Diariusz Senatu RP: spis treści, poprzedni fragment, następny fragment


Oświadczenia

Senator Maria Szyszkowska wygłosiła następujące oświadczenie:

Moje oświadczenie kieruję do pana Adama Tańskiego, ministra rolnictwa i rozwoju wsi. Mianowicie zwracam się z prośbą o podjęcie pilnych działań w sprawie ochrony praw zwierząt. Są nadal traktowane jako przedmiot, mimo istnienia ustawy. Liczne protesty pozostają bez reakcji. Lekarze weterynarii nadal nie sprawują nadzoru nad załadunkiem zwierząt wywożonych za granicę.

To tylko przykłady, które w tej chwili podaję, a całość oświadczenia składam do protokołu.

* * *

Senator Zbigniew Kulak wygłosił oświadczenie:

W ubiegłym tygodniu w debacie nad projektem uchwały w sprawie skrócenia kadencji Sejmu pan poseł Ludwik Dorn przekroczył granice przyzwoitości w publicznej wypowiedzi. Nawet emocje chwili i inne towarzyszące okoliczności nie usprawiedliwiają pogróżek fizycznego wręcz unicestwienia politycznych przeciwników. Trzykrotnie w swoim wystąpieniu groził i straszył odesłaniem parlamentarzystów SLD i UP "do ziemi", nie będąc zapewne jeszcze poinformowany, że w tym samym czasie w nieodległej Serbii umierał postrzelony przez zamachowców premier tego kraju Zoran Djindjić.

Być może to tragiczny zbieg okoliczności, ale tym bardziej nie wolno zlekceważyć słów posła Dorna. Jeśli jego myśli pokrywają się z wypowiedzianymi słowami, jeśli słowa te wyrażają poglądy wszystkich posłów oraz reprezentowanych przez nich wyborów ugrupowania o wzniosłej nazwie "Prawo i Sprawiedliwość", to w trzynastym roku polskiej demokracji przychodzi pora na strach. Pod sztandarem "Prawa i Sprawiedliwości" wypowiedziane zostały słowa knajackie, ordynarne, rodem z melin Wołomina lub Pruszkowa, niegodne absolwenta Uniwersytetu Warszawskiego i bliskiego współpracownika byłego prezydenta Rzeczypospolitej.

Zwracam się do marszałka Sejmu o podjęcie najdalej idących działań dyscyplinujących, ale głównie do posłów ze wszystkich ugrupowań o izolację pana Dorna, należną zdemaskowanemu podpalaczowi. Nie pozwólmy, aby zrealizował swoje chore wizje. Odbierzmy mu zapałki!

* * *

Senator Teresa Liszcz wygłosiła następujące oświadczenie:

Niedawno zgłosiły się do mojego biura senatorskiego w Lublinie przedstawicielki małych firm, świadczących usługi opiekuńcze w domach chorych lub starych ludzi, oraz kilka pań świadczących te usługi bezpośrednio. Jedne i drugie prosiły o interwencję w następującej sprawie.

W Lublinie, zapewne podobnie jak w całym kraju, odbyły się niedawno organizowane przez Urząd Miasta przetargi na świadczenie usług opiekuńczych w domach. W wyniku tych przetargów nie zostały zawarte umowy z większością firm, które dotychczas te usługi świadczyły, i to bynajmniej nie dlatego, że robiły to źle, ale tylko i wyłącznie dlatego, że zgłosiły się do przetargu głównie nowe firmy, które zaoferowały te usługi po cenach dumpingowych. Ceny te wynikają z tego, że te firmy drastycznie obniżyły i tak już bardzo niskie wynagrodzenia za pracę opiekunek. Firmy, które przegrały przetarg, płaciły im po około 2 zł 30 gr do 2 zł 50 gr za godzinę pracy. W przeliczeniu na ryczałtowe wynagrodzenie miesięczne - przy założeniu, że liczba godzin przepracowanych w miesiącu wynosi sto osiemdziesiąt cztery, bo taką liczbę się przyjmuje - dałoby to około 460 zł brutto, a więc mniej więcej połowę minimalnego wynagrodzenia miesięcznego brutto. Z kolei firmy, które wygrały przetarg, skalkulowały wysokość cen swych usług na poziomie 1 zł za godzinę pracy albo nawet poniżej 1 zł. Skądinąd wiadomo, że zgodę na pracę na takich warunkach wyraziły głównie panie zza wschodniej granicy.

Kierowanie się przy przetargach wyłącznie ceną oraz wyjęcie opiekunek niemających statusu pracowników spod działania prawa pracy doprowadziło do rażącego pokrzywdzenia zarówno tych kobiet, które straciły pracę w następstwie przegrania przetargu przez zatrudniające je firmy, jak i tych, które zgodziły się, z przymusu ekonomicznego, do pracy za wynagrodzenie urągające elementarnym zasadom sprawiedliwości i godności człowieka. Skrzywdzono też podopiecznych, starych, chorych i samotnych zwykle ludzi, którzy z reguły zdążyli się emocjonalnie związać ze swoimi opiekunkami i których nikt nie pyta o zdanie, o to, czy zgadzają się na zmianę i na opiekowanie się nimi przez osoby zupełnie nieznane, często niemówiące dobrze po polsku czy wręcz wcale nieznające tego języka.

W związku z tym kieruję do ministra gospodarki, pracy i polityki społecznej oraz do ministra zdrowia zapytanie: co zamierzają zrobić, ażeby zlikwidować tę patologiczną i niesprawiedliwą sytuację? I w szczególności: czy zdaniem pana ministra właściwego do spraw pracy i płacy nie należałoby objąć gwarancją także minimalnego wynagrodzenia godzinowego osób wykonujących pracę na innej podstawie prawnej niż stosunek pracy?

Mam również pytania do prezesa Urzędu Zamówień Publicznych oraz do właściwych ministrów. Czy przetargi na tak wrażliwe usługi powinny się odbywać na zasadach ogólnych, dostosowanych głównie do typowych firm nastawionych na zysk, w wypadku których cena jest głównym kryterium wyboru oferty? Czy nie powinno być raczej tak, że jeśli chodzi o świadczenie usług opiekuńczych, finansowanych ze środków publicznych, w szczególności przez samorządy, to wyłączność bądź co najmniej pierwszeństwo w wypadku świadczenia tych usług powinny mieć zakłady publiczne i organizacje non profit?

* * *

Senator Lesław Podkański wygłosił oświadczenie skierowane do prezesa Rady Ministrów:

Z dużym niepokojem obserwujemy to wszystko, co się dzieje w ostatnich godzinach, zarówno w układzie międzynarodowym, jak i z zagrożeniem i przeniesieniem ewentualnych skutków na układ krajowy. Chcę powiedzieć, że terroryzm na pewno musi być likwidowany, ale trzeba najpierw rozpoznać przyczyny jego powstawania, a nie zwalczać tylko jego skutki. W związku z tym uważam, że inwazja, która ma miejsce od kilku godzin i aktualnie jest realizowana, może spowodować globalny konflikt na tle narodowym, religijnym i ekonomicznym. Tym bardziej że grozi to również ewentualnym zachwianiem równowagi, jaka była w ostatnich latach na kuli ziemskiej utrzymywana.

Tak się stało, że prezydent Rzeczypospolitej Polskiej i prezes Rady Ministrów podjęli formalne decyzje o udziale Polski w wojnie z Irakiem. Ta decyzja budzi bardzo głębokie społeczne wątpliwości. Budzi również wątpliwości co do natury prawnej, chociaż udało mi się już dzisiaj sprawdzić, że są podstawy prawne do podjęcia takiej decyzji. Chcę jednak wyraźnie oświadczyć, że nie zawsze działanie zgodne z prawem jest działaniem najlepszym, nie zawsze działanie zgodne z prawem przynosi najlepsze efekty w przyszłości. Chcę stwierdzić, że ubolewam nad faktem, że tak ważna dla państwa i narodu decyzja nie została poprzedzona konsultacjami ani z władzą ustawodawczą Rzeczypospolitej Polskiej, ani z głównymi siłami politycznymi w Polsce i została podjęta wyraźnie wbrew większości Polaków. Wszelkie bowiem sondaże prowadzone w tej kwestii jednoznacznie wskazują, że większość Polaków była przeciwna takiej decyzji. I w związku z tym twierdzę, że tego typu praktyki niestety nie budują naszej polskiej, młodej jeszcze, wątłej demokracji, nie służą również identyfikacji obywatela z władzą państwową. Myślę, że nie będzie przesadą stwierdzenie, że tak w przyszłości być nie powinno.

Dodam więcej: dzisiaj prześledziłem nocne wystąpienie pana prezydenta Busha, który w tym wystąpieniu, w swoim motcie przewodnim nie mówił o terroryzmie. Główne motto przewodnie prezydenta Busha brzmiało tak: podjąłem decyzję w obronie własnej sprawy - czyli, jak rozumiemy, spraw amerykańskich - i na rzecz uwolnienia narodu irackiego. To było główne przesłanie w wystąpieniu pana prezydenta wygłoszonym dzisiaj, czterdzieści pięć minut po inwazji na Irak.

Jeśli dodamy jeszcze w tej chwili bardzo skomplikowaną sytuację… Dzisiaj prześledziłem również pierwsze reakcje w świecie. Wiemy już, że Watykan jest jednoznacznie przeciwny i zostawił swoją misję dyplomatyczną do dzisiaj. Wiemy również, że Duma rosyjska nazwała to, co się stało dzisiaj nad ranem, samobójstwem i agresją, Chiny zażądały natychmiastowego wstrzymania działań w Iraku, a Francja nazwała tę sytuację głęboko niepokojącą.

W świetle tego pragnę zwrócić się do pana prezesa Rady Ministrów o to, by przedstawił pełną informację o stanie konsultacji z administracją amerykańską oraz innymi państwami biorącymi udział w wojnie z Irakiem, by przedstawił pełną analizę tego, na ile ta decyzja może przeszkodzić w integracji Polski z Unią Europejską - bo nie ukrywam, ja się boję o to, że jedno z państw członków Piętnastki, jego parlament bądź rząd, może nie ratyfikować rozszerzenia Unii Europejskiej - i czy zostały podjęte odpowiednie działania w naszym kraju, by zabezpieczyć nasze polskie społeczeństwo przed ewentualnymi akcjami odwetowymi, które mogą być następstwem udziału zbrojnego Polski w wojnie przeciwko Irakowi.

* * *

Senator Adam Biela swe oświadczenie skierował do prezesa Rady Ministrów:

sondaży OBOP wynika, że wysłaniu polskich żołnierzy do strefy wojny irackiej sprzeciwia się coraz więcej obywateli polskich. Aktualnie sprzeciw osiągnął już pułap 70% Polaków. Dlaczego więc w tej sytuacji rząd, wbrew woli Polaków, pomimo wszystko wysyła polskich żołnierzy na wojnę, która nie uzyskała mandatu społeczności międzynarodowej reprezentowanej przez ONZ?

Decydując się na taki krok, rząd w ogóle nie zapytał, jakie zdanie w przedmiotowej kwestii ma polski parlament. Jest to wyrazem zupełnego ignorowania społeczeństwa, które w demokratycznych wyborach wybrało posłów i senatorów Rzeczypospolitej Polskiej. Zignorowany też został głos moralnego autorytetu świata, jakim jest Ojciec Święty Jan Paweł II, nawołujący do pokojowego uregulowania kwestii irackiej. Szkoda, że rząd odwołuje się do tego głosu tylko w wąskim zakresie i wybiórczo, zniekształcając w ten sposób moralne i cywilizacyjne przesłania naszego wielkiego rodaka, sprawującego w czasach tak wielkiego przełomu historycznego urząd następcy świętego Piotra w Wiecznym Mieście.

Uwikłanie Polski przez rząd w wojnę z Irakiem nie ma żadnego usprawiedliwienia moralnego ani politycznego z punktu widzenia interesów narodu polskiego. W wojnie tej nie chodzi też o żadne polskie interesy. Ponadto wojna ta w sposób zupełnie bezsensowny konfliktuje Polskę nie tylko z Irakiem, lecz również z całym światem arabskim. Z Irakiem łączyły i łączą Polskę więzy sympatii i współpracy, nawiązane jeszcze w czasie przemarszu polskiej armii pod dowództwem generała Andersa z kraju niewoli sowieckiej na zachód. To właśnie w Iraku Polacy doznali wielkiej gościnności. Postępowanie rządu polskiego aktualnie niszczy te więzy. Czyich interesów mają bronić polscy żołnierze w tej wojnie? Rząd polski powinien pójść raczej drogą pokoju i wykorzystać wszystkie środki dyplomatyczne, żeby rozwiązać konflikt, zamiast dolewać oliwy do ognia rozpoczętej wojny.

* * *

Senator Witold Gładkowski wygłosił oświadczenie skierowane do ministra edukacji narodowej i sportu:

Przebywając służbowo od 6 do 8 marca na Litwie, zostałem zaskoczony informacją z Polski o zamiarach lokalnych samorządów z Puńska i Sejn ograniczenia sieci szkół dla mniejszości litewskiej w Polsce. Sprawa ta, nagłośniona przez media litewskie, przyjęta została z wielkim niepokojem przez środowiska polskie, zwłaszcza na Wileńszczyźnie. Obawy ich wynikają z faktu odebrania tych informacji przez Litwinów jako prób ograniczenia praw ich rodaków w Polsce, gwarantowanych im przez konstytucję i umowy międzynarodowe. Może to bowiem zaowocować restrykcjami wobec szkół polskich na Litwie.

Sprawa ta była przedmiotem obrad senackiej Komisji Emigracji i Polaków za Granicą 18 marca bieżącego roku.

Bardzo proszę panią minister o podjęcie poprzez kuratorium podlaskie interwencji w samorządach lokalnych, zwłaszcza w samorządzie wojewódzkim. Brak szybkiego zajęcia jednoznacznego stanowiska może bowiem przerwać proces znaczącej poprawy stosunku samorządów litewskich do spraw szkół polskich, który w ostatnim okresie stawał się coraz bardziej widoczny i był z zadowoleniem odbierany przez naszych rodaków na Litwie.

* * *

Senator Krzysztof Piesiewicz wygłosił oświadczenie następującej treści:

Przy pustej sali chcę złożyć bardzo osobiste oświadczenie.

Jestem którąś z kolei kadencję w Senacie. Dzisiejszy dzień jest dla mnie bardzo bolesny, jest skrajnym moim zdaniem objawem zideologizowania naszego życia publicznego. Oto dzisiaj przez większość Izby została odrzucona uchwała, która w moim przekonaniu, po doświadczeniach ostatnich dwudziestu lat Polski (...) została podjęta decyzja, która w znacznym stopniu, moim zdaniem, jest sprzeczna z odczuciami większości Polaków, decyzja dla mnie bardzo bolesna. Może jest to najbardziej bolesny moment w kilku kadencjach mojego pobytu w Senacie.

Oświadczenia złożone do protokołu

Oświadczenie złożone przez senator Marię Szyszkowską, skierowane do ministra rolnictwa i rozwoju wsi Adama Tańskiego:

Zwracam się do Pana Ministra z apelem i prośbą o podjęcie pilnych działań w sprawie ochrony praw zwierząt w Polsce. Mimo uchwalonej ostatnio ustawy o ochronie praw zwierząt nadal są one traktowane jako przedmiot, a ich los jest obojętny wszystkim osobom za nie odpowiedzialnym.

Jednym z licznych przykładów sadyzmu i okrucieństwa są cierpienia zadawane zwierzętom transportowanym na rzeź. Więzione w ciasnych ciężarówkach, przewożone kilkanaście godzin bez pożywienia i wody, często giną z wycieńczenia przed dojazdem na miejsce.

Liczne protesty Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami, apele i petycje w tej sprawie pozostają bez jakichkolwiek reakcji i odzewu. Urzędnicy przesyłają pisma do kolejnych urzędników niższego szczebla, uważając sprawę za załatwioną. Odpowiedzialne i zobowiązane do tego ministerstwa do dnia dzisiejszego nie opracowały przepisów wykonawczych do ustawy o ochronie zwierząt. Lekarze weterynarii nadal nie sprawują nadzoru nad załadunkiem zwierząt wywożonych za granicę. Odpowiednie służby w policji nie egzekwują poszanowania przez obywateli zasad ochrony zwierząt, a prokuratura i sądy traktują postępowania z pobłażaniem, umarzając sprawy ze względu na niską szkodliwość.

Uważam, że wszystkim obywatelom należy przypomnieć słowa Mohandasa Gandhiego: wielkość narodu i jego postęp moralny można odczytać ze sposobu, w jaki traktuje on swoje zwierzęta.

prof. zw. dr hab. Maria Szyszkowska
Senator RP

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Władysława Bułkę, skierowane do ministra finansów Grzegorza Kołodki:

Szanowny Panie Ministrze!

Region Podbeskidzia jest mocnym ośrodkiem gospodarczym od wielu lat i ciągle można go zaliczyć do regionów o dużym potencjale rozwojowym. Jego transgraniczny charakter i doskonałe położenie geograficzne predysponuje go do odegrania istotnej roli jako subregionu w województwie śląskim. Wyrazem tego są zapisy w przyjętej strategii dla województwa śląskiego, w której Bielsku-Białej przypisuje się szczególne znaczenie dla rozwoju Podbeskidzia, charakterystyczne dla miast wojewódzkich.

Niestety, istnieje problem, który zaprzecza powyższej strategii. Jest nim gwałtowny odpływ instytucji finansowych, zwłaszcza banków, do miast wojewódzkich, to jest Katowic lub Krakowa. Oczywiście banki te nie zamykają swoich placówek od razu, ale przemieniają je w filie lub punkty o charakterze ściśle operacyjnym, pozbawionym jakichkolwiek uprawnień decyzyjnych. Wydawałoby się, że wszystko to jest zgodne z zasadami ekonomiki i nie ma wpływu na dalszy rozwój Podbeskidzia. Nic bardziej błędnego. Ze spotkań z tutejszymi przedsiębiorcami jasno bowiem wynika, że na skutek tego procesu nastąpiło bardzo duże ograniczenie finansowania regionu. Gdy ośrodki decyzyjne są w Katowicach lub Krakowie, nieznajomość specyfiki firm Podbeskidzia przekłada się na złe decyzje, powodując degradację gospodarczą tego regionu.

Drugim bardzo istotnym problemem jest zwolnienie ogromnej grupy ludzi pracujących w tych bankach, niepotrzebnych w związku z regionalizacją w Katowicach lub Krakowie. Już te dwa wymienione argumenty degradują region do roli peryferyjnej.

Zjawisko to dotyczy banków komercyjnych, najczęściej z obcym kapitałem. Niestety, dużym rozczarowaniem dla tutejszego środowiska biznesowego okazała się decyzja banku państwowego o specjalnym znaczeniu, to jest Banku Gospodarstwa Krajowego. Pomimo obietnic stworzenia oddziału w miejsce przejętej placówki NBP, utworzono filię o równie marginalnych, a właściwie żadnych uprawnieniach, jak w wypadku banków kierujących się wyłącznie stopą zwrotu z kapitału. Jest to bardzo niekorzystne, gdyż bank ten ma za zadanie kreowanie rozwoju gospodarczego i społecznego regionu za pośrednictwem określonej polityki rządu.

Mieszkańcy regionu, zwłaszcza ludzie biznesu, poczuli się zawiedzeni niespełnionymi obietnicami. Istotny jest fakt, że współinicjatorem tego projektu są parlamentarzyści z Podbeskidzia. Kolejny raz okazało się, że nie wystarczy potencjał gospodarczy, organizacyjny czy ludzki do tego, aby instytucja finansowa utworzyła tutaj pełnoprawną placówkę w postaci oddziału. Do tego, niestety, miasto musi mieć charakter wojewódzki. Najwyraźniej jeszcze raz świadczy to o marginalizowaniu roli tutejszego regionu, co jest sprzeczne z przyjętym programem strategii dla Śląska.

Proszę więc Pana Ministra aby z tytułu sprawowania nad tym nadzoru o rozważył możliwość zmiany decyzji Rady Nadzorczej Banku Gospodarstwa Krajowego, by w miejsce filii utworzono pełnoprawny oddział mogący z powodzeniem realizować politykę rządu w tym regionie, a także zrekompensować degradację spowodowaną odpływem instytucji finansowych do Katowic czy Krakowa. Ta decyzja będzie mieć również pozytywny wpływ na wizerunek oraz wyniki finansowe samego Banku Gospodarstwa Krajowego, który jest bankiem państwowym.

Oczekiwania środowiska gospodarczego i samorządowego regionu zostaną wsparte ich deklaracjami współpracy z BGK, żeby jego placówka w Bielsku-Białej, po pierwsze, mogła zaliczać się do najlepszych w kraju, a po drugie, pomogła zrealizować w pełni program gospodarczy pozwalający utrzymać rozwój gospodarczy regionu, nie dopuszczając do jego całkowitej peryferyjności z powodu braku statusu miasta wojewódzkiego. Wierzę, że ta decyzja okaże się najlepsza dla wszystkich podmiotów nią zainteresowanych.

Pozostaję z wyrazami szacunku

Władysław Bułka

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Krzysztofa Szydłowskiego, skierowane do ministra gospodarki, pracy i polityki społecznej Jerzego Hausnera:

Szanowny Panie Ministrze!

Niniejsze oświadczenie kieruję do Pana Ministra jako były wicemarszałek województwa lubelskiego i członek Rady Polityki Regionalnej Państwa. Piastując stanowisko wicemarszałka, byłem odpowiedzialny za sprawy związane z polityką regionalną, w tym za opracowanie strategii rozwoju województwa, przygotowanie wojewódzkiego programu zagospodarowania przestrzennego, przygotowanie i podpisanie pierwszego kontraktu regionalnego między rządem a województwem oraz wdrażanie pierwszych programów pomocowych  i przedakcesyjnych w naszym regionie.

Biuro Rozwoju Regionalnego jest jednostką, która przy tworzeniu tych dokumentów odegrała kluczową rolę. Było to możliwe tylko dzięki doskonałej organizacji i ukierunkowanemu przygotowaniu merytorycznemu jego kadry. W związku z tym poważnie zaniepokoiła mnie informacja, że Wydziałowi Rozwoju Regionalnego Ministerstwa Gospodarki, Pracy i Polityki Społecznej w Białymstoku ma zostać powierzone przygotowanie polsko-białorusko-ukraińskiego programu operacyjnego INTERREG III A.

Za przekazaniem koordynacji prac do lubelskiego Biura Rozwoju Regionalnego MGPiPS przemawiają nie tylko wysoko wykwalifikowane kadry i dotychczasowe doświadczenie, ale także szereg innych argumentów, które przy podejmowaniu takiej decyzji należy mieć na uwadze. Najważniejsze z nich są następujące.

Po pierwsze, Lubelszczyzna, jako centrum wschodniej Polski i bezpośredni sąsiad zarówno Białorusi, jak i Ukrainy jest predestynowana do pełnienia funkcji ośrodka współpracy transgranicznej.

Po drugie, oprócz dogodnego położenia geograficznego województwo lubelskie dysponuje również bardzo dużym potencjałem naukowym i instytucjonalnym. W niedalekiej przyszłości Europejskie Kolegium Polskich i Ukraińskich Uniwersytetów z siedzibą w Lublinie zostanie przekształcone w Uniwersytet Polsko-Ukraiński, który stanie się centrum współpracy intelektualnej z Ukrainą.

Po trzecie, województwo lubelskie uczestniczy w Związku Transgranicznym Euroregion Bug, w skład którego wchodzi również obwód brzeski, obwód wołyński oraz dwa powiaty obwodu lwowskiego. Dzięki tej inicjatywie zrealizowano wiele projektów transgranicznych z łącznym udziałem trzech partnerów.

Po czwarte, funkcjonujące projekty współpracy transgranicznej, łączące cztery regiony - lwowski, wołyński, lubelski, podkarpacki; a zwłaszcza powołana w ramach działania projektu transgraniczna Agencja Rozwoju Regionalnego we Lwowie i Łucku, są dowodem ożywionej efektywnej współpracy.

Po piąte, województwo lubelskie aktywnie uczestniczy w dwóch międzynarodowych sieciach współpracy w ramach programu INTERREG III C.

Po szóste, wspólne działania w ramach INTERREG III A umocnią dobrze rozwijającą się współpracę z partnerami białoruskimi i ukraińskimi, która opiera się na umowach województwa lubelskiego z obwodem brzeskim, wołyńskim i lwowskim.

W mojej obiektywnej ocenie, także w świetle przytoczonych argumentów, Lublin jest ośrodkiem pod każdym względem bardzo dobrze przygotowanym do koordynacji prac nad polsko-ukraińsko-białoruskim programem operacyjnym do INTERREG III A. Proszę Pana Ministra o wzięcie pod uwagę moich argumentów przy podziale prac programowych dotyczących granicy wschodniej i skorzystania z doświadczeń Lublina w zakresie współpracy transgranicznej z Ukrainą i Białorusią.

Z wyrazami szacunku

Krzysztof Szydłowski
Senator RP

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Krzysztofa Szydłowskiego, skierowane do ministra sprawiedliwości Grzegorza Kurczuka:

Szanowny Panie Ministrze!

Na mocy rozporządzenia Ministra Sprawiedliwości z dnia 18 maja 2001 r. (DzU nr 64 poz. 654 ze zm.) z dniem 1 lipca 2001 r. Sąd Rejonowy w Łukowie znalazł się w obszarze właściwości Sądu Okręgowego w Lublinie. Fakt ten pociągnął za sobą niekorzystne konsekwencje dla obywateli zamieszkujących na obszarze działania Sądu Rejonowego w Łukowie.

Przez blisko dwadzieścia pięć lat Sąd Rejonowy w Łukowie był objęty właściwością Sądu Okręgowego w Siedlcach. Wyżej wymienione rozporządzenie wprowadziło następujące zmiany.

Po pierwsze, sprawy z zakresu prawa pracy z obszaru właściwości Sądu Rejonowego w Łukowie rozpatruje obecnie w I instancji Sąd Pracy w Białej Podlaskiej.

Po drugie, sprawy z zakresu ubezpieczeń społecznych rozpatruje obecnie Sąd Okręgowy, Wydział Pracy i Ubezpieczeń Społecznych w Lublinie.

Po trzecie, sprawy gospodarcze rozpatruje w I instancji Sąd Rejonowy w Białej Podlaskiej, upadłościowe zaś Sąd Rejonowy w Lublinie.

Po czwarte, sprawy cywilne i karne rozpatrywane dotychczas w I instancji przez Sąd Okręgowy w Siedlcach rozpoznaje Sąd Okręgowy w Lublinie.

Miejscowości powiatu łukowskiego dzieli od Białej Podlaskiej od 60 do 100 km, a odległość do Lublina wynosi nawet aż 140 km. Dotychczas dla wyszczególnionych spraw właściwy był Sąd Rejonowy w Siedlcach i Sąd Okręgowy w Siedlcach. Odległość Łuków - Siedlce wynosi 28 km.

Ze względu na te okoliczności, a także na fakt, że dla mieszkańców miejscowości powiatu łukowskiego dojazd do Lublina lub do Białej Podlaskiej wiąże się z koniecznością przesiadki w Łukowie, należy stwierdzić, że nowe rozwiązania stanowią istotną barierę w dostępie do wymiaru sprawiedliwości.

Podnieść także należy, że do struktury sądownictwa dostosowano struktury więziennictwa, co w znacznym stopniu zwiększa koszty ponoszone przez Komendę Powiatową Policji.

Biorąc to pod uwagę, proszę Pana Ministra o podjęcie działań zmierzających do przywrócenia stanu sprzed 1 lipca 2001 r.

Z wyrazami szacunku

Krzysztof Szydłowski
Senator RP

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Józefa Sztorca, skierowane do minister do spraw europejskich Danuty Hübner, ministra gospodarki, pracy i polityki społecznej Jerzego Hausnera oraz sekretarz stanu w Ministerstwie Gospodarki, Pracy i Polityki Społecznej Jolanty Banach:

Szanowne Panie Minister i Szanowny Panie Ministrze!

W ślad za dziesiątkami telefonów od pracodawców prowadzących zakłady pracy chronionej bardzo proszę o wyjaśnienie, jak to się dzieje, że w tym samym czasie, w którym polski Sejm pracuje nad dostosowaniem do przepisów Unii Europejskiej ustawy o rehabilitacji zawodowej i społecznej osób niepełnosprawnych, Komisja Europejska wydaje zarządzenie w sprawie stosowania art. 87 i 88 traktatu Wspólnoty Europejskiej, określając wielkość pomocy państwa w zatrudnieniu. Regulacje, o których mowa w traktacie, w sposób bardziej radykalny niż nasza ustawa definiują kwestię zatrudnienia chronionego i wysokość środków z pomocy publicznej przeznaczonych na ten cel.

Zarządzenie, definiując pojęcie zatrudnienia chronionego, stawia warunek zatrudnienia w jednostce co najmniej 50% osób niepełnosprawnych, niezdolnych do pracy na otwartym rynku pracy, ze znacznym i umiarkowanym stopniem niepełnosprawności. Dziś ustawowy wymóg to co najmniej 10% takich osób. Zarządzenie znacznie zawęża także dopuszczalność form wspierania zatrudnienia osób niepełnosprawnych ze środków pomocy publicznej do maksymalnie 60% kosztów wynagrodzenia i ubezpieczenia.

Czy znane są Paniom Minister i Panu Ministrowi konsekwencje dla polskich obywateli i polskiej gospodarki tego zarządzenia, wchodzącego bezpośrednio po wstąpieniu do Unii Europejskiej, z pominięciem prawa stanowionego przez nasz parlament? Według pracodawców prowadzących zakłady pracy chronionej, to zarządzenie oznacza szybką likwidację blisko stu dziewięćdziesięciu tysięcy miejsc pracy dla osób niepełnosprawnych zatrudnionych w zakładach pracy chronionej, bo prawie żaden zakład nie spełnia kryterium zatrudnienia uprawniającego do otrzymania pomocy publicznej - dziś średnie zatrudnienie osób ze znacznym i umiarkowanym stopniem niepełnosprawności nie przekracza w zakładach pracy chronionej 19%.

Radykalne pogorszenie warunków funkcjonowania zakładów pracy chronionej to wzrost o kolejny procent bezrobocia w Polsce i poszerzenie skali antyunijnych postaw mogących negatywnie wpływać na wynik referendum, bo jak wytłumaczyć co dziesiątemu dorosłemu obywatelowi w Polsce, że wraz z akcesją sytuacja osób niepełnosprawnych jeszcze ulegnie pogorszeniu.

Ten scenariusz nie może się ziścić nie tylko dlatego, że dotyczy aż czterech milionów naszych obywateli. Nie możemy, Panie Minister i Panie Ministrze, dopuścić do jego realizacji, bo dotyczy osób najbardziej doświadczonych przez los.

Będę ogromnie wdzięczny za możliwie szybkie podjęcie i wyjaśnienie tych problemów.

Z wyrazami szacunku

Józef Sztorc

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Józefa Sztorca, skierowane do ministra obrony narodowej Jerzego Szmajdzińskiego:

Zakłady Mechaniczne "Tarnów" SA odgrywają znaczącą rolę w regionie tarnowskim. Są drugim co do wielkości przedsiębiorstwem i jednocześnie jednym z większych pracodawców na terenie miasta Tarnowa, produkującym od roku 1952 sprzęt wojskowy.

W latach 2000-2002 przeprowadzono program naprawczy w celu polepszenia kondycji spółki i osiąganych przez nią wyników finansowych. Pomimo wielu podjętych przedsięwzięć restrukturyzacyjnych i zmian o charakterze organizacyjnym, zmierzających do obniżenia kosztów funkcjonowania przedsiębiorstwa, sytuację finansową Zakładów Mechanicznych "Tarnów" SA w dalszym ciągu uznać należy za bardzo trudną. Konieczne są: dalsze systematyczne zwiększanie zdolności produkcyjnej firmy oraz działania zmierzające do intensyfikacji sprzedaży towarów i usług.

Dlatego też informacja o znacznym zmniejszeniu kwoty przeznaczonej przez Ministerstwo Obrony Narodowej na zakup zestawów artyleryjno-rakietowych ZUR 23-2 KG, kryptonim "JODEK-G", i ograniczeniu zaplanowanej liczby zakupów tego wyrobu do sześciu sztuk jest bardzo niepokojąca. Zestaw ten jest wiodącym wyrobem produkcji "S" Zakładów Mechanicznych "Tarnów" SA i są w nim zastosowane nowoczesne rozwiązania techniczne. Został on wprowadzony do uzbrojenia Wojska Polskiego, posiada także pozytywne opinie Wojska Obrony Przeciwlotniczej.

Z wykonaniem tego zamówienia spółka wiązała duże nadzieje, przy tym liczyła także na wzrost poziomu zamówień na zestawy, będąc w stałej gotowości do ich realizacji.

Patrząc całościowo na sprawę, uprzejmie proszę o rozważenie możliwości przyznania dodatkowej kwoty na zwiększenie dostaw zestawów "JODEK-G" w roku bieżącym.

Z wyrazami szacunku

Józef Sztorc

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Józefa Sztorca, skierowane do wiceprezesa Rady Ministrów, ministra finansów Grzegorza Kołodki:

Zgodnie z art. 49 pkt 4 Regulaminu Senatu Rzeczypospolitej Polskiej niniejsze oświadczenie, w sprawie interpretacji zapisu art. 31 ust. 1 pkt 2 ustawy z dnia 20 grudnia 2002 r. o zmianie ustawy o rehabilitacji zawodowej i społecznej oraz zatrudnianiu osób niepełnosprawnych, kieruję do pana profesora doktora Grzegorza Kołodki, wicepremiera i ministra finansów.

Szanowny Panie Premierze, otrzymuję wiele pytań nawiązujących w swej treści do zapisów cytowanego powyżej artykułu ustawy, a dotyczących zwolnienia prowadzącego zakład pracy chronionej w stosunku do tego zakładu z "opłat, z wyjątkiem opłaty skarbowej". Dotyczy to w szczególności: opłaty drogowej, opłaty za parkowanie pojazdów samochodowych na drogach publicznych, opłaty za przejazd autostradami, opłaty za przejazd po drogach krajowych, opłaty za niektóre czynności administracyjne w międzynarodowym transporcie drogowym, opłat lokalnych, opłat notarialnych, opłat paszportowych, opłat sądowych, opłaty za korzystanie ze środowiska, opłat produktowej i depozytowej, opłat za wieczyste użytkowanie gruntów i innych.

Ponieważ ustawodawca nie czyni żadnych ograniczeń, z wyjątkiem jednego, dotyczącego opłaty skarbowej, nasuwają się trzy pytania.

Pierwsze: czy zwolnieniem objęte są wszystkie pozostałe opłaty?

Drugie: czy z każdego zobowiązania, które w swej nazwie posiada słowo "opłata", prowadzący zakład pracy chronionej jest zwolniony?

Trzecie: jakie dokumenty będą uprawniały pracodawcę prowadzącego zakład pracy chronionej do ubiegania się o przedmiotowe zwolnienie?

Będę wdzięczny za przesłanie mi odpowiedzi.

Z wyrazami szacunku

Józef Sztorc

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Józefa Sztorca, skierowane do ministra rolnictwa i rozwoju wsi Adama Tańskiego:

Szanowny Panie Ministrze!

Rada powiatu tarnowskiego wyraża głębokie zaniepokojenie pogarszającą się sytuacją gospodarczą wsi. Pomimo utrzymania się relatywnie wysokich cen żywności, cena skupu produkcji rolnej ciągle spada. W szczególny sposób dotyczy do cen żywca wieprzowego i wołowego, które przekroczyły dolną granicę opłacalności hodowli.

Dzień dzisiejszy i perspektywa rozwoju powiatu tarnowskiego nierozerwalnie związane są z szansami lokalnego rolnictwa i przedsiębiorstw działających w jego otoczeniu. Istnieje świadomość, że żywność pochodząca z tych terenów jest zdrowa i zaspokaja oczekiwania konsumentów. Dlatego konieczne jest tworzenie warunków do ochrony unikalnego rolnictwa małopolskiego.

Jednym z konkretnych rozwiązań jest podniesienie cen skupu żywca wołowego i wieprzowego. Utrzymanie nawet minimalnej opłacalności produkcji zwierzęcej to być albo nie być nie tylko dla wielu gospodarstw, ale także dla małych zakładów przetwórczych i lokalnego handlu. Występując w imieniu rolników powiatu tarnowskiego, rada powiatu tarnowskiego występuje w obronie wielu miejsc pracy w sferze pozarolniczej.

Z wyrazami szacunku

Józef Sztorc

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Andrzeja Anulewicza, skierowane do ministra skarbu państwa Sławomira Cytryckiego:

W związku z opublikowaniem w prasie i telewizji programu restrukturyzacji cukrowni zrzeszonych w Krajowej Spółce Cukrowej oraz w związku z interwencją pracowników Cukrowni "Sokołów" SA w biurze senatorskim, zwracam się do Pana Ministra z prośbą o wyjaśnienie kilku istotnych problemów związanych z restrukturyzacją, które nurtują społeczeństwo naszego regionu.

Po pierwsze, czy opracowany przez Zarząd Krajowej Spółki Cukrowej program restrukturyzacji został zatwierdzony przez Ministerstwo Skarbu Państwa, które jest jedynym akcjonariuszem spółki Polski Cukier, oraz jak oceniane jest założone w programie łączenie cukrowni polegające na "zabraniu" jednym i "oddaniu" innym, wybranym cukrowniom limitu produkcji cukru? Z informacji uzyskanych od pracowników Cukrowni "Sokołów" SA wynika, że tego typu "restrukturyzację" przeprowadzono w Lubelsko-Małopolskiej Spółce Cukrowej przez koncentrację produkcji cukru w Cukrowni "Krasnystaw" SA i zaniechanie produkcji w Cukrowni "Rejowiec" SA, czego efektem było wyprodukowanie znacznie droższego cukru. Czy Zarząd Krajowej Spółki Cukrowej pofatygował się i ocenił ekonomikę takiej restrukturyzacji? Jeżeli tak, to proszę o przedstawienie wyliczeń ekonomicznych uzasadniających "dziką" - w opinii pracowników - restrukturyzację.

Po drugie, w procesie restrukturyzacji nie można pominąć czynnika ludzkiego. Oburzenie pracowników wzbudza fakt, że załoga Cukrowni "Sokołów" SA nie otrzymała żadnej propozycji pakietu socjalnego. Opublikowany program w ogóle nie był omawiany z załogą. Przekazanie zarządowi spółki założeń programu w celu jego realizacji pracownicy oceniają jako zamach na ich, pełnoprawnych członków tego społeczeństwa, dalszy byt. W związku z powyższym proszę o odpowiedź, w jaki sposób oraz w jakim czasie Skarb Państwa zamierza zapewnić zatrudnienie ewentualnie zwalnianym pracownikom.

Po trzecie, przyczyna złej kondycji cukrowni - a co za tym idzie, brak środków na ewentualną restrukturyzację - tkwi, o czym wszyscy wiedzą, w znacznej zwyżce podaży cukru nad popytem. Ceny hurtowe zbytu są znacznie niższe od średnich kosztów produkcji. Z uzyskanych informacji wynika, że Zarząd KSC szacuje nadwyżkę cukru z kwoty A na dzień 1 stycznia 2003 r. na ponad 300 tysięcy t. Jak to możliwe, aby w kraju, w którym funkcjonuje ustawa o regulacji rynku cukru, nakładająca na ministra rolnictwa obowiązek ustalania limitów produkcji, cen skupu buraków, ceny interwencyjnej cukru, a także odpowiedzialność za regulację rynku cukru, już kolejny rok istniała tak duża nadwyżka cukru? Rozkłada ona ekonomicznie cukrownie, a także powoduje duże problemy w gospodarstwach rolniczych i firmach dostarczających materiały cukrownikom.

I co się stanie w roku 2004, przed przystąpieniem Polski do Unii Europejskiej? Wówczas Unia Europejska nie pozwoli na to, aby na jej rynku funkcjonowała tak duża nadwyżka cukru i aby Polska doprowadziła do rozregulowania rynku europejskiego. Wówczas też rząd będzie zmuszony wykupić nadwyżkę cukru. Wtedy jednak korzyści odniosą zagraniczni inwestorzy, bo żadna polska cukrownia nie przetrwa do wiosny 2004 r. Proszę Pana Ministra o odpowiedź, czy główny akcjonariusz polskich cukrowni, czyli Skarb Państwa, zna problem nadwyżki cukru i w jaki sposób zamierza wspomóc swoje spółki, aby dotrwały do czasu wejścia do Unii Europejskiej.

Po czwarte, w tej skomplikowanej sytuacji nasuwa się pytanie, czy możliwe jest przeprowadzenie jakiejkolwiek skutecznej restrukturyzacji spółek zrzeszonych w Polskim Cukrze bez uprzedniego uregulowania rynku cukru. Proszę o zajęcie stanowiska w tej sprawie.

Po piąte, proszę Pana Ministra, aby zainteresował się problemem restrukturyzacji i spowodował, aby miała ona "ludzki", a nie "dziki" charakter.

Z poważaniem

Andrzej Anulewicz
Senator Rzeczypospolitej Polskiej

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Kazimierza Pawełka, skierowane do ministra finansów Grzegorza Kołodki:

Szanowny Panie Ministrze!

Zwracam się do Pana z zapytaniem, jaką stawką podatku VAT powinny być opodatkowane przy sprzedaży kosiarki trawnikowe z silnikami spalinowymi lub elektrycznymi o mocy minimalnej 3,5 KW. Według przepisów podatkowych na dzień 31 grudnia 2002 r. kosiarki trawnikowe były opodatkowane stawką 0%. Obecnie, zgodnie z załącznikiem nr 2 do rozporządzenia ministra finansów z dnia 16 grudnia 2002 r., nastąpiła zmiana nie tylko oznaczenia klasyfikacyjnego, ale też treści. Z tej zmiany nie wynika jasno, jakie stawki VAT należy stosować przy sprzedaży wyrobów wyprodukowanych po 1 stycznia 2003 r. Podobne wątpliwości mają też izby skarbowe.

Zapytanie to jest szczególnie ważne, gdyż dotyczy jedynego krajowego producenta kosiarek trawnikowych, firmy SIMPA SA z Lublina, której wyroby mają być objęte stawką podatkową VAT w wysokości 22%. Tymczasem identyczne produkty, kosiarki trawnikowe, importowane, często gorszej jakości, mają przy sprzedaży naliczany podatek VAT w wysokości 0%. Jest to wyraźna dyskryminacja krajowego producenta, którego wyroby z powodu różnego ciężaru podatkowego w stosunku do produktów importowanych nie mają najmniejszych szans w konkurencji rynkowej.

Bardzo proszę Pana Premiera o zajęcie się tym problemem, aby polski wyrób we własnym kraju nie był pozbawiony szans równej walki na jakże trudnym obecnie rynku.

Zasyłam pozdrowienia

Kazimierz Pawełek

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Kazimierza Pawełka, skierowane do ministra spraw zagranicznych Włodzimierza Cimoszewicza:

Szanowny Panie Ministrze!

Od pewnego czasu napływają do mnie, jako członka senackiej Komisji Emigracji i Polaków za Granicą, skargi naszych rodaków z Kanady na trudności z otrzymaniem wizy do kraju ojczystego. Mam sygnały, że niekiedy oczekiwanie na wizę wynosi osiemnaście miesięcy - pan Czesław Piasta z Ottawy. Wynika to często - jak utrzymują Polacy z Kanady - z podejrzenia konsulatu, że dana osoba jest obywatelem polskim, a nie ma lub nie chce wyrobić sobie paszportu. Z kolei otrzymanie paszportu wymaga przedłożenia odpowiednich dokumentów, których otrzymanie związane jest z wyjazdem do Polski, i koło się zamyka. Wielu naszych rodaków z Kanady ma poczucie stosowania wobec nich szykan, czy też kary za opuszczenie ojczyzny w dawnych latach.

Stąd też moje pytanie do Pana Ministra: czy jest możliwe, aby konsulaty działały bardziej z sercem przy załatwianiu wiz do ojczyzny? A poza tym, czy nie należałoby zastanowić się nad zmianą przepisów wizowych, pochodzących czasami z całkiem innej epoki?

Zasyłam pozdrowienia

Kazimierz Pawełek

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Sławomira Izdebskiego, skierowane do ministra sprawiedliwości Grzegorza Kurczuka:

Szanowny Panie Ministrze!

Działając na podstawie art. 20 ustawy z dnia 9 maja1996 r. o wykonywaniu mandatu posła i senatora (DzU nr 73, poz. 350, z późn. zm.) uprzejmie proszę Pana Ministra o zbadanie w trybie nadzoru administracyjnego przyczyn nadmiernie opieszałego rozpatrywania spraw pracowniczych przez Rejonowy i Okręgowy Sąd Pracy i Ubezpieczeń Społecznych w Siedlcach i poinformowanie mnie o nich.

Podczas dyżurów senatorskich pracownicy i byli pracownicy Fabryki Opakowań Kosmetycznych "Pollena" SA w Łaskarzewie (około 30 osób), którzy skierowali pozwy przeciwko swojemu pracodawcy, skarżyli się, że od początku roku 2002 usiłują dowieść swego prawa do świadczeń pieniężnych przysługujących im na podstawie postanowień zakładowego układu zbiorowego pracy przed Sądem Rejonowym, Wydział Pracy i Ubezpieczeń Społecznych, w Siedlcach. Zarząd Spółki FOK "Pollena" SA uporczywie uchyla się do wypłacania pracownikom przysługujących im świadczeń pieniężnych z ZUZP.

Niezrozumiały dla mnie jest fakt umorzenia postępowania przez Prokuraturę Rejonową w Garwolinie w sprawie uporczywego naruszania praw pracowniczych w roku 2003 przez zarząd tejże spółki. Zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa skierował do prokuratury inspektor pracy z Okręgowego Inspektoratu Pracy w Warszawie po dwukrotnym wystąpieniu do zarządu spółki z wnioskami o wypłacenie uprawnionym pracownikom należnych świadczeń z ZUZP.

Oczekuję wnikliwej oceny działania sądów i prokuratury w tej sprawie.

Senator RP
Sławomir Izdebski

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Witolda Gładkowskiego, skierowane do ministra zdrowia Marka Balickiego:

Szanowny Panie Ministrze!

W związku z podpisanym przez ministra zdrowia rozporządzeniem z dnia 23 grudnia 2002 r. w sprawie dopuszczalnych sposobów i warunków unieszkodliwiania odpadów medycznych i weterynaryjnych, ogłoszonym w "Dzienniku Ustaw" nr 8 z dnia 24 stycznia 2003 r., oraz mając na uwadze rozpoczętą realizację procesu inwestycyjnego dla powiatu szczecineckiego, polegającego na budowie instalacji termicznego unieszkodliwiania odpadów medycznych dla Szpitala Powiatowego w Szczecinku, uprzejmie proszę o pilne zajęcie stanowiska wraz z wykładnią prawną dotyczącą obowiązywania tego rozporządzenia dla inwestycji rozpoczętych przed jego wejściem w życie.

W tej sprawie występował do Pana Ministra starosta szczecinecki pismem nr RS.7620-5-77/02/03 z dnia 18 lutego 2003 r., przedstawiając szczegóły dotyczące wspomnianej inwestycji.

Uwzględniając modyfikację polskiego prawodawstwa, mającą na celu dostosowanie się do przepisów unijnych w taki sposób, aby w dniu akcesji Polski do Unii Europejskiej w naszym kraju obowiązywały identyczne rozwiązania prawne jak w krajach Piętnastki, pozwolę sobie zwrócić uwagę na to, iż rozporządzenie ministra zdrowia z 23 grudnia 2002 r. w sprawie dopuszczalnych sposobów i warunków unieszkodliwiania odpadów medycznych i weterynaryjnych - DzU z 2003 r. nr 8, poz. 104 - w kilku obszarach budzi moje wątpliwości.

W §9 w pkt 1 zapisano, że wymóg automatycznego podawania odpadów stosuje się do wszystkich instalacji do termicznego przekształcenia odpadów od dnia uzyskania przez Rzeczpospolitą Polską członkostwa w Unii Europejskiej. Trudno zrozumieć, co ma wspólnego wejście do Unii Europejskiej z wymogami technicznymi wobec jakiejkolwiek instalacji. Należałoby zadać sobie pytanie, czy w przypadku wejścia Polski do Unii Europejskiej stać będzie służbę zdrowia na wyłączenie większości pracujących obecnie instalacji ze względu na brak możliwości automatycznego załadunku odpadów.

W §9 pkt 2 jest niezgodny z dobrą praktyką prawną, gdyż obowiązuje z datą wcześniejszą niż data publikacji rozporządzenia - właśnie ten zapis dotyczy inwestycji realizowanej w powiecie szczecineckim. Poza tym w punkcie tym przyjęto nieodpowiedni wyznacznik biegu terminu, to jest wydania zezwolenia na użytkowanie.

Inwestor przed przystąpieniem do budowy instalacji jest zobowiązany do uzyskania decyzji administracyjnych, które są wydawane na bazie aktualnie obowiązujących w Polsce przepisów prawa. Cykl inwestycyjny może trwać dwa lub nawet trzy lata. Po 1 stycznia 2003 r. będą oddawane do użytku instalacje, dla których pozwolenia na budowę wydano w latach 2001-2002, i które nie będą spełniały wymagań rozporządzenia ministra zdrowia z 23 grudnia 2002 r. Nieuniknione będzie rozstrzyganie sądowe w sprawie odmów organów administracyjnych dotyczących wydawania zezwoleń na użytkowanie dla inwestycji zrealizowanych zgodnie z decyzją pozwolenia na budowę.

Za niezbędne uważam więc doprecyzowanie wykładni prawnej w zakresie: ważności rozporządzenia z 23 grudnia 2002 r. dla inwestycji realizowanych, których proces inwestycyjny rozpoczęto przed dniem wejścia w życie rozporządzenia, a dla których zostało wydane pozwolenie na budowę, ważności przepisów po 1 stycznia 2003 r. w odniesieniu do instalacji, dla których ma być wydana zgoda na użytkowanie po 1 stycznia 2003 r.

Według mojej oceny należy do wspomnianego rozporządzenia wprowadzić poprawki, to jest:

- zmienić §1 ust. 2 i nadać mu brzmienie: "Dopuszczalne jest stosowanie dwóch lub więcej sposobów wymienionych w ust. 1 do unieszkodliwienia odpadów medycznych i weterynaryjnych, z tym że pozostałość po unieszkodliwianiu metodą 2-4 musi być poddana stabilizacji lub przekształceniu termicznemu.";

- zmienić §9 ust. 1 i nadać mu brzmienie: "Przepis ust. 3 pkt 2 załącznika nr 2 do rozporządzenia w zakresie wymogu automatycznego systemu podawania odpadów stosuje się do wszystkich instalacji do termicznego przekształcania odpadów z wyjątkiem urządzeń pracujących cyklicznie od 1 stycznia 2006 r.";

- zmienić §9 ust. 2, nadając mu brzmienie: "2. Przepis ust. 13 załącznika nr 2 do rozporządzenia stosuje się od dnia:

1) 1 stycznia 2006 r. w odniesieniu do instalacji, dla których wydano pozwolenia na budowę przed 1 stycznia 2003 r.,

2) … rok - w odniesieniu do instalacji, dla których wydano pozwolenia na budowę po dniu …",

a w miejsce kropek należy wpisać takie daty, aby nie powstało wrażenie, że prawo działa wstecz;

- w załączniku nr 2 wprowadzić zmiany:

po pierwsze, jako pkt 1 wprowadzić definicję "Przez termiczne przekształcanie odpadów rozumie się procesy utleniania, spalania, zgazowania, rozkładu odpadów: pirolitycznego i plazmowego, prowadzone w przeznaczonych do tego instalacjach, na zasadach określonych w niniejszym załączniku";

po drugie, zmienić pkt 2 załącznika i nadać mu brzmienie: "Zakaźne odpady kliniczne podczas termicznego przekształcania unieszkodliwia się w pierwszej kolejności z wykluczeniem ich transportowania, składowania i przechowywania z innymi kategoriami odpadów.";

po trzecie, zmienić treść pkt 3 ppkt 2 i nadać mu brzmienie: "Automatyczny system podawania odpadów z wyłączeniem urządzeń pracujących w ruchu cyklicznym, pozwalający na zatrzymanie ich podawania podczas: rozruchu do czasu osiągnięcia wymaganej temperatury, procesu, w razie nieosiągnięcia wymaganej temperatury lub przekroczenia dopuszczalnej wartości emisji.";

po czwarte, w pkt 4 wykreślić ppkt 4;

po piąte, w załączniku nr 2 dodać punkt o brzmieniu: "Pozostałość po procesie rozkładu pirolitycznego odpadów przed przekazaniem na składowisko powinna być poddana stabilizacji".

Wprowadzenie wyżej wymienionych zmian spowoduje jednorodną interpretację przez strony zobowiązane do korzystania i stosowania tego rozporządzenia. Jednocześnie jako akt prawny ze wszech miar konieczny przyczyni się do harmonizacji prawa.

Ustawa - Prawo ochrony środowiska od początku zakładała opracowanie przez Ministerstwo Środowiska listy najlepszych dostępnych technologii. Do chwili obecnej lista taka nie ukazała się, w związku z czym brak jest wytycznych do oceny zgodności instalacji z obowiązującymi i projektowanymi normami. W procesie inwestycyjnym opierać się można jedynie na dotychczas funkcjonujących instalacjach, opiniach ekspertów ujętych w raportach oddziaływania inwestycji na środowisko oraz jednostek decydujących o finansowaniu inwestycji proekologicznych takich jak wojewódzki fundusz ochrony środowiska.

Szanowny Panie Ministrze, zwracając uwagę na możliwość doprecyzowania zapisów wspomnianego rozporządzenia, bardzo proszę o pilne zajęcie stanowiska w stosunku do inwestycji prowadzonej przez samorząd powiatu szczecineckiego. Poniesione już nakłady na jej realizację, w wysokości 150 tysięcy zł, przy obecnym obowiązywaniu tego rozporządzenia z mocą obowiązującą wstecz mogą spowodować roszczenia samorządu wobec Ministerstwa Zdrowia.

Będę bardzo zobowiązany, jeżeli Pan Minister w trybie pilnym odniesie się do przedstawionych w oświadczeniu uwag i prośby.

Z wyrazami szacunku

Witold Gładkowski

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Witolda Gładkowskiego, skierowane do ministra zdrowia Marka Balickiego:

Szanowny Panie Ministrze!

Obserwując w województwie zachodniopomorskim narastanie konfliktu samorządów powiatowych prowadzących szpitale i RZKCh, czuję się w obowiązku przesłania Panu treści:

- stanowiska Konwentu Starostów województwa zachodniopomorskiego z 18-19 lutego 2003 r.,

- stanowiska Rady Powiatu Goleniów, województwo zachodniopomorskie, z dnia 27 lutego 2003 r. Można je uznać za reprezentację stanowisk pozostałych samorządów powiatowych w województwie.

Bardzo proszę Pana Ministra o ustosunkowanie się do tych dokumentów ze zwróceniem uwagi, że nie wnosi się w nich o zwiększenie środków, a wręcz podkreśla się zrozumienie dla trudności budżetu, wnosi się natomiast o konieczne wprowadzenie zmian wykluczających autorytarność i arogancję w ich zarządzaniu.

Z szacunkiem,
serdecznie pozdrawiam

Witold Gładkowski

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Włodzimierza Łęckiego, skierowane do ministra skarbu państwa Sławomira Cytryckiego:

Uprzejmie proszę pana ministra o szczególne zainteresowanie się trudną sytuacją ekonomiczną odlewni żeliwa w Śremie w województwie wielkopolskim i udzielenie jej niezbędnej pomocy. Odlewnia żeliwa jest największym podmiotem gospodarczym w Śremie, a jej ewentualna likwidacja połączona ze zwolnieniem około tysiąca ośmiuset osób w sposób drastyczny zwiększyłaby bezrobocie w tym rejonie.

Odlewnia Żeliwa "Śrem" SA swoją działalność produkcyjną rozpoczęła w 1968 r. jako oddział zakładów H. Cegielski - Poznań. Budowę zakładu ukończono w 1974 r. W styczniu 1994 r. odlewnia rozpoczęła proces przemian, którego celem było sprywatyzowanie przedsiębiorstwa. W kwietniu 1999 r. Ministerstwo Skarbu Państwa sprzedało 70% akcji odlewni. Nabywcami byli Centrozap SA z siedzibą w Katowicach, który nabył 44,9% akcji, i Bank Pekao SA z siedzibą w Warszawie - 25,1% akcji.

Dzisiaj właścicielem 71,4% akcji jest spółka giełdowa Centrozap SA z siedzibą w Katowicach. Właścicielami pozostałych akcji są: Skarb Państwa - 14,6%, oraz pracownicy - 14%. Obecnie kapitał zakładowy spółki wynosi 25 milionów 800 tysięcy zł. Odlewnia jest także właścicielem 84,1% udziałów utworzonej w maju 2001 r. spółki zależnej Zakład Usług Technicznych "Etma" sp. z o.o., której kapitał zakładowy wynosi 1 milion zł.

Odlewnia Żeliwa "Śrem" SA funkcjonuje jako zespół czterech wydziałów odlewniczych. Szeroki wachlarz stosowanych technologii daje możliwości produkcji jednostkowej, seryjnej i wielkoseryjnej odlewów z kilkunastu gatunków żeliwa, między innymi szarego, sferoidalnego i niskostopowego. Odlewnia może wytwarzać odlewy o masie jednostkowej od 0,5 do 30 tysięcy kg na kilku liniach produkcyjnych. Potwierdzeniem jakości produkcji są między innymi posiadane certyfikaty zgodności systemu zarządzania jakością z normą ISO 9001 i systemu zarządzania środowiskiem z normą ISO 14001. Wyroby śremskiej odlewni - jednej ze znaczniejszych w kraju - uznawane są przez największe na świecie towarzystwa klasyfikacyjne. Ponad 70% produkcji trafia na eksport. Odlewnia Żeliwa "Śrem" SA jako pierwsza wdrożyła też zintegrowany system zarządzania R/3 firmy SAP. Przedsięwzięcie to, o znaczeniu strategicznym, pozwoli uzyskać firmie przewagę konkurencyjną, jak również wpłynie na zwiększenie wartości firmy.

W roku 2001 odlewnia po raz pierwszy w swojej działalności odnotowała ujemny wynik finansowy. Podobnie zakończył się rok 2002. Na pogorszenie sytuacji w śremskiej odlewni ma wpływ wiele czynników, z których najważniejsze to problemy polskich stoczni i zakładów H. Cegielski w Poznaniu, a także kłopoty większościowego akcjonariusza - Centrozapu SA.

Zagrożenie istnienia spółki budzi głęboki i zrozumiały niepokój w środowisku lokalnym i wojewódzkim. Konsekwencje zakończenia działalności przez odlewnię byłyby bowiem bardzo poważne. Spółka prowadzi intensywne działania, aby rozwiązać obecne problemy. W ubiegłym roku przeprowadzono redukcję zatrudnienia o ponad dwieście siedemdziesiąt osób. Rozpoczęto prace nad restrukturyzacją na podstawie ustawy o pomocy publicznej dla pracodawców o szczególnym znaczeniu dla rynku pracy. Również władze miasta i powiatu starają się przychylnie podchodzić do problemów spółki, między innymi odraczając spłaty należnych opłat i podatków.

Główną przyczyną trudnej sytuacji odlewni jest jej powiązanie kapitałowe ze znajdującym się w krytycznej sytuacji Centrozapem. Z pozyskanych informacji wynika, że Centrozap jest poważnie zadłużony w stosunku do Skarbu Państwa. W tej sytuacji powstała szansa nieszablonowej pomocy dla odlewni, istnieje bowiem możliwość przejęcia za długi Centrozapu odlewni żeliwa w Śremie przez Skarb Państwa i swego rodzaju ponowne upaństwowienie zakładu. Po realizacji tego zamierzenia możliwa będzie indywidualna prywatyzacja odlewni na warunkach korzystnych zarówno dla zakładu, jak i przyszłego inwestora. Samodzielnie działająca odlewnia, posiadająca określony krąg odbiorców i oferująca wysoką jakość produktów, daje gwarancje ekonomicznej efektywności działalności, a także zachowania - co jest równie ważne - większości istniejących obecnie miejsc pracy.

Zdaję sobie sprawę z trudności realizacji takiego rozwiązania, lecz zdaniem wielu ekonomistów, między innymi z Akademii Ekonomicznej w Poznaniu, jest ono pod względem prawnym możliwe, a pod względem ekonomicznym stwarza duże szanse powodzenia.

Z wyrazami szacunku

Włodzimierz Łęcki

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Włodzimierza Łęckiego, skierowane do wiceprezesa Rady Ministrów, ministra infrastruktury Marka Pola:

Szanowny Panie Premierze!

Bardzo dziękuję za odpowiedź na moje oświadczenie z dnia 3 lutego bieżącego roku. Niestety, nie wszystkie problemy przedstawione w oświadczeniu zostały wyjaśnione.

Szerokie wyjaśnienie Pana Ministra odnosiło się przede wszystkim do §2 tego aktu, dotyczącego listy oczekujących przedsiębiorców, którzy złożyli wnioski o udzielenie licencji w terminie do 31 sierpnia 1997 r. Przepis ten pozostał i jest w trakcie realizacji.

Podstawowa kwestia, którą przedstawiłem w oświadczeniu, dotyczyła opublikowania oferty wydania pięciuset sztuk wypisów z licencji dla przedsiębiorców prowadzących działalność w zakresie międzynarodowego transportu drogowego, określonej w §3 tego rozporządzenia. To właśnie §3 rozporządzenia został uchylony zanim zaczął obowiązywać, a przewoźnicy na podstawie publicznego przyrzeczenia oraz wydanego przez Pana Ministra regulaminu w wyznaczonym, krótkim terminie realizacji tego przyrzeczenia, zaciągnęli zobowiązania zakupu nowych samochodów, aby móc przedłożyć wraz z wnioskiem wymagane wszelkie dane identyfikacyjne pojazdu, łącznie z numerem rejestracyjnym.

Według tego regulaminu wnioski o dodatkowe wyciągi z licencji miały być rozpatrywane od 4 listopada 2002 r., zgodnie z kolejnością zgłoszeń. Spowodowało to natychmiastowe wykupienie wszystkich samochodów z placów postojowych, gdyż oferowana ilość, pięćset sztuk, wyciągów z licencji była wystarczająca dla potrzeb rozwojowych przewoźników międzynarodowych. Dotyczyło to nowego taboru spełniającego wymogi EURO 3, o wartości jednego ciągnika z naczepą, wynoszącej około 90 tysięcy euro. Po wycofaniu §3 przewoźnicy, którzy nabyli samochody w nadziei, że ich wnioski będą rozpatrzone pozytywnie, pozostali z tymi pojazdami na rynku krajowym, gdzie notuje się nadpodaż usług i tym samym bardzo niskie, nieopłacalne ceny usług. Skutkiem tej sytuacji są znaczne straty przewoźników międzynarodowych, które mogą doprowadzić do bankructw firm przewozowych.

Istotą przedstawionego problemu było niedotrzymanie ustaleń opublikowanego urzędowo zobowiązania i powstała z tego tytułu szkoda wielkich rozmiarów u polskich przewoźników międzynarodowych.

Niezrozumiały jest argument podany w odpowiedzi, że rozporządzenie po jego opublikowaniu zostało oprotestowane przez duże organizacje zrzeszające międzynarodowych przewoźników drogowych z powodu obawy destabilizacji rynku transportowego. Rozpoznanie możliwości udzielenia dodatkowych wypisów z licencji dla przedsiębiorców rozwijających działalność winno być dokonane przed wydaniem i opublikowaniem tego aktu prawnego, a podjęta decyzja powinna być ostateczna i zrealizowana.

Jeśli chodzi o limitowaną liczbę zezwoleń na przewozy do Niemiec, to przewoźnicy międzynarodowi sygnalizują, że Ministerstwo Infrastruktury nie wykazuje dostatecznych starań o zwiększenie puli zezwoleń i nie uzasadnia należycie potrzeb polskich przewoźników. Skutkiem tego sami przewoźnicy występują do Ambasady Republiki Federalnej Niemiec i do wielkich niemieckich firm producenckich oraz handlowych (importerzy towarów, producenci samochodów) z prośbami o interwencję, dzięki czemu pojawia się dodatkowa pula zezwoleń.

W ocenie przewoźników wskazuje to na zbyt mało intensywne starania odpowiedzialnych służb administracji rządowej o zwiększenie kontyngentu zezwoleń, co przy równych zasadach dystrybucji pozwoliłoby w większej mierze zaspokoić potrzeby wszystkich zarówno małych, jak i dużych przedsiębiorstw przewozowych.

Rozumiejąc skomplikowaną sytuację w materii przewozów międzynarodowych, uważam, że wszelkie przepisy wydawane w tym zakresie winny być ogłaszane po pełnym rozeznaniu różnych uwarunkowań i niezmieniane tuż po ich opublikowaniu.

W konkretnym opisanym przypadku proszę o wyjaśnienie czy istnieją szanse na realizację w najbliższej przyszłości ustaleń §3 rozporządzenia z dnia 24 września 2002r.

Z poważaniem

Włodzimierz Łęcki
* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Henryka Stokłosę, skierowane do ministra gospodarki, pracy i polityki społecznej Jerzego Hausnera:

Oświadczenie w sprawie realizacji postanowień ustawy o zaopatrzeniu cywilnych ofiar wojny.

Jesienią 2001 r. nowy wówczas rząd Leszka Millera, przestraszony groźbą dziury budżetowej, podjął szereg restrykcyjnych działań, efektem których było odłożenie w czasie realizacji zobowiązań wynikających z niektórych ustaw. Po czasie okazało się, że wiele z tych decyzji było błędnych i wynikało z przysłowiowego "dmuchania na zimne". Sam niedawno w tej Izbie chwaliłem rząd Leszka Millera za to, że potrafił przyznać się do błędu i wycofać z niektórych tamtych decyzji.

Przypominam o tym po to, by odnieść się do problemu, na który zwrócili mi uwagę członkowie Stowarzyszenia Niewidomych Cywilnych Ofiar Wojny, działającego w moim okręgu wyborczym.

W sierpniu 2001 r. prezydent podpisał tak bardzo przez nich wszystkich oczekiwaną ustawę o zaopatrzeniu cywilnych ofiar wojny, która miała wejść w życie od 1 stycznia 2002 r. i poprawić sytuację materialną tej grupy inwalidzkiej. Ale stało się inaczej. Nowy rząd i parlament na wniosek ministra pracy Jerzego Hausnera wstrzymali realizację ustawy i przesunęli termin wejścia w życie o dwa lata.

Zarząd Główny Stowarzyszenia Niewidomych Cywilnych Ofiar Wojny podjął akcję interwencyjną, argumentując, że jest to bardzo krzywdząca decyzja i że nie można kosztem tak ciężko poszkodowanych ludzi wypełniać dziury budżetowej.

Prosiliśmy - piszą w liście, który od nich otrzymałem - o skrócenie terminu do roku. Podawaliśmy nieznaczny koszt realizacji tej ustawy. Gdyby etapowo wprowadzić ją w życie, to koszt pomocy, która objęłaby niewidome cywilne ofiary wojny, wyniósłby rocznie około 2 milionów 100 tysięcy zł. Przy tworzeniu tejże ustawy komisja sejmowa przyjmowała, że innych ciężko poszkodowanych inwalidów I grupy jest mniej więcej tysiąc w skali kraju. Ale jak wynikało z wystąpienia ministra Hausnera, rząd przyjął wygodną dla siebie tezę, że z ustawy skorzystałoby ponad dziesięć tysięcy ludzi, co jest absolutną nieprawdą. Ani rząd, ani podległe mu ministerstwa nie mają żadnych danych na temat cywilnych ofiar wojny.

W kontekście cytowanego listu, zaniepokojony sytuacją tej niewielkiej w końcu grupy inwalidów - niewidomych cywilnych ofiar wojny, chciałbym zadać panu ministrowi Hausnerowi następujące pytania.

Po pierwsze, na jakiej podstawie rząd dokonał szacunku liczby osób uprawnionych do skorzystania z ustawy, tak bardzo odbiegającego od założeń twórców ustawy?

Po drugie, dlaczego wobec niewielkich kosztów realizacji ustawy wcześniej nie odstąpiono od dwuletniego okresu jej wdrożenia w życie?

Po trzecie, kiedy niewidome cywilne ofiary wojny doczekają się świadczeń wynikających z ustawy o zaopatrzeniu cywilnych ofiar wojny?

Z poważaniem

Henryk Stokłosa
senator RP

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Bogdana Podgórskiego, skierowane do ministra obrony narodowej Jerzego Szmajdzińskiego:

Oświadczenie w sprawie zapłaty 5. Wojskowemu Szpitalowi Klinicznemu z Polikliniką w Krakowie przez Branżową Kasę Chorych dla Służb Mundurowych za świadczenia medyczne wykonane w latach 1999-2000 kwoty 4 milionów 186 tysięcy 310 zł 30 gr.

Pomimo licznych rozmów i negocjacji dyrekcji szpitala z przedstawicielami kasy chorych ciągle brakuje ze strony kasy zgody na zapłatę za wykonane usługi, co powoduje złą sytuację finansową szpitala, która utrudnia jego prawidłowe funkcjonowanie. Przedstawiciele Branżowej Kasy Chorych dla Służb Mundurowych nie mają żadnych uwag dotyczących zasadności wykonanych świadczeń, ale zasłaniają się brakiem środków. Wiadomo jednak, że centrala BKChdSM ma środki na pokrycie zaległych świadczeń medycznych - z tych środków część szpitali otrzymywała zapłatę na bieżąco w latach ubiegłych.

Ciążące na 5. Wojskowym Szpitalu Klinicznym z Polikliniką zobowiązania wobec Zakładu Ubezpieczeń Społecznych i Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych z tytułu realizacji zapisów ustawy o restrukturyzacji należności publicznoprawnych, których termin zapłaty upływa z końcem marca bieżącego roku, zmuszają dyrekcję szpitala do podjęcia energicznych działań zmierzających do terminowego rozliczenia.

W związku z przedstawioną sytuacją zwracam się do Pana Ministra z prośbą o interwencję w tej sprawie przedstawicieli resortu obrony narodowej w Radzie Branżowej Kasy Chorych dla Służb Mundurowych.

Łączę wyrazy szacunku

Bogdan Podgórski

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Janusza Lorenza, skierowane do ministra sprawiedliwości Grzegorza Kurczuka:

Szanowny Panie Ministrze!

Starania o utworzenie w Olsztynie sądu apelacyjnego trwają od… trzynastu lat! Jako jeden z najzagorzalszych orędowników realizacji tego przedsięwzięcia pozwalam sobie przekazać Panu Ministrowi istotne, moim zdaniem, informacje uzupełniające w tej sprawie.

Zabiegi o utworzenie w Olsztynie sądu apelacyjnego rozpoczęły się w roku 1990. Ówczesny wniosek prezesa Sądu Wojewódzkiego w Olsztynie Romana Czernieckiego poparł wojewoda olsztyński Roman Przedwojski, prokurator wojewódzki w Olsztynie Stanisław Ruszkowski i prezydent miasta Olsztyna Jerzy Bukowski. Przytaczane wówczas argumenty okazały się jednak zbyt mało przekonujące.

Osobiste starania o realizację tego zamysłu rozpocząłem praktycznie z chwilą objęcia stanowiska wojewody olsztyńskiego. W tym okresie prowadzone były intensywne - wspierane przez prezesa Sądu Okręgowego w Olsztynie - starania o utworzenie w Olsztynie sądu apelacyjnego i prokuratury apelacyjnej. Poczynione zostały nawet działania na rzecz organizacji siedziby wspomnianych organów w budynku przy ulicy Emilii Plater w Olsztynie - taki był jedyny warunek postawiony przez pana ministra Kubickiego podczas jego osobistej wizyty w Olsztynie. Niestety, z chwilą przyjęcia mandatu senatorskiego zmuszony byłem przerwać - kwestia kompetencji - swoje działania w tej sprawie, a mój następca nie podjął tematu. Tym samym dziesiątki pism i praca na rzecz przyjaznej sprawie atmosfery nie przyniosły pożądanego skutku.

Kolejna próba miała miejsce w roku 2000 - również bezskuteczna, mimo iż wspierana przez zarząd województwa, sejmik i parlamentarzystów. W grudniu 2002 r. ponownie z inicjatywą utworzenia sądu apelacyjnego wystąpili wojewoda warmińsko-mazurski, marszałek, zarząd województwa i sejmik. Poparcie deklarował Uniwersytet Warmińsko-Mazurski, prezydent miasta Olsztyna, okręgowa rada adwokacka i okręgowa izba radców prawnych.

Szanowny Panie Ministrze, mamy rok 2003 i ufam, że ta feralna trzynastka dla województwa warmińsko-mazurskiego okaże się szczęśliwa. Mówimy tu o bardzo dużym województwie, z którego do sądów okręgowych w apelacji białostockiej wpłynęło w 2002 r. pięćdziesiąt dziewięć tysięcy spraw. Stanowi to 6,6% wpływu spraw ogółem w Polsce i ponad 50% spraw rozpatrywanych przez apelację białostocką. Sąd Okręgowy w Olsztynie stanowi blisko połowę całej apelacji białostockiej nie tylko pod względem liczby spraw, ale także liczby zatrudnionych osób i podległych sądów rejonowych.

Już w kontekście województwa olsztyńskiego projekt powołania w jego stolicy, Olsztynie, sądu apelacyjnego był zasadny. Należy tu zauważyć, że nawet wtedy przeszkody nie stanowiły, mające przecież status miast wojewódzkich, Elbląg i Suwałki. Rozpatrywany był wyłącznie wariant utworzenia sądu apelacyjnego w Olsztynie. W chwili obecnej rozległość obszarowa województwa warmińsko-mazurskiego i liczba ludności w regionie czyni utworzenie w Olsztynie sądu apelacyjnego wręcz koniecznym.

Ze względu na status miasta wojewódzkiego, rolę regionalnego węzła komunikacyjnego i odpowiednią bazę lokalową Olsztyn jest najlepszym miejscem dla lokalizacji sądu apelacyjnego. Kwestia jest też na przykład Elbląga, i to nie tylko samego miasta i jego ciążenia w stronę województwa pomorskiego, ale także ościennych powiatów, jak Ostródy, Iławy, Dobrego Miasta.

Obecnie działające w województwie warmińsko-mazurskim dwie apelacje z siedzibami w Gdańsku i Białymstoku swą lokalizacją nastręczają wiele problemów. Duża odległość, brak dogodnych połączeń komunikacyjnych, a także koszty, stanowią poważny problem przede wszystkim dla uczestników postępowania i są częstym powodem kłopotów ze znalezieniem przedstawiciela procesowego.

Pragnę tu nadmienić, że władze samorządowe Olsztyna i województwa deklarują zapewnienie przyszłemu sądowi apelacyjnemu odpowiedniej siedziby, która w znacznym stopniu rozwiązałaby także problemy lokalowe Sądu Okręgowego w Olsztynie.

Inicjatywie tej przychylny jest Instytut Pamięci Narodowej i jego prezes, profesor Leon Kieres, uzależniający od powołania w Olsztynie sądu apelacyjnego utworzenie tu oddziału IPN.

Należy także pamiętać, że w Olsztynie do końca roku 1950 istniał sąd apelacyjny. Obejmował on swoim obszarem Sąd Okręgowy w Ełku z Wydziałem Zamiejscowym w Suwałkach - sądy grodzkie w Augustowie, Ełku, Gołdapi, Grajewie, Olecku i Suwałkach, Sąd Okręgowy w Giżycku - sądy grodzkie w Bartoszycach, Giżycku, Kętrzynie, Mrągowie, Piszu i Węgorzewie, Sąd Okręgowy w Mławie - sądy grodzkie w Ciechanowie, Działdowie, Makowie Mazowieckim, Mławie, Nidzicy i Przasnyszu, Sąd Okręgowy w Olsztynie - sądy grodzkie w Biskupcu Warmińskim, Dobrym Mieście, Górowie Iławeckim, Lidzbarku Warmińskim, Olsztynie, Ostródzie i Szczytnie, oraz Sąd Okręgowy w Pasłęku - sądy grodzkie w Braniewie, Morągu, Ornecie, Pasłęku i Suszu. Obszar sądu apelacyjnego w Olsztynie w znacznej mierze mógłby się pokrywać z obszarem byłej apelacji olsztyńskiej.

Olsztyn dysponuje wysoko wykwalifikowaną kadrą - liczba sędziów okręgowych w Olsztynie i sąsiednich okręgach zapewnia niezbędną kadrę orzeczniczą - a także zapleczem w postaci wydziału prawa na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim. Utworzenie tu sądu apelacyjnego to potężna oszczędność i jednocześnie silny bodziec rozwojowy dla miasta i regionu. To niezwykle ważna dla nas wszystkich sprawa.

Bardzo proszę, by zechciał Pan, Panie Ministrze, wnikliwie zapoznać się z wieloletnią historią naszych starań o utworzenie w Olsztynie sądu apelacyjnego i uznał przedstawianą argumentację. Proszę o wydanie pozytywnej decyzji.

Łączę wyrazy szacunku

Janusz Lorenz

* * *

Oświadczenie złożone przez senatorów Adama BielęSergiusza Plewę, skierowane do ministra sprawiedliwości Grzegorza Kurczuka oraz prezesa Urzędu Mieszkalnictwa i Rozwoju Miast Marka Bryksa:

Prezesi spółdzielni mieszkaniowych realizujących ustawę o spółdzielniach mieszkaniowych - DzU z 2001 r. nr 4 poz. 27, wraz z późniejszymi zmianami - napotykają na trudności związane z kwestią wpisywania nieruchomości gruntowych do ksiąg wieczystych. Ustawa wymaga przekazywania uprawnionym na drodze umowy notarialnej prawa odrębnej własności wraz z prawem współwłasności lub z prawem współużytkowania wieczystego nieruchomości gruntowej wyodrębnionej geodezyjnie, związanej z blokiem mieszkalnym, w którym ustanowione jest prawo odrębnej własności lokali. Kwestia jednak dotyczy tego, iż rezultaty prac geodezyjnych, będące podstawą projektów uchwał, a następnie uchwał zarządów spółdzielni, nie są wpisane do księgi wieczystej. Podstawą wpisu do ksiąg wieczystych będą dopiero, zgodnie z przepisami ustawy, podpisane umowy cywilnoprawne zawarte w biurze notarialnym.

Na jakiej podstawie mogą być w tej sytuacji zawierane umowy notarialne w przedmiotowej sprawie, skoro wyodrębnione geodezyjnie nieruchomości gruntowe związane z poszczególnymi blokami spółdzielczymi nie są wpisane jako takie do ksiąg wieczystych, a wpisane są tylko działki całościowe, które są własnością spółdzielni lub też stanowią przedmiot jej użytkowania wieczystego? Taki jest stan sprzed rozpoczęcia prac geodezyjnych w związku z przygotowaniami do realizacji ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych.

Adam Biela
Sergiusz Plewa


Diariusz Senatu RP: spis treści, poprzedni fragment, następny fragment