Diariusz Senatu RP: spis treści, poprzedni fragment, następna część dokumentu


Oświadczenie złożone przez senatora Adama Bielę, skierowane do ministra sprawiedliwości, prokuratora generalnego RP Zbigniewa Ziobry:

Szanowny Panie Prokuratorze!

Bardzo dziękuję za wyczerpującą odpowiedź na moje oświadczenie złożone na szóstym posiedzeniu Senatu w dniu 16 lutego 2006 r. Jestem szczególnie wdzięczny za szczegółowe przeanalizowanie akt dotyczących postępowań w sprawie działalności Leżajskiej Spółdzielni Mieszkaniowej. Po ukazaniu się w Internecie odpowiedzi ministerstwa na moje oświadczenie otrzymałem drogą e-mailową reakcję współuczestnika oraz świadka opisywanych postępowań, pana Jerzego Macha z Leżajska. Z przedstawionych w tym e-mailu argumentów tchnie głęboki dramat opisywanej sytuacji, zakończonej zgonem człowieka, który nie wytrzymał już matactw swojej spółdzielni. Ze względu na wagę sytuacji do swego obecnego oświadczenia załączam w całości otrzymany list e-mailowy, prosząc usilnie o przeanalizowanie jego treści w kontekście uzyskania nowych argumentów w przedmiotowej sprawie. Szczególnej uwadze polecam punkty trzeci i czwarty przedstawione w tym liście.

Z wyrazami szacunku
Adam Biela

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Andrzeja Owczarka, skierowane do ministra transportu i budownictwa Jerzego Polaczka:

Szanowny Panie Ministrze!

Zwracam się z prośbą o wyjaśnienia dotyczące kolizji przepisu art. 72 ust. 1 pkt 8 ustawy z dnia 20 czerwca 1997 r. Prawo o ruchu drogowym, DzU z 2005 r. nr 108 poz. 908, z przepisem art. 105 ust. 1 ustawy z dnia 11 marca 2004 o podatku od towarów i usług, DzU nr 54 poz. 535. Obowiązujące ustawy uniemożliwiają, według przeprowadzonego postępowania odwoławczego i skargowego, rejestrację pojazdów nabytych w krajach UE niewymienionych w załączniku nr 1 do ustawy o podatku od towarów i usług - są to ciągniki rolnicze, naczepy, przyczepy, motorowery, które nie są traktowane jako środki transportu - z tego powodu, że organy podatkowe odmawiają wydania zaświadczenia.

Wyjaśnienie ministra finansów - zdaniem organu rejestrującego pojazdy - że wymóg przepisu art. 72 ust. 1 pkt 8 ustawy z dnia 20 czerwca 1997 r. Prawo o ruchu drogowym nie dotyczy pojazdów niewymienionych w ustawie o podatku od towarów i usług jest błędne, czego dowodem jest decyzja SKO w Sieradzu i wyrok wydany przez Wojewódzki Sąd Administracyjny w Łodzi. Należałoby definitywnie rozważyć możliwość wprowadzania zmiany w przepisach ustaw, aby w przyszłości nie dochodziło do ograniczeń zarejestrowania w wydziale komunikacji pojazdów typu naczepy, przyczepy itd. ze względu na brak możliwości otrzymania zaświadczenia z urzędu skarbowego.

Drugim równie ważnym problemem jest brak sankcji za niewykonanie obowiązku przeprowadzenia badania psychologicznego wynikającego z przepisu art. 124 ust. 1 pkt 2 ustawy - Prawo o ruchu drogowym, DzU z 2005 r. nr 108 poz. 908 ze zmianami, przepisu, który dotyczy kierujących pojazdem silnikowym skierowanych w drodze decyzji przez organ kontroli ruchu drogowego, jeżeli kierowali pojazdem w stanie nietrzeźwości lub po użyciu środka działającego podobnie do alkoholu czy też przekroczyli liczbę dwudziestu czterech punktów za naruszenie przepisów ruchu drogowego.

Obowiązujące przepisy należałoby zdyscyplinować tak, by poprawić bezpieczeństwo ruchu drogowego. Należy wprowadzić skuteczny system kar za przestępstwa i wykroczenia związane z prowadzeniem pojazdów po spożyciu alkoholu, a przede wszystkim skutecznie je egzekwować. Skala problemu w powiecie zamieszkanym przez pięćdziesiąt tysięcy obywateli to kilkaset spraw rocznie.

Wspomniane problemy, pomimo wielokrotnych zmian wymienionych ustaw, nie zostały wyeliminowane, co w dalszym ciągu powoduje społeczne niezadowolenie z takich uregulowań oraz naruszenie zasad praworządności i pogłębiania zaufania do organów państwa.

Andrzej Owczarek

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Janusza Kubiaka, skierowane do wiceprezes Rady Ministrów, minister finansów Zyty Gilowskiej:

Szanowna Pani Minister!

W ostatnim czasie zarząd powiatu wolsztyńskiego otrzymał od lokalnych eksporterów wiele niepokojących sygnałów dotyczących niestabilnej polityki kursowej oraz niekorzystnego wpływu utrzymywania się niskiego kursu euro na działalność przedsiębiorstw eksportujących, a w dalszej kolejności również na otoczenie, w którym działają.

Z niepokojem obserwujemy stałą tendencję do umacniania się polskiej złotówki, tendencję, która ma ogromny - niestety, negatywny - wpływ na sytuację wielu polskich firm eksportujących. W roku 2005 kurs euro cały czas malał. Wielu eksporterów miało jednak nadzieję, że jest to przejściowe i nie spadnie on poniżej 4 zł. W większości przypadków była to granica opłacalności produkcji i eksportu wyrobów. W poprzednim okresie za 1 euro można było dostać 4 zł 40 gr, a obecnie - 3 zł 80 gr. Różnica to około 60 gr, to jest 13,64%. O tyle też procent spadły dochody firm. Od pięciu lat sytuacja eksporterów staje się dramatyczna, szczególnie obecnie, kiedy kurs euro jest niższy.

Obecnie są zmuszeni do kontynuowania produkcji i eksportu, ponieważ za niewywiązanie się z umów eksportowych obciążeni są dużymi karami umownymi. Eksporterzy mają długoterminowe umowy oparte na kalkulacjach i negocjacjach cenowych korzystnych w momencie podpisania zarówno dla nich, jak i dla ich klientów. W umowach tych uwzględniono możliwość wahań kursu złotówki w granicach rozsądnej polityki kursowej umożliwiającej konkurowanie na rynkach europejskich. Granice opłacalności w wielu przedsiębiorstwach zaczynają się zacieśniać, a podjęte działania skierowane są na przetrwanie, a nie dalszy rozwój i poszerzenie rynku. Dochodzi do absurdalnej sytuacji, w której polscy producenci ilościowo eksportują więcej produktów, a odnotowują regres, jeśli chodzi o walutę polską.

Partnerzy zagraniczni doskonale zorientowani są w polskich realiach gospodarczych, znają koszty surowców, produkcji, energii itd. I w takich warunkach polscy kontrahenci zmuszeni są stosować minimalne ceny. Przy realnym kursie euro jest to dla firm opłacalne, przy spadku zaś wywołane przewartościowanie PLN powoduje straty. Wielu eksporterów uważa, że zbyt duży wpływ na kurs walut ma polityka i że jest on sztuczny. Stabilny kurs euro umożliwiłby realne planowanie i opracowanie strategii rozwoju firm.

Ze względu na obecnie niestabilną politykę państwa wobec firm - znaczne zmiany kursu walut, zła polityka fiskalna, wysokie koszty ubezpieczeń społecznych - firmy borykają się tylko z kłopotami, liczą, czy wystarczy im na podatki i ZUS, a nie inwestują w rozwój, nie tworzą miejsc pracy, nie widzą swojej przyszłości. Na taką sytuację najszybciej reaguje wykształcona młodzież, która z naszego kraju nagminnie wyjeżdża do pracy za granicę.

W związku z tym zwracam się do Pani Minister o wpłynięcie na zmianę polityki kursowej i podjęcie wszelkich możliwych działań zmierzających do podniesienia kursu euro.

Z poważaniem
Janusz Kubiak
senator RP

* * *

Oświadczenie złożone przez senator Janinę Fetlińską, skierowane do ministra edukacji i nauki Michała Seweryńskiego:

W latach 2004-2005 na zlecenie Ministerstwa Edukacji Narodowej i Sportu Instytut Spraw Publicznych podjął prace nad przygotowaniem nowej podstawy programowej kształcenia ogólnego w szkołach wszystkich typów. Obecnie instytut ten opublikował drugi, poprawiony w wyniku dyskusji społecznej projekt tej podstawy. Zgodnie z założeniami decyzję o jej wprowadzeniu ma podjąć w bieżącym roku minister edukacji i nauki.

W stosunku do obowiązującego obecnie dokumentu (rozporządzenie ministra edukacji narodowej i sportu z dnia 26 lutego 2002 r. w sprawie podstawy programowej wychowania przedszkolnego oraz kształcenia ogólnego w poszczególnych typach szkół - DzU 2002 nr 51 poz. 458) autorzy projektu nie uwzględnili ścieżek edukacyjnych, w tym edukacji zdrowotnej i edukacji ekologicznej. Edukacja zdrowotna, jako obowiązkowy element kształcenia ogólnego, po raz pierwszy w historii szkolnictwa w Polsce została wprowadzona do podstaw programowych w 1997 r. Utrzymano ją w reformie programowej systemu edukacji w 1999 r. - i modyfikowano w latach 2001 i 2002 - co było sukcesem i szansą dla zdrowia społeczeństwa polskiego.

Zdrowie jest wartością dla człowieka i zasobem dla społeczeństwa. Celem edukacji zdrowotnej jest umożliwianie ludziom nabywania kompetencji do ochrony, utrzymania i doskonalenia nie tylko własnego zdrowia, ale także innych ludzi. Powinna ona obejmować wszystkie wymiary zdrowia: fizyczny, psychiczny, społeczny i duchowy. Istotą współczesnej edukacji zdrowotnej jest nie tyle przekazywanie wiedzy, ile przede wszystkim kształtowanie właściwych postaw oraz umiejętności życiowych (osobistych i społecznych), umożliwiających dokonywanie wyborów sprzyjających zdrowiu oraz podejmowanie działań na rzecz zdrowia własnego i innych ludzi oraz tworzenia zdrowego środowiska. Potrzeba intensyfikacji edukacji zdrowotnej wynika z wciąż niekorzystnych w Polsce, w porównaniu do rozwiniętych krajów Europy, wskaźników zdrowia ludności, w tym dzieci i młodzieży.

Edukacja zdrowotna jest prawem każdego dziecka. Jest ona niezbędna:

- dla pozytywnego przystosowywania się do zmian (zadań) rozwojowych i wyzwań codziennego życia oraz budowania zasobów dla zdrowia w dzieciństwie i młodości oraz w dalszych latach życia;

- dla zapobiegania zaburzeniom oraz zachowaniom ryzykownym dla zdrowia i rozwoju; edukacja zdrowotna stanowi fundament szkolnego programu profilaktyki;

- dla przygotowania (wzmacniania) młodych ludzi do życia w gwałtownie zmieniającym się świecie, w którym istnieje wiele starych i nowych zagrożeń dla zdrowia.

Edukacja zdrowotna w szkole nie może sprowadzać się do zagadnień z zakresu anatomii, fizjologii człowieka oraz chorób i ich zapobiegania, włączonych do różnych przedmiotów. Takie rozwiązanie uniemożliwi uświadomienie młodym ludziom, że zdrowie dotyczy nie tylko jednostki, lecz ma zasadnicze znaczenie dla rozwoju społecznego. Trudno wyobrazić sobie społeczeństwo obywatelskie nieposiadające świadomości i umiejętności działania na rzecz zdrowia jako zasobu społecznego. W tym kontekście założenie, że edukację zdrowotną realizować będzie nauczyciel biologii i wychowania fizycznego, należy uznać za tradycyjne, biomedyczne podejście. Jest ono niezgodne  z zaleceniami Światowej Organizacji Zdrowia i innych organizacji międzynarodowych (UNICEF, UNFPA), a także z rozwiązaniami przyjętymi w Unii Europejskiej oraz europejskiej Sieci Szkół Promujących Zdrowie (utworzonej przez WHO, Radę Europy i Komisję Europejską). Polska od 1992 r. jest bardzo aktywnym jej członkiem.

Edukacja zdrowotna w szkole jest to proces zaplanowanych, skoordynowanych działań, powiązanych z polityką szkoły i jej programem wychowawczym oraz programem profilaktyki. Wymaga to koordynacji i udziału w jej realizacji wszystkich nauczycieli i innych pracowników szkoły oraz rodziców. Program edukacji zdrowotnej w szkole obok aspektów biomedycznych powinien uwzględniać inne istotne z punktu widzenia uwarunkowań zdrowia aspekty: psychospołeczne, behawioralne i środowiskowe (czynniki społeczne, ekonomiczne, kulturowe, ekologiczne, polityczne). W realizacji programu niezbędne jest stosowanie metod aktywizujących i interaktywnych sprzyjających skutecznemu uczeniu się.

Przedłożone argumenty wskazują na potrzebę utrzymania obowiązku realizacji w szkole edukacji zdrowotnej jako wyodrębnionego zadania. W przypadku, gdy utrzymana zostanie propozycja likwidacji ścieżek edukacyjnych, istnieje konieczność wyodrębnienia nowego przedmiotu. W wielu krajach Europy (między innymi w Anglii, Finlandii, Irlandii, Walii) wprowadzany jest obecnie odrębny przedmiot zamiast dotychczasowych programów "międzyprzedmiotowych" edukacji zdrowotnej. Najkorzystniej byłoby, aby nowy przedmiot łączył treści dotychczasowych ścieżek edukacyjnych: "edukacja prozdrowotna", "edukacja ekologiczna" i "wychowanie do życia w rodzinie". Proponuję roboczą nazwę tego przedmiotu: "zdrowie - rodzina - środowisko".

Wprowadzenie tego integrującego przedmiotu nie zwalnia innych nauczycieli z uwzględniania w programach swoich przedmiotów treści dotyczących szeroko rozumianego zdrowia oraz oddziaływań wychowawczych w tym zakresie. Przyjęcie tego rozwiązania umożliwi uruchomienie kształcenia nauczycieli tego przedmiotu - profesjonalnej kadry, przygotowanej także do koordynacji szkolnego programu profilaktyki oraz innych działań na rzecz zdrowia w szkole i współdziałającej z nauczycielami innych przedmiotów, pielęgniarką szkolną oraz organizacjami i specjalistami w społeczności lokalnej. Wiele szkół wyższych posiada obecnie kadrę nauczycieli akademickich przygotowaną do kształcenia nauczycieli w tym zakresie.

Szanowny Panie Ministrze! Zwracam się z ogromną prośbą, aby powyższą sprawą zajął się Narodowy Instytut Wychowania. Promocja zdrowia mogłaby się stać jedną z mocnych stron działalności tego instytutu i przyczynić się do podnoszenia stanu zdrowia naszej młodzieży.

Z wyrazami szacunku
Janina Fetlińska

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Ryszarda Góreckiego, skierowane do ministra kultury i dziedzictwa narodowego Kazimierza Ujazdowskiego:

Szanowny Panie Ministrze!

Uprzejmie proszę o wprowadzenie dodatkowego zapisu do rozporządzenia ministra kultury z dnia 6 lutego 2002 r. w sprawie kwalifikacji wymaganych od nauczycieli szkół artystycznych i placówek kształcenia artystycznego (DzU nr 14 z 2002 r. poz. 135). Zapis ten umożliwiłby absolwentom kierunków muzycznych prowadzonych w innej niż wyższa szkoła muzyczna szkole wyższej podjęcie zatrudnienia i nauczanie w szkołach muzycznych I i II stopnia.

Poniżej podaję proponowane brzmienie zapisu.

"Kwalifikacje do nauczania w szkołach muzycznych I lub II stopnia oraz ogólnokształcących szkołach muzycznych posiadają również osoby legitymujące się dyplomem ukończenia studiów magisterskich lub zawodowych w innej niż wyższa szkoła muzyczna szkole wyższej na kierunku (specjalności) zgodnym z nauczanym przedmiotem lub rodzajem prowadzonych zajęć oraz przygotowaniem pedagogicznym."

Uzasadnienie. Powyższa nowelizacja stworzy równe szanse zatrudnienia w szkolnictwie muzycznym absolwentów kierunków muzycznych, niezależnie od tego, na której uczelni otrzymali dyplomy. Obecnie istnieje system państwowej akredytacji, której kryteria oceny jakości kształcenia na poszczególnych kierunkach artystycznych są takie same w uczelniach muzycznych, jak i w innych uczelniach prowadzących odpowiednie kierunki muzyczne.

Zapis podobny do proponowanego istnieje już w powyższym rozporządzeniu, dotyczy on jedynie absolwentów kierunków plastycznych (§3.1. ust. 3).

Z poważaniem
R. Górecki

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Ryszarda Góreckiego, skierowane do ministra kultury i dziedzictwa narodowego Kazimierza Ujazdowskiego:

Nawiązując do ogłoszonych w roku 2006 decyzją ministra kultury i dziedzictwa narodowego programów operacyjnych "Infrastruktura Kultury" i "Edukacja Kulturalna", stanowiących podstawę ubiegania się o zadania z zakresu kultury, uprzejmie proszę o uwzględnienie, obok wymienionych tam podmiotów kulturalnych, kierunków artystycznych na uczelniach państwowych podległych Ministerstwu Edukacji i Nauki.

Programy operacyjne ogłoszone decyzją ministra kultury i dziedzictwa narodowego umożliwiają ubieganie się o finansową pomoc dla przedsięwzięć z zakresu kultury. Niestety, do grupy podmiotów uprawnionych do ubiegania się o te środki nie są zakwalifikowane kierunki artystyczne z uczelni państwowych podlegających Ministerstwu Edukacji i Nauki. Należy podkreślić, że kierunki artystyczne realizowane w uczelniach podległych MEiN nie różnią się w swoich funkcjach w sposób zasadniczy od kierunków na uczelniach artystycznych. W mojej ocenie ograniczenia w dostępie do środków stanowią jedynie przeszkodę formalną, nie odnosząc się do wartości merytorycznej działalności. Budżety wielu uczelni z przyczyn obiektywnych stanowią niewystarczające źródło dla potrzeb działalności kierunków artystycznych w pełniejszym wymiarze. Aby w szerszym zakresie możliwe było pełnienie funkcji artystycznych i edukacyjnych, konieczne wydaje się objęcie przez Pana Ministra Programem Operacyjnym "Infrastruktura Kultury" oraz Programem Operacyjnym "Edukacja Kulturalna" kierunków artystycznych podległych MEiN.

Umożliwienie korzystania ze środków skutkowałoby poprawą stanu technicznego pomieszczeń dydaktycznych oraz ich lepszym wyposażeniem technicznym, co z całą pewnością spowodowałoby zwiększenie możliwości edukacyjnych młodzieży. Fundusze mogłyby nie tylko zachęcić społeczeństwo do szerszego uczestnictwa w kulturze oraz przyczynić się do rozkwitu twórczości artystycznej, ale także przyczynić się do podniesienia kwalifikacji zawodowych kadry dydaktycznej.

W mojej ocenie zasługujący na wyróżnienie, niezwykle znaczący wkład w promocję polskiej kultury zarówno w kraju, jak i za granicą wniosły między innymi zespoły chóralne oraz liczne prace plastyczne. Niezaprzeczalnie stanowią one jedne z ciekawszych elementów wyróżniających wysoki poziom polskiej kultury. Jednak zadania artystyczne, badawcze i dydaktyczne, chociażby w ramach tych dziedzin na kierunkach artystycznych, wiążą się ze znacznymi kosztami. Studenci oraz kadra naukowa powinni uczestniczyć w licznych wyjazdach, w tym zagranicznych, związanych z konkursami, festiwalami oraz wystawami i wernisażami. Uważam, że zapewnienie wymiany doświadczeń oraz innego spojrzenia na sztukę leży w interesie rozwoju polskiej kultury.

Dlatego jeszcze raz podkreślam, jak ważne jest stopniowe obejmowanie programem operacyjnym Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego środowisk związanych z wszystkimi uczelniami prowadzącymi edukację na kierunkach artystycznych.

Zwracam się zatem do Pana Ministra o rozszerzenie kręgu podmiotów uprawnionych do ubiegania się o środki finansowe o kierunki artystyczne uczelni państwowych, które nie podlegają MKiDN.

Ryszard Górecki

* * *

 

Oświadczenie złożone przez senatora Piotra Zientarskiego, skierowane do wiceprezesa Rady Ministrów, ministra spraw wewnętrznych i administracji Ludwika Dorna oraz do ministra środowiska Jana Szyszki:

Zgłosił się do mnie inwestor, który na mieleńskiej mierzei tworzy kompleks mieszkalno-rekreacyjno-turystyczny. W pierwszym etapie prac przewidziano budowę całorocznych bungalowów, następnie powstanie część hotelowa z ogólnodostępnymi udogodnieniami turystycznymi, jak baseny i hala sportowa. Ukoronowaniem inwestycji będzie powstanie przystani jachtowej na jeziorze Jamno.

O tym, jak istotny jest rozwój turystyki w regionie Pomorza Środkowego oraz kreowanie nowych, nie tylko sezonowych, miejsc pracy, nikogo nie trzeba przekonywać. Oczywiste jest również, że inwestycje te powinny odbywać się z poszanowaniem środowiska naturalnego.

Według relacji inwestora 3 i 4 stycznia bieżącego roku na terenie planowanej inwestycji dokonał on usunięcia dwudziestu sześciu drzew: dwudziestu czterech olch, jednej sosny i jednej brzozy, w celu przygotowania terenu pod budowę. W swoim przekonaniu inwestor działał zgodnie z ustawą z dnia 16 kwietnia 2004 r. o ochronie przyrody. Wycięte drzewa były młode i w ocenie osoby odpowiedzialnej za inwestycję nie przekraczały wieku pięciu lat, a zgodnie z treścią art. 83 ust. 6 pkt 4 wskazanej ustawy nie była wymagana zgoda na wycinkę tego typu zadrzewienia. Co istotne, w tym samym czasie na terenie przyszłej inwestycji były prowadzone prace budowy kolektora tłoczonego Łazy - Unieście, w trakcie których generalny wykonawca działający na rzecz gminy dokonał usunięcia tego samego rodzaju roślinności.

W związku z przeprowadzoną wycinką w dniu 4 stycznia 2006 r. inspektor do spraw ochrony środowiska dokonał oględzin terenu inwestycji. Pomiaru obwodu pni dokonano na wysokości ziemi, podczas gdy ustawa o ochronie przyrody, a także akty wykonawcze ministra środowiska, takie jak rozporządzenie z dnia 22 września 2004 r. w sprawie trybu nakładania administracyjnych kar pieniężnych za usuwanie drzew i krzewów bez wymaganego zezwolenia oraz za zniszczenie terenów zieleni, zadrzewień albo drzew i krzewów oraz rozporządzenie z dnia 13 października 2004 r. w sprawie stawek opłat dla poszczególnych rodzajów i gatunków drzew, przewidują konieczność określenia wysokości kary w oparciu o pomiar pnia na wysokości 130 cm. W tym przypadku z powodu posprzątania terenu inwestycji w dniu wycinki nie było możliwe dokonanie oceny wieku drzewa w oparciu o pomiar na wysokości 130 cm, ale w takiej sytuacji Urząd Gminy Mielno, by dokładnie wyjaśnić całą sprawę, powinien powołać biegłego, który w oparciu o dane pomiarowe dokonane przy ziemi oceniłby, jaki promień i obwód miały pnie wyciętych drzew na wysokości 130 cm. Po dokonaniu takiej oceny opinia biegłego mogłaby stanowić podstawę do wymierzenia kary administracyjnej za usunięcie drzew niezgodnie z warunkami ustawy o ochronie środowiska.

Tymczasem Urząd Gminy Mielno pismem z dnia 2 lutego 2006 r. poinformował inwestora, iż na podstawie zebranego materiału dowodowego, to jest protokołu oględzin oraz dokumentacji fotograficznej, kara administracyjna w przedmiotowej sprawie wynosi 243 tysięcy 76 zł i 44 gr. W odpowiedzi na informację gminy Mielno inwestor zaproponował zawarcie ugody poprzez zobowiązanie się do dokonania zastępczych nasadzeń w gatunku oraz liczbie według wskazań gminy.

Wiadome jest, że ochrona środowiska jest niezbędna szczególnie w obszarach nadmorskich, ale ochrona ta powinna być prowadzona w sposób racjonalny i zgodnie z obowiązującym prawem, tak więc ewentualna kara administracyjna winna być wymierzona inwestorowi w oparciu o rzeczywiście dokonane usunięcie drzew, których wiek nie przekracza pięciu lat, zwłaszcza że rodzaj usuniętych drzew należał zasadniczo do pierwszej grupy zgodnie z tabelą stawek dla poszczególnych rodzajów i gatunków drzew oraz współczynników regulujących stawki w zależności od obwodu pnia, załączonej do rozporządzenia ministra środowiska z dnia 13 października 2004 r. w sprawie stawek opłat dla poszczególnych rodzajów i gatunków drzew. Tymczasem nałożenie kary w tak znaczącej kwocie w wysokości 243 tysięcy 76 zł i 44 gr, bez dokonania dokładnej analizy wyciętych drzew oraz bez rozważenia możliwości zawarcia ugody, należy uznać za praktykę zniechęcającą przedsiębiorców do inwestowania.

Piotr Benedykt Zientarski

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Mieczysława Augustyna, skierowane do ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry:

Liczę, że Pan Minister, zgodnie ze swoimi deklaracjami, będąc szczególnie wyczulony na opieszałość wymiaru sprawiedliwości, podejmie energicznie działania zmierzające do wyjaśnienia sprawy przetrzymywania przez podległą Panu Ministrowi Prokuraturę Okręgową w Warszawie weksla Invest-Banku SA na kwotę 3 milionów 500 tysięcy zł.

Sprawa jest Panu Ministrowi znana z pisma wysłanego 19 stycznia 2006 r. przez Zespół Stowarzyszeń Poszkodowanych przez Bank Staropolski SA i Invest-Bank SA, które jednak pozostało bez reakcji Pana Ministra. Członkowie tego stowarzyszenia utrzymują, że nie dość, iż zostali poszkodowani w wyniku upadłości banku, to na dodatek w momencie próby odzyskania części należności wymiar sprawiedliwości działa na ich niekorzyść.

Nie wyobrażam sobie, by opinia tych - tak licznych - ludzi była Panu Ministrowi obojętna. Proszę o podjęcie czynności wyjaśniających i zobligowanie prokuratury do energiczniejszych działań. Nie można pozostawić bez odpowiedzi osób, które mają uzasadnione powody wierzyć w bezstronność wymiaru sprawiedliwości i Pana Ministra osobiście. Wierzę, że Pan Minister odpowie pozytywnie także na prośbę o spotkanie z przedstawicielami wyżej wymienionego zespołu stowarzyszeń.

Mieczysław Augustyn

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Mieczysława Augustyna, skierowane do prezesa Rady Ministrów Kazimierza Marcinkiewicza:

Panie Premierze!

Zwracam się do Pana niniejszym oświadczeniem o podjęcie pilnych, skoordynowanych działań zmierzających do obniżenia kursu złotego względem walut zachodnich, szczególnie euro i dolara amerykańskiego.

Otrzymuję coraz liczniejsze sygnały od izb gospodarczych, cechów rzemiosł, zrzeszeń handlu i usług oraz wielu przedsiębiorców wskazujące na fatalne skutki, jakie ma wysoki kurs złotego, jeśli chodzi o możliwości uzyskiwania zysku w transakcjach eksportowych. Długoterminowe kontrakty stają się coraz mniej opłacalne, a w wielu wypadkach konieczność utrzymania z trudem zdobytego rynku zmusza firmy do eksportowania poniżej progu opłacalności. Ma to liczne negatywne skutki: nie pozwala inwestować i zakupywać nowych technologii, każe redukować koszty pracy przez zwalnianie pracowników itd.

Jednymi z istotnych czynników utrzymywania się wysokiego kursu złotego są wysoki deficyt i wielkie zadłużenie państwa. Niedostateczne redukcje wydatków publicznych, podejmowanie kolejnych zobowiązań w imię skądinąd uzasadnionych potrzeb mogą uderzać rykoszetem najpierw w firmy, a potem w pracowników.

Proszę Pana Premiera o informację, jakie działania zostaną podjęte w perspektywach krótkookresowej i długookresowej w celu urealnienia kursu polskiej waluty oraz stabilizacji tego kursu.

Ponadto przedsiębiorcy zwracają uwagę, jak stabilizacja kursowa w strefie euro pozwala ich partnerom biznesowym planować rozwój i zmniejsza ryzyko przy podpisywaniu umów. Proszę zatem Pana Premiera o podjęcie działań, których efektem będzie możliwie jak najszybsze przystąpienie do strefy euro.

Z poważaniem
Mieczysław Augustyn

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Mieczysława Augustyna, skierowane do ministra transportu i budownictwa Jerzego Polaczka:

Panie Ministrze!

Z niepokojem obserwuję zamieszanie, jakie powstało wokół kontynuacji przez Autostradę Wielkopolską SA budowy odcinka autostrady A2 na odcinku Nowy Tomyśl - Świecko. Według doniesień prasowych ministerstwo spowalnia rozmowy z konsorcjum mającym koncesję na budowę i eksploatację wspomnianego odcinka autostrady w intencji znalezienia pretekstu do wygaśnięcia koncesji bądź doprowadzenia do złamania warunków umowy koncesyjnej przez koncesjonariusza.

Proszę o wyjaśnienie stanowiska ministerstwa w tej sprawie i podanie powodów opóźnień w realizacji tak ważnej inwestycji. Nie wyobrażam sobie, aby ministerstwo mogło świadomie opóźniać budowę arterii komunikacyjnej kluczowej dla rozwoju infrastruktury narodowej. Przewoźnicy i obywatele czekający na jak najszybsze dokończenie tej inwestycji nie mogą być zakładnikami realizacji ciągle zmieniających się koncepcji ministerialnych.

Liczę także na przedstawienie harmonogramu budowy całej autostrady A2 ze szczególnym uwzględnieniem odcinka Nowy Tomyśl - Świecko.

Z poważaniem
Mieczysław Augustyn

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Władysława Ortyla, skierowane do wiceprezes Rady Ministrów, minister finansów Zyty Gilowskiej:

Szanowna Pani Minister!

W nawiązaniu do licznych sprzeciwów i protestów obywateli polskich w sprawie podwójnego opodatkowania Polaków pracujących w Wielkiej Brytanii, a mieszkających na stałe w Polsce, składam niniejsze oświadczenie senatorskie.

Wyjazdy do Anglii zwłaszcza młodych ludzi z miesiąca na miesiąc nabierają tempa. Jak wynika z raportu brytyjskiego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych - Home Office, w drugiej połowie 2004 r. do legalnej pracy wyjechało pięćdziesiąt jeden tysięcy Polaków. Rok później ta liczba wynosiła już siedemdziesiąt dwa tysiące. 97% Polaków pracuje w Anglii na pełny etat. Polacy znajdują tam coraz lepszą pracę, wymagającą większych kwalifikacji, w administracji i marketingu, produkcji, gastronomii, rolnictwie, przetwórstwie, służbie zdrowia, transporcie itp. Legalnie w Wielkiej Brytanii pracuje już dwieście pięć tysięcy Polaków, co stanowi 59% wszystkich emigrantów z nowych państw Unii. Zaraz po wejściu Polski do UE zarobki były na niskim poziomie. Później, gdy Polacy okazali się dobrymi pracownikami, stawki zaczęły wzrastać. Chociaż nie jest dobrym rozwiązaniem wyjazd młodych, zdolnych ludzi z naszego kraju do pracy za granicą, to możemy mieć powód do zadowolenia z naszych współobywateli, którzy potrafią znaleźć pracę na konkurencyjnym, unijnym rynku.

Sprawa podwójnego opodatkowania tych ludzi jest dla nich niezrozumiała, acz bardzo istotna. Rozwiązania przyjęte w umowie z 1976 r., zawartej między Polską a Wielką Brytanią w sprawie unikania podwójnego opodatkowania, są dla nich krzywdzące. Nakładają one na Polaków obowiązek uiszczania podatku z tytułu dochodów osiągniętych na terenie Wielkiej Brytanii. Suma podlegająca opodatkowaniu w Polsce pomniejszana jest o podatki zapłacone w Anglii i  niewielki ryczałt na koszty utrzymania. Następnie w Polsce rozliczana jest według polskich stawek i progów podatkowych narzucających zazwyczaj 19-30% podatek. Tym samym do polskiego fiskusa trafia nawet kilka tysięcy złotych. Koszty utrzymania w Wielkiej Brytanii są wielokrotnie wyższe niż w Polsce, czego nasza skala podatkowa nie bierze pod uwagę, powodując nadmierny fiskalizm. Obowiązujące w Polsce przepisy podatkowe (ustawa z dnia 26 lipca 1991 r. o podatku dochodowym od osób fizycznych - tekst jednolity DzU z 2000 r. nr 14 poz. 176) są w ten sposób jawnie niesprawiedliwe wobec Polaków mieszkających i pracujących w Anglii.

Warunki na polskim rynku pracy dają niewystarczające szanse na znalezienie pracy, dlatego perspektywa jej znalezienia w Wielkiej Brytanii jest dla wielu naszych rodaków często jedyną szansą na godziwe życie rodziny pozostawionej w kraju kosztem rozłąki, ciężkiej pracy i ogromnych wyrzeczeń dla zgromadzenia oszczędności. Zaoszczędzone w Anglii i przywiezione do Polski pieniądze niosą zdecydowanie wiele korzyści. Polacy po powrocie do kraju inwestują zarobione środki bądź też zakładają własne firmy. Kolejną korzyścią jest odciążenie budżetu państwa z kosztów zasiłków dla bezrobotnych i opieki społecznej. Paradoksem jest więc, że za to osoby te muszą oddać do budżetu część ciężko zarobionych pieniędzy. Polacy nie chcą łamać ani unikać polskiego prawa, chcąc jednak uciec przed absurdalnymi przepisami i fiskusem wymeldowują się z domów rodzinnych, gdyż jest to ich jedyna szansa uniknięcia podwójnego opodatkowania. Część postanawia w ogóle nie wykazywać zagranicznych zarobków lub pozostać na stałe poza granicami Polski. Żądanie, by po powrocie do kraju musieli płacić podatki jeszcze raz należy uznać za bardzo niepożądane ze względów społecznych. Decyzje o ewentualnym wymeldowaniu powodują, że cierpi na tym przede wszystkim rodzina pozostająca w kraju. Taka opresja fiskalna działa negatywnie na świadomość obywatelską.

Wątpliwa wydaje się zgodność zaistniałej sytuacji z obowiązującym prawem, z Konstytucją RP i prawem UE. Polacy żywią nadzieję, że polskie władze staną po stronie swoich obywateli i powezmą odpowiednie kroki zaradcze.

Podobne uregulowania podatkowe dotyczą osób pracujących w Belgii, Danii, Szwecji oraz Irlandii Północnej tylko dlatego, że polski rząd w umowach z tymi państwami nie przyjął odpowiednich sposobów regulowania kwestii podwójnego opodatkowania.

Jak wynika z dostępnych informacji, proces renegocjacji polsko-brytyjskiej umowy w sprawie zapobieżenia podwójnemu opodatkowaniu może być długotrwały i nowa umowa zacznie obowiązywać najwcześniej od 2008 r. Zmiana obowiązujących zasad podatkowych wymaga również zmian legislacyjnych.

Apeluję do Pani Minister, dołączając się do licznych wniosków w tej sprawie, o przyśpieszenie prac nad wprowadzeniem odpowiednich zmian do ustaw i rozporządzeń podatkowych, które by nie nakładały na obywateli polskich pracujących w Wielkiej Brytanii i zameldowanych w Polsce obowiązku płacenia polskiemu urzędowi skarbowemu podatku od dochodów osiągniętych za granicą. Apeluję o zwolnienie z płacenia podatku w polskich urzędach skarbowych wszystkich obywateli Rzeczypospolitej osiągających dochody z tytułu pracy za granicą.

Z poważaniem
Władysław Ortyl
senator RP

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Mieczysława Maziarza wspólnie z innymi senatorami, skierowane do ministra zdrowia Zbigniewa Religi oraz do ministra skarbu państwa Wojciecha Jasińskiego:

Dlaczego Ministerstwo Zdrowia i Ministerstwo Skarbu Państwa nie reagują na "dziką" prywatyzację polskiej służby zdrowia? Otóż wyprowadza się ze szpitali dochodowe, najlepiej funkcjonujące oddziały szpitalne, takie jak stacje dializ, oddziały nefrologii, okulistyka i ortopedia, które dyrekcje szpitali sprzedają wraz z kontraktami z NFZ.

W ciągu ostatnich dwóch lat przekazano w obce ręce kilkadziesiąt podmiotów tego typu, co w sumie spowodowało utratę przez szpitale kilkuset milionów złotych w ciągu jednego roku.

Dyrekcje szpitali, na przykład w Krośnie, oszukują społeczeństwo, parlamentarzystów, samorządowców, mówiąc o rzekomej nierentowności wiadomym sposobem zadłużanych oddziałów.

Proszę o przeanalizowanie zgłoszonego przeze mnie problemu.

Z poważaniem
Mieczysław Maziarz
Jan Szafraniec
Janina Fetlińska
Michał Okła

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Rafała Ślusarza, skierowane do wiceprezes Rady Ministrów, minister finansów Zyty Gilowskiej oraz do ministra zdrowia Zbigniewa Religi:

Związek Powiatów Polskich wielokrotnie wypowiadał się na tematy związane z ochroną zdrowia. Trudno się temu dziwić, gdyż to właśnie samorządy powiatowe najsilniej, obok wojewódzkich, odczuwają skutki niedofinansowania służby zdrowia i właśnie w powiatach podejmowane są próby, niekiedy bardzo odważne, rozwiązania problemów.

Z własnego doświadczenia wiem, że zarówno diagnoza, jak i prognoza sytuacji w polskiej służbie zdrowia, stawiane przez Związek Powiatów Polskich, każdorazowo potwierdzały się z upływem czasu i w tej mierze niejednokrotnie były trafniejsze niż te, które opracowano w Ministerstwie Zdrowia.

Wspomniane gremium upoważniło mnie do zasygnalizowania następujących problemów stwarzających trudności przy realizacji programów restrukturyzacji służby zdrowia prowadzonych zgodnie z ustawą z dnia 15 kwietnia 2005 r., DzU nr 78 poz. 684.

Po pierwsze, komornicy pomimo treści art. 24 ust. 2 wymienionej ustawy nadal egzekwują należności z rachunków bankowych jednostek służby zdrowia, blokując możliwość wykonywania restrukturyzacji.

Po drugie, urzędy skarbowe przyjmują, że restrukturyzacji nie podlegają należności z tytułu podatku dochodowego od osób fizycznych, który powinien być odprowadzony przez jednostki służby zdrowia w związku z wypłatą wynagrodzeń pracownikom (PIT-4), ponieważ jest to podatek płacony przez pracowników, pomijając przy tym to, że jednostki służby zdrowia występują w tym przypadku jako płatnik, a nieodprowadzone składki stanowią zobowiązanie publicznoprawne z tytułu podatków wobec budżetu.

Związek Powiatów Polskich słusznie podnosi, że organy prowadzące, które przeprowadziły samodzielnie naprawę ochrony zdrowia w podległych sobie jednostkach, zostały ukarane brakiem możliwości odzyskania długów przejętych przez powiatowe budżety. Wobec tego występują o to, aby organy prowadzące jednostki służby zdrowia, a także "SP ZOZ w likwidacji", były uprawnione do udziału w procesie restrukturyzacji.

Uprzejmie proszę o podjęcie działań wychodzących naprzeciw słusznym żądaniom przedstawicieli samorządu terytorialnego.

Rafał Ślusarz

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Rafała Ślusarza, skierowane do ministra zdrowia Zbigniewa Religi:

W dniu dzisiejszym kontynuowany jest strajk lekarzy w województwie podkarpackim. Akcje strajkowe zapowiadają lekarze w innych częściach Polski. Równocześnie odczuwane jest zbyt małe zaangażowanie ministerstwa zdrowia w dialog ze środowiskiem pracowników służby zdrowia. Uważam, że postulaty zgłaszane przez lekarzy warte są poważnego traktowania, a liczenie na ewentualne samoistne wygaśnięcie akcji protestacyjnej, nawet jeśli miałoby się sprawdzić, nasili apatię i desperację pracowników służby zdrowia. Konsekwencją tego będą decyzje o emigracji i zwiększenie problemów ochrony zdrowia w Polsce.

Proszę Pana Ministra o podjęcie rozmów ze środowiskami protestujących pracowników służby zdrowia.

Rafał Ślusarz

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Zbigniewa Szaleńca, skierowane do ministra spraw zagranicznych Stefana Mellera oraz do ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry:

Szanowni Panowie!

Chciałbym zwrócić Panów uwagę na problemy naszych rodaków odbywających karę pozbawienia wolności w zakładach karnych w Ekwadorze. Ich winy niejednokrotnie nie podlegają jakiejkolwiek wątpliwości, ale warunki odbywania kary są nie tylko niewspółmierne do popełnionych przestępstw, ale wręcz nie pozwalają na jakąkolwiek normalną egzystencję. Warunki panujące w więzieniach nie przystają do godności istoty ludzkiej. Wahania temperatury, olbrzymia wilgoć, wszechobecny grzyb i choroby są zagrożeniem dla życia i zdrowia więźniów. Co więcej, skazani pochodzący z innych regionów świata, w szczególności Europejczycy, w tym Polacy, są częstokroć poniżani i maltretowani przez współwięźniów oraz strażników. Okrada się ich z żywności, odzieży i wszystkich przedmiotów osobistych. Są katowani fizycznie i psychicznie.

W związku z powyższym, a także mając na uwadze ogromną odległość dzielącą więźniów i ich pozostające w Polsce rodziny, uniemożliwiającą często jakikolwiek kontakt i pomoc, skazani wraz ze swymi bliskimi starają się o przekazanie ich do odbywania kary w ojczystym kraju.

Ich starania pozostają niestety bezskuteczne. Nie ma jakichkolwiek efektów, co wynika między innymi z opieszałości polskich organów administracji.

Od ponad dwóch lat pani Ewa Rucińska, działając jako pełnomocnik Mirosława Krygiera, obywatela polskiego odbywającego karę pozbawienia wolności w jednym z ekwadorskich więzień, walczy o przeniesienie skazanego do kraju, starając się zainteresować sprawą organy państwa polskiego i uzyskać ich pomoc. Od 2004 r. w licznej korespondencji z Ministerstwem Spraw Zagranicznych oraz Ministerstwem Sprawiedliwości pełnomocnik skazanego wielokrotnie zwracała się z apelem o pomoc. Można było odnieść wrażenie, że w swych działaniach oba urzędy koncentrowały się na przedstawianiu przeszkód stojących na drodze do repatriacji. Główną z nich był brak umowy pomiędzy Polską i Ekwadorem regulującej zasady przekazywania więźniów.

Przeszkoda ta, najpoważniejsza z istniejących, zniknęła z dniem 1 listopada 2005 r., dniem przystąpienia Ekwadoru do grona sygnatariuszy Konwencji o przekazywaniu osób skazanych z dnia 21 marca 1983 r. Stroną tej konwencji jest także Polska. Organem właściwym w przedmiotowej sprawie jest, zgodnie z postanowieniami wspomnianej konwencji, Ministerstwo Sprawiedliwości. Niemniej jednak, między innymi z powodu utrudnień napotykanych w kontaktach ze stroną ekwadorską, niezbędne jest zaangażowanie się w sprawę Ministerstwa Spraw Zagranicznych, organu mającego dużo szersze możliwości działania i wywierania nacisku na gruncie międzynarodowym.

Urzędnicy Ministerstwa Spraw Zagranicznych nie są skłonni udzielać jakichkolwiek informacji o stanie zaawansowania prowadzonych działań ani pełnomocnikowi, ani samemu skazanemu, i to pomimo wielokrotnych pisemnych oraz ustnych interwencji kierowanych do ministerstwa w okresie od 1 listopada 2005 r. do dziś. Bierność i opieszałość polskich urzędników wykazana w tej sprawie budzi uzasadnione i zrozumiałe oburzenie, tym bardziej, że każdy kolejny dzień postępowania toczącego się w urzędzie jest jednocześnie kolejnym dniem kary więzienia odbywanej przez polskich obywateli na obczyźnie, w nieludzkich warunkach. Jest kolejnym dniem walki o przeżycie. Ponadto pragnę zwrócić uwagę na fakt, że działania organów innych państw Unii Europejskiej w tym zakresie są daleko bardziej skuteczne i ich obywatele mają możliwość odbywania kary w swoich krajach.

Dlaczego opieszałość naszych działań odbiera taką szansę obywatelom Polski?

Dlaczego nie dążymy do współpracy w kręgu państw Wspólnoty w procesie repatriacji więźniów, a nawet odrzucamy przedkładane propozycje? Każdemu wszak państwu powinien przyświecać nadrzędny cel, jakim jest dobro jego obywateli.

W związku z tym pytam: jakie działania zostały podjęte przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych i Ministerstwo Sprawiedliwości w przedmiotowej sprawie?

Jakie będą kolejne działania strony polskiej w najbliższej przyszłości?

Czy istnieją jeszcze przeszkody - a jeśli tak, to jakie - niepozwalające na przekazanie pana Mirosława Krygiera i innych więźniów w celu odbywania kary w Polsce?

Kiedy obywatele polscy odbywający kary pozbawienia wolności w Ekwadorze zostaną sprowadzeni do kraju?

Jakie konsekwencje służbowe zostaną wyciągnięte wobec osób odpowiedzialnych za powstanie wspomnianych zaniedbań?

Czy zostały podjęte starania w zakresie współpracy z innymi państwami w przedmiocie współpracy w repatriacji więźniów do ich kraju ojczystego?

Z poważaniem
Zbigniew Szaleniec

* * *

 

Oświadczenie złożone przez senatora Jarosława Chmielewskiego, skierowane do ministra gospodarki Piotra Woźniaka:

Szanowny Panie Ministrze!

Podstawą "Programu dla elektroenergetyki" w sferze ekonomicznej jest założenie, iż możliwa jest znaczna obniżka kosztów w tym sektorze. Jednym z głównych celów w nim sformułowanych jest właśnie taka obniżka (patrz pkt 1 na stronie 6 programu).

Przy konfrontacji tak sformułowanego celu z najważniejszymi problemami sektora energetycznego wymagającymi pilnych rozwiązań oraz proponowanymi działaniami zawartymi w programie rodzi się wiele istotnych wątpliwości.

Po pierwsze, czy w obecnej i przyszłej rzeczywistości możliwa jest w ogóle obniżka kosztów? Czy też raczej, jak zostało to sformułowane w przewidywanych wynikach działań podjętych w ramach programu energetycznego (patrz strona 13 pkt 3.1.3.), jedynie efektywne ograniczenie wzrostu kosztów?

Po drugie, jakie są konkretne źródła ewentualnej obniżki kosztów? Jakie ich rodzaje mogą podlegać obniżce, a jakie raczej wzrastać, i w jakim zakresie? Ta kwestia ma podstawowe znaczenie, gdyż w obecnej rzeczywistości najwyższe koszty ponoszą zakłady (elektrownie) przestarzałe, ze zdekapitalizowanym majątkiem i szkodliwym wpływem na środowisko naturalne. A więc ich konkurencyjność wyzwolona przez mechanizmy rynkowe nie może być utrzymana w przyszłości.

Po trzecie, czy nie istnieje sprzeczność między zakładaną w programie tendencją do wzrostu cen energii elektrycznej, wywołaną czynnikami obiektywnymi, a chęcią obniżenia kosztów jej wytwarzania, przesyłu i dystrybucji w trakcie działań zwiększających ich konkurencyjność na rynku?

Powyższe wątpliwości proszę uwzględnić przy pracach nad wdrożeniem "Programu dla elektroenergetyki".

Jarosław Chmielewski
senator RP

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Piotra Boronia, skierowane do ministra obrony narodowej Radosława Sikorskiego:

Oświadczenie niniejsze kieruję przede wszystkim do ministra obrony narodowej Radosława Sikorskiego, zasiadającego wśród nas, ale proszę o zainteresowanie wszystkich, ponieważ sprawa, chociaż dotyczy pozornie jednego człowieka, w rzeczywistości jest symboliczna i obrazuje stosunek władz do przeszłości w ogóle.

Szanowny Panie Ministrze!

Zwracam się do Pana Ministra w sprawie, która ludziom znającym historię II wojny światowej jest znana od dłuższego czasu, a bulwersuje patriotów, wdzięcznych tym, którzy poświęcili życie za zwycięstwo nad Niemcami.

Ojciec pułkownik Adam Studziński to postać nie tylko niezmiernie szanowana w Krakowie, ale poważana we wszystkich środowiskach kombatanckich. To postać krystaliczna, kapelan wojskowy II Korpusu, bohater spod Monte Cassino, honorowy obywatel miasta Krakowa, człowiek doceniany przez swoich przełożonych, kolegów i wszystkich, którym jest znany.

Pragnę przypomnieć o dawnej inicjatywie awansowania go do stopnia generalskiego. Nie muszę tłumaczyć zasadności takiej symbolicznej dla polskich kombatantów decyzji i wierzę, że już niebawem będziemy cieszyć się wspólnie jego nominacją.

W załączeniu do oświadczenia przekazuję skromny wybór nawału pism w tej sprawie, które zostały dotychczas wysłane do władz państwowych Rzeczypospolitej Polskiej*.

Z poważaniem
Piotr Boroń
senator RP

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Piotra Boronia, skierowane do ministra zdrowia Zbigniewa Religi:

Miarą cywilizacji jest wrażliwość na sprawy chorych i cierpiących. Miarą władzy jest wyczulenie na problemy jednostek. Moje wystąpienie kieruję przede wszystkim do Ministra Zdrowia, profesora doktora habilitowanego Zbigniewa Religi.

Sprawa, którą chcę nakreślić, dotyczy dwudziestotrzyletniej Julii Bartkowicz. W marcu 2006 r. dostała już drugą odmowną decyzję z Małopolskiego Oddziału Wojewódzkiego NFZ w Krakowie w sprawie sfinansowania kosztów zakupu preparatu Carnitor, który jest jej niezbędny do życia.

Pozwolę sobie na przedstawienie jej walki o godne życie i gehenny związanej z brakiem lekarstw, które ratują jej życie.

W roku 1986 umarł jej ośmioletni brat Jaś. Rozpoznanie - kardiomiopatia.

Następnie rozpoznano kardiomiopatię u niej - polscy lekarze są zdania, że jedynym dla niej ratunkiem jest przeszczep serca.

W roku 1994 ma trzynaście lat i przyjeżdża do USA do ojca. Również tu lekarze stwierdzają, że konieczny jest przeszczep serca. Nie może już chodzić, nie rozwija się prawidłowo.

Lekarze przygotowują ją do przeszczepu, jest dawca.

Na osiem dni przed operacją specjalista stwierdza brak w jej organizmie karnityny. Natychmiast podają jej duże dawki preparatu. Po dwóch tygodniach jest zupełnie zdrowa. Nie potrzebuje przeszczepu. Wydarzenie to opisuje prasa nowojorska. Jest gościem w stacjach telewizyjnych. W Stanach Zjednoczonych są dwa takie przypadki, w tym jeden jej.

Diagnoza - ma genetyczny brak karnityny we krwi, na 90% jej brat też miał brak karnityny.

Raz w miesiącu otrzymuje paczkę z preparatem od ojca z Ameryki, płaci tylko ryczałt, 3 dolary.

W roku 1996 wraca z rodziną do Polski, a w roku 1997 wraca również jej ojciec.

W roku 1998 Ministerstwo Zdrowia na podstawie opinii lekarzy bez problemów przydziela odpowiednią ilość preparatu.

Powstają kasy chorych. Piętrzą się problemy; potrzebne są coraz liczniejsze podania, coraz więcej opinii itd. W końcu otrzymuje, przez klinikę, preparat dostępny bez recepty o nazwie L-karnityna - musi tego leku brać 3-6 gr dziennie - oryginalnego lekarstwa bowiem nie ma w spisie lekarstw, a sprowadzenie go jest zbyt kosztowne.

Miesięczny koszt polskiego preparatu to około 600 PLN. Jej rodzice są emerytami, ona studiuje, nie stać ich na taki wydatek. Musi brać ten lek do końca życia, bez tego umrze. Jej przypadek jest wyjątkowy i, o ile wiem, nie stwierdzono innego. Dzięki biopsji, na którą się zgodziła w Ameryce i podczas której wycięto jej kawałek mięśnia z uda, na którym tamtejsi lekarze przeprowadzali różne doświadczenia, w Stanach Zjednoczonych wprowadzono obowiązkowe badania noworodków pod kątem zawartości karnityny w organizmie. Niedobór karnityny może powodować wiele innych chorób, a nie tylko kardiomiopatię, jak w jej przypadku.

Pomijam już takie fakty jak ten, że nie wolno jej się denerwować i mieć stresów, bo spada wtedy poziom karnityny, pomijam ogólny brak dostępu do mierzenia poziomu karnityny - robi się to tylko w Centrum Zdrowia Dziecka w Międzylesiu pod Warszawą, i to na własny koszt - i ogólne traktowanie jej jak ufoludka, bo poziom wiedzy lekarzy o takim schorzeniu jest mizerny, a w większości przypadków lekarze, do których trafiała w Polsce, nie słyszeli o takiej chorobie i ze zdziwieniem się od niej dowiadywali.

Jak donosi prasa, wiele pieniędzy nie zostało wykorzystanych w tamtym roku z Funduszu Zdrowia, a ona nie może liczyć na lekarstwa, które są jej niezbędne do życia. Bez nich najpierw przestanie normalnie funkcjonować, a później umrze! Ma dwadzieścia trzy lata i chciałaby żyć...

Moim wystąpieniem pragnę uczulić Pana Ministra na sprawę pani Julii Bartkowicz, zamieszkałej w Krakowie przy ulicy Normandzkiej 38, 30-383, i prosić o bardzo pilną interwencję. W załączniku: odmowa Małopolskiego Oddziału Wojewódzkiego Narodowego Funduszu Zdrowia i inne materiały.

Z poważaniem
Piotr Boroń
senator RP


Diariusz Senatu RP: spis treści, poprzedni fragment, następna część dokumentu