54. posiedzenie Senatu RP, spis treści , poprzednia część stenogramu , następna część stenogramu


 

 

 

Wicemarszałek
Ryszard Jarzembowski:

Dziękuję bardzo.

Informuję, że w tak zwanym międzyczasie do protokołu swoje przemówienia złożyli senatorowie: Zbigniew Piwoński, Tadeusz Bartos i Zbigniew Kruszewski.*

Zapraszam na mównicę pana senatora Andrzeja Wielowieyskiego, wicemarszałka Senatu pierwszej kadencji. Następnym mówcą będzie pan senator Andrzej Jaeschke.

Do spisu treści

Senator Andrzej Wielowieyski:

Panie Marszałku! Panie i Panowie Ministrowie! Wysoka Izbo!

Czy chcemy, czy nie chcemy, debata nad budżetem musi być debatą nad stanem państwa, a stan państwa jest taki, że gospodarka się rozwija - wprawdzie z trudem i boleśnie, ale przecież się rozwija - modernizuje, dostosowuje do wymogów rynku unijnego, staje się sprawniejsza i bardziej konkurencyjna. Chwała za to polskim przedsiębiorcom i pracownikom. I o tych zagadnieniach rozwoju, a zwłaszcza o problemach bezrobocia, musimy pamiętać podczas omawiania budżetu.

Z kolei finanse publiczne po prostu toczą się po równi pochyłej, ku bankructwu. Ekonomiści głoszą i alarmują, że dług publiczny rośnie znacznie ponad możliwości Polaków, ale politycy wolą o tym nie mówić. Mało było o tym w naszej dyskusji. Dyskusje budżetowe w większości dotyczą szczegółów, różnych przesunięć, ale mało kto pyta o to, w jaki sposób, z jakich pieniędzy będziemy pokrywać deficyt finansów publicznych, w sytuacji gdy - uwzględniając zadłużenie samorządów, funduszy, agencji itd. - znacznie przekraczamy 50 miliardów zł, bo to już nie jest 45 miliardów zł tylko budżetu centralnego, i przekraczamy znacznie 6% PKB, zbliżając się, jeśli chodzi o zadłużenie państwa, do konstytucyjnej granicy 60% PKB. Ale, Wysoka Izbo, to nie jest najgorsze, ponieważ ostatecznie możemy przekroczyć ten limit konstytucyjny - zdarzają się takie wykroczenia - a nawet, jeśli będzie trzeba, może zmienimy konstytucję w tym zakresie. Tak, to też można zrobić.

Istotnym problemem jest jednak to, że zbliżamy się do przerażającej granicy, kiedy nie będziemy w stanie od kogokolwiek pożyczyć brakujących pieniędzy, a mówiąc fachowo i elegancko: kiedy budżet utraci płynność. Wiemy przecież - naprawdę to wiemy, nie zamykajmy na to oczu - jak to wyglądało u naszych sąsiadów. W takich sytuacjach po prostu zawiesza się emerytury, nie płaci się budżetowcom, przez długie miesiące nie płaci się zasiłków albo ciągle płaci się z opóźnieniami. A zwracam uwagę na to, że kraj, o którym mówię, ma ropę i w końcu dzięki ropie mógł pokryć ten deficyt. No a my ropy nie mamy.

W załączniku nr 3 - i teraz będzie sprawa kluczowa - do którego mogą państwo zajrzeć, mamy pełne zapotrzebowanie, duży popyt na pożyczki. To już nie jest te czterdzieści parę miliardów czy, razem z innymi sektorami, pięćdziesiąt parę miliardów. To jest odnotowane w załączniku nr 3. Tu musimy zdobyć 146 miliardów 500 milionów zł, żeby zarządzać długiem i mieć na bieżące spłaty, bo to się ciągle odnawia. W ubiegłym roku to było 116 miliardów zł, dzisiaj to jest 146 miliardów zł, a z tymi zadłużeniami samorządów, fundacji, różnych funduszy itd. to jest około 180 miliardów zł. Jeżeli w ten sposób będzie się kształtował, że tak powiem, deficyt, to prawdopodobnie w przyszłym roku będziemy tu potrzebować 250 miliardów zł albo i więcej. Skąd, powtarzam: skąd wziąć na to pieniądze?

Belgia czy Włochy mogą mieć zadłużenie powyżej 100% PKB, ale to są kraje wielokrotnie bogatsze od nas, mające wielokrotnie większe oszczędności, i im nie grozi katastrofa z tego powodu. A nam rzeczywiście grozi.

Wicepremier Hausner w czasie grudniowej debaty w Sejmie, miesiąc temu, powiedział, że jego zdaniem wydatki budżetu powinny być o 3 miliardy zł mniejsze. Zgadzam się, to jest bliskie prawdy. A nawet powiem, że chyba powinny być mniejsze. Ale coś, co naprawdę mogłoby nas uratować, to blokada wydatków budżetu na poziomie 2003 r. Przypominam, że niestety powinniśmy zrobić taką blokadę i zapłacić za skandaliczne zerwanie w ubiegłym roku tej kotwicy Belki, bo z tego powodu, a także z powodu błędów w planowaniu funduszu płac - bo pomylono się co do wysokości przewidywanej inflacji - zmarnotrawiliśmy w 2003 r., na skutek złego budżetowania, od 3 do 4 miliardów zł. Taka jest rzeczywistość, proszę państwa, to jest konkret i za to musimy zapłacić. Ale obawiam się, że to kontynuujemy i że teraz będzie to samo. Bo popatrzcie państwo, jak wygląda wzrost wydatków w stosunku do zeszłego roku: w zakresie świadczeń na rzecz osób fizycznych wydatki rosną o 7,5%, w zakresie wydatków majątkowych - o 14,5%, w zakresie jednostek budżetowych - o 13%, co zresztą jest wyliczone nadmiernie, dlatego że są zmiany w finansowaniu służby skarbowej, a trzeba uwzględnić także propozycję komisji finansów, która zmniejsza to o miliard, czyli wydatki wzrosną około 8%, 8-9% w stosunku do ubiegłego roku, w sytuacji grożącego nam bankructwa. Jest to, proszę państwa, lekkomyślny budżet wydatków, choć w dużej mierze uzasadnionych - bo najczęściej te wydatki są naprawdę bardzo uzasadnione, tylko że nie ma na nie pokrycia. Czerpiemy z rynku krajowego, czerpiemy z rynku zagranicznego, chcemy wziąć prawie 10 miliardów ze środków zagranicznych. To jest kapitał portfelowy, bo naszych oszczędności nie starcza, a ten kapitał jest wrażliwy, płochliwy, niespokojny, i trzeba będzie straszliwie uważać, żeby przypadkiem się nie przeraził i nie uciekał nadmiernie szybko.

I jeszcze dwie uwagi. Pamiętajmy, że każdy 1 miliard zł większego deficytu w tym roku to 500-600 milionów zł wyższego kosztu obsługi długów w następnym roku, a to stanowi od razu niesłychanie mocne obciążenie. Pamiętajmy też, że nie potrafimy i nie będziemy mieli prawa przekonywać społeczeństwa do koniecznych ograniczeń wydatków, zawartych również w tak zwanej zielonej księdze Hausnera, nie będziemy mogli tego zrobić. Chcemy na przykład zarobić w ciągu najbliższych miesięcy przeszło 1 miliard zł na ZUS. Nie zrobimy tego, jeżeli nie będziemy inaczej budżetować, nie ograniczymy wydatków budżetowych, wydatków administracyjnych. Bez tego naprawdę nie ma podstaw do tego, żeby żądać ograniczenia świadczeń socjalnych, przed czym stoimy. Powtarzam: akceptując budżet z tymi założeniami, ryzykujemy poważne zagrożenie płynności budżetowej może nawet już w pierwszym półroczu, a na pewno w roku 2005, albo stoimy przed alternatywą znacznie większego, kilkunastomiliardowego obcięcia budżetu. Chodzi o ten limit, o te 60% PKB. Będzie to oczywiście oznaczać wielki gniew społeczny, a także, co jest zrozumiałe, grozić recesją.

Tak więc w imieniu Unii Wolności stwierdzam, że tego budżetu popierać nie można i ostrzegam siebie i nas wszystkich, ażebyśmy wyciągnęli z tego praktyczne wnioski. Chociażby w trakcie wykonywania tego budżetu trzeba rzeczywiście te parę miliardów złotych zaoszczędzić.

Wicemarszałek
Ryszard Jarzembowski:

Dziękuję bardzo.

Teraz głos zabierze pan senator Andrzej Jaeschke.

Zapraszam, Panie Profesorze.

Następnym mówcą będzie pan senator Władysław Mańkut.

Do spisu treści

Senator Andrzej Jaeschke:

Panie Marszałku! Panie i Panowie Senatorowie!

Chciałbym zacząć nie od tego, od czego jeszcze parę minut temu zamierzałem zacząć, bo uważam, że treści i formy wystąpienia senatora Izdebskiego nie można pozostawić bez odpowiedzi. Zastanawiałem się, jak na to zareagować, żeby nie zbliżyć się za bardzo do poziomu dyskursu, który został przez pana senatora Izdebskiego zaproponowany. I powiedziałbym tak: Kasandra przeszła do historii tragedii greckiej, a wystąpienie pana senatora Izdebskiego niewątpliwie przejdzie do historii tragifarsy parlamentarnej. Nie mówię już o tym, że drastycznie zaniżyło ono stosowany i praktykowany w tej Izbie od paru lat poziom dyskusji politycznej. Ale być może wpłynęły na to obecność kamer telewizyjnych i ogólnopolska transmisja.

Zajmuję się w Senacie, jak państwo wiecie, przede wszystkim sprawami wymiaru sprawiedliwości. I wypada mi się zgodzić z wystąpieniem czy z fragmentem wystąpienia pani minister, w którym stwierdza, iż wymiar sprawiedliwości jest jednym z priorytetowych elementów tego budżetu. Z zadowoleniem wyrażam opinię, którą wyrażaliśmy już wszyscy na posiedzeniu komisji, że ten budżet, jeżeli chodzi o wymiar sprawiedliwości, jest dobry. Właściwie są rozłożone priorytety również wewnątrz tego budżetu. W pierwszym roku gros środków poszło na wymiar sprawiedliwości w kontekście sądownictwa, co w połączeniu z upraszczającymi procedury aktami prawnymi, które przyjęliśmy w Wysokiej Izbie, doprowadziło już dzisiaj do tego, że w wielu sądach sędziowie sądzą na dwie zmiany, że zaczyna poprawiać się baza lokalowa, jak również do tego, że w tym roku - wierzymy tym statystykom - zatrzymano proces rozwarstwienia między liczbą rozpatrywanych spraw a napływem nowych spraw; w drugim roku zwiększono środki na system penitencjarny, na więziennictwo, i my też braliśmy w tym udział. W tym roku zaś, przy relatywnie dobrym budżecie, priorytet ministerstwa dotyczy przede wszystkim prokuratury. I wypada się zgodzić z tą koncepcją. Z zadowoleniem skonstatowaliśmy na posiedzeniu komisji, że podstawowe potrzeby wymiaru sprawiedliwości są zaspokojone, co nie znaczy, że nie można jeszcze czegoś w tej materii zrobić.

My jako Komisja Ustawodawstwa i Praworządności zajęliśmy się w tym roku przede wszystkim sprawą więziennictwa. Odbyliśmy dwie wizyty studyjne, dwa wyjazdowe posiedzenia komisji; jedno było w Małopolsce, drugie na Pomorzu. Dobrze zapoznaliśmy się z problemami wymiaru sprawiedliwości. Dlatego też, Szanowni Państwo, problemy, z którymi więziennictwo przybyło na posiedzenie naszej komisji, są nam znane i te poprawki, które zgłosiliśmy - część z nich została uwzględniona, a część nie - są przez wszystkich członków naszej komisji w pełni aprobowane.

Wiem, że do głosu jest zapisana i za chwilę będzie przemawiać pani senator Serocka, bardzo zaangażowana w problematykę wymiaru sprawiedliwości. Zorganizowała ona wielką konferencję poświęconą systemowi probacji. I w związku z tym poprawkę pierwszą, dotyczącą tego, co łączy się z zachowaniem środka specjalnego w gestii Ministerstwa Sprawiedliwości, zostawiam jej, jeżeli pozwoli, do szerszego omówienia, bo pewnie będzie to chciała zrobić.

Chciałbym za to przez chwilę poświęcić uwagę dwom innym poprawkom.

Jedna z nich dotyczy zmian wewnątrz budżetu Ministerstwa Sprawiedliwości, a więc jest to poprawka, która nie okrada, w cudzysłowie, innych grup społecznych, zawodowych czy instytucji, lecz tylko dokonuje wewnętrznego przesunięcia. Otóż my mamy pełną świadomość, ja też mam tę świadomość, że pieniądze wydatkowane w więziennictwie, w systemie penitencjarnym są wydatkowane lepiej, niż można się spodziewać. Doświadczenia związane z oddaniem więzienia w Piotrkowie Trybunalskim pokazują, że za te same pieniądze zrobiono więcej, niż zakładano. To dowodzi, że pieniądze tam lokowane na pewno nie są marnowane.

Dlatego też ośmielam się prosić w imieniu swoim, wszystkich członków komisji oraz innych podpisanych senatorów o rozpatrzenie jeszcze raz wniosku o przeniesienie z wydatków bieżących na wynagrodzenia 7 milionów 500 tysięcy zł, w celu zorganizowania jeszcze dwustu sześćdziesięciu etatów. Pozwoli to rozwiązać czy rozpocząć rozwiązywanie najgorszego w tej chwili problemu służb penitencjarnych: problemu dwóch milionów nadgodzin, za które albo trzeba zapłacić, albo które trzeba oddać. A jak to może wpływać na system realizacji zadań służb penitencjarnych, nie muszę państwa senatorów przekonywać. Mówiąc pół żartem, pół serio, ponieważ pod projektem podpisali się senatorowie z Komisji Gospodarki i Finansów Publicznych, jestem dobrej myśli. Wszystkich państwa proszę o poparcie tej poprawki.

I wreszcie ostatnia sprawa. Jest to kwestia związana z Instytutem Pamięci Narodowej. Otóż senator Markowski ku mojemu dużemu zadowoleniu poinformował, że Senat zatrzymał moim zdaniem niedobrą praktykę poszukiwania oszczędności budżetowych w różnego typu instytucjach, które są z różnych powodów, jak to zawsze bywa, nielubiane, że tak powiem, z prawa, z lewa i ze środka. I za to tej komisji chwała.

Ja zaś chciałbym powiedzieć, że Komisja Ustawodawstwa i Praworządności większością głosów przyjęła poprawkę polegającą na tym, aby zwiększyć wydatki Instytutu Pamięci Narodowej nie w ogóle, ale na bardzo konkretny cel. Tym celem jest utworzenie oddziału Instytutu Pamięci Narodowej w Szczecinie. Interpretacja prawnicza mogłaby być bardzo prosta: otóż ustawa nakazuje utworzyć oddział Instytutu Pamięci Narodowej tam, gdzie jest sąd apelacyjny. Inna interpretacja, bardziej społeczna, brzmiałaby tak: trzeba umożliwić osobom, z reguły w wieku bardzo podeszłym, możliwość bliższego kontaktu z tym instytutem. Przecież wydaje on ogromną liczbę zaświadczeń, potwierdzeń, przejął zadania Głównej Komisji Badania Zbrodni Hitlerowskich w Polsce. Moja interpretacja jest jednak inna i prosiłbym, żeby każdy z państwa senatorów rozważył to we własnym sumieniu. Ja osobiście uważam, że powstanie tego oddziału jest pewnym elementem racji stanu państwa polskiego. Nie chcę bardziej rozwijać tego tematu, ale w sytuacji narastających czy funkcjonujących poza zachodnią granicą naszego kraju pewnych prób weryfikowania historii albo jej relatywizowania powstanie placówki na tym terenie byłoby moim zdaniem niezmiernie potrzebne, tym bardziej że Rada Miasta Szczecina przy pełnym poparciu klubu SLD przekazała instytutowi gmach na własność. Pieniądze, które proponujemy w poprawce, mają iść na szybkie przystosowanie tego budynku do jego funkcji. Dziękuję bardzo.

Wicemarszałek
Ryszard Jarzembowski:

Dziękuję bardzo.

Zapraszam pana senatora Władysława Mańkuta. Następnym mówcą będzie pan senator Janusz Konieczny.

Oddaję przewodnictwo panu marszałkowi Kutzowi.

(Przewodnictwo obrad obejmuje wicemarszałek Kazimierz Kutz)

Do spisu treści

Senator Władysław Mańkut:

Panie Marszałku! Panowie Ministrowie! Szanowni Państwo!

Na początku, trochę śladem poprzednich wypowiedzi, szczególnie tych dwóch bardzo płomiennych, które wygłoszono z tej trybuny, chciałbym stwierdzić, że nie należy się odnosić, przynajmniej do ostatnich konstrukcji budżetu, jak do budżetów nastawionych głównie albo wyłącznie na tak zwane gaszenie pożarów. Oczywiście nie ulega wątpliwości, że mamy gospodarkę zbyt słabą, a może i zbyt słabe państwo, żeby przeznaczać na działania proinwestycyjne, proeskportowe tyle środków, ile należałoby kierować, aby państwo rozwijało się szybciej. Nie ulega jednak także wątpliwości, że w obecnej konstrukcji budżetu widoczne są tendencje prorozwojowe. Osiągnięty przyrost budżetu za rok miniony, przyrost PKB powyżej 3,5% i założony na rok bieżący ponad pięcioprocentowy przyrost produktu krajowego brutto upoważniają do takiego stwierdzenia, a także do myślenia w kategoriach pozytywnych o tym, co Wysoka Izba powinna przyjąć jako rozwiązania ostateczne w budżecie na rok 2004.

Myślę, że postawa Janosika, jaką zaprezentowali niektórzy parlamentarzyści podczas obrad Sejmu w końcówce ubiegłego roku, nie może być zaakceptowana przez naszą Izbę. Byłoby to samobójstwo budżetowe. Wiemy o tym, wiedzą o tym również ci parlamentarzyści, którzy tę poprawkę zaproponowali i którzy - niezupełnie z ubolewaniem - zreflektowali się później, że być może był to błąd. Chcę głęboko wierzyć, że był to tylko błąd, a nie działanie z premedytacją.

Króciutko o jeszcze jednej sprawie, o której była już dzisiaj mowa. Przewodniczący Jerzy Markowski powiedział o nakładach na infrastrukturę kolejową. Myślę, że powinniśmy zwrócić uwagę na fakt, że w tym właśnie budżecie założono wyraźny wzrost środków na inwestycje w szeroko rozumianym transporcie kolejowym. Jeżeli dodamy do tego fakt, iż wartość środków, które chcemy przeznaczyć na inwestycje w tym obszarze, przekracza możliwość rocznej czy nawet dwuletniej produkcji naszych zakładów, to świadczy to nie tylko o dobrej woli, ale także o myśleniu o dalszych perspektywach, o widzeniu potrzeb związanych z tym obszarem i tą gospodarką, z transportem kolejowym.

Niezależnie od tych kwestii pragnę wyrazić obawę, czy wpisane do ustawy budżetowej duże obciążenie Agencji Nieruchomości Rolnych nie spowoduje zmniejszenia możliwości realizacji jej zadań, zarówno ustawowych, jak i statutowych, które są ukierunkowane na byłych pracowników państwowych gospodarstw rolnych, stadnin koni, ośrodków hodowli zarodowej i rodziny tych pracowników. Na początku minionej dekady, na początku lat dziewięćdziesiątych ponieśli oni największe konsekwencje zmian w gospodarce Rzeczypospolitej, oni i całe rolnictwo indywidualne. Myślę i wierzę w to, że resorty finansów i skarbu państwa podejmą działania, które umożliwią pozytywne rozstrzygnięcia w tej sprawie, niezależnie od tych dużych obciążeń.

Chciałbym jeszcze wesprzeć tych kolegów senatorów, którzy mówili o potrzebie zwiększenia środków na ochotnicze straże pożarne. Proszę państwa, wczorajszy dzień, z uwagi na tak tragiczny wypadek, który wydarzył się na drodze koło Miłomłyna, powinien zachęcić nas do pozytywnego głosowania w tej sprawie. Oto w samochodzie spaliły się żywcem trzy osoby - być może tylko dlatego, że ochotnicza straż pożarna, która przyjechała, miała niedoskonały sprzęt i nie mogła uratować tego samochodu. Takich przypadków może być więcej. Myślę, że każde ludzkie istnienie, które udałoby się uratować przez zwiększenie nakładów na straże pożarne, powinno nas skłonić do zastanowienia się i pochylenia się nad tym problemem.

Szczegółowo odniosę się teraz do kwestii, które dotyczą zmian czy też przesunięć, czyli do propozycji poprawki budżetowej w części 85. Chodzi o zwiększenie nakładów na bardzo ważny, powiedziałbym, wręcz unikatowy obszar gospodarczy, czyli Żuławy Wiślane. W propozycji budżetowej na rok bieżący nakłady na subwencje i dotacje zmniejsza się o połowę w stosunku do roku ubiegłego. Pragnę wspólnie z panami senatorami Kozłowskim, Lorenzem i Pietrzakiem zaproponować ich zwiększenie, nie o taką wartość, jak w roku ubiegłym, ale przynajmniej o 3 miliony, żeby niezbędne działania w zakresie ochrony tego bardzo ciekawego obszaru, na którym znajduje się unikatowy zabytek klasy światowej, Kanał Elbląski z XIX wieku, mogły być realizowane z większym powodzeniem. Proszę o poparcie tej poprawki. Dziękuję.

Wicemarszałek Kazimierz Kutz:

Dziękuję senatorowi.

Głos zabierze senator Konieczny.

Do spisu treści

Senator Janusz Konieczny:

Szanowny Panie Marszałku! Wysoki Senacie! Szanowni Przedstawiciele Rządu!

Budżet państwa, którym dzisiaj zajmuje się Wysoka Izba, został szczegółowo przeanalizowany przez wszystkie senackie komisje. Na postawie dyskusji, jaka odbyła się na posiedzeniu Komisji Obrony Narodowej i Bezpieczeństwa Publicznego, a także Komisji Nauki, Edukacji i Sportu mogę z całą odpowiedzialnością stwierdzić, że chociaż jest to budżet trudny, to zaspokaja on podstawowe potrzeby państwa, a także stabilizuje jego rozwój. Omawiany dzisiaj budżet odzwierciedla najważniejsze sprawy związane z rozwojem naszego kraju. Z jednej strony ogranicza pewne wydatki, a z drugiej - wspiera te dziedziny, które decydują o szybkim rozwoju.

W minionym 2003 r. nastąpiło wiele pozytywnych zmian w polskiej gospodarce, chociaż nie zawsze jest to odczuwalne. Szczególnie mam na uwadze ciągle wysokie bezrobocie.

W przedłożeniu sejmowym w budżecie przewidziano zwiększenie środków finansowych na obronę narodową i bezpieczeństwo publiczne. Chociaż nie są to wielkości do końca satysfakcjonujące, szczególnie instytucje powołane do zapewnienia bezpieczeństwa publicznego, to widać ogromny wysiłek, jaki w tym względzie uczyniono.

Zagadnienia te są szczególnie bliskie senackiej Komisji Obrony Narodowej i Bezpieczeństwa Publicznego, która na swoim ostatnim posiedzeniu przyjęła stanowisko w sprawie sytuacji materialnej funkcjonariuszy i pracowników Policji, Straży Granicznej i Państwowej Straży Pożarnej. Musi następować dalsze wzmocnienie komend powiatowych Policji i Państwowej Straży Pożarnej oraz komisariatów, a także Straży Granicznej. To właśnie tam powinny być kierowane większe środki finansowe.

Szczególnie ważnym dla mnie problemem jest finansowanie straży pożarnych, zarówno Państwowej Straży Pożarnej, jak i ochotniczych straży pożarnych. Jestem niezmiernie wdzięczny wszystkim państwu senatorom, którzy dzisiaj tak ciepło wypowiadali się z tej trybuny o ochotniczych strażach pożarnych. Jestem wiceszefem zarządu głównego związku, więc tym bardziej mnie to cieszy. Dziękuję serdecznie. Jestem przekonany, że nie muszę państwu senatorom wyjaśniać, jak ogromną rolę w naszym życiu w wielu środowiskach odgrywają ochotnicze straże pożarne. Nikomu nic nie ujmuję, ale z całą pewnością dzisiaj bardzo trudno byłoby wskazać drugą taką organizację, która chcąc działać, sama tworzy dla siebie bazę do działania, a następnie bezinteresownie ratuje życie i mienie naszego społeczeństwa, wymagając jedynie, a właściwie, jeśli mówić szczerze, prosząc o zapewnienie nieodzownego sprzętu.

Nasuwa się pytanie, czy to są zbyt duże wymagania. Budżet w przedłożeniu sejmowym przewiduje 10 milionów zł dla ochotniczych straży pożarnych, które w swoich szeregach zrzeszają ponad siedemset tysięcy strażaków. W świetle obłożenia od 1 stycznia tego roku strażaków państwowych i ochotników podatkiem VAT byłaby to ogromna pomoc nie tylko dla Związku OSP, ale także dla samorządów gminnych. Przyznane przez Sejm środki znalazły się w budżecie ministra spraw wewnętrznych i administracji. Po zapoznaniu się z propozycjami poprawek widzę jednak, że strażacy tych pieniędzy mogą nie otrzymać. Podobnie zresztą wygląda sytuacja w zakresie przyznania środków finansowych z przeznaczeniem dla jednostek OSP włączonych do Krajowego Systemu Ratowniczo-Gaśniczego.

Chcemy się czuć, Szanowni Państwo, bezpiecznie, ponosząc jednak z tego tytułu tylko niskie koszty. A w ten sposób tego nie zrealizujemy. Dlatego też dla mnie mocno krzywdzący ochotnicze straże pożarne jest dwunasty wniosek legislacyjny zawarty w sprawozdaniu senackiej Komisji Gospodarki i Finansów Publicznych. Proszę państwa o jego odrzucenie.

Panie Marszałku, Wysoki Senacie, kończąc to wystąpienie, na ręce pana marszałka składam stosowną poprawkę. Dziękuję bardzo.

Wicemarszałek Kazimierz Kutz:

Dziękuję.

Proszę o zabranie głosu panią senator Ewę Serocką.

Do spisu treści

Senator Ewa Serocka:

Dziękuję bardzo.

Panie Marszałku! Panie i Panowie Senatorowie!

Wymiar sprawiedliwości w Polsce był i jest, a raczej jego skuteczność była i jest przedmiotem krytyki od paru lat. Powodem podstawowym tej krytyki, a właściwie tego krytykowanego stanu, był permanentny brak pieniędzy oraz bardzo skomplikowana procedura sądowa. Właśnie ten rząd i ten parlament uprościły procedury i przeznaczyły na to w budżecie w ciągu dwóch lat swojej działalności o 50% środków finansowych więcej niż w roku 2001. Jest to wielki sukces obecnego rządu i za to wymiar sprawiedliwości bardzo mu dziękuje, o tym wiem doskonale. Dziękuje mu również za to, jak poważnie obecnie podchodzi się do poprawy skuteczności wymiaru sprawiedliwości, do przyspieszenia ciągnących się od wielu lat procesów sądowych oraz zahamowania zapaści funkcjonowania zakładów karnych. Nie chcę dawać przykładów, ale ostatnio prezydent naszego prawie czterdziestomilionowego państwa powołał się na przykład, że siedem lat ciągnie się jego proces, co jest chyba ewenementem na skalę światową. Ja chciałabym się zająć w tym momencie problemem zakładów karnych, bo one same wciąż jeszcze mają wiele, wiele problemów. I tym chcę się zająć pokrótce.

Jest to problem palący. Podam parę cyfr, bo to jest najbardziej wymowne. W ciągu ostatnich czterech lat nastąpił pięćdziesięcioprocentowy przyrost liczby osadzonych przy minimalnym zwiększeniu liczby funkcjonariuszy, co oczywiście pociągnęło za sobą dwa miliony niezapłaconych godzin nadliczbowych w tej grupie zawodowej, o czym przed chwilą mówił pan senator Jaeschke. Zauważyć należy, że w więzieniach wzrosła nie tylko liczba osadzonych, ale również liczba więźniów szczególnie niebezpiecznych, zdemoralizowanych, wyjałowionych uczuciowo przez narkotyki. Przy przeludnionych więzieniach, braku kadry, jakże łatwo o zagrożenie bezpieczeństwa publicznego, wzniecanie groźnych buntów, organizowanie ucieczek, utrudnianie postępowań. Wszyscy jesteśmy na to narażeni.

Dlatego zgłaszam poprawkę. Chodzi w niej o to samo, jak się okazuje, co w poprawce, którą zgłosił pan senator Jaeschke do ustawy budżetowej, czyli o przeniesienie kwot, bez zwiększenia budżetu, między paragrafami rozdziału 75512 "Więziennictwo", tak aby w ramach budżetu służby więziennej można było utworzyć dwieście sześćdziesiąt etatów kosztem wydatków majątkowych.

Druga poprawka, którą chciałabym zgłosić, i o której poparcie chcę prosić, dotyczy art. 45 ust. 1 ustawy budżetowej. Jak dzisiaj przeczytałam, na szczęście, została ona zgłoszona również przez Komisję Gospodarki i Finansów Publicznych i jest umieszczona w druku nr 572A. Chodzi o zwolnienie Służby Więziennej z obowiązku wpłaty 40% gromadzonych, w domyśle: wypracowanych, środków specjalnych do budżetu państwa. Środki te są przecież w wymiarze sprawiedliwości przeznaczone na finansowanie zadań z zakresu przygotowania do readaptacji skazanych i inne cele ściśle z tym problemem związane.

W grudniu 2003 r., czyli miesiąc temu, senacka Komisja Ustawodawstwa i Praworządności zorganizowała, we współpracy i współdziałaniu z Sejmem, Kancelarią Prezydenta, ministrem sprawiedliwości i rzecznikiem praw obywatelskich, konferencję na temat probacji, czyli resocjalizacji osób skazanych. W wyniku tej konferencji bardzo czytelnie określony został stan zagrożenia bezpieczeństwa naszych obywateli ze strony rosnącej liczby przestępców, i to groźnych, oraz tych osiemdziesięciu siedmiu tysięcy osadzonych w zakładach karnych w Polsce, a także trzydziestu tysięcy pukających do więzień i nieznajdujących tam miejsc. Oni wprawdzie wcale nie chcą tam trafić, ale zostali skazani prawomocnymi wyrokami i powinni tam trafić. Te liczby możemy ograniczyć jedynie poprzez odpowiednią politykę probacyjną, zapewnienie dobrej kadry kuratorskiej i więziennej oraz tworzenia tanich miejsc pracy w zakładach karnych.

Mając na względzie bezpieczeństwo naszego społeczeństwa, proszę Wysoki Senat o poparcie obu poprawek. Będzie to potwierdzeniem wniosków wypracowanych w trakcie grudniowej konferencji, która była zorganizowana przez senacką komisję. Dziękuję państwu za uwagę. Poprawki składam.

Wicemarszałek Kazimierz Kutz:

Dziękuję, Pani Senator.

Proszę o zabranie głosu panią senator Krystynę Sienkiewicz.

(Głos z sali: Nie ma.)

Nieobecna.

Wobec tego proszę o zabranie głosu pana senatora Andrzeja Spychalskiego - jego też nie widzę.

(Głos z sali: Jest, jest.)

(Głos z sali: Jest, właśnie maszeruje.)

No dobrze, bo już myślałem, że wszyscy poszli gasić jakieś pożary.

Do spisu treści

Senator Andrzej Spychalski:

Panie Marszałku, nie sprawiłbym zawodu.

Szanowny Panie Marszałku! Panie i Panowie Senatorowie!

W dyskusji nad ustawą budżetową na 2004 r. chciałbym odnieść się do wysokości środków przeznaczonych na PKP, a zwłaszcza na przewozy regionalne. I nie tylko dlatego, że obradujemy pod presją pikiety przed gmachem parlamentu.

Ustawa z 13 listopada 2003 r. o dochodach jednostek samorządu terytorialnego przewiduje w 2004 r. finansowanie przewozów regionalnych przez samorządy województw z ich dochodów własnych. Przejęcie przez samorządy odpowiedzialności za organizowanie kolejowych przewozów regionalnych jest krokiem w dobrym kierunku. Zmiana źródła finansowania przewozów regionalnych z dotacji budżetowej na dochody własne samorządów skraca ścieżkę przekazywania środków i może przyczynić się do poprawy stabilności finansowania kolei regionalnych oraz zwiększyć efektywność wydatkowania środków publicznych. To przecież samorządy wiedzą, jak zorganizować komunikację w swoim regionie, czy dotować pociągi przewożące pięćdziesięciu i mniej pasażerów, czy też może zastąpić je autobusami szynowymi bądź w niektórych przypadkach transportem drogowym. To one na swoim terenie są najbliżej obywateli i mogą uwzględniać potrzeby dotyczące liczby i częstotliwości połączeń. Klasycznym potwierdzeniem tego dobrego gospodarzenia było przejmowanie przez samorządy, zwłaszcza w ubiegłym roku, kolejek wąskotorowych, które w wersji pekapowskiej były nieopłacalne, natomiast w wersji samorządowej nadal funkcjonują i utrzymują miejsca pracy.

Aktualnie trwają prace nad powoływaniem spółek kolejowo-samorządowych. Przyjęta koncepcja reformowania przewozów regionalnych odpowiada modelowi i doświadczeniom francuskim, sprawdzonym już w krótkiej praktyce. Przeprowadzona w 2002 r. reforma państwowej kolei francuskiej polegała na oddaniu jej regionom. I chcę powiedzieć, że we wszystkich regionach osiągnięto dwukrotnie większe wpływy ze sprzedaży biletów, co stanowiło w sumie 40% ogółu kosztów działalności kolei; przy tym 40% środków na działalność kolei pochodzi ze specjalnego podatku płaconego przez pracodawców, 20% pokrywają władze departamentów, a tylko 0,7% budżet państwa. Ta francuska reforma ma za sobą jednoroczną praktykę i jest zbliżona do koncepcji polskiego modelu.

Jak było do tej pory u nas? W ustawie z 8 września 2000 r. o komercjalizacji, restrukturyzacji i prywatyzacji PKP przyjęto roczne dofinansowanie przewozów pasażerskich regionalnych i międzywojewódzkich na poziomie 800 milionów zł. Ten poziom finansowania miał być osiągnięty w kolejnych latach w sposób następujący: w 2001 r. - 300 milionów, w 2002 r. - 500 milionów i w 2003 - 800 milionów, a w latach 2004-2005 - co najmniej 800 milionów zł rocznie. Przez pierwsze dwa lata PKP została zatem zobowiązana do współfinansowania deficytu przewozów regionalnych z własnych środków odpowiednio w kwotach: w 2001 r. - 500 milionów, w 2002 - 300 milionów. Od roku 2003 samorządy województw miały otrzymywać z budżetu pełną kwotę dotacji do regionalnych przewozów pasażerskich. Ustawa nie sprecyzowała jednak, w jaki sposób spółka PKP Przewozy Regionalne powinna wykonywać dotowane przewozy pasażerskie o zasięgu regionalnym.

W efekcie wysokość dotacji zapisana w ustawie okazała się zbyt mała, żeby pokryć deficyt w tych przewozach w 2001 r. Z 300 milionów zł przewidzianych w ustawie budżetowej na 2001 r. na organizowanie i dotowanie kolejowych pasażerskich przewozów regionalnych jedynie niecałe 76% zasiliło konto przewoźnika. Z kwoty dotacji wynikającej z umów zawartych z samorządami województw, to jest z 261 milionów zł, w rzeczywistości na konto przewoźnika zostało skierowane 198 milionów zł. W roku 2002 i 2003 w budżecie państwa zmniejszono dotację do przewozów regionalnych odpowiednio o 200 i 500 milionów zł. Ponadto kolejne ustawy budżetowe nie przewidywały żadnych środków na dofinansowanie przewozów międzywojewódzkich, które także do czasu osiągnięcia rentowności powinny być dofinansowane z budżetu państwa, a które wykonywane są przez tę spółkę. Jednocześnie w latach 2002-2003 spółka PKP Przewozy Regionalne nie otrzymała z budżetu państwa pełnej rekompensaty z tytułu obowiązujących ulg ustawowych - rekompensata ta stanowiła zaledwie 68% należnej kwoty. W związku z tym rok 2002 spółka zakończyła stratą przekraczającą 1 miliard zł, a na koniec 2003 r. szacunkowo 1 miliard 150 milionów zł.

Deficyt ten jest pokrywany przyrostem zobowiązań głównie wobec innych spółek Grupy Kapitałowej PKP. Zadłużenie wewnętrzne wobec spółek grupy na koniec roku 2002 przekroczyło 1 miliard 250 milionów zł., a wobec podmiotów zewnętrznych blisko 210 milionów zł.

Zarząd spółki PKP Przewozy Regionalne, realizując w 2003 r. program naprawczy, zamierzał ograniczyć zakres prowadzonej działalności i zawiesić w marcu kursowanie tysiąca pięćdziesięciu pięciu pociągów, powodujące największe straty. W wyniku protestów związków zawodowych działających w Grupie PKP od 15 lipca zawieszono kursowanie tylko stu trzynastu pociągów. Pogłębiło to deficyt spółki, doprowadzając ją do krawędzi upadłości. Nadal utrzymuje się ona wyłącznie kosztem zwiększania deficytu całej Grupy PKP.

Szansę na trwałą poprawę daje ustawa o dochodach jednostek samorządu terytorialnego, która przewiduje w 2004 r. finansowanie przewozów regionalnych przez samorządy województw z ich dochodów własnych. Dochody te zwiększono odpowiednio poprzez większy udział w przychodach z podatków CIT i PIT, co gwarantuje realizację publicznych zadań określonych ustawami szczególnymi, w tym w zakresie organizowania i dotowania kolejowych regionalnych przewozów pasażerskich. Ze względu na różną sytuację społeczno-gospodarczą województw stworzony został mechanizm wyrównawczy, uwzględniający te różnice między najsłabszymi i najmocniejszymi finansowo jednostkami. Ma to zapewnić stabilność finansową wszystkich samorządów.

Zaplanowana minimalna kwota dofinansowania przewozów regionalnych przez samorządy województw w wysokości 538 milionów zł dostosowana jest do aktualnych możliwości finansowych państwa. Jest to jednak wzrost w stosunku do dotacji z 2003 r. o ponad 200 milionów zł. Rząd zagwarantował, że jeżeli w ciągu tego roku wpływy poszczególnych samorządów z podatku CIT będą niższe, to uzupełni je do planowanej wysokości z rezerwy budżetowej bądź poprzez nowelizację ustawy budżetowej. Odsuwa to ewentualne zagrożenie.

Ponadto na zakup i modernizację taboru kolejowego planuje się przeznaczyć 200 milionów zł ze sprzedaży akcji PKP SA w Polskich Hutach Stali SA, 100 milionów zł z Funduszu Restrukturyzacji Przedsiębiorców; prowadzone są również starania o uzyskanie kwoty 50 milionów euro z funduszy strukturalnych Unii Europejskiej. Kolejne 100 milionów zł będzie pochodzić z przekazania na rzecz przewozów regionalnych majątku PKP. Na inwestycje w infrastrukturę kolejową zostaną przeznaczone również pieniądze w wysokości 30 milionów zł odpowiadające podatkowi akcyzowemu oraz opłacie drogowej zawartej w cenie paliwa zużytego przez kolejowe pojazdy trakcyjne. Razem daje to kwotę przekraczającą 1 miliard 200 milionów zł., czyli o ponad 400 milionów więcej niż zapisano w ustawie z 8 września 2000 r. o komercjalizacji, restrukturyzacji i prywatyzacji PKP.

Niezależnie od tego na refundację ulg ustawowych dla przewoźników kolejowych zaplanowano dotację w wysokości 370 milionów zł, co oznacza pełne pokrycie, po raz pierwszy, wszystkich roszczeń kolei w tym zakresie.

Jeszcze nigdy w historii PKP nie przeznaczono, a już zwłaszcza na przewozy regionalne, tak znacznych kwot jak w tym roku. Tym bardziej więc niezrozumiała była decyzja Sejmu o obcięciu 40% środków specjalnych administracji państwowej i przyznaniu dodatkowo 550 milionów zł na przewozy regionalne. Decyzję tę można zrozumieć wyłącznie jako populistyczną próbę podjętą przez opozycję w celu przypodobania się jednej grupie społecznej kosztem całego społeczeństwa i jako próbę ugaszenia groźby strajku generalnego metodą znaną z czasów minionych, zdawałoby się, że z czasów kiedy dosypywano pieniędzy, a przy okazji naruszano stabilność budżetu. Tego samego...

(Wicemarszałek Kazimierz Kutz: Panie Senatorze, pański czas minął, proszę skracać...)

Panie Marszałku, zdecydowanie zbliżam się do końca.

Tego samego domagają się protestujący dziś pod parlamentem przedstawiciele niektórych kolejowych związków zawodowych.

Kolej potrzebuje dużych pieniędzy, ale pieniędzy przeznaczanych na cele racjonalne. Propozycja senackiej Komisji Gospodarki i Finansów Publicznych, zmniejszająca środki specjalne części administracji państwowej do 15%, oznaczać będzie dodatkowe, niezależnie od wspomnianych i wymienionych przeze mnie już kwot, 192 miliony zł dla kolei. Nie można jednak przeznaczyć ich na utrzymanie dotychczasowej nieefektywnej struktury spółki i finansowanie wszystkich nierentownych poczynań, bowiem będzie to oznaczać zmarnowanie pieniędzy wszystkich podatników i nierozwiązanie żadnego z problemów. A jeśli się tak stanie, to pod koniec tego roku znowu staniemy przed groźbą strajków kolejarzy domagających się kolejnych pieniędzy na utrzymanie istniejącego status quo bądź też przed koniecznością ogłoszenia upadłości przewozów regionalnych. Jedyną szansą ich uratowania i sprawnego funkcjonowania jest regionalizacja, powołanie spółek z udziałem PKP i samorządów, wyposażenie ich w nowy tabor. Dziękuję.

Wicemarszałek Kazimierz Kutz:

Dziękuję panu senatorowi.

Proszę o zabranie głosu pana senatora Henryka Dzidę.

Do spisu treści

Senator Henryk Dzido:

Panie Marszałku! Panie, Panowie Ministrowie! Wysoka Izbo!

Cieszy mnie ogromnie wypowiedź pana senatora Markowskiego, sprawozdawcy ustawy budżetowej, że w ostatnim okresie, w ostatnim chyba półroczu, sytuacja w Polsce zaczyna już być normalna, że jesteśmy na etapie, można powiedzieć, normalności.

Cieszy mnie stwierdzenie pani minister, że nastąpiło ożywienie gospodarcze w Polsce, wzrost popytu wewnętrznego, że produkcja przemysłowa wzrosła o 10%, że wystąpiło jeszcze wiele innych korzystnych objawów gospodarczych. Tak, to cieszy.

Ale jeśli mowa o tym, co mnie cieszy i tych proporcjach wzrostowych, to w tej debacie budżetowej chcę też powiedzieć, że nie cieszy mnie coś, co również się ustabilizowało w ubiegłym roku - najpierw wzrosło, a teraz jest constans, ustabilizowało się - to jest to bezrobocie, dramatyczne bezrobocie w Polsce, wysokie, nie będę powtarzać cyfr, i fakt, że 3/4 osób bezrobotnych, które utraciły pracę na skutek, przepraszam, naszej senackiej i sejmowej działalności politycznej, nie otrzymuje zasiłków. I w takiej sytuacji, sytuacji, powiedziałbym, czarnego optymizmu i jednocześnie dramatu tych ludzi, rozpatrujemy dzisiejszy budżet.

W tej Izbie, którą partie polityczne w swoich hasłowych programach przeznaczyły do likwidacji, byliśmy świadkami wielu ustaw, ustaw złych, przyjmowanych przez Sejm, z tym że na szczęście dla Polski ten Senat, któremu w tej chwili zagraża likwidacja, wiele błędów w nich poprawił. Myślę, że tej ustawy, ustawy budżetowej, nie damy rady poprawić. Ja nie będę krytykować poszczególnych pozycji wydatków: na drogi, wodę, oczyszczalnie, tudzież na szkoły, nawet na Uniwersytet Śląski, który rzeczywiście dużo stracił i który ma w ramach tego budżetu coś odzyskać w sytuacji, gdy inne podmioty tego nie odzyskają. Ale jeżeli rzeczywiście w Polsce sytuacja gospodarcza jest niekorzystna, jeżeli deficyt budżetowy wynosi 45 miliardów zł, czyli wiadomo, że wpływy są niskie, że nie ma z czego ponosić wydatków, to wiadomo też, że nie rozdzielimy ludziom tych pustych pieniędzy, których nie otrzymają, podmiotom, które nie będą mogły ich otrzymać. Tyle że w tej sytuacji ten budżet, to rozliczenie musi być rzetelne. Nie może ukrywać pewnych faktów, pewnych oczywistości tylko po to, żeby przetrwać do czasu naszego wejścia do Unii Europejskiej, a potem niech się Bruksela martwi, co z Polską będzie. Tak ja ten budżet odczytuję.

Bo jak inaczej mogę traktować sytuację, w której budżet wykazujący, wedle fachowców i nawet stwierdzeń padających na tej sali, 45 miliardów zł deficytu jest w tym zakresie nierzetelny, bo ten deficyt jest znacznie wyższy? Wyższy chociażby z tej racji - będę posługiwać się uproszczeniami, żebym limit czasu potrafił rzetelnie wykorzystać - że jak tu stwierdzono, już w samym ZUS mamy co najmniej 6 miliardów zł ukrytego deficytu. Pani Minister, ja to wyjaśnię, proszę ręki nie podnosić. Mamy i kolejne 4 miliardy zł wydatków na prefinansowanie przedsięwzięć infrastrukturalnych współfinansowanych z Unią Europejską. Mamy też deficyt, wynoszący ponad 6 miliardów zł, z tytułu planowanych deficytów w funduszach agend państwowych. Mówi się, że deficyt jest znacznie wyższy. Ta kwota wynosi, nie wiem, być może 60 miliardów zł, a może więcej. Ale przy zaniżonym w budżecie deficycie przewiduje się zmniejszenie nakładów, i to znaczne ich zmniejszenie, na gospodarkę mieszkaniową, ubezpieczenia społeczne, oświatę i wychowanie. Myślę, że to są te elementy, które powinny być przez nas w tych rozważaniach uwzględnione.

Wysoki Senacie! Z jednej strony ustawa budżetowa nie przewiduje, w mojej ocenie i w ocenie ugrupowania, które reprezentuję w Senacie, środków na likwidację bezrobocia, na tak zwane minima socjalne dla bezrobotnych, bo tych środków nie ma. Ustawa ta nie przewiduje w sposób skuteczny środków na wspieranie średnich i drobnych przedsiębiorstw. Ustawa ta nie zabezpiecza wyjścia z dramatycznej sytuacji w służbie zdrowia, sytuacji, w której, jak wykazał w ostatnim okresie Narodowy Fundusz Zdrowia, nie ma pokrycia, w której nie wiem skąd będą środki na leczenie nas, kiedy zajdzie taka potrzeba.

Ale z drugiej strony ten budżet przewiduje wzrost wydatków czy komfort wydatków na takie instytucje jak Kancelaria Prezydenta RP. Ten budżet przewiduje wzrost o 3% wydatków, nakładów w sferze budżetowej. I to się dzieje w sytuacji, kiedy zabezpieczamy osobom pozostającym bez środków do życia, bezrobotnym, niemającym pracy utrzymanie miesięczne w kwocie, przytoczę: 52 zł. I my mamy tego świadomość.

Ten budżet, który ma być budżetem stymulującym rozwój gospodarki, jak sądzę, tych elementów nie uwzględnia. Zadowala on tych, którzy mają, tych, którzy mogą dzielić, ale nie uwzględnia tej masy, która wypracowuje te środki, wypracowuje ten budżet.

Państwo musi znaleźć środki na pełne pokrycie przynajmniej wydatków w służbie zdrowia. Dzisiaj sytuacja jest tego rodzaju, że w tej sferze, w sferze opieki zdrowotnej, państwo polskie jest już prawie że zdemontowane. Trzeba to naprawić i te środki muszą się znaleźć.

Mam również uwagi co do sfery wpływów do budżetu, bo wydatki są czynione z wpływów. Te wpływy są naliczone z podatków, przy czym założono, iż jednym ze źródeł będzie wzrost z 7 do 22% podatku VAT na artykuły, że tak powiem, ze sfery dziecięcej, sfery przyszłościowej, prorozwojowej. Następuje wzrost podatku VAT w budownictwie. Następuje też wzrost podatku VAT na ciągniki i materiały rolnicze. Podwyżka podatku VAT w tych dziedzinach, w których mają być potem czynione wypłaty, jest racjonalnie niewytłumaczalna. Spowoduje ona wzrost cen na produkty z tej sfery, a w wypadku budownictwa stworzy z Polski specjalną strefę ekonomiczną, w której będą mogły z powodzeniem funkcjonować podmioty zagraniczne, unijne, europejskie, bo tam koszty produkcji, koszty budownictwa są znacznie niższe.

Wysoki Senacie! Program wicepremiera Hausnera podejmuje próbę porządkowania tej sfery, tej sytuacji, którą dzisiaj rozważamy w ramach rozważań dotyczących ustawy budżetowej. Pomijam jego ocenę. Zawiera on wiele elementów pozytywnych, generalnie chyba należy mu przyklasnąć. Co do rozwiązań, to pozostawię je. Ale moim zdaniem w tym budżecie powinna być również uwzględniona sprawa uczestniczenia Narodowego Banku Polskiego we wpływach.

Ja zadałem pani minister pytanie, dlaczego to Narodowy Bank Polski jest innym podmiotem gospodarczym niż pozostałe. Dlaczego podatek dochodowy od zysku...

Wicemarszałek Kazimierz Kutz:

Panie Senatorze, dziesięć minut minęło.

(Senator Henryk Dzido: Przepraszam, Panie Marszałku, wobec tego, jeżeli można, poproszę o jeszcze półtorej minuty.)

Minuta.

Do spisu treści

Senator Henryk Dzido:

Dobrze, minuta. No, niestety, skoro mam tylko minutę, to będę już musiał kończyć.

Jeżeli można, proszę państwa, to chcę się odnieść do dwóch poprawek, które wprowadziła Komisja Gospodarki i Finansów Publicznych. Otóż proponuje się zmianę środków przeznaczonych na finansowanie przewozów regionalnych, zmianę kwoty 550 milionów zł na kwotę 192 miliony zł. Ja swoje stanowisko, które zawarłem w pytaniu, przedstawię tak: nie jest to rozwiązanie dobre, nie jest ono prawidłowe. Gdy minister gasi niepokój na kolei doprowadzaniem protestujących kolejarzy swoim zachowaniem, akceptacją tego rozwiązania, do przekonania, że te środki mogą być zainwestowane, a okazuje się, że nie mogą być, to jest to chyba zła promocja rządu.

I, proszę państwa, ostatnia sprawa, jeżeli chodzi o kwestie merytoryczne. Zmniejszono Warszawie środki na metro o kwotę 100 milionów zł. Ja apeluję do państwa: nie przyjmujcie tej poprawki, bo ta poprawka praktycznie likwiduje budowę metra. Pozostała kwota jest za mała, to jest kwota, która niszczy koncepcję rozwoju komunikacji w Warszawie. Jeżeli Warszawa nie otrzyma tych 150 milionów zł, metro praktycznie stanie.

I ostatnia kwestia, Panie Marszałku, już poza czasem...

Wicemarszałek Kazimierz Kutz:

Już pan przesadził.

(Senator Henryk Dzido: Już poza czasem w dyskusji, Panie Marszałku, jeszcze ostatnia kwestia. Jeżeli można, to chciałbym się odnieść do kwestii pozabudżetowej.)

Ale skoro poza czasem w dyskusji, to może w domu. (Wesołość na sali)

(Senator Henryk Dzido: Ale jest to kwestia, Panie Marszałku, nie domowa, tylko, jak myślę, dotycząca nas wszystkich. W domu też to przekażę, będzie dla domu.)

Jedno zdanie.

(Senator Henryk Dzido: Jedno długie zdanie.)

Nie długie, krótkie.

Do spisu treści

Senator Henryk Dzido:

Ja podzielam stanowisko pana senatora Jaeschkego, że w tym Senacie rzeczywiście wszyscy powinniśmy zachowywać się bardzo elegancko. Ale nie rozumiem, w jaki to sposób pan senator, obywatel Krakowa, senator, absolwent UJ, profesor, jak słyszałem, dokonuje oceny...

(Wicemarszałek Kazimierz Kutz: Do rzeczy.)

...swojego przedmówcy w sytuacji, gdy go nie ma. Dokonuje oceny przedmówcy, który mówi...

(Głos z sali: A gdzie on jest?)

(Głos z sali: Nie ma go?)

Jest oczywiście, w tej chwili go nie ma.

(Wicemarszałek Kazimierz Kutz: Proszę zbliżać się do końca.)

Jeszcze jedno zdanie, Panie Marszałku.

Dokonuje oceny swojego przedmówcy w sytuacji, kiedy przedstawia on stanowisko i pogląd swoich wyborców na budżet. Być może senator Jaeschke jest z niego bardzo zadowolony, być może jego wyborcy otrzymują więcej niż 50 zł. Ale ci, których reprezentuje pan senator Izdebski, mają takie stanowisko, jakie mają. Być może, tu podzielam pana stanowisko, można było to wyrazić innymi słowami.

Panie Marszałku, dziękuję za to przedłużenie o pół minuty. Dziękuję bardzo.

Wicemarszałek Kazimierz Kutz:

Trzy minuty, proszę pana, ukradł nam pan z życia. (Wesołość na sali)

(Senator Henryk Dzido: Dziękuję bardzo.)

Czy pani minister chciałaby zabrać głos? Jeśli pani chce, to jest to możliwe. Bardzo proszę. Może pani z miejsca, ma pani tam mikrofon. Bo to jest oczywiście tylko sprostowanie.

Do spisu treści

Sekretarz Stanu
w Ministerstwie Finansów
Halina Wasilewska-Trenkner:

Panie Marszałku! Wysoka Izbo!

Ja nie chciałabym niczego więcej poza możliwością skomentowania tego, co jest jawną nieścisłością w wystąpieniu pana senatora Dzidy.

Po pierwsze, Narodowy Bank Polski jest szczególną instytucją dlatego, że wszystkie inne płacą podatek dochodowy w wysokości w poprzednim roku 27%, w tym roku 19%, a Narodowy Bank Polski wpłaca do budżetu państwa 95% swojego zysku. Jest to zatem zupełnie inna instytucja, faktycznie. To pierwsza uwaga.

I uwaga druga. Z całym szacunkiem, Panie Senatorze, Szanowni Państwo, nie można mówić tego, co zostało powiedziane o gospodarce polskiej, i tego, co zostało powiedziane o sytuacji ekonomicznej i o reakcji rządu na tę sytuację. Można oczywiście przyjąć, że nie ma żadnej reakcji rządu na zdarzenia gospodarcze i polityczne. Gdyby jej jednak nie było, to pytam, w jaki sposób polscy przedsiębiorcy mieliby stworzone warunki, które spowodowały, że dzisiaj możemy się legitymować wzrostem gospodarczym przekraczającym 3,5%, podczas gdy w roku 2000 był wzrost na poziomie 0,2%. Dziękuję.

Wicemarszałek Kazimierz Kutz:

Dziękuję, Pani Minister.

O zabranie głosu proszę senatora Wiesława Pietrzaka.

Do spisu treści

Senator Wiesław Pietrzak:

Dziękuję.

Panie Marszałku! Panie i Panowie Senatorowie! Panie i Panowie Ministrowie!

Biorąc udział w debacie budżetowej, pragnę skoncentrować się na sprawach, które mi są najbliższe - sprawach obrony narodowej i bezpieczeństwa publicznego.

Komisja Obrony Narodowej i Bezpieczeństwa Publicznego 30 grudnia rozpatrzyła projekty budżetów służb specjalnych, obrony narodowej i spraw wewnętrznych. Jeżeli chodzi o służby specjalne, Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego i Agencję Wywiadu, to komisja nie wnosi uwag, komisja w swoim stanowisku uznaje, że te budżety w sposób skromny, ale pozwalają tym instytucjom na realizację zadań.

Jeżeli chodzi o budżet obrony narodowej, na którym chciałbym się trochę dłużej zatrzymać, to z całą mocą chcę podkreślić, że od dwóch lat jest wyjątkowo dobre gospodarowanie budżetem. Niech świadczą o tym wskaźniki. Po raz kolejny już, w drugim roku realizacji programu sześcioletniego, poprawiają się wskaźniki i widoczne są efekty procesu przebudowy sił zbrojnych, który trwa od kilku lat. A wskaźniki są następujące: udział wydatków majątkowych w globalnej kwocie budżetu na 2004 r. będzie wynosił 16,2%, a w roku minionym wynosił 13,3%. A więc udział wydatków majątkowych jest o 3% większy. Zmalał w tym okresie czy zmaleje w tym okresie udział wydatków osobowych do 30,7%, podczas gdy rok wcześniej wynosił on 32,8%.

Świadczy to o tym, że reforma w siłach zbrojnych poszła w dobrym kierunku i przynosi korzystne efekty. Umożliwia to realizację priorytetowych zadań, jakie stoją przed siłami zbrojnymi: modernizację sił zbrojnych, głównie w zakresie sprzętu dowodzenia i łączności, zakup zapewniającego optymalne warunki bezpieczeństwa indywidualnego wyposażenia dla żołnierzy, szczególnie tych wykonujących zadania poza granicami kraju, rozpoczęcie dwóch kolejnych dużych programów wieloletnich. Program wyposażenia wojska w opancerzony transporter kołowy oraz program wyposażenia go w przeciwpancerne pociski kierowane to są dwa nowe programy, które wchodzą w życie w 2004 r., a chcę przypomnieć, że kontynuowany jest program wyposażenia sił zbrojnych w samolot wielozadaniowy. Te trzy programy, jest nadzieja, jest taka pewność, jest duże prawdopodobieństwo, będą jednocześnie motorem napędowym rozwoju naszego przemysłu zbrojeniowego, i nie tylko, poprzez tak zwany offset. Do tych pozytywów należy również zaliczyć to, że będzie można realizować w sposób bezkolizyjny cele sił zbrojnych i wymagania długoterminowe określone w tak zwanych zobowiązaniach praskich.

Szanowni Państwo! Komisja zaakceptowała przyjęty przez Sejm projekt budżetu dla Ministerstwa Obrony Narodowej w części 29, ale z jedną poprawką, ponieważ jak państwo pamiętacie, jest taka ustawa o finansowaniu sił zbrojnych, która mówi o tym minimalnym pułapie: 1,95% produktu krajowego brutto. Po opodatkowaniu środka specjalnego, który tworzy Ministerstwo Obrony Narodowej, ten wskaźnik nie byłby w pełni utrzymany. Wobec tego komisja wystąpiła do Komisji Gospodarki i Finansów Publicznych ze stosownym wnioskiem i wniosek został przyjęty przez tę komisję, za co serdecznie dziękuję.

Jeżeli chodzi o sprawy wewnętrzne, to sytuacja jest nieco gorsza. Również i te wskaźniki, o których mówiłem, wydatki majątkowe w porównaniu z osobowymi, są nieco gorsze. Pochylając się nad problematyką dotyczącą spraw wewnętrznych w grudniu i jeszcze dużo wcześniej, komisja odbyła duże spotkanie ze środowiskiem służb mundurowych resortu spraw wewnętrznych. Zapoznaliśmy się szczegółowo z ich problemami i, podzielając szereg postulatów, w imieniu komisji wystąpiłem do sejmowej Komisji Finansów Publicznych z wnioskiem o uwzględnienie naszych postulatów. Część z nich została uwzględniona, w wyniku nie tylko mojej interwencji czy naszej jako komisji, ale i innych, i w Sejmie budżet spraw wewnętrznych został zwiększony o 171 milionów zł, jednak tylko w zakresie wydatków majątkowych. Nie miało to odbicia w sprawach płacowych, a takie problemy również sygnalizowaliśmy.

Wobec tego komisja wystąpiła z czterema poprawkami. Dwie z nich zostały przyjęte. Jedna dotyczy również tego opodatkowania środków specjalnych - za to także dziękuję. Druga dotyczy tych 20 milionów zł, o które tu chyba pan senator Szafraniec pytał - jak to jest, że przerzuca się je z policji do administracji. Więc ja informuję i proszę o przyjęcie takiej informacji. Jest ustawa o gromadzeniu i przekazywaniu informacji kryminalnych. Na podstawie tej ustawy na razie krajowy system informatyczny faktycznie ma realizować policja, ale w drodze jest już nowelizacja, która to zadanie przekaże ministrowi spraw wewnętrznych i administracji, ponieważ ten krajowy system jest potrzebny nie tylko policji, ale też wielu innym służbom: Straży Granicznej, Urzędowi do spraw Repatriacji i Cudzoziemców i innym. Wobec tego tym zadaniem musi się zająć minister spraw wewnętrznych i administracji. To są środki przeznaczone tylko i wyłącznie na tworzenie tego krajowego systemu informatycznego. I nie jest to odebranie środków. Komisja nie pozwoliłaby, żeby odebrać komendom wojewódzkim i powiatowym policji środki przeznaczone na ich funkcjonowanie.

Dwie poprawki nie zostały przyjęte i ja je chcę zgłosić ponownie do rozważenia zarówno komisji, jak i Wysokiej Izbie.

Jedna ma na celu wzmocnienie motywacyjnego systemu płac w służbach mundurowych. I tutaj tylko modyfikuję swoją poprawkę, którą złożyliśmy na posiedzeniu komisji, w ten sposób, że dotyczyłoby to tylko 2004 r. Rząd miał bowiem obawy, że skutki wprowadzenia 50 milionów zł w roku bieżącym w roku następnym byłyby dwustumilionowe. Ponieważ rząd zapewnił, że będzie pracował nad strategią uposażenia służb mundurowych, to proszę o przyjęcie tej poprawki tylko w takim zakresie.

Druga poprawka dotyczy tak zwanego dodatku stołecznego. W mieście stołecznym wydatki, w ogóle utrzymanie się, są dużo wyższe niż gdzie indziej. Chcemy, żeby tym policjantom, którzy często nie są ze stolicy, nie są z Warszawy, są z terenu, był przyznawany dodatek stołeczny. Ten dodatek stołeczny został zapewniony już kilka lat temu w wysokości 20% stopy bazowej. Zostało to w 50% zrealizowane. Chcemy, żeby w tym roku zrealizowano następnych 5%.

Składam stosowną poprawkę w imieniu pani marszałek Jolanty Danielak, senatora Adamskiego i swoim.

Odpowiadając przy okazji pani...

(Wicemarszałek Kazimierz Kutz: Minął już pański czas.)

Tak, już. Odpowiadając przy okazji pani senator Szyszkowskiej na pytanie, ile pieniędzy idzie na misje pokojowe, na Irak, chcę powiedzieć, że na stronie 155 w uzasadnieniu do budżetu jest podana ta cyfra; są tam opisane wszystkie misje pokojowe. Jest to 308 milionów zł, przy czym trzeba odjąć to, co i tak siły zbrojne, te dwa tysiące pięciuset żołnierzy, i tak by spożytkowało będąc w kraju.

I ostatnia rzecz, którą chcę w jednym zdaniu tylko ująć; sygnalizowałem ją w pytaniu. Z niepokojem przyjmuję zmianę systemu socjalnego i odebranie kompetencji Agencji Nieruchomości Rolnych, ale również satysfakcjonuje mnie odpowiedź pani minister, że środki przeznaczone na stypendia, na dożywianie dzieci ze środowisk popegeerowskich nie będą zmniejszone, bo tu są duże potrzeby. I proszę rząd o dotrzymanie słowa danego tutaj w dniu dzisiejszym przez panią minister. Dziękuję bardzo.

Wicemarszałek Kazimierz Kutz:

Dziękuję, proszę o zabranie głosu senatora Krzysztofa Jurgiela.

Do spisu treści

Senator Krzysztof Jurgiel:

Panie Marszałku! Wysoki Senacie!

Rząd w uzasadnieniu do projektu budżetu podaje jego trzy priorytety, mianowicie: przyspieszony wzrost gospodarczy, korzystną integrację z Unią Europejską oraz zwiększoną samodzielność jednostek samorządu terytorialnego.

Problem jest jednak w tym, że wszystkie programy, które ogłosił rząd od początku kadencji tego parlamentu w zakresie rozwoju gospodarczego, przedsiębiorczości, naprawy finansów publicznych czy systemu służby zdrowia, jak do tej pory skończyły się fiaskiem.

Budżet na 2004 r. ma być elementem szerszego planu naprawy finansów publicznych. Jasne jest dla wszystkich, że prezentowany przez pana premiera Hausnera program oszczędnościowy zakłada realizowanie najbardziej istotnych i bolesnych cięć już przez nowy rząd, po nowych wyborach, gdy SLD zbierze plony swojej destrukcyjnej polityki. Troska o doraźny i partykularny interes polityczny nie usprawiedliwia jednak sporządzania takiego projektu ustawy budżetowej, jaki dziś jest prezentowany w Izbie Wyższej.

Budżet ten nie jest elementem zwartego i możliwego do zrealizowania programu naprawy finansów publicznych. Przede wszystkim zakłada on znaczne zwiększenie deficytu i zadłużenia publicznego. Jego realizacja, jak lojalnie uprzedza pan premier Hausner, oznacza zbliżenie się w najbliższych latach do konstytucyjnej granicy 60% produktu krajowego brutto zadłużenia państwowego, której przekroczenie oznacza konieczność równoważenia kolejnego budżetu. W tej sytuacji wydatki z trudem tylko mogłyby pokryć potrzeby sztywne, określone przepisami prawa. Doszłoby wówczas do faktycznego bankructwa państwa, które w tej sytuacji przestałoby praktycznie funkcjonować.

Mówiąc o tym ryzyku, często podaje się jako sposób na jego uniknięcie zmianę konstytucji. Gdyby doszło do konieczności takiej zmiany, byłaby to kpina z aktów prawnych najwyższej rangi połączona z naruszeniem zasad ekonomii. Politykę finansową państwa należy prowadzić w taki sposób, aby deficyt był ustalony na odpowiednim poziomie, nie zaś powodować różnicę kilku dziesiątych procenta z określonym w konstytucji poziomem zadłużenia państwa.

Deficyt przedstawiony w budżecie jest zresztą, moim zdaniem, zaniżony. Rząd, z dużym talentem posługując się metodą kreatywnej księgowości, zaksięgował część wydatków jako tak zwane rozchody. W tej sytuacji faktyczny deficyt jest o kilkanaście miliardów złotych większy, niż deficyt deklarowany. Co więcej, niejasny pozostaje sposób, w jaki przy obliczaniu poziomu zadłużenia publicznego są księgowane długi służby zdrowia. Można się obawiać, że będą one zdecydowanie wyższe, niż jest to deklarowane przez rząd.

Warto dodać, że w 2004 r. państwo będzie musiało zaciągnąć grubo ponad 50 miliardów zł pożyczek. Stan ten musi odzwierciedlić się w poziomie rozwoju gospodarczego kraju. Środki banków, które mogłyby wziąć udział w obrocie rynkowym w formie kredytów dla przedsiębiorców, będą w tej sytuacji przeznaczone na zakup bezpiecznych rządowych papierów wartościowych. Rząd, jak widzimy, spośród wszystkich sektorów i branż gospodarczych najbardziej dba o rozwój sektora bankowego.

Należy pamiętać, że przyjęte w Polsce rozwiązania prawne oraz założenia polityki gospodarczej i finansowej mają często na celu nie rozwój kraju i poprawę sytuacji ekonomicznej jego mieszkańców, ale zaspokojenie potrzeb różnych grup nacisku i układów interesów. To, co w naszym kraju prezentuje się jako elementarne zasady ekonomii, często wynika właśnie z konkretnych roszczeń tych grup.

Przykładem na tworzenie takich patologii może być podejście rządu do kwestii prywatyzacji. W budżecie na 2004 r. brak jest zaplanowanych dochodów z racjonalnej, uczciwej prywatyzacji. Czy oznacza to, że rząd nie będzie prywatyzacji prowadził? Jestem przekonany, że prywatyzacja ta będzie prowadzona w formie takiej jak dotychczas, czyli najprostszej i najgorszej: w formie dzikiej prywatyzacji przez upadłość. Połączone to jest z brakiem nadzoru ministra skarbu państwa nad tym majątkiem, który jest jeszcze obecnie udziałem Skarbu Państwa. Myślę tutaj o udziałach w spółkach, w których Skarb Państwa ma tak zwane mniejszościowe pakiety.

Sposób, w jaki grupy nacisku realizują swoje interesy ze szkodą dla finansów publicznych, widać gołym okiem na przykładach związanych z aferami dotyczącymi funkcjonowania Narodowego Funduszu Zdrowia. Wiąże to się z brakiem wystarczającej kontroli parlamentu, jak również Rady Ministrów, nad środkami agencyjnymi i funduszowymi, na co zwracają też uwagę przedstawiciele rządu. Mimo deklaracji, nie widać jednak konkretnych działań w tym zakresie.

Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Uchwalony na 2004 r. budżet nie jest elementem spójnego programu rozwoju gospodarczego. W dziedzinie polityki rozwojowej należy co prawda odejść od sztywnej doktryny ekonomicznej, która zakłada związanie poziomu rozwoju gospodarczego z poziomem wydatków publicznych, jednak przykład innych krajów pokazuje, że duży rozwój gospodarczy mogą osiągnąć zarówno te gospodarki, które mają względnie wysoki poziom wydatków publicznych, jak i te, w których poziom tych wydatków jest bardzo niski.

Nie ma jednak wątpliwości, że założony deficyt nie może przyczynić się do zwiększenia rozwoju gospodarczego Polski. Świadczy o tym wyraźnie sama struktura wydatków publicznych. Już pobieżne zapoznanie się z uchwaloną przez Sejm ustawą budżetową pozwala stwierdzić, że wzrost wydatków planowany jest przede wszystkim w zakresie administracji publicznej. Co więcej, mamy z nim do czynienia tam, gdzie przeprowadzone przez rząd w roku ubiegłym i w latach poprzednich zmiany strukturalne miały przynieść znaczne oszczędności, tak jak na przykład w przypadku nowo utworzonej Komisji Nadzoru Ubezpieczeń i Funduszy Emerytalnych. Nie zwiększa się wydatków na cele rozwojowe, na naukę, edukację, czy na nowe technologie. Absolutnym kuriozum jest sytuacja, w której zwiększa się środki na inwestycje w Kancelarii Prezydenta, a jednocześnie komisja proponuje zmniejszenie środków na infrastrukturę.

Tak samo bolesne i niedopuszczalne, jak brak zwiększania wydatków w działach rozwojowych, jest ich znaczne realne zmniejszenie w działach socjalnych, takich jak ubezpieczenia społeczne czy budownictwo mieszkaniowe. Jest to przerzucanie kosztów kryzysu finansów publicznych na te grupy społeczeństwa, które nie są w stanie zapewnić sobie środków na bieżącą egzystencję.

Struktura wydatków i dochodów państwa nie została, mimo deklaracji pana premiera Hausnera, poprawiona w budżecie na 2004 r. Pełna integracja wszystkich środków publicznych z budżetem, która jest konieczna do tego, żeby wydatki następowały pod kontrolą parlamentarną, nie nastąpiła. Przykładem na to, jak potrzebne są takie rozwiązania, jest obecna sytuacja finansowa Narodowego Funduszu Zdrowia. Z brakiem rozwiązań w tym zakresie wiąże się brak racjonalizacji wydatków administracyjnych w funduszach i agencjach.

Jeszcze kilka słów na temat tej poprawki, o której tutaj wiele mówiono. W trakcie ostatniej debaty nad budżetem Sejm zdecydował o zwiększeniu dochodów budżetowych poprzez przeznaczenie do budżetu środków specjalnych określonych jednostek budżetowych. Rozwiązanie takie pozwoli zaspokoić pilne potrzeby, między innymi w zakresie przewozów kolejowych PKP. SLD od razu zapowiedziało, że będzie w Senacie starać się o zmianę tego zapisu. Pan premier Hausner stwierdził, że przekazanie tak istotnej części ze środków specjalnych ogranicza możliwość wypełniania przez urzędy niektórych zadań publicznych, nie sprecyzował jednak przy tym, o jakie zadania chodzi.

Apeluję do Izby Wyższej, aby nie usuwać takiego zwiększenia dochodów. Poza zaspokojeniem pilnych potrzeb, zmiana ta idzie bowiem w kierunku zintegrowania wszystkich środków publicznych z budżetem państwa, a co za tym idzie, w kierunku zwiększenia kontroli nad ich zagospodarowaniem.

(Wicemarszałek Kazimierz Kutz: Panie Senatorze, jeszcze minuta panu została. Bardzo proszę trzymać się wyznaczonego czasu.)

Już zaraz kończę.

Propozycja premiera Hausnera, aby wypłatę tę obniżyć i częściowo przeznaczyć na pokrycie deficytu budżetowego, moim zdaniem jest nie do przyjęcia. Można się domyślać, że w zakresie środków specjalnych obie izby parlamentu stały się obiektem swoistej gry rządu, który od początku zakładał, że wskutek licytacji będzie musiał być doprowadzony do budżetu jakiś niewielki procent ich dochodów. Rząd przeliczył się jednak w Sejmie, nie spodziewając się, że będzie to aż 40%. Szanowni Państwo, nie dajmy się wciągnąć do tej gry.

Panie Marszałku, szybko jeszcze wnioski.

Proponowany budżet państwa na 2004 r. nie doprowadzi ani do zwiększenia rozwoju gospodarczego kraju, ani do naprawy finansów publicznych. Jako element polityki finansowej państwa jest on kolejnym posunięciem, które zmierza do przesunięcia dystrybucji dochodów od zdecydowanej większości społeczeństwa, czyli osób żyjących na pograniczu minimum socjalnego, bez żadnych perspektyw i szans zmiany sytuacji, do nielicznej uprzywilejowanej grupy osób zamożnych i bardzo zamożnych.

Mimo szumnych zapowiedzi rzekomy program naprawy finansów publicznych realizowany jest z całkowitym lekceważeniem tak zwanego czynnika społecznego. Program ten realizowany będzie, jak widać, kosztem osób najuboższych, przykładowo - osób płacących najniższą stawkę podatkową, beneficjentów opieki społecznej i osób pobierających renty i emerytury. Skutki takiej polityki są nieobliczalne.

Środki uzyskane w ten sposób nie zostaną przeznaczone, jak widzimy studiując budżet na 2004 r., na najważniejsze potrzeby rozwojowe, ale na bieżące funkcjonowanie aparatury państwowej. Przyjęcie budżetu w formie proponowanej przez rząd grozi, moim zdaniem, prawdziwą katastrofą państwa. Traktując jednak realistycznie kwestię większości parlamentarnej, trzeba niestety uznać, że zostanie on zatwierdzony przez Senat, podpisany przez prezydenta i realizowany w tym roku budżetowym.

Informuję, że będę głosował przeciw przyjęciu tego budżetu. Dziękuję bardzo.

Na omówienie poprawek, których zgłosiłem jedenaście, już nie mam czasu. Myślę, że zostaną one omówione w Komisji Gospodarki i Finansów Publicznych. Dziękuję bardzo.

Wicemarszałek Kazimierz Kutz:

Dziękuję.

Proszę o zabranie głosu pana senatora Balickiego.

Do spisu treści

Senator Marek Balicki:

Dziękuję bardzo.

Panie Marszałku! Panie i Panowie Ministrowie! Wysoki Senacie!

Chciałbym przedstawić poprawkę, która dotyczy kwestii cieszącej się bardzo dużym zainteresowaniem opinii publicznej, szczególnie w ostatnim czasie, po uchwaleniu budżetu przez Sejm, a mianowicie metra warszawskiego. Można powiedzieć, biorąc pod uwagę dzień wczorajszy, że nic dziwnego, iż opinia publiczna, nie tylko mieszkańców Warszawy, ale również innych regionów, tak bardzo interesuje się tą kwestią, bo wczoraj po południu przez wiele godzin metro warszawskie było jedynym sprawnym, dobrze funkcjonującym środkiem komunikacji publicznej.

Nasza poprawka zmierza do tego, ażeby dokonać w poprawce pierwszej, przygotowanej przez Komisję Gospodarki i Finansów Publicznych, pewnej modyfikacji. A mianowicie żeby w tej części w poz. 11, która dotyczy rezerw celowych, zapisać na budowę metra w Warszawie nie, jak jest w poprawce przyjętej komisję: nie mniej niż 50 milionów zł, tylko: nie mniej niż 100 milionów zł. Uważamy, że kwota 50 milionów zł jest niewystarczająca do tego, żeby zapewnić takie finansowanie metra, aby było utrzymane przynajmniej dotychczasowe tempo jego budowy.

Co roku rozmawiamy przy okazji ustawy budżetowej o konieczności finansowania metra, więc w zasadzie to jest powtórzenie najważniejszych argumentów. Wskażę tylko trzy najważniejsze.

Pierwszy argument: jak co roku przypominamy, że tak wielka inwestycja, jaką jest metro, musi być dotowana, współfinansowana z budżetu państwa. I to nie jest tylko polski problem, bo we wszystkich krajach Unii Europejskiej i tam, gdzie było metro budowane w odpowiednim tempie, zawsze odbywało się to ze wsparciem funduszy państwowych.

Drugi argument wynika z tego, że w ostatnim czasie zostały przyjęte zmiany w regulacjach dotyczących finansowania samorządów. Na tych regulacjach Warszawa i jako gmina, i jako miasto, straciła kilkaset milionów złotych i w związku z tym nie jest w stanie udźwignąć całości czy większej części finansowania tak ważnej inwestycji. Jest to taki, powiedziałbym, sprawiedliwościowy argument.

No i trzeci argument, który jest ważny z punktu widzenia całego kraju, z punktu widzenia gospodarki czy finansów publicznych. Tak jak dzisiaj zostało powiedziane, gospodarka się rozwija i niezwykle ważne jest wspieranie wszelkich funkcji czy warunków, które umożliwiają dalszy jej rozwój. W obecnym świecie jest tak, że produkt krajowy powstaje głównie w metropoliach i Warszawa jest tym ośrodkiem, który wnosi najwięcej do naszego produktu krajowego, do budżetu państwa. I w związku z tym rozwój infrastruktury, której brak hamuje rozwijanie się gospodarki w Warszawie, przyniesie korzyści nie tyko Warszawie, ale też finansom publicznym w skali całego kraju.

Dlatego chciałbym się zwrócić do pań i panów senatorów o poparcie poprawki, która ma znaczenie nie tylko dla mieszkańców samej Warszawy czy dla mieszkańców Mazowsza, ale również dla wielkości finansów publicznych całego kraju. Dziękuję bardzo.

Wicemarszałek Kazimierz Kutz:

Dziękuję, Panie Senatorze.

Widzę, że trzeba jednak to załatwić tak zwanym krakowskim targiem.

(Wesołość na sali)

Dziękuję.

Proszę o zabranie głosu pana senatora Kazimierza Drożdża.

Do spisu treści

Senator Kazimierz Drożdż:

Panie Marszałku! Panie i Panowie Senatorowie! Panie i Panowie Ministrowie!

W nowoczesnych społeczeństwach ery globalizacji sport jest jedną z ważnych wartości kulturowych wpływających na rozwój człowieka, jego zdrowie i jakość życia. Uprawiany za młodu ma stać się elementem ogólnej kultury uświadomionej w procesie edukacji i wychowania. Tak współcześnie rozumiana idea, istota sportu obejmuje: wychowanie fizyczne, sport dzieci i młodzieży, sport dla wszystkich, sport niepełnosprawnych, sport wyczynowy, olimpijski, profesjonalny, a więc wszelkie formy aktywności ruchowej. Obok wielkich wartości kulturowych i społecznych sport staje się też stymulatorem rozwoju gospodarki, tworząc swoisty rynek pracy.

W ostatnich dziesięcioleciach sport nie należał w Polsce do priorytetowych dziedzin w polityce państwa - widać to po wartościach wskaźników budżetu dotyczących poszczególnych dziedzin gospodarki i życia społecznego oraz po wielkości środków kierowanych na potrzeby szeroko rozumianego sportu.

Osiągnięcia sportowe Polski w światowym systemie współzawodnictwa, doceniane i uznawane, mogłyby być większe, a zwiększenie środków na powszechnie dostępne formy sportowej aktywności przyniosłoby bardzo pozytywne skutki dla zdrowia i poprawy jakości życia obywateli. Tymczasem badania wskazują na pogarszający się stan wydolności, sprawności fizycznej dzieci i młodzieży.

Jedną z przyczyn takiego stanu jest niedostatek aktywności ruchowej i zaniedbania w szkolnym wychowaniu fizycznym - poważny odsetek dzieci i młodzieży jest kierowany na zajęcia korekcyjno-rehabilitacyjne. Wciąż przeważa styl życia daleki od prozdrowotnego. Oznacza to, że w świadomości przeważającej części polskiego społeczeństwa nie nastąpiła dotąd zasadnicza przemiana. Walory aktywności fizycznej wciąż pozostają niedocenione.

W związku z wydłużaniem się życia Polaków niesie to poważne zagrożenie dla zdrowia i jakości życia. W znacznym stopniu decyduje o tym dostępność i przystępność sportu, a także uboga oferta programowa dla osób w różnym wieku, o różnym stanie zdrowia i sprawności. Z badań Światowej Organizacji Zdrowia wynika, że ponad 60% Polaków nie uprawia żadnych sportów. Z takimi wynikami sytuujemy się na jednym z ostatnich miejsc w Europie.

Katastrofalna sytuacja panuje w klubach sportowych - nie ma środków na działalność statutową ani utrzymanie obiektów. Mamy obecnie w kraju tyko cztery tysiące trzysta trzydzieści dziewięć klubów i około ośmiu tysięcy uczniowskich klubów sportowych. W ośmiu tysiącach osiemdziesięciu dziewięciu sekcjach ćwiczy zaledwie trzysta osiemdziesiąt pięć tysięcy zawodników. W rozwiniętych krajach europejskich wskaźniki te są wielokrotnie wyższe. Nie odpowiada standardom europejskim - ani liczebnie, ani pod względem jakości - baza obiektów i urządzeń sportowych, w większości przestarzałych, zaniedbanych, wymagających kapitalnych remontów i trudno dostępnych dla niepełnosprawnych.

Wkraczając do Unii Europejskiej, winniśmy uczynić wszystko, aby nowoczesna wizja sportu stała się także wykładnią naszego postępowania. Sport będzie zajmował coraz silniejszą pozycję w systemie wartości indywidualnych i społecznych, służąc wszechstronnemu rozwojowi człowieka, w tym zachowaniu zdrowia i sprawności, oraz wartościowemu zagospodarowaniu czasu wolnego.

Zmierzające ku takiemu stanowi rozwiązania zawarte są w przyjętej przez Radę Ministrów w dniu 11 lutego 2003 r. "Strategii rozwoju sportu w Polsce do roku 2012". Trzeba jednak zrobić wszystko, by zawarte w niej cele i zadania stały się realne i dobrze służyły społeczeństwu.

Aby tę strategię realizować, potrzebne są jednak środki finansowe. W związku z tym, Panie Marszałku, w imieniu własnym i pana senatora Laty, wnoszę poprawkę do ustawy budżetowej na rok 2004. Dziękuję za uwagę.

Wicemarszałek Kazimierz Kutz:

Dziękuję.

Proszę o zabranie głosu pana senatora Gerarda Czaję.

Do spisu treści

Senator Gerard Czaja:

Dziękuję, Panie Marszałku.

Panie Marszałku! Wysoki Senacie!

Na obchodzony w ubiegłym roku Europejski Rok Osób Niepełnosprawnych wciąż cieniem kładzie się aktualna sytuacja wynikająca z wdrażania w życie uchwalonej w grudniu 2002 r. nowelizacji ustawy o rehabilitacji zawodowej i społecznej oraz zatrudnieniu osób niepełnosprawnych, a także jej nowelizacja, której dokonaliśmy nie tak dawno, pod koniec ubiegłego roku.

Niepewność osób niepełnosprawnych co do stabilności ich miejsca pracy i niemożność planowania w dłuższej perspektywie działalności gospodarczej, szczególnie w zakładach pracy chronionej, została dodatkowo pogłębiona przez zdecydowane obniżenie w budżecie na 2004 r. kwoty na sfinansowanie dopłat do kosztów pracy osób niepełnosprawnych. W budżecie na 2004 r., w tym dokumencie, który otrzymaliśmy z Sejmu, znajdujemy dotację dla Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych w wysokości jedynie 750 milionów zł. Oznacza to, że na dofinansowanie wynagrodzeń osób niepełnosprawnych zatrudnionych w zakładach pracy chronionej, i nie tylko w zakładach, bo również na otwartym rynku pracy, przewidujemy kwotę 750 milionów zł zamiast 1 miliarda 500 milionów zł. Jest to 50% kwoty wynikającej z zawartego porozumienia społecznego. Aby wyrównać te dysproporcje, dokonano pospiesznie, pod koniec ubiegłego roku, nowelizacji ustawy w celu poszukiwania środków na pełne sfinansowanie dopłat do kosztów pracy osób niepełnosprawnych.

Na ten temat wypowiadałem się na pięćdziesiątym drugim posiedzeniu Senatu Rzeczypospolitej, kiedy to przedstawiłem swoje wątpliwości, które określiłem w dwóch wymiarach. Otóż może nastąpić zmniejszenie zainteresowania firm z otwartego rynku pracy zakupem usług lub produktów w zakładach pracy chronionej, co może skutkować pogorszeniem się sytuacji finansowej tych zakładów i zwolnieniem osób niepełnosprawnych. Może też nastąpić efekt odwrotny: wzrośnie zainteresowanie zakupem w tych zakładach, ale wtedy do Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych wpłyną zdecydowanie mniejsze kwoty, a w konsekwencji w ciągu roku będzie musiała zostać zwiększona dotacja budżetowa w stosunku do planowanej kwoty.

I tutaj pojawia się pytanie: czy w związku z tym już w tej chwili planuje się ewentualnie nowelizację budżetu na 2004 r.? A przecież nie znamy jeszcze skutków wejścia w życie z dniem 1 stycznia bieżącego roku systemu likwidacji ulg w podatku VAT i zastąpienia go dofinansowaniem zatrudnienia według określonego algorytmu. Wyrażam pogląd, iż nie do końca wiemy, czy algorytm został poprawnie zbudowany i czy uzyska się przewidziane efekty wyrównujące niedobór środków.

Wysoki Senacie, wspólnie z koleżankami i kolegami senatorami miałem przyjemność uczestniczyć w pracach komisyjnych nad cząstkowymi projektami budżetów na 2004 r., dotyczącymi wielu instytucji centralnych. To, co dla mnie było zastanawiające, a jednocześnie szokujące, to kwoty, jakie odprowadzają te instytucje na rzecz Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych z powodu - i tu proszę o uwagę - niezatrudniania osób niepełnosprawnych. Jest to zatem swoista kara nałożona przez ustawę na te instytucje, które nie zatrudniają osób niepełnosprawnych.

Chcę przypomnieć, że zręby obecnie funkcjonującego systemu zatrudniania osób niepełnosprawnych zostały określone w 1991 r. Ustawa w art. 21 nakłada na zakłady, które zatrudniają powyżej dwudziestu pięciu pracowników, obowiązek zatrudniania co najmniej 6% osób niepełnosprawnych. Jeżeli te instytucje ich nie zatrudniają, płacą karę. Dotyczy to również państwowych i samorządowych jednostek organizacyjnych będących jednostkami budżetowymi. Niewywiązywanie się z tego obowiązku skutkuje karą w wysokości około 900 zł za niezatrudnienie jednej osoby niepełnosprawnej.

I cóż zauważamy? Przykładowo, za niezatrudnianie osób niepełnosprawnych Kancelaria Prezydenta płaci karę w wysokości 72 tysięcy zł, Kancelaria Prezesa Rady Ministrów tę karę płaci w wysokości 72 tysięcy zł, Kancelaria Sejmu płaci 163 tysiące zł kary, Kancelaria Senatu nie jest lepsza, bo płaci 40 tysięcy zł, a już szokującą kwotę płaci Instytut Pamięci Narodowej - aż 250 tysięcy zł kary za niezatrudnianie osób niepełnosprawnych. I dalej: rzecznik interesu publicznego - 15 tysięcy zł, Sąd Najwyższy - 15 tysięcy zł, a generalny inspektor ochrony danych osobowych - 25 tysięcy zł.

Wymieniłem tylko niektóre instytucje, a i tak suma wynosi już około miliona złotych. Są to kwoty obciążające i powiększające koszty funkcjonowania tych instytucji, a płacone są przez nie bez zmrużenia oka. Oczywiście, lepiej zapłacić karę niż zatrudniać osoby niepełnosprawne.

Szanowni Państwo! Czasami słyszymy takie prymitywne właściwie deklaracje: kochamy tych biednych niepełnosprawnych. Może to jest rzeczywiście prymitywne, ale dlaczego instytucje, chociażby te, które przykładowo wymieniłem, boją się zatrudniać osoby niepełnosprawne? Przecież problem niepełnosprawności to nie tylko problem niepełnosprawnych, to również problem nas wszystkich. Smutny wizerunek do niczego niezdolnej, niezaradnej, biernej, mało wykształconej i wykluczonej z życia społeczności osoby niepełnosprawnej jest naprawdę daleki od rzeczywistości, a inwestowanie w ludzi, również w tych o ograniczonej sprawności, jest korzystne nie tylko dla nich samych i dla ich rodzin, ale również z punktu widzenia ekonomicznego, finansowego, a przede wszystkim z punktu widzenia humanitarnego.

Chciałbym przypomnieć, że ze spisu powszechnego przeprowadzonego w 2002 r. wynika, że co siódmy obywatel Rzeczypospolitej jest osobą niepełnosprawną. Powinien to być sygnał do kompleksowego potraktowania tego problemu w polityce państwa, i to nie tylko przy okazji uchwalania budżetu czy reformowania systemu finansów publicznych.

I na koniec taka uwaga. Wejście Polski do rodziny krajów członkowskich Unii Europejskiej będzie zapewne swego rodzaju cezurą wytyczającą granice wymagań dotyczących osób dotkniętych niepełnosprawnością. Dlatego też nasze wzajemne relacje z ludźmi powinien weryfikować nasz stosunek do słabszych, dotkniętych ułomnościami czy schorzeniami. Międzyludzka wymiana dóbr duchowych i fizycznych ze względu na stan organizacyjny państwa i społeczeństwa odbywa się w granicach wytyczonych przez prawo, którego elementem jest również ustawa budżetowa, a co najważniejsze, odbywa się na płaszczyźnie naszej wrażliwości, naszej zdolności i umiejętności wczucia się w sytuację drugiego człowieka pokrzywdzonego przez los. Dziękuję bardzo.

Wicemarszałek Kazimierz Kutz:

Dziękuję panu senatorowi.

Proszę o zabranie głosu senatora Adama Graczyńskiego.

Do spisu treści

Senator Adam Graczyński:

Panie Marszałku! Wysoka Izbo!

W trakcie tej debaty pada bardzo wiele określeń na temat ustawy budżetowej. Część zabierających głos używa określeń takich jak kreatywna księgowość, tchórzliwość, część natomiast dostrzega całą złożoność stanu finansów państwa i widzi również to, że przygotowana ustawa budżetowa spełnia, jak sądzę, pewne oczekiwania. U podstaw tego stwierdzenia może leżeć fakt, że rok 2003 przyniósł bardzo wiele dobrych zjawisk w naszym kraju, w naszych finansach i sądzę, że jesteśmy na dobrej drodze. Oczywiście, nie wszyscy są jeszcze usatysfakcjonowani, ale sądzę, że nie ma innej metody na to, żeby Polska mogła się rozwijać. Dlatego w budżecie na rok 2004 położono tak duży nacisk na rozwój, na inwestycje.

Ja chciałbym zwrócić uwagę przede wszystkim na dwa elementy. Po raz pierwszy w budżecie pojawiają się tak ważne rozwiązania, jak te dotyczące integracji finansowej z Unią Europejską. Zwracam na to uwagę, bo przecież tego dotąd w budżetach naszego państwa w tej formie nie było. Rząd zdobył się zatem na wielki wysiłek, by zintegrować finanse naszego państwa, zacieśniając wszelkie subtelne związki finansowe z Unią Europejską.

Jest jeszcze drugi bardzo ważny element, jakim jest przyjęcie ustawy o dochodach jednostek samorządu terytorialnego i wdrożenie rozwiązań tej ustawy do budżetu, czyli stworzenie nowego podziału obowiązków i dochodów. Ja sądzę, że jest to wielkie osiągnięcie. Oczywiście również wielkie ryzyko, ale daje to nadzieję, że mamy do czynienia z bardzo dobrym, przyzwoitym dokumentem, który stwarza szanse na rozwój naszego państwa.

Chciałbym teraz odnieść się do kilku elementów szczegółowych tej ustawy budżetowej. Zacznę od poprawki pierwszej Komisji Gospodarki i Finansów Publicznych. Chciałbym spuentować to tak, że zamieniamy wirtualne 550 milionów zł, jak i wiele innych kwot wirtualnych, na rzeczywiste wielkości, które dotrą do adresatów. No, a ci wszyscy beneficjenci muszą się zdecydować, czy mają oczekiwać na środki wirtualne, czy też na rzeczywiste. Ja oczywiście jestem zwolennikiem rzeczywistych finansów, rzeczywistych środków i rzeczywistego planowania. Tak rozumując, sądzę, że ci, którzy czują się poszkodowani, powinni być usatysfakcjonowani, bo odpowiednie kwoty trafią do ich budżetów, czyli określonych działów czy branż gospodarki narodowej.

Sądzę, że drugim elementem, który wymaga podkreślenia, jest to, że ten rząd podejmuje dzieło naprawy finansów publicznych. To nie jest tak, że finanse publiczne nagle znalazły się w bardzo złym stanie, że są w nim od roku czy od dwóch lat. Problem narastał tak naprawdę przez cały okres transformacji. Były w różnych okresach różne dochody z prywatyzacji - będę jeszcze o tym mówił - które pozwalały na łatanie dziur, na zmniejszenie tego niebezpieczeństwa, z którym teraz rzeczywiście mamy do czynienia. Powinniśmy więc bardzo mocno popierać działania rządu, program pana wicepremiera Hausnera, ażeby jednak dążyć do naprawy stanu finansów publicznych. Jest to dowód odwagi i sądzę, że wymaga on i uznania, i poparcia.

Chciałbym też odnieść się do problemu środowiska naturalnego. Mianowicie analizowany był budżet w tych częściach budżetowych, które dotyczą środowiska. Jest tam wielkie napięcie finansowe, ale jednocześnie są wielkie cele do osiągnięcia. Praktycznie są one realne, istnieją tylko dwie w zasadzie obawy. Po pierwsze, czy utrzyma się system finansowania środowiska, zadań w tym zakresie - jestem zdania, że powinniśmy ten system finansowania utrzymać, bo każda zmiana zmniejszy nasze szanse, i po drugie, co jest równie ważne, nierozstrzygnięty jest jeszcze problem obciążenia podatkiem VAT środków, które będą napływać do Polski z Unii Europejskiej. Ten stan może stwarzać zagrożenie dla sprawnej absorpcji środków unijnych. To jest kolejna kwestia, którą chciałbym podnieść.

W projekcie budżetu zakłada się kwotę 10,3 miliarda zł po stronie wydatków i 13,7 miliarda zł po stronie dochodów. Sądzę, że istnieje duże niebezpieczeństwo, że te wielkości po stronie dochodów mogą nie zostać osiągnięte i że potrzebny jest na pewno monitoring. Kiedy odbywała debata nad ustawą o zmianie ustawy o finansach publicznych, zwracałem się do ministra finansów z wielką prośbą, żeby stworzyć taki system monitoringu, który pozwalałby na bieżącą kontrolę wpływów. Ale równie ważne, jeśli chodzi o absorpcję środków, jest to, żebyśmy nie fascynowali się wyłącznie ilością środków, ale żebyśmy również wybierali takie cele, które mogą przyspieszyć rozwój gospodarczy kraju.

I ostatnią kwestią z tych szczegółowych jest sprawa prywatyzacji i dochodów z prywatyzacji. Jak sięgam pamięcią, od kilku lat wpływy z prywatyzacji nie są osiągane. Bardzo często w ciągu roku ze strony Ministerstwa Skarbu Państwa padają różne obietnice, różne propozycje, ale najczęściej kończy się na tym, że dochody, przynajmniej w ostatnich dwóch, trzech latach, nie wynoszą nawet 50%. Dlatego ta kwota 8,8 miliarda zł założona w budżecie jest kwotą olbrzymią.

Dla mnie nieczytelna jest polityka prywatyzacyjna. Chciałbym bezwzględnie bronić banków polskich, czyli tych, w których przewagę posiada jeszcze kapitał polski, ponieważ coraz częściej mówi się, że banki prowadzą politykę globalną, że nie interesują ich problemy lokalne, czyli nasze, polskie. Dlatego uważam, że szczególnie kwota tej wielkości powinna być w sposób bardzo skuteczny i ciągły monitorowana.

Na zakończenie chcę się odnieść do kilku poprawek zawartych w sprawozdaniu Komisji Gospodarki i Finansów Publicznych. Chciałbym poprzeć poprawki, które dotyczą rozbudowy portu lotniczego Katowice-Pyrzowice, tego okna na świat regionu Śląska. Chciałbym także poprzeć zwiększenie dotacji i subwencji o 1 milion zł z przeznaczeniem na Akademię Sztuk Pięknych w Katowicach. Przychylam się również do wniosku pani senator Grabowskiej i pana senatora Wnuka, wniosku dotyczącego środków przeznaczonych na zakończenie inwestycji Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach. Region Śląska bardzo szybko się zmienia dzięki wielkiemu wysiłkowi mieszkańców, dzięki postawieniu na edukację, na wykształcenie społeczeństwa. I te środki będą bardzo dobrze służyły temu celowi. Bardzo proszę Wysoką Izbę o poparcie tych poprawek. Dziękuję uprzejmie.

(Przewodnictwo obrad obejmuje marszałek Longin Pastusiak)

Marszałek Longin Pastusiak:

Dziękuję panu senatorowi.

Proszę o zabranie głosu panią senator Dorotę Kempkę.

Do spisu treści

Senator Dorota Kempka:

Panie Marszałku! Panie i Panowie Senatorowie! Panie i Panowie Ministrowie!

Dzisiejsza debata nad budżetem na rok 2004 jest debatą bardzo trudną, ale myślę, że powinniśmy dołożyć wszelkich starań, aby projekt rządowy z poprawkami, które zostaną do niego wprowadzone w Senacie, został przyjęty i aby stworzył jak najlepsze warunki funkcjonowania naszego państwa.

W swojej wypowiedzi chciałabym zatrzymać się nad tym, co jest mi najbliższe i dla mnie najważniejsze, czym zajmuję się na co dzień. Jest to sprawa kultury, środków finansowych dla resortu kultury i dziedzictwa narodowego oraz wspomożenia tego, co wymaga dużego wsparcia, jeżeli chodzi o środki finansowe.

Szanowni Państwo, w tej kadencji kilkakrotnie były organizowane wyjazdowe posiedzenia senackiej Komisji Kultury i Środków Przekazu. Zajmowaliśmy się na nich sprawami, które są najważniejsze: edukacją kulturalną dzieci i młodzieży, funkcjonowaniem samorządów i wspieraniem działalności kulturalnej w powiecie, gminie i województwie. Mówiliśmy także o innych sprawach, które są niezmiernie ważne, a dotyczą szkolnictwa artystycznego. Dlatego też na ostatnim posiedzeniu senackiej Komisji Kultury i Środków Przekazu przygotowaliśmy cztery poprawki. Zostały one przedstawione Komisji Gospodarki i Finansów Publicznych, z przykrością muszę jednak stwierdzić, że nie zyskały jej poparcia.

Dlatego chciałabym zaproponować Wysokiej Izbie, abyśmy dokonali dokładnej analizy budżetu na rok 2004 i spróbowali zwiększyć o niewielką kwotę, poprzez wprowadzenie dwóch poprawek, środki finansowe dla resortu kultury i dziedzictwa narodowego.

Proponuję więc zwiększyć te środki o 7 milionów 700 tysięcy zł: 4 miliony 200 tysięcy na działalność dydaktyczną szkolnictwa wyższego, a 3 miliony 500 tysięcy zł na pracownie internetowe.

Dlaczego w imieniu osób, które się pod tymi wnioskami podpisały - a podpisali je: pani senator Wiesława Sadowska, pani senator Krystyna Doktorowicz, pan senator Ryszard Sławiński i ja - przedkładam taką propozycję? Otóż przedkładamy je, ponieważ szkół artystycznych w Polsce jest praktycznie niewiele i wymagają one zupełnie innego wsparcia finansowego i zainteresowania ze strony naszego rządu - nie można szkół podstawowych pierwszego i drugiego stopnia traktować jak szkół zawodowych - ponadto uczą się w nich dzieci, które kiedyś będą sławiły nasz kraj poza jego granicami. I to one będą pokazywać w Unii Europejskiej, czym jest polskość, kultura polska i jaki wysiłek włożono, żeby ci młodzi ludzie zdobyli takie wykształcenie. Dlatego, Panie Marszałku, przedkładam dwie poprawki - za moment je oddam.

Szanowni Państwo, nie ukrywam, że jest jeszcze wiele innych poprawek, które chciałabym poprzeć. Mówili już o nich inni senatorowie. Uważam, że poprawki, które dotyczą straży pożarnej, osób niepełnosprawnych, wsparcia kultury czy takich lub innych szkół wyższych w różnych regionach powinny zyskać poparcie Wysokiej Izby. Te poprawki są niezmiernie ważne, ponieważ gwarantują prawidłową działalność tych instytucji i organizacji, które wymagają szczególnego wsparcia ze strony budżetu państwa. Dziękuję bardzo za uwagę. Panie Marszałku, przekazuję te poprawki.

Marszałek Longin Pastusiak:

Dziękuję, Pani Senator.

Udzielam głosu pani senator Apolonii Klepacz.

Do spisu treści

Senator Apolonia Klepacz:

Dziękuję.

Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Panie i Panowie Ministrowie!

Przeprowadzone w ostatnich dniach krótkie konsultacje z grupą samorządowców województwa opolskiego, dotyczące ustawy budżetowej w przedłożeniu sejmowym, zaowocowały propozycjami kilku poprawek. Kilka z nich zostało już skonsumowanych i zapisanych w sprawozdaniu Komisji Gospodarki i Finansów Publicznych - te zapisy wychodzą naprzeciw oczekiwaniom wspomnianego środowiska - kilka z nich było też przedstawionych przez państwo senatorów w trakcie debaty plenarnej.

Pozwolą państwo, że ograniczę się do przedstawienia jednej propozycji, która wyszła ze środowiska samorządowców powiatowych, ze starostw. Nie powoduje ona potrzeby zmian i przesunięć kwot zapisanych w ustawie, ale rozszerza katalog zadań, na które przewidziano zapisane w tej ustawie środki finansowe. Otóż w imieniu własnym i senatora Stanisława Niciei składam poprawkę, w której proponujemy, aby w części 83 obejmującej rezerwy celowe rozszerzyć dotychczasową treść pozycji 62 - a brzmi ona następująco: dotacje celowe na dofinansowanie nowo uruchomionych miejsc w domach pomocy społecznej oraz na finansowanie nowo uruchomionych miejsc w ośrodkach wsparcia dla osób z zaburzeniami psychicznymi - to znaczy dodać trzecią możliwość wykorzystania zapisanych w tej pozycji kwot. Chodzi mianowicie o to, by dodać zapis, który pozwoli na wykorzystanie tych środków na realizację programów dotyczących obowiązku standaryzacji w domach pomocy społecznej.

Krótkie uzasadnienie. Obowiązek przeprowadzenia przez domy pomocy społecznej standaryzacji i jej zakończenia do roku 2006 został nałożony zapisem art. 2 ustawy o pomocy społecznej i szczegółowo przedstawiony w załączniku nr 1 do rozporządzenia ministra pracy i polityki społecznej z 15 września 2000 r. Niestety, wywiązanie się z nałożonego obowiązku wymaga ogromnych nakładów finansowych, dlatego istnieje realne zagrożenie, że samorządy powiatowe bądź domy pomocy społecznej samodzielnie nie sprostają tym zadaniom.

Mając na uwadze przedstawione argumenty, proszę Wysoką Izbę o przyjęcie tej poprawki, która umożliwi wsparcie domów pomocy społecznej w realizacji tego trudnego, ale koniecznego obowiązku standaryzacji podstawowych usług. Liczę na zrozumienie Wysokiej Izby, liczę też na zrozumienie ławy rządowej. Dziękuję, Panie Marszałku. Składam na pana ręce tę poprawkę. Dziękuję bardzo.

Marszałek Longin Pastusiak:

Dziękuję, Pani Senator.

Na trybunę senacką zapraszam panią senator Krystynę Doktorowicz.

Do spisu treści

Senator Krystyna Doktorowicz:

Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Panie i Panowie Ministrowie!

Rozpatrujemy dzisiaj budżet, o którym powiedziano, że jest bardzo trudny. Istotnie, brakuje pieniędzy na bieżącą egzystencję, brakuje też pieniędzy na przyszłość, gdyż to, co inwestujemy dzisiaj w wiele takich dziedzin jak nauka, edukacja, informatyzacja i zdrowie, ma wpływ na naszą przyszłość.

Muszę stwierdzić, że oczywiście budżet jest taki, jaki może być, ponieważ wpływów do budżetu państwa nie wystarcza nawet na najważniejsze i podstawowe dziedziny. Chcę też powiedzieć, że z wielką przykrością odnotowuję to, że i tak małe nakłady na szkolnictwo wyższe i na badania naukowe zostały, decyzją komisji, bardzo poważnie zmniejszone. Ja reprezentuję szkolnictwo wyższe i mogę powiedzieć, że na pewno w całym środowisku profesorskim i studenckim będzie o to naprawdę wielki żal, ponieważ inwestowanie w szkolnictwo wyższe i w badania naukowe wpływa nie tylko dzisiaj na nasz los, ale i na naszą przyszłość. Jest to też nasz mandat w Unii Europejskiej, gdyż my do Unii Europejskiej wejdziemy ze społeczeństwem jedynie dobrze wykształconym, z naszą nauką, a także z naszą kulturą, bo z naszym przemysłem i z naszą gospodarką, która przecież nie jest w najlepszej kondycji, będzie nam już znacznie trudniej.

W związku z tym chciałabym wyrazić ubolewanie, że tak mało środków jest przede wszystkim na naukę, edukację, szkolnictwo wyższe i informatyzację, która też jest niezwykle ważna. A my przecież musimy przystępować do proponowanych przez Unię Europejską projektów dotyczących społeczeństwa informacyjnego.

Przy tej okazji chciałabym bardzo, bardzo prosić Wysoki Senat o przyjęcie tych poprawek, które rekomenduję i które wiążą się z dofinansowaniem w różnej formie szkolnictwa wyższego. Przede wszystkim chodzi mi o poprawki, które są związane z finansowaniem ukończenia inwestycji Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Śląskiego. Myślę, że jeżeli ta dotacja zostanie przyznana, to ten problem po prostu zniknie, nie będzie już problemu Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Śląskiego, bo inwestycja będzie skończona, wydział zaś będzie przynosił też zyski, bo tam są też studenci zaoczni. Jest to niezwykle ważne, że MENiS przestanie dopłacać do tej inwestycji. To kwestia pierwsza.

Druga kwestia to sprawa Akademii Sztuk Pięknych w Katowicach. Ja pozwolę sobie złożyć poprawkę, która modyfikuje poprawkę siódmą, a niejako konsumuje poprawkę dwudziestą trzecią. Te poprawki są bardzo podobne. Źródłem finansowania Akademii Sztuk Pięknych pozostałoby źródło finansujące podmioty realizujące zadania wynikające z ustawy o restrukturyzacji górnictwa, ale postulowałabym po prostu zmniejszenie dotacji i subwencji na funkcjonowanie tej akademii z kwoty 825 milionów 300 tysięcy zł do kwoty 824 milionów 300 tysięcy zł.

Dlaczego to jest bardzo ważne? Ja nie reprezentuję tu partykularnych interesów, ale chciałabym powiedzieć, że Śląsk, nasz region, często jest przez resztę kraju postrzegany - również w tej Izbie były takie głosy - jako region wielkich problemów z restrukturyzacją, z upadłym pejzażem związanym z górnictwem czy hutnictwem, jako region, który trzeba ratować i który generuje tak wiele problemów dotyczących zatrudnienia, ochrony środowiska i wielu innych kwestii; a przecież jest to też region, w którym jest bardzo wiele znakomitych instytucji naukowych, edukacyjnych i artystycznych. To nie jest tylko region upadającego górnictwa węgla i hutnictwa stali; to naprawdę jest region, w którym jest też wspaniała akademia sztuk pięknych, również wspaniała akademia muzyczna, na szczęście mająca z czego żyć. Chodzi nam więc również o to, żeby to myślenie o Śląsku zmienić, żeby pokazać, iż na Śląsku są również inne, bardzo istotne dla całego kraju sprawy.

Jeżeli ta akademia nie otrzyma tej skądinąd niezbyt wysokiej jak na budżet państwa kwoty 1 miliona zł, to ona po prostu może upaść. A przecież Akademia Sztuk Pięknych rozwija się - każdy, kto jest związany ze szkolnictwem wyższym, wie, że są tam awanse, są nowi profesorowie, są nowe kierunki. I nam na Śląsku chodzi również o to, żebyśmy mieli właśnie nowych profesorów, nowe szkoły wyższe, nowe wydziały i nowe kierunki, które będą decydować o naszej przyszłości. W związku z tym pozwalam sobie, Panie Marszałku, złożyć na pana ręce tę poprawkę. I bardzo proszę Wysoką Izbę o poparcie dotacji na cele, o których wspomniałam. Dziękuję bardzo.

Marszałek Longin Pastusiak:

Dziękuję, Pani Senator.

Udzielam teraz głosu panu senatorowi Ryszardowi Sławińskiemu.

Do spisu treści

Senator Ryszard Sławiński:

Szanowny Panie Marszałku! Panie i Panowie Senatorowie!

Bardzo dramatyczne były dni poprzedzające dzisiejszą debatę, jeśli chodzi o kulturę. Zamierzano nam zdjąć aż 40% z tak zwanego środka specjalnego, który od niespełna roku, właściwie od pół roku, pozyskujemy z gier liczbowych, a konkretnie z totolotka.

Bardzo się cieszę, że Komisja Gospodarki i Finansów Publicznych przy aprobacie rządu uprzejmie zmodyfikowała tę poprawkę w ten sposób, że minister kultury i dziedzictwa narodowego został zwolniony z tego świadczenia do budżetu, co wydaje mi się wydarzeniem absolutnie pozytywnym, dlatego że kultura od trzech lat, właściwie od dwóch lat, jest w fazie odbudowy budżetu, nie zaś budżetu rozwoju, jak mówią niektórzy. My byliśmy najbardziej pokrzywdzeni w budżecie 2002 r., w którym to w ramach łatania wielkiej dziury budżetowej aż 25% budżetu kultury zostało, że tak powiem, włożone w tę odbudowę. Cieszę się więc bardzo, że w tym roku mamy szansę - podkreślam: mamy szansę - żeby nam więcej już nie zabierano.

Sprawa jest bardzo istotna, bowiem, proszę państwa, od 1 maja, kiedy wejdziemy do Unii Europejskiej, będziemy musieli mieć w Unii Europejskiej swoją specialite de la maison. Nie sądzę, żeby to mogła być gospodarka, nie sądzę, że będziemy rywalizować na rynku europejskim z serkami Danone lub Jogobella, ale do rywalizacji możemy stanąć z naszym potencjałem kultury. Nasz afisz, nasz plakat, nasza muzyka, bo mamy przecież Góreckiego, Krzysztofa Pendereckiego, nasze filmy, które od kilku lat robione są niemal za darmo - to wszystko również może być naszą ofertą, promocją naszego kraju. Nie łudźmy się, że w sferze handlu, w sferze produkcji będziemy z kimkolwiek rywalizować - tu my musimy doganiać innych. Bo jeśli już mamy niezły produkt, to on się nie nazywa Wawel, on się nazywa Jogobella.

W związku z tym, proszę państwa, jeśli zachowamy dla kultury taki budżet, jaki został zaplanowany, jeśli będziemy mieli szanse, a powinniśmy mieć takie szanse, żeby w przyszłym roku ten budżet był dla kultury jeszcze korzystniejszy, to, proszę państwa, będziemy mieli wielką okazję pokazać się na rynku europejskim, żeśmy nie gęsi.

Dlatego na zakończenie, Panie Marszałku, dziękując rządowi za tę zmianę, którą udało nam się uzyskać, chciałbym powiedzieć, że tegoroczny budżet Rzeczypospolitej powinien być w kulturze tym, co powinno się mieć, by stworzyć ofertę w zakresie współpracy, rywalizacji, promocji. Dziękuję bardzo.

 


54. posiedzenie Senatu RP, spis treści , poprzednia część stenogramu , następna część stenogramu