Diariusz Senatu RP: spis treści, poprzedni fragment, następna część dokumentu


Oświadczenia

Senator Stanisław Piotrowicz wygłosił oświadczenie skierowane do Zyty Gilowskiej, ministra finansów:

Szanowna Pani Minister!

Zwracam się do pani z prośbą o wyjaśnienie mechanizmów działania urzędów skarbowych w zakresie dokonywania interpretacji przepisów prawa podatkowego na wniosek podatników.

Wątpliwości i pytania dotyczące sygnalizowanego tematu zrodziły się po zapoznaniu się ze sprawą pana Wacława Krzanowskiego działającego w imieniu Zespołu Usług Projektowych i Wykonawczych w Krośnie, która to firma wykonywała szereg robót remontowo-budowlanych w obiekcie przeznaczonym na hospicjum w Krośnie.

Pan Krzanowski zwrócił się do naczelnika Urzędu Skarbowego w Krośnie o dokonanie wykładni prawnej i wskazanie, jaką stawkę podatku VAT powinien zastosować do usługi: roboty remontowo-budowlane w budynku hospicjum. Przy tym we wniosku poinformował, iż w czasie remontu część budynku nadal jest użytkowana i zamieszkana przez pensjonariuszy, osoby chore i samotne, wymagające opieki paliatywnej. Pensjonariusze są w hospicjum zameldowani i tam zamieszkują, podobnie jak część personelu, siostry zakonne. W związku z tym pan Krzanowski uznał, iż spełnione są wszystkie warunki do zastosowania przez niego stawki VAT 7% na usługi remontowo-budowlane. Chcąc jednak upewnić się w tej sprawie, zwrócił się do urzędu skarbowego o jednoznaczną interpretację.

Niestety takiej nie otrzymał. Naczelnik urzędu skarbowego, powołując się na art. 14a §2 ustawy - Ordynacja podatkowa wezwał podatnika do usunięcia braków formalnych, to jest sprecyzowania zapytania, wyczerpującego przedstawienie stanu faktycznego, podania klasyfikacji statystycznej budynku hospicjum według Polskiej Klasyfikacji Obiektów Budowlanych, a także przedstawienie własnego, jednoznacznego stanowiska w sprawie.

Pan Wacław Krzanowski uznaje, że wszystkie te warunki spełnił, a zamiast wiążącej interpretacji otrzymał postanowienie naczelnika urzędu skarbowego o pozostawieniu bez rozpoznania jego wniosku z powodu nieusunięcia braków formalnych. Podatnik wielokrotnie rozmawiał z urzędnikami Urzędu Skarbowego i Izby Skarbowej w Krośnie. Wyjaśniał i uzupełniał informacje potrzebne do rozpoznania wniosku. Pomimo tego urząd skarbowy interpretacji nie wydał.

Na przykładzie przedstawionej sprawy uwidacznia się praktyka stosowana przez urzędników urzędów skarbowych. Polega ona na unikaniu zajęcia jednoznacznego stanowiska w sprawach dokonania wiążącej interpretacji prawnej. Urzędy wielokrotnie wzywają podatników do uzupełnienia rzekomych braków formalnych, by ostatecznie sprawę pozostawić bez rozpoznania. Niestety, skutek braku pewności co do interpretacji przepisów prawa podatkowego obciąża podatników, którzy zmuszeni są do samodzielnej oceny, czy i w jakim rozmiarze ciąży na nich obowiązek podatkowy. Z tego względu nierzadko dokonują błędnej wykładni przepisów podatkowych.

Tymczasem organy kontroli skarbowej przy wymierzaniu kary za niezastosowanie się do obowiązku podatkowego nie przyjmują za okoliczność łagodzącą czy wręcz uniewinniającą podjęcia przez podatników działań zmierzających do uzyskania od urzędów skarbowych interpretacji prawnych.

Mając to wszystko na względzie, zwracam się do pani minister o zbadanie praktyki stosowania przez urzędników skarbowych art. 14a ustawy - Ordynacja podatkowa i udzielenie wyjaśnień w tej sprawie. Przekonany jestem, iż w zamyśle ustawodawcy przepis ten służyć miał podatnikom, miał ułatwiać im rozeznanie się w nierzadko skomplikowanych konstrukcjach prawa podatkowego i pozwalać uzyskiwać jasne i wiążące interpretacje od instytucji najbardziej kompetentnych. Niestety, obecna praktyka stosowana przez urzędników zdaje się tym założeniom przeczyć.

Do niniejszego pisma dołączam kserokopie pism naczelnika urzędu skarbowego.

* * *

Senator Sławomir Sadowski swe oświadczenie skierował do Anny Fotygi, minister spraw zagranicznych:

Proszę o wyjaśnienie kwestii rozszerzenia zakresu podmiotowego ustawy o rekompensatach z tytułu pozostawienia nieruchomości poza obecnymi granicami Rzeczypospolitej Polskiej na osoby, które przesiedliły się w ramach umowy z dnia 25 marca 1957 r., zawartej pomiędzy rządem PRL a rządem Związku Radzieckiego, w sprawie terminu i trybu dalszej repatriacji ze Związku Radzieckiego osób narodowości polskiej.

Ten problem pragnę wyjaśnić w związku z objęciem tak zwaną ustawą zabużańską - w trakcie jej ostatniej nowelizacji z dnia 8 września 2006 r. - osób, które pozostawiły nieruchomości poza obecnymi granicami Rzeczypospolitej Polskiej w związku z umową między Rzecząpospolitą a Związkiem Radzieckim o zamianie odcinków terytoriów państwowych z dnia 15 lutego 1951 r.

Z poważaniem,

Sławomir Sadowski.

* * *

Senator Antoni Szymański swe oświadczenie, dotyczące instytucji mediacji w sprawach rozwodowych oraz w sprawach o separację, skierował do ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry:

Instytucja mediacji, która w grudniu roku ubiegłego zastąpiła postępowania pojednawcze, nie sprawdza się. Postępowania pojednawcze były obligatoryjne, obowiązkowe, korzystali wobec tego wszyscy skonfliktowani małżonkowie, nierzadko uzyskując rozmaitego rodzaju pomoc, choćby w postaci rozmowy, zachęty do rozważenia swojej decyzji, do pojednania.

Instytucja mediacji jest instytucją dobrowolną. Z liczb przedstawianych przez Ministerstwo Sprawiedliwości wynika, że niezwykle rzadko małżonkowie, którzy występują o separację bądź rozwód, korzystają z tej instytucji. A więc nie ma przepisu, który dawał pewną równowagę do posiedzenia pojednawczego, który byłby przepisem lepszym, poprawiał tę sytuację. Obecna mediacja sytuację pogarsza.

Komisja Rodziny i Polityki Społecznej, dostrzegając ten problem, przygotowała stosowny projekt zmian kodeksu postępowania cywilnego. Podczas posiedzenia komisji, na którym rozpatrywaliśmy ten projekt, przedstawiciele ministerstwa zapewnili, że ministerstwo pracuje również nad projektem i do końca czerwca zostanie on przyjęty przez rząd. Niestety, tak się nie stało. Do chwili obecnej projekt ten nie jest przyjęty przez rząd. Minęło już kilka miesięcy. Rozwodów w Polsce jest bardzo wiele. Liczba ich narasta. Małżonkowie nie mają podczas posiedzeń sądowych tego typu pomocy, którą mieli do grudnia roku ubiegłego.

Apeluję zatem do pana ministra o to, żeby obiecany projekt jak najszybciej trafił pod obrady Rady Ministrów, a następnie do parlamentu. Apeluję też o nadanie temu projektowi trybu pilnego, dlatego że sprawy rodziny, szczególnie tak trudne sprawy, wymagają wsparcia i pomocy.

Druga kwestia dotyczy tego, jak jest obecnie traktowana mediacja. Powiedziałem, że miała ona zastąpić instytucję posiedzenia pojednawczego, gdzie sędziowie wprost pytali, proponowali rozważenie, czy rozwód, szczególnie w sytuacji, kiedy są małoletnie dzieci, jest zasadny. W tej chwili natomiast przeszkoleni mediatorzy nie tylko nie zadają takich pytań, nie tylko tego nie proponują, nie tylko w tym kierunku nie prowadzą mediacji - nawet gdy któryś z małżonków albo oboje zdradzają taką intencję, że chcieliby pojednać się z małżonkiem - ale jest to w ramach programów przygotowanych przez odpowiednie stowarzyszenie wręcz negowane.

Odczytam fragment pisma skierowanego do senackiej Komisji Rodziny i Polityki Społecznej przez Stowarzyszenie Mediatorów Rodzinnych. Jest to krótki cytat, który bardzo mocno to charakteryzuje: "Pragniemy przy tym zwrócić uwagę państwa na obecny w mediach uproszczony obraz mediacji, sugerujący, że ich celem jest pojednanie stron lub utrudnienie im rozwodu. W rzeczywistości mediacje, w których dochodzi do pojednania między stronami, stanowią kilka procent ogółu spraw, zaś neutralność mediatora zabrania mu angażowania się w utrudnianie bądź też ułatwienie rozwodu stronom. Rolą mediatora nie jest to, by ratować małżeństwo, ani też pomagać w jego rozwiązaniu. Rolą mediatora jest pomóc stronom podjąć własne decyzje."

Otóż tego typu koncepcja nie wynika z tego prawa. To jest dowolna interpretacja szkolących mediatorów. To jest interpretacja nieodpowiadająca potrzebom i dalece wykraczająca poza te zapewnienia, które były, że instytucja mediacji będzie lepszą instytucją i lepiej będzie pomagała skonfliktowanym małżonkom również w pojednaniu. Jak słyszymy, wręcz mówi się o tym, że rolą mediatora nie jest to, żeby ratować małżeństwo, tylko tym ludziom towarzyszyć.

Wobec tego apeluję również o dostrzeżenie problemu szkolenia mediatorów przez Ministerstwo Sprawiedliwości, tak żeby jednym z zadań mediatora było działanie w kierunku pojednania małżonków, szczególnie jeśli dotyczy to dobra małoletnich dzieci.

* * *

Senator Zbigniew Romaszewski wygłosił oświadczenie skierowane do ministra skarbu:

Panie Ministrze!

To oświadczenie ma już roczną tradycję. Poprzednie, analogicznej treści, składałem 15 listopada 2005 r. I nawet uzyskałem na nie odpowiedź. A oświadczenie dotyczy niezwykle istotnej sprawy, sprawy o znaczeniu, powiedziałbym, wręcz strategicznym.

Otóż uważam to za niebywały sukces, jaki udało mi się odnieść w poprzedniej kadencji. W wyniku nowelizacji prawa energetycznego udało się wprowadzić art. 9k, zapewniający, że zarówno operatorzy sieci energetycznych, sieci przesyłowych, jak i operatorzy rurociągów będą jednoosobowymi spółkami Skarbu Państwa, ażeby państwu zagwarantować kontrolę nad tymi instytucjami.

Przyczyny takiego stanu rzeczy w sytuacji zagrożenia energetycznego są całkowicie oczywiste i chyba nie wymagają szczególnego uzasadnienia.

Poprawka ta została właśnie w wyniku nadzwyczajnego zbiegu okoliczności przyjęta i ustawa weszła w życie 5 maja 2005 r. Ustawa ta po prostu nie jest realizowana, nie była realizowana i nie jest realizowana do dnia dzisiejszego.

Muszę powiedzieć, że jest to objaw wysoce niepokojący. Musimy bowiem zdawać sobie sprawę z tego, że sieci energetyczne to nasze narzędzie przetargowe chyba nawet dużo mocniejsze niż rurociągi, bo jednak sieci przesyłowych nie da się dnem Bałtyku puścić. A Polska jest tym fragmentem, gdzie sieci przesyłowe mogą decydować o współpracy Unii Europejskiej z Rosją. Dlatego tak ważne jest, ażeby sieci te znajdowały się pod pełną kontrolą państwa. Z tego względu zaskakujące jest, że dziś po ponad półtora roku ta sprawa nie jest w ogóle rozwiązana. Ostatnie konflikty, próby rozwiązania parlamentu dowodzą, że żaden rząd nie jest wieczny. I byłoby bardzo wskazane, żeby rząd tej kadencji był w stanie tę sprawę do końca zrealizować, bo - jeszcze raz podkreślam - jest to sprawa o podstawowym znaczeniu dla polskiej energetyki. Stąd moje pytanie: kiedy problem zostanie rozwiązany? Dlaczego dotychczas nie został rozwiązany? Kiedy można oczekiwać, że problem ten wreszcie przestanie istnieć?

* * *

Senator Maria Pańczyk-Pozdziej swoje oświadczenie, dotyczące kolejnych mieszkań sprzedanych wraz z mieszkańcami, skierowała do ministra skarbu Wojciecha Jasińskiego:

Jest to już w tej chwili prawdziwa plaga na Śląsku. W związku z licznymi interwencjami mieszkańców budynków będących własnością spółki "Orzeł Biały" SA w Piekarach Śląskich przedkładam panu ministrowi listę pytań i zagadnień, w przypadku których chciałabym uzyskać wyczerpujące informacje.

Jaki był przebieg prywatyzacji mieszkań zakładowych spółki "Orzeł Biały" SA, zwanej w dalszej części pisma spółką, na rzecz najemców w poszczególnych latach? Liczba wniosków o wykup mieszkania zakładowego skierowanych przez najemców do spółki? Ile z tych wniosków było rozpatrzonych pozytywnie? Liczba propozycji sprzedaży mieszkania na rzecz najemcy, skierowanych przez spółkę do najemców? Ilu najemców pozytywnie odpowiedziało na propozycję i wykupiło mieszkania? Liczba mieszkań ogółem sprzedanych najemcom? Dokładne opisanie procesu wnoszenia mieszkań zakładowych aportem do agencji nieruchomości Orzeł Spółka z o.o., zwanej agencją? Które budynki i kiedy zostały wniesione do agencji? Które budynki nadal pozostają własnością spółki?

Kolejne pytania, jakie zadaję panu ministrowi. Dlaczego tylko niektóre budynki zostały wniesione aportem do agencji? Dlaczego w ogóle spółka zdecydowała się niektóre budynki wnieść do agencji, zamiast, jak to było w przypadku innych budynków, zaproponować w pierwszej kolejności najemcom wykup mieszkań? Dlaczego przed wniesieniem mieszkań aportem do agencji spółka nie złożyła propozycji wykupu mieszkań? Dlaczego mimo wniosków najemców otrzymywali oni odmowne odpowiedzi w sprawie sprzedaży mieszkań na rzecz najemców? Jakie były powody sprzedaży agencji wraz z jej majątkiem? Przebieg prywatyzacji spółki, to jest w jakim okresie Skarb Państwa był właścicielem spółki w 100%? W jakim okresie Skarb Państwa był podmiotem dominującym w odniesieniu do spółki w rozumieniu przepisów o publicznym obrocie papierami wartościowymi? Czy, a jeśli tak, to kiedy spółka otrzymała zgodę ministra skarbu państwa na wniesienie budynków zakładowych aportem do agencji? Na jakich warunkach byłoby możliwe skorzystanie przez najemców z prawa pierwokupu?

Dodam jednocześnie, że do chwili obecnej ani spółka, ani agencja nie poinformowały oficjalnie lokatorów mieszkań zakładowych o systematycznym wnoszeniu budynków aportem do agencji i sprzedaży agencji przez spółkę prywatnej firmie z Wrocławia.

W związku z tym wszystkim proszę o jak najpilniejsze udzielenie odpowiedzi na te nurtujące pytania.

* * *

Senator Anna Kurska swe oświadczenie skierowała do Rafała Wiecheckiego, ministra gospodarki morskiej:

W imieniu około trzech tysięcy pracowników zwracam się do pana ministra o rozważenie możliwości dokonania podwyższenia wynagrodzeń pracownikom regionalnych zarządów gospodarki wodnej od 1 stycznia 2007 r. w wysokości 1 tysiąca zł netto. Jest to kadra zarabiająca najmniej w resorcie. Otrzymywane bowiem przez ludzi o wykształceniu i doświadczeniu zawodowym wynagrodzenie rzędu 1000-1400 zł nie pozwala im nie tylko na godne życie, ale nawet na utrzymanie rodziny rozwojowej. Konsekwencją tego stanu rzeczy jest masowa ucieczka specjalistów z tej branży, zwłaszcza ludzi młodych.

Z powodu braku dostatecznych nakładów na gospodarkę wodną oraz niskich płac nie mogą być również w pełni realizowane zadania statutowe oraz zobowiązania unijne. Nie jest gwarantowane bezpieczeństwo urządzeń hydrotechnicznych z powodu ich zdekapitalizowania i braku środków na ich utrzymanie. Społeczeństwo od lat płaci za taki stan rzeczy stratami powodziowymi, a nawet utratą życia przez obywateli - pięćdziesiąt pięć osób, powódź roku 1997.

Nie bez znaczenia dla oceny całokształtu sprawy jest fakt, że planowana reforma gospodarki wodnej kraju jest możliwa pod warunkiem zapewnienia godnych wynagrodzeń. Nie będzie rzeczywistej reformy bez zapewnienia gospodarce wodnej kraju wysoko wykwalifikowanej kadry, ludzi związanych z branżą, oddanych swojej pracy i godziwie wynagradzanej.

Z wyrazami szacunku

Anna Kurska

Oświadczenia złożone do protokołu

Oświadczenie złożone przez senatora Janusza Kubiaka, skierowane do wiceprezesa Rady Ministrów, ministra spraw wewnętrznych i administracji Ludwika Dorna:

Szanowny Panie Premierze!

Działając na podstawie art. 16 ustawy z dnia 9 maja 1996 r. o wykonywaniu mandatu posła i senatora zwracam się do Pana Ministra z wnioskiem o stwierdzenie nieważności decyzji nr 113 MSWiA AP.O.3205539/99/2000/ZM z dnia 14 września 2000 r. pkt II stwierdzającej nieważność orzeczenia ministra budownictwa i przemysłu materiałów budowlanych z dnia 17 lutego 1965 r. nr OR1-0075/Po/31 o przyjęciu na własność państwa z dniem 8 marca 1958 r. przedsiębiorstwa, Cegielni Parowej, będącej własnością Szczepana Poznańskiego, przy ulicy Piaskowej 5 w Chodzieży, w części dotyczącej nieruchomości oznaczonej w rejestrze gruntów jako działka nr 3640/22 powstałej z odłączenia działki 3640/16 - KW Sądu Rejonowego w Chodzieży nr 22693.

Ze względu na utratę płynności finansowej członkowie zarządu Zakładu Inżynierii Komunalnej Spółka z o.o. z siedzibą w Chodzieży, Krzysztof Michalak i Jerzy Siodła zgłosili upadłość spółki.

Podczas procesu upadłości spółki pojawiły się problemy związane z sytuacją prawną nieruchomości - działki nr 3640/22, położonej w Chodzieży przy ulicy Siejaka 29, którą spółka nabyła w użytkowanie wieczyste w drodze licytacji komorniczej po poprzedniej firmie. Okazało się, że w 2000 r. starostwo w Chodzieży otrzymawszy decyzję nr 113 MSWiA z dnia 14 września 2000 r., znak AP.O. 3205539/99/2000/ZM, dotyczącą przywrócenia prawa własności właścicielce nieruchomości sprzed 1965 r., nie informując spółki o wystąpieniu tych okoliczności, zwróciło się do Wydziału Ksiąg Wieczystych Sądu Rejonowego w Chodzieży o ustanowienie księgi wieczystej dla tej nieruchomości dla innego właściciela. Mimo istnienia już księgi wieczystej, gdzie jako wieczysty użytkownik jest wymieniona spółka, utworzono drugą księgę wieczystą dla tej samej nieruchomości, działki nr 3640/22, w której wpisano innego właściciela - osobę fizyczną. Byli członkowie wymienionej spółki dowiedzieli się o tym dopiero podczas likwidacji (upadłości) zakładu.

W celu rozwiązania powstałego problemu podjęto rozmowy ze starostą w sprawie spowodowania zawarcia ugody polegającej na zamianie spornej działki na inną. Wojewoda nie wyraził zgody na taką zamianę.

Starosta chodzieski skierował pismo procesowe do Sądu Rejonowego w Chodzieży o wszczęcie postępowania dotyczącego uzgodnienia treści ksiąg wieczystych. Posiedzenie sądu nie odbyło się jednak w wyznaczonym terminie 3 października 2006 r. ze względu na śmierć pana starosty, a rozprawa została przesunięta do czasu ustanowienia pełnomocnika.

Starosta chodzieski skierował również wniosek do ministra budownictwa o stwierdzeniu nieważności decyzji ministra spraw wewnętrznych i administracji nr 113 z dnia 14 września 2000 r., znak AP.O.3205539/99/2000/ZM z., w części dotyczącej nieruchomości, oznaczonej w rejestrze gruntów jako działki nr 3640/22. Odpowiedź ministra budownictwa brzmiała: właściwym w sprawie wniosku starosty chodzieskiego, zgodnie z art. 157 §1 k.p.a., jest minister spraw wewnętrznych i administracji.

Ze względu na zbyt masy upadłościowej wraz z wymienioną działką syndyk wystąpił do sądu o umorzenie upadłości. Byli członkowie spółki zwrócili się o oddalenie tego wniosku i umożliwienie syndykowi ukończenia upadłości, deklarując pomoc w czynnościach i uzgodnieniach ze stronami.

Ze względu na to, że jest to ostatni element masy upadłościowej mogący zakończyć proces upadłości spółki, wymienieni członkowie spółki zwrócili się do mnie jako senatora RP o pomoc i interwencję w tej sprawie.

Liczę na przychylność i pomoc w przedmiotowej sprawie.

Z poważaniem

Janusz Kubiak
senator RP

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Antoniego Motyczkę, skierowane do wiceprezesa Rady Ministrów, ministra spraw wewnętrznych i administracji Ludwika Dorna:

Moje oświadczenie dotyczy otwarcia drogowego przejścia granicznego Nowe Chałupki - Bohumin i jest adresowane do ministra spraw wewnętrznych i administracji Ludwika Dorna.

Podczas posiedzenia Senatu w dniu 16 marca 2006 r. złożyłem oświadczenie senatorskie dotyczące nowego mostu na Odrze oraz uruchomienia przejścia granicznego pomiędzy Polską i Republiką Czeską w ciągu drogi krajowej nr 78. Przypomnę, że budowę nowego mostu ukończono ponad rok temu, a inwestycja pochłonęła prawie 40 milionów zł. Obiekt do dziś nie został oddany do użytku, a ludzie, chcąc przekroczyć polsko-czeską granicę, muszą korzystać z zakorkowanego starego przejścia w centrum Chałupek.

W odpowiedzi na to oświadczenie - na odpowiedź czekałem zresztą prawie dwa miesiące - pan Wiesław Tarka, podsekretarz stanu w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji, opisał stan zaawansowania prac przygotowawczych do otwarcia nowego przejścia oraz określił przewidywany termin uruchomienia przejścia na przełom lipca i sierpnia 2006 r. Informację tę przekazałem opinii publicznej. Dziś mamy połowę października, a przejścia, jak nie było, tak dalej nie ma. Z pisma pana Wiesława Tarki wynika, że pieniądze na ten cel są zarezerwowane, rozwiązania techniczne zostały uzgodnione i w maju bieżącego roku sprawa została skierowana do uzgodnień międzyresortowych.

Pragnę ponownie zapytać szanownego pana ministra spraw wewnętrznych i administracji Ludwika Dorna, na czym polega problem z oddaniem do użytku nowego przejścia granicznego i kiedy to nastąpi. Mieszkańców regionu, których reprezentuję w Senacie RP. coraz bardziej irytuje cała sprawa, tym bardziej że wydaje się stosunkowo prosta do załatwienia. Proszę o precyzyjną odpowiedź.

Łączę wyrazy szacunku

Antoni Motyczka
senator RP

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Antoniego Motyczkę, skierowane do ministra zdrowia Zbigniewa Religi oraz do prezesa Narodowego Funduszu Zdrowia Andrzeja Sośnierza:

Moje oświadczenie dotyczy kontraktowania świadczeń zdrowotnych dla oddziału kardiologii w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym nr 3 w Rybniku.

Niespełna dwa miesiące temu złożyłem oświadczenie senatorskie dotyczące niewłaściwego zakontraktowania świadczeń zdrowotnych dla Górnośląskiego Centrum Medycznego, w wyniku którego w roku 2006 placówka otrzymała prawie 11 milionów zł mniej niż w roku poprzednim. Według dyrekcji placówki sytuacja ta w znacznym stopniu ograniczyła dostępność mieszkańców Śląska do specjalistycznych zabiegów w tak zwanym trybie planowanym. Na przedmiotowe oświadczenie udzielił mi odpowiedzi zarówno pan Bolesław Piecha, sekretarz stanu w Ministerstwie Zdrowia, jak i pan Andrzej Sośnierz, prezes Narodowego Funduszu Zdrowia. Obaj panowie, powołując się na stosunkowo ogólne zapisy w wybranych ustawach i rozporządzeniach, zapewnili mnie, że sytuacja ta jest czymś zupełnie normalnym, podobnie jak kolejki osób oczekujących na świadczenia medyczne i odległe terminy ich realizacji. Sam korzystam z publicznej służby zdrowia i mój optymizm w tej materii jest niestety znacznie mniejszy niż obu panów.

Kolejnym przykładem niewłaściwego zakontraktowania świadczeń zdrowotnych jest oddział kardiologii działający od 20 lutego 2005 r. w ramach Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego nr 3 w Rybniku. Przyznany przez Narodowy Fundusz Zdrowia kontrakt dla oddziału kardiologii w roku 2005 opiewał na kwotę 1 miliona 19 tysięcy 680 zł, natomiast wartość zrealizowanych w tym czasie świadczeń wyniosła 2 miliony 826 tysięcy 650 zł, co w dużym stopniu miało wpływ na pogorszenie sytuacji finansowej całego szpitala. Również w bieżącym roku oddział nie otrzymał od Narodowego Fundusz Zdrowia wystarczających środków, gdyż już po sześciu miesiącach wykorzystał 180% zakontraktowanej kwoty. Dyrekcja szpitala wyceniła zapotrzebowanie na świadczenia realizowane przez oddział kardiologii na około 7 milionów zł. Dysproporcja pomiędzy potrzebami oddziału a kwotą zakontraktowanych świadczeń jest zatem ogromna.

Pragnę tu podkreślić, że liczący trzydzieści łóżek oddział kardiologii w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym nr 3 w Rybniku jest jednym z najnowocześniejszych oddziałów tego typu w województwie śląskim. Obszar ziemi rybnickiej, wodzisławskiej i raciborskiej, który oddział potencjalnie obejmuje swoim zasięgiem, zamieszkuje ponad pół miliona mieszkańców, dlatego też jego rola w ramach świadczeń medycznych z zakresu szeroko rozumianej kardiologii jest bardzo ważna. Oddział jest bardzo nowocześnie wyposażony, posiada pracownię angiografii, tomografii komputerowej, rezonansu magnetycznego, wieloprofilowe laboratorium i centrum diagnostyki, dlatego też zasadne wydaje się jak najefektywniejsze wykorzystanie możliwości, jakie daje nowoczesny sprzęt oraz doskonale przeszkolony personel.

Pragnę zwrócić się do Ministra Zdrowia, Pana Zbigniewa Religi oraz Prezesa Narodowego Funduszu Zdrowia, Pana Andrzeja Sośnierza z prośbą o rozwiązanie przedstawionego wyżej problemu i podwyższenie wartości kontraktu na świadczenia medyczne w tym roku oraz w kolejnych latach do poziomu odpowiadającemu zapotrzebowaniu oddziału kardiologii w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym nr 3 w Rybniku. Jestem przekonany, że dzięki temu zwiększy się dostępność świadczeń medycznych z zakresu kardiologii dla mieszkańców regionu, których reprezentuję w Senacie RP.

Z poważaniem

Antoni Motyczka
senator RP

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Antoniego Motyczkę, skierowane do minister spraw zagranicznych Anny Fotygi:

Oświadczenie dotyczy polskiej polityki zagranicznej.

W ostatnim roku doszło do dwóch zmian na stanowisku ministra spraw zagranicznych. Po utworzeniu rządu na czele ministerstwa stanął pan Stefan Meller, były ambasador RP we Francji i w Federacji Rosyjskiej. Minister odziedziczył fatalne stosunki z Rosją, zadrażnienia z Niemcami i Francją oraz wiele problemów w stosunkach z Unią Europejską. Jednym z jego głównych zadań była poprawa wizerunku nowego rządu i kraju na arenie międzynarodowej. W maju bieżącego roku stanowisko szefa polskiej dyplomacji objęła Pani, stanowisko wraz z wieloma nierozwiązanymi problemami.

Co jest przyczyną między innymi zatrzymania procesu nominacji ambasadorskich oraz wyboru następcy kluczowego dla naszej polityki z Unią Europejską ambasadora przy unijnych instytucjach w Brukseli?

Odwołanie szczytu Polska - Niemcy - Francja, szczytu Trójkąta Weimarskiego, i corocznej narady dyplomatów oraz rezygnacja profesora Władysława Bartoszewskiego z funkcji przewodniczącego Rady Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych powodują wysyłanie negatywnych sygnałów do naszych partnerów zagranicznych.

W stosunkach polsko-niemieckich przez ostatnie lata istniała dobra i przyjazna atmosfera współpracy. Nie były one oczywiście wolne od problemów, ale rozwijały się w pożądanym kierunku. Różnica potencjałów obu krajów kształtuje charakter kontaktów obustronnych, jednak Niemcy w pełni dostrzegają znaczenie Polski w tej części Europy. Świadczyło o tym chociażby poważne wsparcie naszych dążeń do integracji z Unię Europejską, jak i wcześniej z NATO. Te podstawowe kwestie uzyskały poparcie wszystkich sił politycznych Niemiec, a pojawiające się czasem głosy przeciwne należały do zdecydowanej mniejszości. Pierwszym miejscem podróży zagranicznej byłego kanclerza Niemiec Gerharda Schroedera była Polska. Nowo wybrana kanclerz, pani Angela Merkel, w swoim exposé poświęciła stosunkowo dużo miejsca Polsce, a jedną z pierwszych oficjalnych wizyt zaplanowała w naszym kraju. Niestety, na pogorszenie stosunków z naszym głównym partnerem handlowym wpłynęły między innymi gazociąg omijający Polskę, działalność Eriki Steinbach i niemieckiego Związku Wypędzonych, a w ostatnim czasie koncepcje odebrania mniejszości niemieckiej w Polce przywilejów wyborczych. Z niepokojem obserwuję wypowiedzi ministra spraw zagranicznych Niemiec Franka-Waltera Steinmeiera o zadrażnieniach w stosunkach między Polską a Niemcami i groźbie przekształcenia rozbieżności zdań w napięcia.

Jakie są plany Pani Minister wobec stosunków polsko-niemieckich i jak je pani ocenia? Czy długo potrwa wakat na stanowisku pełnomocnika do spraw współpracy polsko-niemieckiej?

Zdaję sobie sprawę, że okres roku, jaki upłynął od zmiany rządu i wyboru nowej głowy państwa, jest zbyt krótki, by jednoznacznie oceniać prowadzoną politykę zagraniczną. Jednak od roku pojawiają się negatywne symptomy, które niepokoją.

Jakie są główne kierunki i cele oraz strategia polskiej dyplomacji, zwłaszcza w stosunku do: gazociągu przez Bałtyk, polityki bezpieczeństwa energetycznego kraju, polityki wobec Rosji, konstytucji europejskiej, przyszłości UE i miejsca Polski w jej strukturach?

Z poważaniem

Antoni Motyczka
senator RP

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Czesława Ryszkę, skierowane do ministra budownictwa Antoniego Jaszczaka:

Panie Ministrze, w nawiązaniu do odpowiedzi ministra budownictwa z dnia 19 sierpnia 2006 r. (sygn. BB3o-0701-6/06) oraz odpowiedzi głównego inspektora nadzoru budowlanego z dnia 8 sierpnia 2006 r. (sygn. DPE/Inn/070/86-1/06) w sprawie budynku należącego do państwa Marii i Jana Hartlińskich, położonego przy ulicy Wyszyńskiego 137a w Częstochowie, stwierdzam, że obydwa pisma nawet w części nie odnoszą się merytorycznie do zarzutów zawartych w moim oświadczeniu złożonym w Senacie w dniu 6 lipca bieżącego roku, jak również do załączonych dokumentów, które potwierdzają nieprawidłowości, jakich dopuściły się organy w prowadzonym postępowaniu o wydanie decyzji w sprawie użytkowania budynku przy ulicy Wyszyńskiego 137a, budynku mieszkalnego wraz z pomieszczeniami gospodarczymi.

Obydwie odpowiedzi w swej treści nie odpowiadają na postawione organom zarzuty. Na przykład, przytaczam w skrócie: powiatowy inspektor nadzoru budowlanego dla miasta Częstochowy nakazał decyzją z dnia 7 sierpnia 2000 r. - znak INB-7356-2/6/00 - pani Marii Hartlińskiej wykonanie określonych czynności. Nie precyzuje się, czego mają dotyczyć te określone czynności, czy zostały wykonane zgodnie z zaleceniami, czy nie zostały wykonane.

Następny fragment: postępowanie zakończono decyzją z dnia 17 września 2002 r. - znak OWO/Cz/C-7146/2/02 - śląskiego WINB stwierdzającą nieważność decyzji z dnia 7 sierpnia roku PINB dla miasta Częstochowy. W uzasadnieniu wskazano naruszenie przepisów prawa materialnego. Niezrozumiałe jest to, jakie i czyje prawo materialne zostało naruszone. Wszak zgodnie decyzją, o wspomnianej sygnaturze, z dnia 17 września 2002 r., którą państwu Hartlińskim doręczono, nic takiego nie istnieje. Nie ma również najmniejszego uzasadnienia w tym zakresie - dowodem jest decyzja zawarta w załączniku nr 1.

W świetle tego istnieje przypuszczenie, że mogły być wydane dwie różne decyzje - zarówno przez PINB, jak i śląskiego WINB w Częstochowie. Taki przypadek miał miejsce w GINB w Warszawie, który w dniu 18 listopada 2002 r. wydał dwie różne decyzje w tej sprawie: o sygnaturze OR/ORZ/ANG/4411/1639/02 - decyzja doręczona - oraz o sygnaturze OR/ORZ/ANG/4311/1639/02, która dotyczyła czego innego i została doręczona tylko stronie skarżącej - panu Andrzejowi Banaszczykowi. Obrazowy opis wraz udokumentowaniem jest ujęty w piśmie z dnia 16 czerwca 2006 r. na stronie dziesiątej i jedenastej - dowodem jest wymienione pismo.

Ustosunkowując się zaś do stanowiska GINB odnośnie do prowadzonego postępowania i stanowiska zajętego przez prezydenta miasta z dnia 2 kwietnia 2002 r. - o sygnaturze nr 144, znak: UAB.II.7355-2/6/02 - oraz wojewody śląskiego z dnia 14 marca 2003 r. w postępowaniu nieważnościowym. W piśmie z dnia 16 czerwca 2006 r. uznano, że przytoczone tu stanowisko GINB jest bezzasadne.

Bezzasadne jest również to, że WSA w Gliwicach wyrokami z dnia 2 czerwca 2006 r. oddalił skargę na bezczynność PINB i śląskiego WINB w Częstochowie. To orzeczenie sądu jest nieprawomocne. Organ uchylający decyzję, zgodnie z prawem, winien niezwłocznie w miejsce uchylonej decyzji wprowadzić inną wraz z uzasadnieniem, zgodnie z terminem art. 35, względnie art. 36 k.p.a. To jednak w tym przypadku nie miało miejsca. W tej sprawie, na wniosek państwa Hartlińskich z dnia 16 czerwca 2006 r., jest prowadzone przez Prokuraturę Rejonową w Częstochowie postępowanie dochodzeniowe odnośnie do rażącego naruszenia prawa, jakiego dopuściły się organy nadzoru budowlanego.

W tym przypadku postępowanie przed organami nadzoru budowlanego zostało definitywnie zakończone. Nie została jedynie wydana decyzja.

Zgodnie z art. 103 ust. 1 i 2 ustawy - Prawo budowlane z 1995 r. ustawa intertemporalna, wyjaśniająca, że do spraw, w których budowa została ukończona przed wejściem w życie ustawy, stosuje się przepisy dotychczasowe, w tym przypadku prawo budowlane z 1974 r.

Przed wejściem w życie nowelizacji prawa budowlanego w dniu 27 marca 2003 r. organem władnym w danym zakresie był Śląski Urząd Wojewódzki, Wydział Rozwoju Regionalnego w Częstochowie, który w tej sprawie zajął ostateczne stanowisko w piśmie z dnia 7 kwietnia 2003 r., jako organ II instancji - przytaczam - iż przeszkodą w uzyskaniu pozwolenia na użytkowanie budynku był przede wszystkim brak przyłączenia kanalizacji sanitarnej.

PINB w Częstochowie, przejmując obowiązki ŚUW WRR zgodnie ze wspomnianą ustawą winien niezwłocznie wydać "decyzje na użytkowanie", ponieważ zalecenia wydane w tym zakresie przez ŚUW WRR zostały wykonane - chodziło o kanał sanitarny - o czym został poinformowany PINB w Częstochowie w dniu 17 października 2003 r.

W chwili obecnej PINB w Częstochowie nie ma podstawy prawnej do przeprowadzenia szóstych z kolei oględzin, ponieważ wszystkie zalecenia, do których zastosowania państwo Hartlińscy zostali zobowiązani, zostały przez nich wykonane i potwierdzone. Tymczasem za niedopuszczanie do przeprowadzenia szóstych oględzin powiatowy inspektor nadzoru budowlanego wniósł skargę do Sądu Grodzkiego w Częstochowie o ukaranie - sąd zadziałał jednostronnie, karząc Jana Hartlińskiego grzywną 600 zł i kosztami sądowymi, sęk w tym, że właścicielką nieruchomości jest Maria Hartlińska.

Te i inne niekonsekwencje organów państwowych pozwalają sądzić, że nad sprawą państwa Hartlińskich nikt już nie panuje.

Uprzejmie proszę o powtórne zajęcie się tą sprawą. Dołączam jeszcze raz najważniejszą dokumentację.

Czesław Ryszka

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Czesława Ryszkę, skierowane do ministra sprawiedliwości, prokuratora generalnego RP Zbigniewa Ziobry:

Panie Ministrze!

Po otrzymaniu odpowiedzi - sygnatura DSP-I-5006-290-06 - na moje oświadczenie z 24 maja 2006 r. dotyczące Fundacji "Signum Magnum" w Rybniku sądziłem, że nie będę już wracał do sprawy, bo uważałem, że instytucje samorządowe i państwowe jakoś rozwiążą problem z korzyścią dla wspomnianej fundacji. Myliłem się, dlatego muszę wrócić do treści odpowiedzi udzielonej przez podsekretarza stanu w Ministerstwie Sprawiedliwości, pana Krzysztofa Józefowicza. Jak sądzę, w odpowiedzi na moje oświadczenie pan wiceminister korzystał z materiału nadesłanego z Rybnika. Znalazło się w nim wiele treści mijających się z prawdą.

Nieprawdą jest, jakoby pani Małgorzata Sojka wniosła prywatny akt oskarżenia w sprawie III K 317/05 do Sądu Rejonowego w Rybniku. Akt oskarżenia został wniesiony przez Fundację "Signum Magnum" i tak została oznaczona strona w tym postępowaniu. Ponadto za ironię należy uznać przypuszczenie, by sędzia we własnym protokole umieścił wzmiankę o tym, że był nieprzygotowany do prowadzenia sprawy; o takiej sytuacji mogą powiedzieć tylko świadkowie zdarzenia, jednak świadków nikt się nie pytał. Ponadto wydaje mi się, że nie można interpretować niezawisłości sędziowskiej tak dalece, iż nie liczy się ogólnie przyjęte orzecznictwo sądowe i sędzia może uprawiać samowolę wobec obowiązującego prawa oraz krzywdzić w ten sposób obywateli.

Przy wyliczaniu spraw, jakie toczyły się w Sądzie Okręgowym w Gliwicach oraz Sądzie Rejonowym w Rybniku, pominięto sprawy, w których Fundacja "Signum Magnum" wygrała z gminą Rybnik. Między innymi pominięty jest fakt, że w sądzie toczy się sprawa o uznanie wypowiedzenia za bezskuteczne. Źle o wymiarze sprawiedliwości świadczy bowiem fakt, iż sprawa wniesiona przez fundację o uznanie za bezskuteczne wypowiedzenia przez gminę umowy użytkowania budynku przy ulicy Dworek 12 w Rybniku - sygnatura akt: II C 84/05/4 - znajduje się w sądzie od 15 lutego 2005 r. Błędnie podana jest treść żądania pozwu. Z niewiadomych przyczyn sprawdzanie sprawy zawężone zostało tylko do Sądu Rejonowego w Rybniku. Pozostaje to w ewidentnym kontraście ze szczegółowością informacji z prokuratur, sądu apelacyjnego, Sądu Rejonowego w Rybniku, Sądu Okręgowego w Gliwicach, choć tu badanie ograniczone zostało tylko do sprawy o sygnaturze II C 333/03/3.

Za szczególnie naganny należy uznać fakt zręcznego manipulowania kolejnością przedstawianych informacji o działalności organów gminy w zakresie nieruchomości przy ulicy Raciborskiej 24 w Rybniku. W wyniku zręcznego przestawienia w piśmie chronologii zdarzeń powstaje złudzenie, jakoby najpierw rada miasta podjęła decyzję o możliwości rozbiórki, a następnie podjęta została decyzja prezydenta o pozwoleniu na rozbiórkę i nastąpiła fizyczna rozbiórka. Prawda jest inna. Mianowicie 7 marca 2003 r. prezydent miasta Rybnika udzielił pozwolenia na rozbiórkę. Do rozbiórki doszło kilka miesięcy później. W dniu 23 lutego 2005 r. rada miasta objęła ochroną zburzoną kamienicę i dopiero wtedy przewidziała możliwość jej rozbiórki. Niestety, prokuratura w Rybniku po złożeniu doniesienia przez Rybnicką Inicjatywę Obywatelską, przez część Rady Miasta Rybnika sprawę mataczyła, uzgadniając formę obrony przewodniczącego rady miasta i prezydenta Rybnika.

Jak sądzę, te wszystkie nieprawidłowości powinien zbadać ktoś z zewnątrz, opieranie się bowiem na informacjach z urzędu miasta niewiele da.

Czesław Ryszka

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Czesława Ryszkę, skierowane do prezesa Zarządu Telewizji Polskiej SA Bronisława Wildsteina:

Panie Prezesie, kiedy Senat uczcił uchwałą trzydziestolecie założenia KOR, w telewizji Katowice 23 września bieżącego roku wyemitowano w "Aktualnościach" felieton, z którego widzowie dowiedzieli się, że w województwie katowickim nie było opozycji przed sierpniem 1980 r. Rzekomo w tym robotniczym regionie żyło się wszystkim tak wspaniale, że niepotrzebne były jakiekolwiek ruchy niepodległościowe.

Redaktorzy TVP w Katowicach zapewne "przypadkowo" zapomnieli, że to właśnie na Górnym Śląsku powstały pierwsze w kraju Wolne Związki Zawodowe. Redaktorom z oddziału Katowice TVP takie nazwiska jak na przykład Świtoń, Kściuczek, Cygan nic nie mówią! Udali, że nie wiedzą nic o kilku grupach związanych z KOR, a przecież Aleksander Gleichgewicht - odznaczony przez prezydenta RP Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski - Jerzy Filak czy siostry Bujwidówny utrzymywali regularny kontakt z grupą kolporterów na Górnym Śląsku. Kolportowano nie tylko "Robotnika", ale również inne wydawnictwa bezdebitowe, zwłaszcza książki. Górny Śląsk dostarczał farby drukarskiej dla "podziemnych" drukarni wrocławskich. Wśród tych kolporterów byli: Janusz Irzyk z Zabrza, Andrzej Łukasik z Bytomia, Krzysztof Łucyk z Bytomia, świętej pamięci Elżbieta Przepióra z Katowic, Jadwiga Chmielewska z Sosnowca, Marta Proń z Sosnowca i wielu innych.

Po czarnej procesji ku czci zamordowanego Staszka Pyjasa w kolportaż wydawnictw bezdebitowych zaangażowali się studenci uczelni śląskich. Między innymi Jacek Jagiełka - późniejszy organizator strajku w Hucie Katowice - utrzymywał kontakty ze Świtoniem, a potem z ROPCiO.

Inną sprawą jest fakt, że tak zwana lewica laicka, której po pewnym czasie udało się zdominować KOR, nie miała przyczółka na Górnym Śląsku. Tu nastawienie było zdecydowanie niepodległościowe i chrześcijańskie. W MKZ NSZZ "Solidarność" Katowice doradcami byli członkowie ROPCiO - Andrzej Czuma - dzięki kontaktom właśnie Jacka Jagiełki. Po pewnym czasie do MKR Jastrzębie udało się dotrzeć Adamowi Michnikowi.

Tak więc po obejrzeniu TVP Katowice można w skrócie powiedzieć, że jak o czymś nie wiedzieli Kuroń z Michnikiem, to znaczy, że nie istniało.

Ale to nie koniec wpadek TVP Katowice. Następnego dnia, 24 września, w głównym wydaniu regionalnego serwisu informacyjnego "Aktualności" prezenterka zapowiedziała relację filmową z uroczystego odsłonięcia w Żywcu "kontrowersyjnego", jak się wyraziła, pomnika. Wspomniała, że ostatnio coraz częściej ma to miejsce, podając jako przykład obelisk poświęcony partyzantom "Ognia" w Zakopanem.

W materiale filmowym redaktor Paweł Szot poinformował społeczeństwo tymi słowami: "Kapitan Henryk Flame, pseudonim «Bartek» w 1944 r. wstąpił w szeregi Narodowych Sił Zbrojnych. To związane ze skrajną prawicą ugrupowanie walczyło zarówno z Niemcami, jak i z Rosjanami i polskimi komunistami. Po zakończeniu wojny «Bartek» stworzył trzystuosobowy oddział, który przez prawie dwa lata bił się z władzą ludową, ale to nie jedyna opinia na temat żywieckiego partyzanta. Historyk Jan Kantyka w książce z 1984 r. pisze o zbrodniach, jakich partyzanci dopuszczali się na przedstawicielach władzy ludowej. Profesor Kantyka odmówił wypowiedzi na temat kontrowersji wokół oddziału «Bartka»."

To jeszcze nie wystarczyło redaktorowi. Chciał zdecydowanie postawić kropkę nad "i", dlatego zwracając się wprost do widzów, stwierdził: "Dziś trudno znaleźć słowa otwartej krytyki oddziału «Bartka», mimo to pytanie o granicę między bohaterstwem a zbrodnią wciąż pozostaje bez odpowiedzi."

Tak więc wróciliśmy do PRL! Telewizja Katowice, pełniąc tak zwaną misję publiczną, za nic ma prawdę historyczną. Nie dziwię się, że ponad połowa społeczeństwa odmawia płacenia abonamentu.

Czesław Ryszka

* * *

Oświadczenie złożone przez senatorów Czesława RyszkęRyszarda Bendera, skierowane do marszałka Senatu Bogdana Borusewicza:

Panie Marszałku!

W dniach od 29 września do 1 października br. w Fawley Court pod Londynem obradowała Polska Rada Duszpasterska Europy Zachodniej na temat szkolnictwa polskiego w krajach Unii Europejskiej. Na zaproszenie Rady i za zgodą Pana Marszałka wzięliśmy udział w niniejszej konferencji.

Dla wyjaśnienia dodamy, że Radę tworzy piętnastu duszpasterzy i czterdzieści pięć osób świeckich reprezentujących polskie misje katolickie w ośmiu krajach Europy Zachodniej (po raz pierwszy w zebraniu Rady uczestniczył duszpasterz Polonii z Dublina, rektor tamtejszego kościoła, ksiądz Jarosław Maszkiewicz). Rada została powołana piętnaście lat temu przez arcybiskupa Szczepana Wesołego. Obecnie przewodniczy jej biskup Ryszard Karpiński, przewodniczący komisji Episkopatu Polski do spraw Polonii i Polaków za granicą.

Na pytanie, dlaczego Rada działa tylko w Europie Zachodniej, sekretarz generalny Rady, ksiądz Krzysztof Tyliszczak z Londynu odpowiada, że przede wszystkim z tego powodu, iż sytuacja prawna i działalność duszpasterska opiera się w tych krajach na tych samych czy bardzo podobnych zasadach prawnych i organizacyjnych. Są nimi rektoraty polskich misji katolickich w poszczególnych krajach Europy. Gdy w 1930 r. kardynał August Hlond otrzymał od Stolicy Apostolskiej nominację na protektora emigracji polskiej, istniał problem zorganizowania opieki nad liczną wówczas emigracją, zwłaszcza we Francji. Ksiądz prymas A. Hlond utworzył wówczas tak zwany rektorat Polskiej Misji Katolickiej we Francji. Zadaniem rektoratu było zorganizowanie sieci duszpasterskiej, która zajmowała się potrzebami religijnymi polskich emigrantów. Po zakończeniu drugiej wojny światowej ksiądz arcybiskup Józef Gawlina rozszerzył sieć rektoratów na inne kraje, głównie w Europie Zachodniej, gdzie osiedlili się polscy uchodźcy.

Tu można dodać, że kraje leżące na wschód od Polski mają inną sytuację. Nie istnieje tam emigracja. Polacy tworzą tam mniejszość narodową czy jak chcą inni, stanowią polską grupę etniczną. Stanowi ona istotną część kościoła lokalnego. Inne są warunki w Ameryce Północnej, gdzie duszpasterstwo polskie od samego początku było oparte o tak zwane parafie narodowościowe, czyli parafie personalne erygowane przez biskupów ordynariuszów diecezji. Są one częścią danej diecezji. Jeszcze inna jest sytuacja w Ameryce Południowej, gdzie dawne kolonie polskie były parafiami terytorialnymi obejmującymi wszystkich mieszkańców na danym terenie, chociaż uwzględniające potrzeby duszpasterstwa w języku polskim. Najbardziej zbliżona do sytuacji w Europie Zachodniej jest sytuacja w Australii i Nowej Zelandii. Niezależnie od zbliżonych czy wprost identycznych podstaw prawnych i bardzo podobnej sytuacji duszpasterskiej, dodatkowym motywem utworzenia Rady było łączenie się Europy Zachodniej. Tworzą się wspólne struktury, zwłaszcza gospodarcze i społeczne; również na płaszczyźnie kościelnej istnieją formy współdziałania między poszczególnymi episkopatami, złączonymi w Konferencji Episkopatów Europy.

Dodatkowym elementem dotyczącym powołania Rady był udział świeckich katolików z emigracji w organizacjach laikatu katolickiego, złączonych w tak zwanym forum europejskim. Z kolei w organizacjach międzynarodowych Rada bierze udział jako duszpasterstwo polskie w Europie, szczególnie w światowej unii katolickich organizacji kobiecych i organizacji "Unum Omnes" (mężów katolickich). Duszpasterstwo emigracji polskiej ma w forum swoich przedstawicieli niezależnie od laikatu z kraju ojczystego.

Na konferencji, w której uczestniczyliśmy, Rada zajęła się najpierw omówieniem najnowszego dokumentu Stolicy Apostolskiej o duszpasterstwie emigracji "Erga migrantes caritas Christi". Teologiczną treść tego dokumentu przedstawił ksiądz doktor Krystian Gawron, rektor PMK w Szwajcarii, a aspekty prawne - ksiądz doktor habilitowany Leszek Adamowicz z KUL. Następnie zajęto się problemem szkolnictwa polskiego na Zachodzie Europy. Na początek ksiądz Stanisław Budyń, rektor PMK w Niemczech, omówił wyniki specjalnej ankiety, przeprowadzonej w celu zebrania danych statystycznych dotyczących tego zagadnienia (ankieta powstała dzięki zaleceniu Senatu RP i Pana Marszałka Borusewicza podczas ostatniego spotkania rady polonijnej).

Ksiądz Stanisław Budyń przeprowadził ankietę we wszystkich polskich misjach katolickich (parafiach) Europy Zachodniej, ujmując w niej nauczanie języka polskiego i nauczanie religii prowadzonej w języku polskim. Na ankietę przyszły odpowiedzi z dwunastu krajów, w tym Irlandii, Portugalii, Hiszpanii i Grecji. Z ankiet wynika, że ze szkół polskich na Zachodzie korzysta około dwudziestu pięciu tysięcy dzieci w siedmiuset punktach, 80% uczy się w szkołach parafialnych, zorganizowanych przez polskie misje katolickie, parafie oraz takie organizacje jak Polska Macierz Szkolna. Szkoły te są utrzymywane wyłącznie przez rodziców i parafie, natomiast szkoły organizowane przez ambasady i konsulaty są prowadzone na koszt państwa polskiego. Jednym słowem, polskie parafie i misje katolickie uczą historii, literatury w polskich szkołach sobotnich, ale wszystkie koszty ponoszą rodzice. Proponowano, aby status nauczyciela był nadany tym, którzy uczą w szkołach parafialnych. Istnieje pilna potrzeba uznania szkół parafialnych przez MEN. Mówiono również o zrównaniu praw szkół konsularnych i parafialnych.

Ksiądz rektor S. Budyń prosił, aby Senat RP konsultował się z PMK za granicą w sprawach, które dotyczą Polonii. Organizacje polonijne są ważne, ale należy pamiętać, że PMK ogarnia swoją opieką nie setki, ale tysiące, a nawet miliony Polaków. Wśród różnych postulatów stwierdzono między innymi, że od 1945 r. aż do chwili obecnej z puli stypendiów rządowych przeznaczonych na stypendia naukowe nie skorzystał ani jeden kapłan.

Podczas konferencji w swoich wystąpieniach omówiliśmy temat opieki Senatu nad Polonią, zwłaszcza w aspekcie pomocy w nauczaniu języka polskiego. Wspomnieliśmy o przygotowanym pakiecie ustaw polonijnych, w tym Karcie Polaka. Członkowie Rady przekazali nam wiele postulatów dotyczących szkolnictwa, języka polskiego, nauczycieli, podręczników i certyfikatów. Niniejszym dzielimy się z Panem Marszałkiem przekazanymi informacjami.

Przede wszystkim były to apele o pomoc dla ogromnej liczby Polaków, którzy przybyli obecnie na Zachód. Przed polskimi szkołami postawiło to olbrzymie wyzwania: należało utworzyć dodatkowe placówki szkolne, liczniejsze klasy, pozyskać więcej nauczycieli. Potrzebne są także nowe programy, odpowiednie podręczniki. W Anglii obecnie uczy się w szkołach jedynie pięć tysięcy uczniów, to mały procent obecnych w tym kraju polskich dzieci. Jest problem, jak trafić do reszty. Niespodziewanie powstała tam konieczność zadbania o potomków starej emigracji niepotrafiących odnaleźć się w klasach, w których dominują dzieci nowych migrantów z doskonałą znajomością języka polskiego. Ta sytuacja ich zniechęca i czują się zagrożeni. Nie można też pominąć dramatu polskich dzieci, zwłaszcza dwunasto-, trzynastolatków, które trafiają do złych szkół angielskich i tracą szansę na dobre wykształcenie. Należy też widzieć dramat tych dzieci wyrwanych z rodzinno-przyjacielskiego środowiska, a nierzadko także pozostawianych samym sobie, podczas gdy rodzice intensywnie zarabiają. Potrzebne są tam szkoły, które pozwoliłyby uczniom przygotować się do polskiej matury w razie powrotu rodziny do kraju. W tym roku podwoiła się liczba kandydatów przystępujących do państwowego egzaminu z języka polskiego. Potrzeba informacji skierowanej do Polaków przed wyjazdem za granicę o sytuacji szkolnictwa w danym kraju. To tylko niektóre problemy, którymi dzielimy się z Panem Marszałkiem.

Czesław Ryszka
Ryszard Bender

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Czesława Ryszkę, skierowane do podsekretarza stanu w Ministerstwie Finansów Mariana Banasia:

Panie Ministrze, zwracam się do Ministerstwa Finansów w imieniu Częstochowskich Zakładów Graficznych, prosząc o rozpatrzenie możliwości udzielenia pomocy publicznej na restrukturyzację należności publicznoprawnych, z jednoczesnym zwolnieniem zajęć praw majątkowych spółki w postępowaniu egzekucyjnym prowadzonym przez Pierwszy Urząd Skarbowy w Częstochowie.

Drukarnia Częstochowskie Zakłady Graficzne SA prowadzi działania restrukturyzacyjne, mające na celu oddłużenie spółki i uregulowanie zobowiązań budżetowych (załączam do niniejszego pisma "Plan Restrukturyzacyjno-Modernizacyjny" spółki*). Nie muszę dodawać, że egzekucja prowadzona przez Pierwszy Urząd Skarbowy w Częstochowie w formie zajęć praw majątkowych stanowiących wierzytelność pieniężną u dłużnika, uniemożliwia finansowanie bieżącej działalności, a w szczególności zobowiązań wobec pracowników z tytułu wynagrodzeń i składek ZUS.

Spółka spłaca zaległe zobowiązania w ramach osiąganych przychodów oraz dodatkowo dokonuje sprzedaży części nieruchomości, a uzyskane środki wpływają na rachunek urzędu skarbowego. Zajęcie praw majątkowych uniemożliwia jednak kontynuowanie działalności, co w konsekwencji zablokuje dalsze wpłaty oraz zmusi spółkę do likwidacji wszystkich miejsc pracy.

Mając to na uwadze, zwracam się z uprzejmą prośbą o rozpatrzenie wniosku spółki Drukarni Częstochowskich Zakładów Graficznych o odblokowanie kont bankowych, z zapewnieniem jednocześnie zaspokojenia zobowiązań publicznoprawnych.

Czesław Ryszka


Diariusz Senatu RP: spis treści, poprzedni fragment, następna część dokumentu