Diariusz Senatu RP: spis treści, poprzedni fragment, następny fragment


Oświadczenia

Po wyczerpaniu porządku obrad 16. posiedzenia senator Dariusz Górecki wygłosił oświadczenie skierowane do ministra transportu Jerzego Polaczka:

Szanowny Panie Ministrze!

Pozwalam sobie zwrócić się do pana ministra zaniepokojony próbą dokonania przez Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad zmiany ustalonego przebiegu drogi ekspresowej S8.

Obecnie obowiązujące ustalenia zakładają, że droga ekspresowa S8 Wrocław - Warszawa w regionie łódzkim przebiegać będzie przez Sieradz, Zduńską Wolę, Łask, Pabianice i poprzez węzły w rejonie Łodzi łączyć się będzie z autostradą A1 i zachodnią obwodnicą Łodzi S14. Lokalizacja taka jest w pełni uzasadniona intensywnie urbanizującymi się okolicami Łodzi, Pabianic, Łasku, Zduńskiej Woli i Sieradza. Na realizację tego celu w budżecie państwa na 2006 r. zaplanowano kwotę 10 milionów zł. W ostatnim czasie Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad podejmuje próby dokonania zmiany przebiegu trasy S8, tak by biegła ona przez Wieluń, Bełchatów, Piotrków Trybunalski.

Wobec tego pytam pana ministra: po pierwsze, jak ostatecznie będzie przebiegać droga ekspresowa S8, a po drugie, kiedy należy spodziewać się rozpoczęcia prac budowlanych?

* * *

Senator Czesław Rybka wygłosił oświadczenie dotyczące budowy drogi ekspresowej S8, skierowane do ministra transportu Jerzego Polaczka:

Planowana trasa S8 będzie niewątpliwie bardzo ważnym szlakiem komunikacyjnym naszego kraju, łączącym południowo-zachodnią jego część z regionem łódzkim oraz Warszawą. Obecnie komunikacja samochodowa pomiędzy Łodzią a Wrocławiem odbywa się po drogach krajowych nr 8, 12 i 14 bez możliwości wyboru innej trasy, co niestety w sposób zasadniczy komplikuje tę komunikację. Z roku na rok powstaje także coraz większy problem w związku z intensyfikacją ruchu tranzytowego przez Łódź, Pabianice, Łask, Zduńską Wolę i Sieradz. W miastach tych żyje około półtora miliona ludzi.

W dniu 28 czerwca 2006 r. przedmiotem obrad Komisji Oceny Przedsięwzięć Inwestycyjnych przy dyrektorze Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad było studium techniczno-ekonomiczne z elementami studium wykonalności dla drogi ekspresowej S8 na odcinku Wieruszów - autostrada A1.

Z niezrozumiałych przyczyn na tym spotkaniu przewodniczący Komisji Oceny Przedsięwzięć Inwestycyjnych podjął decyzję o przeprowadzeniu analizy porównawczej trzech wariantów przebiegu trasy S8, która dopuszcza możliwość zmiany jej ulokowania na trasie Wieluń - Bełchatów i dalej do Piotrkowa Trybunalskiego. Jednocześnie do końca września 2006 r. wstrzymano prace nad decyzją lokalizacyjną dotyczącą północnego wariantu trasy S8, co prawdopodobnie spowoduje, że 10 milionów zł zapisanych w budżecie państwa na ten cel nie zostanie wykorzystanych. Dziwnym trafem już przy zapisach budżetowych mówiono o możliwości niewykorzystania tych środków.

Przez wiele lat zainteresowane samorządy lokalne czyniły usilne zabiegi o zatwierdzenie przebiegu trasy S8 na odcinku Łódź - Walichnowy przez Pabianice, Łask, Zduńską Wolę i Sieradz. Taki przebieg korytarza S8 stał się optymalnym rozwiązaniem komunikacyjnym, uwzględniającym wszelkie uwarunkowania przestrzenne, a także te w zakresie ochrony środowiska. Wspomniany przebieg drogi ekspresowej na terenie województwa łódzkiego został ustalony rozporządzeniem Rady Ministrów z dnia 15 maja 2004 r. w sprawie sieci autostrad i dróg ekspresowych, DzU nr 128 poz. 1334.

Dlaczego więc, mimo wcześniejszych kilkuletnich działań przygotowawczych, podejmowane są próby ustalania na nowo przebiegu drogi S8? Takie postępowanie w oczywisty sposób przyczyni się do ogromnego opóźnienia w przygotowaniu i realizacji tej inwestycji. Wynika to z braku jakiegokolwiek zabezpieczenia korytarzy pod przebieg S8 w planach przestrzennych gmin na trasie Wieruszów - Wieluń - Bełchatów - Piotrków Trybunalski. Podnoszenie zaś standardu drogi krajowej nr 8 do standardu drogi ekspresowej jest technicznie niemożliwe. Bezsprzeczny jest również fakt, że zmiana wariantu lokalizacji S8 na wariant południowy sprawi, iż budowa trasy S14, zachodniej obwodnicy Łodzi, stanie się nieuzasadniona.

Jako członek senackiej Komisji Obrony Narodowej pragnę również zauważyć, że strategiczne w najbliższej przyszłości dla kraju lotnisko w Łasku, jako baza NATO, i port lotniczy w Lublinku straciłyby możliwość bliskiego połączenia z drogą S8, co w znacznym stopniu zahamuje ich rozwój.

Mając na uwadze wymienione argumenty, zwracam się do pana ministra z prośbą o przeanalizowanie wszystkich aspektów związanych z tą sprawą i zajęcie stanowiska. Wierzę głęboko, że od dawna wyznaczona trasa przebiegu drogi ekspresowej S8 nie ulegnie zmianie, gdyż może to doprowadzić do niekorzystnego układu dróg w województwie łódzkim, czemu stanowczo się sprzeciwiam.

* * *

Senator Ewa Tomaszewska wygłosiła następujące oświadczenie:

Urząd Komunikacji Elektronicznej zamierza swą strategią doprowadzić do oszczędności w wysokości 1 miliarda zł rocznie w kieszeniach mieszkańców naszego kraju, co ma wyniknąć z poprawy konkurencyjności, związanej z przyjętą strategią. To jest oczywiście dobra wiadomość. Niemniej przyjęcie, wdrożenie w życie tej strategii może zaowocować także skutkami społecznymi w postaci zwolnień od pięciu do dziesięciu tysięcy pracowników w TP SA. To jest problem społeczny, ale także ekonomiczny dla państwa, albowiem to oznacza koszty związane z bezrobociem, czyli wydatki z Funduszu Pracy na zasiłki dla bezrobotnych, wydatki z pomocy społecznej.

Stąd wydaje mi się ważne, by przy podejmowaniu decyzji strategicznych rozważać również i te koszty i może spróbować znaleźć rozwiązanie, które nie spowoduje tak drastycznych skutków.

* * *

Senator Antoni Szymański wygłosił oświadczenie skierowane do minister pracy i polityki społecznej Anny Kalaty, dotyczące warunków zatrudniania osób prowadzących rodzinne domy dziecka:

Doceniamy rolę rodzinnych domów dziecka w systemie opieki nad dzieckiem pozbawionym opieki rodziców naturalnych. Ludzie, którzy podejmują się prowadzenia rodzinnych domów dziecka, wykonują bardzo wielką pracę, są dobrze do tego przygotowani, są dobrze przeszkoleni. Ta praca nie jest normowana wymiarem ośmiu godzin czy dwunastu godzin, jest to praca w różnych okresach, czasami trwająca całą dobę, z podziałem na role ojca i mamy, kiedy przyjmowane są małe dzieci.

Ale osoby, które są w tych domach zatrudniane, nie mają uprawnień do urlopu. Tak jest w Gdańsku. Występowałem w tej sprawie do prezydenta Gdańska. Powołując się na obecne przepisy, odmówił on udzielania urlopów. Może jedynie ewentualnie dać czas na urlop bezpłatny. Jeżeli sytuacja prawna rzeczywiście jest taka, że te osoby nie mają uprawnień do urlopu, a za tę ciężką pracę, w moim przekonaniu, prowadzącym rodzinne domy dziecka ten urlop się należy... Proszę o sprawdzenie tego stanu prawnego i jeśli stan prawny tego nie przewiduje, proszę o rozważenie tego, żeby zmienić właściwą ustawę w taki sposób, żeby osoby prowadzące rodzinne domy dziecka miały również uprawnienie do urlopu.

* * *

Senator Czesław Ryszka, w imieniu własnym oraz senatorów Ryszarda Bendera, Jana SzafrańcaAdama Bieli, wygłosił oświadczenie skierowane do ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry oraz minister spraw zagranicznych Anny Fotygi:

Sprawa dotyczy nowej książki Jana Tomasza Grossa "Strach. Antysemityzm w Polsce po Auschwitz". Książka ukazała się nakładem wydawnictwa Random House w USA i, jak nam wiadomo, przygotowany jest do druku polski przekład. Autor, podobnie jak w książce "Sąsiedzi" poświęconej zbrodni w Jedwabnem, w sposób niedopuszczalny uogólnia pojedyncze przypadki bandytyzmu czy chuligaństwa, tworząc obraz Polaków pełnych nienawiści do narodu żydowskiego. Co więcej, wpływowe media, od "Gazety Wyborczej" i "Rzeczpospolitej" po "Politykę" i "Tygodnik Powszechny", kreują Grossa na polskiego patriotę i wielki autorytet moralny, dokonujący narodowego rozrachunku za lata ostatniej wojny.

We wspomnianej książce nie ma nawet cienia elementarnej uczciwości w spojrzeniu na Polskę i Polaków. Według Grossa tylko nieliczni Polacy zachowali się godnie wobec Żydów podczas wojny, a ogromna większość była pozbawiona współczucia dla mordowanych Żydów, kolaborowała z Niemcami, do spółki z nimi grabiąc żydowskie majątki, a częstokroć nawet mordując Żydów. Mamy w książce nieznane historykom opisy mówiące o podrzynaniu Żydom gardeł w pociągach, o wyrzucaniu ich z pędzącego pociągu, torturowaniu Żydówek, aby dowiedzieć się, gdzie ukryły złoto i kosztowności, o polskich rabusiach, którzy w 1945 r. w okolicy obozu w Treblince łopatami rozgrzebywali kości pomordowanych Żydów, szukając kosztowności.

Na takim kłamliwym schemacie przedstawiającym "nikczemnych" Polaków jako "katów" niewinnych Żydów oparta jest cała książka Grossa. Autor niemal całkowicie pomija pomoc Żydom, ratowanie ich z narażeniem życia. Tymczasem, jak uważają historycy, w różnorodną pomoc Żydom mogło być zaangażowanych nawet do miliona Polaków, a każdy przypadek pomocy narażał pomagającego i jego rodzinę na natychmiastowy wyrok i śmierć z rąk niemieckich okupantów. Przypominamy, że byliśmy jedynym krajem w Europie, w którym za pomaganie Żydom groziła śmierć.

Jednym słowem, ponadtrzystustronicowa książka Grossa ukazuje jedynie tragiczne losy Żydów, mordowanych z żądzy rabunku przez Polaków w czasie wojny i w pierwszych latach powojennych, całkowicie przemilczając wojenną martyrologię Polaków. W książce nie ma słowa o tym, że Oświęcim był początkowo głównie obozem dla Polaków, nie znajdziemy również niczego o innych katowniach niemieckich dla Polaków. Nie ma w książce Grossa słowa o tym, że grabieży mienia żydowskiego dokonali głównie Niemcy, jest zaś napisane, że na holokauście wzbogaciła się polska burżuazja i chłopi i rzekomo dzięki temu rozwinęła się polska klasa średnia. Co więcej, według książki Grossa Polacy także po wojnie mordowali i grabili Żydów.

Czemu służą te kłamstwa? Jak można sądzić, kłamstwa Grossa, wszystkie te antypolskie oskarżenia, wielokrotnie powtarzane we wspomnianej książce, mają utrwalić w umysłach amerykańskich czytelników obraz Polaków, którzy wzbogacili się na grabieży Żydów i obecnie powinni ten majątek zwrócić z nawiązką. Uważamy, że książka powstała wyłącznie po to, aby odpowiednie lobby w USA wykorzystało ją jako materiał dowodowy do maksymalnego zintensyfikowania nacisków w celu wymuszenia na Polsce jak największych odszkodowań dla Żydów. Potwierdzają to działania różnych środowisk żydowskich w Stanach Zjednoczonych wysuwających roszczenia wobec setek tysięcy parceli w Polsce, których wartość szacuje się na kilkadziesiąt miliardów dolarów. Spełnienie tych astronomicznych żądań miałoby dopiero zadośćuczynić holokaustowi i doprowadzić do polsko-żydowskiego pojednania.

Tymczasem, jak uważamy, "przedsiębiorstwo holokaust" nie reprezentuje ani tych, którzy zostali zamordowani, ani ocalałych Żydów, ani ich spadkobierców. Jest to najzwyklejsze wyłudzanie pieniędzy, o czym pisze żydowski naukowiec z USA, profesor Norman Finkelstein, w książce "Przedsiębiorstwo holokaust".

Dlatego zwracamy się do Ministerstwa Spraw Zagranicznych, a także do Ministerstwa Sprawiedliwości, aby zajęły się tą paszkwilancką, antypolską książką i jej autorem. Nie może być tak, że Gross wygłasza bezkarnie odczyty w naszym kraju, obraża nasz naród, między innymi nazywając antysemitą kardynała Adama Sapiehę, który był głównym organizatorem potajemnej kościelnej akcji pomocy Żydom w Małopolsce w czasie wojny. Czy Polska prokuratura powinna milczeć wobec ewidentnych kłamstw historycznych rozsiewanych przez Grossa? Czy polska ambasada w USA nie powinna odpowiednio bronić dobrego imienia Polski?

Prosimy o zajęcie się tą książką i jej autorem.

* * *

Senator Zbigniew Szaleniec wygłosił oświadczenie skierowane do Jarosława Kaczyńskiego, prezesa Rady Ministrów Rzeczypospolitej Polskiej:

Szanowny Panie Premierze!

Obowiązek wybudowania i utrzymania urządzeń użytku publicznego spoczywa z mocy prawa na właściwych organach państwa lub gminach, powołanych do zaspokajania zbiorowych potrzeb społeczności lokalnych na podstawie art. 7 ust. 1 ustawy z dnia 8 marca 1990 r. o samorządzie gminnym. Koszt tych zadań został przez ustawodawcę rozłożony na podmioty odnoszące korzyści z faktu rozbudowy infrastruktury technicznej w postaci opłat adiacenckich. Szczegółowe zasady ich wnoszenia reguluje ustawa z dnia 21 sierpnia 1997 r. o gospodarce nieruchomościami.

W imieniu przedstawicieli samorządów gminnych, a więc osób najbardziej zainteresowanych możliwością pobierania opłat, pragnę prosić pana premiera o pomoc w rozwiązaniu problemów dotykających polskich gmin, związanych z regulacjami prawnymi dotyczącymi opłat adiacenckich. Obowiązująca od prawie dwóch lat nowelizacja przedmiotowej ustawy wprowadziła obowiązek ustalenia przez Radę Ministrów, w drodze rozporządzenia, kryteriów pozwalających na uznanie, że zostały stworzone warunki do podłączenia nieruchomości do urządzeń infrastruktury technicznej albo warunki do korzystania z wybudowanej drogi, które będą wystarczające do ustalenia opłaty adiacenckiej, art. 148a ustawy o gospodarce nieruchomościami. Pomimo upływu tak długiego czasu od wejścia w życie wspomnianej nowelizacji, do dnia dzisiejszego rozporządzenie niezbędne do prawidłowego funkcjonowania gmin nie zostało przez Radę Ministrów wydane. Skutkuje to znacznymi utrudnieniami w zakresie możliwości pobierania opłat adiacenckich, a często wręcz niemożliwością stwierdzenia powstania obowiązku wniesienia opłaty.

W związku z tym zwracam się z prośbą o przyspieszenie prac nad wydaniem przedmiotowego rozporządzenia, co z pewnością pozwoli na skuteczniejsze i lepsze zaspokajanie potrzeb mieszkańców, czyli na realizację nadrzędnego celu zarówno gmin, jak i całego państwa.

Oświadczenia złożone do protokołu

Oświadczenie złożone przez senatora Jana Szafrańca, skierowane do rzecznika praw obywatelskich Janusza Kochanowskiego:

W olsztyńskim miesięczniku "Krajobrazy i spojrzenia" (maj 2006, nr 4, rok II) ukazała się recenzja autorstwa Irka Bruskiego zatytułowana "Dyplomowa profanacja". Dotyczyła ona wystawianej w maju br. (wizyta w naszym kraju Ojca Świętego Benedykta XVI) w teatrze im. Stefana Jaracza w Olsztynie sztuki "Podróż do wnętrza pokoju" Michała Walczaka z Sanoka w reżyserii Giovanniego Castellanosa z Kolumbii.

W akcie III tejże sztuki - pisze pan Bruski - "Pokój głównego bohatera Jerzego Skóry odwiedza papież. Postać w białej sutannie, z krzyżem na piersiach, a w tle płynący z głośnika nagrany, jakże znajomy z papieskich audiencji generalnych, głos rozentuzjazmowanego tłumu wiernych. Na dodatek «olsztyński» papież wjeżdża na scenę stojąc w supermarketowym wózku (to swoista «nowa wersja» papamobile?!), szerokim gestem błogosławiąc wyimaginowane tłumy wiernych. «Panie Skóra, karierę zrobiłem w Kościele Świętym. I papieżem zostałem» - słyszymy z ust aktora. - «Zrobiłem schizmę. Dopuściłem aborcję i prezerwatywy. Mam tu trochę z Watykanu. Kochają mnie. Chcesz pan? Dobre kondomy, poświęcone» - dodaje i szerokim gestem je rozrzuca. Opuszczając scenę, rozsiada się wygodnie na wózku, a tłumacząc swoją krótką wizytę w pokoju Skóry dodaje: - «No, mam tu jeszcze kilka pielgrzymek do odwalenia»".

W związku z powyższym radny sejmiku województwa warmińsko-mazurskiego pan Bogdan Nowacki (LPR) złożył (2006.VI.27) interpelację do marszałka województwa w sprawie "kpin i szyderstw z kapłaństwa oraz religii, jak i wyrażenia pogardy wobec osoby Ojca Świętego".

W odpowiedzi na powyższą interpelację marszałek województwa pan Andrzej Ryński (SLD) pouczył radnego, że powyższa inscenizacja "piętnuje komercjalizację wiary i pozwala wyraźnie odróżnić sferę sacrum od sfery profanum. Nie jest także polem antychrześcijańskich fobii, a tym bardziej wyrażeniem pogardy wobec Ojca Świętego". Konkludując uświadomił radnemu, że "wolność sztuki stanowi wielką wartość, której należy odpowiednio strzec (...). Temu służy także wolność słowa jako możliwość publicznego wyrażania własnego zdania, współcześnie uznawana za standard norm cywilizacyjnych (...). Wolność słowa to także niezbywalny atrybut demokracji, ustroju, którym, będąc społeczeństwem obywatelskim, możemy i powinniśmy przede wszystkim się szczycić".

Dla poparcia swego stanowiska marszałek posłużył się tekstem listu otwartego, podpisanym przez czterdziestu czterech sygnatariuszy, którzy autorytarnie uznali, że "działania artystyczne in extenso nie powinny podlegać interpelacyjnej weryfikacji, czynionej z pozycji radnego czy polityka (...) i nie można jej (wolności - JS) naginać do politycznej poprawności, wywołanej potrzebą chwili".

Zastrzeżenia poczynione przez radnego sygnatariusze uznali za problem postrzegany z wysokości drabiny, podczas gdy autor i reżyser sztuki postrzegają go z wysokości wielometrowego wysięgnika (!).

Czterdziestu czterech "znawców" na wszelki wypadek podparło się listem J. Sieradzkiego "wybitnego znawcy teatru, krytyka, recenzenta"... itd., który w piśmie skierowanym do dyrektora teatru uświadomił radnemu, że ten fałszywie odczytał przesłanie autora i reżysera sztuki, i autorytarnie stwierdził, że nie mieli oni przypisywanych im intencji.

Szanowny Panie Rzeczniku! Nie sposób podejmować dyskusji z powyższą argumentacją, ponieważ doprowadzi to do przysłowiowego młócenia słomy czy bicia piany. Dyskurs z "wysięgnikiem" z poziomu drabiny nie zaowocuje porozumieniem i wyrównaniem poziomów.

Obywatel domagający się respektu dla powszechnie uznanych wartości został potraktowany jako osoba funkcjonująca na niskim pułapie rozumienia, spostrzegająca rzeczywistość z poziomu drabiny, której bezkarnie można wbijać do głowy stereotypowe werbalizmy, utarte slogany i jałową argumentację po to tylko, by zracjonalizować "artystyczną" prowokację. Posługiwanie się argumentem wolności słowa w kontekście świadomie zamierzonej prowokacji wydaje się być kpiną i drwiną z wartości, której nieodłącznym atrybutem zawsze była i jest odpowiedzialność. Odmowa prawa interpelacji co do "artystycznych działań" w kontekście zarzutu politycznej poprawności podkreśla nie tylko miałkość argumentacji, ale jest też wyrazem zawłaszczenia autokratycznej postawy.

Nie pierwszy już raz dla uzasadnienia relatywnie moralnego przedstawienia przywoływane są argumenty "wybitnego dzieła", "uznanego znawcy", "intelektualnej stymulacji", "pedagogicznej perswazji" itd., które mają poruszyć zastygłe w stagnacji umysły, by te wyzwoliły się z zaściankowości i zrozumiały wreszcie sztukę z "najwyższego pułapu".

Zwracam się do Pana Rzecznika, by uwzględniając powyższe okoliczności, podjął stosowne działania, mając na celu ochronę tych obywateli, którzy doświadczając podobnych sytuacji, miotają się we własnej bezradności.

Z wyrazami szacunku

Jan Szafraniec

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Jana Szafrańca, skierowane do ministra kultury i dziedzictwa narodowego Kazimierza Ujazdowskiego:

W związku z IV Międzynarodowym Festiwalem Filmów Przyrodniczych im. Braci Wagów, który odbędzie się w Rajgrodzie w województwie podlaskim w dniach 4-8 października br. zwracam się z uprzejmą prośbą o ponowne rozważenie możliwości przyznania - zgodnie z przyjętą już tradycją - nagrody Grand Prix w kwocie 3000 euro.

Nadmieniam, iż wyżej wymieniony festiwal został objęty patronatem senackiej Komisji Kultury i Środków Przekazu.

Z wyrazami szacunku

Jan Szafraniec

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Jana Szafrańca, skierowane do przewodniczącej Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Elżbiety Kruk:

W związku z IV Międzynarodowym Festiwalem Filmów Przyrodniczych imienia Braci Wagów, który odbędzie się w Rajgrodzie w województwie podlaskim w dniach 4-8 października br., zwracam się z uprzejmą prośbą o ponowne rozważenie możliwości przyznania, zgodnie z przyjętą już tradycją, jednej z nagród specjalnych w kwocie 1000 euro.

Nadmieniam, iż wyżej wymieniony festiwal został objęty patronatem senackiej Komisji Kultury i Środków Przekazu.

Z wyrazami szacunku

Jan Szafraniec

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Jana Szafrańca, skierowane do wiceprezesa Rady Ministrów, ministra edukacji narodowej Romana Giertycha:

Zwrócili się do mnie wójt gminy Dziadkowice w województwie podlaskim oraz wójt gminy Rudka w województwie podlaskim z prośbą o pomoc w przydzieleniu autobusu szkolnego z przeznaczeniem na dowóz dzieci do szkół.

Z przedstawionych przez wójta gminy Dziadkowice informacji wynika, iż obecnie używany jest bardzo wyeksploatowany autobus starego typu, ma on już osiemnaście lat, który jest warunkowo dopuszczony do ruchu. Utrzymanie tego autobusu wymaga dużych nakładów finansowych, gdyż ulega on częstym awariom, spowodowanym złym stanem technicznym oraz niską jakością dróg. Gmina Dziadkowice jest gminą wiejską, typowo rolniczą, w której nie ma możliwości korzystania z regularnych linii komunikacji PKS w Siemiatyczach. Obowiązkiem dowozu jest objętych trzysta sześćdziesięcioro ośmioro dzieci z dziewiętnastu miejscowości, które dojeżdżają do trzech szkół podstawowych i gimnazjum. Mimo subwencji oświatowej gmina Dziadkowice musi dokładać na utrzymanie szkół podstawowych oraz gimnazjum własne środki finansowe w wysokości ok. 42% budżetu gminy i dlatego nie jest ona w stanie samodzielnie ponieść kosztów zakupu nowego autobusu. Powyższa sytuacja grozi likwidacją dwóch szkół podstawowych.

Wójt gminy Rudka natomiast poinformował mnie, iż podjęte dotychczas starania nie przyniosły oczekiwanego rezultatu. Do Zespołu Szkół w Rudce, jest to szkoła podstawowa i gimnazjum, i Szkoły Podstawowej w Niemyjach Nowych dojeżdża sto pięćdziesięcioro pięcioro dzieci. W związku z koniecznością ograniczenia wydatków na utrzymanie szkół, co stanowi ponad 60% budżetu gminy, zlikwidowana została jedna szkoła podstawowa, jednakże wskutek powyższej sytuacji wzrosła liczba dowożonych dzieci. W styczniu bieżącego roku jeden z trzech autobusów uległ awarii. Według ekspertyzy wykonanej przez uprawnionego rzeczoznawcę pojazd nie kwalifikuje się do remontu, zużycie określono na 75%. Drugi z używanych autobusów również ulega częstym awariom z uwagi na znaczne wyeksploatowanie i katastrofalny stan dróg. Korzystanie z linii PKS nie jest niestety możliwe, gdyż autobusy PKS nie kursują przez miejscowości, z których dowożone są dzieci.

W związku z powyższym w imieniu wójta gminy Dziadkowice oraz wójta gminy Rudka zwracam się do Pana Ministra o zainteresowanie się przedstawionymi sprawami oraz o pozytywne ich rozpatrzenie.

Z poważaniem

Jan Szafraniec
Senator RP

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Jana Szafrańca, skierowane do prezesa Rady Ministrów Jarosława Kaczyńskiego:

Zmiana ustawy o emeryturach i rentach z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych została uchwalona przez Sejm RP 16 lipca 2004 r. Niestety skutki społeczno-ekonomiczne jej wyprowadzenia okazały się fatalne. Około siedmiu milionów emerytów i rencistów zostało całkowicie pozbawionych waloryzacji emerytur i rent za lata 2004-2005, co przyczyniło się w znacznym stopniu do pogorszenia poziomu ich życia materialnego. Wartość realna emerytury i renty w lutym 2006 r. w porównaniu do 2003 r. spadła o 6,8%.

W związku z powyższym chciałbym uzyskać od Pana Premiera odpowiedzi na następujące pytania.

Kiedy rząd RP spowoduje dekomunizację systemu emerytalno-rentowego w Polsce, w przedmiocie waloryzacji świadczeń, poprzez uchylenie patologicznych komunistycznych rozwiązań prawnych wprowadzonych przez lewicę w 2004 r. i wprowadzenie nowych regulacji prawnych zgodnych z prawem międzynarodowym i Konstytucją RP?

Czy emeryci i renciści, których pozbawiono waloryzacji świadczeń za 2004 r. i 2005 r., otrzymają wyrównanie jednorazowe powodujące zachowanie realnej wartości świadczeń?

Kiedy nastąpi korekta w górę waloryzacji miesięcznych kwot emerytur i rent do poziomu wskaźnika 106,5%, zamiast zaniżonego wskaźnika 106,2%, dla osób, które nabyły prawa do świadczeń w 2003 r. i w latach wcześniejszych?

Kiedy nastąpi korekta w dół waloryzacji emerytur i rent przyznanych od stycznia 2004 r. do lutego 2006 r. do poziomu zachowania realnej wartości świadczeń zgodnie z istotą prawa do waloryzacji?

Waloryzacja zgodnie z konstytucją, orzecznictwem Trybunału Konstytucyjnego oraz prawem międzynarodowym ma na celu zachowanie realnej wartości świadczeń. Zatem prawo człowieka do waloryzacji emerytur i rent podlega także ochronie konstytucyjnej. Należałoby w tym miejscu zastanowić się, czy celem przedmiotowej ustawy jest rzeczywiście zachowanie realnej wartości świadczeń.

Zwracam się do Pana Premiera o zainteresowanie przedstawionym problemem oraz o spowodowanie istotnych zmian w obecnie obowiązującej ustawie o emeryturach i rentach z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych.

Z poważaniem

Jan Szafraniec
Senator RP

* * *

Oświadczenie złożone przez senator Dorotę Arciszewską-Mielewczyk, skierowane do prokuratora krajowego RP Janusza Kaczmarka:

Szanowny Panie Prokuratorze Krajowy!

Oświadczenie moje kieruję w sprawie czynu zabronionego zagrożenia życia z art. 160 §1 kodeksu karnego w związku z burzeniem pawilonu Marii i Zdzisława Kalatów w Zgorzelcu dnia 3 lipca 2006 r. Sprawa ta została opisana w "Gazecie Powiatowej - Dolny Śląsk", nr 13 (116) z 14-27 lipca 2006 r., w artykule pod tytułem "Mogli zginąć ludzie!", do którego zamieszczono zdjęcia relacjonujące dokładnie cały przebieg wydarzenia.

W poniedziałek 3 lipca 2006 r. od godziny 10.00 na zlecenie firmy Citronex usiłowano bezprawnie zburzyć pawilon handlowy Marii i Zdzisława Kalatów, poprzez rozburzenie pawilonu sąsiadującego, w mniemaniu wyburzających trwale połączonego z pawilonem państwa Kalatów. Sposób, w jaki przeprowadzono te działania - abstrahując już od faktu, że państwo Kalatowie nie dostali prawomocnej decyzji starosty o zgodzie na wyburzenie swojego sklepiku przez firmę Citronex, mającej od lutego 2006 prawo użytkowania wieczystego działki, spornej zresztą, o którą toczy się obecnie postępowanie sądowe - sprawia wrażenie napaści pod kontrolą policji.

W artykule Waldemara Gruny "Mogli zginąć ludzie!" czytamy: "Rozpoczęło się wyburzanie pomimo tego, że w sklepie przebywała prawie siedemdziesięcioletnia Maria Kalata. Prowadziła wtedy normalną działalność handlową. Szef Citronexu Toronowski był bardzo agresywny. W pewnym momencie nawet doszło do rękoczynów ze Zdzisławem Kalatą, którego przed upadkiem uratowały ręce życzliwych mu uczestników zajścia. Dewastacja pawilonu z ludźmi w środku (było w nim oprócz Kalatów jeszcze kilka innych osób) nabrała tempa, choć instalacja elektryczna sklepiku była cały czas pod napięciem, a w sklepie znajdowały się łatwopalne środki chemiczne. Bez zabezpieczenia terenu Toronowski w asyście policji, posiłkując się pismem starosty Tyca, bezwzględnie niszczył obiekt handlowy. Gdy Kalatowie nie chcieli opuścić sklepiku, policjanci bliscy byli zatrzymania Kalatów i ich sojuszników siłą. Zamierzali wywieźć ich do komendy Policji, by w czasie ich przesłuchania stworzyć Citronexowi warunki do spokojnego wyburzania pawilonu. Być może strach przed tłumem, a może brak decyzji przełożonych powstrzymał jednak ich zapędy." (Cytuję za "Gazetą Powiatową - Dolny Śląsk", nr 13 z 14-27 lipca bieżącego roku, strona 3).

Ostatecznie przyzwolenie zgorzeleckiej policji na ekscesy dokonywane na polecenie prokurenta Citronexu, pana Artura Toronowskiego, przerwała interwencja z Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji na prośbę redaktora "Gazety Polskiej" Tomasza Sakiewicza.

Czy wyżej opisane działania, polegające na zdemolowaniu pawilonu na polecenie, nie stanowią znamion czynu zabronionego zagrożenia życia z art. 160 §1 kodeksu karnego? Jeżeli tak, to dlaczego policja powiatowa w Zgorzelcu nie potrafi, wobec udokumentowanego zajścia, określić sprawców przestępstwa?

Sprawę częściowego zniszczenia pawilonu pana Kalaty i narażenia ludzi na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu zna Adam Kietliński, który przyjął zawiadomienie o przestępstwie w Wydziale Kontroli Wewnętrznej we Wrocławiu, gdzie pełnomocnik pana Kalaty, Kajetan Marcinkowski, złożył 5 lipca 2006 r. szczegółowe zeznania w ciągu kilku godzin. Trafiły one do prokuratora apelacyjnego we Wrocławiu, pana Śledzia, a sprawę zna również zastępca dyrektora Wydziału Kontroli Wewnętrznej Komendy Głównej Policji Ryszard Walczuk.

Dlaczego w Wydziale Kontroli Wewnętrznej Komendy Głównej Policji, jak również w Prokuraturze Apelacyjnej we Wrocławiu nie nadano do tej pory sprawie sygnatur? Dlaczego nikt nawet nie próbował przesłuchać Zdzisława i Marii Kalatów jako świadków?

Pismem z dnia 18 lipca 2006 r. państwo Zdzisław i Maria Kalatowie zwrócili się do Prokuratury Apelacyjnej we Wrocławiu z wnioskiem o wszczęcie śledztwa przeciwko: prokurentowi spółki Citronex Arturowi Toronowskiemu oraz działającemu na jego zlecenie kierownikowi budowy, a także pracownikom bezpośrednio wykonującym roboty wyburzeniowo-rozbiórkowe pawilonów handlowych przy ulicy Konarskiego w Zgorzelcu; policjantom KPP w Zgorzelcu, ze szczególnym uwzględnieniem oficerów Policji, w obecności których wykonywano wspomniane roboty wyburzeniowe i rozbiórkowe; staroście zgorzeleckiemu Andrzejowi Tycowi; powiatowemu inspektorowi budowlanemu Tomaszowi Kasperkowi.

Wnioskodawcy wskazali w uzasadnieniu, że prowadzona akcja stwarzała groźbę zawalenia się ścian oraz stropodachu i powstania pożaru, a obowiązkiem policji nie było obserwowanie wydarzeń i wspieranie Citronexu, ale przede wszystkim ochrona zdrowia, życia, a także majątku poszkodowanych. Wnioskodawcy w tym piśmie zwrócili się między innymi o wszczęcie postępowania karnego, a przynajmniej dyscyplinarnego, wobec odpowiedzialnych policjantów z KPP w Zgorzelcu, ze skutkiem natychmiastowego zawieszenia ich w pełnieniu obowiązków służbowych.

Prokuratura Apelacyjna we Wrocławiu zdecydowała przenieść sprawę z okręgu jeleniogórskiego do okręgu legnickiego.

Bardzo proszę o ustosunkowanie się Pana Prokuratora Krajowego do przedstawionych przeze mnie wydarzeń i pytań w tej sprawie. Proszę Pana o informację, jakie działania w tej sprawie zamierza dalej prowadzić prokuratura.

Z poważaniem

Dorota Arciszewska-Mielewczyk
Senator RP

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Janusza Kubiaka, skierowane do ministra zdrowia Zbigniewa Religi:

Wobec przesłania do Sejmu RP projektu ustawy o przekazaniu pracodawcom środków finansowych na wzrost wynagrodzeń dla wszystkich pracujących w ochronie zdrowia oraz przyjęcia przez Senat ustawy w zakresie wzrostu wynagrodzeń ze środków NFZ dla personelu lekarskiego, pragnę zwrócić uwagę, że podwyżka nie obejmuje wszystkich publicznych zakładów opieki zdrowotnej, gdyż część z nich nie jest finansowana przez NFZ. Należą do nich między innymi wojewódzkie ośrodki medycyny pracy, tworzone i utrzymywane - zgodnie z art. 15 ustawy o służbie medycyny pracy z 27 czerwca 1997 r. - przez samorządy województwa.

Ustawa nierówno traktuje niektóre publiczne zakłady opieki zdrowotnej, jakimi niewątpliwie są wojewódzkie ośrodki medycyny pracy, oraz nie daje podstawy prawnej do objęcia wzrostem wynagrodzeń ich pracowników od 1 października 2006 r.

Zwracam się z prośbą o spowodowanie i podjęcie takich działań, aby usunąć zaistniałe nieprawidłowości, z uwzględnieniem pracowników wojewódzkich ośrodków medycyny pracy, które nie mają kontraktów z NFZ, a należą do publicznych zakładów opieki zdrowotnej.

W jaki sposób ten problem zamierza rozwiązać minister zdrowia?

Janusz Kubiak
senator RP

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Antoniego Motyczkę, skierowane do minister pracy i polityki społecznej Anny Kalaty:

Oświadczenie dotyczy ustawy z dnia 28 listopada 2003 r. o świadczeniach rodzinnych, określającej warunki nabywania prawa do świadczeń rodzinnych oraz zasady ich ustalania, przyznawania i wypłacania.

Poważnym problemem, przed którym stoją osoby ubiegające się o zasiłek rodzinny, to zebranie różnego rodzaju zaświadczeń, oświadczeń i innych dokumentów niezbędnych do określenia, czy zasiłek danej osobie przysługuje, czy też nie. Wydaje się jednak, że w nowoczesnym państwie europejskim przyznawanie jakichkolwiek środków finansowych na pomoc rodzinie powinno odbywać się przy całkowitym ograniczeniu formalności.

Obecnie zasiłek rodzinny przysługuje, jeżeli dochód netto rodziny z roku poprzedzającego okres zasiłkowy nie przekracza w przeliczeniu na osobę kwoty 504 zł; w przypadku zaś, gdy członkiem rodziny jest dziecko niepełnosprawne - jeżeli dochód rodziny w przeliczeniu na osobę nie przekracza kwoty 583 zł. Do jego ustalenia niezbędnym dokumentem jest zaświadczenie z urzędu skarbowego. Art. 3 ustawy o świadczeniach rodzinnych w sposób szczegółowy określa, co jest uznawane za dochód. Istnieje wiele przykładów, które dobitnie ukazują sztywne i niesprawiedliwe społecznie przepisy tego artykułu.

Przykładem może być tutaj matka samotnie wychowująca dziecko chore na stwardnienie rozsiane, która otrzymała zwrot drobnej kwoty pieniędzy z tytułu ulg podatkowych za rok ubiegły, a w rezultacie została pozbawiona zasiłku rodzinnego i innych świadczeń, gdyż po wliczeniu kwoty zwrotu przekroczyła w niewielkim stopniu granice dochodu określone w ustawie. Innym razem ojciec wychowujący czwórkę dzieci, otrzymując nagrodę jubileuszową w wysokości 1500 zł, stracił około 2900 zł z tytułu pozbawienia dzieci wyżej wymienionego zasiłku.

Przekroczenie ram dochodu ustalonego w ustawie o świadczeniach rodzinnych nawet o kilka, kilkadziesiąt groszy oraz uzyskanie dodatkowego dochodu - mniejszego niż potencjalny zasiłek - pozbawia możliwości jego przyznania. W efekcie następuje pogorszenie sytuacji materialnej rodziny.

Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej powinno przygotować zmiany w ustawie o świadczeniach rodzinnych, uwzględniające te i inne absurdalne sytuacje wynikające z obecnie obowiązujących przepisów.

Łączę wyrazy szacunku

Antoni Motyczka
senator RP

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Antoniego Motyczkę, skierowane do ministra finansów Stanisława Kluzy:

Do mojego biura senatorskiego zwraca się coraz więcej osób z prośbą o interwencję w sprawie projektu podwyżki akcyzy na lekki olej opałowy, tak zwany LOO, i mazut. Ministerstwo Finansów zakłada, że akcyza na olej opałowy ma wzrosnąć o około 400% - z 232 zł na 1139 zł za 1000 l oraz 2000% na mazut - z 60 zł na 1284 zł na 1000 kg.

Tajemnicą poliszynela jest powód wzrostu przedmiotowej akcyzy. Państwo najwyraźniej nie radzi sobie z szarą strefą w obrocie paliwami i próbuje ukrócić ten proceder poprzez drastyczną podwyżkę akcyzy na LOO. Wzrost akcyzy spowoduje, że nie będzie się już opłacało lać do baku oleju opałowego zamiast oleju napędowego. Przy okazji jednak ucierpią setki tysięcy gospodarstw domowych, które zdecydowały się na zakup drogich kotłowni olejowych.

Taka polityka Ministerstwa Finansów jest tym bardziej niezrozumiała, gdy weźmiemy pod uwagę fakt, że począwszy od 1998 r. państwo znacznymi środkami dotowało budowę instalacji grzewczych na lekki olej opałowy, jako technologicznie nowoczesnych i energooszczędnych oraz bezpiecznych dla środowiska. Okazuje się jednak, że w ten sposób państwo zastawiło na swoich obywateli pułapkę finansową. Jak bowiem inaczej można wytłumaczyć fakt, że z powodu nieudolności instytucji państwowych egzekwujących prawo w tym przypadku, to jest Policji, inspekcji drogowej i Służby Celnej, cierpią obywatele, którzy w dobrej wierze skorzystali z preferencyjnych możliwości zakupu kotłowni olejowych? Teraz zapewne wielu z nich z powrotem przejdzie na ogrzewanie węglowe.

Należy się także zastanowić, czy właściwe są niektóre zapisy ustawy o zwrocie części wydatków ponoszonych w latach 2006-2012 na ogrzewanie olejami opałowymi powierzchni bytowych oraz o zmianie niektórych ustaw, dotyczące takich kwestii, jak:

- arbitralne ustalenie kwoty zwrotu na poziomie 1,11 zł/l fakturowanego oleju z jednoczesnym ograniczeniem kwoty do 19 zł/m2 w okresie roku kalendarzowego, co w żadnym wypadku nie pokrywa wzrostu kosztów ponoszonych na ogrzewanie;

- całkowite pominięcie wpływu 22% stawki podatku VAT naliczanej już od dużo wyższej podstawy, co w przypadku jednostek budżetowych i osób fizycznych niemających prawa do odliczeń podatku VAT skutkuje jeszcze drastyczniejszym wzrostem kosztów ogrzewania;

- wyłączenie ze zwrotów kosztów zakupu oleju na wytworzenie ciepłej wody użytkowej;

- brak możliwości skontrolowania rozdziału zużycia ciepła na cele grzewcze i pozostałe;

- nierówne traktowanie odbiorców i wyłączenie z całości systemu zwrotów podmiotów prowadzących działalność gospodarczą, czyli wszystkich firm, co może się przełożyć na wzrost ich kosztów działalności operacyjnej i tym samym spadek konkurencyjności.

Należy się ponadto zastanowić, czy proponowany przez ministerstwo w ustawie system zwrotów części kosztów zakupu oleju opałowego nie wywoła procederu handlowania tak zwanymi lewymi fakturami i wyłudzania pieniędzy. W takim przypadku proponowane zmiany mogą przynieść efekt odwrotny od zamierzonego.

Pragnę zwrócić się do ministra finansów, Pana Stanisława Kluzy, z prośbą o powtórne przeanalizowanie sprawy podwyżki akcyzy na lekki olej opałowy i mazut oraz bezpośrednio związanej z tym ustawy o zwrocie części wydatków ponoszonych w latach 2006-2012 na ogrzewanie olejami opałowymi powierzchni bytowych oraz o zmianie niektórych ustaw.

Z poważaniem

Antoni Motyczka
senator RP

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Czesława Ryszkę, skierowane do ministra skarbu państwa Wojciecha Jasińskiego:

Panie Ministrze!

Zwrócili się do mnie pracownicy Zakładów Mięsnych w Dębicy SA w upadłości (39-204 Dębica, ul. Fabryczna 1) z prośbą, abym interweniował w sprawie celowego zniszczenia ich zakładu przez byłych prezesów, Mariana Ukowskiego i Marka Kasprzyka, oraz przez syndyka, Adama Pileckiego, który powołał na stanowisko dyrektora do spraw finansowych głównego księgowego spółki, Jacka Boro.

Wspomniany księgowy doskonale orientował się w kondycji finansowej zakładu, wiedział o pogarszaniu się sytuacji, mimo to zgadzał się na remonty oraz inwestycje, które w ciągu pięciu lat doprowadziły do upadłości. Między innymi włoska firma budowała linię uboju, której stan pozostawia wiele do życzenia, wymieniano płytki, które dopiero co zostały ułożone. W tym czasie pracownicy, oprócz kierownictwa, byli pozbawieni wszelkich nagród i premii. Zastraszano ich zwolnieniami, gdy kondycja zakładu ulegała pogorszeniu.

Do zadłużenia zakładu przyczyniła się między innymi sprzedaż do Niemiec wyrobów, za które nie otrzymano zapłaty. W tym czasie w zakładzie pojawił się między innymi pan Skrobich, który w ramach marketingu dokonał zakupu ośmiu nowych samochodów, przyjmowano również do pracy nowych pracowników. Kiedy do zakładu wszedł syndyk, zaczęto zwalniać doświadczonych pracowników, tych z wieloletnim stażem. Obecna liczba pracowników jest taka, że nie są oni w stanie utrzymać produkcji na poziomie wystarczającym do zaspokojenia obciążeń finansowych. Wydaje się, że to również jest celowe działanie podejmowane po to, aby zakład upadł i mógł zostać przejęty dosłownie za grosze.

Tymczasem zakład ma uprawnienia do eksportu do krajów UE, jest dobrze zmodernizowany, na co zostały zaciągnięte kredyty, jednym słowem jest łakomym kąskiem do przejęcia.

Proszę Pana Ministra o przeanalizowanie zaistniałej sytuacji, a zwłaszcza o doprowadzenie do kontroli działalności kierownictwa Zakładów Mięsnych w Dębicy SA.

Czesław Ryszka

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Czesława Ryszkę, skierowane do ministra skarbu państwa Wojciecha Jasińskiego:

Panie Ministrze!

Zwrócili się do mnie pracownicy Zakładów Remontowo-Montażowych "Koniecpol" SA w Koniecpolu z prośbą o pomoc w sprawie nadużyć przy likwidacji i sprzedaży ich spółki pracowniczej, w której Skarb Państwa ma 49,79% udziałów. Oni sami mają 50,21% udziałów.

Nie będę dokładnie opisywał sytuacji w omawianym zakładzie, jest to szczegółowo przedstawione w skierowanym do mnie liście pracowników, który dołączam wraz z podpisami załogi. Jedno jest pewne: prezes spółki, Wiesław Hanyż, po utworzeniu spółki-córki pod nazwą "Remko-Pol Koniecpol" Spółka z o.o., do niej właśnie kierował zyski, a długi zrzucał na spółkę-matkę, czyli na ZRM "Koniecpol" SA, co doprowadziło zakład do upadłości. Pracownicy ZRM utracili obecnie wszystko. Także Skarb Państwa nic z tego nie ma. Zyskali tylko prezesi, którzy kiedyś byli zwykłymi akcjonariuszami, jak wszyscy, a dzisiaj są właścicielami obydwu spółek.

Panie Ministrze, proszę o zbadanie tej sprawy, aby prawu i sprawiedliwości stało się zadość.

Dołączam list pracowników oraz kilka najważniejszych dokumentów.

Czesław Ryszka

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Józefa Łyczaka, skierowane do ministra skarbu państwa Wojciecha Jasińskiego:

Szanowny Panie Ministrze!

Na czwartym posiedzeniu Senatu w dniu 5 stycznia 2006 r. zostało już przeze mnie złożone oświadczenie w sprawie przywrócenia do pierwotnego stanu basenu termosolankowego w Ciechocinku, stanowiącego majątek Przedsiębiorstwa Uzdrowisko Ciechocinek SA z siedzibą w Ciechocinku. Odpowiedź, jaką otrzymałem od Ministra Skarbu Państwa Andrzeja Mikosza, nie usatysfakcjonowała mnie, bowiem nie zawierała podstawowej odpowiedzi na pytanie dotyczące działań, jakie winny być podjęte celem odnowienia basenu tak, aby mógł on ponownie stanowić atrakcję turystyczną Ciechocinka. Pan Minister ograniczył się jedynie do zwięzłego przedstawienia historii basenu oraz jego losów na przestrzeni kilku ostatnich lat. Fakty przedstawione przez Pana Ministra są mi doskonale znane. Ponadto Pan Minister podał, iż sprawa basenu termosolankowego pozostaje nadal kwestią do uregulowania, zaznaczając jednocześnie, iż szczupłość środków, którymi dysponuje spółka PUC, powoduje problemy związane z funkcjonowaniem i remontowaniem powyższego obiektu. Od odpowiedzi Pana Ministra na moje oświadczenie upłynęło ponad pół roku, w którym to czasie nie zostały podjęte żadne działania ze strony Ministerstwa. Brak jest również jakiegokolwiek zainteresowania problemem ciechocińskiego basenu termosolankowego ze strony władz państwowych.

Proszę Pana Ministra o wnikliwe zajęcie się sprawą basenu termosolankowego w Ciechocinku i stanowcze podjęcie działań zmierzających do rozwiązania wskazanego przeze mnie problemu. Celem uszczegółowienia sytuacji basenu termosolankowego ponownie podaję do wiadomości Pana Ministra, co następuje: decyzją Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków we Włocławku z dnia 29 października 1993 r. obiekt ten został wpisany do rejestru zabytków pod nr 322A. Basen termosolankowy jest kompleksem budynków, urządzeń i odkrytej niecki basenowej, otoczonej terenem parkowym z wytyczonymi alejkami. W 2002 r. po raz pierwszy od siedemdziesięciu lat zabytek ten został wyłączony z eksploatacji. Do tego momentu stanowił on największą atrakcję turystyczną Ciechocinka, bowiem zapewniał kąpiele na wolnym powietrzu w solance produkowanej w Uzdrowisku. Z uwagi na fakt, iż w tej sprawie nie została wydana żadna decyzja organu architektoniczno-budowlanego, wyłączająca ten obiekt z użytkowania, decyzję w tej sprawie podjął wyłącznie właściciel. Grunt, na którym znajduje się basen, stanowi własność Skarbu Państwa w wieczystym użytkowaniu Przedsiębiorstwa Uzdrowisko Ciechocinek SA.

Powyższy obszar nie posiada aktualnego miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego, zaś ważność poprzedniego planu wygasła z dniem 31 grudnia 2002 r.

Zgodnie z art. 5 pkt 3 i 4 ustawy z dnia 23 lipca 2003 r. o ochronie zabytków i opiece nad zabytkami (Dz.U. Nr 162 z 2003 r., pozycja 1568), opieka nad zabytkiem sprawowana przez jego właściciela lub posiadacza polega, w szczególności, na zapewnieniu warunków: zabezpieczenia i utrzymania zabytku oraz jego otoczenia w jak najlepszym stanie; korzystania z zabytku w sposób zapewniający trwałe zachowanie jego wartości.

Po wyłączeniu basenu z użytkowania pojawiła się inicjatywa nieodpłatnego przekazania tego obiektu Gminie Ciechocinek, która deklarowała zdobycie funduszy na remont basenu.

Właściciel obiektu, PUC, nie dysponował takimi środkami i nie miał możliwości uzyskania dotacji z funduszy unijnych.

Zabiegi dotyczące nieodpłatnego przejęcia obiektu przez Gminę Ciechocinek trwają do dnia dzisiejszego.

Mimo pozytywnej opinii Zarządu PUC SA i Rady Nadzorczej przy PUC SA w przedmiotowej sprawie, projekt nie został zrealizowany. Nową uchwałą z 2003 r. PUC zdecydował się przekazać basen gminie w drodze sprzedaży, a ponieważ gmina wyraża jedynie wolę nieodpłatnego przejęcia, PUC zaproponował urzędowi marszałkowskiemu przejęcie basenu na zasadzie umowy użytkowania. Marszałek Województwa Kujawsko-Pomorskiego nie wyraził zainteresowania propozycją, popierając jednocześnie zabiegi burmistrza Ciechocinka dotyczące przejęcia obiektu.

Minister Skarbu Państwa nie wyraził zgody na nieodpłatne przekazanie basenu Gminie Ciechocinek, zaś Zwyczajne Walne Zgromadzenie Akcjonariuszy PUC SA w dniu 28 czerwca 2003 r. podjęło uchwałę o zbyciu basenu na drodze przetargu publicznego.

W marcu 2004 r. Wielkopolska Spółka Leasingowo-Handlowa przedstawiła w siedzibie Zarządu PUC w Ciechocinku koncepcję zatytułowaną "Aquabasen termalno-solankowy z zabudową terenu międzytężniowego w Ciechocinku", dotyczącą zabudowania całego terenu pomiędzy tężniami zespołem hoteli, restauracji, sklepów i akwaparkiem. Koncepcja ta poprzez zabudowę częściowo likwidowałaby obszar zabytkowego Parku Tężniowego, ignorując zupełnie zasady ochrony zabytków i strefę ochrony obszaru Uzdrowiska Ciechocinek. Na wniosek PUC Kujawsko-Pomorski Wojewódzki Konserwator Zabytków w Toruniu pismem z dnia 31 stycznia 2005 r. określił warunki konserwatorskie zagospodarowania i użytkowania terenu Parku Tężniowego i znajdujących się na nim budowli, wskazując, że obecny i przyszły sposób zagospodarowania i użytkowania obiektu winien być zgodny z jego historyczną funkcją i zachowywać w stanie niezmienionym i czytelnym wszystkie wartości, składające się na unikalne walory tego obszaru, a więc układ przestrzenny, formę architektoniczną i lokalizację historycznych obiektów kubaturowych, układ kompozycyjny zieleni urządzonej, a także walory klimatyczne ukształtowane przez wyżej wymienione składniki.

Negocjacje odnośnie do przekazania basenu trwają nadal i nasuwają przypuszczenie o braku dobrej woli ze strony PUC, które prowadzi działania nieprzystające do oficjalnego toku postępowania.

Zgodnie ze stanowiskiem Kierownika Delegatury Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków we Włocławku, nadrzędnym i jedynym celem działań w stosunku do basenu termalnosolankowego powinno być pilne podjęcie jego remontu i przywrócenie go wraz z otoczeniem, jako głównego elementu zagospodarowania tego terenu, do jego pierwotnej funkcji i wyglądu, z wykluczeniem jakiegokolwiek innego zagospodarowania tego obszaru.

PUC wielokrotnie deklarowało, że nie posiada środków na remont basenu. W tej sytuacji art. 49 ustawy o ochronie zabytków i opiece nad zabytkami, dający możliwość wydania decyzji nakazującej osobie fizycznej lub jednostce organizacyjnej posiadającej tytuł prawny do korzystania z zabytku wpisanego do rejestru, wynikający z prawa własności, użytkowania wieczystego lub stosunku zobowiązaniowego przeprowadzenie prac konserwatorskich lub robót budowlanych przy tym zabytku, jeśli ich wykonanie jest niezbędne ze względu na zagrożenie zniszczeniem lub istotnym uszkodzeniem tego zabytku, nie może znaleźć zastosowania. Ponadto wykonawstwo zastępcze jest niemożliwe, nierealne do zastosowania.

Obecny właściciel nie wywiązuje się z ustawowych obowiązków w zakresie ochrony zabytku. Nadal niewyjaśniona jest również sprawa zmiany właściciela, która mogłaby skutkować szybkim podjęciem remontu obiektu.

Zwracam się do Pana Ministra z prośbą o zbadanie tej sprawy i podjęcie działań, w wyniku których basen termalnosolankowy zostanie przywrócony do pierwotnego stanu i ponownie będzie stanowił atrakcję turystyczną Ciechocinka. Ponadto uważam, iż słuszne byłoby zapoznanie się przez Pana Ministra z sytuacją basenu na miejscu, w Ciechocinku, co w moim przekonaniu ułatwiłoby i przyspieszyło podjęcie konkretnych działań.

Z poważaniem

Józef Łyczak

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Jacka Sauka, skierowane do przewodniczącej Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Elżbiety Kruk:

Zwracam się z pytaniem o nieregularne wpływy Polskiego Radia Szczecin SA z tytułu abonamentu. Rozgłośnia nie otrzymuje środków abonamentowych zgodnie z założonym planem wpływów przyjętym w uchwale Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji nr 301/2005. Różnica między tym planem a stanem z dnia 30 czerwca 2006 r. wynosi 414 tysięcy 896 zł. Zwiększający się w takim tempie niedobór na koniec roku 2006 wyniesie około 1 miliona zł, co stanowi poważne zagrożenie dla płynności finansowej spółki, która swój plan finansowy oparła na założeniach zawartych we wspomnianej uchwale.

Proszę o wyjaśnienie zaistniałej sytuacji oraz przekazanie informacji, w jakim terminie Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji uzupełni niedobory.

Z poważaniem

Jacek Sauk

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Ryszarda Góreckiego, skierowane do wiceprezesa Rady Ministrów, ministra spraw wewnętrznych i administracji Ludwika Dorna:

Szanowny Panie Ministrze!

W styczniu bieżącego roku zwróciłem się do Pana Premiera z prośbą o wzmocnienie kontroli przestrzegania przepisów ruchu drogowego w całej Polsce, przede wszystkim w odniesieniu do samochodów ciężarowych. W mojej ocenie oraz w ocenie społeczeństwa właśnie ta kategoria pojazdów stanowi ogromne zagrożenie dla pozostałych uczestników ruchu drogowego. Z całą pewnością nie możemy mówić o poczuciu bezpieczeństwa na polskich drogach, a w szczególności na niezwykle niebezpiecznych trasach Polski północno-wschodniej.

2 sierpnia br. doszło do tragicznego w skutkach wypadku na drodze krajowej nr 16. Pod Ostródą zginęły dwie osoby, a dwie kolejne odniosły ciężkie obrażenia. Sprawcą wypadku był kierowca rosyjskiego tira, który jadąc z nadmierną prędkością, wpadł na przeciwległy pas ruchu i niemal zmiażdżył nadjeżdżających z przeciwka młodych motocyklistów. Wypadek miał miejsce pomimo tego, że dokładnie w tym samym miejscu w grudniu zeszłego roku śmierć poniósł znany biznesmen Piotr Jocz, którego samochód osobowy został przygnieciony przez tira. Obie sytuacje były bardzo podobne, tym bardziej bulwersujący jest fakt, że nie wyciągnięto wniosków z poprzedniego tragicznego wydarzenia. Nie zostały podjęte skuteczne środki zapobiegawcze, czego konsekwencją była śmierć kolejnych osób.

W imieniu tych, którzy mieli to szczęście, że nie doznali groźnej kolizji na drodze, zwracam się do Pana Premiera z dramatycznym apelem, aby podległe Panu służby wzięły pod szczególną uwagę tragiczny odcinek pod Ostródą, będący jednym z najczarniejszych punktów w województwie warmińsko-mazurskim. Podkreślam, iż ci młodzi ludzie - turyści, którzy przyjechali na Warmię i Mazury - zginęli, ponieważ nie mieli żadnych szans w starciu z ogromnym pojazdem. Niestety, niezrozumiałe jest dla mnie, że wysiłki podjęte przez podległe Panu służby były niewystarczające.

Pragnę zwrócić uwagę Pana Premiera na to, że tiry stanowią ogromne zagrożenie dla uczestników ruchu drogowego. W mojej ocenie zarówno Policja, jak również Inspekcja Transportu Drogowego muszą podjąć bardziej intensywne działania prewencyjne, aby skuteczniej ograniczać możliwości poważnych wypadków samochodów ciężarowych. Pasażerowie wielokrotnie mniejszych od nich samochodów osobowych nigdy nie mają szans na przetrwanie takich kolizji.

W odpowiedzi na moje pismo z 3 stycznia br., skierowane do MSWiA, podsekretarz stanu, pan Władysław Stasiak, zapewnił mnie, że realizowana jest dyrektywa Komisji Europejskiej, zgodnie z którą do 2010 r. nastąpi redukcja wypadków o 50%. Uprzejmie proszę o informację, jak przebiega dotychczasowa realizacja tego zamierzenia. Pragnę zapoznać się również z oceną resortu odnoszącą się do Krajowego Programu Gambit 2005, według którego powinny być realizowane cele prewencyjne na lata 2005-2013. W ostatnich latach dwukrotnie wzrosło natężenie ruchu drogowego w województwie warmińsko-mazurskim, a w konsekwencji liczba wypadków, dlatego tak ważna jest skuteczna realizacja programów mających za zadanie zwiększenie bezpieczeństwa na drogach.

Z wyrazami szacunku

Ryszard Górecki

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Ryszarda Góreckiego, skierowane do ministra transportu Jerzego Polaczka:

Szanowny Panie Ministrze!

2 sierpnia br. doszło do tragicznego w skutkach wypadku na drodze krajowej nr 16. Pod Ostródą zginęły dwie osoby, a dwie kolejne odniosły ciężkie obrażenia. Sprawcą wypadku był kierowca rosyjskiego tira, który, jadąc z nadmierną prędkością, wpadł na przeciwległy pas ruchu i niemal zmiażdżył nadjeżdżających z przeciwka młodych motocyklistów. Wypadek miał miejsce, mimo iż dokładnie w tym samym miejscu w grudniu zeszłego roku śmierć poniósł znany biznesmen Piotr Jocz, którego samochód osobowy został przygnieciony przez tira. Obie sytuacje były bardzo podobne, tym bardziej bulwersujący jest fakt, iż nie wyciągnięto wniosków z poprzedniego tragicznego wydarzenia. Nie zostały podjęte skuteczne środki zapobiegawcze, czego konsekwencją była śmierć kolejnych osób.

Zapewnienie bezpieczeństwa uczestnikom ruchu drogowego zależy w ogromnym stopniu od stanu technicznego polskich dróg. Zwracam się do Pana Ministra, gdyż sprawy bezpieczeństwa podróżujących traktuję priorytetowo. Uważam, iż w tej materii nie możemy pozwolić sobie na kompromis i godzić się na ludzkie tragedie.

Z całą pewnością na wypadek wpływ miały dwa główne czynniki. Pierwszym z nich jest nadmierna prędkość tira, drugim natomiast nieprawidłowo wyprofilowany zakręt drogi, który przyczynił się do zajęcia przeciwległego toru jazdy przez pojazd ciężarowy. Proszę Pana Ministra o zainicjowanie zmian, mających na celu poprawę charakterystyki tego łuku, oraz dokonanie innych niezbędnych modyfikacji, zwiększających bezpieczeństwo użytkowników tego odcinka drogi nr 16. Apeluję, aby prace nad tym rozwiązaniem przebiegały niezwykle sprawnie. Nie możemy pozwolić, aby miały tam miejsce kolejne tragiczne wypadki.

Województwo warmińsko-mazurskie zajmuje czołowe miejsca w statystykach wypadkowych. Aby to zmienić, potrzebnych jest wiele lat intensywnych działań. Konieczna jest jednak eliminacja najczarniejszych punktów układu komunikacyjnego i właśnie o to zwracam się w imieniu tych wszystkich, którzy pragną bezpiecznie poruszać się po drogach Polski północno-wschodniej.

Z poważaniem

Ryszard Górecki
Senator RP

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Ryszarda Góreckiego, skierowane do minister pracy i polityki społecznej Anny Kalaty:

Szanowna Pani Minister!

Wydanie orzeczenia o niezdolności do pracy w celu ustalenia uprawnień do świadczeń uzależnione jest od stwierdzenia niezdolności do pracy i niezdolności do samodzielnej egzystencji. Wydawanie tego rodzaju orzeczeń należy do zadań lekarzy orzeczników i komisji lekarskich Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. Lekarze orzecznicy działają w czterdziestu sześciu, zaś komisje lekarskie w zaledwie szesnastu oddziałach Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. Niestety, rozporządzenie ministra polityki społecznej w sprawie orzekania o niezdolności do pracy z 14 grudnia 2004 r., DzU nr 273, poz. 2711, nie uwzględnia możliwości przeprowadzania badania przez znajdujące się w większych miastach powiatowych inspektoraty ZUS, a tylko przez oddziały. Powoduje to problemy w dostępie do lekarzy orzeczników oraz komisji lekarskich.

Istnieje możliwość przeprowadzenia badania w miejscu pobytu osoby, jeżeli stan zdrowia stwierdzony w zaświadczeniu lekarskim uniemożliwia osobiste zgłoszenie się na badanie. W rzeczywistości jednak w takim przypadku czas oczekiwania jest bardzo często długi z uwagi na nieobecność osób ubiegających się o świadczenie w miejscu zamieszkania lub z innych powodów organizacyjnych. Oczekiwanie w takim wypadku może wynosić nawet miesiąc. Niestety powoduje to zniecierpliwienie i dodatkowy stres u osób oczekujących na badania. Z tych powodów osoby o wątłym przecież stanie zdrowia zmuszone są pokonywać dystans dzielący je od oddziałów ZUS, przy tym często zmuszone są angażować osoby towarzyszące. Przejazd może trwać nawet kilka godzin.

Taka sytuacja ma miejsce między innymi w województwie warmińsko-mazurskim, w którym istnieją oddziały ZUS w Olsztynie oraz Elblągu, zaś inspektoraty z miejscowości takich jak Ełk czy Giżycko są oddalone odpowiednio o 150 km oraz o 110 km od Olsztyna. Niestety, taka odległość w warunkach województwa warmińsko-mazurskiego oznacza kilkugodzinną, uciążliwą podróż. Tymczasem system wyjazdów lekarzy z oddziałów jest nieuzasadniony ekonomicznie z powodu konieczności zwrotu kosztów przejazdów lekarzom lub konieczności korzystania ze służbowego taboru samochodowego ZUS. Nawet zawieranie umów z lekarzami wydającymi opinię, którzy nie są pracownikami ZUS, czyli lekarzami orzecznikami, nie stanowi rozwiązania problemu, gdyż opinia taka stanowi jedynie pomoc przy orzekaniu, a lekarze orzecznicy muszą być w rezultacie zaangażowani w badania.

Z wyżej wymienionych powodów zwracam się do Pani Minister o zmianę rozporządzenia w sprawie orzekania o niezdolności do pracy poprzez stworzenie możliwości przeprowadzenia badań w inspektoratach ZUS, a nie - jak dotychczas - tylko w jego oddziałach. Proszę również o rozważenie możliwości utworzenia samodzielnego oddziału Zakładu Ubezpieczeń Społecznych w Ełku, który mógłby obsługiwać również mieszkańców powiatów sąsiadujących, zmuszonych pokonywać znaczne odległości dzielące ich od oddziałów.

Z wyrazami szacunku i poważania

Ryszard Górecki
Senator RP

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Ryszarda Góreckiego, skierowane do ministra sprawiedliwości, prokuratora generalnego RP Zbigniewa Ziobry:

Szanowny Panie Ministrze!

Niniejszym popieram starania władz powiatowych w Ełku, wyrażone w uchwale Nr LIV/418/06 Rady Powiatu w Ełku z dnia 21 czerwca 2006 r. Rada zwraca uwagę na potrzebę utworzenia w mieście Ośrodka Zamiejscowego Sądu Okręgowego w Olsztynie Wydział IV Pracy i Ubezpieczeń Społecznych oraz Wydział VI Cywilny Rodzinny.

Według przepisów prawa sądy rejonowe są sądami pierwszej instancji i mają ograniczony zakres uprawnień spraw do rozpatrywania. Sądy okręgowe orzekają w pierwszej i drugiej instancji, a zakres orzecznictwa jest w tym przypadku znacznie szerszy.

Za powstaniem Ośrodka Zamiejscowego Sądu Okręgowego przemawia kilka czynników. Ełk jest trzecim co do wielkości miastem w województwie warmińsko-mazurskim, największym miastem na Mazurach i w części wschodniej województwa. Stanowi bardzo ważny ośrodek administracyjny w tym regionie. Utworzenie wydziałów przyczyniłoby się przede wszystkim do poprawy obsługi spraw mieszkańców, a także do wzrostu znaczenia miasta. Powstanie ośrodka pozwoliłoby osiągnąć wymierne korzyści nie tylko mieszkańcom powiatu ełckiego, ale również oleckiego, piskiego i gołdapskiego.

Doskonałym przykładem wprowadzenia rozwiązania korzystnego dla tej części województwa jest już funkcjonujący w Ełku ośrodek zamiejscowy Wydziału Ubezpieczeń Społecznych, który obsługuje sprawy z terenu powiatu ełckiego, oleckiego i piskiego.

W związku z powyższym zwracam się do Pana Ministra z prośbą o podjęcie stosownych działań celem utworzenia w Ełku wymienionych wydziałów Sądu Okręgowego w Olsztynie.

Z wyrazami szacunku

Ryszard Górecki
Senator RP

* * *

Oświadczenie złożone przez wicemarszałka Macieja Płażyńskiego wspólnie z innymi senatorami, skierowane do ministra środowiska Jana Szyszki:

Szanowny Panie Ministrze!

Pani senator Anna Kurska zwróciła się do Pana z interwencją w sprawie zahamowania samowolnego wycinania przydrożnych drzew pod pretekstem poprawy bezpieczeństwa na drogach. Problem ten narasta w ostatnich latach i wymaga szybkiej interwencji poprzez właściwe zmiany legislacyjne. Sprawa była dyskutowana w poprzedniej kadencji Sejmu. Niestety, przyjęto niewłaściwe rozwiązanie ustawowe, stwarzające pole do nadużyć i do nieodwracalnego niszczenia piękna krajobrazu.

Podzielając w pełni treść oświadczenia pani senator Kurskiej, chcemy przyłączyć się do prośby o szybkie przedstawienie właściwych propozycji legislacyjnych. Sądzimy, że może Pan Minister liczyć w tej sprawie na poparcie wielu senatorów zatroskanych o piękno naszego krajobrazu.

Z wyrazami szacunku

Maciej Płażyński

Andrzej Person

Paweł Michalak

Henryk Górski

Jarosław Chmielewski

Marian Miłek

Jarosław Lasecki

Ryszard Górecki

Ryszard Ciecierski

Kazimierz Kutz

Józef Łyczak

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Andrzeja Persona, skierowane do wiceprezesa Rady Ministrów, ministra spraw wewnętrznych i administracji Ludwika Dorna:

Zwracam się do Pana Ministra z prośbą o pozytywne rozpatrzenie wniosku o dotację złożonego przez proboszcza parafii pod wezwaniem św. Jana Chrzciciela we Włocławku, księdza dra Bolesława Cieślaka - znak sprawy DWRMNiE-FK-6764-I-76/06/009/06/HK. Wniosek wpłynął do Wydziału Funduszu Kościelnego departamentu wyznań religijnych MSWiA w kwietniu br., a dotyczy remontu więźby dachowej z pokryciem i odwodnieniem zabytkowego kościoła parafialnego.

Prace remontowe zostały już rozpoczęte. Ich podjęcie było konieczne ze względu na zagrożenie katastrofą budowlaną. Kościół św. Jana Chrzciciela był pierwszym kościołem parafialnym we Włocławku i jest najstarszym w mieście,  po kościele św. Witalisa i bazylice katedralnej pod wezwaniem Wniebowzięcia NMP.

Historia kościoła św. Jana sięga X wieku. Obecna świątynia stoi na miejscu dawnej i została wybudowana w 1538 r. jest to miejsce szczególne nie tylko dla mieszkańców Włocławka. Jest to zabytek naszego dziedzictwa narodowego, ważny dowód historii Polski. Usytuowany nad brzegiem Wisły, jest świadkiem trwania i obrony polskości. To tutaj w sierpniu 1920 r. miało miejsce jedno z ważniejszych wydarzeń w Europie, obrona Wisły przed bolszewikami. W wyniku ostrzału artyleryjskiego kościół został częściowo uszkodzony. Dla upamiętnienia wydarzeń wojennych postawiono Pomnik Obrońców Wisły, po jej drugiej stronie.

Obecnie parafia liczy około czterech tysięcy ośmiuset wiernych. W większości są to ludzie bezrobotni, emeryci i renciści. Nie ma możliwości pokrycia kosztów remontu kapitalnego tego zabytkowego obiektu sakralnego z ich skromnych datków. Całkowity zakres koniecznych prac konserwatorskich jest znacznie rozszerzony w stosunku do zakresu przedstawionego we wniosku. Przewiduje on wymianę całej konstrukcji nośnej dachu, naprawę murów zewnętrznych całego kościoła, nową instalację odgromową, osuszenie, odgrzybienie, naprawę sklepień i ścian w prezbiterium, zakrystii, sieni, kaplicy św. Zyty i Matki Boskiej Szkaplerznej, rewaloryzację zniszczonych polichromii w kaplicy Matki Boskiej Szkaplerznej. Niezbędne jest zatem wsparcie finansowe zamierzonego remontu.

Panie Ministrze, w imieniu wszystkich tych, których życie złożyło się na historię naszej Ojczyzny, uprzejmie proszę o pozytywne rozpatrzenie prośby księdza proboszcza, by kościół pod wezwaniem św. Jana Chrzciciela przez następne co najmniej pięćset lat, służył Narodowi Polskiemu i zaświadczał o Jego trwaniu.

Z poważaniem

Andrzej Person
Senator RP

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Andrzeja Persona, skierowane do prezesa Rady Ministrów Jarosława Kaczyńskiego:

W odniesieniu do odpowiedzi ministra środowiska (I.dz. ZWiu-070/01/2006) z dnia 13 stycznia 2006 r., udzielonej na moje oświadczenie z dnia 29 grudnia 2005 r. (I.dz. BPS/DSK-043-25/05), oraz w nawiązaniu do licznych wystąpień i artykułów prasowych, świadom powagi zagrożenia katastrofą budowlaną zapory we Włocławku, zwracam się do Pana Premiera z prośbą o interwencję mającą na celu zdecydowane przyspieszenie prac związanych z realizacją uchwały Sejmu z grudnia 2000 r.

Krytyczny stan techniczny obiektów piętrzących stopnia wodnego we Włocławku znacząco skraca czas pozostający na podjęcie działań niezbędnych do zapewnienia bezpieczeństwa stopnia i miasta Włocławka. Utrzymywanie obecnego stanu jest ciągłym narażaniem obiektów stopnia na awarię, szczególnie w wypadku wystąpienia niekorzystnych warunków hydrometeorologicznych. Katastrofa budowlana zapory może doprowadzić do utraty życia mieszkańców miejscowości położonych poniżej stopnia i do wielomilionowych strat majątkowych. Uruchomienie znacznej części z 40 milionów m3 silnie zanieczyszczonych osadów zgromadzonych w zbiorniku spowoduje nieodwracalne straty w środowisku naturalnym doliny Wisły, łącznie z Bałtykiem.

Panie Premierze! "Koncepcja programowo-przestrzenna z wariantowym studium wykonalności budowy stopnia wodnego Nieszawa-Ciechocinek" została pozytywnie przyjęta przez Ministerstwo Środowiska na początku 2005 r. W związku z tym docierające z różnych stron informacje o zamierzeniach resortu dotyczących rozpisania przetargu na aktualizację i weryfikację zaakceptowanej "Koncepcji..." odbierane są z niemałym zdziwieniem i niepokojem. Zamiar ministra środowiska dotyczący ogłoszenia przez Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej w Gdańsku przetargu na aktualizację "Koncepcji..." opóźni o kilka lat (!) podjęcie decyzji o rozpoczęciu prac nad projektem budowlanym. A ze względu na stan techniczny stopnia i postępującą erozję dna poniżej zapory powinno się rozpocząć roboty budowlane niezwłocznie.

Wiedząc, jakie skutki może wywołać nagłe wylanie się 370 milionów m3 wody zgromadzonej w zbiorniku włocławskim w wyniku przerwania zapory, uprzejmie proszę Pana Premiera o interwencję w powyższej sprawie. W imieniu mieszkańców Włocławka proszę o podjęcie działań, aby uniknąć kolejnego wielkiego nieszczęścia, za które winę ponosić będą nie projektanci, lecz decydenci na szczeblu rządowym, którzy od uchwały Sejmu RP podjętej w dniu 22 grudnia 2000 r. nie zrobili prawie nic, aby zapewnić bezpieczeństwo mieszkańcom doliny Wisły poniżej zapory we Włocławku.

Andrzej Person
senator RP

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Andrzeja Persona, skierowane do ministra finansów Stanisława Kluzy:

Zwracam się do pana z zapytaniem w następującej sprawie. Zgodnie z zapewnieniami, Pana resort miał być bardziej przyjazny dla podatników, a postępowanie - mniej sformalizowane. Owe obietnice miał Pan realizować, podnosząc poziom w podległych Panu urzędach oraz wydając stosowne wytyczne. Nie jestem w stanie stwierdzić, czy tę drugą część Pan wykonuje, niemniej jednak napływają do mnie coraz liczniejsze skargi na podległe Panu urzędy.

Wyróżniający się w tym zakresie jest Urząd Skarbowy w Golubiu-Dobrzyniu, który, stosownie do posiadanych przeze mnie informacji, ma niechlubne pierwsze miejsce pod względem opieszałości w załatwianiu spraw, nadmiernego sformalizowania prowadzonych spraw, jak też kompletnego braku zrozumienia dla przedstawianych mu problemów "życia gospodarczego".

Jako przykład mogę podać sprawę, która mnie osobiście zbulwersowała. Urszula Adamska zmarła w 2004 r. Formalności dopełniono, wszczynając między innymi postępowanie w sprawie ustalenia podatku od spadków i darowizn. Rozumiem, iż postępowanie podatkowe winno być prowadzone zgodnie z literą prawa, w tym powinny zostać zebrane wszelkie dowody i rozpatrzone wszelkie okoliczności. W tym też kontekście, pomimo osobistego zdania w temacie, mogę przyjąć do wiadomości, że rzadko kiedy urzędy są w stanie zakończyć postępowanie w sześć miesięcy. Ale w przedstawionej Panu sprawie postępowanie trwa już niemal drugi rok. Naczelnik wspomnianego urzędu raz za razem "zbiera" dowody, które de facto może uzyskać z posiadanych przez siebie zbiorów deklaracji i zeznań, a jeżeli nie, to w krótkim czasie mógł je uzyskać od innych organów administracji rządowej. Tymczasem postępowanie trwa niemal drugi rok i ani razu nie zostało prawidłowo przedłużone, stosownie do treści art. 140, w związku z art. 139 ustawy - Ordynacja podatkowa. Nadmienię też, iż przez długotrwałe i przewlekłe postępowanie podatnicy narażeni są na realne straty w postaci przymusu ponoszenia danin i opłat związanych z majątkiem spadkodawcy, a jednocześnie nie są w stanie majątkiem tym dysponować. Z posiadanej przeze mnie dokumentacji wynika też, iż organ podatkowy nie odnosi się do składanych pism i wniosków dowodowych ani nie odpowiada na ponaglenia ze strony podatników.

Moim zdaniem sytuacja taka nie powinna w ogóle mieć miejsca w Pana resorcie. Co więcej, w dobie, gdy Polska ma na swoim koncie niechlubny rekord pod względem liczby spraw kierowanych do Trybunału Sprawiedliwości, takie zdarzenia nie powinny w ogóle mieć miejsca. Ponadto z posiadanej przeze mnie informacji wynika, że nie jest to sprawa jednostkowa, w związku z czym niniejsze pismo stało się konieczne.

Dlatego też zwracam się z prośbą o wyjaśnienie sytuacji i o poinformowanie mnie o podjętych krokach, o ile uzna Pan takie za stosowne.

Andrzej Person
senator RP

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Mieczysława Maziarza, skierowane do prezesa Rady Ministrów Jarosława Kaczyńskiego:

Szanowny Panie Premierze,

w moim okręgu wyborczym obserwuję sytuacje i zdarzenia, które uzasadniają - moim zdaniem - ponowne rozważenie formalnego zakresu swobody decyzyjnej organów samorządu terytorialnego odnośnie do zasadniczych funkcji publicznych. Przykładem mogą być kontrowersje wokół dalszego funkcjonowania gimnazjum w Dębnie koło Leżajska.

Władze gminy Leżajsk podjęły kontrowersyjną dla środowiska decyzję o sztucznym wyodrębnieniu gimnazjum z zespołu szkół w Dębnie (obejmującego poza tym szkołę podstawową i przedszkole) i włączeniu klas gimnazjalnych do takiej szkoły w Wierzawicach.

Decyzja ta w istocie oznacza marnotrawstwo powstałej w Dębnie infrastruktury i zubożenie kulturowe środowiska zasługującego na szczególną opiekę ze względu na fakt, iż znaczną część mieszkańców miejscowości stanowią emigranci ze Wschodu.

Pozostawienie cząstkowego gimnazjum w Dębnie nie oznacza wcale zwiększenia wydatków z kasy gminy. Decyzja ta wcale nie uwzględnia uwarunkowań ekonomicznych ani społecznych i wydaje się służyć jedynie celom bieżącej polityki lokalnej.

Konflikt w Dębnie koło Leżajska, którym chcę Pana Premiera zainteresować, stanowi moim zdaniem dowód, że niekiedy pozostawienie pełnej swobody decyzyjnej organom gminy w stosunku do wydatków finansowanych ze środków publicznych prowadzi do rosnących animozji w środowiskach lokalnych i może powodować marnotrawstwo, dominację prywaty, poczucie bezradności.

Rzeczpospolita wciąż ponosi skutki marksistowskiej inżynierii społecznej, upatrującej w wykorzenianiu sposobu na ubezwłasnowolnienie narodu. Władze leżajskiej gminy nie biorą pod uwagę potrzeby zagwarantowania rozwoju młodzieży w najważniejszym, najtrudniejszym gimnazjalnym okresie we własnym środowisku.

Młodzież, która ze swojej osady zaczyna wyjeżdżać do szkoły, zbyt często już poza nią pozostaje na całe życie.

Opierając się na relacjonowanym wyżej przykładzie, wnoszę o rozważenie takich zmian ustawowych, które zagwarantują uwzględnienie interesów narodowych, państwowych i społecznych w procesach decyzyjnych odnoszących się do takich składników infrastruktury społecznej jak szkoły.

Z poważaniem

senator RP
Mieczysław Maziarz

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Mariana Miłka, skierowane do ministra środowiska Jana Szyszki:

Zwracam się z prośbą o wyjaśnienie nieumieszczenia niektórych instalacji ciepłowniczych w Krajowym Rejestrze Uprawnień do Emisji CO2. W szczególności proszę o wyjaśnienie powodów nieumieszczenia w Rejestrze Elektrociepłowni Zielona Góra, znajdującej się pod nr 51 w rozporządzeniu Rady Ministrów z dnia 27 grudnia 2005 r. w sprawie przyjęcia Krajowego Planu Rozdziału Uprawnień do emisji dwutlenku węgla na lata 2005-2007.

Elektrociepłownia "Zielona Góra" SA jest spółką działającą w moim okręgu wyborczym, produkującą energię elektryczną w rocznej wartości 1,4 TWh, a co ważniejsze, jest jedynym zakładem dostarczającym ciepło do miejskiej sieci ciepłowniczej w Zielonej Górze. Z informacji, jakie uzyskałem, wynika, że po uruchomieniu Krajowego Rejestru Uprawnień do Emisji został wydany przez Krajowego Administratora Systemu Handlu Uprawnieniami do Emisji CO2 (KASHUE) Komunikat nr 2/10-07-2006 z dnia 5 lipca br. dotyczący przedsiębiorstw, które nie znalazły się w wyżej wymienionym rejestrze, informujący, że rejestracja niektórych instalacji została wstrzymana przez Komisję Europejską. Jako powody podawano brak lub opóźnienie w dostarczaniu weryfikacji raportów o emisji CO2 za rok 2005, względnie zmiany właścicielskie. Żaden z wyżej wymienionych powodów nie dotyczy Elektrociepłowni "Zielona Góra" SA. W tej sytuacji ta elektrociepłownia zwróciła się do ministra środowiska i KASHUE (pisma z dnia 7 lipca br.) o wyjaśnienie przyczyn nieumieszczenia tejże instalacji w rejestrze. Do dnia złożenia oświadczenia Elektrociepłownia "Zielona Góra" SA nie otrzymała w tej sprawie pisemnej odpowiedzi.

Ze względu na istotną rolę, jaką w całej sprawie odgrywa upływający czas, proszę Pana Ministra o przedstawienie efektów negocjacji z Komisją Europejską w przedmiotowej sprawie oraz podanie przyczyn, z powodu których EC Zielona Góra nie została umieszczona w wykazie akceptowanym przez Komisję Europejską.

Senator RP
Marian Miłek

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Franciszka Adamczyka, skierowane do ministra obrony narodowej Radosława Sikorskiego:

Polska jest aktywnym uczestnikiem międzynarodowych misji pokojowych i operacji wojskowych. Kontyngenty sił zbrojnych RP oraz Policji są zaangażowane w operacjach ONZ, NATO, UE i koalicji amerykańskiej, dając sygnał społecznościom międzynarodowym, że jesteśmy wiarygodnym uczestnikiem struktur międzynarodowych, do których należymy. Negatywne oceny tej formy polskiej aktywności dotychczas były przede wszystkim krytyką podejmowanych decyzji politycznych.

Artykuł redaktor Agaty Jabłońskiej w tygodniku "Wprost" (nr 30 z 30 lipca br.) "Nasze jądro ciemności" jest ponurą relacją z Kinszasy w Demokratycznej Republice Konga, gdzie stacjonuje polski kontyngent wojskowy działający w oparciu o mandat Unii Europejskiej. Krytyka, która dociera z Kinszasy, odnosi się przede wszystkim do niewystarczającego zabezpieczenia logistycznego - przygotowanie bazy, warunki zakwaterowania oraz wyżywienie. Odpowiedzialność za to ponosi dowództwo sił zbrojnych (EUFOR).

W świetle powyższego należałoby przyjąć zasadę ograniczonego zaufania i sprawdzać wywiązywanie się międzynarodowych dowództw z podjętych zobowiązań, a także dokonywać inspekcji przed wysłaniem naszych żołnierzy.

Proszę również uprzejmie o przekazanie Komisji Obrony Narodowej informacji o rzeczywistej sytuacji polskiego kontyngentu wojskowego w Kongo.

Z poważaniem

Franciszek Adamczyk

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Rafała Ślusarza, skierowane do ministra transportu Jerzego Polaczka:

Transport kolejowy w Polsce przeżywa kryzys coraz dotkliwiej godzący w pasażerów. Brak środków na infrastrukturę powodujący stopniowe zużycie dróg kolejowych wymusza na przewoźnikach ograniczenie prędkości przejazdu. Wydłużający się czas podróży zniechęca pasażerów do korzystania z usług powolnego środka transportu (dojazd z Jeleniej Góry do Wrocławia trwa trzy i pół godziny), a spadająca liczba podróżnych jest dla przewoźnika argumentem na rzecz likwidacji połączeń. Trasy, na których kursuje mało pociągów, nie są poddawane modernizacji i kwestią czasu jest całkowite wyłączenie ich z ruchu.

Opisany tu proces postępującego upadku cywilizacji technicznej staje się udziałem połączenia kolejowego nr 274 Wrocław - Jelenia Góra - Lubań, z odgałęzieniem do Szklarskiej Poręby. Region Kotliny Jeleniogórskiej i Podgórza Sudeckiego nie posiadający z Wrocławiem dobrego połączenia drogowego, a tym bardziej lotniczego, stopniowo traci również łączność kolejową. Przysparza to zmartwień mieszkańcom tego terenu, samorządowcom, a co gorsza blokuje rozwój turystyczny i gospodarczy regionu.

Równocześnie parlamentarzyści mobilizowani są do wspierania inwestowania w koleje wysokich prędkości łączące Wrocław z Warszawą, choć w sposób oczywisty nasili to dysproporcje pomiędzy ośrodkami o rozbudowanych możliwościach komunikacyjnych, a tymi, których mieszkańcy mają coraz większe problemy z dojazdem.

Uprzejmie proszę o informację, jakie są koncepcje rozwoju komunikacji dla Kotliny Jeleniogórskiej.

Rafał Ślusarz

* * *

Oświadczenie złożone przez senator Jadwigę Rudnicką, skierowane do minister spraw zagranicznych Anny Fotygi:

Szanowna Pani Minister!

Zwracam się z wnioskiem o podjęcie działań zmierzających do utworzenia konsulatu polskiego z siedzibą w Winnicy na Ukrainie z okręgiem konsularnym obejmującym obwody: żytomierski, winnicki oraz chmielnicki.

Historycznie i obecnie największa liczba Polaków na Ukrainie zamieszkuje ten właśnie obszar. Pod względem obsługi konsularnej jest on podzielony między trzy okręgi konsularne: lwowski (obwód chmielnicki), łucki (obwód żytomierski) oraz kijowski (obwód winnicki). Siedziby właściwych terytorialnie konsulatów znajdują się w znacznej odległości od mieszkańców. I tak Chmielnicki (dawniej Płoskirów) oddalony jest od Lwowa o około 222 km w linii prostej, Żytomierz od Łucka - o około 246 km, zaś Winnica od Kijowa - o około 201 km. Odległości drogowe są jeszcze większe. Ludność tam zamieszkała jest biedna i nie stać jej na pokonywanie takich odległości. W dodatku granice między poszczególnymi okręgami konsularnymi są tak wyznaczone, że często członkowie tej samej rodziny muszą załatwiać sprawy w różnych urzędach konsularnych.

Stąd też mój apel o utworzenie placówki konsularnej w Winnicy, obejmującej swoim zasięgiem trzy wspomniane wyżej obwody ukraińskie, co znacznie polepszyłoby sytuację naszych rodaków na Ukrainie.

Jadwiga Rudnicka


Diariusz Senatu RP: spis treści, poprzedni fragment, następny fragment