59. posiedzenie Senatu RP, spis treści , poprzednia część stenogramu , następna część stenogramu


 

 

 

 

Wicemarszałek
Zbigniew Romaszewski:

Pan senator Trzciński, proszę bardzo.

Do spisu treści

Senator Marek Trzciński:

Ja chciałbym kontynuować myśl pana senatora Kleiny. Wydaje się, że rozwiązywanie problemu poprzez wskazywanie na liście tylko dopuszczalnych substancji ma pewne wady. Pytanie moje zmierza do tego, czy nie można podejść do tego i ewentualnie jakie zapisy zabraniają podejścia do problemu w taki sposób, żeby na przykład wszystkie substancje o działaniu psychoaktywnym skierować do handlu tylko za pośrednictwem aptek. Jakiego typu przepisy, na które pan senator się powołuje, utrudniają, uniemożliwiają zastosowanie innych rozwiązań niż to, które polega na wskazaniu konkretnej nazwy substancji niedopuszczonej do obrotu?

Do spisu treści

Senator Rafał Muchacki:

Panie Marszałku! Panie Senatorze!

Ja powtarzam jeszcze raz, że my zabraniamy i wiemy, czego zabraniamy. Jeżeli jednak czegoś nie ma, to my nie możemy tego zabronić, a dowiadujemy się o tym dopiero wtedy, gdy to pojawia się na rynku. To jest ten problem. Cóż? Możemy zabronić spożywania wszystkich substancji, które powodują na przykład utratę przytomności. Tak? Nie wiem, bo też nie będzie wolno...

(Senator Władysław Sidorowicz: Nielegalnych.)

(Senator Janusz Rachoń: Tak jest.)

Nie da się tego zrobić. My nie wiemy, czego mamy zakazać, i tyle. Panowie, ja mam taką propozycję, zwracam się do pana senatora Kleiny czy do pana senatora Trzcińskiego, ja mam taki pomysł. Jeżeli wy macie jakiś sposób, to jest dyskusja i zgłoście jakiś projekt. Być może trzeba urządzić burzę mózgów, może wspólnie coś wymyślimy. My na razie nie wymyśliliśmy nic lepszego od tego, że robimy listę i wszystko, co się pojawia, dołączamy do tej listy.

Chyba już w zeszłym roku, jeśli dobrze pamiętam, bo też byłem sprawozdawcą tej ustawy, myśmy rozmawiali na ten sam temat i już wtedy była mowa o tym, że ta ustawa na pewno będzie wymagała nowelizacji, dlatego że w ciągu tego roku pojawią się jakieś kolejne środki syntetyczne, no i takie się pojawiły. Stąd natychmiast reakcja i znów nowelizujemy tę ustawę. Jeżeli nie wymyślimy czegoś mądrzejszego, to pewnie za pół roku czy za rok znów trzeba ją będzie nowelizować, bo pojawią się jakieś nowe środki, o których my w tej chwili nie mamy zielonego pojęcia.

(Przewodnictwo obrad obejmuje wicemarszałek Marek Ziółkowski)

Wicemarszałek Marek Ziółkowski:

Pan senator Misiołek.

Proszę bardzo, Panie Senatorze.

Do spisu treści

Senator Andrzej Misiołek:

Ja chciałbym zadać takie pytanie. Czy na posiedzeniu komisji była mowa o tym, że można by było ułatwić dopisywanie do tej listy w ten sposób, że byłyby zakazane określone klasy związków chemicznych? Wówczas nie musielibyśmy każdego związku, który się pojawia, dopisywać do listy, a jednocześnie byłoby to takie ułatwienie, że dodanie w ramach receptury jakiejś substancji do substancji zakazanej też wykluczałoby możliwość jej sprzedawania. Są na przykład alkaloidy opium, jest heroina, morfina, kodeina. Wszystko to są pochodne jednej...

(Senator Rafał Muchacki: Opioidy, tak.)

One są zakazane. Chodzi mi o to, że w przypadku syntetyków jest podobnie. Jakiś syntetyk działa, dorzuca się do niego jakąś grupę funkcyjną albo jakiś inny podstawnik i nadal mamy związek z tej samej klasy związków. Gdyby te klasy udało się zdefiniować, to mogłoby to nam wiele ułatwić.

Wicemarszałek Marek Ziółkowski:

Pani senator Rotnicka. Ja udzielam głosu trójkom.

Proszę bardzo.

Do spisu treści

Senator Jadwiga Rotnicka:

Bardzo przepraszam, Panie Marszałku. Część moich pytań zawarł w swoich pan senator Kleina, a pozostałą część skieruję raczej do pana ministra albo przedstawię w dyskusji. Dziękuję.

Wicemarszałek Marek Ziółkowski:

Bardzo dziękuję za obywatelską postawę.

Pan senator Knosala.

Proszę bardzo.

Do spisu treści

Senator Ryszard Knosala:

Dziękuję bardzo.

Skoro rzeczywiście nie można podejść do tego zagadnienia inaczej w sensie meytorycznym, to może by przynajmniej zmienić podejście od strony formalnej. Otóż my w tej Izbie bardzo często dyskutujemy o tym, co powinno czy może być w ustawie, a co może być w rozporządzeniu ministra. Rozporządzenie ministra wydaje się przecież dużo szybciej i dużo łatwiej. Może w ustawie wpisalibyśmy tylko delegację dla ministra, żeby na bieżąco regulował te sprawy. Wtedy ten krok będzie małym kroczkiem. Dziękuję bardzo.

Wicemarszałek Marek Ziółkowski:

Panie Senatorze Sprawozdawco, proszę.

Do spisu treści

Senator Rafał Muchacki:

Dziękuję, Panie Marszałku.

Pierwsze pytanie to pytanie pana senatora Misiołka. Nie jest to takie proste, Panie Senatorze, nie jest to takie proste. To jest tak. Ja dam panu najprostszy przykład. Pije pan herbatę, słodką herbatę. Pan nie wie, czy ona jest osłodzona cukrem z buraków, cukrem z trzciny, czy jakimiś tam asparginianami, czy czymś innym. Ona jest słodka i jest OK. Teraz pan może - proszę mnie dobrze zrozumieć - powiedzieć tak: zakazujemy picia słodkiej herbaty. Tymczasem szkodliwy jest tylko na przykład askorbinian, tak załóżmy, a trzcina cukrowa i burak cukrowy są dobre. Przyjmując taką szeroką definicję i zabraniając na przykład picia słodkiej herbaty, eliminujemy coś, co jest dobre, dlatego że jest tam jakiś jeden taki składnik. Ja rozumiem, o co panu chodzi, ale aktualnie nie potrafimy tego zrobić. Tak jak mówię, może macie państwo jakieś pomysły. My na posiedzeniu komisji, i dwa dni temu, i rok temu, dyskutowaliśmy na ten temat, bo to jest niezwykle istotna sprawa, zwłaszcza dla młodych ludzi. Tak to mniej więcej wygląda.

Drugie pytanie to było pytanie pana senatora Knosali. Dotyczyło ono...

(Senator Ryszard Knosala: ...delegacja dla ministra do wydania rozporządzenia, żeby nie umieszczać tej listy w ustawie.)

Tak, tak, rozumiem. Tak jak już mówiłem, na ten temat też rozmawialiśmy, również rok temu. Myślę, że pan minister będzie bardziej odpowiednią ode mnie osobą, aby to wyjaśnić. W każdym razie w aktualnie stanie prawnym to musi być zapisane na poziomie ustawy, a nie na poziomie rozporządzenia. Tak to w tej chwili wygląda. To nie może być rozporządzenie, to musi być ustawa. Stąd był tu projekt poselski, a nie rządowy. Myślę, że pan minister lepiej to wytłumaczy.

Wicemarszałek Marek Ziółkowski:

Dziękuję, Panie Senatorze.

Pytania... A nie, proszę bardzo, jeszcze pan senator Kraska. W ostatniej chwili ręka w górę.

Proszę bardzo.

Do spisu treści

Senator Waldemar Kraska:

Dziękuję, Panie Marszałku.

Panie Senatorze, pan jako lekarz wie, że w przypadku wielu substancji ich działanie zależy od stężenia, czasem jest to substancja lecznicza, czasem szkodliwa, czasem jest używana w przemyśle spożywczym, dlatego myślę, że tą drogą nie zakażemy stosowania takich substancji. Z tego, co wiemy, głównymi odbiorcami środków, które są wytwarzane syntetycznie, są sklepy z dopalaczami. Jest ich w Polsce około dwustu sześćdziesięciu. Ostatnio było głośno o różnych kontrolach, czy to izby skarbowej, czy też innych instytucji. Te sklepy w jakiś sposób sobie z tym radzą. Czy nie widzi pan jakiejś metody, żeby te sklepy w ogóle wykasować z rynku? Dziękuję.

Wicemarszałek Marek Ziółkowski:

Panie Senatorze, proszę bardzo.

Do spisu treści

Senator Rafał Muchacki:

Dziękuję, Panie Marszałku.

Panie Senatorze, jeżeli są one dopuszczone do działania przez sanepid, jeżeli spełniają wszystkie warunki wynikające z innych ustaw, to w aktualnym stanie prawnym mają prawo coś takiego robić.

Ja myślę, że jest tu pewna metoda, sądzę, że i pan senator, i ja idziemy bardzo podobnym tropem. Ja powiem coś na ten temat w dyskusji. Wydaje mi się, że w tej chwili to jest chyba jedyny sposób, który mógłby doprowadzić do wyeliminowania tych sklepów. Może nie będę czekał na dyskusję, tylko po prostu powiem, jaki ja miałbym pomysł. Panie Ministrze, to jest w zasadzie taki problem. Myślę, że pan powinien przemyśleć tę sprawę. Oni z produkcją tych substancji zawsze nas wyprzedzają, my ich gonimy. Jeżeli my nie możemy rozwiązać tego problemu, to dlaczego mamy im ułatwiać życie. Wpadłem na taki pomysł. Gdy idziemy do sklepu mięsnego, to pani musi nam powiedzieć, że to jest łopatka, to jest karczek, to jest szynka etc. Mało tego, ta pani musi być przeszkolona z bhp, ppoż. itd. Czy w związku z tym nie dałoby się zrobić tak? Proszę, sprzedawajcie te dopalacze, ile chcecie, możecie je sprzedawać, ale musicie mieć skończony kurs, który pozwala wam na ich sprzedawanie. I zrobić im taki kurs...

(Senator Jadwiga Rotnicka: Płatny za każdy...)

...w którym na przykład będą musieli narysować wzór kwasu kanabinolowego albo wyliczać z pamięci wszystkie te substancje.

(Wicemarszałek Marek Ziółkowski: To jest bezlitosne, Panie Senatorze.)

(Senator Janusz Rachoń: Po trzydzieści tysięcy...)

Ja wiem, że to jest bezlitosne, ale oni są bezlitośni, Panie Marszałku, w stosunku do tych... Jeżeli ktoś z nami tak walczy, to ja uważam, że można też tak walczyć z nim. To po pierwsze. Tych, co sprzedają w takich sklepach, ja nazywam kolekcjonerami śmierci. Oni mówią, że sprzedają to kolekcjonerom, no to przede wszystkim muszą mieć uprawnienia, po to, żeby wytłumaczyć kolekcjonerowi: wie pan, to jest taka a taka substancja. No a jak taka, to musisz przejść kurs i musisz wiedzieć, co reklamujesz. A już naszą rolą czy raczej rolą pana ministra będzie na przykład poprzez rozporządzenie zrobić dwa kursy w roku dla takich delikwentów, które będą kosztowały po trzydzieści tysięcy. I, powiedzmy, na każdy kurs będzie można przyjąć tylko dziesięć osób. Mało tego, potem ich wszystkich na egzaminie, płatnym po piętnaście tysięcy, oblać. I po problemie. Ja wiem, że ja to mówię może tak trochę... Ale mówię obrazowo, jak to można rozwiązać. Drugi sposób jest taki: jeżeli już taki "kolekcjoner" przyjdzie do takiego sklepu, bo załóżmy, że jeden taki wszystko to przejdzie, bo jest taki mądry, ma taki umysł, jak Einstein, zna to wszystko na pamięć, ja tego nie umiem przeczytać, a on to już wszystko zna na pamięć, no więc przychodzi, to mówimy: kapitalnie, pan ma fajne hobby. I wie pan co? Będzie pan na liście kolekcjonerów. I stworzymy listę takich "kolekcjonerów", a potem dopuścimy, że można mieć po jednym takim środku, po jednej torebeczce, i na przykład będziemy go co tydzień nękali i patrzyli, czy on ma te wszystkie torebeczki. Albo można określić przepisy przechowywania i kolekcjonowania, tak jak to jest w muzeach. Mamy przecież wytyczne co do alarmów i odpowiednich temperatur. A więc można powiedzieć, że to musi być przechowywane w temperaturze -40°C.

(Głos z sali: No ale to by było...)

No ale ja mówię o tym, że jeżeli oni wyprzedzają nas o krok i zabijają naszych młodych ludzi - bo pamiętajcie, że narkomani to przede wszystkim ludzie młodzi - to dlaczego my mamy w stosunku do nich mówić, że jesteśmy liberalni, jesteśmy demokratami? Nie, z chamstwem trzeba niestety tak się po prostu... tak to trzeba załatwiać, taki jest mój pogląd. Ale już trochę wyszedłem poza materię ustawy, Panie Marszałku. Dziękuję.

Wicemarszałek Marek Ziółkowski:

No tak, właśnie.

Serdecznie dziękuję za twórcze uzupełnienie sprawozdania, Panie Senatorze.

(Oklaski)

W takim razie etap pytań do pana senatora sprawozdawcy już się skończył.

Jest to, proszę państwa, poselski projekt ustawy, a stanowisko rządu reprezentuje Ministerstwo Zdrowia.

Witam pana ministra Adama Fronczaka.

Panie Ministrze, zapraszam do zabrania głosu. Senator Muchacki już podsunął panu w trybie dyskusji, co właściwie wyprzedziło porządek, pewne rozwiązania. W każdym razie zapraszam do przedstawienia stanowiska rządu.

Proszę bardzo.

Do spisu treści

Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Zdrowia
Adam Fronczak:

Dziękuję bardzo.

Panie Marszałku, Wysoki Senacie!

Dwa słowa na temat samej istoty ustawy. Ministerstwo Zdrowia jak najbardziej proceduje projekt rządowy, ostatecznie będzie on przyjęty chyba lada moment, więc przedstawiam stanowisko ministra zdrowia, które jest jak najbardziej zbieżne z propozycją, jaka padła ze strony posłów będących inicjatorami tego projektu ustawy. Mianowicie objęcie kontrolą tych substancji, które są wskazane w ustawie, zdecydowanie poprawi sytuację na rynku. Chcę państwu powiedzieć, że z informacji, jakie mamy z różnych źródeł, wynika, iż ostateczne wprowadzenie ustawy w życie spowoduje, że 90% substancji zwanych dopalaczami zniknie z rynku, dlatego że te właśnie substancje, które są enumeratywnie wymienione w tej ustawie, są składnikami mniej więcej 90% aktualnie sprzedawanych dopalaczy. To jest ogromny cios dla tych, co tym handlują. Cios dla nich, a dla nas zwycięstwo, jakkolwiek by patrzeć. Można zapytać, czy jest to zwycięstwo trwałe. Państwo dyskutowaliście o tym już wcześniej: absolutnie nie. Myślę, że to kwestia około sześciu, dziewięciu miesięcy, że na ten czas, na niecały rok sytuacja zostanie uspokojona, a potem wejdą nowe substancje. Dlatego trzeba działać dwutorowo. Z jednej strony jest ta ustawa, która ma ten szybszy tryb wprowadzania dzięki charakterowi poselskiemu. A ten drugi kierunek działań, jaki resort podjął, to wprowadzenie takich rozwiązań legislacyjnych, które spowodują, że będzie można reagować tak, jak państwo w trakcie tej dyskusji właśnie chcieliście, żeby reagować: o wiele szybciej. Mianowicie jest w tej chwili praktycznie już prawie gotowy projekt odpowiedniej ustawy - podkreślam: prawie, dlatego że konsultacje ministra zdrowia z RCL, ministrem sprawiedliwości, ministrem spraw wewnętrznych i administracji oraz ministrem spraw zagranicznych były bardzo skomplikowane właśnie z racji tej trudnej materii prawnej, o czym mówił przed chwilą pan senator. Otóż chcemy, aby delegacja ustawowa dla ministra zdrowia była taka, żeby w drodze wydanego rozporządzenia mógł on wprowadzić procedurę oceny ryzyka związanego z nowymi substancjami psychoaktywnymi. I ta ocena ryzyka umożliwi prowadzenie racjonalnej, opartej na naukowej ocenie polityki względem tych substancji. Aby tak się stało, wymyśliliśmy takie pojęcie środka zastępczego: na czas dwunastu do osiemnastu miesięcy, w zależności od spodziewanej sytuacji co do trudności oceny tej substancji, w momencie pierwszego sygnału, że mamy w Polsce nową substancję, która ma charakter dopalacza, minister zdrowia natychmiast zdejmuje ją z rynku, wycofuje ją na te dwanaście do osiemnastu miesięcy i kieruje ją do odpowiednich badań. Uzyskawszy wyniki tych badań już w normalnym trybie proceduje wycofanie takiej substancji z rynku. To jest tak naprawdę projekt praktycznie już uzgodniony, ale od samego początku był on bardzo trudny, dlatego że prawodawcy chcą mieć to zapisane w ustawie, a nie w trybie rozporządzenia, bo inne są potem systemy odpowiedzialności w sensie, załóżmy, karania sprawców takich czynów, jak handlowanie substancjami, które są już niedozwolone. A więc takie szybkie, elastyczne reagowanie na pojawiające się zagrożenia ma umożliwić właśnie instytucja tak zwanej czasowej kontroli, dająca możliwość wycofania danego środka z obrotu lub wprowadzenia ograniczeń, warunków lub zakazów związanych z jego sprzedażą lub produkcją w drodze rozporządzenia ministra właściwego do spraw zdrowia.

I powiem państwu, że ostatni etap tego, że tak powiem, dopinania projektu jest najdłuższy i najtrudniejszy, jeśli chodzi o ministra sprawiedliwości. Ale myślę, że znajdziemy ostatecznie odpowiednią formułę i ten akt legislacyjny będziemy mogli w krótkim czasie przedstawić parlamentowi. Bo tak naprawdę, analizując problem oraz inne systemy prawne i działania innych rządów w tym zakresie na forum Unii Europejskiej stwierdziliśmy, że są przeróżne rozwiązania, ale w naszym porządku prawnym nie mają one racji bytu. To jest ta droga, którą chcemy iść, dokonać tego, abyśmy wszyscy mogli mieć większe zadowolenie i satysfakcję z tego, że bezpieczeństwo zdrowia publicznego jest właśnie poprzez takie działania zapewnione.

A wracając jeszcze do wątku, jaki się pojawił odnośnie do tego, żeby przebadać substancje i zakazać ich a priori, bo gdzieś tam jest jakaś nuta działania psychoaktywnego, chcę państwu dać prosty przykład. Jest dwieście pięćdziesiąt pochodnych amfetaminy, a tylko pięć z nich ma działanie psychoaktywne, pozostałe zaś są wykorzystywane w przemyśle chemicznym do produkcji farb, jakichś kosmetyków czy różnych innych produktów. Wyobraźcie sobie państwo, co by się tak naprawdę działo, gdybyśmy powiedzieli: amfetamina i jej pochodne są "be", nie możemy pozwolić na dystrybucję amfetaminy i jej pochodnych. Wtedy po prostu zagmatwalibyśmy sytuację w państwie i spowodowalibyśmy poważne perturbacje. Dlatego poszukiwanie optymalnej drogi nie jest łatwe. Wydaje mi się, że idziemy w dobrym kierunku. Skoro z RCL udało nam się to dopracować, to naprawdę jest to osiągnięcie, duże osiągnięcie pracowników Ministerstwa Zdrowia. Jeżeli, tak jak powiedziałem, znajdziemy ostateczny konsensus z ministrem sprawiedliwości - a ze strony pana ministra Kwiatkowskiego jest wola, chcę bowiem poinformować, że w tej sprawie odbywało się spotkanie pani minister Ewy Kopacz z panem ministrem Kwiatkowskim na najwyższym szczeblu ministerialnym... Ta wola istnieje, tak że miejmy nadzieję, że dopracujemy się aktu legislacyjnego, w którym będziemy mogli zaoferować to, o czym mówiliśmy, o czym kiedyś pani minister wspominała na forum Unii Europejskiej, na w naszych spotkaniach.

Patrząc na to zjawisko szerzej, wychodząc poza granice nasze kraju, można powiedzieć, że są kraje, które martwią się zdrowiem publicznym i zdrowiem swoich rodaków, i są kraje, które tak naprawdę nie martwią się tym i nie ma tam żadnych rozwiązań legislacyjnych, dopalacze są ,że tak powiem, na ulicy, szeroko dostępne. Ale czy tak jest we wszystkich krajach Unii? Okazuje się że nie, że jest kilka krajów targetowych. Jest jedna taka firma, która dystrybuuje to na Europę, na razie do ośmiu krajów. W tych krajach te problemy występują, a w pozostałych tych dopalaczy nie ma w takiej ofercie, nie są tak dostępne jak u nas. Powiem jeszcze coś bardzo istotnego: ta firma kiedyś, nie tak dawno, napisała w swojej ofercie, że polski związek kryminalistyki czy kryminologów przebadał te dopalacze i stwierdził, że one są bezpieczne. To jest oczywiście kłamstwo i jest założona sprawa właśnie w związku z tym zdarzeniem. A więc jedna firma dystrybuuje i mówi, że to jest projekt kolekcjonerski. Tymczasem jeśli państwo oderwiecie naklejkę pod spodem, to zobaczycie, że takim drobnym drukiem - trzeba sobie pomóc szkłem powiększającym - jest napisane: nie stosować u kobiet w ciąży. To ta kolekcja nie jest dla kobiet ciężarnych? Tak to można nazwać? Czyli próbują umieszczać jakieś tam napisy, które tak naprawdę pokazują, jaki jest kierunek ich działań.

I może już ostatnie słowo, bo trochę chyba za dużo czasu państwu zająłem. W Holandii też jest koncesja. Przecież coffee shopy to koncesjonowana sprzedaż marihuany - musi być jakiś restaurator, ktoś, kto prowadzi działalność gospodarczą, czyli są mu postawione jakieś wymogi. Holendrzy myśleli, że taki kierunek, legalizacja i dopuszczenie w miejscach przygotowanych, pomoże rozwiązać problem. Po wielu latach już wiadomo, że absolutnie nie, i oni teraz nie widzą, jak się z tego wycofać. Tak że, tak jak mówił pan senator z Komisji Zdrowia, to jest tak trudny problem, że naprawdę ciężko jest znaleźć wspólny mianownik i powiedzieć: to jest najlepsza droga, jak to zrobimy, to będzie bezpiecznie. Po prostu musimy reagować dynamicznie na te zmiany. Zaanonsowałem państwu nasze propozycje legislacyjne. Jeśli się nam uda, to za jakiś czas się spotkamy, miejmy nadzieję, i będziemy mogli pracować nad legislacją, nad prawem bezpiecznym dla naszych obywateli. Dziękuję.

Wicemarszałek Marek Ziółkowski:

Dziękuję, Panie Ministrze.

Pytania do pana ministra.

Pan senator Owczarek, proszę bardzo.

Do spisu treści

Senator Andrzej Owczarek:

Dziękuję, Panie Marszałku.

Panie Ministrze, wspomniał pan że największe problemy, jeśli chodzi o uzgadnianie, to są problemy z ministrem Krzysztofem Kwiatkowskim. Większości z nas jest chyba wiadomo, że akurat pan minister Kwiatkowski bardzo zaangażował się w walkę z dopalaczami, na przykład brał udział w kilku konferencjach na ten temat. Myślę, że dobrze byłoby wyjaśnić, iż te problemy wynikają po prostu z tego, że tę ustawę trudno jest wkomponować w system prawny tak, żeby była po prostu zgodna z prawem, a nie... Z pana słów nie można było tego tak jasno wywnioskować.

Wicemarszałek Marek Ziółkowski:

Panie Ministrze, proszę.

Do spisu treści

Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Zdrowia
Adam Fronczak:

Panie Senatorze, absolutnie... Proszę dokładnie wspomnieć moje słowa. To nie jest tak, że to uzgadnianie to jest krzyż i męka pańska. Powiedziałem, że było spotkanie naszych ministrów konstytucyjnych i że ta wola istnieje, tylko problem prawny jest trudny. To jest to, o czym państwu wspomniałem: inna jest odpowiedzialność w przypadku rozporządzenia, inna w przypadku ustawy, jeśli chodzi o sądy, o rozstrzyganie spraw karnych. Na tym to polega. Pan minister Kwiatkowski jest jak najbardziej za tym, ale rozstrzygnięcia legislacyjne i prawne to jest ten kłopot, na który natrafiliśmy. I tylko to wstrzymuje nas od dopięcia ostatecznej wersji tego projektu. Absolutnie, żebyśmy się dobrze rozumieli...

Wicemarszałek Marek Ziółkowski:

Czy pani senator Rotnicka chce zadać to pytanie ministrowi... Nie, rozumiem.

(Senator Jadwiga Rotnicka: Dziękuję bardzo.)

Proszę bardzo, zatem pan senator Trzciński.

Czy ktoś jeszcze?

(Rozmowy na sali)

Rozumiem.

Proszę bardzo.

Do spisu treści

Senator Marek Trzciński:

Ja mam tylko krótkie pytanie. Jaka jest pana opinia co do rozwiązania zastosowanego w Wielkiej Brytanii? Tam, z jednej strony, rząd dość swobodnie podszedł do problemu, ale z drugiej strony, to rozwiązanie pozwala właściwie na bardzo efektywne, jak się wydaje, działanie czy zapobieganie problemowi. To rozwiązanie wprowadza sankcję karną wobec podmiotów, które sprzedają produkty o działaniu narkotycznym i w takim celu je rozprowadzają. Oczywiście rozstrzygnięcie tego, kto taką działalność prowadzi, często kończy się w sądzie, ale jest to rozwiązanie, które, jak się wydaje, jest do rozważenia. Jaka jest opinia pana ministra na ten temat?

Wicemarszałek Marek Ziółkowski:

Proszę bardzo, Panie Ministrze.

Do spisu treści

Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Zdrowia
Adam Fronczak:

Dziękuję bardzo.

Panie Senatorze! Szanowni Państwo.

Ja powiem tak. Anglia jest specyficznym krajem. Tam poziom demokracji jest tak duży, podejście do tej sprawy jest takie, że ogólnie rząd uważa, iż obywatel podejmuje racjonalne decyzje i sam odpowiada za swoje zdrowie. U nas jest trochę inaczej, bo my jeszcze trochę odpowiadamy za zdrowie, mam na myśli szczególnie zdrowie publiczne. Może i dobrze, że u nas pozostały pewne resztki takiego bardziej opiekuńczego podejścia i takiej troski o obywatela, który sam do końca nie jest w stanie o siebie zadbać. Ten temat dotyczy szczególnie ludzi młodych, których zainteresowanie przygodą i możliwością bycia, że tak powiem, w lepszej formie są znane; to młodzi ludzie podejmują często nieracjonalne decyzje. Myśmy szukali także takich rozwiązań. Nasze prawo jest zupełnie inaczej skonstruowane. Prawo precedensowe, prawo angielskie opiera się na zupełnie innych zasadach. Gdyby była taka możliwość, to my byśmy z tego skorzystali, ale do tej pory nasi prawnicy nie znaleźli takiej możliwości. Dlatego brniemy tą dość wyboistą drogą i miejmy nadzieję, że dobrniemy do końca. Oczywiście to, o czym pan wspomniał, byłoby zdecydowanie wygodniejsze.

Do spisu treści

Wicemarszałek Marek Ziółkowski:

Dziękuję, Panie Ministrze.

Otwieram dyskusję.

Jako pierwszy głos zabierze senator Owczarek.

Proszę bardzo, Panie Senatorze.

(Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Zdrowia Adam Fronczak: Przepraszam, ja już...)

Tak, tak, dziękuję bardzo, Panie Ministrze. Pan teraz odpoczywa, a senatorowie wchodzą na mównicę.

Do spisu treści

Senator Andrzej Owczarek:

Dziękuję, Panie Marszałku.

Panie Ministrze! Szanowni Państwo Senatorowie.

Rozpatrywana dzisiaj ustawa jest po raz pierwszy związana z dopalaczami. Należy się cieszyć, że ten problem został dostrzeżony. Problem sklepów z dopalaczami jest problemem niesłychanie dynamicznym. Pierwsze sklepy pojawiły się w Polsce w 2008 r., a w tej chwili, jak jestem skłonny podejrzewać, w każdej miejscowości powyżej pięciu tysięcy mieszkańców takie sklepy się znajdują. Większość społeczeństwa traktuje je z ogromną nieufnością, w regionie, z którego ja pochodzę, stosowane są rozmaite formy walki, czasami wręcz na granicy prawa. Właścicielowi sklepu, który znajdował się na gruncie spółdzielni, ta spółdzielnia mieszkaniowa zaproponowała, że albo wycofa on dopalacze, albo zrobią w tym miejscu trawnik. Wycofał dopalacze. No, ale taka metoda nie może być metodą skuteczną. Podobnie...

(Senator Janusz Rachoń: I nie ma trawnika.)(Wesołość na sali)

Tak, nie ma trawnika. Podobnie było w innej miejscowości, gdzie z kolei dla odmiany mieszkańcy wpłynęli na właściciela sklepu, żeby wypowiedział umowę. W Zgierzu podjęto uchwałę rady miejskiej - zupełnie niezgodną z prawem, ponieważ bez podstawy prawnej - zabraniającej handlu dopalaczami. Radni twierdzą, że zrobili to po to, aby zwrócić uwagę wszystkich w Polsce na problem dopalaczy. Zresztą dzisiejsze pytania i dyskusja wskazują na to, jak poważny jest to problem. Jego powaga wynika przede wszystkim z tego, że trudno pogodzić istnienie sklepów z dopalaczami, które świadomie mają wpływać na to, aby młodzież te dopalacze zażywała, ze kwestią choćby swobody gospodarczej. Myślę, że działania trzeba podjąć jak najszybciej, zresztą ta ustawa, o której pan minister wspominał, jest przykładem tego typu działania.

Przede wszystkim należy rozważyć problem reklamy. Ta reklama jest wyjątkowo perfidna, bo wbrew pozorom reklamujący nie starają się, proszę państwa, uspokajać społeczeństwa, że to jest niegroźne, wręcz przeciwnie, w różny sposób są przesyłane przecieki, że są to środki odurzające, że są to środki psychoaktywne - właśnie po to, aby zachęcić do ich używania. Ja sam paliłem papierosy w szkole tylko dlatego, że nie było wolno; myślę, że większość ludzi w młodym wieku postępuje w podobny sposób. Czasami zdarzają się na przykład takie sytuacje jak ostatnio w Łodzi. Najpierw pojawiła się informacja, że młody człowiek zmarł na skutek zażycia dopalaczy, następnego dnia ukazało się sprostowanie, że nie do końca tak było, a trzeciego dnia, że tak nie było. Myślę, że jest to już forma reklamy, jest to informacja o tym, iż można w tym kraju spokojnie kupić substancje psychoaktywne. W związku z tym uważam, że pierwsza sprawa, która powinna w takiej ustawie się znaleźć, to zakazanie jakiejkolwiek reklamy tych środków i jednocześnie spowodowanie sytuacji, aby taka reklama była bardzo surowo karana.

Druga sprawa, proszę państwa, to jest ta, o której wspominał pan minister. Uważam, że wszystkie dopalacze sprzedawane w sklepie z dopalaczami powinny mieć atest jakiegoś ośrodka naukowego, który wykaże, że są one nieszkodliwe dla zdrowia. Ja wiem, że tych dopalaczy jest dużo, ale do czasu, aż nie uzyskają takiego atestu, nie powinny być sprzedawane. Pan minister mówił, że będzie określony termin, wynoszący około roku, kiedy to będzie wycofane, dopóki nie sprawdzi się dokładnie, czy produkt jest szkodliwy, czy nie. Wydaje mi się to bardzo dobrym rozwiązaniem. Są problemy z tym, że projekt rządowy ma bardzo długą ścieżkę legislacyjną. W takiej sytuacji, wobec takiego zagrożenia, o jakim mówimy, nie mam najmniejszych wątpliwości, że wszystkie kluby, i poselskie, i senatorskie, zgodzą się, aby taki projekt poszedł szybszą ścieżką.

Chciałbym jeszcze przytoczyć wypowiedź pana profesora Mariusza Jędrzejki, który jest terapeutą pracującym z osobami uzależnionymi od dopalaczy: "Nie wiemy, jak pomóc takim ludziom, nie mamy prawnej definicji dopalaczy, nie znamy ich składu i nie wiemy, jakie skutki wywierają na ośrodkowy układ nerwowy. Przez to są groźniejsze niż znane narkotyki, które zostały gruntownie przebadane. Wiemy, że działają błyskawicznie i bardzo silnie, wywołują halucynacje lub pobudzenie. Stan wiedzy jest fatalny. Młodzi ludzie nie wiedzą, co biorą, a często są przekonani o nieszkodliwości tych substancji."

W związku z czym apeluję do rządu, aby ta ustawa, wprowadzająca ograniczenia różnego rodzaju, została jak najszybciej wprowadzona. Jestem przekonany, że będzie to mógł być projekt poselski. Dziękuję, Panie Marszałku.

Wicemarszałek Marek Ziółkowski:

Dziękuję.

Pan senator Ryszka. Proszę bardzo, Panie Senatorze.

Do spisu treści

Senator Czesław Ryszka:

Dziękuję, Panie Marszałku.

Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Wysoki Senacie!

Obecna nowelizacja ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii jest związana z rozprowadzaniem tak zwanych dopalaczy, które są coraz bardziej powszechne i dostępne na polskim rynku. Nazywanie ich "produktami kolekcjonerskimi" jest nieuczciwym, haniebnym chwytem reklamowym producentów i sprzedawców. Będące odpowiednikami narkotyków dopalacze, kupowane i spożywane przez dzieci i młodzież oraz dorosłych, działają i uzależniają tak samo jak narkotyki, dlatego, wykluczając kolejne substancje dopalaczy ze sprzedaży, kontynuujemy walkę z bezwzględnym rynkiem, żerującym na ludzkich słabościach. Jak dotąd tę walkę przegrywamy, ale po tej dyskusji optymistycznie można uznać, że jesteśmy bliscy zwycięstwa. Oby tak się stało.

Ale właśnie przy okazji nowelizacji ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii chciałbym zwrócić uwagę na silne w Polsce lobby, które domaga się liberalizacji używania i posiadania narkotyków. Wspomnę tylko o jednej akcji "Gazety Wyborczej" z jesieni 2009 r., akcji zatytułowanej "My, narkopolacy". Były to artykuły publikowane w tym dzienniku oraz billboard promujący tę akcję, z czerwonym napisem na białym tle, czyli w barwach narodowych,  "My, narkopolacy"; pod spodem umieszczono informację "społeczna akcja «Gazety Wyborczej»". Jak wynikało z tej akcji, dotychczasowa polityka zakazów ma być rzekomo nie tylko nieskuteczna w walce z nielegalnym handlem narkotykami, ale także czyni przestępcami osoby uzależnione od narkotyków. Oprócz tego w tekstach w tym dzienniku przewijała się myśl, że bezpodstawnie zakazuje się legalnego używania niektórych substancji odurzających, szeroko dzisiaj rozpowszechnionych w tak zwanych celach rekreacyjnych. Wspomniana gazeta postulowała na przykład podawanie metadonu uzależnionym od heroiny oraz zaprzestanie karania za posiadanie małych porcji narkotyków. Jak pamiętamy, wstępnie opowiedziało się za tym Ministerstwo Sprawiedliwości, w tym były minister Andrzej Czuma, ogłaszając projekt ustawy zezwalającej na posiadanie niewielkiej ilości narkotyków na własny użytek. Mam nadzieję, że taki projekt nigdy nie trafi pod obrady parlamentu.

Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Jest to przedziwna metoda walki z narkomanią, aby zniewolenie kogoś leczyć za pomocą tego, co go zniewala. Krótko mówiąc, otrzymywanie narkotyków od państwa utrudni rozeznanie się we własnej sytuacji komuś, kto jest skrępowany nałogiem. Otrzymywanie przez narkomanów substytutu heroiny, wynalezionego, kiedy starano się znaleźć substytut dla uzależnionych od morfiny, zamiast pomóc, pozwoli komuś na zawsze odłożyć plany porzucenia nałogu. Drugi niebezpieczny postulat tej akcji dotyczył niekaralności za posiadanie niedużych ilości narkotyków. Gdyby coś takiego weszło w życie, to najpierw ucieszyliby się na pewno dealerzy, którzy przecież nie jeżdżą pod dyskoteki czy szkoły ciężarówką z całym swoim towarem. Najbardziej jednak uderzyłoby to w samych narkomanów, w proces ich leczenia.

Musimy sobie odpowiedzieć na podstawowe pytanie: czy państwo jest za tym, żeby obywatele używali narkotyków, czy nie? Jeśli nie wolno w ogóle posiadać narkotyków, to państwo po prostu komunikuje wszystkim, że zachęca do niebrania narkotyków. Oczywiście całkowity zakaz prawny posiadania narkotyków nie oznacza, że należy pakować do więzienia każdego, u kogo znajdzie się jakiś narkotyk. Ocena tego zależy od organów ścigania, przede wszystkim od sądu. Jestem przeciwny światowej akcji liberalizacji używania i posiadania narkotyków, która w tej chwili przetacza się przez media światowe. Uważam, że ona dosłownie położy na łopatki walkę z globalnym handlem narkotykami. Wspomniana wielotygodniowa akcja "Gazety Wyborczej" w 2009 r., podczas której nawoływano do niekarania za posiadanie narkotyków, wywołała ogromne zamieszanie wokół tego problemu. Organizatorzy próbowali przekonać, że Polacy niesłusznie postrzegają narkotyki jako bardziej niebezpieczne niż alkohol, że marihuana jest mniej szkodliwa niż alkohol albo tytoń, bo uzależnia, w cudzysłowie, tylko psychicznie, a nie fizycznie. Krótko mówiąc, ta akcja osłabiła wrażliwość na problem uzależnień od narkotyków. To nieprawda, że jakakolwiek substancja uzależniająca może uzależnić tylko psychicznie. Sam fakt, iż ktoś po raz kolejny sięga po narkotyk, jest dowodem na to, że jego organizm dopomina się tego środka. Nie wolno manipulować ludźmi młodymi i twierdzić, że lepiej będzie dla nich, jeśli zaczną palić trawkę, niż na przykład palić papierosy czy pić piwo. Takie postawienie sprawy jest z gruntu fałszywe. Jednym zdaniem, akcja "My, narkopolacy" była bardzo niebezpieczna, ponieważ mimo pięknych haseł walki z nałogami, z uzależnieniami, de facto promowała narkotyki, wskazując, że stanowią mniejsze zagrożenie dla Polaków niż alkohol czy tytoń. Wspomniana akcja przygotowała grunt do prawnej legalizacji narkotyków w świadomości społecznej. Na to nigdy nie powinno być zgody. Dziękuję za uwagę.

Wicemarszałek Marek Ziółkowski:

Dziękuję bardzo, Panie Senatorze.

Pan senator Jurcewicz, proszę bardzo.

Do spisu treści

Senator Stanisław Jurcewicz:

Panie Marszałku! Panie Ministrze! Wysoka Izbo!

Postaram się mówić krótko. Nadam temu formę pewnych przemyśleń i wniosków.

Zadałem sobie drobny trud i przypomniałem sobie, co znaczy słowo "kolekcjoner". Kolekcjoner jest to osoba tworząca kolekcję przedmiotów danego typu. Zadziwiająca jest taka sytuacja, że sklepy, które rozprowadzają dopalacze, sprzedają je jako wyroby kolekcjonerskie. Przewrotnie. Ja to przywołałem, bo chcę pokazać kilka płaszczyzn, na których - jak się wydaje - powinniśmy włączyć do dopalaczy swojego rodzaju prawne turbodoładowanie.

Pierwsza sprawa to produkcja. Jeżeli nie ma tego w Polsce - słyszałem, że jest gdzieś firma, która rozprowadza tę mieszaninę do ośmiu krajów - to powstaje pytanie, czy jesteśmy w stanie antycypować powstanie u nas produkcji takich mieszanin. Czy jesteśmy w stanie? W mojej ocenie tak. Następna sprawa to dystrybucja i sprzedaż, sprzedaż w formie fizycznej, ale rozpoczęta od zarejestrowania działalności gospodarczej. W mojej ocenie, szanując rynek jako taki, trzeba nałożyć pewne wymogi - są różne instytucje, typu sanepid itd. - albo, o czym wspominał kolega, wymagania, certyfikaty wydawane nie przez jakieś ośrodki, lecz przez akredytowane, wskazane ośrodki, które dopuszczają do sprzedaży takie mieszaniny "kolekcjonerskie". W tej płaszczyźnie też powinniśmy się nad tym zastanowić.

Jednak dużo bardziej niepokojące jest to, że sprzedaż tych substancji zaczyna być prowadzona prze internet. Ostatnio toczy się w Unii Europejskiej dyskusja na temat ujednolicenia rynku wewnętrznego, jego zharmonizowania i nadania pewnych podobnych lub tożsamych procedur, obowiązujących na przykład w sprzedaży przez internet. W tej sytuacji ten problem może wymknąć się także poza nasz kraj. Myślę, że to też jest sygnał, aby w tym zakresie spróbować wyprzedzić pewne ruchy.

Następna sprawa, na którą chciałbym zwrócić uwagę, to jest informowanie o skutkach. Pan senator Owczarek przytoczył tu opinię jednego z profesorów, zgodnie z którą wiedza o oddziaływaniu dopalaczy na organizm ludzki tak naprawdę nie jest nawet skromna, w sytuacji ich kupowania ona jest prawie zerowa, a to wzbudza ciekawość, wzbudza popyt itd. Ja proponuję, aby zastanowić nad tym, czy nie jest potrzebna szeroka akcja edukacyjna. Ona będzie miała jeden może niezbyt pozytywny skutek, bo szeroko rozprowadzona informacja trafi do bardzo dużej grupy. Od razu pojawia się pytanie, na które nie potrafię odpowiedzieć. Czy ta informacja nie wzbudzi także ciekawości i popytu? Co jest lepsze? Nie potrafię wyważyć. Sądzę, że gdyby rodzice i dzieci zostali poinformowani o skutkach działania dopalaczy, o tym, jak to się odbija na zdrowiu, przeważyłyby pozytywne konsekwencje.

Zatem mówiąc "stop" dopalaczom, uważam, że trzeba działać też w zakresie reklamy, o czym była już mowa, i Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów ma tu pole do działania. Są określone przepisy, które zakazują umieszczania pewnych treści w reklamie. W tej materii nie spotkałem się z żadnym skutkiem działania UOKiK, być może jakiś jest, ale mówię, że się z nim nie spotkałem. Dlatego na wstępie powiedziałem o tym, że możemy do tego podejść wielotorowo i wielopłaszczyznowo.

Jeżeli chodzi o wspomnianą tu narkomanię, to ja też jestem za bardzo rozsądnym podejściem do tego problemu, tyle że sytuacja jest taka, że kary są surowsze dla tych, którzy mają przy sobie niewielką ilość, niż dla tych, którzy rozprowadzają, sprzedają czy dostarczają, nawet gdy zostaną złapani. Myślę, że to też jest ważna sprawa.

Dlaczego zabrałem głos w tej materii? Otóż ostatnio jest tak agresywne podejście sprzedażowe, że te sklepy są otwierane w pobliżu szkół. To jest następna płaszczyzna. Pamiętajmy, że w ustawie o wychowaniu w trzeźwości jest określona nawet w metrach odległość sklepu, punktu sprzedaży. Myślę, że nad tym też moglibyśmy się zastanowić, bo to jest niebywałe, a to jest fakt, choć nie wymieniam miejscowości, że dosłownie w pobliżu szkoły został otwarty taki sklep. Pytanie: kto się na to zgodził? Ktoś wydał jakieś zgody, ale to jest już inna sprawa.

Dlatego też mam apel do koleżanek i kolegów, aby włączyć się w ten proces, o którym mówił pan minister. Spróbujmy określić, utrwalić na papierze nasze różne przemyślenia, wykorzystajmy metodę burzy mózgów. Zobaczymy, czy one znajdą zastosowanie w różnych płaszczyznach, gdy weźmiemy pod uwagę wymiar sprawiedliwości itd. W każdym razie pojawiło się tu sporo głosów i myślę, że powinniśmy je przelać na papier, moment jest odpowiedni, gdyż przygotowywana jest ustawa. Myślę, że jeszcze raz razem powiemy "stop" dopalaczom. Dziękuję za uwagę. (Oklaski)

Wicemarszałek Marek Ziółkowski:

Dziękuję, Panie Senatorze.

Pan senator Bender.

Proszę bardzo.

Do spisu treści

Senator Ryszard Bender:

Panie Marszałku! Panie i Panowie Senatorowie!

Rozpatrujemy bardzo ważną kwestię. O chorobach społecznych, bo tak to trzeba nazwać, wiemy sporo, a je tolerujemy. Wiemy, co to znaczy alkoholizm, wiemy, jak w wielu krajach nie tak odległych od nas alkoholizm niszczy, niszczy społeczeństwa, niszczy narody, doprowadza do zmniejszenia populacji, grozi wręcz klęską wyludnienia. Ale to jest mało. Kiedyś wydawało się to skuteczne. Towarzysz Adolf Hitler ze swoim narodowym socjalizmem proponował, ażeby w okupowanej Polsce doprowadzić do wypijania bodajże 10 l alkoholu na każdego Polaka i tak wykończyć nasz naród. Dzisiaj zbliżyliśmy się do tej wielkości, jeśli jej nie przekroczyliśmy, i rzeczywiście nie jest najlepiej, chociaż gdzie indziej wygląda to może jeszcze groźniej.

Zdaje się, że jakieś wręcz piekielne siły, tak to trzeba określić, chcą doprowadzić do tego, żeby nasz naród wewnętrznie wykończyć, właśnie poprzez uzależnienia, tego rodzaju i inne. Przykładem jest narkomania. Narkomania jest rzeczą straszną. Wiemy, że w wielu krajach, na szczęście znacznie od nas oddalonych, czyni spustoszenia. U nas też jest tego niemało.

My Polacy jesteśmy nieraz pionierami różnych wynalazków i teraz jakoś zapałaliśmy upodobaniem do dopalaczy. Dopalacze nie są niczym innym, jak wstępem do narkomanii, to jest właściwie przedszkole narkomanii. Przed chwilą mój przedmówca, pan senator Jurcewicz, wspominał o tym, że to się robi przy szkołach. Prawda? Zagrożenie jest naprawdę ogromne. Gdy nasza młodzież szkolna zostanie opanowana przez narkotyki, bo to też są narkotyki, to niebawem przyniesie to naszemu narodowi zgubę.

Pan senator Owczarek wspominał, żeby zwrócić uwagę na reklamę. Dlaczego jest reklama, skoro jest to tak groźne w następstwach? Dlaczego pozwala się na taką reklamę? Reklama korzysta z różnych koncesji. Po co daje się te koncesje? Przecież państwo, rząd powinien myśleć o teraźniejszości i przyszłości narodu, więc ta reklama powinna być zupełnie usunięta albo dalece zmarginalizowana.

Wspominano też, że chyba że to będzie naukowo uzasadnione, że jest niegroźne. Nie może być naukowo uzasadnione, że jest niegroźne. Będzie uzasadnienie. Pan Bóg stworzył profesora, diabeł jego kolegę. Kolega z tych diabolicznych kręgów powie, że to jest akurat bardzo wspaniałe i dobre. Nie dajmy się nabrać, mówię do rządzących naszym krajem, naszą nawą państwową. Pamiętajcie, że teraz - szczególnie teraz, po 4 lipca - spada na was wielka odpowiedzialność. Mówię to do panów i do pań z lewej strony sali. Musimy zwracać uwagę nawet na takie sprawy, bo ich konsekwencje mogą dotknąć naszego jestestwa, wręcz bytu państwowego, i żadne naukowe uzasadnienia, jeśli takowe powstaną, nie będą adekwatne do następstw stosowania nawet tych wyselekcjonowanych dopalaczy, rzekomo mniej groźnych. Tak samo się mówi o narkotykach, że są lepsze i gorsze. Jak można tak mówić? I teraz musimy sobie wyraźnie powiedzieć, czy policja drogowa, która łapie alkoholików i narkomanów, ma darować tym, którzy jedynie dopalaczami się delektują. Przecież to grozi wyniszczeniem naszego narodu, naszej młodzieży, a my do tego nie możemy dopuścić. Alkoholizm jakoś u nas nie nabrał takiej tężyzny, jak w niektórych nie bardzo oddalonych krajach. Ale teraz chce się dać przyzwolenie na inne środki, żeby odurzyć naród, odurzyć naszą młodzież.

Znalazłem gdzieś informację o tym, jak to Skarb Państwa zarabia na monopolu alkoholowym. Oczywiście, media mają prawo przedstawiać różne opinie. No, Skarb Państwa zawsze w jakimś sensie zarabiał na monopolu, bo dlaczego miałby nie odnosić korzyści z alkoholizmu. Ale znaj proporcjum, mocium panie. Tak samo, jeśli idzie o narkotyki - podobno. I to trzeba byłoby zbadać. Niech któreś ministerstwo zbada, ile Skarb Państwa na tym zarabia, ile ściąga z tytułu jakichś opłat od tych, którzy dystrybuują te dopalacze. Panowie, może zastanowicie się w którymś ministerstwie, czy warto to robić, nawet jeśli te dochody są znaczące. Nie można niegodziwymi środkami szukać godziwych rozwiązań, że tak powiem.

Ja tutaj stale powtarzam, i przy innej okazji, która miała bardzo, bardzo tragiczne zakończenie, też przytaczałem te słowa z psalmu Krasińskiego: "Kto chce iskier z czarta kuźni, by przepalić czarta moc, ten mądrości wiecznej bluźni, ten świat w gorszą wpycha noc". Ten w sidła szatańskie popada. Po co nam sidła szatańskie? Jesteśmy wolnym narodem, dbającym o naszą przyszłość, o naszą niepodległość. Dziękuję.

Wicemarszałek Marek Ziółkowski:

Dziękuję, Panie Senatorze.

Pan senator Adam Massalski. Proszę bardzo.

Do spisu treści

Senator Adam Massalski:

Panie Marszałku! Panie Ministrze! Szanowni Koleżanki i Koledzy!

Sprawa jest niezwykle ważna, bo chodzi o substancję naszego narodu, proszę państwa. To jest niezwykle istotna sprawa i dlatego czuję się w obowiązku zabrać tutaj głos.

Chciałbym przypomnieć, że Komisja Nauki Edukacji i Sportu Senatu zorganizowała w zeszłym roku czy półtora roku temu dużą konferencję naukową, która nosiła tytuł "Zagrożenia wychowawcze XXI wieku". W tej konferencji uczestniczył między innymi pan profesor Jędrzejko, przywoływany już tu specjalista w tej dziedzinie, ale także bardzo wielu innych znakomitych specjalistów, którzy wypowiadali się między innymi właśnie na temat narkomanii, dopalaczy i innych zagrożeń wychowawczych w odniesieniu do naszej młodzieży. I myślę, że jak materiały z tej sesji zostaną opublikowane, to należy je wykorzystać do tworzenia nowych konstrukcji prawnych. Te materiały mogą być dobrą podstawą do jakichś uzasadnień. To jest pierwsza sprawa, o której chciałem powiedzieć.

A druga sprawa jest bardzo prosta. My zawsze poświęcamy bardzo wiele czasu na zwalczanie czegoś, natomiast nie próbujemy nawet czegoś budować. Ja myślę, że to powinno przebiegać równolegle. Zwalczaniu wszelkiego rodzaju zjawisk patologicznych, między innymi właśnie dopalaczy, narkomanii itp., powinno towarzyszyć budowanie atmosfery, która mogłaby takim zjawiskom przeciwdziałać. Mamy znakomite organizacje, wspomnę tu tylko o Związku Harcerstwa Polskiego, Związku Harcerstwa Rzeczypospolitej i innych organizacjach harcerskich w Polsce, które przecież mają w swoich statutach wprost napisane, że zwalczają alkoholizm, zwalczają palenie tytoniu i wszelkiego rodzaju używki. Ja myślę, że jak się wydaje ogromne pieniądze na zwalczanie, trzeba wspierać także tych, którzy na co dzień to robią, a tego wsparcia ciągle mają bardzo mało. Dziękuję bardzo za uwagę.

Wicemarszałek Marek Ziółkowski:

Dziękuję bardzo, Panie Senatorze.

Pan senator Misiołek, proszę.

Do spisu treści

Senator Andrzej Misiołek:

Panie Marszałku! Panie Ministrze! Panie i Panowie Senatorowie!

Przysłuchiwałem się tej debacie i nasunęła mi się pewna refleksja. Otóż tworzenie tej listy substancji zabronionych jest z góry skazane na przegraną. Czy nie należałoby się zastanowić nad nieco innym rozwiązaniem? Gdyby spróbować zdefiniować, czym jest substancja psychoaktywna, a następnie po prostu zabronić sprzedaży takich substancji - oczywiście poza systemem lecznictwa, poza aptekami - to może wówczas mielibyśmy problem rozwiązany. Jeżeli substancja jest psychoaktywna, jest zakaz jej sprzedawania. Być może takie podejście ułatwiłoby nam rozwiązanie tego problemu, a razem z tym nie skazywałoby nas na to, że co jakiś czas będziemy dopisywać nowe związki chemiczne do tej listy. Dziękuję bardzo.

Wicemarszałek Marek Ziółkowski:

Dziękuję bardzo.

I pan senator Muchacki.

Do spisu treści

Senator Rafał Muchacki:

Dziękuję.

Panie Marszałku! Szanowni Państwo! Panie Ministrze!

Ja już dużą część tego, co chciałem, powiedziałem w tej dyskusji, więc teraz będzie krótko.

W zeszłym roku przyszedł do mnie mój serdeczny kolega i powiedział: słuchaj, Rafał, pomóż mi, bo chciałbym się pożegnać z moim synem. Ja mówię: Janusz, jak to chcesz się pożegnać z synem? A on mi na to: Nie powiedziałem ci, ale on niestety zaćpał się na śmierć i leży w zakładzie medycyny sądowej, będzie miał sekcję zwłok. Dwadzieścia cztery lata. Znałem go. Chcę być z nim sam na sam - mówi - bo dwa lata temu powiedziałem mu, że nie jest moim synem, i nie potrafię teraz z tym żyć.

Ten człowiek się zmienił, w ogóle problem narkomanii dotyczy ludzi młodych. Zażywają i giną. Ja z racji mojego zawodu widziałem kilkunastu takich młodych ludzi, którzy zaczynali brać narkotyki w wieku czternastu, piętnastu lat i żaden z nich do dwudziestu pięciu nie dożył. To jest również tragedia ich rodzin. To jest tragedia ojców, matek. To są prawdopodobnie do końca życia wyrzuty sumienia ojca, który nie potrafił pomóc synowi. Bo z narkomanii wyjść jest strasznie ciężko, chyba najtrudniej. Z nikotynizmu, z alkoholizmu można się jakoś wyleczyć, ale z narkomanii - bardzo ciężko, zwłaszcza, że jedno podanie potrafi już uzależnić. I to jest straszne. A przecież pierwsze łyknięcie narkotyku to coś pięknego. To jest pobudzenie, to jest euforia, to jest otwartość na innych. A co zaczyna się dziać, jeżeli narkotyk zażywamy drugi, trzeci raz? Jest pozornie dobrze, a potem następuje gonitwa myśli, drżenie rąk, zwyżka ciśnienia krwi, w niektórych przypadkach wymioty, szczękościsk, paranoje, uzależnienie psychiczne, wylewy krwi do mózgu, zaburzenia rytmu serca i w końcu śmierć.

Ja nie patrzę w lewą stronę czy w prawą stronę, bo to dotyczy nas wszystkich. My musimy zrobić wszystko, co jest możliwe, żeby temu zapobiec. Dobrze, Panie Ministrze, że powiedział pan dzisiaj o tej ustawie, która jest tworzona i bardzo za to dziękuję. Bo być może jest to milowy krok w skali europejskiej do tego, żeby zwyciężyć to, co pan bardzo słusznie nazwał, Panie Senatorze, diabelskim przypadkiem, który dotyka wiele narodów. Obyśmy nigdy, ani ja, ani państwo, nie musieli spotykać zrozpaczonych rodziców, którzy tracą coś, co jest dla nich największą wartością. Bo można w życiu wszystko przeżyć, proszę państwa, wszystko, ale śmierci własnego dziecka nie da się przeżyć. Dziękuję. (Oklaski)

Do spisu treści

Wicemarszałek Marek Ziółkowski:

Dziękuję bardzo, Panie Senatorze.

Informuję, że lista mówców została wyczerpana.

Do protokołu przemówienia złożyli senatorowie: Knosala, Bisztyga, Gorczyca*. Wnioski o charakterze legislacyjnym na piśmie złożył pan senator Czelej.

(Głos z sali: Czelej?)

Senator Czelej, tak.

(Głos z sali: Senator Grzyb składał...)

Tak, przepraszam. To senator Andrzej Grzyb, a nie senator Gorczyca. Przepraszam bardzo.

(Senator Stanisław Bisztyga: To prawie to samo.)

(Wesołość na sali)

Obu panów senatorów bardzo przepraszam, ale czytałem z rękopisu i w związku z tym były tu pewne...

Teraz, proszę państwa, ponieważ nie znam natury tych wniosków legislacyjnych, Panie Ministrze, nie proszę o ustosunkowanie się do tego. Takie wnioski zostały zgłoszone i proszę w związku z tym Komisję Zdrowia o zorganizowanie posiedzenia i przygotowanie sprawozdania. Głosowanie odbędzie się pod koniec posiedzenia Senatu.

Do spisu treści

Przystępujemy do rozpatrzenia punktu jedenastego porządku obrad: stanowisko Senatu w sprawie ustawy o nadaniu Pomorskiej Akademii Medycznej w Szczecinie nazwy "Pomorski Uniwersytet Medyczny w Szczecinie".

Tekst ustawy - druk nr 895, sprawozdanie komisji - druk nr 895A.

Andrzej Misiołek jest już gotowy.

Panie Senatorze Sprawozdawco, proszę bardzo.

Do spisu treści

Senator Andrzej Misiołek:

Panie Marszałku! Panie i Panowie Senatorowie!

Przypadł mi zaszczyt referowania stanowiska Komisji Nauki, Edukacji i Sportu w sprawie ustawy o nadaniu Pomorskiej Akademii Medycznej w Szczecinie nazwy "Pomorski Uniwersytet Medyczny w Szczecinie".

Proszę państwa, komisja na swoim posiedzeniu w dniu 23 czerwca bieżącego roku rozpatrywała tę ustawę i jednomyślnie podjęła uchwałę o rekomendowaniu Wysokiej Izbie tej ustawy bez poprawek.

Pomorska Akademia Medyczna spełnia wszystkie wymogi stawiane w ustawie - Prawo o szkolnictwie wyższym do tego, aby stać się uniwersytetem tak zwanym przymiotnikowym, czyli w tym przypadku uniwersytetem medycznym. Ja pozwolę sobie przypomnieć, że jednym z kluczowych wymogów jest posiadanie minimum sześciu uprawnień do nadawania stopnia doktora, w tym czterech z tej dziedziny nauki, która jest reprezentowana w nazwie uczelni. Pomorska Akademia Medyczna spełnia z naddatkiem ten wymóg, ponieważ posiada prawo do nadawania siedmiu... To znaczy jednostki organizacyjne akademii, czyli wydziały, posiadają siedem uprawnień do nadawania stopnia naukowego doktora. Ponadto, uczelnia posiada również prawa do nadawania stopnia naukowego doktora habilitowanego na dwóch wydziałach. Dziękuję bardzo.

Wicemarszałek Marek Ziółkowski:

Dziękuję.

Czy są pytania?

Pan senator Bisztyga, proszę bardzo.

Do spisu treści

Senator Stanisław Bisztyga:

Panie Profesorze, Panie Senatorze Sprawozdawco, mam w pamięci debatę nad nazwą Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie i niesiony tymi wspomnieniami chciałbym poruszyć dwie kwestie. Po pierwsze, gdyby pan profesor sprawozdawca był uprzejmy wymienić kilka z tych uprawnień. Mówił pan sprawozdawca o siedmiu. Gdyby można było poprosić o wymienienie... Po drugie, czy to nie będzie epidemia, czy nie ma obawy, że będzie to...

(Głos z sali: Ale to już wszystkie zmiany, ta jest ostatnia.)

Nie, to jeszcze nie ostatnia...

(Senator Leon Kieres: Ta akademia została ostatnia.)

Panie Profesorze, powstają nowe uczelnie, tak że...

Bardzo byłbym wdzięczny za odpowiedź. Dziękuję.

Wicemarszałek Marek Ziółkowski:

Proszę bardzo, Panie Senatorze.

Do spisu treści

Senator Andrzej Misiołek:

Odpowiadając na pierwsze pytanie, już wymieniam. Uczelnia posiada na Wydziale Lekarskim uprawnienia do nadawania stopnia doktora w dyscyplinie biologii medycznej i medycyny. Na Wydziale Nauk o Zdrowiu uczelnia posiada uprawnienia do nadawania stopnia doktora nauk medycznych w zakresie biologii medycznej oraz doktora nauk o zdrowiu. Na Wydziale Lekarsko-Stomatologicznym uczelnia posiada uprawnienia do nadawania stopnia naukowego doktora w zakresie stomatologii oraz w zakresie medycyny. To jest te siedem uprawnień. Ponadto, na Wydziale Lekarskim uczelnia posiada uprawnienia do nadawania stopnia doktora habilitowanego w dyscyplinie biologii medycznej oraz medycyny, a na Wydziale Lekarsko-Stomatologicznym doktora habilitowanego nauk medycznych w zakresie stomatologii.

Wicemarszałek Marek Ziółkowski:

Dziękuję bardzo.

Pytania do pana senatora? Rozumiem, że nie ma już więcej pytań.

Jest to rządowy projekt...

(Senator Andrzej Misiołek: Panie Marszałku, jeżeli można...)

Tak?

(Senator Andrzej Misiołek: Jest dzisiaj z nami na sali rektor Pomorskiej Akademii Medycznej, który przysłuchuje się naszym obradom. Dziękuję.)

Witamy, Panie Rektorze.

Proszę państwa, ja teraz na chwileczkę chciałbym wrócić do punktu dziesiątego porządku obrad. Okazało się, że ten materiał, który złożył pan senator Czelej do protokołu, to było przemówienie. To nie były wnioski legislacyjne, a zatem odwołuję prośbę o zwołanie posiedzenia Komisji Zdrowia. Komisja po prostu nie musi się zbierać. Panie Ministrze, to jest informacja także dla pana.

(Senator Rafał Muchacki: Cieszymy się, Panie Marszałku.)

Projekt ustawy, o którym przed chwilą mówił pan senator Misiołek, dotyczący Szczecina, został wniesiony przez rząd. Zapraszam więc pana ministra o przedstawienie stanowiska Ministerstwa Zdrowia.

Panie Ministrze.

Do spisu treści

Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Zdrowia
Adam Fronczak:

Panie Marszałku! Wysoki Senacie!

Ministerstwo Zdrowia na wniosek rektora Pomorskiej Akademii Medycznej podjęło działania legislacyjne, które mają doprowadzić do zmiany nazwy na Pomorski Uniwersytet Medyczny w Szczecinie. Jest to zgodne z prawem i jak wspomniał pan senator sprawozdawca uczelnia spełniła wszystkie niezbędne warunki, aby stać się uniwersytetem. W związku z tym jak najbardziej akceptujemy ten kierunek zmian, ponieważ dzięki temu uczelnie tego typu mogą się dalej się rozwijać, mogą otwierać wydziały, które nie są stricte medyczne, to znaczy wydziały związane z psychologią, z socjologią, z filozofią, z etyką czy z różnymi innymi kierunkami, które są bliskie medycyny, ale poszerzają kierunki kształcenia w jej zakresie.

Chcę powiedzieć, że została jeszcze jedna akademia. Nie wszystkie, bo słyszałem głosy, że wszystkie, zostały... Został jeszcze Wrocław. Jeszcze we Wrocławiu jest akademia medyczna. Pierwszym uniwersytetem medycznym w Polsce był Uniwersytet Medyczny w Łodzi, który powstał z połączenia wojskowej uczelni medycznej, czyli Wojskowej Akademii Medycznej i Akademii Medycznej w Łodzi. Uniwersytet od razu wypełniał warunki ustawowe, o których tutaj mówimy. Połączenie tych uczelni nastąpiło w drodze ustawy, a nadanie nazwy nastąpiło automatycznie w momencie połączenia. To było dziewięć lat temu. Tak że ten proces zmiany formuły uczelni, zmiany nazw trwa dziewięć lat. Ale podkreślam: to nie jest tylko i wyłącznie zmiana nazwy, to jest jednak zmiana charakteru funkcjonowania tej uczelni i po prostu zwiększanie je możliwości edukacyjnych. Tak że w pełni to popieramy.

Wicemarszałek Marek Ziółkowski:

Czy są pytania do pana ministra?

Pan senator Wojciechowski, proszę bardzo.

Do spisu treści

Senator Grzegorz Wojciechowski:

Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Panie Ministrze!

Mam jedno krótkie pytanie. Parlament staje się jakby notariuszem, czyli jakby potwierdza fakt spełnienia tych warunków ubiegania się o tę nazwę, którą tą możliwość daje uczelni ustawa. Czy w związku z tym, o czym wspominał pan marszałek, że jest to taka troszeczkę epidemia, nie należałoby zmienić ustawy i nadawać te nazwy z urzędu? Czy są takie zamiary ministerstwa? Chyba że to już jest końcówka... to znaczy końcówka jest w resorcie zdrowia, ale być może w innych ministerstwach jeszcze nie. Czy są takie zamiary? No, nam jest miło, że pan rektor do nas przyjeżdża, ale to tyle. Proszę o bardzo krótką odpowiedź.

Wicemarszałek Marek Ziółkowski:

Panie Ministrze, proszę.

Do spisu treści

Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Zdrowia
Adam Fronczak:

Dziękuję, Panie Marszałku.

Wysoki Senacie!

Jeśli chodzi o resort zdrowia, to jak wspomniałem, jest jeszcze jedna uczelnia, która nie przeszła tej transformacji. Ale chcę podkreślić, że prawo tak stanowi. To są uczelnie publiczne nadzorowane przez państwo, przez ministra zdrowia. Ustawa jasno mówi, co jest możliwe zgodnie z prawem i co jest prawem dopuszczone. Myślę, że to nie jest takie straszne procedowanie i że w stosunku do całej legislacji zajmowanie się tą sprawą to jest ułamek procenta. Jeśli chodzi o ministra zdrowia, to właściwie temat powoli przestaje istnieć. Dziękuję bardzo.

Do spisu treści

Wicemarszałek Marek Ziółkowski:

Czyli Ministerstwo Zdrowia tej epidemii się nie boi, jak rozumiem.

(Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Zdrowia Adam Fronczak: Nie. Epidemia już właściwie wygasa, tak to określę.)

Dziękuję bardzo, Panie Ministrze.

Chcę powiedzieć, że nikt z państwa nie zapisał się do głosu.

Do spisu treści

W związku z tym zamykam dyskusję.

Informuję, że głosowanie w sprawie rozpatrywanej ustawy zostanie przeprowadzone pod koniec posiedzenia Senatu.

Dziękuję magnificencji, rektorowi za obecność w czasie rozpatrywania tego punktu.

Do spisu treści

Przystępujemy do rozpatrzenia punktu dwunastego porządku obrad: stanowisko Senatu w sprawie ustawy o zmianie ustawy o materiałach wybuchowych przeznaczonych do użytku cywilnego oraz ustawy o wykonywaniu działalności gospodarczej w zakresie wytwarzania i obrotu materiałami wybuchowymi, bronią, amunicją oraz wyrobami i technologią o przeznaczeniu wojskowym lub policyjnym.

Tekst ustawy zawarty jest w druku nr 899, a sprawozdanie komisji - w druku nr 899A.

Miałem takie przeczucie, że sprawozdawcą tej ustawy będzie pan senator Bisztyga. To jest sprawozdanie Komisji Gospodarki Narodowej.

Proszę bardzo, Panie Senatorze.

Do spisu treści

Senator Stanisław Bisztyga:

Szanowny Panie Marszałku! Koleżanki i Koledzy!

Intuicja nie zawiodła pana marszałka, jeśli jest temat wybuchowy, to na pewno senator Bisztyga.

Przedstawię opinię Komisji Gospodarki Narodowej w sprawie przedmiotowej ustawy.

Opiniowana ustawa zmienia ustawę z dnia 21 czerwca 2002 r. o materiałach wybuchowych przeznaczonych do użytku cywilnego oraz ustawę z dnia 22 czerwca 2001 r. o wykonywaniu działalności gospodarczej w zakresie wytwarzania i obrotu materiałami wybuchowymi, bronią i amunicją oraz wyrobami i technologią o przeznaczeniu wojskowym lub policyjnym.

Celem ustawy jest wdrożenie do krajowego porządku prawnego przepisów dyrektywy Parlamentu Europejskiego z dnia 23 maja 2007 r. w sprawie wprowadzania do obrotu wyrobów pirotechnicznych. Dyrektywa zakłada zharmonizowanie przepisów państw członkowskich odnoszących się do cech wyrobów pirotechnicznych związanych z bezpieczeństwem i działaniem tych wyrobów. Opiniowana ustawa określa zasadnicze wymagania dla wprowadzanych do obrotu wyrobów pirotechnicznych oraz procedury oceny zgodności tych wyrobów z zasadniczymi wymaganiami.

Sejm uchwalił ustawę na sześćdziesiątym ósmym posiedzeniu w dniu 10 czerwca, opierając się na projekcie rządowym. Ustawa określa między innymi zasady wydawania oraz cofania pozwoleń, nabywania, przechowywania lub używania materiałów wybuchowych przeznaczonych do użytku cywilnego, a także zasady używania i przemieszczania materiałów wybuchowych przeznaczonych do użytku cywilnego, zasady znakowania plastycznych materiałów wybuchowych przeznaczonych do użytku cywilnego. W art. 62g pkt 2 wprowadza się bardzo ważny obowiązek dołączania do wyrobów pirotechnicznych instrukcji w języku polskim, co w przeszłości nie zawsze miało miejsce. Instrukcja obsługi powinna zawierać między innymi oznaczenia dotyczące bezpiecznego przewozu, przechowywania, używania i unieszkodliwiania tych wyrobów, z uwzględnieniem konieczności zapewnienia bezpiecznych odległości użytkownika od używanych wyrobów pirotechnicznych.

Komisja Gospodarki Narodowej opiniowała ten projekt w dniu 15 czerwca i zaopiniowała go pozytywnie. Była jednak dyskusja dotycząca poprawek zgłoszonych przez Biuro Legislacyjne. Znaczącą część tych poprawek Biuro Legislacyjne uzgodniło z przedstawicielami Ministerstwa Gospodarki i one zostały przyjęte. Są one w druku nr 899A, więc ja nie będę na nich się koncentrował.

Chciałbym zgłosić poprawki, które wówczas nie zostały uwzględnione - będą one jeszcze przedmiotem obrad komisji gospodarki - bo wtedy były wątpliwości. Trzy z nich to są poprawki o charakterze legislacyjnym, a trzy to poprawki o charakterze merytorycznym. Jedna z poprawek zakłada objęcie wymogiem uzyskania koncesji na obrót wyrobami wyrobów klas 4, T2 i P2. Druga poprawka ma na celu doprecyzowanie przepisu i rozwianie wątpliwości interpretacyjnych co do tego, że wszystkie wyroby pirotechniczne wprowadzone do obrotu przed dniem wejścia w życie niniejszej ustawy mogą pozostawać w obrocie do dnia 4 lipca 2017 r. I ostatnia poprawka, która również doprecyzowuje termin, zmierza do tego, aby przepisy stosowano od 4 lipca 2013 r., tu chodzi o rozdział 5a tej ustawy. I to są te poprawki, które na ręce pana marszałka chciałbym złożyć.

Wicemarszałek Marek Ziółkowski:

Panie Senatorze, ale czy to są poprawki komisji?

(Senator Stanisław Bisztyga: To są poprawki, które ja przejąłem jako senator Stanisław Bisztyga i chciałem je teraz...)

Ale nie, zaraz. Teraz pan senator mówił jako sprawozdawca komisji, a poprawki są składane w następnym etapie.

(Senator Stanisław Bisztyga: Dobrze, Panie Marszałku.)

Dlatego byłem lekko zaniepokojony, że tak powiem, procedurą. Ale dobrze, no...

(Senator Stanisław Bisztyga: Obecność pana marszałka powoduje, że nie popełniam młodzieńczych błędów. Bardzo dziękuję. Wobec tego zakończyłem sprawozdanie komisji i poprawki, które państwo...)

Czyli były dwie części przemowy pana senator Bisztygi: najpierw było sprawozdanie, a potem były przedstawione indywidualne poprawki, które w zasadzie powinny być zgłoszone w trakcie dyskusji. To była taka dyskusja avant la lettre, powiem w ten sposób.

(Senator Stanisław Bisztyga: Jeśli pan marszałek by uwzględnił to bardzo karkołomne uzasadnienie, to ja bym może zostawił te poprawki, żebym drugi raz nie musiał tu podchodzić...)

Tak, tak, ależ oczywiście, zapraszam.

(Senator Stanisław Bisztyga: Bardzo dziękuję.)

Proszę państwa, teraz wracamy do tego, że pan senator Bisztyga był sprawozdawcą.

Czy są pytania do senator sprawozdawcy?

(Senator Stanisław Bisztyga: Może nie.)

(Senator Jadwiga Rotnicka: Nie, nie ma.)

Nie ma. Dziękuję bardzo.

(Senator Stanisław Bisztyga: Dziękuję bardzo.)

Proszę państwa, jest to projekt ustawy wniesiony przez rząd.

Witam panią minister Joannę Strzelec-Łobodzińską, która reprezentuje Ministerstwo Gospodarki.

Zapraszam. Proszę o przedstawienie stanowiska rządu wobec tego projektu ustawy.

Proszę bardzo, Pani Minister.

Do spisu treści

Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Gospodarki
Joanna Strzelec-Łobodzińska:

Panie Marszałku! Panie i Panowie Senatorowie!

Pragnę przedstawić ustawę o zmianie ustawy o materiałach wybuchowych przeznaczonych do użytku cywilnego oraz ustawy o wykonywaniu działalności gospodarczej w zakresie wytwarzania i obrotu materiałami wybuchowymi, bronią, amunicją, wyrobami i technologiami o przeznaczeniu wojskowym lub policyjnym.

Ustawa wdraża do prawa krajowego, jak tu pan senator sprawozdawca powiedział, przepisy dyrektywy z 23 maja 2007 r. w sprawie wprowadzania do obrotu wyrobów pirotechnicznych, zwanej potocznie dyrektywą pirotechniczną. Ta dyrektywa ma głównie trzy cele: po pierwsze, swobodny przepływ wyrobów pirotechnicznych na rynku wewnętrznym, po drugie - albo po pierwsze - zapewnienie wysokiego poziomu ochrony zdrowia, bezpieczeństwa publicznego i bezpieczeństwa konsumentów, z uwzględnieniem aspektów związanych z ochroną środowiska, i to jest ten trzeci cel.

Stosowanie przepisów dyrektywy przyczyni się do poprawy bezpieczeństwa użytkowania wyrobów pirotechnicznych. W tym kontekście szczególne znaczenie ma wprowadzenie tak zwanych zasadniczych wymagań bezpieczeństwa, które muszą spełnić wyroby pirotechniczne dopuszczane do obrotu. Poza tym określa się wymagania konstrukcyjne tych wyrobów, a także definiuje warunki eksploatacji wyrobów pirotechnicznych.

Mimo że dyrektywa zezwala na zakup wyrobów pirotechnicznych w klasach stwarzających relatywnie mniejsze zagrożenie - to są klasy od jeden do trzy - osobom od dwunastego roku życia, uwzględniliśmy wniosek Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji i postanowiliśmy utrzymać istniejący próg wiekowy w przypadku osób nabywających te wyroby, to znaczy osiemnaście lat. Względy bezpieczeństwa zwyciężyły nad liberalizacją zasad obrotu.

Ustawa, zgodnie z przepisami dyrektywy, obliguje producentów i importerów sprowadzających wyroby pirotechniczne do określania klas w zależności od stopnia zagrożenia podczas użytkowania. Aby wyroby były bezpieczne w użyciu, nakazuje się umieszczanie na nich etykiet w języku polskim zawierających podstawowe informacje dotyczące użytkowania, nazwę, adres importera - cały kompleks danych określonych w ustawie.

Zgodnie z wymaganiami dyrektywy, rynek wyrobów pirotechnicznych musi podlegać nadzorowi. Te kwestie leżą w kompetencji Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, Inspekcji Handlowej, Państwowej Inspekcji Pracy. Działania wymienionych organów mogą być wspomagane przez Policję i Straż Miejską.

Pozwolę sobie zauważyć, że wejście w życie tej regulacji z jednej strony nie pociąga za sobą dodatkowych obciążeń dla budżetu, a z drugiej strony nie powoduje powstawania nowych miejsc pracy, nowych podmiotów gospodarczych. No ale nie taki jest cel tej regulacji. Przede wszystkim ma ona przyczynić się do poprawy bezpieczeństwa użytkowania wyrobów pirotechnicznych. To byłoby wszystko, jeśli chodzi o moje wystąpienie. A jeżeli już tak nietypowo i w skrócie procedujemy, to powiem, że wszystkie trzy merytoryczne uwagi, które zostały tu przez pana senatora wskazane, pozytywnie opiniujemy i jesteśmy gotowi je poprzeć.

Wicemarszałek Marek Ziółkowski:

Dziękuję Pani Minister.

Czy są inne pytania do pani minister?

Pan senator Wojciechowski, proszę.

Do spisu treści

Senator Grzegorz Wojciechowski:

Panie Marszałku, Wysoka Izbo, Pani Minister, mam dwa krótkie pytania. Prosiłbym bardzo o krótką ogólną odpowiedź.

Pierwsza sprawa. Jeśli chodzi o swobodny przepływ materiałów pirotechnicznych, to troszeczkę mnie to zaniepokoiło. Czy słusznie?

I drugie pytanie. Czy te przepisy, które obowiązują obecnie, i będą obowiązywać, są lepsze czy gorsze? Dziękuję.

Wicemarszałek Marek Ziółkowski:

Proszę bardzo, Pani Minister.

Do spisu treści

Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Gospodarki
Joanna Strzelec-Łobodzińska:

Zacznę od odpowiedzi na pierwsze pytanie. Użyłam sformułowania z dyrektywy, bo chodzi tu bardziej o zrównoważenie swobodnego przepływu i bezpieczeństwa. Mogę zapewnić, że wprowadzenie tych zasadniczych wymagań bezpieczeństwa - cały rozdział zostanie wprowadzony do dotychczasowej ustawy - służy zwiększeniu bezpieczeństwa używania tych wyrobów, a nie jego zmniejszeniu.

Uwaga tu zgłoszona, dotycząca koncesjonowania, idzie w kierunku takim, żeby ograniczyć niekontrolowany obrót tymi wyrobami.

Do spisu treści

Wicemarszałek Marek Ziółkowski:

Dziękuję, Pani Minister.

Jak rozumiem, nie ma więcej pytań.

(Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Gospodarki Joanna Strzelec-Łobodzińska: Dziękuję.)

Przyjmijmy, że dyskusja została otwarta, a do głosu zapisał się i wygłosił przemówienie pan senator Bisztyga. Jak rozumiem, więcej dyskutantów nie ma.

Do spisu treści

A więc teraz zamykam dyskusję.

Ponieważ zostały zgłoszone wnioski legislacyjne, proszę Komisję Gospodarki Narodowej o zorganizowanie posiedzenia i przygotowanie sprawozdania. Głosowanie odbędzie się pod koniec posiedzenia Wysokiej Izby.

Do spisu treści

Wysoki Senacie, przystępujemy do rozpatrzenia punktu trzynastego porządku obrad: stanowisko Senatu w sprawie ustawy o zmianie ustawy o zatrudnieniu socjalnym oraz niektórych innych ustaw.

Tekst ustawy jest w druku nr 911, a sprawozdanie komisji w druku nr 911A.

Pan senator Mieczysław Augustyn przedstawi sprawozdanie jako sprawozdawca dwóch komisji: Komisji Samorządu Terytorialnego i Administracji Państwowej oraz Komisji Rodziny i Polityki Społecznej.

Proszę, Panie Senatorze.

Przepraszam, pani minister Łobodzińskiej dziękuję za bytność z nami podczas rozpatrywania tego punktu.

Do spisu treści

Senator Mieczysław Augustyn:

Panie Marszałku! Panie Ministrze! Pani Dyrektor! Panie i Panowie Senatorowie!

Kiedy niespełna rok temu rozpatrywaliśmy ustawę o finansach publicznych, już wtedy było  jasne - i z tej mównicy te słowa padały - że trzeba będzie wrócić do statusu centrów  integracji społecznej i zakładów aktywności  zawodowej, ponieważ tamta ustawa znosiła możliwość funkcjonowania gospodarstw pomocniczych w sektorze finansów publicznych. Wiele spośród centrów integracji społecznej i zakładów aktywności zawodowej funkcjonuje właśnie w takiej formie. Spośród pięćdziesięciu dziewięciu CIS, które zostały powołane od 2004 r., dwadzieścia funkcjonuje właśnie w formie gospodarstw pomocniczych, aż pięćdziesiąt trzy zakłady aktywności zawodowej zostały utworzone przez jednostki samorządy terytorialnego, jedenaście przez powiaty i osiem przez gminy.

Oczywiście te jednostki poczuły się zaniepokojone zmianami. Dlatego chciałbym wyrazić podziękowanie dla Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej za to, że w trybie pilnym wspólnie z samorządami powołana została komisja, która tak naprawdę jest autorem rozwiązań, jakie powinny satysfakcjonować samorządy. Rozwiązania, które rozpatrywaliśmy na posiedzeniu połączonych komisji, dotyczą wprowadzenia w przypadku gmin i jednostek samorządu terytorialnego możliwości dokonywania przekształceń działających dotychczas w formie gospodarstw pomocniczych centrów integracji społecznej w wybraną przez jednostkę samorządu terytorialnego formę, to znaczy albo w jednostkę budżetową, albo w samorządowy zakład budżetowy. Przewiduje się także możliwość przekazania działalności takiego centrum na rzecz organizacji pozarządowych. Tego rodzaju postanowienie ustawowe w konsekwencji spowodowało konieczność zmiany w ustawie o finansach publicznych i wpisania do katalogu zakresu zadań własnych jednostek samorządu terytorialnego tych zadań, które odnoszą się do pomocy społecznej, reintegracji zawodowej i społecznej oraz rehabilitacji zawodowej i społecznej osób niepełnosprawnych.

Kolejna zmiana, niewynikająca już może z samej ustawy o finansach publicznych, ale postulowana zawsze wtedy, kiedy była mowa o centrach integracji społecznej - byłem wśród tych, którzy to postulowali także z tej mównicy -  to jest dopuszczenie wreszcie możliwości tworzenia centrów integracji społecznej przez powiaty i samorządy województw. Poszerzenie kręgu podmiotów, które będą mogły zakładać centra integracji społecznej moim zdaniem jest krokiem w dobrym kierunku, bo nie zawsze gmina ma ochotę i możliwości, żeby to zrobić, mimo ewidentnie istniejących potrzeb w zakresie reintegracji zawodowej osób długotrwale wykluczonych z rynku pracy. A temu  służą centra integracji społecznej.

Jak pewnie wszyscy pamiętamy, problem jest ogromny, bo liczba osób trwale wykluczonych z rynku pracy i w konsekwencji uzależnionych od pomocy społecznej jest bardzo duża. Jest to zjawisko w niektórych gminach ogromne, w prawie trzystu gminach blisko 80% osób korzystających z pomocy społecznej to są ci, którzy czynią to już przez dziesięć i więcej lat. Na szczęście nie wszędzie jest tak źle. Ale problem jest wszędzie duży i wyciągnięcie takich osób z tego stanu wymaga specjalistycznych metod, które centra integracji społecznej oferują. Są to metody skuteczne, bo aż 60% osób, które rozpoczynają zajęcia w takich centrach - przypomnijmy, że są to osoby często po wyrokach, mające doświadczenie uzależnienia, czasem bardzo zagmatwaną przeszłość, jak mówię, długotrwale wykluczone z rynku pracy - kończy zajęcia w CIS, a spośród tych, którzy kończą, aż 70% znajduje zatrudnienie na rynku pracy. Skuteczność tych centrów jest zatem bardzo duża i warto rozszerzać możliwości ich tworzenia, a także dbać o ich dobrą kondycję.

Dopracowano także zasady prowadzenia centrów integracji społecznej, ażeby w tych nowych formułach możliwe było zdobywanie środków własnych. Bo zaletą tych gospodarstw pomocniczych czy działalności w tej formule była możliwość uzyskiwania przychodów, które mogły potem służyć rozwijaniu działalności samych centrów. I żeby zachować tę możliwość doprecyzowano, że działalność wytwórcza, handlowa czy usługowa podejmowana w tych centrach nie będzie działalnością gospodarczą w rozumieniu przepisów o swobodzie działalności gospodarczej i będzie mogła być prowadzona, podobnie jak to zostało określone w ustawie o działalności pożytku publicznego i o wolontariacie, jako działalność statutowa, odpłatna. Taką nową kategorię my także tutaj rozważaliśmy w czasie modernizacji ustawy o działalności pożytku publicznego i o wolontariacie.

Ustawa dotyczy także zakładów aktywności zawodowej. Zmiany, które tutaj się proponuje, mają na celu określenie zasad przekształcania zakładów aktywności zawodowej w samorządowe zakłady budżetowe i zasad przekazywania składników majątkowych tych zakładów do nowo utworzonych podmiotów. Pamiętajmy o tym, że jest to ta forma, w przypadku której składników majątkowych jest dużo, to są zakłady wytwórcze, produkcyjne wraz z całym majątkiem. To musiało zostać doprecyzowane i ustawa to robi.

Ta ustawa uzyskała poparcie wszystkich uczestniczących w pracach komisji. Nie budziła ona kontrowersji, a nasze Biuro Legislacyjne złożyło propozycję przyjęcia czterech poprawek, powiedzmy, po części stylistycznych, po części doprecyzowujących, które Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej poparło, podobnie jak przedstawiciele Biura Pełnomocnika Rządu Do Spraw Osób Niepełnosprawnych.

Wnoszę zatem w imieniu połączonych komisji, Komisji Samorządu Terytorialnego i Administracji Państwowej oraz Komisji Rodziny i Polityki Społecznej, o przyjęcie tej ustawy wraz z poprawkami, które w czasie obrad przyjęliśmy. Prosiłem Wysoką Izbę dzisiaj rano o wprowadzenie tej ustawy do porządku w trybie pilnym, bo jest ona bardzo oczekiwana przez samorządy. Proces przekształceń, zwłaszcza przekazywania składników majątkowych w zakładach aktywności zawodowej itd., będzie na pewno zajmował kilka miesięcy, a ustawa o finansach publicznych wymaga, ażeby formuła działania tych jednostek, centrów integracji społecznej i zakładów aktywności zawodowej, została do tego czasu określona. Dziękuję za zgodę i za możliwość procedowania nad tą ustawą. Liczę, że poprzecie ją państwo podczas dzisiejszych obrad. Dziękuję bardzo.

Wicemarszałek Marek Ziółkowski:

Dziękuję.

Pytania. Senator Gorczyca i senator Bisztyga.

Panie Senatorze, proszę o pozostanie przy mównicy.

Do spisu treści

Senator Stanisław Gorczyca:

Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Panie Sprawozdawco!

Osobiście bardzo mi odpowiada przekształcenie centrów integracji społecznej w instytucje pozarządowe. Mam takie pytanie: jaka jest opinia na ten temat przedstawicieli samorządu terytorialnego? Czy oni się na ten temat wypowiadali? Bo taka forma przekształcenia byłaby chyba najwłaściwsza.

Wicemarszałek Marek Ziółkowski:

I senator Bisztyga.

(Senator Stanisław Bisztyga: Już?)

Proszę bardzo, Panie Senatorze, o pytanie.

Do spisu treści

Senator Stanisław Bisztyga:

Panie Senatorze Sprawozdawco, jest to oczywiście bardzo cenny dokument, oczekiwany przez samorządy. To prawda. Ale czy to nie jest trochę tak, że my tworzymy jakąś instytucję, chodzi zwłaszcza o te centra integracji społecznej, i zostawiamy samorządy z problemem? Mam tu na myśli finansowanie. Jak one sobie z tą kwestią poradzą? Gdyby był pan uprzejmy kilka zdań na ten temat powiedzieć, zgodnie ze swoją wiedzą.

I drugie pytanie. Bardzo ważny jest zapis, że one będą mogły zdobywać środki własne. Czy przedsiębiorca, który przekaże darowiznę, będzie mógł ją sobie odpisać od podatku? Jak to będzie traktowane? Czy to będzie podobnie, jak w przypadku darowizny na cele charytatywne, na cele jakiejś aktywności społecznej, czy też będzie to traktowane w rozumieniu innej ustawy? Dziękuję.

Wicemarszałek Marek Ziółkowski:

Proszę bardzo.

Do spisu treści

Senator Mieczysław Augustyn:

Dziękuję.

Jeśli chodzi o to, o czym mówił pan senator Gorczyca, to ja się w zupełności zgadzam. Jestem zwolennikiem funkcjonowania tego rodzaju centrów w organizacjach społecznych. Znaczna ich część tak funkcjonuje, ale trzeba jednak przyjąć do wiadomości, że jest to formuła działalności, która wymaga wysokospecjalistycznej wiedzy. W ramach tej integracji trzeba przeprowadzać nie tylko odpowiednie szkolenia zawodowe, ale przede wszystkim wykonywać pracę psychologiczną, która pozwoli osobom długotrwale wykluczonym, często uzależnionym, powoli wracać na rynek pracy. Poza tym, jest to przedsionek do spółdzielczości socjalnej, bo często z CIS powstają spółdzielnie socjalne, a ta formuła cieszyła się dużym poparciem tej izby. Nie likwidujemy tego, ale zdajemy sobie sprawę, że nie wszędzie, nie we wszystkich gminach są odpowiednio przygotowane organizacje, które by chciały przejąć działalność centrów integracji społecznej. Sądzę jednak, że część samorządów z takiej możliwości właśnie teraz skorzysta. Mam wiedzę, że tak właśnie będzie. Stwarzamy możliwość, żeby one mogły funkcjonować w inny sposób tam, gdzie się to nie uda.

Jeśli chodzi o pytanie pana senatora Bisztygi o finansowanie centrów integracji społecznej i zakładów aktywności zawodowej, to centra integracji społecznej są finansowane przez samorządy głównie ze środków w ramach przeciwdziałania bezrobociu, pochodzących z PFRON i funduszu przeciwdziałania alkoholizmowi. Tutaj się nic nie zmienia, tak mogę powiedzieć. Nie było to przedmiotem obrad komisji, ponieważ to nie budziło wątpliwości. Samorządy także tego nie podnosiły.

Gdy idzie o zakłady aktywności zawodowej, to one są właściwie, zgodnie z prawem, tutaj to stanowiliśmy, w 90% finansowane ze środków Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych i w 10% ze środków najczęściej samorządu województwa. Bo w ich dyspozycji pozostają te pieniądze z PFRON, to jest zadanie marszałka województwa.

Czy można będzie wzbogacać to finansowanie także poprzez darowizny? Darowizny na rzecz jednostek samorządu terytorialnego oczywiście są możliwe, ale, o ile wiem, chyba nie podlegają odliczeniu podatkowemu. To powinno skłaniać, Panie Senatorze, do tego, o co wnioskował i co bardziej podobało się, i chyba słusznie, panu senatorowi Gorczycy, to znaczy żeby wybierać inną formę przekazywania środków organizacji pozarządowej. Z tym że, powiedzmy uczciwie, zakłady aktywności zawodowej są bardzo trudną formą pracy. To jest wejście tak naprawdę na konkurencyjny rynek gospodarczy. Nie wszystkie organizacje są do tego przygotowane, ale większość ZAZ  funkcjonuje w tej właśnie formule. Sam jestem założycielem, wówczas jako prezes stowarzyszenia, największego jak dotychczas w Polsce zakładu aktywności zawodowej i wiem, że ta formuła pozwala uzyskiwać środki zewnętrzne w formie darowizn. To jest ta wartość dodana, o którą warto zabiegać. Mam nadzieję, że samorządy to będą dostrzegały i będą wybierały tę trzecią, najlepszą możliwość działalności.

(Przewodnictwo obrad obejmuje marszałek Bogdan Borusewicz)

Marszałek Bogdan Borusewicz:

Dziękuję, Panie Senatorze Sprawozdawco.

(Senator Mieczysław Augustyn: Dziękuję.)

Obecnie senatorowie mogą zgłaszać z miejsca trwające nie dłużej niż minutę zapytania do senatora sprawozdawcy.

(Głos z sali: To już było.)

To było już, rozumiem. Przepraszam.

Projekt tej ustawy został wniesiony przez komisję sejmową.

Czy przedstawiciel rządu, pan minister Duda, pragnie zabrać głos w sprawie rozpatrywanej ustawy?

(Sekretarz Stanu w Ministerstwie Pracy i Polityki Społecznej Jarosław Duda: Nie, dziękuję.)

Dziękuję bardzo.

Czy są pytania do pana ministra Dudy? Nie widzę chętnych.

Do spisu treści

Otwieram dyskusję.

Przypominam o konieczności zapisywania się do głosu u senatora prowadzącego listę mówców. Przemówienie senatora w dyskusji nie może trwać dłużej niż dziesięć minut, a podpisane wnioski o charakterze legislacyjnym należy składać do marszałka Senatu do momentu zamknięcia dyskusji.

Informuję, że nikt z państwa senatorów nie zapisał się do głosu.

Do spisu treści

Zamykam dyskusję.

Informuję, że głosowanie w sprawie rozpatrywanej ustawy zostanie przeprowadzone pod koniec posiedzenia Senatu.

Do spisu treści

Przystępujemy do rozpatrzenia punktu czternastego porządku obrad: stanowisko Senatu w sprawie ustawy o ratyfikacji Umowy między Rządem Rzeczypospolitej Polskiej a Gabinetem Ministrów Ukrainy, sporządzonej w Warszawie dnia 25 listopada 2009 r., o zmianie Umowy między Rządem Rzeczypospolitej Polskiej a Gabinetem Ministrów Ukrainy o współpracy przy dokonywaniu kontroli osób, towarów i środków transportu przekraczających polsko-ukraińską granicę państwową, podpisanej w Kijowie dnia 25 czerwca 2001 r.

Tekst ustawy zawarty jest w druku nr 897, a sprawozdania komisji w drukach nr 897A i 897B.

Proszę sprawozdawcę Komisji Samorządu Terytorialnego i Administracji Państwowej, pana senatora Władysława Dajczaka, o przedstawienie sprawozdania komisji.

Do spisu treści

Senator Władysław Dajczak:

Dziękuję bardzo, Panie Marszałku.

Wysoki Senacie!

Mam zaszczyt i przyjemność w imieniu Komisji Samorządu Terytorialnego i Administracji Państwowej przedstawić opinię o procedowanej ustawie, która wyraża zgodę na ratyfikację umowy między rządem Rzeczypospolitej Polskiej a Gabinetem Ministrów Ukrainy, sporządzonej w Warszawie dnia 25 listopada 2009 r., o zmianie umowy między rządem Rzeczypospolitej Polskiej a Gabinetem Ministrów Ukrainy o współpracy przy dokonywaniu kontroli osób, towarów i środków transportu przekraczających polsko-ukraińską granicę państwową, a podpisanej w Kijowie dnia 25 czerwca 2001 r.

Umowa modyfikuje umowę między rządem Rzeczypospolitej Polskiej a Gabinetem Ministrów Ukrainy o współpracy przy dokonywaniu kontroli osób, towarów i środków transportu przekraczających polsko-ukraińską granicę państwową, podpisaną w Kijowie dnia 25 czerwca 2001 r. Konieczność modyfikacji tej umowy powstała po przeprowadzeniu misji ewaluacyjnej Schengen. Przypomnę, że była to misja, która sprawdzała przygotowanie Polski do wejścia do strefy Schengen, czyli przygotowanie granic Polski, przygotowanie Straży Granicznej, jak również prawodawstwa. Po tej wizycie eksperci Unii Europejskiej zgłosili zastrzeżenia odnośnie do dyskryminacyjnego traktowania obywateli Unii Europejskiej przy przekraczaniu granicy polsko-ukraińskiej. Konkretnie zastrzeżenia dotyczyły art. 5 ust. 3, umowa ta bowiem w tym miejscu przewidywała możliwość dokonywania kontroli przez służby graniczne obu państw wspólnie, mówiąc potocznie, na wspólnym miejscu, w celu przyspieszenia i uproszczenia tych czynności. W przypadku ujawnienia przez funkcjonariuszy ukraińskich na terytorium Polski naruszenia prawa przez obywateli polskich umowa przewidywała przekazanie sprawy polskim służbom, z wyłączeniem doprowadzenia sprawcy na terytorium ukraińskie. I odwrotnie, na zasadzie wzajemności, dotyczyło to również obywateli ukraińskich kontrolowanych ewentualnie przez funkcjonariuszy polskich na terytorium Ukrainy. Eksperci Unii Europejskiej zgłosili zastrzeżenia do tego uregulowania, wskazując jego niezgodność z prawem unijnym, gdyż pomijało ono właśnie obywateli Unii Europejskiej. Procedowana dzisiaj przez Wysoką Izbę zmiana umowy między Polską a Ukrainą polega na przyznaniu obywatelom Unii Europejskiej, Europejskiego Obszaru Gospodarczego oraz Szwajcarii, a także członkom ich rodzin bez względu na ich obywatelstwo analogicznego wyłączenia możliwości doprowadzenia ich na terytorium Ukrainy we wspomnianych wcześniej sytuacjach. Usunięta więc zostaje dotychczasowa nierówność traktowania obywateli polskich i obywateli Unii Europejskiej - obywatele państw europejskich oraz członkowie ich rodzin w trakcie kontroli granicznej przez służby ukraińskie na terytorium Polski nie będą mogli być doprowadzani na terytorium Ukrainy. W wyniku tego nowego brzmienia art. 5 ust. 3 umowy poprawi się więc i zmieni sytuacja prawna obywateli Unii Europejskiej przekraczających granicę polsko-ukraińską, zostanie również uproszczona procedura kontroli granicznej. Zostaje w ten sposób zlikwidowana również niezgodność umowy z traktatem ustanawiającym Wspólnotę Europejską oraz z dyrektywą 2004/38 Wspólnoty Europejskiej.

Komisja Samorządu Terytorialnego i Administracji Państwowej jednomyślnie rekomenduje Wysokiemu Senatowi przyjęcie procedowanej ustawy. Dziękuję bardzo, Panie Marszałku.

Marszałek Bogdan Borusewicz:

Dziękuję, Panie Senatorze.

I poproszę teraz sprawozdawcę Komisji Spraw Zagranicznych, pana senatora Janusza Rachonia, o przedstawienie sprawozdania komisji.

Do spisu treści

Senator Janusz Rachoń:

Panie Marszałku! Wysoka Izbo!

Pan senator Dajczak bardzo wyczerpująco przedstawił problematykę. Chciałbym tylko dodać, że zgodnie z umową służby ukraińskie dokonujące kontroli granicznej na terytorium Polski nie będą mogły stosować doprowadzenia kontrolowanego na terytorium Ukrainy nie tylko w przypadku, gdy dana osoba będzie obywatelem polskim, ale także gdy będzie obywatelem Unii Europejskiej oraz innych państw Europejskiego Obszaru Gospodarczego, czyli Norwegii, Islandii, Lichtensteinu, oraz obywatelem Konfederacji Szwajcarskiej.

Pragnę dodać, że obecnie na polsko-ukraińskiej granicy mamy sześć przejść drogowych i cztery towarowe, gdzie odprawa odbywa się u każdego po swojej stronie, oraz dwa małe przejścia towarowe, gdzie wspólna odprawa odbywa się po stronie polskiej. Praktycznie więc ta umowa będzie dotyczyła tych dwóch małych przejść granicznych.

Panie Marszałku! Panie i Panowie Senatorowie! Właściwym trybem związania Rzeczypospolitej Polskiej omawianą umową międzynarodową, ze względu na fakt, że dotyczy wolności i praw obywatelskich określonych w konstytucji, jest zgodnie z art. 89 ust. 1 pkty 2 i 5 ratyfikacja za uprzednią zgodą wyrażoną w ustawie.

Komisja Spraw Zagranicznych, po rozpatrzeniu ustawy na posiedzeniu w dniu 1 lipca 2010 r., wnosi jednomyślnie, aby Wysoki Senat uchwalić raczył załączony projekt uchwały bez poprawek. Dziękuję bardzo.

Marszałek Bogdan Borusewicz:

Dziękuję bardzo, Panie Senatorze.

Obecnie senatorowie mogą zgłaszać z miejsca trwające nie dłużej niż minuję zapytania do senatorów sprawozdawców.

Czy są takie pytania? Nie ma. A myślałem, że pan senator do siebie...

(Senator Janusz Rachoń: Nie, nie, Panie Marszałku.)

Przepraszam. Trochę się zdziwiłem.

Projekt tej ustawy został wniesiony przez rząd.

Do prezentowania stanowiska rządu w toku prac parlamentarnych zostali upoważnieni minister spraw zagranicznych i minister spraw wewnętrznych i administracji.

Czy pan minister Borkowski albo pan minister Stachańczyk chciałby zabrać głos w sprawie rozpatrywanej ustawy?

(Sekretarz Stanu w Ministerstwie Spraw Zagranicznych Jan Borkowski: Dziękujemy, nie.)

Dziękuję.

(Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji Piotr Stachańczyk: Dziękuję, Panie Marszałku.)

Dobrze, dziękuję.

Obecnie senatorowie mogą zgłaszać z miejsca trwające nie dłużej niż minutę zapytania do przedstawicieli rządu związane z omawianym punktem porządku obrad.

Czy ktoś z państwa senatorów pragnie zadać takie pytanie? Nie widzę chętnych.

Do spisu treści

Otwieram dyskusję.

Przypominam o konieczności zapisywania się do głosu u senatora prowadzącego listę mówców.

Przemówienie senatora w dyskusji nie może trwać dłużej niż dziesięć minut, a podpisane wnioski o charakterze legislacyjnym senatorowie składają do marszałka Senatu do momentu zamknięcia dyskusji.

Informuję, że nikt z państwa senatorów nie zapisał się do głosu.

Do spisu treści

Zamykam dyskusję.

Informuję, że głosowanie w sprawie rozpatrywanej ustawy zostanie przeprowadzone pod koniec posiedzenia Senatu.

 

 

 

 


59. posiedzenie Senatu RP, spis treści , poprzednia część stenogramu , następna część stenogramu