40. posiedzenie Senatu RP, spis treści , poprzednia część stenogramu


 

Do spisu treści

Przemówienie senatora Rafała Muchackiego
w dyskusji nad punktem pierwszym porządku obrad

Uznając co do zasady za pożądane przepisy zawarte w nowelizacji ustawy z dnia 10 września 1999 r. o niektórych umowach kompensacyjnych zawieranych w związku z umowami dostaw na potrzeby obronności i bezpieczeństwa państwa, tak zwanej ustawy offsetowej, należy zwrócić uwagę na aspekt, który był przedmiotem poprawki w toku prac sejmowych. W myśl art. 2 ust. 1 ustawy offsetowej jej przepisów nie stosuje się do umów dostawy, których wartość w stosunku do jednego zagranicznego dostawcy w okresie trzech kolejnych lat nie przekracza równowartości w walucie polskiej 5 milionów euro. Ponadto, zgodnie z art. 2 ust. 2 pkt 4, ustawa offsetowa nie jest stosowana między innymi do umów dotyczących dostawy uzbrojenia, sprzętu wojskowego, części zamiennych i materiałów eksploatacyjnych niezbędnych dla zapewnienia właściwego funkcjonowania i wyposażenia Sił Zbrojnych Rzeczypospolitej Polskiej kierowanych w trybie pilnym do działań poza granicami państwa, z zastrzeżeniem zatwierdzenia przez Radę Ministrów wniosku składanego w tym zakresie przez zamawiającego. W noweli zaproponowano, aby ustawy offsetowej nie stosować do umów dotyczących dostawy uzbrojenia, sprzętu wojskowego, części zamiennych i materiałów eksploatacyjnych niezbędnych dla zapewnienia właściwego funkcjonowania i wyposażenia Sił Zbrojnych Rzeczypospolitej Polskiej kierowanych do działań poza granicami państwa lub wykonujących takie działania. Zdaniem wnioskodawców ten ostatni przepis w istotny sposób utrudnia sprawne pozyskiwanie sprzętu dla polskich kontyngentów wojskowych, ponieważ umożliwia nabywanie go z pominięciem reżimu ustawy offsetowej tylko w sytuacji, kiedy wojsko kierowane jest do działania za granicą. Niemożliwe jest więc doposażenie w tym trybie kontyngentu już pełniącego służbę. Proces dostawy wydłuża ponadto istniejący w aktualnym stanie prawnym wymóg uzyskiwania uprzedniej zgody Rady Ministrów na odstąpienie od procedury offsetu. W miejsce uprzedniego zatwierdzenia wniosku o zwolnienie od obowiązku zawarcia umowy offsetowej przez rząd minister obrony narodowej przedkładałby Sejmowi i Radzie Ministrów do dnia 31 marca każdego roku roczne sprawozdanie dotyczące ilości, wartości oraz przeznaczenia dostaw zrealizowanych w wyżej opisanym trybie. Takie rozwiązanie poddaje zakup wyposażenia w trybie poza offsetem kontroli Sejmu i Rady Ministrów. Jednak nie można nie zadać pytania o sposób przygotowywania procedury zakupów w trybie poza offsetem, skoro potencjalną blokadę tego procesu stanowi wymóg uzyskania zgody Rady Ministrów. A przecież posiedzenia Rady Ministrów nie odbywają się co kwartał!

Uchwalona nowela w praktyce oznacza zwiększenie odpowiedzialności ministra obrony narodowej. Nie musi on już uzyskiwać zgody Rady Ministrów, ale będzie rozliczany ze sprawozdania zarówno przed Radą Ministrów, jak i przed Sejmem.

Do spisu treści

Przemówienie senatora Stanisława Bisztygi
w dyskusji nad punktem pierwszym porządku obrad

Panie Marszałku! Wysoka Izbo!

Siły Zbrojne Rzeczypospolitej Polskiej od lat lojalnie i dzielnie uczestniczą w licznych wojskowych misjach stabilizacyjnych na terenie całego świata. Po 11 września 2001 r. ich liczba z oczywistych względów wzrosła. Kwestia wysyłania, a przede wszystkim wyposażenia żołnierzy polskich wymaga więc doprecyzowania pewnych przepisów ustawowych. Temu właśnie służy omawiana tu nowela.

W sposób szczególny należy uprościć i przyśpieszyć tryb wyposażenia polskich kontyngentów wojskowych działających za granicą w sprzęt i materiały eksploatacyjne. Usprawnieniu temu pomóc mają zmiany w umowach offsetowych.

Dotychczas zagraniczny dostawca broni musiał zobowiązać się do zakupu od Skarbu Państwa akcji lub udziałów, wniesienia wkładów do spółek, przekazania technologii lub realizacji umowy sprzedaży, dostaw czy licencji. Wszystko zależało od tego, czego dotyczyła dana umowa offsetowa. Jeżeli wartość towaru bądź usługi określone w umowie nie przekraczały w ciągu trzech lat równowartości 5 milionów euro, opisane wyżej zobowiązania nie występowały. Co najważniejsze, umowy offsetowe nie obowiązywały przy zakupie sprzętu wojskowego, części zamiennych i materiałów eksploatacyjnych dla żołnierzy polskich wysyłanych pilnie na misje stabilizacyjne poza granice naszego państwa, z zastrzeżeniem zatwierdzenia przez Radę Ministrów wniosku składanego w tym zakresie przez zamawiającego.

Sytuacja tego typu znacznie utrudnia wyposażenie polskiego wojska, kontyngentów zagranicznych. O ile bowiem umowę offsetową można stosować w odniesieniu do oddziałów kierowanych na misję, o tyle doposażenie oddziałów już biorących udział w zagranicznych misjach jest w obecnym porządku niemożliwe. Dlatego też proponuje się, by ustawy offsetowej nie stosować do umów dotyczących dostaw uzbrojenia, sprzętu wojskowego, części zamiennych i materiałów eksploatacyjnych dla polskich kontyngentów wojskowych wysyłanych lub już działających w zagranicznych misjach wojskowych. Od obowiązku zawarcia umowy offsetowej nie zwalniałby już, tak jak obecnie, rząd, . Minister obrony narodowej przedkładałby tylko Sejmowi i Radzie Ministrów do dnia 31 marca każdego roku roczne sprawozdanie dotyczące ilości i wartości dostaw przekazywanych wojsku.

Panie Marszałku, Wysoka Izbo, w chwili, w której toczy się zakrojona na szeroką skalę walka z terroryzmem, Polska jako sojusznik w tej walce musi działać sprawnie. I nie chodzi tu tylko o skuteczność działania armii i prestiż kraju, ale przede wszystkim o życie i bezpieczeństwo naszych żołnierzy. Dlatego też gorąco rekomenduję Wysokiej Izbie omawiany tu dziś projekt. Dziękuję za uwagę.

Do spisu treści

Przemówienie senatora Grzegorza Czeleja
w dyskusji nad punktem pierwszym porządku obrad

Szanowny Marszałku! Wysoka Izbo!

W ostatnich tygodniach byliśmy świadkami tragicznych wydarzeń w Afganistanie. Śmierć kapitana Daniela Ambrozińskiego ukazała problemy z zaopatrzeniem polskich wojsk. Głośno była krytykowana cywilna biurokracja i omawiana kwestia jej odpowiedzialności za opieszałość w zaopatrzeniu armii w niezbędny sprzęt i broń. Konieczność natychmiastowego doposażenia naszych żołnierzy stała się oczywista, jednak to zadanie jest bardzo trudne.

Sprzętu w ilościach potrzebnych naszym żołnierzom na misji nie ma w chwili na rynku, a jego produkcja trwa wiele miesięcy. Dodatkowo przepisy w istotny sposób utrudniają pozyskiwanie sprzętu dla polskich kontyngentów wojskowych już stacjonujących za granicą, uniemożliwiając nabywanie go w krótkim czasie z pominięciem reżimu ustawy offsetowej. Istniejący w aktualnym stanie prawnym wymóg uzyskania  zgody Rady Ministrów na odstąpienie od procedury offsetu wydłuża jeszcze bardziej proces dostaw.

Rząd, kierując się palącą potrzebą rozwiązania problemu, zgłosił projekt nowelizacji w trybie pilnym. Przewiduje on, że w razie nagłej potrzeby operacyjnej można dokonać zakupów na potrzeby kontyngentów wojskowych z pominięciem konieczności zawierania umowy offsetowej. Zamiast poprzedniego zatwierdzenia wniosku o zwolnienie od obowiązku zawarcia umowy offsetowej przez rząd wprowadza się wymóg składania przez ministra obrony narodowej Sejmowi rocznego sprawozdania dotyczącego ilości, wartości oraz przeznaczenia dostaw.

Jednak, jak to niestety często bywa, mimo że ustawa jest naprawdę niezwłocznie potrzebna, nad nowelą zawierającą zaledwie dwa artykuły debatowano w Sejmie ponad dwa tygodnie. Poddany konsultacjom społecznym pomysł spotkał się z krytyką między innymi Polskiej Izby Producentów na rzecz Obronności Kraju. Przedstawiciele jej obawiają się rozciągania w przyszłości postanowień nowej ustawy i omijania offsetu wszędzie, gdzie to możliwe, co w znacznym stopniu odbiłoby się na możliwościach modernizacji sił zbrojnych, pozyskiwania nowych technologii i pobudzania gospodarki, które to cele są założeniem wprowadzenia offsetu.

Wobec powyższych faktów popieram projekt nowelizacji ustawy o zmianie ustawy o niektórych umowach kompensacyjnych zawieranych w związku z umowami dostaw na potrzeby obronności i bezpieczeństwa państwa, uwzględniając jednak racje lobby polskiej zbrojeniówki, aby nowe przepisy omijające offset nie stały się w przyszłości powszechnie stosowane. Dziękuję.

Do spisu treści

Przemówienie senatora Stanisława Bisztygi
w dyskusji nad punktem drugim porządku obrad.

Panie Marszałku, Wysoka Izbo!

Uczestnictwo naszej armii w misjach zagranicznych wymusiło uchwalenie nowego prawa dyscyplinarnego. Do tej pory posługiwaliśmy się ustawą z 4 września 1997 r. Fakt, iż od uchwalenia tej ustawy minęło już ponad 12 lat, sprawiał, że odnosiła się ona, można powiedzieć, do innego wojska. Inne zadania należały do naszej armii. Nowy projekt zapewni spójność oraz doprecyzuje zapisy występujące dotychczas w kilku ustawach. Należy zwrócić uwagę na potrzebę harmonizacji i poprawy wszystkich dotychczasowych przepisów związanych z dyscypliną wojskową. Muszą one być klarowne i czytelne, tak by czasochłonne procedury nie paraliżowały działań naszych żołnierzy.

Wiadome jest, że dyscyplina jest podstawowym filarem dobrze funkcjonującej armii. Ustawa o dyscyplinie wojskowej nie dotyczy tylko i wyłącznie systemu kar, ale również całego systemu wyróżnień, reagowania dyscyplinarnego. Projekt ma za zadanie umożliwić przełożonym na różnych szczeblach dowodzenia odpowiednie działania o charakterze dyscyplinującym. Doprowadzi to do sprawniejszego funkcjonowania armii. Ważnym aspektem w tej sprawie jest między innymi podejście do zjawiska nadużywania alkoholu czy narkotyków podczas pełnienia służby wojskowej. W sprawie tej wprowadzono nowy środek dyscyplinujący. Mowa tu o niedopuszczeniu podejrzanych o nadużywanie alkoholu bądź środków odurzających do wykonywania czynności służbowych. Zostało również wprowadzone zaostrzenie przepisów wobec żołnierzy, którzy naruszyli prawo pod wpływem alkoholu bądź narkotyków.

Ważne w proponowanej ustawie jest sprawne reagowanie w razie naruszenia dyscypliny wojskowej. Wiadome jest, iż nie ma pewności, że jakiekolwiek przepisy utrzymają należytą dyscyplinę w polskiej armii, jednakże doprecyzowanie przepisów oraz ich uproszczenie czy też w pewnym stopniu odbiurokratyzowanie sprawi, iż utrzymanie należytego rygoru będzie możliwe.

W proponowanej ustawie uwzględniono również zasadę domniemanej niewinności oraz uwydatniono wszystkie prawa przysługujące żołnierzom. Rozszerzono krąg przełożonych, którzy są uprawnieni do dyscyplinarnego reagowania. Nowelizacja zastępująca ustawę o dyscyplinie wojskowej z 1997 r. ma obowiązywać nie tylko w czasie pokoju, tak jak jest to dotychczas, ale również w czasie wojny i stanów nadzwyczajnych.

Nowelizacja ustawy o dyscyplinie wojskowej ma za zadanie zachować zgodność dyscyplinarnych przepisów wojskowych z założeniami zawartymi w Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej, regulacjami ustaw oraz ratyfikowanych umów międzynarodowych. Podstawą zachowania porządku oraz dyscypliny są właśnie odpowiednie przepisy ustawowe o dyscyplinie wojskowej. Należy pamiętać, że nowelizacja ustawy musi nastąpić w taki sposób, aby w pełni odpowiadała wyznaczonym nowym zadaniom, wyzwaniom, które stoją przed naszą armią.

Panie Marszałku! Wysoka Izbo!

Głównym celem zmian w ustawie o dyscyplinie wojskowej jest dostosowanie przepisów dyscyplinarnych do potrzeb, które wynikają z uzawodowienia armii oraz z powstania nowych struktur organizacyjnych Sił Zbrojnych. Ujednolicenie, harmonizacja oraz podjęcie jasnych regulacji ustawowych usprawni pracę armii, szczególnie wobec ciągłego zacieśniania się wojskowej współpracy międzynarodowej. Nowa ustawa podkreśla podmiotowość żołnierza. Ważnym aspektem jest to, iż żołnierz ma prawo doświadczyć zawartych w ustawie praw podczas codziennego pełnienia służby wojskowej, przy poszanowaniu zasad dyscypliny wojskowej. Wszystkie wymienione wyżej fakty jasno świadczą, iż powinniśmy ustawę przyjąć. Dziękuję za uwagę.

Do spisu treści

Przemówienie senatora Norberta Krajczego
w dyskusji nad punktem szóstym porządku obrad

Nowy algorytm rezygnuje ze wskaźnika tak zwanej dochodowości gospodarstw domowych, co miało spowodować, że województwa słabsze ekonomicznie, biedniejsze, zyskają dodatkowe środki na sfinansowanie usług medycznych. Wskaźnik dochodowości gospodarstw domowych obowiązuje przy tworzeniu planów finansowych w roku 2008 i 2009. Po wprowadzeniu tego wskaźnika, w roku 2008, wydatki na świadczenia opolskiego oddziału NFZ stanowiły 2,53% wydatków całego NFZ. Na rok 2009 w planie początkowym, jak i w planie obecnie obowiązującym, wydatki opolskiego oddziału stanowiły i stanowią tylko 2,4995%. Zgodnie z informacjami z centrali na tak gwałtowny spadek, z 2,53% do 2,4995%, udziału naszego oddziału w kosztach ogółem miał wpływ jedynie spadek wskaźnika dochodowości gospodarstw domowych w roku 2008 w stosunku do roku 2009, przy niezmienionych pozostałych parametrach branych pod uwagę przy obliczaniu środków na rok 2009. Wzrost środków w roku 2009 w stosunku do roku 2008 był w opolskim oddziale najniższy w kraju i wynosił 7,70%. Najwyższych wzrost zanotowany w oddziałach pomorskim i lubuskim wynosił ponad 11%. W świętokrzyskim i wielkopolskim ponad 9,50%.

Skoro w 2009 r. nastąpił gwałtowny spadek dochodowości gospodarstw domowych w województwie opolskim to należało sądzić, że rezygnacja z tego wskaźnika poprawi sytuację finansową naszego oddziału. Niski wskaźnik dochodowości oznacza biedne województwo. Okazuje się jednak, że województwa, które już w 2009 r. w stosunku do 2008 r. zyskały więcej od nas, od oddziału opolskiego, ponownie zyskują więcej. Świadczą o tym podane przykłady oraz wszystkie pozostałe oprócz tych oddziałów, których wzrost został zahamowany w ogóle. Nasz wskaźnik udziału w całości budżetu NFZ po raz kolejny spadł, tym razem do 2,4977%.

Kolejna uwaga dotyczy wskaźnika świadczeń wysokospecjalistycznych. Tam, gdzie wykonuje się więcej takich świadczeń, przekazywanych jest więcej środków. Wydaje się, że to logiczne, ale tylko na pierwszy rzut oka. Skoro województwo, w którym wykonuje się więcej świadczeń wysokospecjalistycznych, niezależnie od tego, czy są to świadczenia dla jego mieszkańców czy dla ubezpieczonych spoza tego województwa, od razu dostaje więcej środków, to dlaczego jeszcze płaci za te same świadczenia w ramach migracji? Tak naprawdę my z opolskiego płacimy dwa razy. Na przykład Bydgoszcz w kujawsko-pomorskiem dostaje od razu więcej przychodów, chodzi na przykład o PET. My drugi raz płacimy za PET w ramach migracji. Ten wskaźnik tak naprawdę utrzymuje bazę, im więcej klinik tym więcej świadczeń wysokospecjalistycznych płaconych dwa razy. Ten wskaźnik jest zawarty w zachorowalności. Ryzyko zdrowotne obejmuje koszt świadczeń na jednego pacjenta. Skoro pacjent z opolskiego miał świadczenie wysokospecjalistyczne, to oddział opolski NFZ za niego zapłacił, niezależnie od tego, gdzie ono zostało wykonane. To zostało zaewidencjonowane w przypadku tego pacjenta i wzięte pod uwagę przy mierzeniu ryzyka zdrowotnego. Tak więc przy mierzeniu ryzyku bierze się pod uwagę koszt na pacjenta, a przy świadczeniach wysokospecjalistycznych koszt na jednostkę wykonującą, świadczeniodawcę.

Reasumując. Inne województwa przy działającym wskaźniku dochodowości gospodarstw zyskiwały w roku 2008 i 2009 więcej niż oddział opolski NFZ, w związku z tym można było domniemywać, że jeśli ten wskaźnik przestanie działać, to oddział opolski NFZ na tym zyska. Jednak te same oddziały, które zyskały w poprzednim roku, nadal zyskują więcej.

Wskaźnik świadczeń wysokospecjalistycznych działa podwójnie: raz przy przychodach województwa, w którym się wykonuje takie świadczenia, a drugi raz kiedy pozostałe województwa za to płacą w ramach migracji.

Ryzyko zdrowotne powinno być podstawowym wskaźnikiem branym pod uwagę, obok populacji i ewentualnie jakiejś części wskaźnika dochodowości, na przykład tak, jak w przypadku samorządu terytorialnego. Skoro wyższe są wynagrodzenia w Warszawie, to na pewno wyższy jest koszt utrzymania jednostek opieki zdrowotnej.

Do spisu treści

Przemówienie senatora Stanisława Bisztygi
w dyskusji nad punktem trzecim porządku obrad

Panie Marszałku! Wysoka Izbo!

Nowela kodeksu karnego wykonawczego jest koniecznością, jaką nakłada na nas Trybunał Konstytucyjny poprzez swój wyrok z dnia 26 maja 2008 r.

W tym wyroku Trybunał uznał za niekonstytucyjny przepis sankcjonujący umieszczanie skazańców w celach, w których na osadzonego przypada mniej niż 3 m2. Zapis taki miał dotyczyć sytuacji wyjątkowych, tymczasem przez dwanaście lat od jego wprowadzenia stał się on w polskich więzieniach regułą. Zjawisko to jest tym bardziej niepokojące, że ten bardzo niski standard 3 m2 powierzchni na jednego skazanego jest przyjęty przez niewielką liczbę państw członkowskich Rady Europy. Polska jest więc na szczytach niechlubnego rankingu, a wyżej wymieniony zapis kodeksu karnego wykonawczego tylko pogłębia ten stan rzeczy.

Trybunał Konstytucyjny wskazał, że tak ogromne stłoczenie więźniów pogłębia agresję i różnego rodzaju patologie oraz, co najważniejsze, w znaczący sposób utrudnia resocjalizację.

By przeciwdziałać nieprawidłowościom wskazanym przez Trybunał Konstytucyjny, ustawodawca proponuje przede wszystkim bardzo sztywny katalog sytuacji, w których skazani będą mogli przebywać w calach, w których na osadzonego przypada mniej niż 3 m2, i to tylko przez okres nie dłuższy niż dziewięćdziesiąt dni. Wśród tych sytuacji będą znajdować się: czas stanu wojennego, wyjątkowego lub klęski żywiołowej, stan zagrożenia epidemiologicznego lub epidemii na terenie zakładu karnego. Dotyczy to również zapobiegania stanom zagrażającym bezpieczeństwu skazanych. Możliwe będzie przetrzymywanie w calach, w których na jednego skazanego przypada mniej niż 3 m2 powierzchni, tych więźniów, którzy odsiadują wyrok przekraczający dwa lata więzienia, którzy wcześniej zbiegli w trakcie odsiadywania kary, i tych, którzy czasowo przebywają w zakładzie karnym w związku z przeprowadzanymi z ich udziałem czynnościami procesowymi. Przebywanie tych więźniów w celach o niższym standardzie ma być umożliwione tylko na czternaście dni z jedną możliwością przedłużenia tego terminu na okres kolejnych czternastu dni. Następne zastosowanie takiego środkach ma być możliwe dopiero po stu osiemdziesięciu dniach.

Ważnym zapisem noweli jest zapis mówiący o niemożności odroczenia wykonywania kary pozbawienia wolności z powodu przepełnienia więzień w kraju osobom, które dopuściły się przestępstwa z zastosowaniem przemocy lub groźbą jej użycia albo tym, które zostały skazane na karę wyższą niż dwa lata więzienia.

Panie Marszałku! Wysoka Izbo!

Rozwiązania przyjęte w nowelizowanej dziś ustawie przybliżają nas do standardów europejskich i są związane z wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego. Te dwa argumenty są w mojej ocenie wystarczające, by niniejszą nowelę przyjąć. Dziękuję za uwagę.

Do spisu treści

Przemówienie senatora Rafała Muchackiego
w dyskusji nad punktem trzecim porządku obrad

Zgodnie z art. 110 §1 k.k.w. skazanego osadza się w celi mieszkalnej wieloosobowej lub jednoosobowej. Zgodnie z §2 powierzchnia w celi mieszkalnej przypadająca na skazanego wynosi nie mniej niż 3 m2.

Na tle art. 110 §2 k.k.w. pojawia się wątpliwość, czy uchwalane przepisy po ich wejściu w życie rzeczywiście zapobiegną długotrwałemu osadzaniu skazanych na powierzchni mniejszej niż 3 m2 na osobę. Przepis ten, będący normą gwarancyjną, pozwala na kolejne umieszczenie skazanego na podstawie §2b po upływie stu osiemdziesięciu dni od dnia zakończenia poprzedniego umieszczenia na tej podstawie.

Okres stu osiemdziesięciu dni, który musi upłynąć na umieszczenie skazanego w warunkach, w których przypada mniej niż 3 m2 na osobę, nie musi jednak być zachowany w stosunku do skazanych, wobec których wydano decyzję na podstawie §2a pkt 1-3. W szczególności podstawa wydania decyzji wskazana w art. 110 § 2a pkt 3, określająca możliwość umieszczenia "w razie konieczności zapobieżenia wystąpieniu innego zdarzenia stanowiącego bezpośrednie zagrożenie dla bezpieczeństwa skazanego albo bezpieczeństwa zakładu karnego lub aresztu śledczego albo zapobieżenia skutkom takiego zdarzenia", ma charakter ogólny, zawiera klauzulę o charakterze generalnym "zapobieżenie wystąpieniu innego zdarzenia". W efekcie możliwe jest wydawanie kolejnych decyzji na podstawie art. 110 §2a pkt 3, które pozwolą na osadzanie skazanych na mniejszej powierzchni przez nieograniczony czas w dziewięćdziesięciodniowych okresach.

Reasumując, można stwierdzić, że nowelizacja w tym zakresie powiela art. 248 k.k.w., który został uznany za niezgodny z konstytucją. Jako rozwiązanie można zaproponować dodanie do ustawy zapisów regulujących przerwy w stosowaniu art. 110 § 2a pkt 3, podobnie jak to przewidziane zostało w art. 110 § 2b, oraz ewentualnie określenie maksymalnej liczby powtórzeń takiej decyzji wobec danej osoby.

Do spisu treści

Przemówienie senatora Stanisława Zająca
w dyskusji nad punktem trzecim porządku obrad

Panie Marszałku! Panie i Panowie Senatorowie!

Przedstawię stanowisko w sprawie ustawy o zmianie ustawy - Kodeks karny wykonawczy.

Przede wszystkim należy zauważyć, iż wprowadzona zmiana wynikła z konieczności wykonania obowiązku dostosowania prawa do wyroku Trybunału Konstytucyjnego z dnia 26 maja 2008 r. (sygn. akt SK 25/07), który orzekł, że art. 248 §1 k.k.w. jest niezgodny z art. 40, art. 41 ust. 4 i art. 2 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej.

Przepis art. 248 §1 k.k.w stanowił: "W szczególnie uzasadnionych wypadkach dyrektor zakładu karnego lub aresztu śledczego może umieścić osadzonych, na czas określony, w warunkach, w których powierzchnia w celi na jedną osobę wynosi mniej niż 3 m2. O takim umieszczeniu należy bezzwłocznie powiadomić sędziego penitencjarnego". W dotychczasowym stanie prawnym art. 248 §1 k.k.w. był wyjątkiem od zasady ustanowionej w art. 110 §2 k.k.w., gwarantującej, że powierzchnia celi mieszkalnej przypadającej na jedną osobę nie może być mniejsza niż 3 m2. W praktyce ten wyjątek od zasady stał się regułą w procesie wykonywania orzeczeń.

W powołanym wyżej orzeczeniu Trybunał Konstytucyjny stwierdził, że art. 248 §1 k.k.w. narusza gwarancje płynące z art. 40 i 41 ust. 4 konstytucji. Zdaniem Trybunału "przeludnienie w więzieniach, na skutek stosowania zaskarżonego przepisu k.k.w., może bowiem powodować niehumanitarne traktowanie więźniów. Trudno bowiem wyobrazić sobie sytuację, w której w celi o powierzchni na osobę mniejszej niż 3 m2 (co i tak jest standardem jednym z najniższych w Europie) można mówić o humanitarnym traktowaniu".

Trwanie takiej sytuacji powoduje nieskuteczność resocjalizacji oraz wzrost liczby zbiorowych wystąpień i buntów. Wzrasta też częstotliwość pojawiania się środków odurzających. Więzienne przeludnienie nie sprzyja pracy penitencjarnej i wychowawczej (por. A. Nawój, "Wykonywanie kary pozbawienia wolności w systemie programowanego oddziaływania", Łódź 2007, s. 63-64).

Ponadto z orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego wynika, iż przepis ten narusza zasady przyzwoitej legislacji, albowiem jest on nieprecyzyjny, umożliwia bardzo szeroką interpretację, a to "należy uznać za wyraz niedostatecznej troski ustawodawcy o podmiotowe traktowanie adresatów prawa".

Równocześnie samo umiejscowienie powyższego przepisu w XXI rozdziale "Przepisy przejściowe i końcowe" jest niewłaściwe, bowiem przepis ten jako wyjątek od reguły powinien znajdować się bezpośrednio po przepisie ustanawiającym zasadę, to jest po art. 110 §2 k.k.w.

Podkreślić należy, że Trybunał nie wykluczył jednak możliwości czasowego osadzenia skazanych w celach o powierzchni mniejszej niż 3 m2 na osobę zgodnie z art. 110 §2 k.k.w. "w rzeczywiście nadzwyczajnych sytuacjach (np. nagły wzrost przestępstw i wyroków skazujących). Zasady czasowego umieszczenia skazanego w takiej celi powinny być jednak wyraźnie określone. Przepisy nie mogą pozostawiać wątpliwości co do wyjątkowości sytuacji, w których to może nastąpić, maksymalnego czasu umieszczenia skazanego w mniejszej celi, dopuszczalności i ewentualnych zasad wielokrotnego umieszczania w takiej celi oraz trybu takiego postępowania".

Zgodnie ze wskazówkami Trybunału koniecznością stała się eliminacja omawianego przepisu. A nowe przepisy §2a-2i, dotyczące możliwości osadzenia skazanego w pomieszczeniu o powierzchni mniejszej od standardu wskazanego w art. 110 § 2 k.k.w., mają teraz bardziej precyzyjny charakter, ponieważ szczegółowo regulują te kwestie oraz, co ważne, umiejscowione są po art. 110 k.k.w., ustanawiającym regułę w tym zakresie. Nowo wprowadzone przepisy określają konkretne sytuacje, w jakich można umieścić skazanych w warunkach, w których zaniżona jest norma powierzchniowa.

Pierwsza grupa dotyczy stanów nadzwyczajnych, to jest stanu wojennego, wyjątkowego, klęski żywiołowej, epidemii oraz wystąpienia innych zagrożeń stanowiących bezpośrednie niebezpieczeństwo dla skazanego lub zakładu karnego lub konieczności zapobieżenia skutkom takich zdarzeń. Chodzi tutaj o katastrofę budowlaną czy bunty, bądź inne wystąpienia zbiorowe spowodowane działaniem samych skazanych. Kwestie te uregulowane są w §2a i tylko w tych sytuacjach istnieje możliwość umieszczenia skazanego na okres do dziewięćdziesięciu dni.

Druga grupa dotyczy umieszczenia na czas do czternastu dni w pomieszczeniu o powierzchni mniejszej od standardu osób taksatywnie wymienionych w pktach 1-7 §2b. Chodzi tutaj o skazanych, którzy z uwagi na charakter popełnionych przestępstw powinni być jak najszybciej izolowani, np.: recydywiści, skazani na karę izolacyjną powyżej dwóch lat, skazani za przestępstwa z art. 197-203 k.k. Takie rozwiązanie da dyrektorom jednostek penitencjarnych prawną możliwość przyjmowania skazanych w sytuacjach, gdy pomimo przeludnienia zajdzie konieczność natychmiastowego umieszczenia ich w zakładzie karnym lub areszcie śledczym niemającym wolnych miejsc. Przepisy powyższe znajdą zastosowanie także do osoby tymczasowo aresztowanej oraz ukaranej karą porządkową w razie konieczności natychmiastowego wykonania kary. Okres ten może być przedłużony do dwudziestu ośmiu dni, a kolejne zastosowanie umieszczenia skazanego na podstawie §2b będzie dopuszczalne dopiero po upływie stu osiemdziesięciu dni od dnia zakończenia poprzedniego umieszczenia na tej podstawie. Powyższa norma ochronna ma zapobiec nadużyciom w tym zakresie, podobnie jak gwarancja kontroli przez sędziego penitencjarnego decyzji, o której mowa w §2c.

Wydaje się, iż kwestie dotyczące samej decyzji w przedmiocie umieszczenia skazanego czy tymczasowo aresztowanego w celi mieszkalnej niezapewniającej tego minimum 3 m2 na osobę również zostały szczegółowo uregulowane. Określono, jakie elementy ta decyzja powinna zawierać, oraz sposób jej zaskarżania. Ponadto przepis zawiera wytyczne, które mówią, iż podczas wydawania decyzji należy dążyć do minimalizowania zagrożenia pogorszenia warunków wykonywania kary oraz do szybkiego umieszczenia skazanego w celi mieszkalnej o właściwej powierzchni.

Chodzi o to, aby każde takie "wyjątkowe umieszczenie" przyjętych jak najszybciej zobiektywizować, a nie czynić z tej instytucji regułę powszechnie stosowaną wobec wszystkich nowo przyjętych.

Istotne jest także to, iż wprowadzono pewną formę rekompensaty skazanemu za czasowe umieszczenie w celi o metrażu mniejszym niż 3 m2 na osobę. Chodzi tutaj o §2h, który mówi o konieczności zapewnienia dłuższych o pół godziny codziennych spacerów oraz umożliwienia korzystania z dodatkowych zajęć kulturalno-oświatowych lub zajęć z zakresu kultury fizycznej i sportu.

Na skutek uchylenia art. 248 k.k.w. oraz wprowadzenia nowych przepisów art. 110 §2a-2i k.k.w. konieczna stała się również zmiana art. 151 §1 k.k.w. Po zmianie art. 151 §1 k.k.w stanowi: "Sąd może odroczyć wykonanie kary pozbawienia wolności na okres do 6 miesięcy, jeżeli natychmiastowe wykonanie kary pociągnęłoby dla skazanego lub jego rodziny zbyt ciężkie skutki lub jeżeli liczba osadzonych w zakładach karnych lub aresztach śledczych przekracza w skali kraju ogólną pojemność tych zakładów". Wprowadzona w tym przepisie możliwość odroczenia ze względu na niewystarczającą liczba miejsc w zakładach karnych mogłaby prowadzić do sytuacji, iż instytucja ta znalazłaby zastosowanie nawet do sprawców groźnych przestępstw, ukaranych karą powyżej dwóch lat pozbawienia wolności. Dlatego też wprowadzona w Sejmie poprawka autorstwa PiS, która znalazła wyraz w §1a eliminuje z tego grona skazanych, którzy dopuścili się przestępstwa z zastosowaniem przemocy lub groźby jej użycia lub w stosunku do których orzeczono karę pozbawienia wolności powyżej dwóch lat. Zmiana ta jest słuszna, ponieważ ograniczy możliwość zastosowania tej instytucji w odniesieniu do sprawców cięższych przestępstw.

Zmiany merytoryczne wprowadzone za sprawą ustawy są niewątpliwie słuszne i dostosują nasze prawo do wskazań zawartych w wyroku Trybunału Konstytucyjnego.

Do spisu treści

Przemówienie senatora Czesława Ryszki
w łącznej dyskusji nad punktami siódmym i ósmym
porządku obrad

Panie Marszałku! Wysoka Izbo!

Nie miałem zamiaru zabierać głosu na temat uchwały Senatu w 70. rocznicę wybuchu II wojny światowej. Każdy Polak, a także każdy uczciwy historyk, przyzna, że siedemdziesiąt lat temu II wojna światowa rozpoczęła się od podpisania traktatu Ribbentrop - Mołotow 23 sierpnia 1939 r. To był wyrok śmierci dla Rzeczypospolitej, który doprowadził do zaatakowania 1 września Polski przez Niemcy, tym bardziej że 17 września Armia Czerwona, przekraczając granicę Rzeczypospolitej - zgodnie z ustaleniami tajnego protokołu wspomnianego paktu - wbiła nam nóż w plecy, zajmując wyznaczone obszary, mordując i wysiedlając polską ludność.

Jak powiedziałem, nie chciałbym mówić o rzeczach oczywistych, trudno jednak milczeć wobec politycznego sporu, jaki wybuchł w Sejmie, w sprawie ludobójstwa w Katyniu. Co prawda posłowie osiągnęli porozumienie, wszystkie kluby zgodziły się na łagodniejsze stwierdzenie, że Katyń to zbrodnia wojenna, która "ma znamiona ludobójstwa", ale niesmak oraz poczucie niepokoju pozostały.

Należy przypomnieć, że zamieszanie wokół sejmowej uchwały wywołała wypowiedź wicemarszałka Sejmu Stefana Niesiołowskiego. Krytykując projekt uchwały PiS, w której jasno nazwano zbrodnię katyńską ludobójstwem, stwierdził on, że "Katyń nie był ludobójstwem, tylko zbrodnią wojenną". Według niego uchwała PiS była "prowokacyjna i szkodliwa dla Polski". Szef klubu PO Zbigniew Chlebowski powiedział podobnie, że uchwała w kształcie zaproponowanym przez PiS, w jego ocenie, "jest nacechowana złością i agresją". Jak podkreślił, "duża część tej uchwały to jest język konfrontacji z Rosją".

W tym miejscu chciałbym przypomnieć, że dwa lata temu, 14 września 2007 r., Senat nie miał wątpliwości, czym była sowiecka napaść na Polskę, czym był pakt Ribbentrop - Mołotow. Napisaliśmy wówczas w uchwale, że 17 września 1939 r. "rozpoczęła się sowiecka okupacja połowy Polski i ludobójstwo wobec obywateli polskich, którego najbardziej tragiczną częścią był Katyń, jako symbol mordu wobec wziętych do niewoli polskich oficerów. (...) Senat RP przypomina o tym tragicznym rozdziale w polsko-rosyjskich stosunkach, odrzucając próby fałszowania historii, pomniejszania zbrodni komunistów, odmowy nazywania zbrodni katyńskiej ludobójstwem".

Co się stało w ciągu minionych dwóch lat, że dziś próbuje się zmienić klasyfikację tej zbrodni? Na czyje życzenie czy pod czyje dyktando powstał ten polityczny spór?

Tu znowu warto wspomnieć, że w 1993 r. kolegium rosyjskich specjalistów badających materiały sprawy rozstrzelania polskich jeńców wojennych orzekło, że zbrodnię katyńską należy traktować jak ludobójstwo. Rosjanie przyznali to zresztą już po raz drugi, ponieważ pierwszy raz uznali tę zbrodnię za ludobójstwo w 1946 r. podczas procesu zbrodniarzy nazistowskich w Norymberdze. Wówczas strona sowiecka chciała mord przypisać Niemcom i nazwała go ludobójstwem. Sprawa nie miała dalszego ciągu, ponieważ wszyscy prokuratorzy wiedzieli, że to rosyjska zbrodnia.

Należy dodać, że Senat USA przyjął w 2000 r. uchwałę, w której zbrodnię katyńską określono mianem ludobójstwa. Także na stronie Federacji Rodzin Katyńskich od lat ta zbrodnia jest określana mianem ludobójstwa. Również IPN w 2004 r., rozpoczynając śledztwo katyńskie, przygotowując polskie stanowisko na rozmowy w siedzibie Głównej Prokuratury Wojskowej Federacji Rosyjskiej, nie miał wątpliwości, że Katyń był ludobójstwem. Niestety, IPN domagając się wówczas z Moskwy wglądu w archiwa, usłyszał z sądów rosyjskich i prokuratury rosyjskiej odpowiedź, że Katyń należy uznać jedynie za przestępstwo kryminalne, czyli takie, które się przedawnia i nie daje podstaw do postępowania odszkodowawczego.

Ktoś powie, że spieramy się o słowa. Nieprawda. To jest spór o rozumienie naszej historii, a także o to, jak będą ją rozumieć inni. W pojęciu ludobójstwa mieści się systematyczne mordowanie ofiar, a tak właśnie postąpiono w Katyniu, Miednoje, Ostaszkowie czy wielu innych miejscach. To nie było tylko zamordowanie strzałami w tył głowy dwudziestu dwóch tysięcy oficerów, to były również wywózki w głąb Związku Sowieckiego członków ich rodzin, to był exodus wielu milionów Polaków na śmierć z rozkazu władzy sowieckiej.

Z całą pewnością rocznicy 17 września nie wolno traktować w kategorii doraźnej walki politycznej. Ale też nie można dopuścić, aby obecnie w Polsce istniała swoistego rodzaju cenzura rosyjska, która zamykałaby Polakom usta i nie pozwalała zabierać głosu w zgodzie z prawdą historyczną. Podważanie ludobójstwa w Katyniu jest sprzeczne z polskim interesem, narusza naszą narodową solidarność i obniża wydźwięk emocjonalny tej zbrodni. Nie wolno rezygnować z prawdy historycznej, co nie oznacza, że mamy być wrogo nastawieni do jakiegokolwiek kraju.

Dlatego wywołanie politycznego sporu w Sejmie o słowo "ludobójstwo" jest niedobrą polityczną taktyką Platformy Obywatelskiej. Po tym sporze Rosjanie będą starali się wykorzystać różnice wśród polskich polityków czy polskiej opinii publicznej. Będą pokazywać, jak to sami Polacy spierają się między sobą na temat wybuchu II wojny światowej. Teraz jeszcze bardziej wykorzystają nasz spór w swej propagandzie historycznej.

I jeszcze słowo o obchodach wybuchu wojny na Westerplatte, bo przy tej okazji właściwie zaczął się ten spór. Jak sądzę, błędem polskiego rządu, polskich polityków było to, że świat za mało dowiedział się o wielkim wkładzie Polaków w walkę z Niemcami na wszystkich frontach II wojny światowej. Nie wspomniano, że Polska jako pierwsza sprzeciwiła się agresji niemieckiej i w przeciwieństwie do innych państw nie kolaborowała z Niemcami. Nie doszło również do zdecydowanego rozliczenia przeszłości, a bez tego nie może być mowy o "prawdziwym partnerstwie" polsko-rosyjskim, na które powoływali się zarówno Władimir Putin, jak i Donald Tusk. Właściwie do chwili obecnej rząd polski nie zareagował na fałszowanie historii w rosyjskich mediach, co przez wielu jest odbierane jako przyznanie Rosji racji. Brak oficjalnej noty rządu świadczy o tym, że nie prowadzimy konsekwentnej polityki historycznej. Co więcej, dąży się do ograniczenia działalności Instytutu Pamięci Narodowej czy też sprowadza edukację historyczną w polskiej szkole do bardzo wybiórczego przekazu wiedzy. Jak sądzę, nie będzie dobrych stosunków z Rosją czy z Niemcami ani też nie da się zbudować wspólnej Europy, jeśli pozwoli się fałszować naszą historię.

Do spisu treści

Przemówienie senatora Andrzeja Grzyba
w dyskusji nad punktem dziewiątym porządku obrad

Panie Marszałku! Wysoka Izbo!

Postulowane zmiany mają na celu usankcjonowanie roli, jaką pełnią przewodniczący organów wykonawczych jednostek pomocniczych gmin, a w szczególności sołtysi, w życiu społecznym mieszkańców wsi. Sołtys wybierany w bezpośrednich wyborach przez wszystkich mieszkańców jest najczęściej liderem lokalnej społeczności i cieszy się jej zaufaniem. Funkcja sołtysa jest społecznie użyteczną. Satysfakcja wynikająca ze sprawowanej społecznie funkcji nie jest jednak adekwatna do wysiłku i czasu poświęconego w celu zapewnienia prawidłowego funkcjonowania sołectwa.

Z zakresu ustawy wyłączono burmistrzów dzielnic Warszawy. To rozwiązanie jest podyktowane odmiennym trybem powoływania tych przewodniczących organu wykonawczego jednostek pomocniczych gminy. Burmistrzowie dzielnic Warszawy są wybierani przez radę dzielnicy, zgodnie z art. 10 ust. 1 ustawy z dnia 15 marca 2002 r. o ustroju miasta stołecznego Warszawy, co może wskazywać na ich zaangażowanie w życie polityczne samorządu i uzależnienie od woli rady dzielnicy. Dążąc do zapewnienia równej reprezentacji wszystkich sił politycznych w obwodowej komisji wyborczej, poszczególne komitety wyborcze mają przecież po jednym reprezentancie w składzie komisji, Senat uznał, że burmistrzowie dzielnic Warszawy nie powinni wchodzić w skład obwodowych komisji wyborczych w trybie przewidzianym projektem ustawy.

Argumentowanie poczynionego wyłączenia innym trybem wybierania burmistrzów dzielnic Warszawy i sołtysów zdaje się być wątpliwe. Zgodzić się należy z twierdzeniem, że instytucja sołtysa jest instytucją zakorzenioną w naszej tradycji i pełni on ważną rolę społeczną, ale każdy wybór, pośredni czy bezpośredni, jest wyborem preferencyjnym, czyli politycznym. Różnica polega tylko na liczbie szczebli głosowania.

Do spisu treści

Przemówienie senatora Czesława Ryszki
w dyskusji nad punktem dziesiątym porządku obrad

Panie Marszałku! Wysoka Izbo!

Przy okazji informacji o działalności Sądu Najwyższego w 2008 roku, chciałbym zwrócić uwagę na kilka ważnych spraw w polskim sądownictwie.

Zdarza mi się często interweniować w Ministerstwie Sprawiedliwości w sprawie wyroków, które, jak to się mówi, wołają o pomstę do nieba. Każdy chyba słyszał o różnych błędnych lub stronniczych wyrokach trzeciej władzy w Polsce, w wyniku których wielu ludzi utraciło wolność, straciło firmy, majątki, dobre imię, zdrowie... Oburzający jest fakt, że chyba żaden z sędziów czy prokuratorów nie został pociągnięty do odpowiedzialności za swoje błędy. Czyżby nie działał w tej korporacji odpowiedni sąd dyscyplinarny? Gdyby działał właściwie, to nie mogliby w sądach i na uczelniach pracować skompromitowani sędziowie z lat peerelu. Wybronił ich nawet Sąd Najwyższy postanowieniem, które uniemożliwiło wszczęcie śledztwa wobec sędziów, którzy w pierwszych dniach stanu wojennego skazywali na podstawie dekretu, który nie wszedł jeszcze w życie.

Jak sądzę, polskie prawo procesowe na pewno nie jest doskonałe, ale nawet to prawo, gdyby było przestrzegane, uniemożliwiałoby różne dziwne "pomyłki" prokuratorskie i sądowe. Wszystko jednak rozbija się o nieomal całkowitą bezkarność prokuratorów i sędziów. Oni nie muszą przestrzegać prawa procesowego, bo za błędy lub stronniczość jak dotąd nie odpowiadają. To nie jest mój atak na niezawisłość sędziowską, która jest jednym z elementów państwa prawa, ale czy ta niezawisłość może być celem samym w sobie.

Jerzy Jachowicz, znany dziennikarz zainteresowany polskim sądownictwem, napisał, że tylko pół roku potrzebował amerykański sąd, by skazać Bernarda Madoffa, aferzystę stulecia oskarżonego o defraudację 65 mld dolarów, na 150 lat więzienia. W Polsce od pięciu lat ciągnie się proces lobbysty Marka Dochnala, wlecze się wiele innych procesów, których końca nie widać. Jak to jest możliwe, że sądy w Polsce działają tak opieszale i ślamazarnie? Chciałoby się zapytać, czy mają na to czyjeś przyzwolenie. Czy czeka nas zalew pozwów do trybunału w Strasburgu? Może i tak, ale Europejski Trybunał Sprawiedliwości już postanowił, że nie będzie zajmował się skargami polskich obywateli na bezczynność wymiaru sprawiedliwości i chce, aby Polska sama prowadziła te sprawy. Czyli dojdzie do takiej paranoi sądowej, że polskie sądy będą rozpatrywały skargi na polskie sądy niższych instancji? Wynik z góry jest wiadomy. Mam tu niedobre doświadczenie związane z oświadczeniami senatorskimi. Piszę skargę na pracę prokuratury do Ministerstwa Sprawiedliwości, tymczasem skarga wędruje na biurko prokuratora, do którego mam zastrzeżenia, albo do rąk kolegi siedzącego obok. W efekcie minister odpisuje mi nierzadko słowami tego, którego skarga dotyczy.

Jedną z głównych przyczyn przeciągania spraw w sądach jest pakowanie podejrzanych o przestępstwa do aresztu. Sąd podejmuje taką decyzję na wniosek prokuratora. Uzasadnieniem jest, że podejrzany będąc na wolności może mataczyć . I mamy pełne areszty osób podejrzanych, nierzadko złapanych na gorącym uczynku. Prokuratorzy zapełniają grube tomy akt, odnajdują inne wątki czyjejś przestępczej działalności i kiedy po kilku latach akt oskarżenia trafia do sądu, sędziowie przez długie miesiące zapoznają się z materiałami. A można by po zebraniu wystarczających dowodów jednego przestępstwa skierować do sądu akt oskarżenia tylko w tej sprawie, a kiedy przestępca siedzi z wyrokiem kontynuować zbieranie dowodów jego innych przestępstw. Po jakimś czasie przestępca mógłby być dowieziony z więzienia na nowy proces.

Kolejną bolączką jest liczba rozpraw. Ci sami świadkowie stają nierzadko kilkakrotnie za barierką dla świadków, a przecież ich zeznania są udokumentowane i wystarczyłoby je w istotnych fragmentach odczytać z akt. To samo dotyczy niestawienia się świadka. Tu sędziowie wykazują wprost niezwykłą pobłażliwość.

Często do wydłużania procesów przyczyniają się obrońcy oskarżonych bądź pełnomocnicy stron sporu, którzy zgłaszają dodatkowych świadków bez wystarczającego uzasadnienia, a sąd nazbyt posłusznie i gorliwie te wnioski przyjmuje.

Opieszałość sądów nie dotyczy tylko przestępców, którzy siedzą latami w areszcie. Trzeba wspomnieć o upadku czy stratach ekonomicznych firm, których właściciele nie mogą się doczekać końca sprawy w sądach gospodarczych.

Są też dziedziny, w których paraliż polskich sądów jest bardzo bolesny. Myślę o dzieciach, którym biurokratyczna machina sądów rodzinnych nie pozwala trafić do adopcji, albo o sprawach, w których pomyłka sądów odbiera dziecko rodzicom, jak miało to ostatnio miejsce w przypadku małej Róży.

Niedawno dotarł do mnie apel kilku stowarzyszeń, między innymi Stowarzyszenia Przeciw Bezprawiu, wystosowany do posłów i senatorów po ogólnopolskiej konferencji na temat bezprawia i arogancji panującego w prokuraturach i sądach RP. Konferencja obradowała 4 kwietnia bieżącego roku pod hasłem: "Mamy dość bezprawia prokuratorów i sędziów". Stowarzyszenia te domagają się spotkania z parlamentarzystami, którym leży na sercu Rzeczypospolita sprawiedliwa. Chcą przedstawić dowody o fałszowaniu, kradzieży i przerabianiu akt śledztw i akt sądowych. Chcą udowodnić, iż sposoby działania organów ścigania, na przykład w sprawie Krzysztofa Olewnika, to nie jest nieszczęśliwy pojedynczy przypadek, ale często stosowany sposób na bezzasadne oskarżenie niewinnych osób według niepisanej zasady: dajcie człowieka, a paragraf się znajdzie.

Stowarzyszenia posiadają także dowody na fałszowanie protokołów przesłuchań prokuratorskich oraz protokołów sądowych, co pozostaje bez najmniejszej reakcji prokuratury. Stan taki ma miejsce w znaczącej liczbie polskich miast i dotyczy wszystkich szczebli prokuratur i sądów. W piśmie do parlamentarzystów stwierdza się, że wszystkie działające w RP biura skarg obywatelskich funkcjonują wadliwie, a ich praca polega wyłącznie na przesyłaniu skarg do organu, na który skarży się obywatel. Następnie uzyskuje on standardową odpowiedź, iż wszystko jest zgodne z prawem, mimo że gołym okiem widać, iż konkretny sędzia lub prokurator popełnili przestępstwo.

Co więcej, stowarzyszenia posiadają dowody, iż wszczyna się postępowania dyscyplinarne prokuratorom, którzy wykryli fałszowanie akt, w tym nawet akt wewnętrznych prokuratury. Chcą także przedstawić kolejny raz propozycje zmian proceduralnych, dotyczące między innymi prawa do nagrywania rozpraw, większych uprawnień do uczestniczenia w postępowaniach organizacji pozarządowych itp. Odpowiednie propozycje zostały złożone 6 maja 2008 r. w kancelarii Sejmu RP, ale do dnia dzisiejszego nie ma żadnej odpowiedzi.

Nie będę proponował rozwiązań jak przezwyciężyć wspomnianą patologię sądów, sądzę jednak, że wszystko zależy od dobrej, uczciwej pracy sędziów i prokuratorów.

Do spisu treści

Przemówienie senator Krystyny Bochenek
w dyskusji nad punktem dziesiątym porządku obrad

Informacja o działalności Sądu Najwyższego daje wiedzę o ogromie pracy wykonanej przez osiemdziesięciu sześciu sędziów Sądu Najwyższego w minionym roku.

Rzut oka na statystyki wpływu oraz załatwień spraw pokazuje, iż z roku na rok wzrasta efektywność pracy Sądu Najwyższego. Malejące zaległości w SN napawają optymizmem i byłoby dobrze, żeby stało się to przykładem dla całego sądownictwa w Polsce. Oprócz sprawiedliwego wyroku strony oczekują rozstrzygnięcia sprawy w możliwie krótkim czasie. Dlatego wśród najczęściej wymienianych wad sądownictwa jest przewlekłość postępowania. W tym świetle wysoce pozytywnie należy oceniać funkcjonowanie w Sądzie Najwyższym instytucji przedsądu, tej, która służy wstępnemu zbadaniu, czy okoliczności uzasadniają przyjęcie skargi do rozpoznania. Jak wskazano w informacji, wiele skarg kasacyjnych wpływających do sądu sporządzonych jest na niskim poziomie, próżno w nich doszukiwać się podstaw skargi kasacyjnej. Wydaje się, iż autorzy tego typu skarg kasacyjnych widzą w tej instytucji zwyczajny środek odwoławczy. Odmawiając przyjęcia do rozpoznania takich skarg, SN skutecznie zapobiega nadmiernemu wydłużaniu postępowań.

Informacja o działalności Sądu Najwyższego zawiera skrócone omówienie praktyki uchwałodawczej sądu. Podkreśla się, iż gros pytań prawnych jest wynikiem wadliwej legislacji, źle skonstruowanych i niejednokrotnie niestosowalnych przepisów. W "Informacji o działalności SN w roku 2008" czytamy, że prawo jest "coraz bardziej rozbudowane i różnorodne, a jednocześnie zmienne, niejasne, pełne luk i wątpliwości oraz niskiej jakości formalnej oraz merytorycznej", co jest rzetelną krytyką władzy ustawodawczej. Wyrażam tu, w Izbie Wyższej, ubolewanie z powodu niskiej jakości stanowionego prawa. Dziękuję za tę konstruktywną krytykę oraz wszelkie uwagi. Identyfikacja wadliwych rozwiązań wraz z propozycjami sposobów ich nowelizacji powinna się przyczynić do poprawy jakości stanowionego w Polsce prawa.

Sąd Najwyższy w 2008 r. stale rozszerzał dostęp do orzeczeń. Zwiększona została liczba miejsc publikacji wyroków, uchwał Sądu Najwyższego, a także zwiększana jest dostępność elektroniczna. Proces ten należy oceniać bardzo pozytywnie jako służący rozpowszechnianiu informacji o stanie prawa oraz jego stosowaniu.

Niedawno obchodziliśmy dwudziestą rocznicę odzyskania wolności. Rozpoczął się wtedy długotrwały i niezwykle trudny proces pozyskiwania zaufania obywatela do państwa i jego organów. Minęły dwie dekady i wciąż jeszcze czeka nas wszystkich wiele pracy, by proces ten zakończyć pełnym sukcesem. Państwo nieustannie boryka się z problemami, które w mniejszym lub większym stopniu wystawiają zaufanie jego obywateli na próbę. Na tym tle pozytywnie trzeba oceniać wizerunek oraz działalność Sądu Najwyższego.

 


40. posiedzenie Senatu RP, spis treści , poprzednia część stenogramu