39. posiedzenie Senatu RP, spis treści , poprzednia część stenogramu , następna część stenogramu


(Wznowienie posiedzenia o godzinie 10 minut 02)

(Posiedzeniu przewodniczą marszałek Bogdan Borusewicz oraz wicemarszałkowie Zbigniew Romaszewski, Krystyna Bochenek oraz Marek Ziółkowski)

Do spisu treści

Marszałek Bogdan Borusewicz:

Wznawiam obrady.

Proszę senatorów sekretarzy o zajęcie miejsc przy stole prezydialnym.

Panie i Panowie Senatorowie! Jutro przypada sześćdziesiąta piąta rocznica wybuchu Powstania Warszawskiego, bohaterskiego zrywu setek tysięcy naszych rodaków.

Uczcijmy pamięć poległych minutą ciszy. (Wszyscy wstają) (Chwila ciszy)

Dziękuję.

Wśród nas, tam za kamerą, jest jeden z tych, którzy brali udział w tym zrywie - pan Mieczysław Jerzy Grudniak. (Oklaski)

Dziękuję bardzo za to wyróżnienie dla mnie i dla Senatu.

Do spisu treści

A teraz przystępujemy do rozpatrzenia punktu osiemnastego porządku obrad: stanowisko Senatu w sprawie Sprawozdania Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji z działalności w 2008 r. wraz z Informacją o podstawowych problemach radiofonii i telewizji w 2008 roku.

Tekst sprawozdania zawarty jest w druku nr 529, a sprawozdanie Komisji Kultury i Środków Przekazu w druku nr 529S.

Pragnę powitać obecnego na dzisiejszym posiedzeniu Senatu przewodniczącego Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, pana Witolda Kołodziejskiego.

Proszę pana przewodniczącego o zabranie głosu i przedstawienie sprawozdania.

Do spisu treści

Przewodniczący
Krajowej Rady
Radiofonii i Telewizji
Witold Kołodziejski:

Szanowny Panie Marszałku! Wysoka Izbo!

Corocznie, zgodnie z art. 12 ust. 1 ustawy o radiofonii i telewizji, Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji przedstawia sprawozdanie ze swojej działalności za rok poprzedzający oraz informację o podstawowych problemach radiofonii i telewizji. Zwyczajowo jest to również okazja do rozpoczęcia corocznej dyskusji, dotyczącej zwykle nie tylko Krajowej Rady i jej prac w minionym roku, ale także najważniejszych problemów, jakie zaistniały na polskim rynku medialnym w roku 2008, oraz, jak wiemy z praktyki, wielu innych spraw związanym z szeroko rozumianą tematyką mediów elektronicznych.

Wiadomo, proszę państwa, że rynek mediów poza swoim znaczeniem gospodarczym posiada niezwykle ważne znaczenie społeczne, kulturotwórcze, że jego otoczenie to wiele splatających się ze sobą istotnych dziedzin naszego życia. Do tych najważniejszych należy zapewne polityka. Żadna inna dziedzina nie tworzy takich możliwości oddziaływania na społeczeństwo i prawa obywatelskie, a także na zachowania, przekonania i wybory. Dlatego ten aspekt polityczny jest tu zawsze istotny i zajmuje większą część naszych rozmów. Stąd również wynika tak wielkie zainteresowanie, a czasem i emocje, jakie niezmiennie od wielu lat towarzyszą Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji. Przypominam, że te emocje towarzyszą jej od początku, od momentu jej powstania. I ta atmosfera niewątpliwie wpływa na odbiór społeczny, na ocenę Krajowej Rady funkcjonującej jako organ konstytucyjny, a także na ocenę sprawozdania, które corocznie Krajowa Rada składa i przedstawia. Chcę tu jednak zauważyć, że takie dyskusje mają o wiele wyższą temperaturę niż dyskusje dotyczące takich zagadnień, jak na przykład proces cyfryzacji, zjawisko koncentracji kapitałowej na rynku mediów, problemy funkcjonowania i finansowania mediów publicznych. A to właśnie tak naprawdę są zadania, którymi Krajowa Rada zajmuje się przez większość czasu w większości swoich prac. Działania urzędu poświęcone są właśnie takim zagadnieniom, które jednak nie zaprzątają tak bardzo uwagi opinii publicznej z powodów wcześniej przeze mnie wymienionych.

Przedstawiając sprawozdanie w trybie ustawowym, 30 marca tego roku, staraliśmy się przede wszystkim pokazać, czym charakteryzował się ten roczny okres w rozwoju polskich mediów elektronicznych, jakie ważne zjawiska wystąpiły, przed jakimi wyzwaniami stanęła Krajowa Rada. Chcę tu zaznaczyć, że nasz dokument ma wyraźną cezurę czasową, odnosi się bowiem tylko i wyłącznie do zdarzeń w 2008 r., co jest oczywiście zgodne z wymogami ustawy, zobowiązującej Krajową Radę do przedstawiania sprawozdania właśnie za poprzedni rok. Z tego względu Wysoka Izba nie znajdzie w tych dokumentach - mówię tu również o informacji - szerszych odniesień do bieżących działań i zdarzeń, związanych na przykład z pracami nowelizacyjnymi, z dalszym etapem prac nad wprowadzeniem w Polsce standardu DVB-T, czyli telewizji cyfrowej, a także do tego, co się dzieje dzisiaj z projektem pierwszego, drugiego i trzeciego multipleksu cyfrowego. Oczywiście nie ma tu również informacji na temat przebiegu prac i obecnej sytuacji w mediach publicznych ani informacji o wyborach rad nadzorczych, które miały miejsce już w tym roku.

Proszę państwa, w tym sprawozdaniu poświęciliśmy nieco więcej uwagi nowej regulacji europejskiej. Zasygnalizowaliśmy to już w sprawozdaniu zeszłorocznym, ale to dopiero w tym roku ma wejść w życie ustawa implementująca dyrektywę o usługach audiowizualnych. To jest bardzo ważny akt prawny krajów unijnych, który w istotny sposób zmienia podejście do całej sfery zagadnień, jaką dotychczas obejmowały regulacje dyrektywy o telewizji bez granic. Tutaj przede wszystkim chodzi o aktualizację stanu związanego z rozwojem technologicznym, o zjawisko tak zwanej konwergencji, o współistnienie różnych mediów, różnych form przekazu i różnych nośników.

W naszym sprawozdaniu, proszę państwa, opisujemy proces konsultacji społecznych, które zakończyliśmy we wrześniu 2008 r. Wyniki tych publicznych konsultacji opracowaliśmy w formie raportu, który został przesłany do wszystkich zainteresowanych organów i instytucji. Chodzi mi tutaj przede wszystkim o ministerstwo kultury, które pracuje nad ustawą implementacyjną.

Podstawową zmianą jest rozszerzenie zakresu dyrektywy o nowe usługi audiowizualne, zarówno te linearne, czyli webcasting, telewizję interaktywną, IPTV, streaming internetowy, jak i nielinearne, czyli usługi na żądanie - chodzi o wideo na żądanie. Dla obu tych grup usług dyrektywa wprowadza zróżnicowane wymagania, uzależnione od wpływu tych usług na kształtowanie opinii publicznej. Krótko mówiąc, w myśl dyrektywy wchodzą tutaj nowe regulacje, którym będą podlegały również te usługi, do tej pory całkowicie nieregulowane. Nikt tu nie mówi o koncesjonowaniu telewizji internetowej czy koncesjonowaniu usług wideo na żądanie, ale pewne mechanizmy regulacyjne we wszystkich krajach unijnych będą jednak wprowadzane. To, jaka będzie jakość tych regulacji czy też jak restrykcyjne będą te zapisy, zależy oczywiście od ustawodawcy, zależy również od państwa.

Centralnym pojęciem nowej dyrektywy staje się definicja nowej usługi audiowizualnej - usługi medialnej, która zawiera obowiązki regulacyjne, takie jak ochrona małoletnich czy konieczność przestrzegania tak zwanych kwot europejskich. Bardzo doniosłą zmianą dla rynku medialnego jest liberalizacja przepisów odnoszących się do reklamy telewizyjnej. Chodzi o to, że dyrektywa znosi dzienny limit reklamy oraz limit dwudziestu minut pomiędzy kolejnymi przerwami reklamowymi. Zmiana na pozór nieduża, bo te limity w praktyce nie ulegają dużej zmianie, ale w rzeczywistości jej efekt będzie taki, że przerwy pomiędzy reklamami staną się coraz krótsze, nadawcy będą mogli zaskakiwać nas przerwą reklamową w dowolnym momencie, ale te bloki będą wtedy krótsze. Ta tak zwana przerwa na kawę, kiedy jest dwunastominutowy blok reklamowy, będzie i częstsza, i krótsza. Krótko mówiąc, może to się odbić negatywnie na ofercie telewizyjnej.

Kolejną możliwością, którą wprowadza dyrektywa, jest dopuszczenie tak zwanego product placement, czyli umieszczania produktu. W tym przypadku dyrektywa pozostawia państwom członkowskim swobodę i wybór, czy product placement może być dozwolony, czy powinien być zakazany w ofercie nadawców. Chodzi tutaj o umieszczanie w celach marketingowych określonych produktów określonych marek. Nie jest to bezpośrednia reklama, ale oczywiście cel jest ten sam. W opinii Krajowej Rady tego typu praktyka nie przynosi korzyści, tylko szkody, jeśli chodzi o jakość artystyczną przekazu. My stoimy na stanowisku, że product placement - tak, jak w kilku krajach unijnych, o których wiemy, że takie rozwiązane w tej chwili jest szykowane, chociażby w Wielkiej Brytanii - powinien być po prostu zakazany albo mocno ograniczony.

Dyrektywa odnosi się również do zjawiska tak zwanej delokalizacji nadawców, a więc do procesu emitowania programów dla polskich odbiorców, ale na podstawie koncesji udzielonej w innym kraju, wprowadzając w tym zakresie przepisy ograniczające takie praktyki. Tutaj i urzędy regulacyjne, i prawo państw członkowskich są z jednej strony zmieniane pod kątem wprowadzenia pewnych limitów i uniemożliwiania praktyk, które służą ominięciu jurysdykcji krajowej, ominięciu pewnych ograniczeń przez wykorzystanie koncesji w innym kraju, jak chociażby ochrona małoletnich czy inne gwarancje, które są zapisywane w prawie krajowym, ale z drugiej strony po to, żeby umożliwić swobodny rozwój gospodarczy i nie hamować rozwoju tych procesów. Tu jest potrzebna ścisła współpraca między urzędami regulacyjnymi i wypracowanie procedury tej współpracy, żeby wyjaśnianie kwestii związanych z programem, chociażby między Krajową Radą w Warszawie a Ofcomem w Londynie, nie trwało pół roku, tylko żeby ta procedura była sprawna i skuteczna.

Państwa członkowskie muszą w ciągu dwudziestu czterech miesięcy od dnia wejścia w życie dyrektywy implementować jej przepisy, a więc najpóźniej do końca 2009 r. ustawa musi wejść w życie. Tak wielkie wyzwanie, proszę państwa, musi zaznaczyć się w polskim prawodawstwie i w niezwykle ważnych przeobrażeniach naszego rynku medialnego.

Kolejnym istotnym wyznacznikiem działań podejmowanych na rynku medialnym w 2008 r., ale także teraz i w najbliższej przyszłości, pozostanie proces przechodzenia z nadawania programów w technologii analogowej na cyfrową. Proces ten nieodłącznie wiąże się z sugerowanym przez Unię terminem wyłączanie emisji analogowej. Chodzi tutaj o czerwiec 2015 r. To nie jest data zakazu emisji analogowej, tylko to jest data, w której przestaną być chronione kanały analogowe. Krótko mówiąc, będą one mogły być zakłócane przez emisję cyfrową. Dlatego jest to termin istotny, bo w praktyce oznacza wyłączenie sygnału analogowego. To jest oczywiście data graniczna wyznaczona przez Unię Europejską, a poszczególne kraje termin wyłączenia telewizji analogowej wyznaczają w innych okresach. W Polsce określiliśmy to na połowę czasu, który pozostał, czyli w lipcu 2013 r. nastąpią ostatnie wyłączenia ostatnich wysp analogowych - mówię o obszarach, na których jest zasięg analogowy - zgodnie z harmonogramem, który został zaakceptowany wspólnie przez Krajową Radę i Urząd Komunikacji Elektronicznej. Ten harmonogram został wpisany w ogłoszenie i w całą procedurę dotyczącą pierwszego multipleksu cyfrowego, tego multipleksu, który ma ruszyć już we wrześniu, w procedury ogłoszenia drugiego multipleksu cyfrowego i w procedurę zmiany rezerwacji dla telewizji publicznej na trzeci multipleks cyfrowy, który docelowo będzie przeznaczony do zagospodarowania wyłącznie przez nadawcę publicznego.

Proszę państwa, wagę procesów cyfryzacji podkreślił też Sejm Rzeczypospolitej, zwracając uwagę na znaczenie procesów konwersji cyfrowej nie tylko w aspekcie technologicznym, ale przede wszystkim społecznym. Niestety, tutaj nie jesteśmy usatysfakcjonowani postępem prac. Szczególnie dotkliwy jest brak ustawy, która w sposób wszechstronny regulowałaby różne kwestie związane z wdrażaniem emisji cyfrowej.

Krajowa Rada, mimo braku rozwiązań prawnych i strategii państwowej, w ubiegłym roku podjęła w tej dziedzinie działania przygotowujące rozpoczęcie nadawania cyfrowego. Te trzy multipleksy, trzy ogólnopolskie pokrycia cyfrowe, o których państwu wspomniałem, stają się faktem. Tak że telewizja cyfrowa jeszcze w tym roku ma szansę zaistnieć w Polsce.

Jeżeli mówimy o problemie społecznym, to będzie to problem, który będzie musiał rozwiązać polski rząd. Tak na prawdę problem dotyczy nie włączenia telewizji cyfrowej, tylko wyłączenia emisji analogowej, problem, który dotyczy głównie gospodarstw niezamożnych, ubogich. Wiąże się to ze zmianą technologiczną sprzętu odbiorczego, krótko mówiąc, potrzebny jest albo nowy telewizor, albo odpowiednia przystawka, która dostosuje sprzęt do odbioru telewizji cyfrowej, a to jest nowa technologia, w tej chwili stosunkowo droga. Ona oczywiście będzie taniała, ale zawsze będzie jakaś grupa gospodarstw domowych jeszcze niedostosowanych do odbioru telewizji cyfrowej, i w momencie wyłączenia sygnału analogowego musimy zabezpieczyć się przed sytuacją, w której w części domów po prostu zniknie telewizja.

Jest to bardzo poważny problem, którego rozwiązanie wymaga i nakładów finansowych, i organizacyjnych, i promocyjnych, być może nawet zorganizowania specjalnych grup wolontariuszy, które będą przeprowadzały specjalne akcje w domach, po to, żeby ten sprzęt nie tylko dostarczyć, ale także zainstalować. Dla młodego człowieka to, jak się wydaje, rzecz banalnie prosta, ale dla starszej osoby podłączenie do telewizora dekodera cyfrowego może być po prostu niewykonalne. Dlatego trzeba i takie sytuacje przewidzieć i ten proces bardzo szczegółowo zaplanować.

Proszę państwa, ogromną sprawą, również opisaną w sprawozdaniu, jest pogłębiający się niekorzystny wpływ trudnej sytuacji finansowo-ekonomicznej na działalność programową spółek radiofonii i telewizji, a to z kolei nakazuje jak najpilniejsze podjęcie działań legislacyjnych zmierzających do stworzenia takiego modelu prawno-organizacyjnego, który uwolni spółki od nakazów kodeksu spółek prawa handlowego i uczyni program oraz jego treść głównym miernikiem pracy zarządu. Chodzi tutaj również o kompleksowe uregulowanie spraw finansowania mediów publicznych.

Wskazując na tę część zadań Krajowej Rady, które należały do ubiegłorocznych priorytetów, chciałbym przy okazji jeszcze wymienić prace związane z edukacją medialną, ponieważ jest to zagadnienie niesłychanie istotne, a najczęściej pomijane, jeśli chodzi o dyskusję na temat Krajowej Rady, jej prac i jej zaangażowania w rozwój rynku medialnego. Krajowa Rada uznała, że kompetencja medialna, świadomy odbiór treści medialnych jest warunkiem powodzenia rewolucji cyfrowej w mediach i podstawą społeczeństwa obywatelskiego i informacyjnego.

Dzisiaj, proszę państwa, okazuje się, na co wskazują dokumenty europejskie, na co również wskazuje dyrektywa o usługach audiowizualnych, która nakłada określone zadania, że jest potrzeba edukowania społeczeństwa do odbierania mediów. To nie jest wymysł teoretyków, to jest realna potrzeba, dostrzegana dzisiaj na całym świecie. I to powinno być również zadaniem instytucji państwowej, żeby taką edukację medialną organizować. Zdaniem Krajowej Rady taka edukacja powinna stać się elementem edukacji społecznej. Nowa dyrektywa, o której wspomniałem, mówi o tym w swej preambule i zaleca państwom członkowskim działania związane z upowszechnianiem umiejętności korzystania z mediów we wszystkich grupach społecznych. Po prostu dzisiaj trzeba uczyć korzystania z mediów.

Odpowiedzią na te zalecenia są działania o charakterze koordynacyjnym, podjęte przez Krajową Radę. W kwietniu 2008 r. powstał w Krajowej Radzie zespół do spraw edukacji medialnej. O jego działaniach bardzo obszernie informujemy również w samym sprawozdaniu. Opinie Krajowej Rady na temat edukacji medialnej znalazły też wyraz w jej stanowisku z dnia 10 czerwca w sprawie potrzeby upowszechniania wiedzy z zakresu edukacji medialnej. Tam uznaliśmy, że edukacja medialna jest istotnym elementem świadomego i efektywnego korzystania ze współczesnych mediów elektronicznych, i jednocześnie wyraziliśmy zaniepokojenie marginalizacją tej tematyki w systemie szkolnictwa. Tutaj zaangażowanie ze strony ministerstw też jest niezwykle istotne.

Proszę państwa, wśród kwestii, które uznaliśmy za konieczne do pilnej zmiany, znalazły się także postulaty, które wiążą się ze statusem mediów publicznych. Ja już o tym wspomniałem - chodzi o kompleksowe uregulowanie kwestii finansowania, modelu prawno-organizacyjnego spółek, jako zadanie bardzo istotne, ale z zastrzeżeniem, że nie może być ono realizowane w warunkach prymatu doraźnych celów politycznych. Krajowa Rada niejednokrotnie zwracała uwagę, że wypełnianiu misji nadawcy publicznego nie sprzyja uzależnienie od wpływów reklamowych. To również widać w zestawieniach zamieszczonych w sprawozdaniu, w informacji, w porównaniach źródeł przychodów spółek radiofonii i telewizji publicznej ze spółkami komercyjnymi, z zestawieniami programowymi. Krótko mówiąc, im więcej reklam, tym mniej czasu poświęconego na produkcję i emisję misyjną. Dlatego obecność nadawców publicznych na rynku reklamowym nie może stanowić punktu odniesienia do tworzenia programu. Konieczne jest stworzenie precyzyjnych ustawowych kryteriów, na których podstawie można będzie ocenić, na ile program nadawców publicznych wypełnia zobowiązania misyjne, ale także precyzyjnego, trwałego, stałego rozwiązania, i to przede wszystkim związanego z finansowaniem mediów publicznych, bo tylko w ten sposób ten problem można rozwiązać.

Proszę państwa, nie chciałbym wykraczać poza tematykę samego sprawozdania, więc korzystając z okazji, tylko zasygnalizowałem Wysokiej Izbie najważniejsze problemy rynku medialnego, które wymagają podjęcia działań prawotwórczych w zakresie rzeczywistych problemów rynku medialnego. Prace w ministerstwie kultury nad ustawą implementującą dyrektywę są obecnie zaawansowane. W Ministerstwie Infrastruktury trwają prace nad założeniami do ustawy cyfryzacyjnej, trwają prace nad uaktualnieniem strategii cyfryzacji Polski, trwają też konsultacje. To wszystko odbywa się w roku 2009, więc wykracza poza tematykę dzisiejszego sprawozdania. Ale jeśli pan marszałek jednak uzna potrzebę rozmowy także na te tematy, to oczywiście będziemy do dyspozycji. W sprawach bardziej szczegółowych jestem gotowy udzielić odpowiedzi na wszystkie interesujące państwa kwestie. Czekam więc na pytania. Dziękuję bardzo.

Marszałek Bogdan Borusewicz:

Dziękuję bardzo, Panie Przewodniczący.

Proszę pozostać na mównicy, ponieważ teraz zapewne będą pytania.

Obecnie senatorowie mogą zgłaszać z miejsca trwające nie dłużej niż minutę zapytania do pana przewodniczącego, związane z omawianym punktem porządku obrad.

Czy ktoś z państwa senatorów pragnie zadać takie pytania?

Pan senator Rulewski.

Proszę bardzo.

Do spisu treści

Senator Jan Rulewski:

Dziękuję, Panie Marszałku.

Panie Przewodniczący, niejasno brzmiały dla mnie w pańskim sprawozdaniu stwierdzenia dotyczące realności cyfryzacji telewizji publicznej. Prosiłbym o skonkretyzowanie, jeśli można, jak bliscy jesteśmy tego terminu, który dla wielu krajów już przestał być jakimkolwiek terminem, ponieważ wdrożono...

I drugie pytanie. Co oprócz tego, że poprawi się jakość, ułatwia wprowadzenie cyfryzacji? Czy rozszerza możliwości nadawania programów, w tym będących przedmiotem misji publicznej?

Wreszcie trzecia sprawa. Kto lub co stoi na przeszkodzie, abyśmy utrzymywali tempo przeciętnego kraju europejskiego w zakresie cyfryzacji? Dziękuję bardzo.

Marszałek Bogdan Borusewicz:

Dziękuję.

(Przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Witold Kołodziejski: Szanowni Państwo...)

Moment. Jeszcze ja chciałbym zadać pytanie.

Panie Przewodniczący, wydaje mi się, że w trakcie emitowania reklam nadawcy znacznie zwiększają głośność. Czy to jest tylko moje wrażenie, czy faktycznie tak się dzieje i czy Krajowa Rada zamierza w tej sprawie cokolwiek zrobić?

Nie widzę więcej chętnych do zadawania pytań. Dziękuję...

Jeszcze pan senator?

(Senator Czesław Ryszka: Jeszcze będą, ale już dużo zostało zadanych.)

Dobrze.

Do spisu treści

Przewodniczący
Krajowej Rady
Radiofonii i Telewizji
Witold Kołodziejski:

Szanowny Panie Senatorze, odpowiadając na pytanie pierwsze, o cyfryzację, powiem, że to jest oczywiście tak, że my sądzimy, że tempo... Co stoi na przeszkodzie? Na przeszkodzie stoi brak jakichkolwiek regulacji dotyczących odrębnie procesu cyfryzacji, to znaczy nawet nie ma oficjalnie przyjętej przez rząd strategii cyfryzacji. Jest pewien dokument z 2005 r., stworzony w Krajowej Radzie, ale nie jest to oficjalny dokument rządowy. Niemniej jednak jego wytycznymi się kierujemy. Nie ma ustawy o cyfryzacji, nie ma zmiany ustawy o radiofonii i telewizji, która pozwoliłaby pewne aspekty nowej technologii wprowadzić do obowiązującego prawa. Krótko mówiąc, w dzisiejszej ustawie o radiofonii i telewizji praktycznie nie ma tematu emisji cyfrowej, tematu tego, na ile ta problematyka jest różna od całej problematyki związanej z emisją telewizji analogowej. I to jest oczywiście utrudnienie. Ale największym utrudnieniem jest jednak to, że nie ma odrębnej ustawy o cyfryzacji, ustawy, która by i określiła terminy, i zobowiązała nadawców do wyłączania telewizji analogowej - dzisiaj nadawców nie można do tego zobowiązać, oni muszą dobrowolnie się zobowiązać - a przede wszystkim przewidziałaby jakiś sposób pomocy uboższym gospodarstwom domowym w zakupie sprzętu cyfrowego. I to oczywiście jest przeszkoda. Ale na bazie obowiązującej ustawy o radiofonii i telewizji, na bazie dziś obowiązującego prawa telekomunikacyjnego można stworzyć i uruchomić emisję telewizji cyfrowej. Wymaga to wielu wysiłków, dużo trudniej to zrobić, ale przy współdziałaniu dwóch urzędów, czyli Urzędu Komunikacji Elektronicznej i Krajowej Rady, można ten cel osiągnąć. I wydaje mi się, że ten cel już został osiągnięty.

Dzisiaj prawdopodobnie podpiszę zmianę koncesji dla telewizji TVN, dla telewizji Polsat, dla telewizji Puls i dla telewizji TV4 polegającą na rozszerzeniu koncesji o nadawanie cyfrowe. To rozpoczyna proces nadawania cyfrowego w telewizjach komercyjnych. W Urzędzie Komunikacji Elektronicznej podpisywana jest decyzja o zmianie rezerwacji częstotliwości dla telewizji publicznej. Ta decyzja została podpisana, jest już uzgodniona w Krajowej Radzie, w związku z czym pierwszy multipleks telewizji cyfrowej we wrześniu ma już ruszać. Trwają negocjacje, takie biznesowe, z operatorami technicznymi, między innymi z Emitelem, dotyczące kosztu świadczenia tej usługi transmisji cyfrowej.

Kilka dni temu zakończył się proces konsultacji w sprawie ogłoszenia dotyczącego drugiego multipleksu telewizji cyfrowej. To będzie ogłoszenie w sprawie multipleksu, na którym znajdzie się siedem nowych programów telewizyjnych. Przy okazji powiem... Bo pytamy, jaka jest korzyść i dla kogo jest korzyść z telewizji cyfrowej. I można odpowiedzieć, że jakość, jakość obrazu i jakość dźwięku, będzie lepsza. Ale przy dzisiejszej technologii to nie jest ten czynnik, który spowoduje jakiś trend i pęd do tego, żeby w tego rodzaju telewizję inwestować. Tu głównie chodzi o liczbę kanałów, które będą dostępne nie w ofercie kablowej, satelitarnej, tylko naziemnej. Dzisiaj, przy obecnej technologii oraz zastosowanych rozwiązaniach i standardzie kompresji, na jednym multipleksie da się umieścić siedem programów telewizyjnych, czyli możemy powiedzieć, że jeżeli uda nam się zrealizować trzy multipleksy, to będziemy mieli ofertę dwudziestu jeden programów telewizyjnych. I to jest ta realna korzyść dla widza. Ale pod warunkiem, że te programy będą dobre. Musimy zwrócić uwagę też na to, że wtedy bardzo rośnie konkurencja na rynku telewizyjnym, co oczywiście jest dobre i pożądane, ale przy tak dużej konkurencji możemy się spodziewać, i to powinniśmy przewidywać i analizować, że wymusi ona jednak bardzo silny wyścig komercyjny. Obserwujemy, że w niektórych krajach niektóre telewizje po prostu nie dają sobie rady z tak silną konkurencją i wsparcie dla na przykład telewizji regionalnych czy lokalnych jest niezbędne, bo po prostu one nie mają szans na walkę rynkową na tak otwartym rynku. A z drugiej strony postępuje jednak, mówiąc wprost, taka tabloidyzacja oferty. I dlatego tu niezwykle istotnym elementem jest telewizja publiczna.

Trzeci multipleks cyfrowy, który w pełni będzie mógł rozwinąć skrzydła dopiero w 2013 r., bo wymaga to wyłączenia niektórych częstotliwości, które dzisiaj zajmują na przykład Program 2 albo programy regionalne Telewizji Polskiej, a więc może się to stać dopiero po wyłączeniu telewizji analogowej, już dzisiaj może być budowany przez telewizję publiczną, może być zagospodarowywany w całości i telewizja publiczna będzie miała na nim siedem programów. Dzisiejsza oferta naziemna, obejmująca Jedynkę, Dwójkę i pasma regionalne, może być wzbogacona o ofertę obejmującą obecne kanały tematyczne: TVP Historię, TVP Kulturę, TVP Sport itd.

(Głos z sali: I Polonię.)

Słucham?

(Głos z sali: I Polonię.)

I Polonię, oczywiście, że tak, ale mogą być również tworzone nowe programy. Założenie jest dzisiaj takie, że na drugim multipleksie jest tylko i wyłącznie... To znaczy oferta programów, które znajdą się na drugim multipleksie, będzie ofertą bezpłatną. Krótko mówiąc, po to, żeby ten proces cyfryzacji się powiódł i dlatego, że nie mamy żadnych źródeł finansowania i dofinansowywania tego procesu z zewnątrz, chcemy stworzyć ofertę, która zachęci ludzi, dzięki swojej szerokości, dostępności i temu, że jest bezpłatna, do inwestowania w tę technologię cyfrową i da pewne szanse na wygranie wyścigu z telewizją kablową czy satelitarną. To znaczy nie chcemy walczyć z tymi sektorami, tylko chcemy stworzyć równowagę, tak żeby sektory i kablowy, i telewizyjny, i telewizji satelitarnej były mniej więcej zrównoważone. Bardzo istotne, również ze względu na bezpieczeństwo państwa, jest to, żeby telewizja naziemna miała swoją ustabilizowaną pozycję.

Jeśli chodzi o rozwiązania, które dzisiaj są przedstawione telewizji publicznej, to one wyglądają następująco. Na pierwszym multipleksie są wszyscy obecni nadawcy ogólnopolscy i ponadregionalni telewizji analogowej i telewizja publiczna ma trzy miejsca na tym multipleksie. Jeżeli na tym samym obszarze jest już uruchomiony multipleks trzeci, czyli ten telewizji publicznej, to trzy miejsca, które telewizja publiczna zajmowała na tym pierwszym multipleksie, są zwolnione i oddane tym nadawcom, którzy są już tam obecni, czyli Polsatowi, TVN, TV4 i Pulsowi. Czyli oni wtedy poszerzają swoją ofertę, dając szerszą ofertę programową albo zwiększając jakość i emitując tam telewizję wysokiej rozdzielczości, bo musimy pamiętać też o tym, że ten standard jest przewidziany dla tego rozwiązania, czyli może tutaj być. I w momencie właśnie takiego przechodzenia z multipleksu na multipleks telewizja publiczna wprowadza swoje dodatkowe programy, a nadawcy komercyjni wprowadzają swoją dodatkową ofertę.

W sierpniu powinna być już uzgodniona dokumentacja konkursowa na drugi multipleks i zaczynie się konkurs na operatora drugiego multipleksu. W przyszłym roku powinien on już być rozstrzygnięty i powinien powstawać drugi multipleks telewizji cyfrowej. Jeżeli mamy wchodzić w szczegóły, to oferta wygląda w tej chwili w ten sposób, że na ten multipleks będzie zgłaszał trzy programy i odpowiadał za nie ten operator, który wygra w konkursie. Będą to takie normalne programy, których zadaniem jest po prostu jakaś konkurencja komercyjna, zarabianie pieniędzy, a więc najprawdopodobniej programy uniwersalne. Krajowa Rada zastrzegła sobie jednocześnie prawo do dysponowania i dołożenia w ramach transmisji obowiązkowej czterech programów na tym multipleksie. Ogłosimy konkurs na programy wyspecjalizowane. Mamy już bardzo ciekawe oferty programów przyrodniczych czy dziecięcych, tego typu programów umieszczanych na multipleksie. Proszę państwa, o sprawach cyfryzacji można by jeszcze długo rozmawiać i oczywiście jestem do dyspozycji. To jest,  wbrew pozorom, najistotniejszy problem, jeśli chodzi dzisiaj o prace Krajowej Rady. Ale rozumiem, że nie wszyscy są zainteresowani.

Jeśli chodzi o głośność reklam, Panie Marszałku, to oczywiście Krajowa Rada podjęła tutaj działania, pewne kroki. Ja też mam wrażenie, że reklamy są głośne, co więcej, wszyscy, z którymi rozmawiamy, mają to samo wrażenie. Jednak nadawcy, prawnicy, zespoły specjalistów są w stanie przed sądem udowodnić, że głośność jest pojęciem względnym i że głośno wcale nie musi znaczyć głośno, a cicho wcale nie musi znaczyć cicho. W związku z tym opracowaliśmy projekt specjalnego dokumentu, który określa, co to znaczy głośno, a co to znaczy cicho. Odnieśliśmy się tam do bardzo skomplikowanych mechanizmów i algorytmów opracowywanych w tej chwili na świecie i w Europie w laboratoriach dźwięku przestrzennego, do mechanizmów, które są wpisane w kryteria ustawowe, po to, żeby powiedzieć, czy coś jest głośne, czy ciche. A więc to nie jest tylko i wyłącznie polski problem. Przedstawiliśmy taką koncepcję, została skonsultowana z nadawcami. Obraz po tych konsultacjach, ich wynik był taki, że wymaga to dosyć skomplikowanych algorytmów i drogiego, skomplikowanego sprzętu, w związku z czym zaproponowaliśmy pewien mechanizm samoregulacji, czyli powstanie komisji, w pracach której będą mieli udział wszyscy nadawcy. Wszystkie strony mogą się po prostu wspólnie umówić, że nie podciągają tego suwaka na konsolecie miksera; to może doprowadzić do faktycznego uregulowania tej sprawy. Myślę, że gdyby to się udało, to byłoby to najprostsze rozwiązanie. W drugiej połowie roku ten zespół ma zacząć funkcjonować. Po kilku miesiącach sami będziemy słyszeli, czy on funkcjonuje, czy nie. Jeżeli nie, jeżeli się nie uda tego załatwić mechanizmem samoregulacyjnym i nie uda się osiągnąć wspólnego porozumienia z nadawcami, to będziemy wprowadzali takie bardzo już techniczne, rygorystyczne obowiązki, które nadawca musiałby spełnić. Ale mam nadzieję, że zgodnie z tym, co nadawcy deklarowali, tym, co dla nich jest najistotniejsze, okaże się pewna równość szans, jeśli chodzi o konkurencję. A więc, jeśli wszyscy ściszą reklamy, to taki mechanizm może zacząć funkcjonować. Dziękuję bardzo.

(Przewodnictwo obrad obejmuje wicemarszałek Zbigniew Romaszewski)

Wicemarszałek
Zbigniew Romaszewski:

Dziękuję bardzo.

Pan senator Ryszka, pan senator Augustyn i pan senator Piechniczek.

Do spisu treści

Senator Czesław Ryszka:

Dziękuję, Panie Marszałku.

Panie Ministrze, mam pytanie właśnie w związku z pytaniem pana marszałka o tę głośność. Mówi się stale o podprogowym wpływie na świadomość odbiorców, jeśli chodzi o reklamy. Czy są jakieś badania w tym zakresie? Czy Krajowa Rada jest zainteresowana tym, żeby chronić odbiorców przed tą manipulacją?

Do spisu treści

Przewodniczący
Krajowej Rady
Radiofonii i Telewizji
Witold Kołodziejski:

Tym zajmuje się odrębny mechanizm regulacyjny, Rada Reklamy. I reaguje na różne skargi, które napływają w tym kontekście. My po prostu staramy się rzeczywiście doprecyzować to na tyle jasno, żeby one były jasne pod względem formalnym i prawnym. Dla każdego pojęcie poziomu głośności dźwięku... Krótko mówiąc, to wiąże się z tym, że wskaźnik tego poziomu może być różny i różne są odczucia subiektywne. Jeżeli reklama, blok reklamowy następuje po bardzo spokojnej, wyciszonej sekwencji filmowej, to reklamy subiektywnie wydają się bardzo głośne, chociaż nie jest. Ale efekt jest właśnie taki, że wszyscy wstajemy i...

(Senator Czesław Ryszka: Ale chodzi mi o te treści podprogowe...)

... że wszyscy wstajemy, zrywamy się z krzeseł.

A jeśli chodzi o treści podprogowe, to w tym roku nie mieliśmy takich skarg.

Wicemarszałek
Zbigniew Romaszewski:

Dziękuję bardzo.

Pan senator Augustyn.

Do spisu treści

Senator Mieczysław Augustyn:

Widzę, że zainteresowanie tym sprawozdaniem jest zdecydowanie mniejsze niż w poprzednich latach. Trochę to nie dziwi.

Panie Przewodniczący, chciałbym pana zapytać, jakie interwencje Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji podejmowała w związku z ewidentnym łamaniem zasady bezstronności, rzetelności i obiektywizmu, na przykład w czasie kampanii do Europarlamentu w programach informacyjnych telewizji publicznej, w czasie gorszących scen, nazwijmy to, wydzierania sobie stołka, fotela prezesa telewizji czy chociażby podczas odsuwania dziennikarzy od programów informacyjnych w telewizji publicznej.

I drugie pytanie jest takie: czy opracowaliście państwo zasady korzystania, dostępu organizacji pozarządowych do telewizji publicznej? Ostatnio na przykład mieliśmy taką sytuację, że ograniczano dostęp Wielkiej Orkiestrze Świątecznej Pomocy, ograniczano możliwość korzystania z niektórych mediów w stosunku do tego, co się działo w poprzednich latach.

Wicemarszałek Zbigniew Romaszewski:

Proszę bardzo.

Do spisu treści

Przewodniczący
Krajowej Rady
Radiofonii i Telewizji
Witold Kołodziejski:

Jeżeli chodzi o organizacje pozarządowe, a konkretnie o Orkiestrę Świątecznej Pomocy, to miała kilkadziesiąt godzin transmisji, więc nie wiem, o jakim ograniczeniu pan senator mówił. Życzyłbym sobie, żeby było więcej takich organizacji pozarządowych, które miałyby takie szanse. Ale oczywiście ten problem jest dosyć istotny, bo chodzi właśnie nie o te duże organizacje, które mają siłę przebicia, tylko... I nie ma to nic wspólnego z ograniczeniem, bo są tu wielkie preferencje ze strony nadawcy publicznego. Ja tego nie oceniam, uważam, że to dobrze, ale akurat w tym przypadku nie ma żadnego powodu do zgłaszania jakichkolwiek zastrzeżeń czy do narzekania. Jest mnóstwo organizacji pozarządowych, które nie mają szans znaleźć się w żadnym medium, a chciałyby mieć taką możliwość, żeby zaistnieć w telewizji publicznej. Krajowa Rada opracowuje zmianę rozporządzenia, projekt nowego rozporządzenia dotyczącego właśnie dostępu tych organizacji, związków zawodowych i organizacji pozarządowych, do programów telewizji publicznej. Jest to na etapie konsultacji; wypowiadały się najróżniejsze organizacje, również organizacje pracodawców, którzy też chcieliby mieć taki dostęp. Jest tylko kwestia dosyć trudnego wyboru jakichś jasnych zasad, do których będzie można się odwoływać. Proste rozporządzenie mówiące o tym, że telewizja publiczna ma zapewnić taki dostęp, będzie po prostu nieskuteczne, bo w praktyce są setki czy tysiące organizacji i nadawca zawsze może znaleźć wytłumaczenie, że nie dla wszystkich jest miejsce. A więc trwa określanie zasad, na jakich telewizja musi udostępnić ten czas, rozporządzenie jest na etapie tworzenia. To rozporządzenie zapewne powstałoby wcześniej, gdyby nie dosyć duże zawirowania, że tak delikatnie powiem, wokół telewizji publicznej. I nie chodzi tylko o zmiany w zarządzie, ale przede wszystkim o sytuację nadawcy, o ekonomiczną sytuację nadawcy, bo to też się z tym wiąże. Ale takie rozporządzenia są tworzone.

Jeśli chodzi o interwencję, to w sprawozdaniu oczywiście znajdują się informacje o interwencjach z 2008 r. Wybory do Europarlamentu były co prawda w 2009 r.... Ale śpieszę wyjaśnić panu senatorowi, że było kilkadziesiąt skarg, interwencji. Część przekazaliśmy do Państwowej Komisji Wyborczej, część do nadawców. To, co ja jako przewodniczący Krajowej Rady byłem w stanie na bieżąco wymusić na zarządzie, na funkcjonującym w tym czasie zarządzie telewizji, to maksymalne uszczegółowienie raportów z czasów emisji, raportów, które co tydzień były ogłaszane na stronie Krajowej Rady. Mam wrażenie, że, chociaż oczywiście raport podsumowujący wskazuje bardzo wyraźnie na preferencję pewnego jednego małego ugrupowania w telewizji publicznej, w trakcie tej kampanii, również wskutek szczegółowego publikowania wyliczeń czasu poświęconego poszczególnym komitetom, sytuacja ulegała jednak zmianie.

Zobowiązaliśmy zarząd telewizji publicznej do tego, żeby szczegółowo rozpisywał czas nie tylko tego, co pojawia się na ekranach telewizorów w wersji filmowej, ale również tego, co jest w przekazie tekstowym, czyli na tak zwanym pasku, chociażby jeśli chodzi o program TVP Info. To pokazało, że także ten przekaz stał się bardzo istotnym i bardzo znaczącym elementem przekazu telewizyjnego i nie można go pomijać w takich raportach.

Uważam, że to, co mogliśmy zrobić w trakcie kampanii, zrobiliśmy, ale pozycja prezesa telewizji jest niezależna od przewodniczącego Krajowej Rady i od jakichkolwiek innych organów w państwie - chociaż w tym czasie bardzo tego żałowałem. I to jest, oczywiście, odpowiedzialność prezesa telewizji. Proszę państwa, to, co się działo w telewizji publicznej w grudniu 2008 r., kiedy nastąpiła zmiana i zostali zawieszeni członkowie zarządu... Ja oczywiście zaskarżyłem taką decyzję, ponieważ była ona niezgodna z uchwałą Krajowej Rady. Do dzisiaj sąd tego nie rozstrzygnął. Krajowy Sąd Rejestrowy zarejestrował wtedy zmianę, motywując to tym, że w takich sytuacjach nie rozstrzyga merytorycznie, bo to jest przedmiotem innego postępowania sądowego. Zarejestrował zmianę i weszła ona w życie. A tamta sprawa, dotycząca tego, kto miał rajcę, czy Krajowa Rada, czy nowy zarząd telewizji, do dzisiaj nie jest rozstrzygnięta. Toczy się sprawa w sądzie. Przypomnę, że pół roku później, czyli w czerwcu, sąd rejestrowy postąpił odwrotnie, to znaczy nie zarejestrował zmiany, czyli zachował się odwrotnie niż pół roku wcześniej. Ale ta sprawa jest w apelacji i liczę, że jeszcze będzie rozstrzygnięta, jakkolwiek nie ma już tak istotnego, praktycznego znaczenia, bo wybrana jest nowa rada telewizji. Niemniej jednak ma dla mnie bardzo istotne znaczenie z punktu widzenia pewnego porządku prawnego. Chciałbym, żeby to było jak najszybciej wyjaśnione.

Wicemarszałek
Zbigniew Romaszewski:

Proszę bardzo, pan senator Piechniczek.

Do spisu treści

Senator Antoni Piechniczek:

Panie Marszałku! Panie Przewodniczący!

Następujące pytanie: czy ktoś, a jeśli tak, to kto, w telewizji publicznej odpowiada za kodeks moralny pojmowany jako system wartości przyjęty w naszej kulturze i narodowej tradycji? Czy też każdy prowokacyjnie może mówić, co chce, w imię jednoznacznie pojmowanego liberalizmu? Dziękuję.

Wicemarszałek
Zbigniew Romaszewski:

Proszę bardzo.

Do spisu treści

Przewodniczący
Krajowej Rady
Radiofonii i Telewizji
Witold Kołodziejski:

Każdy dziennikarz jest do tego zobowiązany w ramach etyki zawodowej.

(Senator Mieczysław Augustyn: O ile ją ma.)

O ile ją ma.

Dzisiaj to jest problem, który nie dotyczy oczywiście tylko telewizji publicznej, ale w ogóle mediów, nawet nie tylko elektronicznych. Dlatego też jest trochę poza tematyką sprawozdania Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. Choć oczywiście telewizja publiczna powinna być wzorem, tu standardy etyczne powinny być znacznie wyższe niż w innych mediach. Są kraje, gdzie dziennikarze szczycą się tym, że pracują w mediach publicznych, dlatego że daje im to pewną pozycję, również etyczną.

Kodeks. Panie Senatorze, mam podobne odczucia jak pan, niemniej jednak z punktu widzenia przewodniczącego Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji takich problemów na tym etapie i przy takiej ustawie nie jesteśmy w stanie rozwiązać. To wiąże się przecież ze znacznie szerszym kontekstem, a przede wszystkim tak naprawdę z kontekstem edukacyjnym, jeśli chodzi o społeczeństwo, prawda? To jest problem znacznie szerszy. W telewizji publicznej oczywiście działają komórki, które zajmują się etyczną stroną działalności dziennikarskiej, ale, żeby były one skuteczne, przede wszystkim musi też być pewna atmosfera społeczna. Chodzi o to, żeby pewne rzeczy były od razu oceniane jako naganne. Jeżeli codziennie słyszymy o pewnych zachowaniach ewidentnie nieetycznych - mówię w kategoriach dziennikarskich - o mijaniu się z prawdą, czyli po prostu o kłamstwie, co jest przedstawiane jako dociekliwość, spryt, taka umiejętność dziennikarska, to rzeczywiście trudno w takiej atmosferze o rzetelne pilnowanie zagadnień etycznych od strony dziennikarskiej.

To jest tak, że dziennikarze dzisiaj w redakcjach są oceniani za swoją efektywność. Ta efektywność mierzona jest oglądalnością. Dzisiaj widzimy, że im kto więcej bajek naopowiada i zrobi to ciekawiej, tym tę oglądalność ma większą. To się kłóci oczywiście z zasadą, o której mówimy. Zgadzam się, że telewizja publiczna powinna być wzorem. Dziękuję.

Wicemarszałek
Zbigniew Romaszewski:

Dziękuję bardzo.

Pan senator Andrzejewski.

Do spisu treści

Senator Piotr Andrzejewski:

Panie Prezesie, pierwsze pytanie związane jest z tym, w jakim zakresie Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji podejmuje podustawowe działania legislacyjne. Chodzi o akty wykonawcze, uchwały, rozporządzenia, zresztą jest to dziedzina rozległa. Jak dalece naczelne organy władzy państwowej wymienione w konstytucji mogą korzystać z czasu antenowego w ramach tego, co zaordynowała dotychczas Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji? Myślę tu o członkach rządu, premierze, marszałkach Sejmu i Senatu. Jak dalece podmioty, które zostały wymienione w uchwale Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, z tego korzystają?

Drugie pytanie: czy rząd podjął jakiekolwiek prace, żeby wznowić działania, które Krajowa Rada swego czasu promowała, mianowicie wznowić "Monitor rządowy" w celu przedstawiania także stanowiska rządu? Czy w ogóle taka inicjatywa powstała? Czy jest ona możliwa?

Wreszcie trzecie pytanie: czy Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji prowadzi prace związane z promowaniem organizacji pożytku publicznego?

Czwarte pytanie: jak dalece pan prezes korzysta z art. 10, niejako określającego władzę wykonawczą w stosunku do tych, którzy w jakimś stopniu naruszają przepisy ustawy, jak również tych, którzy naruszają zasady etyki czy poprawności, wykonując swoje obowiązki w mediach? Dotyczy to zarówno nadawców, jak i dziennikarzy, bo na podstawie ustawy oraz prawa prasowego, które również ma tutaj zastosowanie, możemy też kontrolować dziennikarzy.

Piąte pytanie. Trudno, żebym nie zwrócił się z nim teraz, skoro zwróciłem się z nim do ministra infrastruktury, pana Grabarczyka i do dyrektora Poczty Polskiej. Mianowicie czy jest prowadzony wykaz podmiotów zobowiązanych do odprowadzania należności publicznopodatkowej w postaci opłaty abonamentowej? Czy istnieje rejestr podatkowy prowadzony i kontrolowany przez placówki operatora publicznego? Czy zostały naliczone odsetki ustawowe wobec podmiotów zalegających z obowiązkiem podatkowo-daninowym? Ile w stosunku do osób fizycznych i ile w stosunku do osób prawnych skierowano wniosków, przez kierowników jednostek operatora, zawierających umorzenie zaległości w płatnościach abonamentowych? A ile skierowano wniosków egzekucyjnych? Jak wykonywany jest nadzór i kontrola bieżąca, jeśli chodzi o ustawowe obowiązki ministra właściwego do spraw łączności dotyczące egzekwowania obowiązku abonamentowego?

Istotne pytanie. Zadam je panu i będę oczekiwał szerokiej odpowiedzi na piśmie. Istnieje obawa dotycząca zaniechania przez rząd realizacji nadzoru, kontroli nad wypełnianiem obowiązków wynikających z obecnego porządku prawnego oraz obawa dotycząca uszczuplenia środków przeznaczonych na finansowanie działalności mediów publicznych wskutek niedopełnienia przez odpowiedzialnych za to funkcjonariuszy państwowych obowiązków wynikających z ustawy. To są te trzy cykle pytań. Jeżeli można teraz w skrócie, a w rozszerzonym zakresie na piśmie...

Do spisu treści

Przewodniczący
Krajowej Rady
Radiofonii i Telewizji
Witold Kołodziejski:

Siłą rzeczy musi to być duży skrót, bo pytania są bardzo szczegółowe, a zakres bardzo rozległy, jeśli chodzi o sprawy abonamentowe. Do szeregu tych pytań rzeczywiście będę musiał ustosunkować się na piśmie. Powiem tylko tyle, że oczywiście jest wiele mechanizmów, które można by wykorzystać i poprawić w obecnej ustawie abonamentowej. Jeśli chodzi o rejestr, to w tym roku Poczta Polska wprowadziła nowy system, wdrożyła w życie nowy system komputerowy, który umożliwił taki elektroniczny rejestr. Od połowy roku do tego rejestru ma mieć dostęp Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji. Tak na marginesie powiem, że Poczta Polska wydała na te inwestycje 40 milionów zł i w przypadku wejścia w życie nowej ustawy o radiofonii i telewizji te 40 milionów byłoby dla Poczty Polskiej stratą, która nie była wyliczana w konsekwencjach i w kosztach wejścia w życie ustawy znoszącej abonament.

Jeżeli pan senator pozwoli, to na to pytanie szczegółowo odpowiem...

(Senator Piotr Andrzejewski: Tak, bardzo proszę. Dziękuję.)

Rzecznik praw obywatelskich zorganizował tak zwany okrągły stół w związku z abonamentem. Teraz będzie powstawał taki zespół, też pod patronatem rzecznika praw obywatelskich, w którym różne pomysły... Bo Krajowa Rada miała opracowanych kilka projektów, założeń, dotyczących wprowadzenia nowej ustawy abonamentowej, wprowadzenia innego systemu poboru abonamentu, którymi zresztą wcześniej dzieliła się z ministerstwem kultury. Myśmy wtedy opracowali ten tak zwany projekt elektryczny, zgodnie z którym przedsiębiorcy energetyczni mieliby nie ściągać należności abonamentowe, ale udostępniać tę bazę danych. To tak naprawdę pozwoliłoby uszczelnić opłaty abonamentowe. Zespół przy rzeczniku praw obywatelskich zaczął funkcjonować, efekty będą podzielone na dwie kategorie: działań doraźnych i ewentualnych propozycji ustawowych. Oczywiście Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji służy tutaj pełną wiedzą, wszystkie te elementy, które już wypracowała, udostępni i będzie aktywnie uczestniczyć... Myślę, że tutaj akurat rzecznik jest dobrą instytucją, skupiającą wokół tego projektu różne organizacje i inne instytucje. Lepiej, żeby to nie znajdowało się przy Krajowej Radzie, tylko właśnie gdzieś na zewnątrz, żeby nie było kontrowersji i żeby odsunąć wszelkie podejrzenia związane z wielką polityką jak najdalej od tych projektów, które nie powinny być z tym powiązane.

Jeśli chodzi o dostęp organizacji pozarządowych, to, tak jak mówię, jest to kwestia tych konsultacji. One się przeciągnęły, bo sytuacja, przede wszystkim związana z abonamentem, była bardzo niejasna. Ja chcę tylko powiedzieć, skoro już jesteśmy przy abonamencie, że wiele zależy od temperatury dyskusji, głównie w parlamencie, na temat abonamentu, nowej ustawy, i na temat tego, czy abonament jest, czy go nie ma. Bo na przykład w marcu, kwietniu mieliśmy radykalne pogorszenie ściągalności abonamentu. Wtedy trwała dyskusja i wtedy mówiło się już wprost, że abonament zostaje zniesiony, i w tym czasie mieliśmy stratę, w porównaniu z naszymi i tak skromnymi prognozami, o 30 % z miesiąca na miesiąc. A już w czerwcu, proszę państwa, i w lipcu mamy trend wnoszący, mamy ściągnięte 50% abonamentu ponad prognozę. Tak że to pokazuje, jak wielki wpływ ma to, o czym mówimy publicznie, jak wielkie przełożenie na konkretne pieniądze mają te słowa.

Jeśli zaś chodzi o organizacje pozarządowe, to tu jest właśnie kwestia tego rozporządzenia. Bardzo chętnie zaprezentuję to panu senatorowi jeszcze szerzej. Ja myślę, że w ogóle dobrze będzie to omówić na posiedzeniu komisji kultury, tym bardziej, że tutaj duży udział i wkład mają właśnie same organizacje, co ciekawe, różne organizacje pozarządowe.

(Wicemarszałek Zbigniew Romaszewski: Działania legislacyjne.)

Działania legislacyjne. Proszę państwa, jeśli chodzi o Krajową Radę, to w roku 2008 były czterdzieści dwa posiedzenia, sześćset czterdzieści osiem uchwał, kilkanaście stanowisk, opiniowanie pięciu aktów prawnych, pięciu ustaw, kilkanaście spotkań z nadawcami, przyjęliśmy czterdzieści siedem listów, chociaż nie jesteśmy urzędem pocztowym, i czterdzieści jeden tysięcy listów wyszło z Krajowej Rady. I to są działania, które tak naprawdę...

(Senator Piotr Andrzejewski: ...dialog społeczny z odbiorcami, tak?)

Tak.

(Senator Piotr Andrzejewski: ...czy interwencyjny?)

To są różne interwencje, ale także kwestie związane z abonamentem, z umorzeniami, rozłożeniami itd. Interwencyjne - tak, tych interwencyjnych też było kilkanaście tysięcy. Samych spraw abonamentowych w 2008 r. było rozpatrzonych piętnaście tysięcy.

Jeśli chodzi o restrykcje, o wymagania ustawowe, to odnosi się to również trochę do kwestii etycznych, których może pilnować Krajowa Rada. Krajowa Rada oczywiście reaguje na przekroczenie pewnych zapisów, do przestrzegania których zobowiązuje nadawców ustawa, interweniuje i nakłada kary. I tu w 2008 r. było jedenaście decyzji o nałożeniu takich kar. Ja chcę powiedzieć, że takie decyzje zawsze są dla nadawców kontrowersyjne i można powiedzieć, że są w prawie 100% zaskarżane, są odwołania do sądu itd. Krajowa Rada jeszcze nie przegrała w sądzie takiej sprawy, co utwierdza nas w tym, że rzeczywiście można wymagać przestrzegania prawa w tym zakresie. A jeśli chodzi o skargi programowe, to one oczywiście wiążą się z pojęciem etyki, ale niestety to już są takie, jak bym określił, przypadki bardzo poważnego złamania zapisów ustawowych. One w żaden sposób nie mogą wpłynąć na realizowanie zasady uczciwości i przyzwoitości dziennikarskiej. Tutaj dominuje zasada swobody działalności nadawcy i swobody działalności gospodarczej... Oczywiście nowelizacja prawa prasowego mogłaby regulować takie sprawy, ale nie przypuszczam, żeby rozwiązywała...

Chyba o wszystkich...

(Senator Piotr Andrzejewski: Udział, na podstawie uchwały centralnych organów państwa...)

Aha, tak...

(Senator Piotr Andrzejewski: ...jak by został wykorzystany, bo to jest...)

Pozwoli pan, Panie Senatorze...

(Senator Piotr Andrzejewski: ...na bazie uchwały Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji...)

Tak, szczegółowo to przedstawiamy...

(Senator Piotr Andrzejewski: ...w ramach działalności legislacyjnej Krajowej Rady.)

...każdy miesiąc jest monitorowany i mamy wszystkie te raporty, więc albo w odpowiedzi po prostu prześlemy te raporty panu senatorowi albo też prześlemy opracowania, które także robimy, podsumowujemy. Bardzo szczegółowo i bezpośrednio pokazujemy efekty tych monitoringów jedynie w okresie kampanii wyborczych, bo jest to dla nas taki najbardziej newralgiczny moment, ale oczywiście te dane spływają do nas co miesiąc czy kwartalnie. Oczywiście udostępnię te wyniki.

Do spisu treści

Senator Piotr Andrzejewski:

Pytałem jeszcze, jak jest wykorzystywany art. 10. Chodzi o władzę wykonawczą i pana przewodniczącego, i samej Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji w zakresie egzekucji prawa. Ten artykuł mówi o uprawnieniach wykonawczych pana prezesa, o tym, że może on żądać od nadawcy odpowiednich materiałów i wezwać nadawcę do zaniechania działań w zakresie tworzenia i rozpowszechniania programów, jeżeli naruszają one przepisy ustawy, uchwały Krajowej Rady lub warunki koncesji. Jak dalece... I przewodniczący Krajowej Rady, na podstawie uchwały rady, może podjąć na końcu decyzję nakazującą zaniechanie... Tu nie chodzi o wielkość restrykcji dotyczących zaniechania, tylko o zakres monitorowania naruszeń w ramach tego art. 10.

Do spisu treści

Przewodniczący
Krajowej Rady
Radiofonii i Telewizji
Witold Kołodziejski:

Proszę państwa, takie ogólne informacje na ten temat znajdują się również w sprawozdaniu. Ja powiem tak, największą restrykcją jest decyzja o nałożeniu kar. Takich decyzji było jedenaście. Jeśli chodzi o kary finansowe, to łączna wysokość tych kar w 2008 r. wyniosła 562 tysiące 800 zł. To są te kary finansowe. Oczywiście, my to monitorujemy, my również reagujemy na skargi, które płyną od widzów. Mogę w tej chwili panu senatorowi powiedzieć dokładnie, ile tych skarg było.

(Senator Piotr Andrzejewski: Nie, mi chodzi o zasadę, Panie Prezesie, o mechanizm monitorowania przestrzegania ustawy. Bo z działań praktycznych wynika zasada...)

Oczywiście. Krajowa Rada ma wyznaczony cykl monitoringów, na ogół są to tygodniowe monitoringi danego programu, i te monitoringi prowadzi biuro programowe Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. W wypadkach interwencyjnych, kiedy jest skarga do Krajowej Rady na jakiś program, występujemy do nadawcy, po pierwsze, o wyjaśnienia, a po drugie, o materiał, który nadawca jest zobowiązany archiwizować przez miesiąc i nam go przesłać. My ten materiał oglądamy, analizujemy i na tej podstawie albo wzywamy do zaniechania, albo upominamy, albo nakładamy karę. Taka jest standardowa procedura. Monitoring odbywa się w tych cyklach tygodniowych, czyli biuro analizuje całą tygodniową próbkę programów. Nadawca swoje zobowiązania programowe ma określone w koncesji, chodzi o ten zakres tygodniowy. Tak że są dwa rodzaje monitoringu: monitoring koncesyjny, sprawdzający zgodność z koncesją, i interwencyjny, związany ze skargami.

Wicemarszałek
Zbigniew Romaszewski:

Dziękuję bardzo.

Pan Marszałek Borusewicz, proszę bardzo.

Do spisu treści

Senator Bogdan Borusewicz:

Panie Przewodniczący, widzę, że w ostatnim okresie realizacja przez telewizję publiczną misji publicznej, do której należy także informowanie o pracach Senatu, wygląda coraz gorzej. Na przykład przedwczoraj była bardzo ważna debata o zmianie ustawy budżetowej...

(Senator Czesław Ryszka: W Trójce była transmisja przez cały dzień.)

Panie Senatorze, przepraszam, ale to ja zadaję pytania.

Była to debata ciekawa. Myślę, że na znacznie wyższym poziomie niż w Sejmie. Miała być transmitowana i ta transmisja była przez pierwsze pół godziny. Tak się zdarza coraz częściej.

(Senator Czesław Ryszka: Olewają nas.)

zniknęła także transmisja telewizyjna na platformie internetowej... Była transmisja internetowa z obrad Senatu, ale teraz tej transmisji nie ma. Czy pan przewodniczący wie, dlaczego tak się stało? Czy ma pan jakieś informacje?

Do spisu treści

Przewodniczący
Krajowej Rady
Radiofonii i Telewizji
Witold Kołodziejski:

Niestety, nie mam tych informacji. Nadawca publiczny jest ustawowo obowiązany informować o pracach, ale ten zapis jest na tyle ogólny, że trudno tu zastosować jakieś konkretne wymagania. Nie wiem, co z transmisją internetową. Szczerze mówiąc, musiałbym ten problem zbadać. Ja nawet nie wiedziałem, że telewizja publiczna miała tu transmisję internetową. Myślałem, że to w ramach inicjatywy parlamentarnej taki kanał internetowy miał powstać.

Do spisu treści

Senator Bogdan Borusewicz:

Przedstawiciele telewizji publicznej w rozmowie z marszałkami Sejmu i Senatu informowali, że muszą ograniczać transmisję. Ale w zamian miała być pełna transmisja internetowa. Ta transmisja była przez pewien czas, ale potem zniknęła. Ta sytuacja, jeżeli chodzi o Senat, jest coraz gorsza. Myślę, że dyskusje, a nawet starcia polityczne czy merytoryczne w Senacie są jednak bardziej wyważone i przedstawiają parlament w nieco lepszym świetle niż... Przepraszam, to jest moja uwaga.

Ja bym poprosił pana przewodniczącego o informacje, dlaczego ogranicza się transmisje z obrad Senatu i dlaczego transmisja internetowa, do której telewizja się zobowiązała, to poprzedni szef Trójki się zobowiązał, zniknęła. Dziękuję bardzo.

Wicemarszałek
Zbigniew Romaszewski:

Dziękuję bardzo.

(Przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Witold Kołodziejski: Ja chciałbym tylko jedną rzecz powiedzieć.)

Tak, proszę bardzo.

Do spisu treści

Przewodniczący
Krajowej Rady
Radiofonii i Telewizji
Witold Kołodziejski:

Proszę państwa, z mojego punktu widzenia najistotniejsze problemy, które dotychczas były i które mogły być użyte jako argumenty, były problemami technicznymi. Jest ograniczone pasmo, nie ma gdzie nadawać, nie ma na to miejsca. Wydaje mi się, że dzisiaj takich problemów nie ma, bo jest kilka platform, na których można takie transmisje i takie programy realizować. Tak że wymaga to tak naprawdę dobrej woli i porozumienia.

Deklaruję, że ja bardzo chętnie będę brał udział w spotkaniach między zarządem telewizji publicznej a przedstawicielami - ja już nie mówię, że marszałkiem - parlamentu po to, żeby uzgodnić jakąś formę prezentacji prac parlamentarnych. Uważam, że to, co jest najistotniejsze i co telewizja publiczna ma obowiązek przedstawiać, to informacje z prac politycznych, z obrad Sejmu i Senatu. Można powiedzieć, że telewizje komercyjne również to przedstawiają, relacjonują. Chodzi jednak o to, żeby stworzyć możliwość bezpośredniego dostępu do źródeł, że tak powiem. To jest zupełnie coś innego obejrzeć trzydziestosekundowy skrót, niż posłuchać trzydziestominutowej dyskusji. Doskonale sobie wszyscy zdajemy sprawę, a państwo szczególnie, jak istotne jest to, żeby rzetelnie przedstawić sprawozdanie z pewnego procesu. Ale nie da się tego zrobić rzetelnie w półtorej minuty. Uważam, że nie ma dzisiaj żadnych technologicznych przeszkód, żeby te informacje przedstawiać i tego typu projekty próbować wdrożyć w życie, wymaga to jednak wspólnego porozumienia, które później nie będzie odwoływane, jak ma to miejsce teraz. Porozumienie, jak rozumiem, było, po czym nie zostało dotrzymane, tak? Ja oczywiście zwrócę się z pismem o wyjaśnienie całej tej sytuacji.

Wicemarszałek
Zbigniew Romaszewski:

Dziękuję bardzo.

Pan Senator Szewiński.

Do spisu treści

Senator Andrzej Szewiński:

Dziękuję, Panie Marszałku.

Panie Przewodniczący, skoro pan marszałek Borusewicz przywołał już temat misyjności telewizji, to pragnę zadać następujące pytanie. Jak pan przewodniczący ustosunkuje się do misji telewizji publicznej w kontekście ostatnich działań władz TVP, takich jak: decyzja o likwidacji programu "Pełnosprawni" - jest to jedyny program poświęcony niepełnosprawnym osobom uprawiającym sport, czy decyzja o likwidacji magazynu "Telenowyny", czyli jedynego ogólnopolskiego program w języku ukraińskim, w języku mniejszości, czy też propozycja likwidacji transmisji TVP Polonia dla Polaków na Litwie?

W mojej ocenie takie działania są sprzeczne z ustawą o radiofonii i telewizji, a w szczególności z art. 21 tej ustawy. Dziękuję serdecznie.

Wicemarszałek
Zbigniew Romaszewski:

Dziękuję bardzo.

Proszę bardzo.

Do spisu treści

Przewodniczący
Krajowej Rady
Radiofonii i Telewizji
Witold Kołodziejski:

Panie Senatorze, we wszystkich tych sprawach zwróciłem się z pismami i ponagleniami do zarządu telewizji i te sprawy w tej chwili wyjaśniam. Wśród nich szczególnie niebezpieczna, ze względu na zakres i wagę, jest sytuacja związana z odbiorem Telewizji Polonia na Litwie. Oczywiście chodzi o odbiór z telewizji kablowej i sytuację, która tam zaistniała. Już dostałem jakieś wyjaśnienia, ale uważam je za niewystarczające i będę dalej wyjaśniał tę kwestię. Jest to sytuacja o tyle dla mnie istotna, że mieliśmy w tej sprawie spotkania z przedstawicielami regulatora litewskiego i jesteśmy świadomi pewnych działań, jakie na tamtym rynku występują, oraz, co tu dużo mówić, także walki o wpływy, która, jak widać, może być realizowana również drogą telewizyjną. Tak więc dzisiaj nie mogę udzielić panu satysfakcjonujących odpowiedzi, czyli takich, że program "Pełnosprawni" wróci na antenę o tej samej godzinie, że sprawa litewska jest załatwiona i że "Telenowyny" to tylko kwestia przerwy wakacyjnej, ale mam nadzieję, że do tego uda się doprowadzić.

Wicemarszałek
Zbigniew Romaszewski:

Dziękuję bardzo.

Pani senator Pozdziej, proszę bardzo.

Do spisu treści

Senator Maria Pańczyk-Pozdziej:

Dziękuję, Panie Marszałku.

Panie Przewodniczący, czy nie uważa pan, że nadeszła pora, aby zrobić coś na zasadzie logicznego naboru do zawodu dziennikarskiego? Ja pamiętam takiego przewodniczącego, jeszcze wtedy był Radiokomitet, który swego czasu nie tyle martwił się o dziennikarzy, bo, jak twierdził, można ich znaleźć na ulicy, co martwił się, że nie ma sprzątaczek. I ja słuchając mediów, zarówno publicznych, jak i komercyjnych, mam czasami wrażenie, że parają się tym zawodem po prostu ludzie z ulicy - nie chcę tu użyć dosadniejszego określenia. Czy nie uważa pan, że należałoby pomyśleć o jakiejś rekomendacji pewnych gremiów dla ludzi, którzy chcą uprawiać ten zawód? Nie chodzi o koneksje, o to, że ktoś kogoś polecił, tylko właśnie o rekomendacje moralne, etyczne. Mówię to w trosce o ten zawód, o mój zawód, bo czasami on po prostu sięga dna.

Do spisu treści

Przewodniczący
Krajowej Rady
Radiofonii i Telewizji
Witold Kołodziejski:

Pani Senator, oczywiście to jest problem, który wykracza i poza sprawozdanie, i w ogóle poza konstytucyjne kompetencje Krajowej Rady, chociaż, jeśli chodzi o zapis konstytucyjny, to właściwie można by się zastanawiać, czy to nie jest również ta dziedzina. Ja myślę, że to, co realnie można zrobić, jeśli chodzi o środowisko dziennikarskie... Ono jest bardzo zróżnicowane, tak jak każde środowisko. Problem jest taki, że szczególnie rażące w pracy środowisk dziennikarskich są te wyjątki - bo ja jednak uważam, że to są tylko wyjątki - kontrowersyjne, nieetyczne, które przebijają się właśnie dzięki swojemu charakterowi, często mogącemu po prostu budzić niesmak normalnych ludzi. I oczywiście tak jest. Ale myślę, że źródłem regulacji powinna być zasada, iż każda stacja, każdy nadawca i każdy wydawca pracuje na swoją reputację. Skoro ktoś chce mieć program o określonej reputacji, to powinien na tę reputację pracować. Tutaj szczególnie ważną rolę powinna odgrywać telewizja publiczna. I uważam, że takie mechanizmy regulacyjne powinny być wprowadzone, ale głównie poprzez ocenę pracy dziennikarzy, i to przede wszystkim poprzez ocenę warsztatową, a więc na przykład efektywne wprowadzenie karty ekranowej w telewizji publicznej czy karty radiowej. Te próby z lepszym lub gorszym skutkiem zawsze były podejmowane, widzimy jednak, że ten skutek nie jest wystarczający. Ale tego typu oceny według mnie nadawca publiczny powinien stosować. Na przykład karta ekranowa - w telewizji publicznej działa cała komisja. Co prawda ośrodek szkolenia został bardzo mocno zredukowany, nie wiem nawet, czy w ogóle w tej chwili istnieje, ale jakieś szkolenia przecież są. Cała struktura, jaka zajmowała się czuwaniem nad poziomem merytorycznym pracy dziennikarskiej, w pewnym momencie dziejów nadawcy publicznego została uznana za zbędną. A poziom merytoryczny, warsztatowy pracy dziennikarskiej zawsze wiąże się z tym aspektem etycznym. I myślę, że to jest ten ideał, do którego należy dążyć. Oczywiście każdy nadawca sam prowadzi własną działalność i jeżeli wymyśli taką formułę, według której, mówiąc wprost, dzięki chamstwu zdobędzie klientów, to już jest jego wybór, że tak powiem. Kierujemy się zasadą swobody działalności gospodarczej, więc trudno mu tego zabraniać.

Wicemarszałek
Zbigniew Romaszewski:

Dziękuję bardzo.

Pan senator Jurcewicz, proszę bardzo.

Do spisu treści

Senator Stanisław Jurcewicz:

Dziękuję bardzo, Panie Marszałku.

Ja mam bardziej szczegółowe pytanie. Jeśli pan przewodniczący byłby uprzejmy odpowiedzieć, najkrócej jak można, czy w trakcie roku 2008 był zmieniany plan finansowy.

Następne pytanie. Proszę o krótkie wyjaśnienie, czym się zajmuje departament prezydialny, bo tam jest największa liczba osób z całej struktury Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji.

Kolejne pytanie związane jest z kontrolą w zakresie art. 18 ust. 4 i 6 ustawy o radiofonii i telewizji oraz z działaniami KRRiT właśnie w tej materii. Jak by pan porównał rok 2008 z rokiem 2007.

I jedno pytanie związane z emisją. Procentowy udział programów edukacyjnych w roku 2008 spadł. Jak by pan tak skomentował, dlaczego. Dziękuję bardzo.

(Przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Witold Kołodziejski: Przepraszam, mogę prosić o powtórzenie ostatniego pytania?)

Udział procentowy programów edukacyjnych w Jedynce, jeśli chodzi o emisję, o liczbę godzin, spadł w porównaniu z rokiem 2007. Dlaczego?

Do spisu treści

Przewodniczący
Krajowej Rady
Radiofonii i Telewizji
Witold Kołodziejski:

Zacznę od końca. To są bardzo ciekawe analizy tych trendów, które zresztą dotyczą nie tylko nadawcy publicznego. A odpowiadając wprost: w sposób bardzo znaczący spadł procentowy udział środków publicznych w budżecie telewizji publicznej. I to jest wytłumaczenie, które słyszeliśmy i cały czas słyszymy od zarządu. Kiedy udział zaczyna sięgać 20%, jeśli chodzi o środki abonamentowe, to jest to już bardzo poważna sprawa.

(Rozmowy na sali)

(Wicemarszałek Zbigniew Romaszewski: Proszę o ciszę.)

Jeśli zaś chodzi o departament prezydialny, to tam się mieści cała obsługa wszystkich skarg, korespondencji, która wpływa do Krajowej Rady. Tymi tysiącami skarg, które przyjmuje Krajowa Rada, zajmuje się właśnie ten departament. To nie jest obsługa członków Rady, tylko obsługa w dużej mierze widzów albo słuchaczy, piszących do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji.

Co do planu finansowego... Chodzi o plan finansowy Krajowej Rady, tak?

(Senator Stanisław Jurcewicz: Tak.)

Oczywiście on w ciągu roku był zmieniany kilkakrotnie, głównie z tego powodu, że budżet, który mieliśmy do dyspozycji, był niewystarczający. I to były głównie przesunięcia z wydatków osobowych na takie wydatki, jak czynsz, energia elektryczna, opłaty pocztowe. Krótko mówiąc, wszystkie przesunięcia, jakie były, to przesunięcia z wynagrodzeń pracowników Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji.

(Wicemarszałek Zbigniew Romaszewski: Dziękuję bardzo...)

A co do budżetu, to był on wykonany, jeśli chodzi o wydatki, na poziomie 99%, a jeśli chodzi o przychody - na poziomie 102%.

(Senator Stanisław Jurcewicz: Przepraszam, Panie Marszałku, nie otrzymałem jeszcze krótkiej oceny kontroli w zakresie art. 18 ustawy...)

A to ja już mówiłem. Pozwoliłem sobie na nieudzielenie tej odpowiedzi wprost, ponieważ już odpowiadałem na te...

(Senator Stanisław Jurcewicz: Ale ja pytałem o wnioski. Ja słuchałem, jak pan przewodniczący był uprzejmy odpowiadać, ale mnie chodzi o wnioski, porównanie sytuacji w roku 2008 do tej w roku 2007. I tego raczej nie było. Dziękuję.)

Ale w jakim kontekście te wnioski...

(Senator Stanisław Jurcewicz: Proszę w takim razie o udzielenie odpowiedzi na piśmie).

Dobrze, tylko prosiłbym o sprecyzowanie pytania.

Wicemarszałek
Zbigniew Romaszewski:

Proszę bardzo.

Do spisu treści

Senator Stanisław Jurcewicz:

Jeszcze raz sprecyzuję. Jest art. 18 ust. 4-6 ustawy o radiofonii i telewizji, działania KRRiT w celu ochrony małoletnich. Już chyba więcej nie muszę dodawać. Dziękuję bardzo.

(Rozmowy na sali)

Do spisu treści

Przewodniczący
Krajowej Rady
Radiofonii i Telewizji
Witold Kołodziejski:

Ja rozumiem, znam art. 18, Chodzi mi o pytanie, na jakie mam odpowiedzieć. Ile było interwencji, ile było nałożonych kar? No to jest w sprawozdaniu.

Do spisu treści

Senator Stanisław Jurcewicz:

W sprawozdaniu jest porównanie. Ja panu to przytoczę, bo materiał jest obszerny. Wniosek jest taki, że w porównaniu z analogicznym monitoringiem prowadzonym przez Krajową Radę w 2006 widoczna jest poprawa. Dalej nie będę cytował, bo szkoda na to czasu. A ja chcę...

(Przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Witold Kołodziejski: Chce pan konkretnych danych liczbowych, ile interwencji, ile upomnień, tak?)

Tak, jakie wnioski, dlaczego...

(Przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Witold Kołodziejski: Dobrze. Przekażę panu te informacje na piśmie.)

Dziękuję.

Wicemarszałek
Zbigniew Romaszewski:

Dziękuję bardzo.

Pan senator Augustyn, proszę bardzo.

Do spisu treści

Senator Mieczysław Augustyn:

Słucham pana odpowiedzi na swoje pytania i innych senatorów i muszę powiedzieć, że rzuca się w oczy bezradność Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, jeśli chodzi o zapewnienie bezstronności, rzetelności, obiektywizmu, redukcję programów misyjnych, łamanie zasad etycznych itd. Ale jedno ostatnio się udało. Wszyscy jesteśmy ciekawi, jak to się, Panie Przewodniczący, stało, że udało się panu doprowadzić do porozumienia w sprawie powołania rad nadzorczych, w skład których weszli ludzie PiS i SLD, także ci związani z panem Czarzastym i Kwiatkowskim. Czy byłby pan tak dobry i zdradził, jaki w związku z tym będzie podział wpływów w telewizji publicznej, podział stanowisk? Na pewno jesteśmy tego ciekawi.

(Rozmowy na sali)

Do spisu treści

Przewodniczący
Krajowej Rady
Radiofonii i Telewizji
Witold Kołodziejski:

Panie Senatorze, powiedział pan o bezradności Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. Skoro jest taka bezradna, to jakże nam by się udało doprowadzić...

(Senator Mieczysław Augustyn: Udało się. Udało.)

...do takich porozumień.

(Senator Czesław Ryszka: No tak jak wam się udało Farfała długo utrzymywać.)

Wicemarszałek
Zbigniew Romaszewski:

Proszę państwa, w tej chwili przedmiotem naszego posiedzenia jest sprawozdanie Krajowej Rady za rok 2008 i prosiłbym o trzymywanie się tego tematu.

Pan senator Pupa.

Do spisu treści

Senator Zdzisław Pupa:

W kontekście pytania pana senatora Augustyna chciałbym zapytać, o to, jakie jest...

(Wicemarszałek Zbigniew Romaszewski: Ale to wykracza poza...)

Ale to jest pytanie do pana przewodniczącego. Czy prawdą jest, że Sojusz Lewicy Demokratycznej dlatego zagłosował wczoraj tak, jak zagłosował, że Platforma Obywatelska zdradziła uzgodnienia, które poczyniła przy ustawie o mediach publicznych?

(Wicemarszałek Zbigniew Romaszewski: Panie Senatorze, bardzo proszę...)

Pytam, czy to jest prawda.

(Wicemarszałek Zbigniew Romaszewski: Ja bardzo przepraszam, ale w tej chwili wykraczamy poza materię...)

Nie, nie wykraczamy, to jest bardzo ważne.

Wicemarszałek
Zbigniew Romaszewski:

Pan senator Augustyn wykroczył, pan też wykroczył, a ja obydwa pytania uchylam. Dziękuję bardzo. (Oklaski)

Czy są jeszcze jakieś pytania? Nie.

(Rozmowy na sali)

Wobec tego możemy spokojnie przejść do debaty.

Otwieram dyskusję.

(Senator Czesław Ryszka: Chcecie dyskusji, będziecie ją mieli.)

I jako pierwszy...

Ach, jeszcze sprawozdanie. Przepraszam, przepraszam bardzo.

Proszę sprawozdawcę Komisji Kultury i Środków Przekazu, senatora Andrzeja Grzyba o przedstawienie sprawozdania komisji.

(Senator Czesław Ryszka: Obiektywnie.)

(Senator Andrzej Grzyb: Ma być krótko.)

Proszę bardzo.

(Rozmowy na sali)

Do spisu treści

Senator Andrzej Grzyb:

Szanowny Panie Marszałku! Panie Przewodniczący! Panie i Panowie Senatorowie!

W imieniu Komisji Kultury i Środków Przekazu przedstawiam sprawozdanie w sprawie Sprawozdania Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji z działalności w 2008 r. wraz z Informacją o podstawowych problemach radiofonii i telewizji w 2008 r.

Marszałek Senatu w dniu 7 kwietnia 2009 r. skierował do komisji Sprawozdanie Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji z działalności w 2008 r. wraz z Informacją o podstawowych problemach radiofonii i telewizji w 2008 r. - druk senacki nr 529.

Po wysłuchaniu informacji członków Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji oraz po przeprowadzeniu dyskusji na posiedzeniu w dniu 23 kwietnia 2009 r. komisja przedstawiła projekt uchwały Senatu, w którym wnosi o odrzucenie Sprawozdania Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji z działalności w 2008 r. wraz z Informacją o podstawowych problemach radiofonii i telewizji w 2008 r. Dziękuję. (Oklaski)

Do spisu treści

Wicemarszałek
Zbigniew Romaszewski:

Dziękuję bardzo za krótkie sprawozdanie.

Tym razem już legalnie mogę otworzyć dyskusję. I jako pierwsza...

(Senator Stanisław Karczewski: A pytania?)

Aha, pytania. Przepraszam. Ale nie widać chętnych.

(Rozmowy na sali) (Wesołość na sali)

Proszę bardzo.

W związku z tym proszę o zabranie głosu panią senator Borys-Damięcką.

Do spisu treści

Senator Barbara Borys-Damięcka:

Dziękuję, Panie Marszałku.

Szanowni Państwo!

Wysłuchaliśmy tutaj sprawozdania Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. Myślę, że widzowie, gdyby mieli możliwość obejrzenia i wysłuchania tego sprawozdania, mogliby zapoznać się z szeregiem cyfr, działań statystycznych i na pewno mogliby stwierdzić, że Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji w wielu sytuacjach podbramkowych dla mediów publicznych, sytuacjach, które się wytworzyły, związanych zarówno z kryzysem, jak i z problemami personalnymi oraz finansowymi, nie zajmowała w zasadzie - i w dalszym ciągu nie zajmuje - żadnego stanowiska, nie udziela się. W pewnym sensie Krajowa Rada jest niezauważalna i nie wspomaga mediów publicznych tak, jak powinien to robić organ nadrzędny powołany do kontroli, pieczy, współdziałania z mediami publicznymi. I to jest zarzut podstawowy, zarzut numer jeden wobec działań Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji.

Krajowa Rada nie uczestniczyła w rozwiązywaniu problemów, które powstały w mediach publicznych. Utyskiwała, że zlikwidowanie abonamentu zabije, wykończy media publiczne, ale nie spróbowała stworzyć jakichkolwiek propozycji, wariantów pozyskiwania środków, nie zajęła stanowiska we wspomaganiu mediów publicznych w działania w określonej sytuacji. Nie zgadzam się z tym, co powiedział pan przewodniczący, że w wielu sprawach nie ma możliwości ustawowych do takiego działania, do pełnienia funkcji menadżera, przenosząc to na język innych instytucji kultury, na przykład takich jak dyrekcja teatrów, filharmonii czy oper. Mam na myśli kulturotwórcze wspomaganie, działanie umożliwiające podejmowanie wspólnych decyzji i rad. A przecież art. 6 obowiązującej ustawy o radiofonii i telewizji w punktach 1-10 specyfikuje możliwości działań i oddziaływań Krajowej Rady. Na przykład w pkcie 8 art. 6 jest mowa o inicjowaniu kształcenia kadr w dziedzinie radiofonii i telewizji. A więc nie jest to tak, że tylko media publiczne powinny sobie w ramach własnych zarządów z tym radzić. Tutaj jest wymagana daleko idąca współpraca.

Ja nie chcę zbyt wiele czasu poświęcać temu, jaką rolę odgrywają dobre, zawodowe kadry. Myślę, że pani senator nie uzyskała właściwej odpowiedzi na pytanie, które zadała, ponieważ nikt nie zatroszczył się o to, że podnoszenie kwalifikacji ludzi już pracujących w mediach publicznych stanowi o jakości i charakterze tych mediów. Nie szanuje się zawodowości i nie robi się nic, żeby podnieść jej rangę, a to przecież powinna wymuszać Krajowa Rada Radiofonii na organizatorach mediów, zwłaszcza mediów publicznych. I to jest kolejny zarzut.

Ja już nie chcę mówić o tym, że w tym wymienianym art. 6 ust. 2 w pkcie 4 jest również taki zapis, że do obowiązków Krajowej Rady należy sprawowanie w granicach określonych ustawą kontroli działalności nadawców. A wiemy, że nie w każdej dziedzinie i nie w każdej sprawie ta kontrola działalności nadawcy publicznego miała miejsce. Wspomnę chociażby o tym, że w pewnym momencie, zwłaszcza w okresie kampanii wyborczych do Europarlamentu, gdy inne media podawały informacje na temat sondaży i preferencji obywateli naszego państwa w stosunku do opcji politycznych i kandydatów w tych wyborach, w telewizji publicznej, z powodu preferowania Libertas, było to zakazane, oczywiście nie przez Krajową Radę. Ale Krajowa Rada nie zajęła żadnego stanowiska w sprawie tego, że media, szczególnie publiczne, mają obowiązek podawać rzetelne informacje, abstrahując od tego, czy mamy kampanię wyborczą, czy nie. Bo taka obligatoryjność, taki obowiązek istnieje.

Taką poniekąd interpretację tych zapisów zawartych w wymienianym artykule mogłabym ciągnąć, aż do zapisu w pkcie 10.

Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji jest absolutnie zaangażowana w działania polityczne i w reakcje na sytuacje li tylko polityczne. Dowodem jest chociażby to, że choć, o dziwo, przez pół roku Krajowa Rada nie mogła znaleźć brakującego członka do rady nadzorczej, to w momencie powstania pewnego zawirowania politycznego ten brakujący członek nagle się znalazł.

Krajowa Rada nie reagowała też, a powinna reagować zgodnie z art. 6, na politykę programową telewizji publicznych. Powinna reagować na zanikanie programów misyjnych, powinna reagować na zanikanie programów edukacyjnych. I mówię to oczywiście nie tylko o telewizji publicznej, ale również o Polskim Radiu. Powinna reagować też na coraz wyraźniejsze ściganie się i konkurowanie mediów publicznych z komercyjnymi, widoczne chociażby w takich programach jak "Gwiazdy tańczą na lodzie", który jest tu już zwyczajowo wymieniany, od bardzo dawna, jako coś, co w ogóle nie przystoi mediom publicznym. Nie mieliśmy ani w informacjach prasowych, ani w informacjach medialnych przekazywanych przez telewizję publiczną, sygnałów żadnej reakcji Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji na takie zjawiska. A ja pozwolę sobie powiedzieć, że postrzegam to tak, iż Krajowa Rada - na podstawie tego, w co jest wyposażona w ramach ustawy, w której ma zapisane działania - powinna sprawować opiekę macierzyńsko-ojcowską, pełnić takie funkcje w stosunku do mediów publicznych w aspekcie prezentowanego morale, jakość mediów publicznych, kształtowania tych mediów publicznych, a także naboru kadr.

Powinna też, co jest sprawą szalenie ważną, otaczać jednakową troską wszystkie programy, o jakich jest mowa w ustawie o radiofonii i telewizji. A ja do dnia dzisiejszego nie słyszałam, żeby Krajowa Rada zajęła jakiekolwiek stanowisko w sprawie tego, co się dzieje z Telewizją Polonia, szalenie ważną dla naszych rodaków za granicą, dla Polonusów, którymi się tu zajmujemy.

I może nie powinnam tego, co zaraz powiem, podciągać pod obraz roku 2008, bo wybiegam tu w rok 2009, ale jest to jedyna możliwość zasygnalizowania tej sprawy z tej trybuny. Otóż bez względu na to, jak potoczą się losy mediów publicznych wobec wyboru dokonanego wczoraj, jeśli chodzi o rady nadzorcze, sytuacja jest taka, że wisi topór nad Telewizją Polonia i nad pewnymi kanałami tematycznymi. Dotychczas funkcjonujący prezes ma zamiar zlikwidować - zresztą, jak podaje prasa, już powołał likwidatorów - TVP Kultura, TVP Historia, TVP Polonia, Biełsat i chce stworzyć redakcje, które połączyłby w jedno centrum pod kierownictwem i wodzą pana Korzeniowskiego. A to wprawdzie jest osoba dla polskiego sportu bardzo zasłużona, ale nie wiem, czy powinna kierować organem o tak szerokim zakresie jak to centrum, które ma powstać wskutek połączenia tych redakcji.

I ostatnia rzecz, o której chciałabym tu powiedzieć. Nie odczuwamy, nie dostrzegamy - poza wspominanym politycznym funkcjonowaniem Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, błyskawicznym reagowaniem na sytuacje i zawirowania polityczne, jakie mają miejsce - troski o kwalifikacje zawodowe ludzi, którzy startują do mediów publicznych, którzy chcą w tych mediach pracować, których całe roczniki są wypuszczane przez uniwersytety, przez wydziały dziennikarskie w różnych miastach Polski i którzy w pierwszej kolejności do mediów publicznych się garną. Bo nie wolno nam zapominać, że, jak pokazują rankingi popularności i te dotyczące prawdomówności i prawdziwości mediów, Polacy w dalszym ciągu preferują media publiczne. A to zarówno Krajową Radę Radiofonii i Telewizji, jak i ludzi, którzy mają wpływ na funkcjonowanie programów, obliguje do zajęcia się tym problemem. Tymczasem w tej chwili jest przeciwnie: czyni się wszystko, żeby skreślić, wyrzucić fachowców, którzy jeszcze się jakoś w tych mediach publicznych ostali.

Tak że, Panie Przewodniczący, z wielką przykrością - bo znam pana jako dziennikarza, który w tychże mediach publicznych swego czasu startował i bardzo dobrze się zapowiadał - muszę panu "pogratulować" tego, że stał się pan położnikiem, akuszerem tej nowej koalicji, którą udało się panu stworzyć w przypadku tych rad nadzorczych. Dziękuję.

Wicemarszałek
Zbigniew Romaszewski:

Dziękuję bardzo.

Poproszę pana senatora Ryszkę.

Do spisu treści

Senator Czesław Ryszka:

Dziękuję, Panie Marszałku.

Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Panie Przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji!

Sprawozdanie Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji za 2008 r., ten gruby tom, który otrzymaliśmy, uzmysławia ogrom prac, jaką ustawodawca złożył na barki tej instytucji. Czytając tę informację, można zauważyć pogarszającą się sytuację dotyczącą etyki w mediach w naszym kraju. Świadczy o tym bodaj ogromna liczba skarg, a konkretnie tysiąc sto trzydzieści dwie, jakie wpłynęły do Krajowej Rady od społeczeństwa. Podpisało te skargi ponad dwanaście tysięcy osób. Skargi dotyczyły głównie nieprzestrzegania przez media komercyjne wartości - nazwijmy je wartościami duchowymi. Liczne skargi kierowane do Krajowej Rady dotyczyły emitowania treści zagrażających prawidłowemu rozwojowi dzieci i młodzieży. Widzowie uznali za szkodliwe pokazywanie brutalnych scen, a także treści pornograficznych emitowanych w czasie do tego niedozwolonym. Z kolei w stosunku do mediów publicznych w skargach domagano się realizowania przez nie ustawowych powinności, czyli misyjności mediów publicznych.

Mówię o tym, ponieważ bodaj na tej podstawie można potwierdzić wagę Krajowej Rady, która stwierdzając na przykład naruszenia przepisów regulujących ochronę małoletnich widzów, wzywała nadawców do zaprzestania tego rodzaju działań, często też sięgała po odpowiednie kary finansowe.

Gdy się czyta sprawozdanie, widać wagę, jaką Krajowa Rada przykładała do implementacji dyrektywy Parlamentu Europejskiego o audiowizualnych usługach medialnych oraz do wprowadzenia naziemnej telewizji cyfrowej. Jak sądzę, z tego przede wszystkim powinniśmy dzisiaj rozliczać Krajową Radę, ponieważ zbliża się rok 2015, a wraz z nim ostateczny termin wyłączenia rozpowszechniania naziemnego programów telewizyjnych w technologii analogowej i przejścia na nadawanie cyfrowe. W związku z tym Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji podjęła intensywne działania prawne i inne, aby to przygotować. Jednym z elementów ma być powstanie fundacji "Cyfrowa Polska", której zadaniem byłoby zabezpieczenie procesu przechodzenia z nadawania analogowego na cyfrowe. Już w 2011 r., zgodnie z założeniem Krajowej Rady, programy naziemnej telewizji cyfrowej będzie można odbierać w całej Polsce, co oczywiście nie oznacza, że każdy odbiorca będzie miał odpowiedni odbiornik czy dekoder, a także że będzie przygotowany do swoistej rewolucji cyfrowej w mediach, bo to wymaga upowszechnienia umiejętności korzystania z mediów cyfrowych.

Najważniejszą sprawą w sprawozdaniu jest jednak moim zdaniem kryzysowa sytuacja w finansowaniu mediów publicznych w związku z gwałtownym spadkiem wpływów z opłat abonamentowych. Wartość realna tych wpływów w 2008 r. poważnie się obniżyła w porównaniu z wpływami w latach poprzednich. Z pewnością było to spowodowane zapowiedziami premiera Donalda Tuska oraz polityków Platformy Obywatelskiej likwidacji abonamentu. Dlatego w obecnej sytuacji jakby mniej ważne staje się samo sprawozdanie Krajowej Rady, a nabiera wagi to wszystko, co dzieje się w mediach publicznych, zwłaszcza w radiu publicznym, które z powodu braku pieniędzy z abonamentu oraz zamieszania wokół niego, jakie wprowadziła tak zwana ustawa medialna, dosłownie dogorywa. Mam tu na myśli głównie II Program Polskiego Radia.

Krajowa Rada nie była także w stanie, o czym już tu wspomniano, od dłuższego czasu wypełniać swoich konstytucyjnych obowiązków, nie była bowiem w stanie uzupełnić składu Rady Nadzorczej Telewizji Polskiej, a przeszkodą, przynajmniej do wczoraj, była niemożność zawarcia kompromisu ze względu na rozkład głosów w Krajowej Radzie. Jednak w Telewizji Polskiej - chyba wszyscy to mimo wszystko potwierdzimy - obecnie wszystkie te problemy łączy nazwisko prezesa Piotra Farfała, który dzięki zręcznej grze wyrósł na jednowładcę. Gdyby Platforma Obywatelska chciała pozbyć się prezesa Farfała z Telewizji Polskiej, mogłaby to już oczywiście dawno uczynić. Jednak działania ministra skarbu Aleksandra Grada przedłużają pełnienie przez niego funkcji prezesa telewizji. Należy to powiedzieć jasno: minister Grad, nie zwalniając prezesa Farfała, nie interweniując w sprawie trudnej sytuacji finansowej radia publicznego, potwierdza, że nikomu z rządu nie zależy na tym, by media publiczne w Polsce funkcjonowały na dotychczasowym poziomie.

Zapewne Senat głosami Platformy Obywatelskiej odrzuci obecne sprawozdanie Krajowej Rady, a zaraz po wakacjach to samo uczyni Sejm. Decyzja o dalszym funkcjonowaniu Krajowej Rady pozostanie w ręku prezydenta i o to właśnie chodzi Platformie Obywatelskiej. Jeżeli prezydent nie odrzuci sprawozdania, będzie odpowiedzialny za dalsze rządy prezesa Farfała, za to zamieszanie i chaos. Jeżeli odrzuci sprawozdanie, większość nowej Krajowej Rady zostanie wybrana przez obecny parlament. Przynajmniej taki scenariusz działań planowano do wczoraj. A jak będzie? Powiem tak: sytuacja jest rozwojowa.

I kilka słów na zakończenie. Kto ma media, ten ma władzę. To truizm, ale jakże pasuje do naszych czasów. Kto ma dzisiaj media, ten może swobodnie kształtować idee ludzkie, rozwiązania polityczne, może kreować fikcyjne zdarzenia, autorytety, wzory zachowań, nierzadko całkowicie sprzeczne z powszechnym przekonaniem, obyczajowością oraz kulturą. Kto ma media, ten ma również pieniądze. Dodam, że nierzadko są to gigantyczne przychody, głównie z rosnącego z roku na rok rynku reklamowego. Dzisiaj jest to około 7 miliardów zł rocznie. Uważa się, że w ciągu najbliższych pięciu lat rynek reklamowy osiągnie niebagatelną wartość 12-15 miliardów zł rocznie. Blisko połowę tej kwoty, jak dotąd, ściągają jeszcze silne media publiczne w Polsce. Drugą połową tej kwoty dzielą się prywatne grupy medialne, które, co chyba zrozumiałe, są zainteresowane zmarginalizowaniem mediów publicznych w naszym kraju. I to jest główna przyczyna zaplanowanego zamieszania w mediach. Najpierw politycy Platformy Obywatelskiej uderzyli w podstawy finansowe mediów publicznych, zapowiadając zniesienie abonamentu. Następnie uchwalono tak zwaną ustawę medialną, zawetowaną przez prezydenta, która miała całkowicie zburzyć dotychczasowy porządek zarówno w działaniu Krajowej Rady, jak i rynku mediów. Nie wolno dopuścić do upadku mediów publicznych, które choć nieudolnie, pełnią jednak ważną misję mecenasa kultury, rolę komunikatora w społeczeństwie, są gwarantem wolności słowa i wypowiedzi, prezentują wszystkie nurty społeczne, religijne czy polityczne. Przecież nikt rozsądny nie będzie porównywał poziomu teatru w TOK FM z poziomem Teatru Polskiego Radia. Tak samo oferta muzyczna RMF Classic jest nieporównywalna z bogactwem i różnorodnością muzyki w II Programie Polskiego Radia. Stąd bodaj płynie przekonanie, że jesteśmy jako społeczeństwo lepiej wykształceni niż na przykład Amerykanie. Zapewne zawdzięczamy to w dużej mierze mediom publicznym.

I jeszcze jedna uwaga na koniec. Europa i świat łączą siły, tworząc silne koncerny medialne. A my, przynajmniej gdyby ta ustawa medialna weszła w życie, nasz koncern telewizji publicznej, ten wielomiliardowy majątek, dorobek pokoleń Polaków, zamiast łączyć i wzmacniać, rzucamy na żer bezwzględnych medialnych koncernów komercyjnych, rodzimych i zagranicznych. O co w tym wszystkim chodzi? Czy tylko o odebranie wpływów z reklam mediom publicznym? Myślę, że także o pozbawienie Polaków dostępu do kultury wyższej, o promowanie popkultury, wzorców zachowań niewolniczych, niegodnych ludzi myślących. Czas się opamiętać i uczynić wszystko, aby wzmocnić misyjność mediów publicznych. Dziękuję za uwagę. (Oklaski)

Wicemarszałek
Zbigniew Romaszewski:

Dziękuję bardzo.

Pan senator Andrzejewski, proszę bardzo.

Do spisu treści

Senator Piotr Andrzejewski:

Panie Marszałku! Panie Przewodniczący! Wysoki Senacie!

Usytuowanie w porządku konstytucyjnym naszego państwa Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji jest niezwykle istotne. Nie ma tam prokuratury jako organu kontroli państwowej i ochrony prawa, ale jest Najwyższa Izba Kontroli, jest rzecznik praw obywatelskich i jest Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji. I jaka jest jej rola w ochronie prawa, w kształtowaniu praworządności funkcjonowania nadawców publicznych, prawa prasowego, organizowaniu pluralistycznego funkcjonowania podstawowego prawa człowieka, prawa do informacji wolnej od ingerencji władz publicznych - art. 10 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka... Ogromne niezadowolenie poszczególnych ekip politycznych, być może układów, koalicji, budzi właśnie takie ukształtowanie niezależnej roli Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji jako organu kontroli i ochrony prawa. Każdy chciałby zdominować przez układ zależności, układ personalny ten podmiot, zdominować swoimi interesami działalność tej tak ważnej dla demokratycznego społeczeństwa instytucji. I nieważne jest z tego punktu widzenia, jaka formacja polityczna czy jaki układ personalny decydują o obsadzaniu poszczególnych stanowisk, jaki kapitał dominuje, eliminując innych. Ważne jest, czy Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji i media publiczne wypełniają swoją misję ustawową, misję nie tylko edukacyjną, ale misję kształtowania pluralistycznego społeczeństwa, politycznie pluralistycznej informacji, funkcjonowania niezależnego od wpływu władz publicznych i politycznych, tym samym funkcjonowania w sytuacji niezależność finansowania tych mediów.

Wydaje mi się, że dzisiaj przedmiotem prac komisji nie jest próba ingerencji w to, co się obecnie dzieje, ale okres sprawozdawczy, sprawozdanie za rok 2008. Tymczasem widzę bardzo wiele zaangażowania w doraźne działania na rynku konkurencji, handikapu, przejmowania podmiotowego, kierowania podmiotowego po okresie sprawozdawczym. To nie ma nic do rzeczy, jeżeli chodzi o to sprawozdanie i jego ocenę, to nie ma nic do rzeczy. My w Senacie, jako Izba rozwagi i rozsądku, musimy pilnować jednak materii i zakresu kognicji tego, co rozpatrujemy, a nie wygłaszać politycznych filipek i szukać rozładowania żalów z racji takich, a nie innych, roszad personalnych czy partyjnych.

Sądzę, że obiektywnie, jeśli spojrzeć sine ira et studio na to sprawozdanie, a jest to już któreś sprawozdanie z tych, z którymi miałem do czynienia w czasie tych sześciu kadencji, muszę mu wystawić jedną z najlepszych opinii. Tak dobrego sprawozdania z działalności Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji - sprawozdania, powiadam - chyba nie było.

Odsyłam do wszystkich zadań konstytucyjnych, ustawowych, które mają swoje odzwierciedlenie w tym sprawozdaniu. Jest to niezwykle rzetelne sprawozdanie. Trzeba powiedzieć, że odpowiada ono analizie z punktu widzenia legalności, gospodarności, celowości i rzetelności, a ta analiza i jej obiektywne przedstawienie Wysokiej Izbie są przedmiotem sprawozdania. To charakter i zakres tego sprawozdania są elementami, które powinny zostać ocenione albo pozytywnie, przez przyjęcie tego sprawozdania, albo negatywnie, przez odrzucenie - wtedy należy powiedzieć, że jest to sprawozdanie nierzetelne - a nie pozamerytoryczne kwestie polityczne. Tymczasem coraz częściej mamy do czynienia z szukaniem tego, co ja nazywam wytrychem do zmiany układu personalnego w telewizji, przez fortel, jakim jest odrzucenie mediów i przekonanie prezydenta. Jest to niegodne praworządności w naszym kraju, jeszcze raz powtarzam, jest to niegodne praworządności w naszym kraju.

Dlatego trzeba podkreślić wszechstronność tego sprawozdania, zarówno jeżeli chodzi o to, co się dzieje, jak i o obowiązki konstytucyjne organu nadzoru praworządności, implementacji dyrektywy o audiowizualnych usługach medialnych, implementacji wszystkich założeń polityki państwa w dziedzinie radiofonii i telewizji, nie tej praktykowanej pod stołem, tylko tej wynikającej z ustaw i obowiązków władzy publicznej rzetelnego dbania o interes społeczeństwa obywatelskiego, a tym samym mediów publicznych. Ta dbałość przebija się w sprawozdaniu za 2008 r. W sytuacji degradacji finansowej, obniżenia daniny publicznej przez niedopełnienie obowiązków przez organy rządowe w zakresie jej ściągania, w sytuacji zmniejszenia środków wypełnianie tej misji, wynikającej z obowiązków nałożonych prawem, przez Krajową Radę Radiofonii i Telewizji zasługuje na uznanie i to uznanie dla państwa tu wyrażam.

Wreszcie kwestia, planowana, ale zaniechana, informatycznego przekształcenia radiofonii i telewizji, kwestia przygotowania do nowych wyzwań technicznych i konkurencyjnych, przekształcenia w zakresie edukacji internetowej, kontroli działalności programów nadawców, kontroli działalności reklamowej i sponsorskiej nadawców pod kątem przestrzegania prawa... I w końcu te interwencje i zakres dialogu społecznego, który przewija się w kontakcie z określonymi interwencyjnymi i monitorującymi strukturami organizacyjnymi Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, zasługują na stwierdzenie, iż dołożono tutaj nie tylko należytej, ale najwyższej staranności w zakresie sprostania oczekiwaniom odbiorców programu medialnego.

Osobną kwestią jest dyscyplinowanie nadawców goniących za zyskiem, goniących za konkurencyjnym zdominowaniem mediów publicznych w celu przyciągania reklam i wreszcie w celu wyeliminowania mediów publicznych w pogoni za zyskiem, bo działalność medialna jest dla mediów prywatnych, niepublicznych działalnością gospodarczą, która ma przynieść zysk. Jeżeli zaś chodzi o media publiczne, zadania i cele są zupełnie inne.

Wydaje się, że również gospodarowanie majątkiem narodowym, jakim są częstotliwości, i przestrzeganie umów wynikających z koncesji są jednymi z podstawowych zadań, które w myśl tego, co czytamy, a rzetelność przekazanych informacji nie budzi wątpliwości, zasługują na pozytywną ocenę. Zarówno wykaz koncesji, jak i zakres monitorowania i przestrzegania warunków, w jakich są udzielane, a także wykorzystanie środków publicznych, tych uszczuplonych w 2008 r., rzetelność sprawozdań finansowych, kilkadziesiąt tabel, które tutaj mamy, jakich, przyznam się szczerze, w innych sprawozdaniach nie było, wskazują na ogrom pracy wykonanej, żeby sprostać wymogowi złożenia rzetelnego sprawozdania.

Na koniec chcę powiedzieć, że to, co w pierwszym wystąpieniu pani wiceprzewodniczącej komisji kultury było zarzutem, ja uważam za zaletę Krajowej Rady. Bardzo dziękuję, że to z tych ust padło, że Krajowa Rada nie zajmowała i nie zajmuje się personalnymi roszadami - tak, to nie jest wada, to jest zaleta. Że nie uczestniczyła w problemach i nie interweniowała w polityczne ustawienia w Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji, że była bierna - tak, to jest zaleta, a nie wada. I że nie próbowała pozaustawowych wpływów na zakres tego, co się w mediach dzieje, bo nie ma takich uprawnień, bo to jest strona przedmiotowa działania, a nie podmiotowa, i Krajowa Rada nie może się opowiadać za jakimś układem politycznym, który chce zdominować media, albo realizować zadań jakiejś partii.

I tak naprawdę, proszę państwa, nie jest ważne - powiem coś, co nie wzbudzi uznania u nikogo z państwa - czy na czele zarządu Telewizji Polskiej stoi pan Kwiatkowski, czy Farfał, czy jakakolwiek inna osoba, ważne jest to, jak pod jakimkolwiek kierownictwem media publiczne wypełniają swoje obowiązki. A że nie wypełniają pod tamtym kierunkiem, to dlatego krytykujemy, a nie z powodu przynależności do jakiejś formacji politycznej.

Życzę, żeby Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji utrzymała ten kierunek z roku 2008 w swojej działalności również w nadchodzących i bieżących czasach wielkiego kryzysu, w sytuacji zajadłej, wilczej walki o wpływy w mediach. Dlatego pozwalam sobie, wyrażając uznanie dla Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji za jej działalność, jej prezesowi...

(Przewodnictwo obrad obejmuje wicemarszałek Krystyna Bochenek)

(Wicemarszałek Krystyna Bochenek: Panie Przewodniczący, kończymy.)

Proszę uprzejmie.

Pozwalam sobie złożyć poprawkę do projektu uchwały w sprawie sprawozdania Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, aby uchwała miała brzmienie: Senat Rzeczypospolitej Polskiej przyjmuje sprawozdanie Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji z działalności w 2008 r. Składam poprawkę na ręce pani marszałek. (Oklaski)

Wicemarszałek
Krystyna Bochenek:

Bardzo dziękuję.

Poproszę pana senatora Mieczysława Augustyna.

Do spisu treści

Senator Mieczysław Augustyn:

Pani Marszałek! Panie Ministrze! Panie i Panowie Senatorowie!

Po wysłuchaniu z uwagą poprzedniego wystąpienia, muszę powiedzieć, że sądziłem, iż relatywizm nie ma aż tak szerokich granic, ale się myliłem.

Proszę państwa, to obszerne i rzetelne sprawozdanie nie może nas odwieść od tego, o czym mówił na samym początku pan senator Andrzejewski. Skoro zgodnie z prawem Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji ma stać na straży zasad prawa, praworządności, ładu medialnego i etycznego w telewizji, to oceniając stan rzeczywisty - a nie jest on taki, jak go przedstawia ta laudacja, która tu przed chwilą została wygłoszona - widzimy przepaść. Chyba nikt tutaj nie zaprzeczy, na pewno nie zaprzeczył temu pan senator Ryszka, że media publiczne są w ogromnym kryzysie, nie tylko finansowym. Jeśli tak jest, Panie Senatorze, to odpowiedź na pytanie, jak Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji wypełnia swoje zadania, które pan tutaj na wstępie przywołał, jest chyba jedna: źle, skoro taki jest stan mediów publicznych. To jest już osobna sprawa, czy ma ku temu instrumenty, czy nie, czy może sobie z tym poradzić, czy nie. Liczba podejmowanych interwencji była spora, widać to ze sprawozdania, jakieś działania więc były, ale rezultatów nie ma. Jeżeli ktoś ma tak wysoką pozycję konstytucyjną, jeśli ktoś ma obowiązek, żeby stać na straży naszej własności publicznej, własności narodowej, tak wielkiej, o której moi przedmówcy tu mówili, nie tylko w wymiarze finansowym, ale przede wszystkim w wymiarze zadań, które mają być wypełniane na rzecz społeczeństwa, to nie może, Panie Senatorze, być bierny, nie ma prawa być bierny i musi, koniecznie, być pierwszą osobą w państwie... Panie Przewodniczący, pan powinien być pierwszą osobą w państwie, która będzie grzmiała, jeśli już nic innego nie będzie mogła zrobić, która będzie krzyczała: nie pozwalam! Panie Przewodniczący, poza skrupulatnością jest jeszcze coś takiego jak przyzwoitość. Warto być przyzwoitym.

Trzeba, żebyśmy się tutaj zastanowili, przez chwileczkę tylko, jakie są źródła tego kryzysu mediów publicznych. Trochę jest tak, jak mówił pan senator Andrzejewski, że ta chęć zawłaszczania mediów przez lata była obecna w różnych ugrupowaniach. To prawda, której trudno zaprzeczać. Jak to się odbywało? No nie tylko przez personalne roszady, przede wszystkim przez prawo, które było tworzone, tworzone także tutaj. Chcę bardzo mocno powiedzieć, że państwo senatorowie, także z poprzedniej kadencji, a zwłaszcza z poprzedniej... Mogę to chyba powiedzieć, bo wtedy chciałem być przyzwoity, także na tej mównicy. A dziś mogę powiedzieć tylko tak: to nie kryzys, to rezultat tamtych decyzji, przed których podejmowaniem przestrzegaliśmy. One umożliwiły powstanie chaosu, który teraz jest. Sądy mówią: tak, w świetle tego prawa tak można robić. A pan przewodniczący mówi: w świetle tego prawa ja nic nie mogę zrobić. Pan przewodniczący mógłby grzmieć, ale nie chce. Wydaje mi się, że źle się dzieje, że to prawo nie jest zmieniane. Mamy tę odsłonę wczorajszą, ale zapewne będą jeszcze następne. To prawo i jego wykorzystywanie doprowadzą do zrujnowania autorytetu mediów publicznych, obniżenia poziomu tych mediów. Proszę państwa, naprawdę, gdyby ktoś z boku popatrzył na to, co się dzieje, to powiedziałby, że to jakaś farsa, że to żenada.

Ja uważam, że nie można poprzeć tego sprawozdania. Nie ze względu na to, że jest nie dość rzetelne, tylko dlatego, że całkowicie mija się w swoich ocenach z faktami, których jesteśmy świadkami. Nie stawia ocen, które są oczywiste dla Polaków. To prawda, nikt nie lubi płacić podatków, to prawda nikt nie lubi płacić takiego podatku jak abonament. Ale gdyby ktoś śmiał, umiał i chciał zawalczyć o autorytet tych mediów, to ściągalność tego abonamentu być może byłaby większa. Problem jest w tym, że Polacy poniekąd - nie mówię, że całkowicie, bo nie chcę powiedzieć, że inne czynniki nie mają na to wpływu, ale trochę tak jest - już teraz zaczynają, patrząc w ten szklany ekran na programy telewizji publicznej, głosować nogami. Tak będzie, kolejne osoby przestaną płacić abonament, jeśli będą świadkami tego, jak rozgrywa się sprawy telewizji publicznej, jak lekceważy się to, co bardzo słusznie na wstępie swojego wystąpienia przywołał pan senator Andrzejewski. I jeśli nikt nie chce stanąć w kontrze do tego, nikt nie chce być prawdziwym liderem naprawy, Panie Przewodniczący, niezależnie od uprawnień, które ma, to nie może się domagać, że jego sprawozdanie, które jest jednak, Panie Senatorze, także wyrazem skwitowania działalności, będzie pozytywnie ocenione. Ja w każdym razie nie mógłbym tego zrobić w zgodzie z sumieniem. To nie jest miejsce, żeby mówić o koniecznych zmianach, dzisiaj mówimy w czasie przeszłym o tym, co się wydarzyło. Nie wiem, czy państwo się zgodzicie, czy nie, ale parę lat żyjemy, więc możemy chyba powiedzieć, że to, co się działo w ostatnim roku w telewizji, w mediach publicznych, nie działo się nigdy wcześniej.

(Senator Wiesław Dobkowski: Za przyzwoleniem Platformy.)

(Senator Czesław Ryszka: To wy rządzicie od dwóch lat.)

Pytanie o to, kto miał stać na straży, by tak się nie działo, pozostaje otwarte.(Oklaski)

(Senator Czesław Ryszka: Dwa lata już rządzicie i nie możecie sobie poradzić z Farfałem.)

Wicemarszałek
Krystyna Bochenek:

Dziękuję bardzo.

Zapraszam pana senatora Mariusza Witczaka.

(Senator Czesław Ryszka: Tak szkalujecie, Koledzy, a sami tego chcieliście.)

Do spisu treści

Senator Mariusz Witczak:

Pani Marszałek! Panie Ministrze! Wysoka Izbo!

Pan senator Andrzejewski rzeczywiście nie wygłosił mowy oskarżycielskiej, nie była to filipika. Zdaje się, że pan senator mówił o filipkach, ale myślę, że miał na myśli filipikę. Na pewno nie była to filipika, ale była to niezła wazelina. Panie Senatorze, muszę to panu powiedzieć, z całą sympatią do pana jako wieloletniego senatora, którego ja osobiście bardzo lubię, ale była to niezła wazelina i trzeba to nazwać po imieniu.

Szanowni Państwo, nie czarujmy się, że to sprawozdanie... Cyfryzacja, słupki, obliczenia - to wszystko jest wtórne w stosunku do tego, co Krajowa Rada czyni, a wczoraj wybrała rady nadzorcze, przywróciła załogę Czarzastego, załogę Kwiatkowskiego do współrządzenia w przyszłości telewizją wraz z PiS. Taka jest rzeczywistość, taka jest sytuacja, taka jest działalność Krajowej Rady.

Trzeba powiedzieć słowami pana senatora Ryszki, który mówił, że ten, kto ma telewizję, ma władzę, pieniądze i wymieniał to wszystko... Panie Senatorze, rozumiem, że tę władzę i pieniądze macie od 2005 r., bo wtedy wprowadziliście własne rządy, i to omnipotentne, w telewizji bez żadnych skrupułów, bez żadnej żenady. Bo rządy SLD jeszcze zachowywały jakieś pozory i do tej Krajowej Rady, oczywiście z głosem mniejszościowym, wybierane były jakieś tam osoby z opozycji. Jednak od 2005 r. robi się to bez żadnych skrupułów.

Walczycie bardzo mocno o utrzymanie schematu partyjniactwa w mediach, o utrzymanie schematu rządów partyjnych w mediach. Rządziliście przez dwa lata, trochę na zasadzie takiej enklawy, z Samoobroną i z LPR, pewne kwestie wymknęły wam się spod kontroli i na czele telewizji znalazł się Farfał, który miał być tylko wiceprezesem, miał być gdzieś tam w cieniu. To wam się wymknęło spod kontroli, ale widzę, że odrabiacie te straty, odrabiacie wespół z załogą Czarzastego i Kwiatkowskiego. Taka jest rzeczywistość, jeżeli chodzi o sprawowanie władzy nad telewizją. Ja wam serdecznie gratuluję takich partnerów politycznych, takich autorytetów, takich fachowców od realizacji tej misji publicznej, o której mówicie, od tych wszystkich przymiotów aksjologicznych, które ta telewizja rzekomo ma mieć, bo ja mam wielkie wątpliwości, czy ona je pod waszymi rządami kiedykolwiek miała. Więc nie czarujmy się tymi mowami moralizatorskimi, nie czarujmy się tymi wszystkimi troskami o telewizję, nie czarujmy się tym sprawozdaniem, bo rzeczywistość jest smutna, jest to jak najbardziej podległe interesom partyjnym, interesom Jarosława Kaczyńskiego, interesom Prawa i Sprawiedliwości. I to jest smutne, bo ta ustawa, którą zaproponowaliśmy, jakkolwiek niedoskonała, wniosła bardzo istotny element, mianowicie starała się odpolitycznić media. Wprowadziła taki mechanizm, że to środowiska twórcze, ludzie profesjonalni mogli w mediach funkcjonować i przynajmniej współstanowić o mediach.

Więc nie czarujmy się, i to jest mój gorący apel, tymi wszystkimi ładnymi mowami, bo rzeczywistość jest brzydka i, niestety, dalej w to państwo brniecie. Dziękuję, Pani Marszałek. (Oklaski)

Wicemarszałek
Krystyna Bochenek:

Zapraszam pana senatora Ryszkę - pięć minut.

Do spisu treści

Senator Czesław Ryszka:

Pani Marszałek, mam nadzieję, że będzie krócej.

Pani Marszałek! Wysoka Izbo!

Trudno mi polemizować z tymi wypowiedziami senatora Augustyna i Witczaka, ponieważ...

(Senator Mariusz Witczak: Z prawdą trudno się polemizuje.)

Wygląda to tak, jakby dopiero wczoraj przyszli do Senatu, jakby dzisiaj rano złożyli ślubowanie i nie wiedzieli o tym, że od dwudziestu lat ustawa o Krajowej Radzie i ustawa medialna są takie, jakie są, czyli są polityczne. Zawsze wybieraliśmy z klucza. Tak było za Millera i wtedy krzyczeliśmy na premiera Millera, że zawłaszczył media. Z tym, że to zawłaszczenie mediów od dwudziestu lat jest związane z lewicą, z PSL i Unią Wolności, a obecnie z Platformą Obywatelską. Tak było zawsze. PiS dwa lata temu, kiedy po raz pierwszy przejął władzę, zrobił to bardzo delikatnie, wymienił tylko... (wesołość na sali) ...wymienił tylko Krajową Radę, nie ingerując w ład medialny. Proszę państwa, jeśli dla was prezes Wildstein jest człowiekiem, który działał politycznie, to ja wam dziękuję za kierowanie się zdrowym rozsądkiem i rozumem. Prezes Wildstein był pierwszym prezesem z nadania Prawa i Sprawiedliwości.

(Głos z sali: I wyrzuciliście go.)

Senator Augustyn mówi, że warto być przyzwoitym. No właśnie, chciałbym do pana zaapelować, żeby pan był przyzwoity, bo przecież pan, pański rząd i pan minister Grad cały czas ten chaos medialny, który wprowadził Farfał, kryjecie. Można go było w każdej chwili usunąć i odwołać, oczywiście w porozumieniu z Krajową Radą, i wybrać prezesa, powiedzmy, apolitycznego.

Jak państwo mówicie o apolityczności, to naprawdę nóż się w kieszeni otwiera. Apolityczna będzie teraz prokuratura, prokurator generalny będzie apolityczny, ale najpierw z prokuratury generalnej wyrzuci wszystkich prokuratorów krajowych, którzy byli z nadania PiS. Dopiero wtedy będzie to oczywiście apolityczna prokuratura generalna.

Proszę państwa, i pan Augustyn, i pan Witczak mylą się przede wszystkim co do istoty sprawozdania. Sprawozdanie ma być oparte na faktach, a nie na ocenach. My nie oczekujemy od przewodniczącego Kołodziejskiego, że będzie oceniał, co się dzieje w mediach. My chcemy się dowiedzieć, co Krajowa Rada uczyniła w 2008 r. Dlatego to, co powiedział senator Andrzejewski, było doskonałą analizą zawartości tej informacji. I jesteśmy wdzięczni Krajowej Radzie za to, że mimo pewnej nieudolności spowodowanej tym składem, jaki był, potrafiła to zadanie doskonale wypełniać.

Ja rozumiem, że Platforma Obywatelska w tej chwili zachowuje się jak zraniony tygrys, ponieważ okłamaliście lewicę i lewica, chcąc mieć jakikolwiek dostęp do mediów, po prostu...

(Głos z sali: Zwróciła się do PiS.)

...porozumiała się...

(Wesołość na sali)

Tak jest, ale żeby wyrzucić prezesa Farfała...

(Wesołość na sali)

(Głos z sali: Bez sensu.)

...i żeby ład medialny w mediach publicznych wreszcie...

(Wesołość na sali)

Pan się śmieje, jakby pan był dzieckiem nierozumnym.

(Wesołość na sali)

Ten śmiech na to wskazuje, to jest niekontrolowany śmiech. (Oklaski)

Okłamaliście lewicę i teraz patrzycie z zazdrością, co się wydarzy. Nic się nie wydarzy.

(Senator Stanisław Karczewski: Wszystkich oszukują.)

Będzie dobry prezes telewizji w osobie Sławomira Siwka i ten ład medialny wróci do normy.

Niestety, ale to my chcieliśmy odpolitycznić media. Bo tak jak mówię, prezes Wildstein był prezesem, który nie wyrzucał dobrych dziennikarzy.

(Senator Mieczysław Augustyn: Ale wy go wyrzuciliście.)

My nie wyrzuciliśmy prezesa Wildsteina, był taki układ koalicyjny, jaki był. To była sytuacja po wyborach. Zobaczycie po następnych wyborach, czy będziecie mogli rządzić z PSL, czy jednak już z SLD. Życzę wam, żeby to był jednak partner, który będzie wam bardziej odpowiadał niż do tej pory. Dziękuję za uwagę. (Oklaski)

Wicemarszałek
Krystyna Bochenek:

Proszę uprzejmie.

Do spisu treści

Senator Janina Fetlińska:

Pani Marszałek! Wysoka Izbo! Panie Prezesie!

Wchodząc na tę salę, właściwie świątynię tworzenia prawa, zawsze włanczam takie kryteria...

(Głos z sali: Włączam.)

Tak, włączam.

...prawda, dobro i piękno. I słuchając dzisiejszej debaty - a nie miałam zamiaru brać w niej udziału - pomyślałam, że żadne z tych kryteriów przez niektórych mówców nie zostało spełnione. Stwierdzam to z bólem. Bo czy gdy na przykład pan premier Tusk mówi: nie płaćcie, obywatele, abonamentu, i dlatego zamiast 800 milionów zł mamy 300 milionów zł na media publiczne, to nie powoduje to, że podwaliny tych mediów są po prostu zniszczone? Albo gdy profesor uniwersytetu mówi, że polityk, który używa inwektyw, za które kiedyś szlachcic wyzwałby na pojedynek swojego interlokutora... Gdy profesor uniwersytetu mówi, że one są dopuszczalne i nie są obraźliwe w mediach, to jak można mówić o etyce? Jeżeli profesor uniwersytetu tak mówi, to czy zwykły dziennikarz, który na co dzień trudzi się, żeby utrzymać rodzinę, nie będzie zarabiał bez etyki? Czy jeden urząd, czy jeden człowiek mają tego upilnować w całym kraju?

Niestety, prawda, dobro i piękno muszą być pilnowane przez każdego z nas. Dzisiaj podczas tej debaty nikt z nas tego kryterium nie spełnił... Może nie nikt, ale duża część z nas. I myślę, że gdyby wielcy naszego narodu mogli nas słyszeć, toby zapłakali. Dziękuję bardzo. (Oklaski)

Do spisu treści

Wicemarszałek
Krystyna Bochenek:

Nikt więcej spośród państwa już nie zapisał się do głosu.

Zamykam dyskusję.

Ponieważ jest wniosek o charakterze legislacyjnym, chciałabym zapytać, czy pan przewodniczący chce jeszcze tutaj odnieść się do tego wniosku. Czy pragnie pan zabrać głos?

(Przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Witold Kołodziejski: Nie, dziękuję.)

Dziękuję bardzo.

A więc informuję, że skoro złożono wniosek o charakterze legislacyjnym, to bardzo proszę Komisję Kultury i Środków Przekazu o ustosunkowanie się do tego wniosku i przygotowanie sprawozdania.

Proponuję, aby Senat wyznaczył komisji termin przedstawienia dodatkowego sprawozdania, tak aby możliwe było przystąpienie do trzeciego czytania projektu uchwały jeszcze na tym posiedzeniu. Nie słyszę sprzeciwu, więc uznaję, że Senat przyjął przedstawiony wniosek.

Informuję, że głosowanie zostanie przeprowadzone pod koniec posiedzenia Senatu.

Teraz tak: najpierw komunikat, a potem przerwa aż do głosowań.

Senator Sekretarz
Andrzej Szewiński:

Komunikat. Bezpośrednio po ogłoszeniu przerwy w obradach, w sali nr 176 odbędzie się posiedzenie Komisji Kultury i Środowiska... Przepraszam, nie środowiska, tylko Komisji Kultury i Środków Przekazu.

(Wicemarszałek Krystyna Bochenek: Środowiska medialnego, o!)

Przepraszam za ten lapsus językowy.

Wicemarszałek
Krystyna Bochenek:

Dziękuję bardzo.

Przerwa do godziny 14.00.

O 14.00 zapraszam państwa na głosowania. Dziękuję bardzo.

(Przerwa w obradach od godziny 12 minut 32 do godziny 14 minut 01)

 

 

 


39. posiedzenie Senatu RP, spis treści , poprzednia część stenogramu , następna część stenogramu