33. posiedzenie Senatu RP, spis treści , poprzednia część stenogramu , następna część stenogramu


 

Do spisu treści

Senator Czesław Ryszka:

Dziękuję, Panie Marszałku.

Panie Ministrze, proszę o pewne wyjaśnienie. W dokumencie pojawia się wyrażenie "Strategia Lizbońska". Czy to jest wyrażenie tożsame z pojęciem "traktat lizboński"?

(Podsekretarz Stanu w Urzędzie Komitetu Integracji Europejskiej Maciej Szpunar: Nie.)

Bo gdyby tak było, to znaczyłoby, że Komisja Europejska jest...

Do spisu treści

Podsekretarz Stanu
w Urzędzie
Komitetu Integracji Europejskiej Maciej Szpunar:

Oczywiście, że nie. Strategia Lizbońska to jest pewna strategia przyjęta przez państwa członkowskie w zakresie wzrostu gospodarczego i zatrudnienia, która została przyjęta dużo wcześniej, też w Lizbonie. Tak że jest to tylko zbieżność, że podpisanie traktatu z Lizbony i przyjęcie Strategii odbyło się w tym samym miejscu, ale to są dwie zupełnie różne kwestie.

(Senator Czesław Ryszka: Dziękuję bardzo.)

Wicemarszałek
Zbigniew Romaszewski:

Proszę bardzo.

Pani senator Fetlińska.

Do spisu treści

Senator Janina Fetlińska:

Dziękuję bardzo, Panie Marszałku.

Panie Ministrze, ostatnio byłam w Krasnosielcu na spotkaniu patriotycznym poświęconym rocznicy odbicia przez partyzantów Narodowych Sił Zbrojnych więźniów z więzienia UB. Przy tej okazji wspominano, jak budowano w latach międzywojennych polskie stocznie i jak dzieci szły z buteleczkami 12 km do Wisły, aby przesyłać w tych butelkach pozdrowienia dla budowniczych polskich stoczni. I z tymi stoczniami wiązano wielkie nadzieje dla Polski.

I teraz chciałabym zapytać, czy to dwudziestolecie odzyskania niepodległości i pogrzebu komunizmu, które będziemy teraz świętować, rząd polski wykorzysta, aby w jakiś sposób wesprzeć polskich stoczniowców i polskie stocznie, żeby jednak one nie uległy takiej prywatyzacji, że znikną nasze możliwości budowania statków. Bo to byłby też pogrzeb nadziei Polaków z tamtego pokolenia na rozwój polskiej gospodarki morskiej. Czy rząd oprócz PR dla święta zrobi coś dla polskich stoczniowców? Czy jednak nie należałoby wykorzystać spotkania głów wszystkich państw ościennych do tego celu, żeby jednak uratować te polskie stocznie? Uważam, że stoczniowcom, którzy dwadzieścia lat temu ryzykowali życie dla odzyskania wolności i praw pracowniczych, należy się jednak skuteczna walka o ich miejsca pracy, po prostu o polskie stocznie. Dziękuję bardzo.

Wicemarszałek
Zbigniew Romaszewski:

Proszę bardzo.

Do spisu treści

Podsekretarz Stanu
w Urzędzie
Komitetu Integracji Europejskiej Maciej Szpunar:

Pani Senator, temat stoczni zasługuje na odrębną debatę. I ciężko mi będzie teraz ustosunkować się do wszystkich kwestii. Ja może odpowiem na to pytanie bardzo ogólnie, bo gdybym miał wchodzić w szczegóły i tłumaczyć politykę kontroli pomocy państwa w Unii Europejskiej, to trwałoby to niezwykle długo.

(Wicemarszałek Zbigniew Romaszewski: Ale to jest bardzo ciekawe.)

Słucham?

(Wicemarszałek Zbigniew Romaszewski: Muszę powiedzieć, że to jest bardzo ciekawy temat, bardzo zróżnicowany.)

Co do tego nie ma wątpliwości. Ja jestem pod wielkim wrażeniem tego, co osiągnięto w II Rzeczypospolitej w zakresie przemysłu stoczniowego. Co prawda stocznie budowano w Gdyni, gdzie Wisła nie wpływa, tak że te butelki trafiały do Gdańska...

(Rozmowy na sali)

Ja mogę zapewnić, że rząd robi wszystko, aby Komisja zaaprobowała plan restrukturyzacji stoczni. Przed kilkoma dniami został wysłany do Komisji Europejskiej nowy projekt. I muszę powiedzieć, że działania rządu polskiego nie ograniczają się bynajmniej do wysłania tego projektu, że wykorzystujemy wszelkie możliwe naciski, wszelkie możliwe próby oddziaływania nie tylko w ramach Komisji Europejskiej, ale także w innych instytucjach. Tak że mogę tylko złożyć takie zapewnienie.

(Senator Czesław Ryszka: Chodzi tylko o Stocznię Gdańską.)

O Stocznię Gdańską, tak.

(Głos z sali: Pewnie jeszcze nie zostało powiedziane ostatnie słowo, Panie Ministrze.)

Do spisu treści

Wicemarszałek
Zbigniew Romaszewski:

Miejmy nadzieję.

Proszę państwa, czy są jeszcze pytania? Szybciutko stwierdzam, że nie ma.

Wobec tego otwieram dyskusję.

Panu ministrowi bardzo dziękuję.

Przypominam o konieczności zapisywania się do głosu u senatora prowadzącego listę mówców i że przemówienia senatora w dyskusji nie powinny trwać dłużej niż dziesięć minut.

Jako pierwszy zabierze głos pan senator Ryszka.

Do spisu treści

Senator Czesław Ryszka:

Dziękuję, Panie Marszałku.

Panie Marszałku! Wysoka Izbo!

W rocznej strategii politycznej Komisji Europejskiej na rok 2010, w dokumencie, jak tu już mówiono, o dużym stopniu ogólności, znalazło się kilkanaście ważnych problemów, wśród nich na pierwszym miejscu postawiłbym sprawę poprawy sytuacji gospodarczej i społecznej w warunkach kryzysu gospodarczego i finansowego. I właśnie temu zagadnieniu chciałbym poświęcić trochę uwagi.

Przypomnę, że 26 listopada 2008 r. Komisja Europejska przedstawiła Europejski Plan Naprawy Gospodarczej, przygotowany w celu przeciwdziałania skutkom kryzysu finansowego i gospodarczego Unii Europejskiej. Został przyjęty przez Radę Europejską podczas posiedzenia w dniach 11-12 grudnia 2008 r. Komisja między innymi przeznaczyła 5 miliardów euro na finansowanie usprawnień w energetyce. Chodziło głównie o elektrownie wiatrowe, a także o szerokopasmowy internet w obszarach wiejskich. Potem był szczyt Unii Europejskiej dotyczący kryzysu finansowego. Wiele mówiło się na nim o nieangażowaniu pieniędzy unijnych w pomoc poszczególnym gospodarkom krajowym. Przypomnę, że Polska zablokowała czy raczej, jak może należy powiedzieć, odrzuciła węgierską propozycję pozyskania pomocy dla krajów Europy Środkowej.

W sprawie kryzysu odbyły się także ostatnio dwa spotkania przywódców państw z grupy G20, na które Polska nie została zaproszona nawet w charakterze gościa, oraz formalny i nieformalny szczyt Unii Europejskiej w Brukseli i w Pradze.

Jak się wydaje, ustalenia na szczytach swoje, a poszczególne kraje Unii Europejskiej, dopowiem: duże kraje, swoje. Przecież Niemcy, Francja, Włochy nie mogą pozwolić sobie na dalszy spadek PKB, bankructwo przedsiębiorstw i wzrost bezrobocia. W tej sytuacji te państwa głównie ogłosiły programy antyrecesyjne.

Pierwszą reakcją była pomoc publiczna dla sektora finansowego. Lękając się fali bankructw, jaka zaczęła się w USA, państwa europejskie udzieliły pomocy swoim bankom. Jak ostatnio obliczyła Komisja Europejska, łącznie na pomoc dla banków wydano w Unii Europejskiej już 3 biliony euro. A więc, jeśli wziąć pod uwagę wielkość gospodarki, znacznie więcej niż w USA. Pieniądze te w większości poszły wprost na pomoc dla instytucji finansowych przez kredyty i wykupienie udziałów. Znaczną część stanowią też gwarancje rządowe. Ta ogromna pomoc, jak widzimy, uspokoiła sytuację na rynkach finansowych. Żaden duży bank nie upadł.

Czy to już koniec strachu? Czy nie będzie innych skutków pojawienia się tej ogromnej sumy pieniędzy na rynku, na przykład skutków społecznych? Myślę, że czekają nas różne dalsze negatywne skutki, ponieważ obecny kryzys podkopał zaufanie obywateli do wolnego rynku i systemu demokratycznego. Dodatkowo to zaufanie podkopują ci, którzy do tego kryzysu się przyczynili: prezesi wielkich banków i przedsiębiorstw. Chodzi o to, że ludzie, którzy odpowiadają za kryzys, nie tylko nie ponoszą żadnych konsekwencji, ale nawet dzielą się premiami i nagrodami z przekazanych pieniędzy na ratowanie ich instytucji.

Kolejnym skutkiem kryzysu będzie inflacja, o czym dzisiaj bardzo mało się mówi. Przecież biliony dolarów i euro wydane na wsparcie banków i przedsiębiorstw oznaczają, że te pieniądze zostały dodrukowane. Zapewne jest już w obrocie więcej papieru aniżeli dóbr wytwarzanych przez poszczególne gospodarki. Z całą pewnością czeka nas więc spadek wartości dolara i euro. Nie muszę mówić, że najbardziej uderzy to w oszczędności biedniejszych obywateli.

W tym kontekście chciałbym opowiedzieć, jak sprytnie rządy państw Unii Europejskiej walczą u siebie z kryzysem gospodarczym. Przykładem może być niemiecki rynek motoryzacyjny. W tym kraju podjęto między innymi decyzję o uruchomieniu programu, zgodnie z którym każdy obywatel, jeśli zdecyduje się kupić nowy samochód nie starszy niż roczny, otrzymuje kwotę 2 tysięcy 500 euro z budżetu państwa. Ten program szybko się sprawdził i w pierwszym kwartale tego roku skorzystało z niego ponad milion Niemców. Sprzedaż aut znacząco wzrosła - fabryki samochodów zostały uratowane. Najwięcej pojazdów zakupiono od Volkswagena, bo sto siedemdziesiąt tysięcy, od man,Times New Roman" SIZE=2>Skody - sześćdziesiąt dwa tysiące i od Opla - czterdzieści osiem tysięcy. Rząd niemiecki na ten sam program przeznaczył obecnie kolejne 5 miliardów euro i do końca roku spodziewany jest na niemieckim rynku zakup około dwóch milionów aut. Podobny program został uruchomiony także we Francji i we Włoszech. Nie muszę dodawać, że branża motoryzacyjna jest wiodąca dla gospodarek głównych krajów Unii Europejskiej. Tym prostym, ale jakże ważnym zastrzykiem środków z budżetu uratowano tę branżę, a także zatrzymano wzrost bezrobocia.

A co dla ratowania przed pogłębianiem się kryzysu gospodarczego robi polski rząd? Jak dotąd rząd Donalda Tuska, spodziewając się mniejszych dochodów z podatków, dokonał jedynie cięć wydatków, aby zrównoważyć budżet. Tym samym zachwiał jednak pozycję na przykład zakładów zbrojeniowych, co może skutkować ich upadkiem. Wicepremierzy wypowiadają się w kwestiach opcji walutowych, które rujnują przedsiębiorstwa, ale rząd jak do tej pory nadal zastanawia się nad ustawą. Podobnie z obietnicą wygłoszoną przez premiera Donalda Tuska, że rząd będzie pomagał spłacać kredyt hipoteczny osobom, które straciły pracę - co do tego też nie ma nawet jeszcze projektu ustawy, że nie wspomnę już o jej realizacji.

Chciałbym też zwrócić uwagę na wyjątkową nieudolność rządu, który, mając atut w postaci kryzysu gospodarczego, pozwolił Komisji Europejskiej doprowadzić do likwidacji polskich stoczni w Gdyni i w Szczecinie. Decyzje o obowiązku zwrotu pomocy publicznej, którą otrzymały polskie stocznie, zostały podjęte 6 listopada 2008 r., czyli już po ujawnieniu się globalnego kryzysu. Przypomnę słowa komisarz do spraw konkurencji w Komisji Europejskiej, Neelie Kroes, która stwierdziła: "Nie dalej jak w lipcu Komisja dała polskim władzom dodatkowe dwa miesiące na przedłożenie skorygowanych planów restrukturyzacji, zgodnych z regułami Wspólnoty. Z żalem stwierdzam, że pomimo wielokrotnie podejmowanych wysiłków tak się jednak nie stało. Choć plany zawierały pewne ulepszenia w stosunku do wcześniejszych propozycji, nadal nie były wystarczająco dobre. W szczególności, pomimo dalszych dużych nakładów pomocy publicznej i znaczącej redukcji zatrudnienia, plany wciąż nie zapewniały stoczniom rentowności gospodarczej". Co zastanawiające, komisarz Neelie Kroes publicznie nazwała ministra skarbu państwa Aleksandra Grada kłamcą. Świadczyłoby to o tym, że rząd polski dostał wystarczająco dużo argumentów i czasu, aby obronić stocznie w Gdyni i w Szczecinie. Podobna decyzja Komisji Europejskiej grozi obecnie upadkiem stoczni w Gdańsku, kolebce "Solidarności". Pismo od komisarz Kroes w sprawie stoczni w Gdańsku trafiło już do resortu skarbu państwa, a unijni urzędnicy uważają, że stan restrukturyzacji Stoczni Gdańskiej nie gwarantuje rentowności tego zakładu.

Konkluzja: w sytuacji kryzysu finansowego Francja i Niemcy, bez konsultacji między wszystkimi partnerami, wspierają własne instytucje finansowe i gospodarcze, a w tym samym czasie Komisja Europejska zmusza Polskę do likwidacji całego przemysłu stoczniowego.

Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Wobec przedstawicieli unijnej biurokracji nie pomogą nam uśmiechy i miłe słowa. To nie jest recepta dla polskiego rządu na zażegnanie problemu w relacjach Warszawy z Brukselą. Świadczy o tym między innymi saldo wzajemnych transferów finansowych po pięciu latach od akcesji do Unii Europejskiej. To saldo wynosi obecnie 16 miliardów euro...

(Senator Jan Rulewski: Na plus.)

...na plus, z czego 9,5 miliarda euro stanowią koszty wspólnej polityki rolnej, co de facto nie jest pomocą ze strony Unii, lecz formą wspólnego subsydiowania cen żywności na naszym kontynencie i warunkiem utrzymania konkurencyjności sektorów rolnych poszczególnych krajów. Jeśli więc odliczyć wydatki Unii Europejskiej na wspólną politykę rolną, to wspólnotowa pomoc dla Polski wynosi około 1,4 miliarda euro rocznie. Przyznajmy, że nie są to wydatki na skalę planu Marshalla, jakich spodziewano się w Polsce, przystępując do Unii Europejskie. Do tego należałoby jeszcze policzyć korzyści, jakie osiąga Unia wskutek uzyskania dostępu do naszego rynku - w sumie to by znacznie przewyższało tę skromną pomoc, jaką Unia dla nas świadczy.

Niestety w tym roku przez pierwsze trzy miesiące saldo przepływów było ujemne, czyli Polska wpłaciła do Brukseli więcej, niż wynosiła suma funduszy, które otrzymaliśmy. Czas to, w kontekście tej strategii, dostrzec, a nie tylko entuzjazmować się teorią i ogólnikami o tym, jak to dobrze nam w Unii i że podobno, rzekomo, będzie jeszcze lepiej. Dziękuję za uwagę. (Oklaski)

Wicemarszałek
Zbigniew Romaszewski:

Dziękuję bardzo.

Pan senator Iwan.

Proszę bardzo.

(Senator Czesław Ryszka: Sojusznik.)

Do spisu treści

Senator Stanisław Iwan:

Panie Marszałku! Panie Ministrze! Wysoka Izbo!

Panie Senatorze, nie będę pańskim sojusznikiem...

(Senator Czesław Ryszka: Nie spodziewałem się.)

Ale takie słowa pan przed chwilą wypowiedział.

W czasach wspólnoty pierwotnej każdy człowiek, każda rodzina i każde skupisko ludzkie musiało umieć zrobić wszystko, zapewnić wszystko wokół siebie. Jeżeli chodzi o te stocznie, to być może one byłyby konkurencyjne, gdyby się restrukturyzowały i restrukturyzowały zakres swojej produkcji nieco wcześniej. Niedawno miałem okazję wizytować stocznie w Japonii, w tamtych stoczniach produkcja statków stanowi bardzo często mniejszy portfel, a produkowane są przede wszystkim turbiny, generatory, reaktory atomowe itd. Dopiero taki portfel zapewnia tym stoczniom dodatni wynik finansowy. To tylko taka uwaga do tego, co pan tu przed chwilą mówił.

(Senator Czesław Ryszka: U nas miała być też druga Japonia.)

Wracając do mojego wystąpienia... Po bardzo wnikliwym, wyczerpującym i merytorycznym wystąpieniu zarówno pana przewodniczącego Wittbrodta, jak i pana ministra Szpunara, chciałbym do tej strategii, która, jak to strategia, ma wymiar bardzo ogólny, na dodatek jeszcze pisana jest w czasach, co też było tu mówione, dużej niepewności, jeżeli chodzi o rozwój, szczególnie gospodarczy, ale również o strukturę polityczną funkcjonowania Unii Europejskiej, w kontekście niezakończonych działań związanych z ratyfikacją traktatu lizbońskiego...

Żeby ograniczyć czas swojego wystąpienia, chciałbym skoncentrować się tutaj na dwóch czy trzech elementach, którymi się interesuję, a które związane są z gospodarką i z infrastrukturą.

Pan minister w swoim wystąpieniu mówił o tym, że w 2010 r. zakończą się konsultacje dotyczące przyszłej polityki transportowej Unii Europejskiej. I w tym kontekście na wniosek pana marszałka zapowiedział, że przyśle odpowiedź na piśmie. Ja też poprosiłbym o tę odpowiedź, to znaczy żebym ja też ją, na piśmie, dostał.

A jeżeli chodzi o tę politykę w zakresie przyszłego transportu, to mam na myśli zwłaszcza korytarze transportowe, które będą przebiegać przez Polskę. Od pewnego czasu jestem szczególnie zainteresowany, już o tym mówiłem Wysokiej Izbie z tej mównicy, tym tak zwanym jedenastym korytarzem transportowym, dotyczącym drogi z Bałkanów do Skandynawii, albo też odwrotnie: korytarza, który jest planowany w obrębie Polski Zachodniej. Jest to element bardzo istotny i dotyczy, że tak powiem, zwiększenia atrakcyjności i możliwości gospodarczych tych terenów. Przypomnę, że na ten korytarz transportowy składać się mają prace związane z przywróceniem Odrze charakteru drogi wodnej, a także nadodrzańska magistrala kolejowa, droga S-3 czy A-3 biegnąca ze Świnoujścia przez Szczecin, Gorzów, Zieloną Górę i Legnicę do granicy miasta. To są w końcu lotniska w Goleniowie koło Szczecina, w Babimoście pod Zieloną Górą i lotnisko Strachowice we Wrocławiu. I kiedy tak te konsultacje trwają, kiedy rozmawiamy z naszymi ministrami, czasami odnoszę wrażenie, że nasz rząd jest trochę tak za, a nawet przeciw. Tak że do końca nie znam związanych z tym planów. Ale apeluję do rządu, aby przyłożył się do tego zagadnienia, aby projekt tego korytarza został, w dobrze pojętym interesie Polski, zrealizowany.

Proszę państwa, jeśli chodzi o ten temat wywołujący emocje, nad którym dużo osób dyskutuje i wyraża swój pogląd dotyczący ochrony klimatu, dotyczący pakietu klimatyczno-energetycznego, to oczywiście zdania uczonych są podzielone. Ja już też wypowiadałem swoje zdanie na posiedzeniu komisji. I powiem tak: myślę, że tutaj jest w tym trochę ideologii i że nie do końca potwierdzone są te dane, jakie przyjęła Unia, mówiące o tym, że za zmiany klimatyczne odpowiedzialna jest przede wszystkim działalność człowieka. Ale sytuacja jest, jaka jest. I w tej sytuacji, jeszcze raz powtórzę, jeżeli Unia Europejska ma zamiar wpłynąć w jakikolwiek sposób na poziom tejże emisji, to jej działania muszą być akceptowalne dla pozostałych krajów świata. Podstawowymi źródłami są i jeszcze przez długi czas pozostaną paliwa kopalne. W dużej części świata to będzie węgiel, a tam, gdzie są dostępne gaz i ropa, to będą również gaz i ropa.

I chcę powiedzieć, że my wszyscy jakoś bardzo tutaj w Unii Europejskiej uwierzyliśmy w to, że mamy te nowoczesne technologie bezemisyjne czy niskoemisyjne. Ale do końca tak nie jest, gdyż w tej chwili na pewno umiemy wychwycić dwutlenek węgla, umiemy go skroplić, ale nie do końca wiemy, w jaki sposób mamy ten dwutlenek węgla gromadzić. Zarazem często jest zadawane pytanie, czy to nie będzie bomba ekologiczna dla przyszłych pokoleń związana z uwalnianiem tego dwutlenku węgla. A więc, proszę państwa, rozwijajmy projekty pilotażowe. I dobrze że są pewne takie projekty, że Polska ma szansę otrzymać na nie pieniądze. Bo to tak trzeba sobie mówić: te 600 milionów zł to jest szansa, którą musimy wykorzystać, musimy zabrać się za te projekty w przeciągu najbliższych dwóch lat, a nie są to pieniądze dane raz na zawsze. Przede wszystkim zaś Unia Europejska ma rację, że to, w czym możemy być na pewno liderem, to jest kwestia efektywności energetycznej. I to jest to, na czym możemy spokojnie uzyskać te 20%. Oczywiście jest to związane z bardzo wielkimi nakładami finansowymi, przede wszystkim na modernizację polskiej elektroenergetyki, ale jest też taki obszar, jak energetyka cieplna, który również dysponuje bardzo dużą mocą wytwórczą. I można poprawić w tych obszarach efektywność energetyczną. Jeśli na przykład teraz średnia sprawność naszych elektrowni to jest, powiedzmy, 35%, a te nowoczesne technologie umożliwią uzyskanie sprawności na poziomie prawie 50%, to już mamy uzyskanych prawie 20% ograniczeń w kwestii emisji. Zarazem jest to działanie na rzecz przyszłych pokoleń. Te paliwa kopalne są, ale ich nie przybędzie. W związku z tym jesteśmy winni naszym dzieciom i wnukom, aby nie zostawiać po sobie pustyni w zakresie tych paliw pierwotnych, no przynajmniej do czasu, aż zostaną opracowane inne technologie. I rzeczywiście pani senator ma rację - ta fotowoltaika być może w przyszłości będzie taką wielką szansą, gdyż to jest energia nieustannie płynąca do nas przez długi czas ze słońca, tyle że nie jest to nowa technologia. Ona jest cały czas rozwijana, ale na razie pozostaje bardzo droga, ponieważ jest na poziomie eksperymentalnym. I miną, jak myślę, długie lata, zanim ona będzie mogła być stosowana, a i to nie pod każdą szerokością geograficzną. Dziękuję bardzo, Panie Marszałku. (Oklaski)

Wicemarszałek
Zbigniew Romaszewski:

Dziękuję bardzo.

(Senator Czesław Ryszka: Ostro.)

Pan Senator Rulewski, proszę bardzo.

Do spisu treści

Senator Jan Rulewski:

Panie Marszałku, Wysoka Izbo, Tak, wydaje się, że może nie ostro, ale rozważnie i z odwagą.

Oczywiście, Panie Senatorze Ryszka, pańskie wystąpienie w żadnej mierze nie mogłoby być podstawą moich reakcji, ponieważ jest to wystąpienie, które, po pierwsze, należy już do mniejszości ustępującej historycznie i jako takie nie zasługuje na uwagę, a po wtóre, ono się nie trzyma logiki. Bo jeśli pan zarzuca rządowi, jak rozumiem, że to Niemcy finansują przemysł motoryzacyjny, a dokładnie, tak powiedzmy, dopłacają użytkownikom samochodów, aby ci używali aut bezpieczniejszych, lepszych z punktu widzenia ochrony całego środowiska, to prawdą jest, że oni wydają 2 tysiące 500 euro na jeden samochód, ale prawdą jest także, że oni wydają, a my zarabiamy. Jeśli pan nie wierzy, a myślę, że tak jest, to niech pan zadzwoni do Fabryki Samochodów Małolitrażowych i zapyta, ile robotnicy zarabiają na wydawaniu pieniędzy przez panią Merkel.

(Senator Czesław Ryszka: Na razie będą strajkować.)

Więcej argumentów nie będę przytaczał, bo, jak powiedziałem, pańskie wystąpienie nie może być osią... Choć niepokój budzi fakt, że ugrupowanie, które, jak by się zdawało, jest proeuropejskie, to znaczy PiS, i dało temu dowód, gdy rządziło, gdy podejmowało żmudne, trudne negocjacje, ugrupowanie poprawiające warunki tych negocjacji, bije panu brawo. I to jest dla mnie niezrozumiałe, że biją brawo w momencie - tu podzielę się moją refleksją, przy czym to nie jest refleksja klubu Platformy Obywatelskiej - gdy w Europie gaśnie optymizm europejski. To prawda, że w warunkach kryzysu w każdym środowisku niektóre państwa, zresztą na podstawie mandatów konstytucyjnych, mandatów suwerenów, jakimi są narody, usiłują ratować swoją gospodarkę. Dlatego mamy napięcia w zakresie gospodarki energetycznej, w zakresie zawierania umów, na przykład tych o dostawy gazu, gdy bardziej liczy się interes narodowy niż interes europejski.

(Senator Czesław Ryszka: Powiedz coś o funduszach.)

Ale dla nas, dla Polaków, którzy są największymi beneficjentami pomocy europejskiej, to oznacza działanie na rzecz wzmacniania procesów europejskich... (Oklaski)

(Senator Czesław Ryszka: Wielka bzdura!)

...i to dokładnie odwrotny wniosek, bo ani w interesie imperium amerykańskiego, ani budzącego się ze snu imperium azjatyckiego nie leży to, aby Europa powstawała i wzrastała. A nas z tej Europy nikt żadną siłą, fizycznie ani politycznie, nie usunie. (Oklaski)

I to drugi wniosek: jesteśmy w oblężonej twierdzy, stanowimy ją. Europa jako źródło stabilności, wzrostu, jest konkurencyjna cywilizacyjnie i gospodarczo dla innych imperiów. I to jest właśnie drugi wniosek, nie tylko mój. Niech pan przeczyta słowa niezależnego eksperta, profesor Staniszkis, o tym, że te wszystkie działania, które wpisują się w gaszenie entuzjazmu europejskiego - a Polska, jak powiadam, jest do tej pory największym beneficjentem - są szkodliwe dla państwa. I jeśli ja, wasz kolega wyrosły z tego samego korzenia, spoglądam z Gdańska na Europę - powtarzam: na Europę, a nie na Amerykę czy Azję - mogę wam coś radzić i o coś prosić, to radzę i proszę: wystąpcie do pana prezydenta Kaczyńskiego, aby w dniu 4 czerwca złożył podarunek dla Polski i podpisał się pod traktatem lizbońskim. (Oklaski) To jest polska racja stanu. Tak myślę, że na ile znam historię - proszę, są tu historycy, niech mnie poprawią - Polska po raz pierwszy, na podstawach walki o wolność i dobrej polityki, spowodowała, że Europa coś Polsce daje. Nawet wiktoria wiedeńska, oczywiście poza darami dla Sobieskiego, nic Polsce nie dała. Po raz pierwszy mamy teraz do czynienia z sytuacją, że pieniądze płyną do Polski, a nie, jak pan wyliczał, wypływają z niej. I społeczeństwo to czuje, te pieniądze widać, bo one płyną nie tylko do elit, nie tylko do Warszawy czy do wielkich przedsiębiorstw, jak pan twierdzi, one płyną do małych miasteczek, co widać po ocieplanych szkołach, stypendiach dla biednych dzieci, a nawet pomocy społecznej, gdy wydaje się setki, tysiące ton żywności dla biednych. Warto to zauważyć.

Przede wszystkim wyrażam osobistą satysfakcję, że...

(Senator Czesław Ryszka: Ja to policzyłem.)

Nie wiem, jak daleko sięgają pańskie doświadczenia i obserwacje.

Problemem Polski było rolnictwo. Nie mieliśmy środków, a tym samym nie mieliśmy sposobów, żeby Polska wieś, że tak powiem, zapisała się do III Rzeczypospolitej, żeby nie poddawała się urokowi Samoobrony, Lepperom i Rydzykom. (Oklaski)

Od pięciu lat, a więc od momentu, gdy Polska jest w Unii, w Polsce panuje optymizm. Ten optymizm przekłada się na wyniki wyborcze. Nie zniszczmy tego optymizmu, który nie jest tylko optymizmem urzędowym, nie jest optymizmem medialnym. To jest optymizm zwykłych ludzi, którzy po raz pierwszy, czterdzieści lat po II wojnie światowej mogą myśleć o stabilności, której tak bardzo brakowało Polsce w poprzednich latach.

(Senator Czesław Ryszka: Matko! Nie unoś się tak, bo w powietrze wylecisz.)

Chciałbym, żeby pan w tym momencie podniósł się i bił brawa. Nie nam, także panu Kaczyńskiemu, gdyż starał się on o to, żeby warunki akcesji Polski, warunki uczestnictwa w nadziale środków były korzystne dla Polski. Czemu wy teraz brawami chcecie przerwać ten optymizm, który Polsce należy się historycznie?

(Wicemarszałek Zbigniew Romaszewski: Klientelizm, klientelizm, Panie Kolego.)

Nie, klientami nie jesteśmy.

Dobrze, Panie Marszałku, pan wezwał mnie w ten sposób... Do rzeczy. Jeśli chodzi o założenia rządu, to jako Polak i Europejczyk powiedziałbym, że za dużo jest tam pretensji wobec Europy. Europa to jest wspólne dzieło. To nie jest związek zawodowy, a Komisja Europejska nie jest pracodawcą. To jest to porozumienie, zresztą chrześcijan, w którym wykorzystano zasadę solidarności, pomocy w samopomocy...

(Senator Czesław Ryszka: Chrześcijan bez Boga.)

...zasadę, że będziemy sobie pomagać, ale na zasadzie wspierania samopomocy, jeśli sami też sobie pomożemy. I pod tym względem całkowicie popieram te działania. Jest rzeczą wiadomą, Panie Marszałku, że Komisja Europejska kończy swoją kadencję i dokonuje swoistego przeglądu. Nie stać ją w tej chwili na propozycje zmian lub fałszywe obietnice, które byłyby wyrazem jakiejś propagandy. Komisja dokonuje przeglądu i w tej sytuacji rząd usiłuje załapać się jeszcze na ten ostatni tramwaj, na ten ostatni wagonik i wpisać polskie oczekiwania. Te oczekiwania dotyczą szeregu dziedzin, również tych, o których pan, Panie Senatorze, mówił. Państwu chyba bili brawa ludzie, którzy zakochali się raczej w urodzie pańskiego głosu niż w argumentacji, którzy nie przeczytali dokumentu. A w dokumencie jest przecież napisane, że rząd polski jak mało który domaga się, aby obowiązywały reguły rynku fiskalnego, żeby nie było żadnych mechanizmów, że tak powiem, egoistycznych. Rząd polski - pamiętam, że się co do tego zgadzaliśmy - mówił też o Bałtyku, jako o tym obszarze, który dotychczas, również za poprzednich rządów, był niejako ugorem. Ja wykazałem, że to jest 1/5 obszaru Polski, jeśli zaś chodzi o znaczenie geopolityczne, to znacznie więcej. Rząd polski oczywiście opowiada się też za działaniami sektorowymi, opowiada się za ochroną własności, za Strategią Lizbońską, ale krytykuje za rozdrobnienie w zakresie polityki naukowej. Nie tylko za nierealizowanie w terminie Strategii Lizbońskiej, ale i za rozdrobnienie, za to, co jest. Ja myślę, że to jest ta swoista oferta dla Europy, o której mówił premier Tusk. Powiedział on, że nie wystarczy czegoś żądać od Europy, do Europy trzeba wejść, by stać na jej czele i dokonywać zmian. Bo to, co się dzieje w naszym europejskim otoczeniu, ta inwazja Azji, jest zagrożeniem dla naszego ładu europejskiego. Przecież ta inwazja odbywa się z pominięciem praw człowieka, z łamaniem podstawowych wartości, w tym chrześcijańskich. Mówię to niemalże w rocznicę śmierci studentów na placu Tiananmen.

Z tych względów, o których mówiłem, Wysoka Izbo, Drogi Rządzie, uważam, że ten dokument jest dobrą podstawą, jeśli chodzi o wybory, żeby wykazywać, że Polska chce być i polska, i europejska. Apeluję do Wysokiej Izby, a szczególnie do senatorów po prawej stronie, o wzbudzanie entuzjazmu, sympatii dla Europy, zamiast wrogości do niej. Dziękuję bardzo. (Oklaski)

Wicemarszałek
Zbigniew Romaszewski:

Można przyjąć, że losy stoczni szczecińskiej bardzo tę sympatię pobudzą.

Dobrze, proszę bardzo.

(Senator Jan Rulewski: Dali pieniądze na odprawy.)

Jasne. To jest właśnie klientelizm.

Pan senator Górecki, proszę bardzo.

Do spisu treści

Senator Ryszard Górecki:

Panie Marszałku! Wysoka Izbo!

Moje wystąpienie nie będzie polityczne, będzie raczej merytoryczne, a dowodem tego jest fakt, że mój uniwersytet w Olsztynie skorzysta z pomocy unijnej w kwocie około 300 milionów zł. To nie są małe pieniądze.

Chciałbym nawiązać do strategii politycznej Komisji Europejskiej na rok 2010 i powiedzieć, że działania podejmowane przez Konferencję Parlamentarną Morza Bałtyckiego wpisują się bardzo ściśle w strategię opracowaną przez rząd i proponowaną Komisji Europejskiej. Chcę państwa poinformować, że istnieje, funkcjonuje bardzo sprawnie Konferencja Parlamentarna Morza Bałtyckiego, w skład której wchodzą przedstawiciele Parlamentu Europejskiego, reprezentacje wszystkich parlamentów narodowych i regionalnych basenu Morza Bałtyckiego, w tym delegacja Sejmu i Senatu RP, której mam zaszczyt obecnie przewodniczyć. W skład konferencji wchodzą także przedstawiciele wielu regionów niemieckich, regionów Szwecji. Jest to wielkie pole do dyskusji, obszar, że tak powiem, lobbingu politycznego w sprawach krajów Morza Bałtyckiego. Mam ponadroczne doświadczenie w pracach w tej organizacji i wielokrotnie miałem okazję obserwować, jak dużą wagę do spraw Morza Bałtyckiego przykładają nasi zamorscy sąsiedzi, zwłaszcza Skandynawowie, a zza miedzy Niemcy, Rosjanie. Polacy są zbyt wyciszeni, delegacja jest bardzo skromna, ta reprezentacja parlamentarna jest bardzo mała. Ja z trudem namawiam kolegów z Sejmu, z Senatu, żeby brali udział w tych posiedzeniach, które są strategiczne. Gdybyśmy w przeszłości byli bardziej walczącymi parlamentarzystami, nie byłoby tak dużych problemów energetycznych, zwłaszcza związanych z gazociągiem. Tak że my tam jesteśmy za mało operatywni i za mało funkcjonalni. Jestem tym zaskoczony.

Cieszy mnie stanowisko rządu polskiego odnośnie do omawianej strategii, która zauważa sprawy Bałtyku. Przyjmuję też z zadowoleniem deklarację Komisji Europejskiej w tej sprawie. Na wyrazy uznania zasługuje Urząd Komitetu Integracji Europejskiej, który koordynuje prace nad stanowiskiem Polski odnośnie do strategii związanej z Morzem Bałtyckim. Uważam jednak, tak jak mówiłem wcześniej, że Polska, której ludność stanowi ponad połowę wszystkich mieszkańców zlewiska Bałtyku, jest za mało aktywna w sprawach dotyczących regionu. Zastanawiam się więc, czy po wejściu naszego kraju, wraz z państwami bałtyckimi, do Unii Europejskiej, powstaniu całkiem nowej sytuacji w regionie Bałtyku w pełni wykorzystujemy naszą szansę kształtowania architektury politycznej i ekonomicznej tej części Europy. To jest apel także do pana ministra. Powtarzam: obserwuję, że jesteśmy za mało aktywni, za dużo tracimy.

Ostatnio, w 2008 r., miała miejsce - brałem udział w tym wydarzeniu - XVII Konferencja Parlamentarna Morza Bałtyckiego w Visby w Szwecji. Poświęcona była sprawom energetycznym, zmianom klimatu. Podczas tej konferencji polska delegacja po raz kolejny postawiła sprawę budowy kontrowersyjnego Gazociągu Północnego. Poparli mnie w tym Bałtowie i wprowadziliśmy, że tak powiem, dużo politycznego zamieszania; pokazaliśmy, że nie wolno nas, Polaków, oraz Litwy, Łotwy czy Estonii lekceważyć. Trzeba o sprawy polskie walczyć i nie bać się. Przyjęliśmy rezolucję, która zawiera zgłoszony przez delegację polską apel do rządów państw regionu, do Rady Państw Morza Bałtyckiego oraz Unii Europejskiej, o poparcie takich projektów transportowania energii i nośników energii, które powodują jak najmniejsze zagrożenia dla Morza Bałtyckiego i zwiększają dostęp do zasobów energii, nie naruszając przy tym zasad bezpieczeństwa jednego lub więcej krajów Morza Bałtyckiego. Jest wiele innych zapisów, jest mowa o różnych koszykach energetycznych państw regionu Morza Bałtyckiego itd. Powtarzam, powinniśmy bardzo aktywnie współpracować z tymi krajami po to, żeby wdrożyć w naszym kraju źródła dywersyfikacji energetycznej. To jest to, co robią nasi sąsiedzi, zwłaszcza Skandynawowie.

Informuję państwa, że w ramach Konferencji Parlamentarnej Morza Bałtyckiego działają obecnie dwie grupy robocze. Jedna to grupa do spraw energii i zmian klimatycznych, której ja przewodniczę, a druga to grupa do spraw rynku pracy i spraw socjalnych. Raporty z pracy tych grup zostaną przedstawione na najbliższej konferencji plenarnej, która będzie miała miejsce w duńskim Nyborgu. Z pewnością będzie tam przynajmniej dwustu parlamentarzystów i przedstawicieli rządów, organizacji międzynarodowych, dlatego apeluję do rządu, by wysłał tam odpowiednio silna grupę rządową, bo tam naprawdę decyduje się o wielu sprawach. Z kolei w przyszłym tygodniu, w poniedziałek czy we wtorek wezmę udział w spotkaniu grupy roboczej do spraw energii i zmian klimatycznych właśnie tej konferencji Morza Bałtyckiego. Za dwa tygodnie będę gościł uczestników posiedzenia Poszerzonej Komisji Stałej Konferencji Parlamentarnej, którzy przyjadą do Senatu. Stanie się to okazją do dotarcia do parlamentarzystów ze wszystkich krajów regionów i do tego, aby pokazać im istotne polskie sprawy. Głównymi tematami, które będą przedmiotem debaty, będą sprawy stosunków z Białorusią oraz projekt Partnerstwa Wschodniego. Chcę powiedzieć, że wspólna prezentacja Partnerstwa Wschodniego przez Polskę i Szwecję sprawiła, że stał się on projektem całej Unii Europejskiej. To jest ta nasza bilateralna współpraca.

Kończąc, jeszcze raz apeluję do państwa parlamentarzystów, do Senatu, do Sejmu, do delegacji rządu, by nie lekceważyć działalności tej organizacji i by walczyć o polskie interesy. (Oklaski)

Wicemarszałek
Zbigniew Romaszewski:

Dziękuję bardzo panu senatorowi.

Poproszę o głos pana senatora Wyrowińskiego.

Do spisu treści

Senator Jan Wyrowiński:

Panie Marszałku! Wysoka Izbo!

Takie debaty są bardzo potrzebne. Wydaje mi się, że powinny być przeprowadzane częściej. Na przykład 1 maja minęło pięć lat od momentu, kiedy staliśmy się członkiem Unii Europejskiej. Czy Senat nie powinien zebrać się w tej sprawie i podyskutować plenarnie, tak jak tutaj mówił pan senator Rulewski, podyskutować rzetelnie o wszystkich korzyściach, jak również pewnych mankamentach? Wydaje mi się, że jest potrzeba ciągłej rozmowy o tym, co odważyliśmy się zrobić 1 maja, to znaczy także o tym, co było przedtem, o naszej decyzji o wstąpieniu do Unii Europejskiej. Jest taka potrzeba, więc te debaty są niezwykle ważne. Problem oczywiście polega na tym, czy nas słyszą w Brukseli. Nie chcę tutaj mówić w tej sprawie, że tak powiem, na tej samej fali co pan senator Kogut, ale w tej chwili mamy taką sytuację, że omawiamy dokument, który jest dokumentem politycznym Komisji Europejskiej, który przedstawia strategię Komisji na rok 2010, ale wśród nas nie ma żadnego przedstawiciela tejże Komisji. Rząd polski występuje w roli recenzenta tego dokumentu, on go ocenia, przedstawia swoje uwagi, propozycje itd., itd., my wszyscy też oceniamy ten dokument. To jest podstawowy powód naszej dzisiejszej debaty - ocena tego dokumentu, ocena tego, co Komisja Europejska, ta egzekutywa, używając brzydkiego słowa, Unii Europejskiej, chce zrobić w 2010 r., w jakim kierunku chce prowadzić Unię. Oczywiście jesteśmy świadomi wszystkich ograniczeń wynikających z tych okoliczności, o których był uprzejmy powiedzieć tutaj pan przewodniczący Edmund Wittbrodt i pan minister: wybory, traktat lizboński, cała ta skomplikowana sytuacja polityczna. Ale, Szanowni Państwo, powtórzę tutaj za Jankiem Rulewskim: to nam się w sumie niezwykle opłaca i opłaciło. I to musimy na każdym kroku powtarzać.

Rzeczywiście rolnicy... Szanowni Państwo, do 2005 r. uczestniczyłem w dziesiątkach debat parlamentarnych; wszystko oczywiście obracało się wokół pieniędzy. I przez te wszystkie lata, kiedy się spojrzało na poziom wydatków na rolnictwo w stosunku do PKB, to on był zawsze taki sam, niezależnie od tego, co jaki minister by nie mówił. Po 1 maja 2004 r. polski rolnik, który nie wierzył w to, że cokolwiek dostanie... Ja pamiętam te spotkania, na których mówiono, że to bzdura, absolutnie. Pamiętam, jak była kwestia tej świńskiej górki na przełomie 1998-1999. Rolnicy stali na szosie, krzyczeli: precz z Unią Europejską itd. A ja mówiłem: zmieńcie to, wejdźcie jak najszybciej do Unii, jak wejdziecie, to będą z tego konkretne korzyści. No i tak się oczywiście stało. Oczywiście to się wiąże również z pewnymi innymi konsekwencjami tego stanu rzeczy, to ma jakiś wpływ na cenę środków produkcji itd., ale generalnie, Szanowni Państwo, z którym rolnikiem by się nie porozmawiało, to kiedy się go przyciśnie do muru, bo oczywiście każdy rolnik zawsze jest krytyczny wobec rzeczywistości, nawet jeżeli co miesiąc otrzymuje, nie wiem, 1 tysiąc czy 1 tysiąc 500 zł z Brukseli, to w końcu się przyzna, że rzeczywiście, że rzeczywiście... Trudno o bardziej przekonujący dowód.

Szanowni Państwo, 9 maja 1950 r.... 9 maja obchodzimy Święto Europy i jest na tę okoliczność manifestacja Roberta Schumana. To Robert Schuman - kandydat na ołtarze - był autorem tego pierwszego dokumentu powołującego do życia instytucję, która, powiedzmy to sobie w tej chwili bardzo wyraźnie, zagwarantowała przez sześćdziesiąt lat pokój Europie. Poza awanturą bałkańską, która była konsekwencją rozpadu imperium sowieckiego, Europa po raz pierwszy od, nie wiem, kilkuset lat, żyła bez wojen przez sześćdziesiąt lat. To jest właśnie efekt wspólnego działania tych ludzi, to jest ich idea. Ci ludzie to Robert Schuman wynoszony na ołtarze, to de Gasperi, to Henri Spaak. Chrześcijańscy demokraci. Chrześcijańscy demokraci!

(Senator Czesław Ryszka: Ale teraz Unia nie chce Boga.)

(Senator Stanisław Kogut: Dlaczego w konstytucji nie ma nic o Bogu?)

Bóg powinien być przede wszystkim w sumieniu, w sercach ludzi. Przede wszystkim. Tam powinien być Bóg, tam powinny być zasady. I w stosunkach międzyludzkich. I myślę, że również w tej sprawie Unia robi bardzo wiele dobrego.

Panie i Panowie Senatorowie! Chciałbym po tym emocjonalnym wstępie odnieść się do tego dokumentu, bo to jest cel naszego spotkania. Chciałbym skupić się tutaj na czterech kwestiach, jeżeli pan marszałek pozwoli. Postaram się zmieścić w czasie. Trzy pierwsze kwestie mają właśnie charakter pewnej krytycznej oceny tego, co jest opisywane w tym dokumencie.

Pierwsza kwestia to jest oczywiście ta, o której mówił pan przewodniczący Wittbrodt. To jest kwestia pewnego rozmycia się tej decyzji z 2000 r., która się nazywa Strategią Lizbońską. Po pięciu latach nastąpiła pewna ocena i zapadły pewne decyzje zmieniające itd., itd. Mija następne pięć lat, mamy rok 2010 i rzeczywiście stoi przed nami kwestia oceny skuteczności działania tych mechanizmów. Niewątpliwie jest to ogromne wyzwanie. Wydaje mi się w tej chwili, że w zasadzie o tej Strategii mówi się, dlatego że trzeba mówić, mówi się, że podjęto pewien plan i realizujemy go itd., itd., ale dominuje w tej chwili sprawa kryzysu i sprawa tego europejskiego planu ożywienia gospodarczego, która de facto wszystko przykrywa. O Strategii mówi się przy okazji. Ale uderzmy się we własne piersi. Przecież według zasad Strategii Lizbońskiej budżet każdego państwa Unii Europejskiej powinien być opracowany pod tym kątem. Ja w czasie żadnej debaty budżetowej nie usłyszałem z ust ministra finansów, nie tylko naszego, ale również poprzedniego, jakiejkolwiek wzmianki na taki temat, na ile ten budżet realizuje Strategię Lizbońską. A każde państwo zobowiązało się do tego, że przygotuje działania, które zmierzają do jej realizacji. Jak Polska się z tego wywiązuje? Nigdy nie usłyszałem od żadnego ministra do końca przekonującej informacji na ten temat. Jak to wygląda u nas? Ile na naukę, ile na rozwój nowoczesnych technologii itd., itd.? Nie usłyszałem tego. Jedyne środowisko, które z coraz mniejszym... No może nie zapałem, ale z mniejszą skutecznością przypomina o tym wszystkim, to jest Jan Szomburg i jego forum obywatelskie. Oni co roku zbierają się w auli Politechniki Gdańskiej, przygotowują stosy materiałów, starają się przypominać o tym, jak ogromne ma to znaczenie. I to, co Janek mówił: rzeczywiście Unia ma być graczem globalnym, bo my żyjemy na konkurencyjnym rynku -  Ameryka, prawda, Stany Zjednoczone, Chiny itd., itd. Unia, żeby sprostać wyzwaniom, musi być konkurencyjna, musi być silna gospodarczo. I ta strategia w tym kierunku zmierza. Jak jest z realizacją? Naprawdę mam co do tego poważne wątpliwości.

Następna sprawa, o której już pan senator Dobrzyński był uprzejmy mówić. Moim zdaniem w tej strategii zaledwie wzmiankuje się o kwestii bezpieczeństwa energetycznego i to wyłącznie w kontekście interkonektorów, czyli tych połączeń rurociągów gazowych, które mają zagwarantować przepływ gazu między państwami unijnymi. No najlepszym przykładem jest Słowacja. My w Polsce nie byliśmy w stanie wspomóc Słowacji, choć mieliśmy pewne nadwyżki,  bo nie ma takiej możliwości. A to jest oczywiście konkretne działanie zmierzające do poprawy stanu bezpieczeństwa energetycznego Unii Europejskiej. Ale w kontekście tego, co się stało, i w kontekście tego, co rząd słusznie podkreśla, to jest tylko jedno zdanie w strategii, a rząd poświęcił krytycznej ocenie tego całą stronę... I tam jest mowa o tej nowej polityce, o tym, żeby w momencie, kiedy jedno państwo jest zagrożone, inne solidarnie działały itd., itd. No jest odnowiona strategia trzech muszkieterów. Proszę państwa, niepokoi mnie to, że w strategii Komisji mówi się na ten temat tak mało, a kwestia jest, jak doskonale wiemy, fundamentalna: chodzi nie tylko o gaz, ale głównie o gaz.

Szanowni Państwo, powołujemy się na opinię World Wide Found of Nature, fundacji, organizacji ekologicznej, na temat szkodliwości Nord Stream. Ale warto wiedzieć, że to jest broń obosieczna, bo ta fundacja skrytykowała nasz rurociąg, czyli Scanrad, który miał prowadzić z Danii do Świnoujścia. A więc trzeba też o tym powiedzieć. Warto też powiedzieć, że niestety ta inwestycja została w tej chwili wstrzymana decyzją udziałowców tego projektu. Ta cała odnoga zapewnienia bezpieczeństwa energetycznego Polsce poprzez Gazoport, ale również poprzez połączenie rurociągiem podmorskim Danii i Szwecji, czyli złóż norweskich ze Świnoujściem, stoi w tej chwili pod ogromnym znakiem zapytania.

Następna sprawa, wyciągnięcie nauk z kryzysu ekonomicznego. W strategii jest wzmianka o kwestii nadzoru finansowego. I tu pan minister o tym wspominał. Grupa de Larosiere'a to przedstawiła. Ale musimy wiedzieć - i to też trzeba sobie bardzo stanowczo powiedzieć - że godzimy się na nadzór europejski, w porządku, ale niech za tym idą również gwarancje europejskie dla tych, którzy godzą się na ten nadzór. O tym się mniej mówi, a to jest niezwykle istotne i ważne. Trzeba też sobie powiedzieć, że agencje ratingowe nie zdały egzaminu i mimo że są pewne propozycje zmian, to tu trzeba być konsekwentnym i cały system ratingu, jak to się mówi brzydko po angielsku, czyli oceny efektywności ekonomicznej, wiarygodności stanu finansów, zmienić. On musi być bardziej zobiektywizowany. I w tej sprawie Unia powinna być konsekwentna.

I kolejna sprawa, instrumenty finansowe, czyli to, co było bezpośrednią konsekwencją nadmuchania tej bańki. W Unii Europejskiej też powinny być zaostrzone warunki emisji tych instrumentów, oceny ich ryzyka, przepływu informacji między emitantem a potencjalnymi klientami itd., itd. A tego mi zabrakło w tej strategii.

Ostatnia sprawa. To się wiąże z pierwszą sprawą, z tym, o czym mówił Janek, czego u nas brakuje, ale nie tylko u nas. Otóż najgorszy deficyt, jaki jest w Unii Europejskiej, to jest deficyt braku wiedzy o tym, jak to funkcjonuje, i deficyt zaufania. Moim zdaniem, ta sprawa ma kluczowe znaczenie dla wymiaru duchowego, wymiaru nie tylko czysto doraźnego, związanego z tym, ile nam przybyło w kieszeniach. Ważne jest też to o ile się czujemy pewniejsi, na ile czujemy, że jesteśmy razem, na ile czujemy, że to nas wzmacnia, iż jesteśmy różni, a jednocześnie jesteśmy Europejczykami. To niestety w dalszym jest sprawą odległą. Szanowni Państwo, niestety świadectwem tego jest prognozowana frekwencja w zbliżających się wyborach, i to nie tylko w Polsce. Ale moim zdaniem pewne jaskółki, które stwarzają nadzieję na to, że poczucie tego, że się jest torunianinem, jak ja, Pomorzaninem, Polakiem, Europejczykiem, będzie w całej Europie rosło, że będzie się wzmacniało.

Ja chciałbym państwu przypomnieć to, co się wydarzyło tydzień czy półtora tygodnia temu. Parlament Europejski miał się zajmować ustawą dotyczącą dostępu do internetu itd., itd. Było pewne zamieszanie informacyjne, ale powstał, z wykorzystaniem nowoczesnych metod informowania, pewien front obywatelski, który był trochę wprowadzany w błąd. Skala tego, co się wydarzyło, świadczy o tym, że można, naprawdę można po pierwsze, pytać, po drugie, odbierać informacje o tym, co ludzie sądzą. I to forum konsultacji obywatelskiej, bo może nawet nie jakiegoś zdecydowania, które można stworzyć poprzez nowoczesne ośrodki elektroniczne, jest szansą na to, że będziemy bardziej się czuli obywatelami Europy. Z taką nadzieją, Panie Marszałku, kończę. Dziękuję bardzo. (Oklaski)

Wicemarszałek
Zbigniew Romaszewski:

Dziękuję bardzo.

Pan senator Dobrzyński, proszę bardzo.

Do spisu treści

Senator Jan Dobrzyński:

Szanowny Panie Marszałku! Panie i Panowie Senatorowie!

Panie Senatorze Rulewski, w Europie byliśmy, jesteśmy i będziemy.

(Senator Jan Rulewski: Białoruś też jest w Europie.)

Chciałbym przypomnieć, że w naszej pięknej i bogatej historii  wiele najazdów zatrzymaliśmy, skierowanych nie tylko na nasz kraj, ale też na Europę Zachodnią. Należy o tym pamiętać, o tym mówić, należy się tym szczycić.

Szanowni Państwo, jeśli chodzi o traktat lizboński, o którym tak pan dzisiaj mówił, to chciałbym przypomnieć, że polski prezydent, polski rząd, polski parlament, nie odrzucili go. Przecież to Irlandia wybrała w sposób demokratyczny takie a nie inne rozwiązanie. I dopóki Irlandia tej sprawy nie uporządkuje, Panie Senatorze, traktatu po prostu nie ma.

(Poruszenie na sali)

To jest zgodne ze wszelkiego rodzaju zasadami, które panują w Unii. I naciskanie na prezydenta jest moim zdaniem po prostu nietaktowne.

(Senator Jan Rulewski: Prezydent chyba podpisał...)

Roczna strategia polityczna na rok 2010 zapowiada przegląd śródokresowy aktualnych unijnych programów w zakresie wydatków. Niezwykle istotne jest, aby w wyniku tego przeglądu, zgodnie z ideą solidarności, strategią spójności i wyrównywania szans państw nowej Unii, dostrzeżone zostały, ale w drodze konsensusu, potrzeby takich krajów jak Polska.

Rezolucja Parlamentu Europejskiego z dnia 25 marca 2009 r. w sprawie śródokresowego przeglądu ram finansowych na lata 2007-2013 wskazuje między innymi na potrzebę kontroli wszystkich najważniejszych programów pod kątem zmian klimatu, w tym programów dotyczących rolnictwa, spójności, sieci transportowych i energetycznych oraz programów rozwojowych. Dlatego należy zabiegać o uwzględnienie w programach szczególnej pomocy dla Polski, o czym mówił pan senator Górecki. Proporcjonalnie do jej możliwości potrzeba ogromnych nakładów na modernizację wyżej wymienionych obszarów, co bez zdecydowanego finansowania Unii może się okazać zadaniem nie do udźwignięcia.

W kontekście Europejskiego Planu Naprawy Gospodarczej nie można zapominać o regionach wschodnich, do których należy między innymi obszar Polski wschodniej, szczególnie wymagających nakładów w ramach polityki spójności oraz w ramach kolejnego etapu wdrażania Strategii Lizbońskiej. W negocjacjach z Radą i Komisją na temat finansowania projektów w zakresie energetyki i sieci łączności szerokopasmowej zauważone powinny być zapóźnienia tych obszarów, wymagających szczególnego wsparcia i zapobiegania dalszemu pogłębianiu się dysproporcji rozwojowych na obszarze Unii.

Szanowny Panie Marszałku, rok 2010 ogłoszony został Europejskim Rokiem Walki z Ubóstwem i Wykluczeniem Społecznym. Będzie to dobry moment na zwrócenie uwagi na potrzeby polskich regionów, do których należy także Polska wschodnia, których współczynniki ubóstwa i wykluczenia są najwyższe w Unii. Również działania mające przeciwdziałać skutkom kryzysu powinny być dynamicznie podejmowane przede wszystkim z uwzględnieniem potrzeb także tych obszarów.

Strategia podkreśla, że obecnego kontekstu spowolnienia gospodarczego nie należy wykorzystywać jako pretekstu do zwłoki, lecz przeciwnie, należy upatrywać w nim okazji do zwiększenia inwestycji w technologie ekologiczne. Szczególnie potrzebne są one w miejscach objętych siecią "Natura 2000", gdzie, jak pokazują nasze dotychczasowe doświadczenia, zwiększona ochrona środowiska jest niezwykle trudna, często wręcz uniemożliwia realizację przedsięwzięć inwestycyjnych.

Rok 2010 ma przynieść między innymi zapewnienie Unii środków na spełnienie jej ambicji politycznych w obszarach takich jak bezpieczeństwo energetyczne. Konieczna jest tu solidarność krajów starej Unii z regionem Europy Wschodniej. Potrzebę tej solidarności i niestety wzajemnej zależności aż nadto uwidocznił konflikt energetyczny pomiędzy Rosją a Ukrainą. Jego konsekwencje odczuły między innymi takie kraje jak Polska, Litwa, Czechy czy Węgry. Dlatego tak duże znaczenie ma również pogłębianie stosunków dwustronnych w ramach europejskiej polityki sąsiedztwa, wspieranie Ukrainy, udoskonalanie współpracy w ramach synergii czarnomorskiej. W tym kontekście niezwykle ważne jest wspieranie Gruzji, zdecydowane reagowanie na jej potrzeby wynikające z kryzysu, który miał miejsce w 2008 r. Pomoc dla Gruzji jest działaniem w duchu racjonalnej polityki energetycznej, zwiększaniem szans na dywersyfikację źródeł energii. Ale oprócz ogólnej strategii działania Unii Europejskiej wobec Gruzji określonej w programie orientacyjnym ENPI dla Gruzji na lata 2007-2010 brak jednoznacznego i konsekwentnego stanowiska Wspólnoty wobec krajów Europy Wschodniej. Tylko jednolite i przejrzyste współdziałanie zapewni zamierzone w programie wyniki.

Kryzys finansowy, z którego skutkami będziemy się zmagać także w roku 2010, pokazuje, jak ważne jest ukończenie i wdrożenie uregulowań i nadzoru rynków finansowych na poziomie całej Unii. Mają stać się one skutecznym systemowym narzędziem przeciwdziałania kolejnym sytuacjom kryzysowym. Jednocześnie ogromnie ważne jest wspólne, solidarne działanie państw Unii na rzecz zmagania się z kryzysem oraz niwelowania jego skutków.

Dziękuję, Panie Marszałku.

Wicemarszałek
Zbigniew Romaszewski:

Dziękuję bardzo, Panie Senatorze.

Pan senator Ryszka. Pięć minut.

Do spisu treści

Senator Czesław Ryszka:

Cztery i pół wystarczy.

Dziękuję, Panie Marszałku.

Panie Marszałku! Wysoka Izbo!

Senator Rulewski - a, jest - raczył powiedzieć, że jako eurosceptyk należy do gatunku wymierającego. Być może to prawda, że po ratyfikacji...

(Senator Jan Wyrowiński: Ale tylko w sensie politycznym, a nie biologicznym.)

Być może to prawda, że po ratyfikacji traktatu lizbońskiego wszyscy i w tej Izbie, i w Polsce obudzą się z uśmiechem na ustach, ale ja przypomnę, że uśmiechy i poklepywanie się po ramieniu, miłe słowa, zwłaszcza w Unii, nic nie dają. Jak dotąd nie zażegnały żadnego problemu w relacjach Warszawy z Brukselą - mówię o tych uśmiechach i miłych słowach premiera Donalda Tuska i polskiego rządu. Przypomnę jeszcze raz, że nie popłynęła do nas rzeka obiecanych pieniędzy z Unii. 1,4 miliarda zł na rok w ciągu tych pięciu lat to nie jest jakaś wielka suma, jakaś oszałamiająca pomoc, która by mogła Polsce dużo dać. A straty spowodowane otwarciem rynku na produkcję z Zachodu, sprzedaż banków, upadek wielu branż naszego przemysłu i handlu? No trzeba otwarcie mówić o tym, jak ogromne koszty ponieśliśmy.

Ja nie jestem przeciwnikiem Unii Europejskiej, ja w swoim wystąpieniu mówiłem tylko o nieudolności polskiego rządu w różnych sprawach, o nieudolnej promocji Polski w Unii Europejskiej itd., na przykład o beznadziejnej propagandzie polskich kandydatów do urzędów Unii Europejskiej. Przecież to właśnie z powodu... Nie wiem, czy na pewno, ale wydaje mi się, że to z powodu złej promocji kandydata na szefa NATO Polska straciła to stanowisko. Obecnie także dużo się pisze, ale nie potrafi się prowadzić akcji promocyjnej kolejnych polskich kandydatów do urzędów Unii Europejskiej. No, mówimy, że takim realnym celem rządu jest promowanie Jerzego Buzka na szefa Parlamentu Europejskiego. Ale nie ma w tym promowaniu żadnej strategii, skoro równocześnie Włodzimierz Cimoszewicz kandyduje na sekretarza generalnego Rady Europy. Przecież my na pewno tych dwóch stanowisk nie dostaniemy, no nie czarujmy się.

(Głos z sali: Dlaczego nie?)

(Głos z sali: Samobójcy.)

Dalej. Parę innych przykładów. No, przegraliśmy sprawę organizacji Expo 2012 we Wrocławiu. Ta wystawa będzie w Korei, w Josu, a była szansa, żebyśmy to wygrali.

(Senator Jan Rulewski: No przegraliśmy.)

W Berlinie powstaje muzeum upamiętniające wypędzenia, ten Widoczny Znak, a rząd kompletnie to bagatelizuje. Tam powstaje nowa polityka historyczna, a my po prostu się od tego dystansujemy, uznając, że jest to sprawa niemiecka.

Nie ma żadnego planu działania w sprawie Gazociągu Północnego. To jest niemiecko-rosyjski projekt i on zostanie zrealizowany. Podczas gdy inne państwa nadbałtyckie głośno protestują przeciwko tej inicjatywie, to polski rząd właściwie milczy, no tak naprawdę się nie włączył do protestu.

Senator Rulewski przy aplauzie całej sali, no może niecałej, prosił, żebym wpłynął na prezydenta, aby ten 4 czerwca złożył podpis pod traktatem lizbońskim. Otóż ja nie próbuję sobie nawet wyobrazić, co będzie po przyjęciu traktatu lizbońskiego, który radykalnie osłabi siłę naszego głosu w Unii Europejskiej. Wówczas do narzuconych nam rozstrzygnięć gospodarczych dojdą jeszcze naciski na zmianę postaw wobec wartości chrześcijańskich, co tutaj było podnoszone. Przecież już teraz Unia Europejska domaga się od nas, od wszystkich państw, zwalczania wszelkiej dyskryminacji ze względu na orientację seksualną. Już teraz Unia Europejska grozi, że państwom, które zostaną o tę dyskryminację oskarżone, będzie odebrane prawo głosu w decyzjach podejmowanych na szczytach unijnych. No, krótko mówiąc, za tymi wielkimi słowami w tej strategii o decyzjach, o jedności kontynentu ukrywają się, brutalnie mówiąc, interesy gospodarcze najsilniejszych państw, a także egoistyczne żądania, dążenia grup, środowisk gejowskich, feministycznych do tego, żeby właśnie...

(Senator Jadwiga Rotnicka: A co, to źle, że feministki?)

Tych środowisk, które walczą z Bogiem i kulturą chrześcijańską. I niewykluczone, że te środowiska zwyciężą. Mimo to uważam, że należy z Europą żyć i być w Europie, ale wybierać do władz polityków broniących naszych praw i interesów narodowych, proponujących rozwiązania służące wszystkim narodom, domagających się gospodarczej solidarności, polityków, którzy w swoich działaniach będą się kierować uniwersalnymi wartościami chrześcijańskimi. Dziękuję bardzo.

Wicemarszałek
Zbigniew Romaszewski:

Dziękuję bardzo.

Poproszę pana senatora Woźniaka.

(Senator Jadwiga Rotnicka: Tolerancja...)

(Senator Czesław Ryszka: Tolerancja, proszę bardzo...)

(Senator Jadwiga Rotnicka: Ale co ma kolega przeciw feministkom?)

(Senator Czesław Ryszka: Też się odezwała...)

Do spisu treści

Senator Henryk Woźniak:

Dziękuję bardzo.

Panie Marszałku! Wysoka Izbo!

(Rozmowy na sali)

(Wicemarszałek Zbigniew Romaszewski: Poproszę o ciszę. To w kuluarach, jeżeli panowie chcą...)

Panie Ministrze, ta wymiana poglądów w tej chwili, na gorąco, tylko potwierdza potrzebę debaty, o której mówił w swoim wystąpieniu senator Wyrowiński. Właśnie pięciolecie, piąta rocznica, członkostwa Polski, była świetną okazją do takiej debaty.

Ja bym chciał prosić jeszcze o chwilę uwagi. Chcę się odnieść do kwestii Partnerstwa Wschodniego, uważając decyzje, jakie zapadły w Pradze kilka dni temu, za wielki polski sukces. Tej sprawie w opracowaniu poświęcono pięć linijek. Ja nie stawiam oczywiście zarzutu bagatelizowania tej kwestii przez rząd. Rząd ma świadomość, że jest to wielki sukces. To jest otwieranie Unii Europejskiej na tradycje państwa Jagiellonów, uwrażliwienie Europy na to, co się dzieje za jej wschodnią granicą.

Poprosiłem pana marszałka o głos, mając świadomość tego, że my potrafimy walczyć o piękne idee, potrafimy wygrywać piękne idee, jednak mamy później pewne kłopoty z wypełnieniem treścią tych idei, z ich wdrażaniem w czyn.

Partnerstwo Wschodnie będzie realizowane w latach 2010-2013, w drugiej połowie tej perspektywy budżetowej. 600 milionów euro to znaczna kwota, jak mówił pan minister, która oczywiście może być pomnożona w następnej perspektywie budżetowej, na lata 2014-2020. Ale tylko wtedy się to stanie, jeśli w latach 2010-2013 Partnerstwo Wschodnie będzie wypełnione żywą, realną treścią, jeśli pokażemy Europie, że ta szlachetna, mądra, dalekowzroczna idea została dobrze zagospodarowana. Mówię te słowa, mając pełną świadomość tego, że bardzo często gorzej nam idzie w realizacji, aniżeli w mówieniu, w myśleniu, w prognozowaniu. I mówię te słowa z pełnym przekonaniem, że możemy stać się rzeczywistym liderem otwierania Unii na wschód.

W ostatnich miesiącach na zachodniej granicy Polski ma miejsce wiele uroczystości z okazji piętnastolecia euroregionów. W 1993 r. powstawały euroregiony Szprewa-Nysa-Bóbr i Pro-Europa Viadrina. Konferencje, jakie mają miejsce, podsumowują ogromny i bardzo wszechstronny dorobek polskich euroregionów. Po dziesięciu latach od powstania euroregionów Polska stała się członkiem Unii Europejskiej. Oczywiście była wielka polityka, która tworzyła zręby procesu integracji Polski ze Wspólnotami Europejskimi, ale były też i realne, często w niewielkiej skali, działania na granicy. I myślę, że mamy prawo i możliwości, by te doświadczenia z euroregionów, które funkcjonowały wówczas właśnie na wschodniej granicy Unii, przenieść na dzisiejszą wschodnią granicę Unii. Oczywiście tych pieniędzy nie wystarczy na wielką politykę, na realizację polityki spójności w wymiarze kompleksowym. Zwłaszcza Ukraina jest wielkim krajem. Te 600 milionów to jest nic, jeśli chodziłoby o realizację polityki spójności w pełnym wymiarze. Ale integracja Ukrainy i Białorusi z Unią Europejską właśnie w tym wymiarze transgranicznym, euroregionalnym byłaby, sądzę, najlepszym przykładem pokazania wartości, jakie tkwią w integrowaniu się tych państw i tych narodów z Unią Europejską.

Ogromne doświadczenie zespołu, którym od lat kieruje pani dyrektor Grażyna Węclewska możemy, że tak powiem, położyć na stół Komisji Europejskiej, Parlamentowi Europejskiemu i powiedzieć: możemy tutaj stworzyć sekretariat wdrożenia Partnerstwa Wschodniego, bo mamy gotowe rozwiązania, którymi służymy. Czasu jest niewiele. Jeżeli program ma być wdrażany od 2010 r., to przed nami zaledwie pół roku, by go przygotować. A równocześnie przecież jesienią tego roku już powstaną założenia budżetu dla nowej perspektywy budżetowej. W ostatnich dniach kwietnia miałem przyjemność uczestniczyć, reprezentując Wysoką Izbę, w posiedzeniu szefów komisji budżetu i finansów krajów członkowskich w Pradze. Przewodniczący Barroso zadeklarował, że pod koniec tego roku położy przed Parlamentem Europejskim założenia polityki budżetowej dla perspektywy 2014-2020. Jeśli będziemy dobrze przygotowani i weźmiemy na siebie rolę wiodącą w Partnerstwie Wschodnim, przy wsparciu krajów skandynawskich, w szczególności Szwecji, to mamy szansę walczyć o duże pieniądze na realizację Partnerstwa Wschodniego w nowej perspektywie budżetowej.

Proszę państwa, a potrzeb jest bez liku. Ja w organizacji powszechnie znanej Wysokiej Izbie, w Stowarzyszeniu "Wspólnota Polska", odpowiadam między innymi za pomoc stypendialną. Nie jesteśmy w stanie zapewnić wszystkim Polakom chcącym studiować w Polsce pomocy stypendialnej. Mówię to z wielkim bólem. Jak się czyta podania, uzasadnienia, wnioski wspierające od liderów organizacji polskich na Ukrainie i Białorusi, a przede wszystkim od proboszczów parafii katolickich, to niestety, jeśli trzeba odmówić wsparcia, zostaje żal, poczucie niespełnienia. I powiem może coś, czego nie powinienem powiedzieć: chciałbym, żeby Wysoka Izba, która przecież z własnej woli odpowiada również za wspieranie Polaków i Polonii za granicą, miała świadomość, że podejmowałem decyzje, kierując się także kryterium politycznym, bo preferowałem wnioski właśnie z Ukrainy i z Białorusi, a pomijałem często porównywalne wnioski z krajów na wschodzie, które już są w Unii Europejskiej - z pełną świadomością, że inwestycja w młode pokolenie, umożliwienie młodym ludziom spędzenia pięciu lat w ojczyźnie, w Polsce, która była ich marzeniem, jest najlepszą inwestycją w proces demokratyzowania tych krajów, w proces rozszerzania kultury europejskiej na wschód. Tak więc wielkie wyzwanie, a czasu niewiele, ale, myślę, satysfakcja tym większa, jeśli to się uda. Tego życzę panu ministrowi i rządowi Donalda Tuska. Dziękuję bardzo.

Wicemarszałek
Zbigniew Romaszewski:

Dziękuję bardzo.

Pani senator Fetlińska.

Do spisu treści

Senator Janina Fetlińska:

Panie Marszałku! Wysoka Izbo!

Przedstawiony nam dzisiaj bardzo ogólny dokument, bo taka jest formuła strategii, powodował, że w zasadzie nie miałam zamiaru zabierać głosu w dyskusji, ale jej temperatura i argumenty, które padały, skłoniły mnie do tego, żeby głośno zastanowić się nad naszą sytuacją.

Wyraźnie widać, że w naszej Izbie ścierają się argumenty euroentuzjastów, eurorealistów i eurosceptyków. Myślę, że ja mieszczę się w grupie eurorealistów. Cieszę się, że jesteśmy w Europie, zachodniej, łacińskiej, bo zawsze byliśmy, ale wydaje się, że chyba za mało czerpiemy z naszej historii. Wydaje mi się, że zdanie, które kiedyś czytałam w filozofii, mówiące o tym, że historia jest jak sowa Minerwy, bo dostrzega sens zjawisk, które już zaszły, o zmroku dziejów i dlatego nie uczy nas niczego, ma tu zastosowanie.

Popatrzmy na nasze sojusze z krajami Europy Zachodniej w przeszłości. Byliśmy pod Wiedniem, ale nieco później te uratowane mocarstwa rozebrały nas na części. Była II wojna światowa, byliśmy czwartą potęgą militarną walczącą na wszystkich frontach, ale sojusze nie zostały dotrzymane. Nie przyszła nam z pomocą ani Anglia, ani Francja, chociaż wojnę wypowiedziały. Dogorywaliśmy sami, dostaliśmy jeszcze nóż w plecy ze Wschodu. Popatrzmy, Węgry jako jedyne otworzyły nam granice, dały chleb, pracę naszym uciekinierom i jeszcze przerzuciły żołnierzy na Zachód. A my co mieliśmy z tego wielkiego udziału w II wojnie światowej? Zaatakowani, pozbawieni wszystkiego. Strata sześciu milionów ludzi, utracone ziemie i pół wieku okupacji sowieckiej. To był właściwie także efekt zawartych sojuszy. Dlatego trudno się dziwić, że eurorealiści patrzą z pewnym sceptycyzmem na wszystkie prawa i strategie, które są wspólnie przygotowywane. My mamy prawo mieć obawy.

Teraz, gdy obaliliśmy komunizm, gdy stoczniowcy jako pierwsi podnieśli głos, stracili pracę. A jesteśmy w Unii. Zamiast pomocy, dalszej pomocy, żeby choć ten zabytek, świadectwo pięknego dzieła, jakim była "Solidarność"... Stoczniowców, całej Polski ze stoczniowcami nikt w Europie nie ratuje, ciągle tylko słyszymy, że dokumenty są złe albo pomoc publiczna była za duża. A gdzie ta pomoc? Cała Europa powinna pomóc chociażby w ocaleniu tego symbolu, a ja tej pomocy nie widzę.

Dlatego też wydaje się, że słowa prawdy wypowiedziane tu przez pana senatora Ryszkę należy przyjąć. Biłam brawo, dlatego że odkrywał prawdę, którą trzeba widzieć. Europa miała być Europą opartą na zasadach wspólnoty gospodarczej, zaś sprawy ideologiczne miały być - tak było na początku - niejako własnością i celem każdego kraju. A teraz jest właściwie tak. Mamy Europę nie ojczyzn, jak to miało być, mamy Europę regionów. Mamy dokumenty podstawowe, w których nie ma preambuły zawierającej odniesienie do Boga, a przecież my jesteśmy krajem, w którym Bóg, honor, ojczyzna zawsze były w sercach, na sztandarach i w naszym codziennym życiu. Tego w Europie nie mamy, a wiemy z doświadczenia, że żadne mocarstwo bez Boga się nie utrzyma. To jest krótka historia, krótka przyszłość, bo bez Boga ani do proga, jak mówią Ślązacy, i myślę, że trzeba to przypominać.

Popatrzmy na Kartę Praw Podstawowych. Mówi ona o tym, że może być również małżeństwo osób jednej płci. A przecież Szuman tworzył Wspólnotę Europejską, mając na myśli dokument, jakim jest Powszechna Deklaracja Praw Człowieka, gdzie małżeństwo kobiety i mężczyzny, gdzie prawo do życia było podstawowym prawem i nigdy nie miało być zmienione. W naszej europejskiej Karcie Praw Podstawowych jest inaczej.

Proszę państwa, ja myślę, że naszą niedolą jest to, że my za bardzo się spieramy między sobą, za bardzo wzajemnie się okładamy, a szczególnie mocno i dotkliwie ja to odczuwam, gdy patrzę z perspektywy senatora Prawa i Sprawiedliwości na Platformę Obywatelską jako tę silniejszą, mającą media i różne możliwe głośne argumenty.

(Poruszenie na sali)

(Senator Jan Rulewski: Jakie media?)

(Głosy z sali: Nie, nie...)

(Senator Barbara Borys-Damięcka: Pani Senator, litości!)

(Głos z sali: Czego pani...)

Ja myślę, że mamy prawo do wypowiedzi chociaż tutaj, ponieważ nie mamy...

(Poruszenie na sali)

Dziesięć minut.

(Wicemarszałek Zbigniew Romaszewski: Proszę państwa, do dziesięciu minut i każdy ma prawo mówić to, co uważa za słuszne. A osoby, które...)

(Głos z sali: ...drugi raz.)

Pani senator zabiera mi połowę mojego czasu. To jest moje pierwsze wystąpienie.

Proszę państwa, ja myślę, że dobrze by było, gdybyśmy nad tym dokumentem podyskutowali bardziej w kontekście tego, co rząd komentuje. Mieliśmy okazję wysłuchać pana ministra, ale nie otrzymaliśmy na piśmie stanowiska rządu do przemyślenia. Zatem nasze...

(Senator Jan Rulewski: Jest na piśmie.)

(Głos z sali: Jest, ale to trzeba przeczytać.)

Ale bardzo krótkie. Uważam, że to powinno być bardziej...

(Senator Barbara Borys-Damięcka: Proszę wyznaczyć, ile stron ma być napisane.)

Proszę państwa, bardzo popieram zdanie, które wygłosił pan senator Górecki, że powinniśmy być bardziej operatywni w gremiach międzynarodowych. Wtedy powinniśmy bardzo dbać o swoje interesy, także w takich małych sprawach, które czasami są dużymi sprawami, jak na przykład uchwała, którą chcieliśmy przyjąć w Parlamencie Europejskim, ażeby dzień 23 maja był dniem pamięci osób walczących z totalitaryzmem, ażeby tą datą była data śmierci Witolda Pileckiego, a nasi szanowni koledzy europarlamentarzyści z Platformy Obywatelskiej byli temu przeciwni. Chodzi o to, żeby takich sytuacji nie było. Tutaj spierajmy się po to, żeby wypracować wspólne stanowisko Polski, ale tam miejmy jednak na uwadze zawsze dobro Polski.

Z tych powodów uważam, że bardzo dobre było wystąpienie kolegi Wyrowińskiego, który mówił, że byłoby dobrze, gdybyśmy po pięciu latach bytności w Unii Europejskiej doprowadzili w Senacie do debaty o tym, jakie są korzyści i straty - może powiem delikatniej - jakie są korzyści i czy tylko korzyści, czy może jednak jest inaczej. Dobrze by było, żeby taka debata się tu odbyła, żebyśmy mogli mieć swobodę wypowiedzi po to, aby poznać różne stanowiska, różne punkty widzenia i wypracowali może jakieś postulaty dla nowej Komisji, dla nowego Parlamentu Europejskiego, dla naszych parlamentarzystów, którzy - myślę - niezależnie od tego, z jakiej będą opcji, przede wszystkim dobro Polski i polską rację stanu będą mieli na myśli, na ustach i będzie to widoczne w dokumentach Unii Europejskiej. Dziękuję bardzo. (Oklaski)

Wicemarszałek
Zbigniew Romaszewski:

Dziękuję bardzo.

Pan senator Kaleta.

Do spisu treści

Senator Piotr Kaleta:

Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Szanowni Państwo!

Wypowiedź pana Jana Rulewskiego skłoniła mnie do pewnej refleksji - chciałbym się nią z państwem podzielić - bo przywołała w mojej pamięci te czasy, kiedy w Polsce nie było jeszcze ani wolności słowa, ani tej wolności, o jakiej byśmy sobie marzyli. Pan senator Rulewski nie tak dawno powiedział, że wtedy w Gdańsku pod stocznią, w stoczni spoglądaliśmy na Europę, nie na Stany Zjednoczone, i chcieliśmy się nią w pewien sposób zachwycić, zachłysnąć.

Ja jestem przedstawicielem tego pokolenia, które wtedy było jedynie obserwatorem, nie brało czynnego udziału w tych przemianach, w tych walkach. Patrzyliśmy na to miejsce, na ten czas z podziwem. Oczywiście z postaci, z osób, które brały w tym udział, a z którymi spotykamy się do dnia dzisiejszego na sejmowych i senackich korytarzach, mogliśmy już tylko czerpać wzory. I tak się jakoś złożyło, że mam niewątpliwy zaszczyt być dzisiaj w tej Izbie jako przedstawiciel ziemi wielkopolskiej. Mam również zaszczyt zasiadać w ławach senackich z panem senatorem Janem Rulewskim, z tą osobą, która wtedy była dla mnie wzorem fizycznej walki z systemem totalitarnym. Mamy też zaszczyt z panem senatorem Rulewskim zasiadać w Komisji Rodziny i Polityki Społecznej, komisji, która powinna i zajmuje się także kreowaniem pewnych wzorców i autorytetów dla polskiej młodzieży. Można by było wyrazić radość, że zasiada tam również pan senator. Ja z tego powodu bardzo się cieszę i nie chciałbym powiedzieć tego zdania, tego słowa w czasie przeszłym, bowiem wydawało mi się, że w dobie, kiedy problem niszczenia tych autorytetów rzeczywiście jest dość powszechny, pan senator Rulewski tym autorytetem pozostanie. Jest dla mnie rzeczą niezręczną, że ja, przedstawiciel tego pokolenia, które, tak jak powiedziałem na wstępie, czerpało wzorce również z pana postępowania, dzisiaj muszę wyrazić zażenowanie i w pewien sposób pewnie pouczyć pana senatora. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że jest to rzucanie grochem o ścianę, ale przypomnę panu senatorowi, że w polskiej kulturze, w polskich obyczajach panuje taki stereotyp, i to, jak myślę, bardzo pozytywny, że jeśli ktoś zwraca się do osoby duchownej czy mówi o osobie duchownej, to mówi albo "ksiądz", albo "ojciec", albo "siostra zakonna". Myślę, że niedopuszczalne i żenujące było to, że pan senator Rulewski w swoim wystąpieniu, w mojej ocenie w sposób ironiczny i niezwykle naganny, wypowiedział się na temat dyrektora Radia Maryja, że jest to, cytuję: Rydzyk. Panie Senatorze, to jest ojciec Tadeusz Rydzyk. Szkoda, że ja, człowiek młody, muszę pana pouczać w tej kwestii, bowiem ja mogę nie zgadzać się z panem w żadnej sprawie, mimo to zawsze będzie pan dla mnie senatorem Janem Rulewskim. Panie Senatorze, to tak do przemyślenia. Dziękuję bardzo. (Oklaski)

Wicemarszałek
Zbigniew Romaszewski:

Dziękuję bardzo.

Pozostał...

(Rozmowy na sali)

Pan senator? Proszę bardzo. Ma pan prawo do minutowej repliki.

(Senator Jan Rulewski: Tak, tak.)

(Senator Czesław Ryszka: Ma prawo do pięciu minut.)

Do spisu treści

Senator Jan Rulewski:

Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Panie Senatorze Kaleto!

Mimo wszystko przepraszam, jeśli pana uraziłem, choć nie czuję się winny, dlatego że jako słuchacz Radia Maryja ja znam księdza Rydzyka bardziej jako polityka, więcej - jako przywódcę narodowego. A w słownictwie politycznym przyjmowana jest zasada skrótów. Nie mówimy: pan premier Tusk, ale mówimy: Tusk. Tak mówimy.

(Senator Piotr Kaleta: Jakby pan zareagował, gdybym ja mówił: Tusk?)

Nigdy nie zareagowałem, wobec tego zareagowałbym tak, jak...

Tak że nie widzę w tym nic uwłaczającego, a fakt, że mówimy o księdzu dyrektorze...

(Głos z sali: Ojcu dyrektorze.)

...o ojcu Rydzyku, znaczy, że jego poglądy uznajemy, choć przyznam, że ja ich nie szanuję.

Wicemarszałek
Zbigniew Romaszewski:

Dziękuję bardzo.

Pan senator Wittbrodt.

(Rozmowy na sali)

(Głos z sali: Na koniec podsumowanie.)

Do spisu treści

Senator Edmund Wittbrodt:

Dziękuję bardzo, Panie Marszałku.

Szanowni Państwo!

Ja bym chciał podziękować za tę debatę. Myślę, że to, ile osób zabierało głos, i sprawy, jakie były poruszane, świadczy o tym, tak jak mówili pani senator Fetlińska i pan senator Wyrowiński, że taka dyskusja jest rzeczywiście potrzebna. Myślę, że ona powinna się odbywać nie tylko przy okazji debaty nad roczną strategią polityczną Unii Europejskiej, ale że powinniśmy specjalnie znaleźć czas na poruszanie szerzej tego rodzaju kwestii. Dzisiaj rzeczywiście ograniczamy się do tej rocznej strategii, ale to strategia polityczna, a wszystkie elementy, które są potem jej wypełnieniem, są praktykowane w naszej działalności na co dzień. Co do tego, o czym mówił pan minister, tego, co robi rząd, to muszę powiedzieć, że kiedy my spotykamy się na przykład z przedstawicielami innych parlamentów w ramach COSAC czy na wspólnym posiedzeniu przedstawicieli parlamentów państw członkowskich i Parlamentu Europejskiego, zawsze o tych sprawach mówimy. Mówimy też o protekcjonizmie i o tym, o czym mówił pan minister. Tak samo bierzemy pod uwagę kwestie, o których mówił pan senator Górecki, to znaczy uchwały Rady Państw Morza Bałtyckiego. My to w praktyce wykorzystujemy, bierzemy pod uwagę.

Pan senator Wyrowiński powiedział, że istotne jest, czy nas słyszą w Brukseli. To jest ważne i myślimy też o tym, jakie są potem reakcje na nasze postulaty, na nasze stanowiska, czy one są brane pod uwagę. Ale myślę, że jest jeszcze jeden istotny element: czy my słyszymy sami siebie. Mieliśmy dzisiaj spotkanie z przewodniczącymi w Komisji Spraw Unii Europejskiej i jest tak, że w kwestiach merytorycznych, branżowych, występujemy do komisji specjalistycznych, aby skierowały do naszej komisji opinię co do konkretnych propozycji różnych projektów legislacyjnych. Okazuje się, że my właściwie nie dostajemy żadnych odpowiedzi zwrotnych. Kiedy rzeczywiście zapadają decyzje co do szczegółów, o których próbujemy tu rozmawiać, to nie ma sprzężenia zwrotnego. I dlatego chciałbym właściwie skończyć zachętą, aby wszyscy senatorowie, każdy w swojej komisji, analizowali to, co mamy na tapecie, to, co jest rzeczywiście projektem Unii Europejskiej, tak żebyśmy mogli wziąć pod uwagę wszystkie głosy, kiedy wysyłamy nasze postulaty.

Na koniec powiem tak: spodziewam się, że w naszym parlamencie będzie się również odbywała debata nad taką strategią polityczną pięcioletnią, na kadencję 2010-2014. Jak myślę - i to też słowa do pana ministra - wtedy jeszcze ważniejsze będzie wyartykułowanie naszych postulatów i zadbanie o to, żeby one były brane pod uwagę i żeby nad nimi dyskutowano przy okazji tego, co będzie się działo w czasie kolejnych pięciu lat. Dziękuję bardzo.

Do spisu treści

Wicemarszałek
Zbigniew Romaszewski:

Dziękuję bardzo.

Zamykam dyskusję.

Stwierdzam, że Senat zakończył debatę nad roczną strategią polityczną Komisji Europejskiej na rok 2010.

Zarządzam przerwę do godziny 15.00, a o godzinie 15.00 rozpoczniemy głosowania. Dziękuję bardzo.

(Przerwa w posiedzeniu od godziny 14 minut 27 do godziny 15 minut 02)

Do spisu treści

Wicemarszałek Marek Ziółkowski:

Wysoki Senacie, wznawiam obrady.

Proszę senatorów sekretarzy o zajęcie miejsc przy stole prezydialnym... Co już uczynili.

Przystępujemy do rozpatrzenia punktu dziewiętnastego porządku obrad: trzecie czytanie projektu ustawy o zmianie ustaw w zakresie uwierzytelniania dokumentów.

Drugie czytanie odbyło się na trzydziestym pierwszym posiedzeniu Senatu 22 kwietnia.

Senat skierował projekt ustawy do Komisji Ustawodawczej, Komisji Samorządu Terytorialnego i Administracji Państwowej oraz Komisji Praw Człowieka, Praworządności i Petycji. To dodatkowe sprawozdanie znajduje się w druku nr 363X.

Proszę pana senatora Leona Kieresa o przedstawienie dodatkowego sprawozdania komisji.

Panie Senatorze, zapraszam.

Do spisu treści

Senator Leon Kieres:

Panie Marszałku! Wysoka Izbo!

Komisje na wspólnym posiedzeniu w dniu 7 maja 2009 r. ustosunkowały się do zgłoszonych poprawek. Zostały one, z wyjątkiem poprawki piątej, zmodyfikowane przez wnoszącego je i mówiącego te słowa. Mianowicie z propozycji połączonych komisji w zakresie uwierzytelniania dokumentów postanowiliśmy, i to jednogłośnie, wykreślić sformułowanie: organ administracji publicznej może w razie wątpliwości zażądać urzędowego poświadczenia strony lub odpisu złożonego dokumentu. Uznano, że to sformułowanie wykracza poza właściwe regulacje prawne dotyczące uwierzytelnienia dokumentów.

Dlatego w imieniu połączonych komisji, Panie Marszałku, Wysoka Izbo, proszę o przyjęcie poprawek pierwszej, drugiej, trzeciej, czwartej i piątej, bo tyle tych poprawek zostało sformułowanych.

Wicemarszałek Marek Ziółkowski:

Dziękuję.

Czy pan senator chce zabrać głos jako wnioskodawca? Rozumiem, że już nie, bo pan występuje...

(Senator Leon Kieres: Nie, nie, dlatego że ja się przychylam do wniosków komisji.)

Czy są pytania do pana senatora Kieresa?

(Głosy z sali: Nie ma pytań.)

Skoro nie ma pytań, to pan senator siada.

I przystępujemy do głosowania, Wysoki Senacie. W pierwszej kolejności nad poprawkami, a potem nad całością projektu.

Do spisu treści

Przystępujemy do głosowania nad przedstawionymi poprawkami.

(Rozmowy na sali)

Nad poprawkami pierwszą, drugą, trzecią i czwartą głosujemy łącznie. Zmierzają one do odmiennego ukształtowania mocy odpisów dokumentów poświadczanych przez profesjonalnych - Wysoki Senacie, proszę o ciszę - pełnomocników stron. Odpisy te nie będą miały mocy prawnej oryginału, poświadczenie odpisu dokumentu będzie zaś miało charakter dokumentu urzędowego.

Obecność?

Kto za?

Kto przeciw?

Kto się wstrzymał?

Dziękuję.

Proszę o wyniki.

Na 81 senatorów 77 głosowało za, 4 - przeciw. (Głosowanie nr 1)

Poprawki zostały przyjęte.

Poprawka piąta wprowadza przepis przejściowy, który nakazuje w sprawach wszczętych przed wejściem w życie ustawy, do czasu zakończenia postępowania w pierwszej instancji, stosować przepisy dotychczasowe.

Obecność?

Kto za?

Kto przeciw?

Kto się wstrzymał?

Dziękuję.

Wyniki.

Na 84 senatorów 78 głosowało za, 5 - przeciw, 1 wstrzymał się od głosu. (Głosowanie nr 2)

Poprawka została przyjęta.

Do spisu treści

Proszę państwa, możemy przystąpić do głosowania nad projektem uchwały, nad całością tego.

Obecność?

Kto za?

Kto przeciw?

Kto się wstrzymał?

Dziękuję.

Wyniki.

Na 85 senatorów 82 głosowało za, 1 - przeciw, 1 wstrzymał się od głosu, 1 nie głosował. (Głosowanie nr 3)

Wobec wyników głosowania stwierdzam, że Senat przyjął projekt ustawy o zmianie ustaw w zakresie uwierzytelniania dokumentów i podjął uchwałę w sprawie wniesienia do Sejmu tego projektu uchwały.

Pan senator Leon Kieres będzie nas reprezentował w toku dalszych prac.

Dziękuję.

Możemy przejść do następnego punktu.

Do spisu treści

Przystępujemy do rozpatrzenia punktu dwudziestego porządku obrad: trzecie czytanie projektu ustawy o zmianie ustawy o informowaniu pracowników i przeprowadzaniu z nimi konsultacji.

Drugie czytanie odbyło się 2 kwietnia. Senat skierował projekt ustawy do Komisji Ustawodawczej, Komisji Rodziny i Polityki Społecznej oraz Komisji Gospodarki Narodowej. Sprawozdanie dodatkowe jest w druku nr 367X.

Zapraszam pana senatora Jana Rulewskiego do przedstawienia dodatkowego sprawozdania trzech połączonych komisji.

Proszę bardzo, Panie Senatorze.

Do spisu treści

Senator Jan Rulewski:

Panie Marszałku! Wysoka Izbo!

Trzy połączone komisje upoważniły mnie do przedstawienia sprawozdania, w którym, po pierwsze, wnoszą o przyjęcie projektu ustawy w całości i, po drugie, przedstawiają siedem poprawek, z których Wysokie Komisje proponują przyjąć jedną, ostatnią, a pozostałe sześć odrzucić. Ustawa ma, że tak powiem, pochodzenie proeuropejskie.

Wicemarszałek Marek Ziółkowski:

Dziękuję za to pochodzenie.

Pan senator Kogut będzie łaskaw przedstawić sprawozdanie mniejszości połączonych komisji.

(Senator Stanisław Kogut: Dziękuję.)

Panie Senatorze, nie przedstawia pan sprawozdania, jak rozumiem.

(Senator Stanisław Kogut: Nie.)

Czy senatorowie Romaszewski i Augustyn chcą zabrać głos jako wnioskodawcy? Panie Marszałku?

(Senator Zbigniew Romaszewski: Nie, dziękuję.)

Rozumiem, dziękuję.

Czy pytania są do sprawozdawców bądź wnioskodawców?

(Głosy z sali: Nie ma pytań.)

Nie ma.

Przystępujemy do głosowania.

Najpierw zostanie przeprowadzone głosowanie nad wnioskiem o odrzucenie projektu ustawy, a jeżeli odrzucimy ten wniosek, to będziemy głosowali dalej.

Jednocześnie informuję, że na podstawie Regulaminu Senatu nie poddam pod głosowanie poprawek piątej i szóstej, ponieważ wykraczają one poza zakres określony w Regulaminie Senatu, to znaczy nie zmierzają do wykonania orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego. Myśmy wykroczyli poza nasze uprawnienia.

Do spisu treści

Senator Piotr Andrzejewski:

Proszę o wyjaśnienie treści tych poprawek.

Wicemarszałek Marek Ziółkowski:

Już, Panie Senatorze... A, mam tylko napisane, że zgodnie z zapowiedzią nie poddam ich pod głosowanie. Nic więcej panu...

(Rozmowy na sali)

Zaraz, chwileczkę... Przepraszam, tu jest małym drukiem - taki small print tu jest - napisane: "mają na celu wprowadzenie przepisu, na podstawie którego rozwiązują się porozumienia zawarte z pracodawcą, jeżeli jedną ze stron jest organizacja związkowa".

(Senator Jan Rulewski: A Trybunał to wykluczył.)

A Trybunał to wykluczył, więc, Panie Senatorze, wykracza to poza orzeczenie Trybunału.

Proszę państwa, możemy przystąpić do głosowania nad wnioskiem pana senatora Romaszewskiego.

(Senator Zbigniew Romaszewski: No to w tej sytuacji ja zabiorę głos.)

(Senator Piotr Andrzejewski: W trybie sprostowania.)

Proszę bardzo, Panie Marszałku.

Do spisu treści

Senator Zbigniew Romaszewski:

Jest akurat odwrotnie. Problem jest taki, że w niektórych zakładach zostały już zawarte umowy między pracodawcą i związkami zawodowymi, które ustaliły funkcjonowanie rady pracowniczej. I teraz na podstawie orzeczenia Trybunału one są w gruncie rzeczy nielegalne. A nasza ustawa tego problemu w ogóle nie rozwiązuje.

Do spisu treści

Wicemarszałek Marek Ziółkowski:

Rozumiem. Dziękuję, Panie Marszałku, za to wyjaśnienie.

I teraz głosujemy, Wysoki Senacie, nad wnioskiem pana marszałka Romaszewskiego o odrzucenie projektu ustawy.

Obecność.

Kto jest za wnioskiem o odrzucenie?

Kto jest przeciw?

Kto się wstrzymał?

Dziękuję.

Proszę o wyniki.

Na 85 senatorów 32 było za, 52 - przeciw, 1 nie głosował. (Głosowanie nr 4)

W związku z tym wniosek o odrzucenie został odrzucony.

Możemy zatem przystąpić do głosowania nad poprawkami: pierwszą, drugą, trzecią i czwartą, nad którymi będziemy głosować łącznie. Mają one...

(Głos z sali: I siódmą.)

Zaraz, na razie pierwsza, druga, trzecia, czwarta. Siódma będzie później.

Mają one na celu wprowadzenie do projektu ustawy trybu wyboru rady pracowników, w którym każda z reprezentatywnych organizacji związkowych działających u danego pracodawcy wskazuje swojego przedstawiciela do składu rady, obok wybranych przez pracowników.

Obecność.

Kto jest za?

Kto jest przeciw?

Kto się wstrzymał?

Dziękuję.

Proszę o wyniki.

Na 85 senatorów 33 było za, 52 - przeciw, 1 wstrzymał się od głosu. (Głosowanie nr 5)

Poprawki zostały odrzucone.

Poprawka siódma zmierza do uściślenia przepisu przejściowego i dostosowującego w zakresie katalogu przypadków, w których ustaje członkostwo w radzie pracowników działającej na podstawie przepisów dotychczasowych.

Obecność.

Kto za?

Kto przeciw?

Kto się wstrzymał?

Dziękuję.

Wyniki.

Na 86 senatorów 55 było za, 51 - przeciw. (Poruszenie na sali)

Przepraszam, 31 - przeciw.

To by też była przewaga, ale w sumie byłoby sto sześć głosów.

Jeszcze raz powtarzam wyniki. Na 86 obecnych senatorów 55 było za, 31 - przeciw. (Głosowanie nr 6)

Do spisu treści

W związku z tym, że ostatnia poprawka została przyjęta, możemy głosować nad całością ustawy.

Obecność.

Kto jest za?

Kto jest przeciw?

Kto się wstrzymał?

Dziękuję.

Na 86 senatorów 56 było za, 30 - przeciw. (Głosowanie nr 7)

Wobec wyników głosowania stwierdzam, że Senat przyjął projekt ustawy o zmianie ustawy o informowaniu pracowników i przeprowadzaniu z nimi konsultacji i podjął uchwałę w sprawie wniesienia do Sejmu tego projektu ustawy.

Pan senator Jan Rulewski będzie nas reprezentował w dalszych pracach nad tą ustawą.

Do spisu treści

Przystępujemy do rozpatrzenia punktu dwudziestego pierwszego porządku obrad: zmiany w składzie komisji senackich.

Wniosek komisji zawarty jest w druku nr 558.

Bardzo proszę pana senatora Zbigniewa Szaleńca o przedstawienie tego wniosku.

Do spisu treści

Senator Zbigniew Szaleniec:

Panie Marszałku! Wysoka Izbo!

W imieniu komisji rekomenduję przyjęcie uchwały w sprawie zmian w składzie komisji senackich, która mówi, że senatora Waldemara Kraskę odwołuje się z Komisji Nauki, Edukacji i Sportu oraz wybiera się senatora Waldemara Kraskę do Komisji Obrony Narodowej. Proszę o przyjęcie uchwały. Dziękuję.

Wicemarszałek Marek Ziółkowski:

Dziękuję.

Proszę państwa, czy ktoś chciałby zabrać jeszcze głos w tej sprawie?

Do spisu treści

Jeżeli nie, możemy przystąpić do głosowania nad projektem przedstawionej przez pana senatora uchwały.

Obecność.

Kto jest za?

Kto jest przeciw?

Kto się wstrzymał?

Dziękuję.

Wyniki.

Do spisu treści

Na 87 senatorów 83 było za, 3 wstrzymało się od głosu, 1 nie głosował. (Głosowanie nr 8)

Wobec wyników głosowania stwierdzam, że Senat podjął uchwałę w sprawie zmian w składzie komisji senackich.

 

 


33. posiedzenie Senatu RP, spis treści , poprzednia część stenogramu , następna część stenogramu