych osób nie złożyła wymaganych dokumentów ze względu na nieświadomość zmian w prawie. Z uzyskanych informacji wynika, że tylko część sądów okręgowych poinformowała tłumaczy o dokonanych zmianach ustawowych.

Wielu tłumaczy stanęło przed groźbą utraty uprawnień, z których przez lata korzystali. Pragnę podkreślić, że jest to związane nie z brakiem kompetencji, a jedynie z zaniedbaniem formalnym. Dla osób, które nie złożyły dokumentów w wymaganym terminie, jedynym rozwiązaniem przewidzianym w obecnie obowiązujących przepisach prawa jest przystąpienie do egzaminu na tłumaczy przysięgłych. Wiąże się to jednak z koniecznością wydania około 800 zł z tytułu opłaty za egzamin i poniesieniem dalszych kosztów związanych z podróżą i pobytem w Warszawie, gdzie odbywają się egzaminy.

Uprzejmie proszę więc Pana Ministra o rozważenie możliwości wystąpienia z nowelizacją przepisów ustawy, w których określony zostałby nowy termin złożenia wniosków przez tłumaczy przysięgłych. Sądzę bowiem, że nie ma konieczności, aby osoby posiadające niezbędną wiedzę i praktykę w zawodzie musiały ponosić dodatkowe koszty i inne obciążenia ze względu na nieświadome zaniedbania ze swojej strony.

Z poważaniem

Ryszard Górecki
senator RP

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Mieczysława Szyszkę, skierowane do wiceprezesa Rady Ministrów, ministra spraw wewnętrznych i administracji Ludwika Dorna:

Szanowny Panie Premierze!

W związku z otrzymaniem prośby Starostwa Powiatowego w Kłodzku o pomoc w zapobieżeniu likwidacji Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej w Kudowie Zdroju proszę o rozważenie możliwości wstrzymania likwidacji JRG w Kudowie Zdroju.

Zmiana przepisów dotyczących służby strażaków powoduje, że komendant powiatowy Państwowej Straży Pożarnej w Kłodzku nie może uwzględnić w strukturze organizacyjnej Komendy Powiatowej w Kłodzku JRG PSP w Kudowie Zdroju i jest zmuszony do jej likwidacji. Decyzja ta wynika z faktu, że aktualny limit przyznanych etatów nie pozwala na zapewnienie w 2006 r. ciągłości służby w żadnej z czterech podległych Komendzie Powiatowej PSP w Kłodzku Jednostek Ratowniczo-Gaśniczych: w Bystrzycy Kłodzkiej, Nowej Rudzie, Kudowie Zdroju i Kłodzku, ze względu na konieczność wydania strażakom wolnych dni oraz urlopów wypoczynkowych, szczególnie zaległych za 2005 r.

Przy obecnych stanach osobowych udzielenie należnego wolnego strażakom pełniącym służbę w systemie zmianowym jest niemożliwe do zrealizowania przy zachowaniu ustawowych zapisów dotyczących czasu służby, przepisów bhp oraz minimalnych obsad zmian służbowych, jak również realizacji szkoleń poza jednostkami macierzystymi. W obecnej sytuacji tyko przesunięcie etatów z JRG w Kudowie Zdroju do pozostałych trzech jednostek pozwoliłoby na zrealizowanie postanowień ustawowych dotyczących pracy strażaków, ale jednocześnie spowodowałoby konieczność likwidacji JRG w Kudowie Zdroju, a tym samym znaczne osłabienie zabezpieczenia pasa przygranicznego i przejścia granicznego w Kudowie Zdroju - Słonem.

Likwidacja tej JRG spowoduje nie tylko osłabienie bezpieczeństwa terenu przygranicznego, ale także poważnie zagrozi bezpieczeństwu całego powiatu kłodzkiego, obejmującego najpopularniejsze w Polsce i Europie miejscowości uzdrowiskowe, siedem szpitali, międzynarodowe trasy tranzytowe transportu drogowego i kolejowego, dwa międzynarodowe przejścia graniczne (z których corocznie korzysta kilka milionów zmotoryzowanych), kilka nadleśnictw, jak również Park Narodowy Gór Stołowych, turystów, mieszkańców powiatu kłodzkiego oraz osoby czasowo przebywające, których jest w ciągu roku około trzydziestu, czterdziestu tysięcy. Wzmożony ruch turystyczny powoduje wzrost podejmowanych przez PSP interwencji kształtujących się corocznie na poziomie od dwóch tysięcy dwustu do dwóch tysięcy pięciuset zdarzeń. Należy również pamiętać, że obszar powiatu kłodzkiego stanowi bardzo trudny teren pod względem fizjograficznym, co szczególnie odzwierciedla się w bardzo dużym zagrożeniu powodziowym (wiosenne roztopy, letnie burze, jesienne ulewy i podtopienia) oraz innych zagrożeniach wynikających ze specyficznych warunków atmosferycznych (gwałtowne i bardzo silne wiatry, znaczne opady śniegu lub gradu, duże wahania temperatury).

W świetle przedstawionych faktów proszę jeszcze raz o utrzymanie stanu osobowego i organizacyjnego, a tym samym przyczynienie się do zapewnienia bezpieczeństwa na wysokim poziomie, co też jest celem pracy Pana Premiera.

Z wyrazami szacunku

senator RP
Mieczysław Szyszka

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Adama Massalskiego, skierowane do prezesa Zarządu Telewizji Polskiej SA Jana Dworaka:

Góry Świętokrzyskie, leżące w centralnej Polsce, posiadają doskonałe warunki do uprawiania turystyki narciarskiej i narciarstwa zjazdowego. Aktualnie w Górach Świętokrzyskich i w samych Kielcach znajduje się kilka sztucznie naśnieżanych stoków z orczykowymi wyciągami narciarskimi: Telegraf, Stadion, Krajno, Radostowa, Tumlin, Widełki, które wraz z towarzyszącymi im barami i parkingami zapewniają komfort dla użytkowników. Trasy zjazdowe mają długości od około 300 do 500 m i usytuowane są w przepięknych krajobrazowo okolicach. Wszystkie one leżą w odległości nie większej niż kilkanaście kilometrów od międzynarodowej trasy E7, nie występują więc problemy z dojazdem, korki itp.

Mimo iż niektóre z tych wyciągów funkcjonują od kilkunastu lat, w komunikatach narciarskich ogłaszanych w telewizji publicznej z niezrozumiałych względów nie są wymieniane. Informacje o warunkach śniegowych w Górach Świętokrzyskich i funkcjonowaniu tych wyciągów przyczyniłyby się do promocji województwa świętokrzyskiego i wpłynęłyby na jeszcze szersze rozpropagowanie narciarstwa w Polsce.

Adam Massalski

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Adama Bielę, skierowane do ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry:

Dziękując za bardzo satysfakcjonującą odpowiedź, datowaną dnia 9 grudnia 2005  r., na moje oświadczenie z dnia 15 listopada 2005 r. w związku z pobieraniem przez sądy opłat sądowych w sposób bezpodstawny, chcę stwierdzić, że interwencja ministerstwa w tej sprawie była skuteczna. Nie dochodzą już do mnie skargi, że jakieś sądy żądają opłaty sądowej od składających wnioski w związku z ustawą z dnia 7 lipca 2005 r. o zmianie niektórych ustaw dotyczących nabywania nieruchomości (DzU z 2005 r., nr 157, poz. 1315).

Niestety nie poprawił się przez to ogólny klimat w sądach w związku z realizacją tej ustawy. Znamienne jest to, że na podstawie takich samych wniosków złożonych na formularzach pobranych z internetu jedne sądy wszczynają procedurę, inne zaś wielokrotnie żądają uzupełnienia wniosku pod groźbą zwrotu pisma. Najczęściej mają miejsce wezwania do usunięcia braków formalnych pisma domagające się wskazania wartości przedmiotu sporu bez precyzowania według jakiego kryterium ma być ona wskazana.

Nie wiem, czy sąd musi się upierać przy żądaniach określania wartości przedmiotu sporu, gdy w podmiotowej kwestii nie o spór z kimkolwiek chodzi, lecz o rozstrzygnięcie przez sąd, czy najemcy byłego mieszkania zakładowego dano prawo nabycia tego mieszkania w sposób określony przepisami art. 4 wyżej wymienionej ustawy i czy w związku z tym naruszano, czy też nie, interes prawny najemcy. Oczywiście chodzi o ustalenie przez sąd, czy fakt ten miał miejsce przed zbyciem tego mieszkania osobom trzecim przez przedsiębiorstwo państwowe, państwową osobę prawną, państwową jednostkę organizacyjną lub spółkę handlową przed dniem, kiedy przestała już być spółką, gdzie Skarb Państwa był podmiotem dominującym. Do sytuacji, kiedy mieszkanie było własnością spółki handlowej, w której Skarb Państwa był podmiotem dominującym, a po 8 lutego 2001 r., to jest po wejściu w życie ustawy z dnia 15 grudnia 2000 r. o zasadach zbywania mieszkań, spółka ta pomimo tego nie dała prawa pierwszeństwa nabycia mieszkania jego najemcy i zbyła go osobie trzeciej, mają zastosowanie przepisy art. 5 ustawy z dnia 7 lipca 2005.

Tymczasem z dostępnych mi relacji wynika, iż sądy niejednokrotnie rozstrzygają w odniesieniu do art. 4, czy w spółce, która była właścicielem mieszkania zakładowego, Skarb Państwa był podmiotem dominującym. Taka sytuacja miała miejsce między innymi w Sądzie Rejonowym w Tarnowskich Górach i dotyczyła wniosków następujących osób: Szymańskiego Mirosława, sygn. akt IC619/05, Soińskiej Marii, sygn. akt IC545/05, Wróblewskiego Józefa, sygn. akt IC639/05. Sądy w Tarnowskich Górach, Wrocławiu, Krakowie zamiast wydawać orzeczenia na mocy art. 4 wymienionej ustawy, czy dano wnioskodawcy pierwszeństwo w nabyciu mieszkania, rozpoczynają procedurę typową dla postępowania procesowego, często zarządzają oddalenie wniosku jako bezzasadnego i zarządzają koszty zastępstwa procesowego według ustalonych norm w typowych procedurach. Kwoty te przekraczają 3000 zł. Często orzeczenia podejmowane w tym trybie uprawomocniają się, gdyż starsi wiekiem wnioskodawcy nie są w stanie podołać postępowaniom proceduralnym trybu procesowego.

Tego rodzaju postępowania sądów są jakimś nieporozumieniem. Cały kontekst art. 4 ustawy jest tak skonstruowany, iż ma on dawać możliwość rozstrzygania przedmiotowej kwestii, to jest prawa pierwszeństwa nabycia oraz naruszenia interesu prawnego najemcy w sposób łatwy proceduralnie i bezkosztowy. Nie jest do tego potrzebna typowa procedura procesowa.

W toku postępowania legislacyjnego przekonywano mnie, że nie trzeba dodawać żadnych uściśleń w przepisach, żeby sąd rozstrzygał przedmiotową kwestię w trybie nieprocesowym. Jako senator reprezentujący Senat, będący inicjatorem tej ustawy, słyszałem w tej sprawie stosowne zapewnienia ze strony prawników reprezentujących zarówno ministerstwa zainteresowane tą ustawą, jak i Biuro Legislacyjne Sejmu. Tak samo było również w toku prac nad tą ustawą w Senacie. Jestem więc zaskoczony sposobem traktowania tej ustawy przez sądy, które, po pierwsze, oddalają złożone przez najemców mieszkań wnioski na mocy art. 4 ustawy, a po drugie, zasądzają koszty zastępstwa procesowego według zasad typowych dla procedury postępowania procesowego, co jest jakimś koszmarnym nieporozumieniem.

W moim przekonaniu niektóre sądy w ogóle nie wniknęły dogłębnie w przepisy art. 4. Ten artykuł przecież mówi tylko o tym, żeby rozstrzygnąć, czy został naruszony interes prawny najemcy mieszkania i czy dano mu pierwszeństwo jego nabycia, zanim przedsiębiorstwo państwowe, czy spółka Skarbu państwa (nim przestała być spółką, w której Skarb Państwa był podmiotem dominującym) zbyła to mieszkanie osobie trzeciej. Tego oczekujemy od sądów.

Bardzo proszę Pana Ministra o stosowną pomoc w tej sytuacji. Chodzi też o to, żeby sądy stworzyły bardziej przyjazną atmosferę dla realizacji ustawy o sprzedanych wraz z najemcami mieszkań zakładowych. Są to ludzie starsi i bardzo pokrzywdzeni przez "zawirowania", nierzadko korupcyjne, transformacji ustrojowej.

Ustawodawca uznał, że polskie sądy pomogą odwrócić stosunkowo szybko i sprawnie tę haniebną kartę polskiej prywatyzacji: zbywanie mieszkań zakładowych wraz z najemcami tych mieszkań, którym nie dano żadnej szansy ich nabycia w sposób godny i zgodny z zasadami Konstytucji RP.

Oczekuję, że Pan Minister zmieni klimat związany z realizacją tej ustawy i pomoże w jej urzeczywistnieniu.

Z wyrazami uznania

Adam Biela

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Adama Bielę, skierowane do ministra sprawiedliwości, prokuratora generalnego RP Zbigniewa Ziobry:

Państwo Jadwiga i Stanisław Pejta, zamieszkali w Lublinie przy ulicy Kalinowszczyzna 8/35, starają się bezskutecznie, jak do tej pory, o ustalenie nieznanych im okoliczności oraz powodów takiej sytuacji, że pani Jadwiga Pejta przestała figurować w księdze wieczystej jako współwłaścicielka nieruchomości położonej w Jarosławiu, obręb nr 5 o obszarze 0,0402 ha.

Z zaświadczenia wydanego przez Sąd Rejonowy w Jarosławiu z dnia 20 października 2005 r. (L. dz. odp. 2864/05) wynika, że pani Jadwiga Pejta figurowała w księdze wieczystej KW nr 1545 jako współwłaścicielka nieruchomości, którą nabyła w spadku po Władysławie Zacharzewskim na podstawie postanowienia Sądu Rejonowego w Lubaczowie z dnia 11 kwietnia 1994 r. (sygn. akt II NS 1262/92). Również z odpowiedzi na moje pismo w przedmiotowej sprawie ze Starostwa Powiatowego w Jarosławiu (sygn. GK I 7430/206/2005) wynika, że pani Jadwiga Pejta została wpisana w księdze wieczystej nr 1545 jako współwłaścicielka wymienionej nieruchomości w 3/24 części na podstawie wniosku z dnia 21 lutego 1995 r., postanowienia Sądu Powiatowego w Lubaczowie z dnia 14 października 1969 r. w przedmiocie stwierdzenia nabycia spadku po Władysławie Zacharzewskim oraz postanowienia Sądu Rejonowego w Lubaczowie z dnia 11 kwietnia 1994 r. (sygn. akt II NS 1262/92) w przedmiocie nabycia spadku po swojej siostrze Zofii Zacharzewskiej.

Jednak zmiany przedmiotowe, jak stwierdzono w odpowiedzi na moje pismo, wynikające z powyższych postanowień nie zostały wprowadzone do operatu ewidencyjnego z powodu nieposiadania przez tamtejszy organ stosownych dokumentów. Zagadkowe jest to, dlaczego stosowne dokumenty nie znalazły się w przepisanym prawem obiegu i nie znalazły odzwierciedlenia w operacie ewidencji gruntów miasta Jarosławia.

Jeszcze większą zagadką jest fakt, iż z nieznanych pani Jadwidze Pejcie powodów jej nazwisko przestało figurować w księdze wieczystej nr 1545, gdzie było tylko do 2001 r. Próby ustalenia, z jakich powodów się to stało, że przestała być współwłaścicielem przedmiotowej nieruchomości gruntowej, spełzły na niczym. W państwie szanującym porządek prawny oraz prawo własności nie może przecież ujść bezkarnie pozbawianie obywatela tego prawa bez wyraźnej przyczyny usankcjonowanej prawnie.

Ze względu na bezprecedensowy charakter tej sytuacji bardzo proszę Pana Ministra o skuteczną pomoc w wyjaśnieniu powstałej zagadki własnościowej oraz ewentualne wszczęcie postępowania zmierzającego do ukarania winnych zaistnienia powstałej sytuacji. Pomocną dokumentację w tej sprawie posiada pan Stanisław Pejta - mąż pani Jadwigi Pejty.

Z wyrazami szacunku

Adam Biela

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Mariusza Witczaka, skierowane do ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry:

Szanowny Panie Ministrze!

Mieszkańcy powiatu pleszewskiego, popierani w swoich staraniach przez władze samorządowe miasta i gminy Pleszew, zabiegają od dawna o utworzenie wydziału pracy w pleszewskim sądzie rejonowym.

Trwające ponad trzynaście lat zabiegi o utworzenie Sądu Rejonowego w Pleszewie zaowocowały jego powstaniem w dniu 1 lipca 2001 r. Ponadpięcioletnie funkcjonowanie tej instytucji w Pleszewie potwierdziło niezaprzeczalnie potrzebę utworzenia w jej ramach wydziału pracy.

Potrzebę tę potwierdzają również informacje Stowarzyszenia na rzecz Rozwoju Społeczności Ziemi Pleszewskiej "Forum Młodych" - realizującego program Fundacji imienia Stefana Batorego "Występowanie przed sądami w celu ochrony praw osób ubogich" - z których wynika, że dla wielu mieszkańców gminy Pleszew odległość do Sądu Pracy w Jarocinie stanowi istotną przeszkodę w tym, aby dochodzić swoich praw przed sądem.

Mając na uwadze treść art. 12 ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. - Prawo o ustroju sądów powszechnych, zgodnie z którym w skład sądu rejonowego wchodzi również wydział pracy, w pełni popieram inicjatywę mieszkańców Pleszewa. Zwracam się zatem do Pana Ministra z prośbą o podjęcie działań w celu utworzenia w Sądzie Rejonowym w Pleszewie wydziału pracy.

W związku z tym proszę o podanie mi informacji na temat możliwości oraz terminów podjęcia tych działań.

Z poważaniem

Mariusz Witczak
senator RP

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Mariusza Witczaka, skierowane do ministra edukacji i nauki Michała Seweryńskiego:

Szanowny Panie Ministrze!

Zwracam się do Pana Ministra z prośbą o informację w odniesieniu do "kaliskiego szkolnictwa wyższego", a dotyczącą możliwości utworzenia publicznej uczelni akademickiej o statusie uniwersyteckim.

Kalisz posiada obecnie ogromny potencjał kadry naukowo-dydaktycznej oraz stale rozwijającą się infrastrukturę dydaktyczną, składającą się z pawilonów dydaktycznych, pracowni naukowych, laboratoriów, domów studenckich, bibliotek, sal sportowych i obiektów rekreacyjnych.

W 1999 r. została powołana Wyższa Szkoła Zawodowa w Kaliszu, która kształci na poziomie licencjackim i inżynierskim w czterech instytutach: Instytucie Zarządzania, Instytucie Politechnicznym, Instytucie Położnictwa i Pielęgniarstwa oraz Instytucie Fizjoterapii i Ratownictwa Medycznego. Studia prowadzone są na sześciu kierunkach i jedenastu specjalnościach. Proces kształcenia drugiego stopnia, to jest pozwalający na uzyskanie tytułu magistra, może odbywać się na innych uczelniach akademickich. Istniejący także w Kaliszu zamiejscowy Wydział Pedagogiczno-Artystyczny Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu tworzy osiem zakładów, których profil kształcenia nie odpowiada jednak w pełni potrzebom i oczekiwaniom studiujących. Swoje jednostki organizacyjne w Kaliszu, prowadzące różne kierunki studiów, posiadają także inne uczelnie publiczne i niepubliczne.

Kaliski ośrodek szkół wyższych ma już znaczące tradycje w zakresie kształcenia młodego pokolenia dwustutysięcznej aglomeracji kalisko-ostrowskiej oraz całego regionu południowej Wielkopolski. Szacuje się, iż niebawem liczba studiujących przekroczy tu dziesięć tysięcy osób.

Moją szczególną troską jest dalszy rozwój szkolnictwa wyższego w tym regionie, a w szczególności utworzenie jednego silnego ośrodka akademickiego na bazie między innymi PWSZ w Kaliszu oraz kaliskiego wydziału UAM w Poznaniu, ośrodka, który mógłby prowadzić studia pierwszego i drugiego stopnia.

Będąc od lat zaangażowany w tworzenie i zmiany "kaliskiego szkolnictwa wyższego", pragnę zapytać, jakie Pan Minister widzi możliwości dalszych działań w zakresie jego wzmocnienia oraz docelowo powołania szkoły wyższej o statusie uniwersyteckim na bazie już istniejącego potencjału.

Z poważaniem

Mariusz Witczak
senator RP

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Mariusza Witczaka, skierowane do ministra transportu i budownictwa Jerzego Polaczka:

Szanowny Panie Ministrze!

Z zadowoleniem przyjąłem fakt, iż w przedstawionym przez pana premiera Kazimierza Marcinkiewicza rządowym programie budowy autostrad i dróg w latach 2006-2013 założono budowę drogi ekspresowej S5 łączącej Poznań, Leszno i Wrocław.

Poprawę jakości połączenia drogowego pomiędzy tymi intensywnie rozwijającymi się miastami uważam za kwestię priorytetową, tym bardziej że połączenie to stanowi jeden z najważniejszych szlaków transportowych Wielkopolski, a obecne rozwiązania komunikacyjne nie odpowiadają rosnącym potrzebom regionu. Ponadto o realizację tej inwestycji od wielu lat zabiegają władze samorządowe miast i gmin, przez tereny których przebiega droga S5.

Mając na uwadze ogromne znaczenie tej inwestycji, zwłaszcza dla Wielkopolski i Dolnego Śląska, będę podejmował wszelkie możliwe działania w celu realizacji tego projektu.

Dlatego też zwracam się do Pana z prośbą o przedstawienie wyczerpującej informacji na temat planów budowy drogi ekspresowej S5 łączącej Poznań, Leszno i Wrocław.

Z poważaniem

Mariusz Witczak
senator RP

* * *

Oświadczenie złożone przez senator Krystynę Bochenek, skierowane do ministra zdrowia Zbigniewa Religi:

Szanowny Panie Ministrze!

Środowisko polskich hematologów zwróciło się do mnie w sprawie zmian w katalogu świadczeń, który obowiązuje w 2006 r., informując, że są one bardzo niekorzystne dla chorych na ostre białaczki.

Dowiedziałam się, że "(...)w czasie ubiegłych lat we współpracy Polskiego Towarzystwa Hematologów i Transfuzjologów, polskiej grupy białaczkowej PALG (zarejestrowanej jako towarzystwo), Instytutu Hematologii i Transfuzjologii, konsultantów krajowych i wojewódzkich oraz kierowników klinik i oddziałów opracowane zostały zasady i zalecenia dotyczące leczenia białaczek. Zostały one opublikowane w «Standardach w hematologii» (Volumed, 2001, red. W. W. Jędrzejczak i M. Podolak-Dawidziak) oraz w podręcznikach. W ślad za tym, w oparciu o długotrwałe dyskusje, jak również poparte publikacjami kalkulacje kosztów, ustalono z NFZ warunki, które zapewniały minimalne wymogi współczesnego leczenia białaczek. Obecne zmiany są zaskakujące i niezgodne z wymogami. Limit dwóch tysięcy punktów został ograniczony dla pacjentów z nowo rozpoznaną białaczką. Budzi to następujące zastrzeżenia:

1. Około 20% chorych wymaga w celu osiągnięcia całkowitej remisji reindukcji. Jest ona przeprowadzana z użyciem leków w wyższych dawkach i zestawów drugiej linii. Dotyczy chorych z opornością i mających liczne powikłania, które są nieuchronne. Infekcje i skaza krwotoczna wymagają kosztownego leczenia i zapewnienia chorym pobytu w separatkach o podwyższonym standardzie czystości. Tymczasem ta grupa ciężko chorych jest wyłączona z poprzednio wywalczonego finansowania.

2. Po uzyskaniu całkowitej remisji chorzy na ostre białaczki muszą otrzymać leczenie konsolidujące oparte na zastosowaniu bardzo wysokich dawek leków (arabinozy cytozyny, metotreksat itp.), ponadto wielokrotnego podawania leków do kanału mózgowo-rdzeniowego, napromieniania czaszki. Światowe standardy przewidują trzy takie leczenia. Polski program ogranicza liczbę leczeń do dwóch z nieco wyższą intensywnością. W fazie konsolidacji standard pomieszczeń i leczenie suportywne - antybiotyki, leki przeciwwirusowe i przeciwgrzybicze, muszą być podobne do fazy indukcji. W przeciwnym razie grożą śmiertelnie powikłania, które w fazie konsolidacji stanowią konieczne zagrożenie, które skompensowane jest udowodnioną korzyścią w postaci wydłużenia czasu życia i wzrostu wyleczalności. Nowe regulacje uniemożliwią dobre leczenie konsolidujące, co spowoduje bardziej paliatywne postępowanie odbierające szansę wyleczenia.

3. Nowe regulacje odbierają również możliwość optymalnego leczenia reindukującego remisję u chorych z nawrotem choroby. Uniemożliwienie pokrycia kosztów reindukcji jest równoznaczne z odebraniem tym chorym szansy na ratunek. Pacjenci z nawrotem powinni mieć wykonane podobne badania jak przy rozpoznaniu, gdyż choroba ulega często mutacjom i to musi być sprawdzone dla uniknięcia zastosowania nieskutecznego leczenia. Samo leczenie jest z reguły jeszcze bardziej złożone i połączone z liczniejszymi powikłaniami niż pierwsze leczenie indukujące remisję. Odebranie tym chorym refundacji kosztów leczenia, takiego jak w przypadku chorych de novo, jest zupełnie niezrozumiałe i musi zostać skorygowane przez powrót do uregulowań takich jak w 2005 r.

W zapisach są jeszcze inne nieoptymalne wyceny, niezgodne z faktami. Refundacja 1 g immunoglobulin ustalona jest na przykład na poziomie dwunastu punktów, co być może wystarczałoby przy produkcie z polskiego osocza. Niestety, ten preparat znikł z aptek mimo naszych wielokrotnych protestów i teraz dostępne są znacznie droższe preparaty amerykańskie lub zachodnioeuropejskie.

W wyniku wieloletnich starań podnieśliśmy w naszym kraju poziom leczenia białaczek. Wymaga to współpracy wielu pracowników służby zdrowia, dając u coraz większej liczby chorych wyleczenie. Staramy się przy tym o leczenie efektywne, ale możliwie jak najtańsze. Przykładem może być nasz polski program DAC, który ma uznanie międzynarodowe ("Leukemia" 18, 2004, 989-997) i inne ("Leukemia and Lymphoma" 43, 2002, 315-325)."

Hematolodzy proszą w imieniu osób bardzo ciężko chorych na białaczkę o rewizję zmian w katalogu świadczeń, to znaczy o powrót do poprzedniej wersji umożliwiającej refundację wartości dwóch tysięcy punktów dla fazy leczenia indukującego remisję, reindukcji i konsolidacji u chorych z ostrymi białaczkami. Postępowanie u tych chorych musi być bardzo szybkie. Niedopuszczalne jest negocjowanie indywidualnych zezwoleń na leczenia, bo powikłania krwotoczne i ciężkie układowe infekcje odbierają chorym życie w bardzo krótkim czasie.

Jak wiem, konsultant krajowy, profesor W. W. Jędrzejczak, zwracał się już w tej sprawie do Prezesa NFZ. Ze względu na wagę problemu uprzejmie proszę Pana Ministra o podjęcie możliwe szybkich działań, które spowodują uwzględnienie stanowiska polskich hematologów w katalogu świadczeń na 2006 rok.

Z wyrazami szacunku

Krystyna Bochenek


Diariusz Senatu RP: spis treści, poprzedni fragment, następny fragment